The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 04:50:14   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Dom 1
I


Dedykacja: Dedykuje opko Kakasi, dzięki której opeczko wogóle ujrzało światło dzienne (namówiła mnie do napisiania) pomagała w tworzeniu imionek i popędza mnie by powstawały niowe rozdziałki ^_^

Otworzył powoli oczy i zamrugał, wyganiając z nich resztki snu. Zapatrzył się w sklepienie namiotu i zawieszone pod nim delikatne jak mgiełka zasłony w kolorze mgły o poranku, które po chwili przesłoniła twarz ciemnowłosego mężczyzny. Jeden z jego warkoczy musnął policzek chłopaka, kiedy pochylił się nad nim muskając wargi delikatnym pocałunkiem.
- Pogodnego dnia Seimi - wyszeptał mężczyzna, przesuwając ustami po szczęce, szyi i obojczyku leżącego częściowo pod nim młodzika. Jego dłoń wsunęła się w długie włosy tak jasne, że niemal białe i odgiął jego głowę do tyłu.
- Nawzajem Rhan - mruknął na powitanie, przymykając oczy. Przez kilka uderzeń serca pozwolił błądzić wargom po swoim ciele, a potem odepchnął mężczyznę od siebie i usiadł owijając się futrem. Zachichotał i odsunął się, kiedy ręka kochanka próbowała objąć go w pasie i przygnieść do posłania.
- Już późno Rhan, najwyższy czas wstać. Dzisiaj idziesz przecież na polowanie z mężczyznami. Nie możesz się spóźnić. Lepiej mojego ojca nie gniewać.
- Wiesz doskonale, że wolałbym zostać tutaj z tobą. Oni doskonale poradzą sobie beze mnie, a ja... - zawiesił znacząco głos, usiadł, objął jasnowłosego i wpił się ustami w jego szyję. Jego dłonie wsunęły się pod futro obejmując, drobne ciało młodego chłopaka, przesuwając jedna od dołu, druga od góry wzdłuż kręgosłupa, szukając wrażliwych punktów na jego ciele. Seimi próbował się uwolnić, ale nie bardzo mu to wychodziło. - Mój śliczny piegowaty uari - szeptał czarnowłosy obsypując jego policzki pocałunkami.
- Avro - jęknął chłopak, wyrywając się z ramion mężczyzny. Opatulił się futrem, wypadł z namiotu i poszedł nad rzekę umyć się. Kilka osób pomachało do niego, inni na jego widok uśmiechali się znacząco i mrugali do niego, kiedy się zbliżał. Musi porozmawiać z Rhanem, żeby tak nie szalał. Nie chciał żeby słyszało go cale plemię. Bycie obiektem plotek nie należało do jego marzeń. Minął porozstawiane wokół namioty z barwnych misternie tkanych materiałów, minął pastwiska dla wierzchowców ogrodzone migotliwym złocistym pasem energii, przeszedł między małymi poletkami z warzywami i skierował się w dół niewysokiej skarpy. Woda z samego rana była lodowata, pozwoliła tylko na pobieżną kąpiel, od której szybko zaczął szczękać zębami. Wyskoczył z rzeki szybko okutał się futrem i wrócił do obozu. Wsunął się do namiotu. Rhan nadal leżał na olbrzymim materacu przykrytym tkaninami i futrami, opierając się na zgiętym ramieniu i uśmiechał się bezczelnie. Jasnowłosy upuścił jasne futro na wyłożoną kobiercami ziemię i podszedł do posłania, na którym leżał nagi kochanek. Chłopak przygryzł wargę, patrząc na swego cudownego kochanka. Wysokiego, doskonale zbudowanego z długimi nogami i silnymi rękami; o wyrazistej twarzy okolonej sięgającymi połowy pleców czarnymi włosami. Uśmiechnął się filuternie, kiedy jego avro poklepał posłanie. Młodzik klęknął obok niego, a potem szybkim ruchem skoczył na mężczyznę i wtulił się w jego ciało, oplatając go szczelnie. Jak mógł przypuszczać czarnowłosy syknął, szybko wyplątał się z jego objęć i zerwał na równe nogi. Seimi roześmiał się i wyciągnął na posłaniu.
- Skoro już mój mężczyzna wstał, to teraz pójdzie się umyć - woda jest cudowna - i wyruszy na polowanie jak przystało na porządnego łowcę. A jak wróci to... - tym razem młodzik zawiesił znacząco głos i posłał ukochanemu zalotne spojrzenie.
