The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 05:08:52   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Nastolatek 2
Wieczór był spokojny. Siedzieli naprzeciwko siebie nic nie mówiąc.
-Dobra, ja mam już dość- rzekł wreszcie zirytowany Dave.- Idź się umyć, chyba pamiętasz gdzie jest łazienka?
-Taa
-No to już. Nie ma na co czekać. Mam dziś zły dzień. Pośpiesz się.
-Co? Chcesz żeby twoje zwierzątko było czyste i pachnące? Hm?
-...
-Może się przyłączysz?
-Marco, to, że wczoraj nic ci nie zrobiłem nie znaczy, że dziś nie będę mieć ochoty.
Chłopakowi mina zrzedła.
-Nazywam się Marek- szepnął i już potulny jak baranek poszedł w stronę łazienki.
Słuchając szumu wody zastanawiał się co może zrobić dla tego dziwnego dzieciaka, który tak nagle pojawił się w jego życiu. Nie mógł opiekować się nim wiecznie, a i tak w końcu któregoś dnia odejdzie. Wydawał się zupełnie pogodzony ze swoim losem. Mógłby jednak stać się kimś, z niewielką pomocą. Swoim wyglądem zauroczył by niejednego, więc trzeba to wykorzystać. Jak najprędzej. Myśl, że mógłby wrócić na ulicę wydała mu się tak odległa jak jego związek z Martą. Mógłby mu pomóc.
Wstał ciężko z fotela i przeszedł do łazienki. Z nieukrywaną przyjemnością wpatrywał się w zarys ciemnego ciała pod prysznicem. Oparł się o ścianę i przyglądał jak chłopak zakręca wodę i wychodząc z kabiny napotyka jego wzrok. Przez chwilę wydawał się zażenowany ale szybko przybrał dumną postać.
-Czego chcesz?- zapytał sięgając po ręcznik.
Dave go jednak ubiegł. Patrzyli na siebie chwilę po czym mężczyzna otoczył nastolatka puszystością i zaczął wycierać go powolnymi ruchami jakby sprawdzając kształt ciała.
-Mam propozycję.- powiedział wreszcie Dave.
-Jak sądzę nie do odrzucenia.
-Jakbyś zgadł.
-Słucham więc.
-Możesz tu zamieszkać jak długo zechcesz, jeśli gdzieś jutro ze mną pójdziesz.
-Aż boję się zapytać gdzie.
-Znajdę ci pracę.
Chłopak zamrugał oczami.
-Niby gdzie?
-Zobaczysz.
-To zaczyna mi się coraz mniej podobać.- opasał się ręcznikiem.- Wcale a wcale.
Mężczyzna chwycił go za ramiona i postawił przed lustrem. Stanął za nim i wpatrywał się w ich wspólne odbicie. Marek trochę nieufnie spojrzał również.
-I co?- rzucił zaczepnie.
-Co widzisz?- odparł na to Dave.
-Jak to?
-Powiedz mi co widzisz?
-Czy to podchwytliwe pytanie?
- Niemożliwy jesteś- chwycił go za brodę i dokładnie ustawił, by światło objęło młodą twarz.- Wiesz co ja widzę?
-Nie...
-Widzę pięknego mężczyznę, który powaliłby na kolana niejedną osobę gdyby tylko chciał. Czy myślałeś kiedyś, żeby wykorzystać swój wygląd?
-Nikt mi nigdy nie mówił, że jestem piękny- rzekł dziwnie cicho spuszczając wzrok.
-Jesteś- Dave pochylił się i delikatnie pocałował jego nagie ramię.
Marek odwrócił się powoli i spojrzał mu prosto w twarz. Światło dodawało blasku jego skórze i oczom. Przysunął się bliżej Dave'a, który instynktownie odsunął się trochę. Uśmiech na twarzy chłopca uspokoił jego sumienie.
-Boisz się mnie?- zapytał niezwykle kokieteryjnie.
-Nie.
-I widzisz, kto tu teraz kłamie?
Chłopak chwycił go za kark, przyciągnął do siebie i pocałował. Jego wargi, jeszcze wilgotne od gorącej wody, najpierw powoli, potem niezwykle natarczywie zaczęły wdzierać się w usta mężczyzny.
"Wcale nie jest tak źle" pomyślał chłopak, uśmiechając się.
Oderwał się wreszcie od Dave'a . Mężczyzna stał jak skamieniały. Spoglądał na osobę stojącą tuż przed nim i czuł, że nogi się pod nim uginają.
-Kiedyś doprowadzisz mnie do szaleństwa- powiedział wreszcie.
-Wiem- odparł Marek, wychodząc z łazienki.-Dobrze o tym wiem.


-Wstawaj!- Dave, już dawno na nogach, próbował ściągnąć z łóżka kłębek zawinięty w prześcieradło.- Powiedziałem wstawaj!!
Chłopak nie zamierzał się ruszyć. Był strasznie śpiący i nie przywykł do tak wczesnego wstawania.
-Jezuuuuu, daj ty mi spokój.- mruknął.
Dave nie wytrzymał; mały szczeniak zaczął go irytować. Podszedł więc, chwycił rogi prześcieradła zanim Marek zdążył zareagować. Nie był zbyt ciężki, to nic że kilka razy walnął głową o podłogę. Mężczyzna zwinnym ruchem wsadził go pod prysznic i odkręcił zimną wodę.
Rozległ się rozdzierający krzyk.
-A mówiłem żebyś się mnie słuchał.....
-Jesteś świr, wiesz?
-Jasne. Wszyscy mi to mówią...
Marek spojrzał spode łba na swego oprawcę i ostentacyjnie zatrzasnął drzwi. Gdy pojawił się w nich z powrotem był już suchy i przebudzony.
-Ubieraj się- rzucił Dave dopijając herbatę.- Tam masz ciuchy.
Chłopak ze zdziwieniem spojrzał na nowiutkie ubranie.
-Skąd wiedziałeś....?
Marek nagle poczuł na sobie ciężką rękę która potargała mu włosy i lekko przytuliła go do ciepłego ciała.
-A jak myślisz??- szepnął Dave.- Pośpiesz się nie mamy czasu.
Już po kilku chwilach jechali po zaśnieżonej ulicy. Marek wpatrywał się w okno, a Dave zastanawiał się czy dobrze robi. Nie znał go w końcu ani trochę. Zerkał co jakiś czas na swego towarzysza, który nie przestawał przyglądać się spadającym płatkom śniegu. Wyraz jego dziecięcej jeszcze twarzy zmienił się nie do poznania. Mężczyznę przeszył zimny dreszcz,.
"Nie chcę żeby się zmienił"- pomyślał smutno.
-Dave...- cichy szept zabrzmiał w samochodzie niemrawo.
-Tak?- zapytał dziwnie zlękniony, że to nie będzie miła rozmowa.
-Dave co my robimy?
Czy się nie przesłyszał? Może ten dzieciak ma więcej rozumu w głowie niż się mogło wydawać.....
-Słyszysz mnie?- ciemna twarz zwróciła się wreszcie w drugą stronę. - Przecież to do niczego nie prowadzi...
Dave milczał szukając jakiegoś logicznego wytłumaczenia swoich czynów. Nie mógł znaleźć żadnych.
-Boję się...-urwał nagle.
-Co?
-Boję się.
-Czego? Mnie?
-Nie, siebie.
-Nie rozumiem ..
-To co robisz.. Czego chcesz ode mnie w zamian?- ciemne oczy znów wpatrywały się w niego z dziką intensywnością.- To co zrobiłem wczoraj.. to był wygłup. Wiesz o co mi chodzi.
-Wiem.
-Więc?
-Nie wiem dlaczego zabrałem cię wtedy.. ale nie chcę robić niczego wbrew tobie. Nie chcę do niczego zmuszać, ale przecież możesz u mnie po prostu mieszkać. Nic się nie stanie.
-...
-Rozumiesz?
-Tak.
Wreszcie dojechali. Wielki budynek zrobił na Marku niesamowite wrażenie. Przez kilka chwil miał ochotę uciec jak najdalej od tych wszystkich ludzi. Czuł się zaszczuty. Miał dziwne wrażenie, że wszyscy się na niego gapią, że wiedzą... Wiedzą??? O czym??? Nieznośna myśl zagnieździła się w jego głowie. Czego tak się obawiał? Poczuł nagle czyjąś mocną rękę trzymającą jego. Podniósł wzrok i napotkał smutne spojrzenie swego nowego przyjaciela.
-Nie bój się. Jestem tu.
Odpowiedział mu równie smutnym grymasem twarzy i przyglądał się zamykającym się drzwiom windy. Jechali na 10 piętro. Kiedy winda stanęła Dave pociągnął za sobą chłopaka.
W drzwiach jak się wydawało zagraconego pokoju stała młoda dziewczyna. Włosy skręcały jej się we wszystkie możliwe kierunki, na nosie miała gustownie dobrane okulary, ale reszta ubrania wskazywała na małe przejmowanie się swoim wyglądem. Kiedy zobaczyła Dave'a podbiegła do niego nieprzerwanie gryząc żółty ołówek.
-Cześć skarbie. Jeszcze chwila, ok.?- rzuciła przelotne, ciepłe spojrzenie na Marka, który stał i wpatrywał się we wszystko ze zdziwieniem.- Jeszcze chwila.
Biegiem wróciła do pokoju. Przez chwilę widać było jakieś dziwne, latające przedmioty. Potem kilka błyśnięć. I w drzwiach pojawił się młodzieniec w długich blond włosach.
-Dzięki skarbie. Już wszystko- czupryna włosów przybiegła do nich. - Dobrze teraz wy.
W pokoiku, mimo wszystko, panował artystyczny nieład. Dziewczyna przyjrzała się Markowi z każdej strony.
-Tak, tak. Cudownie, cudownie. Teraz ty zostaniesz ze mną, a Dave pójdzie sobie na kawę- tu spojrzała ze stanowczością na mężczyznę stojącego w rogu.
-Jasne, jak sobie życzysz Anno D. Zawsze do usług.
-Ale..- Marek już zamierzał coś powiedzieć. Dave'a już nie było.
Tak jak obiecał, poszedł na kawę. Siedząc w małej kawiarence, popijał ciemny płyn. Nagle zaczął wpatrywać się w ciecz falującą przed jego oczami.
"On wygląda tak samo"- pomyślał i uśmiechnął się do siebie.
"Ciekawe jak smakuje..."
Nie miał w tej nieprzyzwoitej wizji na myśli kawy. Bynajmniej o kawę mu nie chodziło. Pomyślał jak miło było by wreszcie trochę go okiełznać. Może i stwarzał pozory nieprzystępnego, ale przecież bał się zostać sam. Dave był mu do czegoś potrzebny. To może i naciągane stwierdzenie, umocniło mężczyznę w przekonaniu, że jednak dobrze robi.
Nagle coś szturchnęło go w ramię. AnnaD pochylała się nad nim.
-Taak?? Czego pani sobie życzy??
-Sprowadziłeś mi prawdziwy skarb.
Zaczerwieniony Marek usiadł spokojnie na pobliskim krześle.
-On jest niesamowity!!- włosy sprężynowały dookoła.- Biorę go jak tylko będzie mógł zacząć. Chciałabym też żeby zamieszkał z innymi, będzie mu łatwiej dojeżdżać do pracy..
-Nie!
-Nie!- powiedzieli równocześnie.
Marek zarumienił się jeszcze bardziej, a Dave spuścił zmieszany wzrok.
-Boże, ok., jak chcecie-uśmiech nie schodził jej z twarzy.- Ale za spóźnienia będę karać i to surowo.
-Nie będę się spóźniał- zapowiedział Marek stanowczo.
-Ok. Wierzę ci na słowo.- I zacznij o niego dbać Dave, ma dobrze się odżywiać, wysypiać, i dbać o tą piękną twarzyczkę, bo to teraz nasz wspólny skarb.
-Wszystko czego zapragniesz, AnnoD.
-Tak ma właśnie być. Ja mówię, ty słuchasz i wykonujesz! Dobra, ja idę, ty zajmij się nim. Pracę rozpoczynasz...powiedzmy od przyszłego tygodnia. Masz więc cztery dni słodkiego lenistwa. Pa..
-Pa.. - odparli, a jej już nie było.
Nastolatek wpatrywał się w swoje palce.
-I jak było?- zapytał Dave dopijając kawę, smakowała mu jakoś lepiej.
-Eee. Nieźle. A tak w ogóle to dzięki...
-Nie ma za co. Na pewno nie chcesz mieszkać z innymi? Może tam miałbyś lepiej. Ja nie zawsze jestem w domu na czas, z reguły jem mrożonki...
-Przestań gadać bzdury. Nie chcę być tam... sam.
-Dobra więc załatwione. A teraz idziemy coś zjeść.
Obiad w restauracji przebiegał w niesamowicie luźnej atmosferze. Jakby wszystko się już wyjaśniło, jakby nie było po między nimi żadnych barier. Żartowali, rozmawiali. Nie zwracali uwagi na otoczenie. W czasie deseru nie mogli oderwać od siebie wzroku. Było to tak naturalne jak to, że byli tam po prostu razem. Jak przyjaciele...














Komentarze
mordeczka dnia padziernika 16 2011 11:28:44
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Ashura (Brak e-maila) 11:30 11-09-2004
Niezle niezle,niby takie zwyczajne opo a jednak nie..tylko tak dalej!
lollop (Brak e-maila) 21:45 20-11-2004
po prostu świetne!!!!!! jak powiedziała Ahura niby takie zwyczajne, a jednak nie... oby więcej takich.
dea oriantin (Brak e-maila) 22:48 20-11-2004
hm. ciekawe, ciekawe. kilka tekstów mnie powaliło na kolana smiley
jednak jest kilka niedociągnięć - np nie zarejestrowałam stwierdzenia, jakiego rodzaju pracy ma się podjąć Marek - podejrzewam, że ma być modelem, ale nie mogę tego być stuprocentowo pewna :twisted:
no i dziwne mi się wydaje, że po kilku dniach znajomości wyznają sobie miłość... dla mnie miłość jest zupełnie inną rzeczą i powinno się ją raczej czuć niż o niej mówić... no ale to tylko moje prywatne, pokręcone zdanie ^^
(Brak e-maila) 20:22 03-12-2004
Dobre. Mnie się podoba takie jak jest
Musca (Brak e-maila) 22:10 17-02-2005
Cóóóż... Było... miło. Pomysł nie jest zły. Niektórymi zdaniami umiesz zaskoczyć (patrz -->> \"-Dam ci stówę jeśli się ze mną prześpisz.\"smiley. I to bardzo umiejętnie. Niestety reszta już nieco leży. Wykonanie nie najlepsze. Gdybyś bardziej rozwinęła opisy, zlikwidowała te okropne \"entery\", nie stawiała tysięcy wykrzykników na raz, wydłużyła okres między pierwszym spotkaniem się bohaterów, a \"kocham cię\" (czytelnik od tego nie umrze, zapewniam Cię) i powiedziała nieco więcej o pracy Marka (mnie osobiście bardzo ciekawi jakbyś ją przedstawiła) to byłoby IDEALNIE. Ale niestety nie jest. I coś mi zgrzytnęło z tą rozprawą sądową. A nawet bardzo zgrzytnęło jak się nad tym głębiej zastanowić. Pozdrawiam...
Dizzy-Sun (Brak e-maila) 20:22 07-06-2005
Choć są niedociągnięcia, to jednak czytało mi się bardzo przyjemnie i mimo wszystko - miało swój klimat =) Przesyłam promyk...;-)
Naśka (Brak e-maila) 22:17 31-08-2006
muszę przyznać że mi się podobało. Poprostu takie słodkie jak ten miodek smiley
Nightwish (w.l.p.v@wp.pl) 16:36 24-01-2007
Za szybko... i takie dość lekkie. Kilka niedociągnięć. Brakowało mi jakiejś takiej atmosfery, bo czasem tworzy się klimat. Tu tworzył się w jednym momencie. Trochę za dużo białych plam, choć podoba mi się postać Marka, choć samo imie nie , bo niezbyt pasuje jakdla mnie. no cóż, o gustach się nie dyskutuje. niektóre momenty/ reakcje przesłodzone, ale sam popełniam ten sam błąd więc się nie czepiam ^^. Troszkę brak pomysłu. A zdanie " dam ci stówę jeśli się ze mną prześpisz" było świetn. Kurcze, też mam ochotę napisać coś z dziwkarskiego klimatu. STOP! Juz piszę. esh, skleroza. Czytałem lepsze i czytałem gorsze rzeczy. Nie potępiam nie wychwalam. I to nie prawda, że - jak napisałem- nie ma pomysłu. Jest tylko taki typowy. o, ale fajny, potrzeba mi było czegoś takiego .
Pozdrawiam
liz (liz5@o2.pl) 20:03 16-03-2007
TA SERIA JEST PO PROSTU NIEZIEMSKA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum