ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Stray 4 |
Rozdział IV
- Efekt Zwierciadła... - Eris podparł głowę na prawej dłoni, przeglądając kolejną stronę, kolejnego bardzo obszernego i starego woluminu. Było bardzo późno, wielka biblioteka uniwersytetu w Daivenn była opustoszała. Chłopiec czytał przy świecy, kolejnej tego wieczora.
Might ostudził jego pośpiech. Nie było sensu wybierać się tak prędko, zdążą na konferencję, nawet jeśli wybiorą się te kilka dni później. Główną przyczyną tego opóźnienia był fakt, że Eris jest poszukiwany przez swoją rodzinę już w kilku księstwach, które mieli po drodze. Might postanowił posiedzieć nad mapami, kreśląc drogę traktami przez lasy, puszcze i małe wsie.
Stray wykorzystywał te dni na studiowanie zasobów uniwersyteckiej biblioteki, nie spał już drugą noc. W pewnym momencie przyłapał się na tym, że jego oczy tylko przesuwają się po linijkach, w ogóle nie odczytując ich sensu. Przetarł zmęczone oczy, westchnął cicho. Przez chwilę wpatrywał się w płomień wypalonej prawie do końca świecy.
- To niemożliwe.. - Powiedział do siebie - On nie mógł tego zrobić, nie emitował żadnej aury.. przecież wyczułbym cokolwiek, wtedy...
Poczuł ukłucie w podbrzuszu, nieprzyjemne ukłucie. Nie lubił sobie tego przypominać, i mimo że sam się przed sobą do tego nie przyznawał, nie mógł go znienawidzić. Gdyby spotkał teraz tego człowieka, nie mógłby zrobić mu nic złego. Prawdopodobnie na kolanach błagałby go, żeby wrócił, żeby było jak dawniej. Nienawiść z niewiadomych przyczyn opuszczała go coraz prędzej.
Zagryzł wargi, czując ciepło rozlewające się na policzkach. Wstydził się tych myśli, swojej głupoty, psiej wierności i oddania dla skurwysyna, który go wykorzystał.
Podskoczył kiedy ktoś położył mu dłoń na ramienu. Odwrócił się napotykając fiołkowe spojrzenie. Odetchnął z ulgą, ale szybkie bicie jego serca ciągle dało się słyszeć w cichej bibliotece.
- Vervenendill..
Elf uniósł brwi i zrobił zdziwioną minę.
- Rzadko nazywasz mnie po imieniu.
- Ciężko je wypowiedzieć.
Zaśmiali się cicho. Nagle Might objął go delikatnie od tyłu, opierając głowę o ramię chłopca.
- Jesteś zmęczony.. od dwóch nocy nie śpisz.
- Nie tak bardzo zmęczony, szukam informacji o tym zaklęciu.. - Uśmiechnął się niepewie, sztywniejąc pod wpływem dotyku przyjaciela. Był za blisko.
- Tak, tak.. - Zamruczał mu do ucha. Dotknął dłonią karku Erisa. Ten nie zdążł nawet zaprotestować. W kilka sekund poczuł rozpływające się po ciele ciepło, mięśnie zdrętwiały. Powieki powoli opadły, i zapadła rozkoszna ciemność.
*
Długie smukłe palce powoli musnęły jego policzek, szyję, podążając na klatkę piersiową, brzuch a później na wewnętrzną stronę uda. Eris ocknął się właśnie od tego dotyku. Wytrzeszczył oczy na fiołkowookiego elfa leżącego obok, w jednej sekundzie usiłując odpowiedzieć sobie na kilka pytań, na przykład, dlaczego obydwaj są nadzy, dlaczego elf dotyka go w ten sposób i jak na litość to wszystko mogło się stać?
Jęknął kiedy poczuł zbliżającą się do najwrażliwszego punktu dłoń.
- Pragnę Cię Eris.. - Wymruczał mu do ucha. Chłopiec poczuł ciepły oddech na swojej szyi, wygiął się mimowolnie. Elf kontynuował, kładąc się na nim.
- Oddaj mi się.. wiem że tego chcesz.. - Ugryzł go w ucho, zamykając w dłoni napiętą erekcję Erisa.
- Nie, Might.. nie chcę.. nie mogę! - Łzy zaczęły gromadzić się w złotych oczach, Stray walczył między swoimi uczuciami a reakcjami własnego ciała. Elf w ogóle go nie słuchał..
- NIE, PRZESTAŃ!! - chłopak zerwał się z krzykiem, zrzucając z ramion obejmujące go ręce. Oddychał ciężko. Powoli, i z uglą uświadomił sobie, że to tylko sen. Spojrzał na wybrzuszenie na kołdrze , czerwieniąc się.
- Widzę że ktoś tu ma poranny problem... - Usłyszał zaspany głos z prawej strony łóżka. Spojrzał szybko na Mighta, który z rozbawieniem wpatrywał się w niego.
- To twoja wina.. - Burknął, zasłaniając się dłońmi.
Elf popatrzył na niego pytająco, kiedy spotkał się z brakiem odpowiedzi machnął tylko ręką. Podniósł się zrzucając z siebie kołdrę. Stray z ulgą stwierdził, że Verv jest w pełni odziany.
- Już czas wstawać. Ale narazie zajmij się.. tym.. - Uśmiechnął się wrednie, wychodząc z pokoju.
Białowłosy opadł na puchowe poduszki, przekręcając się na bok. Schował twarz w dłoniach, czując jak pieką go policzki. Taki sen.. i jeszcze elf widział jego erekcję.. Miał ochotę zapaść się pod ziemię ze wstydu. Z tego wszystkiego nawet nie zastanowił się, dlaczego spali razem w łóżku, ale takie rzeczy przydażały mu się tak często, że już nawet nie chciał ich rozstrząsać.
*
- Och, dzieńdobry - Might uśmiechnął się sztucznie, kiedy tuż pod drzwiami pokoju wpadł na niego Falik. Rudowłosy zmierzył go niechętnym spojrzeniem, uśmiechnął się równie nieszczerze i przez zaciśnięte zęby odpowiedział:
- A jakże, dobry... - Położył dłoń na klamce, na co białowłosy powiedział szybko:
- Lepiej nie, jest póki co, zajęty
Falik zmarszczył brwi.
- Czym, jeśli mogę wiedzieć?
- Poranną erekcją
Fiołkowooki znów uśmiechnął się pod nosem, widząc reakcję niższego z nich, na którego piegowatą twarz wypełzł ciemny rumieniec. Mruknął pod nosem coś, co brzmiało jak "acha", odskoczył od drzwi i pobiegł korytarzem, po drodze wpadając na zdezorientowanego Olivera.
Might tylko wzruszył ramionami w odpowiedzi na jego pytające spojrzenie, po czym udał się w przeciwną stronę.
*
"RÓD BIAŁYCH ELFÓW"
"Jest to najmniej liczny elfi ród na świecie, najliczniej występujący na kontynencie środkowym. Liczy zaledwie kilkuset osobników. Zamieszkują Las Jednorożców znajdujący się na północy kontynentu środkowego, oraz miasto ludzkie Bogenharten.
Cechą rodową są śnieżnobiałe włosy, brwi, rzęsy i nietypowe, mocne i intensywne kolory oczu ( fiolet, turkus, złoto, srebro, błękit, biel, karmin, rzadko róż i zieleń ). Blada, gładka skóra. [...]
Zamiłowanie do biżuterii, główne kolczyków. [...]
Najszlachetniejsi przedstawiciele rodu charakteryzują się długimi włosami, rzadkim odcieniem oczu ( fiolet, turkus, karmin - najwyższy stopień społeczny ). Wyjątek stanowi odcień różowy, świadczący o najniższym stopniu społecznym ( zazwyczaj tacy osobnicy są mieszańcami ). [...]
Ze wszystkich elfów, ten ród najlepiej posługuje się białą i neutralną magią. Wykazują zdolności do czarnej magii. Cechą szczególną jest perfekcyjne posługiwanie się shurikenami. Głównie posługują się właśnie nimi, białą bronią i pochodnymi. W przeciwieństwie do elfów leśnych, niechętnie posługują się łukami. [...]"
*
Falik siedział na schodkach prowadzących do parku uniwersytetu. Zielone alejki, dziedziniec jak i schodki, skąpane były w słońcu. Miły wiaterek rozwiewał rude kosmyki. Chłopak podparł głowę na rozwartych dłoniach, łokcie na zgiętych kolanach. Przygarbił się trochę. Spoglądał na latające wysoko jaskółki. Później na drepczące po brukowej kostce wróble. Nieprzyjemnie zaczął porównywać Mighta do jaskółek, a siebie do wróbli.
Nie dość, że pochodził z najszlachetniejszego, najbardziej szanowanego rodu, to miał w nim prawdopodobnie najwyższą pozycję społeczną. No i był magiem. Magiem szóstej kategorii.
Westchnął głośno.
On sam był zwykłym, miejskim elfem, pół życia spędził na wodzie. Miał rude włosy, brązowe oczy i te nieszczęsne piegi, krótkie uszy, i był o wiele niższy od białowłosego elfa.
No i to przy tamtym Eris zupełnie tracił głowę, gdzieś umykała jego obojętność i oschłość.
Robił się taki uroczy.
Falik ostatni raz przetarł usta wierzchem dłoni, usuwając zaschniętą po niedawym krwotoku krew. Nie miał szans przy kimś takim jak Might.
- To niesprawiedliwe...
Silniejszy podmuch wiatru spłoszył wróble, które poleciały wysoko, na dach uniwersytetu.
Usłyszał ciche kroki za sobą, nie odwrócił jednak wzroku, wiedział kto za nim stoi.
Eris z cichym westchnieniem klapnąl na schodek koło niego. Łokcie podparł na kolanach, głowę na rozwartych dłoniach. Ze znudzeniem wpatrywał się w małą fontanienkę na środku małego placyku, do którego prowadziły schodki. Kilka wróbli nieśmiało zfrunęło z dachu i zaczęły się kąpać w płytkiej misie fontanny, wypełnionej krystalicznie czystą wodą. Ćwierkały z zachwytem. Ich śpiew mieszał się ze świergotem polujących na owady jaskółek, tworząc niepowtarzalną muzykę, niesioną przez wiatr. Między chłopcami trwała cisza. Falik odchrząknął cicho.
- Tak właściwie.. to Zwierciadło, co to za rodzaj magii? - Zaczął nieśmiało, chcąc nawiązać jakiś kontakt z wyraźnie zamyślonym Stray'em, który skierował na niego nieprzytomne złote spojrzenie. Przez chwilę marszczył czoło analizując pytanie, rzekł:
- To bardzo złożone zaklęcie, nie da się go jednoznacznie zakwalifikować. - Ciągnął dalej, a jego głos stawał się coraz bardziej smętny - Jest to raczej magia neutralna. Nie jest to ani zaklęcie defensywne, ani ofensywne, gdzyż równocześnie ma obydwa działania. Odbija rzucane zaklęcie, a rzucający sam nim obrywa.
Elf popatrzył niepewnie na Erisa. Po jego minie stwierdził, że nie miał ochoty na rozmowy.
- Kiedy wyruszamy?
- Nie wiem jak Might, ale nie mam zamiaru dłużej tutaj siedzieć. Za dwa dni wyruszam, z nim, bez niego, z jego mapami czy bez. Nie powiem, gdzie to mam - Był wyraźnie rozdrażniony.
Falik nie chciał wiedzieć czemu. Wróble z zaciekłością rozpryskiwały wodę z misy.
*
Eris odchylił firankę wyglądając przez okno, za którym roztaczał się widok miasta, a dalej, na horyzoncie, zachód słońca. Niebo już w większości pokryte granatem skrzyło się od gwiazd. Była pełnia.
- Idę na zwiady do miasta. - Poinformował białowłosy zajętego oględzinami oręża Falika.
- Idę z Tobą. - Odrzekł poinformowany, jakby to było naturalną kolejnością rzeczy.
Stray nie skomentował, zrobił jedynie zdegustowaną minę. W tym momencie rozległo się pukanie do drzwi, po czym otworzyły się one na oścież. Za nimi stał Might, z wyjątkowo zadowolonym uśmiechem na ustach.
- Eris, idziemy już? - Zapytał, spoglądając na chłopca ściągającego warkocz czarną wstążką. Rudowłosy zmarkotniał. Przez chwilę dwóch elfów mierzyło się niechętnie spojrzeniami. Starszy uśmiechnął się nieszczerze.
- Rozumiem że on też idzie? - Skierwoał kolejne pytanie do Erisa, który tylko milcząco skinął głową, nie zaszczycając spojrzeniem żadnego z nich. Bez słowa zatknął zdobiony runiczny sztylet za pas, i przykrył połem luźnej aksamitnej koszuli. Leniwym krokiem przeszedł koło Mighta, mijając go w drzwiach. Ten patrzył na niego dłużą chwilę, uśmiechając się pod nosem conajmniej nieprzyzwoicie, co od razu postawiło Falika w pion. Pośpiesznie narzucił na siebie górne odzienie, i również wymijając białowłosego elfa, opuścił pokój, ruszając w ślad za Erisem. Na odchodnym rzucił jeszcze nieufne spojrzenie przedstawicielowi rodu białych elfów, kóry tylko wzruszył wzgardliwie ramionami, i powoli zamknął drzwi, żeby udać się za chłopcami.
W karczmie był tłum. Powietrze było gęste, duszące przez dym ziela palonego namiętnie przez tubylców. Po za dymem czuć było też piwo, i zapachy z kuchni, które nie należały do najprzyjemniejszych. Mimo dość wczesnej wieczornej pory, już gdzieniegdzie rozlegały się pierwsze, pijackie zbereźne przyśpiewki. Mniej wytrzymali zaczynali się niebezpiecznie chwiać, co oznaczało że niedługo zajmą podłogę pod stołami. Skrzypnięcia drzwi, i dźwięku małego, zaredzewiałego dzwoneczka nie było słychać w hałasie robionym przez bywalców. Tylko kilka osób zauważyło przybycie Mighta, a dwóch chłopców po jego bokach, niższych o niego conajmniej o głowę, nikt.
- Kogo ja widzę! - Z łazwy podniósł się potężny, mocno zbudowany mężczyzna. Po ubiorze, w którego skład wchodziło dużo zbroi widać było, że jest wojownikiem. Skroń przecinała głęboka, krótka blizna. Długie, brązowe włosy związane miał w koński ogon, a twarz zdobił conajmniej tygodniowy zarost. Oczy w kolorze głębokiego błękitu zdawały się ciepło patrzeć na elfa, ale widać było w nich błysk czujności, którego nie brakowało żadnemu zaprawionemu i znającemu zasady rządzące bitwami wojowi.
- A, witam panie Stregis - Might skutecznie ukrył nieprzyjemnie zaskoczenie, kłaniając się lekko znajomemu.
Eris rozglądał się tymczasem, nie wsłuchując w ich rozmowę. Denerwował się, że mimo zmian w wyglądzie, ktoś go rozpozna. Był znany w Daivenn, nie tylko z powodu swoich cwaniaczych ucieczek, ale także innych, młodzieńczych wyskoków. Z zamyślenia wyrwał go mocny głos spotkanego mężczyzny. Kiedy podniósł wzrok, napotkał niebieskie spojrzenie.
- A to kto, drogi elfie? Twój? - Stray krótko analizował, o co chodziło człowiekowi. Machinalnie poluzował warkocz, żeby włosy bardziej zasłaniały jego uszy, przynajmniej do połowy. Might zauważył ten ruch.
- Ach, tak. - Zaśmiał się, kładąc dłonie na ramionach chłopca - To mój kuzyn, Leinell.
Stregis zmierzył przedstawionego czujnym spojrzeniem, potarł zarost w zamyśleniu, i marszcząc brwi rzekł powoli:
- Wygląda znajomo.. - Eris poczuł zimny pot na czole. Zdenerwowanie skręcało mu żołądek. Nagle wojownik uśmiechnął się promiennie:
- Niby jesteście tak nielicznym rodem, a wszędzie was pełno, co cwaniaki? - Zarechotał mężczyzna, klepiąc Mighta po plecach tak potężnie, że elf się zakrztusił. Stregis nie zauważając tego zaniósł się śmiechem, wymieniając miejsca, gdzie spotkał innych przedstawicieli rodu białych elfów, włączając w listę bardzo małą wioskę zwanią Białym Pagórkiem, oddaloną od Daivenn wiele dni drogi. Falik spoglądał nerwowo na Erisa, który niby od niechcenia rozpuścił włosy, które lśniącą kaskadą położyły się na jego plecach. Rudowłosy westchnął cicho, i odwrócił wzrok zawstydzony, sam nie wiedząc dlaczego. Jego oczy przypadkowo natrafiły na duży arkusz pergaminu, przybity gwoździem do drewnianej ściany. Ponad połowę karty zajmował portret stojącego koło niego chłopca. List gończy. Pod nim, po za imieniem i nazwiskiem, podane były wszelkie dane, wygląd, posiadana broń, i ostatnie znane miejsca pobytu. Łowcy Głów byli znacznie lepiej zorganizowani, niż organ ścigający królestwa Eortivaal. To martwiło elfa najbardziej. Przez jego myśli przedarł się głos Stregisa, do którego podszedł jakiś inny mężczyzna:
- Podobno młody Emreiss był ostatnio widziany w okolicach Daivenn.
Brwi Mighta drgnęły. Zaśmiał się, lecz jego głos zadrżał nieznacznie.
- Ach tak..
- Pół świata już na niego poluje. Wieści o nim rozniosły się już do północnego kontynentu, i roznoszą się dalej. Wyobrażasz sobie, mój przyjacielu? Co za głupiec odtrącałby koronę?
Eris spuścił głowę, włosy zakryły jego twarz. Zacisnął dłonie w pięści. Falik nie widział, jak zagryza wargę.
- Nie powinieneś tak mówić..
- Might, przecież myślisz tak samo! Wszyscy to wiedzą. A tak swoją drogą, nie wiesz co u niego? Przecież przyjaźniliście się na uniwersytecie, zanim dał nogę.
- No tak, ale to było dawno temu..
- Chcesz powiedzieć, że nie utrzymujecie kontaktu? Cóż, zrozumiałe! - Nachylił się do elfa, i teatralnym szeptem, z rozbawieniem rzekł:
- A może jesteś zazdrosny o jego narzeczoną? Podobno Ci się podobał ten mały popielatowłosy arystokrata?
Vervenendill zarumienił się lekko. Na ten gest Falik zgrzytnął zębami, aż doszło do do uszu Straya, który jednak był zbyt zajęty panowaniem nad własnymi nerwami. W rozmowę wtrąciła się kobieta, która jak cień wyłoniła się zza potężnych barków niebieskookiego mężczyzny. Była od niego niższa o ponad głowę, długie czarne włosy układające się w fale sięgały talii. Ponieważ wieczór był ciepły, miała na sobie krótką spódnicę, i lekką koszulę, obydwie w lawendowym kolorze, co miało prawdopodobnie podkreślać granat jej oczu, wpadający w głęboki fiolet. Ametystowe kolczyki skrzyły się, odbijając światło wszędobylskich pochodni i olejnych lamp. Ponadto kobieta na ramiona narzucony miała cienki, ciemno-fioletowy płaszcz. Przy każdym kroku wysokie obcasy jej butów stukały o drewnianą podłogę.
- To nie słyszeliście najnowszych wieści? - Zagadnęła, opierając się kokieteryjnie o ramię Stregisa. - Podobnież mały Emreiss uciekł, bo nie chciał żenić się z Marinną, bo zakochał się w jakiejś dziewce o wyjątkowo niskim statusie społecznym, i rodzice nie wyrazili zgody na mariaż, bo byłoby to zupełnie bezwartościowe politycznie, i..
- To kłamstwo! - Wrzasnął Eris, aż wszyscy w karczmie zamilkli, kufle i fajki zastygły w powietrzu w dłoniach właścicieli, którzy jakby skamienieli, wsłuchiwali i wpatrywali się w scenę odrygwającą na środku przybytku. Po wardze białowłosego chłopca potoczyła się kropla krwi. Zaciśnięte w pięści dłonie drgały nerwowo. Falik przełknął ślinę, a Might zakrył twarz dłonią na znak bezradności. Kobieta uśmiechnęła się zjadliwie.
- A skąd ty to możesz wiedzieć, mały elfie?
- Wiem lepiej, niż ty! - Wysyczał, postępując krok do przodu. Nagle Stregis chwycił go za włosy i uniósł nad podłogę.
- Jak śmiesz tak się odzywać do kobiety, cholerny gówniarzu!? - Ryknął, aż co tchórzliwsi skulili się. Jego towarzyszka wlepiła wzrok w szarpiącego się Erisa. W jego twarz.
- Patrz.. - Szepnęła cicho, odgarniając dłonią pojedyńcze, białe kosmyki, ukazując ludzkie ucho. - To...
Mężczyzna przyjżał się uważnie chłopcu. Jego twarz wykrzywił grymas wściekłości. Kobieta krzyknęła:
- To Eris van Emreiss!
Zaczęło się piekło. Wszyscy natychmiast zerwali się na równe nogi, w powietrzu zaświstał dźwięk wysuwanych z pokrowców kling. Pijani klienci wylądowali pod stołami, razem z trzymanymi w dłoniach kuflami. Stregis miotnął Erisem chcąc rzucić go na podłogę, jednak upadkowi zapobiegł Might, na którego chłopiec wpadł, tym samym obydwóch przewracając z impetem na drewniane podłoże.
- Cholerny cwaniak, myślałeś że to cię uratuje!? Już jesteś mój! - potężny mężczyzna zamachnął się dwuręcznym mieczem, jednak ktoś wpadł na niego, przewracając go na stół. Stregis poleciał razem z ławą i kilkoma przypadkowymi osobami na podłogę.
- Będzie mój!
- Nie ma mowy!
Wszyscy zaczęli walczyć między sobą. Might, Eris i Falik patrzeli na całe przedstawienie jak ogłupiali. Nikt nie zwracał na nich uwagi, korzystając z ogólnej wrzawy Vervenendill podniósł chłopca, i chwytając go za dłoń pociągnął przez tłum w stonę wyjścia. Rudowłosy puścił się biegiem za nimi. Starszy elf szarpnął klamkę, pchając Straya i jego przyjaciela przed sobą. Zatrzasnął drzwi za swoimi plecami i na naprędce obłożył czarem blokującym.
- To nie zadziała długo.. - W połowie zdania usłyszeli trzask, i przez okno, rozbijając szybę, wyleciało krzesło. Might miał wyjątkowo nieszczęśliwą minę.
- Musimy spieprzać! - Podsumował Falik, stając krok przed Erisem, jakby machinalnie przyjmując pozycję mającą bronić przyjaciela.
- I to szybko - Potwierdził białowłosy chłopiec, odwrócił się, i chwytając rudowłosego za dłoń, ruszył biegiem w stronę uniwersytetu. Za nimi rozległ się krzyk Mighta:
- Dogonię was później! Mapy są w moim pokoju, będziemy w kontakcie! Uważaj na siebie, Eris!
Chłopcy szybko zniknęli w mroku uliczki, tym samym znikając z pola widzenia Vervenendilla, który pędem ruszył w w przeciwnym kierunku.
- Musimy się spieszyć. - Wydyszał Eris, szybko wrzucając niezbędne rzeczy do worka. Przytroczył woreczki z ziołami i fiolki do paska, narzucił czarny, sięgający połowy uda płaszcz na plecy. Założył worek, koło niego zarzucił pochwę zawierającą jego scimitar. Pośpiesznie związał włosy zieloną aksamitką w kitkę, żeby nie wpadały mu do oczu i nie przylepiały się do spoconego czoła. Falik chwilę po nim był gotowy. Biegiem ruszyli przez ciemne i ciche korytarze uniwersytetu Daivenn, pokonując liczne schody, napotkane drzwi unicestwiając kopniakiem. Zmęczeni dotarli do stajni.
- Musimy sobie pożyczyć konie. - Stwierdził rzeczowo białowłosy, zarzucając derkę i siodło na grzbiet kasztanowego wierzchowca.
- Pożyczyć? - Głos Falika był conajmniej powątpiewający, ale na ostre, złote spojrzenie umilkł od razu. Przytroczyli bagaże do siodeł, dosiedli nowo zdobytych koni i galopem przemieżyli miasto wzdłuż murów obronnych.
Do strażników jeszcze nie dotarły wieści, że młody Emreiss poszukiwany przez większość państw na kontynencie, jest w mieście i jest ścigany. Lekko podpici, bez pytań otworzyli wrota i machając wesoło rękami, pokonując pijacką czkwakę, pożegnali chłopców, życząc im bezpiecznej podróży.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 14 2011 12:50:10
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
yadziak (Brak e-maila) 03:18 01-04-2006
Świetnie. Pisz dalej.
Marc (Brak e-maila) 03:22 01-04-2006Spadaj Ty czytałaś dobrze wklejoną wersję, zaraz mnie zjadą za brak akapitów w pierwszej części i zeżartymi polskimi znakami w trzeciej A to nie maj foult ;_;
yadziak (Brak e-maila) 03:23 01-04-2006
Świetnie. Pisz dalej.
Marc (Brak e-maila) 03:23 01-04-2006Spadaj Ty czytałaś dobrze wklejoną wersję, zaraz mnie zjadą za brak akapitów w pierwszej części i zeżartymi polskimi znakami w trzeciej A to nie maj foult ;_;
Marc (Brak e-maila) 03:23 01-04-2006
Eee... to ja sie moze nie bede odzywac
yadziak (Brak e-maila) 03:25 01-04-2006
E... Nie no zajebiste to jest
Marc (Brak e-maila) 03:26 01-04-2006
Odkryliśmy klonowanie.
( nie dobrze wklejoną, miałem na myśli, z notatnika przysłaną przezemnie, zaszczyt! ) teraz ludzie nie mogą delektować się moją tFurczością ;_;
yadziak (Brak e-maila) 03:27 01-04-2006
E... Nie no zajebiste to jest
yadziak (Gupi_yadziak@GayParty.pl) 03:27 01-04-2006
E, chyba dodaje sie drugi raz jak klikasz na 'odswierz'.
Widzem. Na szczescie ja mialam to szczescie czytac to w oryginale xP
Marc (Brak e-maila) 03:28 01-04-2006
odświeŻ
yadziak (Gupi_yadziag@DresPart.pl) 03:28 01-04-2006
Odśwież. Późne godziny źle działają na mój i tak nie istniejący już mózg.
Marc (Brak e-maila) 03:29 01-04-2006
Coś czuję że adminka już nas nie lubi.
yadziak (yadziak_i_marc@rządzą_światem.pl) 03:30 01-04-2006
No, przynajmniej masz duzo komentow
Linda (Brak e-maila) 11:09 07-04-2006
Opowiadanie było...chaotyczne, rozumiem, że kursywą jest przeszłość, sześć razy zabierałam sie do czytania, ale niestety nie przepadam za kursywą, szczególnie jak jest jej tak dużo. Oczywiście brak litery "ś" stworzył kilka najzabawniejszych cudów - popij zamiast pośpij, to moje ulubione, chciaż jakiś sens w tym można znaleźć(najlepiej sie śpi po pijaku), ale już takie lubu zamiast ślubu było lekko...szalone, bo w staropolskim jest luba jako ukochana, a w czeskim lubić znaczy kochać, podobnie w rosyjskim "ja lublu tiebia", prócz tego były tam jakieś dziwne gramatyuczne cuda - chyba jedno zdanie mozna było nazwać tasiemcem, ale tylko jedno, wiec nie jest źle(za to moje płuca ciągle próbują uzupełnic braki powietrza).
Komentarze były...powalające, rodzeństwem jesteście, czy jedną osobą z rozdwojeniem jaźni?
Dzisiaj mam dobry humor(udało mi sie wykrecić od szkoły- ostatni dzień i mam przerwe na 2 tygodnie!) więc to wszystko.
Aha, i mam prośbę, nie zmieniaj im tak szybko imion oraz niech ten Fiolik(czy jakoś tak) też ma coś z życia, niekoniecznie Straya, czy drugiego elfa, ale taka urocza elficka pani dodałaby realności(może wreszcie przestałoby go tak zalewać?)
Marc (Brak e-maila) 21:52 07-04-2006
re.up. yadzia i ja powinniśmy być rodzeństwem, dziwne zrządzenie losu że nim nie jesteśmy zalóżmy że jesteśmy przyszywanymi bratem i siostrą
Co do Falika - na pewno nie zachwyciłaby go żadna elficka pani, przykro mi ale jemu raczej nie
A chaotyczność pierwszej części nie dość, że zamierzona, ( w drugiej powinno się rozwiać, jeśli nie, to znaczy że chaotycznie piszę ja, trudno, pracuję nad tym XD ) ale w oryginale jest ś i są.. akapity.
Ja bym w ogóle nie brał się za czytanie tekstu bez akapitów, ale mam nadzieję że przy.. którejś tam okazji te akapity powrócą
n (Brak e-maila) 13:18 08-04-2006
Hmmm... co by tu napisac. Opowiadanie nawet ciekawe, tylko jak juz ktoś wczesniej stwierdzil - nieco chaotyczne. Na poczatku nie moglam sie za bardzo polapac o co w tym chodzi, ale ostatecznie z moim rozumowaniem nie jest jeszcze tak zle.
Jestem troche czepialska, wiec sie do czegos przyczepie "(...)niż wychodzić za tę dziewczynę, za JAKĄKOLWIEK dziewczynę." - Nie wiem czy to bylo zamierzone, ale chlopak za dziewczyne raczej nie wychodzi, tylko sie z nia zeni. Poza tym, chyba nie mam do czego sie przyczepic. Twój styl nie kaleczy moich oczu i na szczescie nie robisz bledow ortograficznych (albo po prostu ich nie zauwazylam ;p).
Podoba mi sie kreacja charakteru Erisa, to milo, ze nie zrobiles z niego placzliwej panienki. Chłopak ma swoje zdanie i nie jest z niego, ze sie tak kolokwialnie wyraze, zadna pipa. Mam nadzieje, ze tego nie zepsujesz.
Czekam na ciag dalszy i zycze duzo weny twórczej.
Len (Brak e-maila) 21:44 11-04-2006
Mi się podobało. Ale wolałabym więcej Falika. To mój ulubiony bohater. Jak ktoś już napisał, niech ma coś od życia. Choć wolałabym elfa niż elfkę...
natiss (Brak e-maila) 16:38 20-04-2006
Przeczytałam. Trochę początek mnie zraził, ale im dalej w las tym lepiej. Nieźle to zakręcone, ale widać, że pomysł i fabułe masz. Niezłą nawet. ^__^ Fajny jest główny bohater, podoba mi sie podoba... no i ten jego kompan Falik czy cuś. I tak jak Linda jestem za tym, zeby uszczęśliwiła Falika jakaś miła, ładna elfka. Ślij dużo nowych rozdziałów, koniecznie dłuugich.
Pozdrawiam.
liz (liz5@o2.pl) 18:59 20-04-2006
wiec i ja sie powturze : swietnie i pisz dalej, bo czekamy z niecierpliwoscisa
Marc (Brak e-maila) 19:19 21-04-2006
Drogie panie, muszę was rozczarować, niestety Falik nie lubi kobiet i uszczęśliwić go może jedynie jakiś przystojny młodzieniec...
yadziak (yadziak_rządzi@światem.pl) 02:56 22-04-2006
Ludze, po co wam związki hetero w opowiadaniach yaoi?
To się kupy nie trzyma. (A może raczej właśnie do kupy się nadaje) Po to się tworzy postacie homo, aby takie były, a nie szukały sobie przedstawicieli przeciwnej płci do szczęścia. A po Faliku wyraźnie widać którą płeć preferuje ;]]]
natiss (Brak e-maila) 17:01 22-04-2006
No cóż, szkoda. ;p Ale myśle, ze Falik z jakimś miłym chłopcem również bedzie uroczo wyglądać.
An-Nah (Brak e-maila) 11:47 26-04-2006
Aaaa no prosze, teraz dopiero widze, ze to jest tu na stronie == Trzeba było link po prostu podac, jak prosiłam na forku Moja opinię już znasz
An-Nah (Brak e-maila) 11:52 26-04-2006
A co do kwesti Falika i poprzednich komentatrzy, to a) do związków hetero w opowiadaniach yaoi nic nie mam Falika widzę puki co z Erisem, a co Panienkę możemy wcisnąć temu drugiemu elfowi co anjwyżej c) Falik powinien przejść się do elfiego seksuologa bo jak mu krew płynie do nosa, zamiast do przedniej cześci ciała, to współczuję jeogo pożyciu seksualnemu Ale to już komentarz na wesoło
Marc (Brak e-maila) 00:00 27-04-2006
re.An-Nah
Wkleiłem na forum, żeby gdzieś była wersja z akapitami, bo nie wiem kiedy na stronce poprawią chyba będę musiał się znowu upomnieć, a raczej, przypomnieć
mary madness (myxomatosis1@o2.pl) 13:00 24-09-2006
Dobra mam małe pytanie, co do tego cytatu: "Włosy i oczy straciłyby pigment wcześniej czy później." Ok czy oczy mają pigment? Wiem, ze skóra ma, ale pod względem wiedzy biologicznej jestem ignorantką i nie wiem jak jest z oczami, ale to chyba nie pigment?
Marc (Brak e-maila) 23:55 26-09-2006
pigment z tego co wiem, nadaje kolor prawie wszystkiemu - skórze, włosom w tym i tęczówkom oczu. Jeśli się mylę, to głupi jestem
Jeśli nie, to nie mam pojęcia, co innego mogłoby nadawać im kolor, jak nie pigment (zauważę jeszcze, że kiedy włosy z wiekiem tracą kolor, to samo dzieje się z tęczówkami).
Ginger (ginger9@orange.pl) 23:23 05-06-2007
Nie będę Ci tu koloryzować-przeczytałem całość z okazji Falika i przede wszystkim dlatego,że widuje go codzień w lustrze.trafiłeś z kolesiem,nie ma co.pisz dalej,po tej wkurwiającej akcji z Mightem przydałby się jakiś relaks |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|