- To sprawi, że usłyszą Cię na drugim brzegu rzeki - odparł na to mężczyzna, owinął biodra kawałkiem płótna, wziął swoje odzienie i broń i wyszedł z namiotu.
Młodzik zakopał się w futrach i tkaninach po uszy, starając się wygnać myśli o tym, co Rhan może mu takiego zrobić po powrocie. Wolał sobie nie wyobrażać. Wystarczyło mu, że przyjaciele śmiali się czasem z niego, właśnie z tego powodu, że było ich słychać, a właściwie jego. Nic na to nie mógł poradzić. Ukochany robił z nim takie rzeczy, od których tracił zmysły. Przeciągnął się rozkosznie. Od dziecka wiedział, że jak dorośnie będzie z innym mężczyzną, że będzie właśnie z Rhanem, ale nie przypuszczał nawet w najśmielszych snach, że będzie tak cudownie.
Wszystko odbyło się zgodnie z pradawnym rytuałem. Któregoś dnia przyniósł do rodziców Seimiego skóry upolowanych zwierząt, drogie tkaniny i kawałki złota, po czym wieczorem porwał chłopaka z uczty, przy głośnym aplauzie mieszkańców wioski. Przez kilka dni mieszkali z dala od innych namiotów, żywiąc się tym, co zdołali upolować, złowić i znaleźć. Do wioski wrócili już jako oficjalne małżeństwo, mające prawa podobne prawom związków mężczyzn i kobiet. Od tamtej pory Seimi mieszkał w namiocie kochanka, pomagając mu we wszystkim, razem z nim pracując na utrzymanie bytu współplemieńców. Nie nadawał się na łowcę, zresztą Rhan kategorycznie zabronił mu wypraw na łowy, twierdząc, że może zostać zaatakowany, pokaleczony i zjedzony przez jakieś zwierze. Na szczęście miał rękę do zwierząt i dobre podejście, dzięki czemu udawało mu się ułożyć nawet najbardziej oporne zwierzęta pociągowe, juczne i wierzchowe.
Dzisiaj czekało go nie łatwe zadanie. Nowo zakupiony steed jego przyjaciela, był wyjątkowo nieufny i wyglądało na to, że potrzebna będzie jego pomoc, jeśli miał zostać dobrym wierzchowcem. Podniósł się z posłania, założył na siebie tylko zapaskę biodrową z długiego ziemno-zielonego pasa miękkiej tkaniny i poszedł na drugi koniec wioski. Karon już na niego czekał. Wysoki, równie dobrze zbudowany jak Rhan, tylko jego włosy były barwy ciemnego dębowego drewna, splecione w luźną kitę spływającą do łopatek i jego oczy były zimno niebieskie a nie brązowe jak oczy Rhana. Najpierw poczęstował do plackiem z warzywami, a potem zaprowadził na pastwisko. Steed, którego zakupił galopował dziko po nie wielkim ogrodzonym wysoką barierą placu. Chłopak przez chwilę przyglądał mu się w zamyśleniu. Stworzenie było piękne. Białe z niewielkimi ciemniejszymi plamkami podobnymi do cętek lamparta. Miał niezwykle kształtną głowę z dużymi ciemnymi oczami, zakończoną małymi, szpiczastymi uszami, długą szyję ozdobioną bujną grzywą, wspaniale ukształtowane ciało z długimi nogami. Długi giętki ogon zakończony chwostem i do połowy porośnięty długim włosem, chłostał powietrze, kiedy zwierze na przemian stawało dęba i kopało zadnimi nogami.
- Widzisz? To diabeł nie steed. Jeszcze nie spotkałem takiego stworzenia, może poza steedem Hathara z drugiego brzegu. - powiedział Karon, zbliżając się do ogrodzenia.
- Wiesz, jeśli okaże się za narowisty zawsze można go pozbawić nadmiaru energii. - Seimi przyglądał się stworzeniu. To była ostateczność.
Wyłączył zasilanie bramy i wszedł powoli na plac. Siwy ogier popatrzył na chłopaka ciemnymi oczami, schylił głowę i zaczął nerwowo drzeć kopytem piasek. Jasnowłosy stanął na środku placu i cicho gwizdnął. Steed poderwał się do galopu i kilkakrotnie obiegł chłopaka dookoła. Na chwile zwolnił do inochodu, by po chwili znowu pędzić dzikim cwałem. Zatoczył jeden krąg, drugi, i trzeci. Nagle zmienił kierunek biegu i popędził wprost na Seimiego. Wyhamował tuż przed nim stanął dęba grożąc kopytami. Smukły chłopak nie ruszył się nawet o milimetr, mimo, że olbrzymie kopyta steeda młóciły powietrze tuż przed jego twarzą. Zwierze opadło na przednie nogi i przez kilka uderzeń serca pochrapywało, szeroko otwierając ciemne chrapy, potem wyciągnęło głowę i musnęło pyskiem policzek młodzika. Seimi wyraźnie widział wielkie zęby, ale steed nie zamierzał go ugryźć. Obwąchiwał chłopaka od włosów do niemal stóp, skubnął wargami jego ramię, a potem włosy i cicho parsknął. Młodzik uniósł dłoń i dotknął czubkami palców szyi ogiera. Przez skórę stworzenia przebiegło drżenie niczym wiatr przez łan zboża. Dłoń chłopaka coraz śmielej gładziła napięte mięśnie szyi i barku, przesuwając się powoli na grzbiet. Steed wyraźnie rozluźniał się pod tym dotykiem. Po pewnym czasie, chłopak mógł spokojnie gładzić i dotykać potężnego ogiera bez obaw.
- Myślę, że na dzisiaj mu wystarczy - powiedział Seimi, podchodząc do ogrodzenie. Zwierze szło za nim prawie jak pies. - Puśćmy go na pastwisko, niech sobie spokojnie pobiega i popasie. A gdzie Miuri?
- Znasz go. Można go spotkać tam, gdzie coś się dzieje. A skoro dzisiaj przybyli kupcy, więc pewnie wzdycha do każdego materiału i każdej ozdoby, jaką zobaczy. - mężczyzna pokręcił głową i uśmiechnął się.
- Kupcy? Więc ci zza rzeki mogą tu przybyć by kupić różne rzeczy? - spytał nieco niepewnie. Obcy ludzie trochę go niepokoili.
- Całkiem możliwe, ale chyba nie masz powodu do obaw. Przecież wiesz, ze zawsze pod nieobecność twojego męża - puścił do chłopaka oko - Mam się tobą opiekować. Miuri także. Może pójdziesz się ubrać i zobaczymy, co takiego przywieziono? Może znajdziesz coś dla siebie. -zmierzwił mu niemal białe włosy przyjacielskim gestem.
- Może. To spotkamy się na placu za chwilę. - pomachał ciemnowłosemu ręką i pobiegł do namiotu. Szybko nałożył na siebie długą, tunikę z rękawami i poszedł na plac główny, gdzie miały miejsce wszystkie ważne wydarzenia, w tym przybycie kupców z solą, tkaninami, egzotycznymi przyprawami, czasem także różnymi zwierzętami. Przechadzał się powoli między malutkimi kramami, na których rozłożone były różne przedmioty codziennego użytku i te bardziej ozdobne, złota i srebrna biżuteria ze szlachetnymi kamieniami, noże i miecze, wyroby ze szkła i tkaniny, część w belach, część zamieniona już w piękne suknie, tuniki, spodnie i inne części odzieży, tuż obok jakiś mężczyzna wystawił na sprzedaż buty i ciżmy. Zatrzymał się przy kramie z biżuterią i przez chwilę przyglądał się wisiorom wykonanym z oszlifowanego bursztynu. Podobał mu się zwłaszcza jeden, z bardzo jasnożółtego bursztynu, wyrzeźbionego w kształt spłaszczonej kropli. Zapytał nawet o cenę i westchnął, gdy ją usłyszał. Nie stać go było na coś takiego. Może zapyta Rhana, czy nie mógłby go kupić. Oby tylko wrócił, zanim kupcy wyjadą. Odłożył wisior, poprosił kupca o przechowanie go i odszedł. Nie odszedł nawet kilku kroków, kiedy wpadł na nie wiele od niego wyższego, młodego, kasztanowo włosego chłopaka.
- Znalazłeś coś ciekawego? - zagadnął Miuri.
- Tak, niestety mnie na to nie stać. Może Rhana będzie. Wstyd mi, ze muszę go o to prosić - zwiesił głowę.
- No, co ty gadasz? Przecież od czasu do czasu może ci coś podarować. Mógłbyś się bardziej domagać swego wiesz o tym? - kasztanowo-włosy uśmiechnął się figlarnie i puścił do blondynka oko. - W końcu jesteś jego kochaniem, jak to nam mówi i mógłby cię trochę porozpieszczać nie tylko na posłaniu. - zachichotał.
Seimi zrobił się czerwony jak piwonia, speszony bezpośredniością przyjaciela. Nie przywykł jeszcze, by otwarcie rozmawiać o tym, co było między nim i Rhanem.
- O popatrz, o wilku mowa. - wskazał dłonią na główną drogę wychodzącą z lasu, na której pojawił się czarnowłosy w towarzystwie kilku mężczyzn. - Zrób śliczne oczka, uśmiechnij się, obiecaj, że zrobisz w zamian wszystko i na pewno ci nie odmówi. - Miuri popchnął blondynka w stronę nadchodzących. Chłopak pobiegł do nich, przywitał się z ojcem i braćmi, a potem uwiesił ramienia kochanka i przez całą drogę do wioski, szeptał mu słodkie obietnice. Mężczyzna zaniósł mięso do plemiennej jatki i zwrócił się do Seimiego.
- Chodź pokaż mi ten skarb. - złapał drobnego chłopaka za nadgarstek i pociągnął do kramów. Jasnowłosy złapał wisior za srebrny misterny łańcuszek i pokazał go ukochanemu.
- Jest przepiękny, Rhan proszę, ślicznie proszę.
- Nie wiem, po co ci coś takiego. Szkoda na to pieniędzy. - zabrał młodemu wisiorek i cisnął go na inne wyroby złotnika, a potem poszedł obejrzeń broń. Seimi miał łzy w oczach. Ledwo je powstrzymał, tłumacząc sobie, że rzeczywiście wisior nie jest mu do niczego potrzebny, że rzeczywiście szkoda pieniędzy, które starszy dostawał za skóry i futra zwierząt, na które polował. Popatrzył ostatni raz na migoczącą zastygłą żywicę i odszedł. Chciał jeszcze iść do brata a w ostateczności do ojca i ich prosić, ale się rozmyślił. To nie miało sensu. Skoro jego avro nie chciał tego kupić to oni nie zrobią tego tym bardziej, mógł zapomnieć. Podszedł do kramu z bronią, zajrzał pod ramieniem kochanka, ale nie znalazł nic, co mogłoby go zachwycić, może był sztylet, który mógłby posiadać, ale stracił całą ochotę na zakup czegokolwiek. Nie miał własnych pieniędzy, a Rhan na pewno niczego mu nie kupi. Wycofał się, więc i niezauważony i poszedł nad rzekę. Zsunął się skarpą na brzeg, zdjął tunikę i zaczął brodzić w ciepłej już wodzie. Potem wyszedł z wody i położył się na trawiastym zboczu. Niebo było lazurowo niebieskie, chmury pierzaste i białe jak śnieg. Zmrużył oczy obserwując je, odgadując fantastyczne kształty zaklęte w brzuchatych obłokach. Widział w nich wysokie okryte śniegiem i lodem góry, pięknego pegaza sunącego nad śnieżnym lwem, wyciągającym łapy po smukłą gazelę.
Miuri przyszedł po niego, kiedy słońce zaczynało powoli zmieniać kolor.
- Gdzie masz prezent od Rhana? - zdziwił się wyższy chłopak, przyglądając się uważnie przyjacielowi.
- Nie mam. Powiedział, że na coś takiego szkoda pieniędzy i nie kupi. Nie pomogły obietnice, że zrobię wszystko, czego sobie ode mnie zażyczy. - blondynek westchnął, usiadł i objął kolana ramionami, opierając na nich głowę. - Nie wiem, co w niego wstąpiło. Nigdy się tak nie zachowywał... ale to chyba moja wina, chciałem za dużo po prostu. Wiem tylko, że teraz będę brał pieniądze za pomoc w oswajaniu zwierząt, dawno powinienem tak robić, ale to zawsze była przyjacielska pomoc. Jak zarobię pieniądze to kupie sobie, co będę chciał.
- To doskonały pomysł. - chłopak poklepał młodzika po plecach. - Wracamy do wioski, najwyższy czas i pora. Nasi mężczyźni pewnie się już niecierpliwią.
Wrócili szybko do wioski, rozstali się i blondynek udał się do namiotu kochanka.
Wsunął się do oświetlonego wiszącą kulą wnętrza. Mężczyzna siedział w kucki i polerował nowo nabyty dwuręczny miecz.
Poczuł dławiącą kulę w gardle. Słyszał cenę za ten miecz. W porównaniu z nią cena za jego drobiazg była śmieszna, a teraz było już za późno. Udał jednak, że zupełnie go to nie obchodzi. Podszedł, do Rhana, pochylił się i objął za szyję, ocierając policzkiem o jego policzek w delikatnej pieszczocie.
- Kładziesz się już? Obiecałeś mi coś rano - wyszeptał cicho do ucha. Puścił czarnowłosego, podszedł do posłania, rozebrał się i wyciągnął na nim.
Na reakcje nie trzeba było długo czekać. Młody mężczyzna porzucił zajęcie, zgasił wiszącą kulę, szybko pozbył się odzienia i położył na posłaniu wciągając jednocześnie jasnowłosego pod siebie. Wpił się zachłannie ustami w jego usta, dłońmi wędrując po szczupłym ciele, szybko odnajdując wrażliwe punkty, sprawiając, że Seimi wił się pod nim, oddychając szybko, pragnąc więcej i więcej. Dłoń mężczyzny wsunęła się między uda drobnego chłopaka, palce odnalazły ciasne wejście i zagłębiły się w nim. Cichy jęk zakłócił przerywaną szybkim oddechem ciszę. Młodzik rozsunął uda, dając jasno do zrozumienia, czego pragnie. Rhan uniósł się na rękach i popatrzył na spoconego chłopaka leżącego pod nim, nagiego, bezbronnego, zdanego całkowicie na jego łaskę i kaprysy. Bursztynowe oczy otworzyły się i spojrzały zamglonym wzrokiem na czarnowłosego.
- Rhan proszę... - cichutki szept, mącący ciszę.
Potężne ciało, nakryło go. Usta mężczyzny znów wpiły się w wargi chłopaka, kiedy wszedł w niego jednym ruchem. Dłonie Seimiego zacisnęły się na futrze, ciało wygięło się w stronę drugiego ciała, smukłe nogi objęły biodra kochanka. Biodra blondynka narzuciły jego rytm. Rhan, roześmiał się w ciemności, wyplątał spomiędzy śliskich od potu nóg. Chwycił młodzika za wąskie biodra i szarpnięciem obrócił go na brzuch. Ten wyprężył się, wypychając biodra do tyłu. Czarnowłosy wszedł w niego zdecydowanym ruchem i zaczął się poruszać szybkimi, mocnymi rzutami bioder. Odpowiedział mu pełen przyjemności krzyk, przechodzący czasami w łkanie. Zatracili się w szaleńczym rytmie, grze rozpalonych ciał, ocierających się o siebie, we wspólnych westchnieniach, krzykach i jękach. Doszli jednocześnie, opadając na skotłowane posłanie. Seimi szepnął coś miłośnie, odpowiedział mu senny pomruk kochanka...

*o










 


Komentarze
Aquarius dnia padziernika 09 2011 17:31:49
Komentarze archiwalne przeneisione przez adamina

Scatha (Brak e-maila) 11:57 23-08-2007
I to opowiadanie też jest słodkie. Strasznie mi się spodobało ^^. Ładnie nakreślona historia. Czyta się miło i przyjemnie. Więcej podobnych. ^^
trilia (Brak e-maila) 19:16 16-10-2007
świetne opowiadanie. mam nadzieje że dożyje kolejnych części?
Alexik (Brak e-maila) 22:18 18-10-2007
mam nadzieję, że ja też dożyję kolejnych części... niestety obecnie mój wen jest zajęty RPGami i na nic innego już nie ma siły, ale go zmobilizuje bo sam chce to skończyć...
Salurks (alicja464@tlen.pl) 14:38 07-10-2009
ładny język, fajna historia
kiedy next!!!!!!!
marika66tk (Brak e-maila) 12:30 27-09-2010
ja mam trochę wrażenie że inspiracją była manga "Wild Rock" xD Ale piękne i nie mam poza tym zastrzeżeń, że ten Rhan mnie wkurza po maksie!!!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum