ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Student 2 |
2
Chyba nic tego wieczora nie mogło zepsuć mi dobrego humoru. Ani matka zaganiająca mnie do sprzątania, ani ojciec pytający, o co chodzi z kolejną złą oceną z odpowiedzi. Nawet siostra z koleżanką biegające wokół mnie z chichotem. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy, a głos Matt'a dźwięczał, co i raz w moich uszach.
Bez słowa zmyłem naczynia, wysłuchałem litanii taty o tym ja ważna jest ustna wypowiedź i nie życzy sobie więcej telefonów od nauczycieli. Pogłaskałem Meg i jej koleżankę, bodajże Julie po czuprynach i pozwoliłem In przy mnie siedzieć. Wyłączyłem narzekanie i wyciągając się w fotelu w moim pokoju zamknąłem oczy by pomarzyć. Dziewczynki wpatrywały się we mnie przewracając główki z lewej na prawą i na odwrót.
- "Coś mu się stało." - odezwała się Julie.
Zaśmiałem się cichutko słysząc to. Meg pociągnęła mnie za nogawkę. Nie zareagowałem. Zrobiła to jeszcze raz. Otworzyłem oczy i uniosłem brew.
- "Sean? Co z tobą? Siedzisz i się uśmiechasz, nic nie mówisz. Gdzie się podziało wyrzucanie nas z pokoju, krzyki i trzaskanie drzwiami? Zakochałeś się czy co?"
- "Tak, pewnie we mnie. Dlatego z nami przebywa. Ach…" - dziewczynka ucieszyła się. Wstała i usiadła mi na kolanach. Zaśmiałem się głośno. Szczenięce marzenia dziewczynek o starszych chłopakach. Zabawne.
- "Nic się nie stało. - skłamałem - Po prostu miałem dobry dzień. Wybacz… Julie. Nie mam w zwyczaju zakochiwać się w dziewczynkach w twoim wieku. A teraz wybaczcie, ale na was chyba już pora. Mama zaraz będzie wołać do spania." - skrzywiły 'słodkie' buźki ale o dziwo udały się do sypialni Meg.
***
Ranek. Znowu trzeba iść do szkoły. Dobry humor jakby się gdzieś ulotnił. Szybki prysznic, zarzucenie na siebie ciuchów i można zejść na dół do kuchni. Wziąłem stamtąd tylko tost i zakładając plecak na ramie wyszedłem z domu by jak najwolniej udać się do 'miejsca prania mózgu'.
Znowu te spojrzenia, gdy podszedłem pod salę gdzie odbywały się zajęcia. Grupka dziewczyn wzdychała z zachwytu. Chłopaki pomachali czy kiwnęli głowami nieznacznie na przywitanie. Zatrzymałem się i spuściłem oczy by uniknąć kontaktu wzrokowego. Z tyłu poczułem jak ktoś pogładził mnie po tyłku. Trochę mnie to zmroziło, ale zaczerwieniłem się, gdy zza mnie wyszła jedna z tych 'ładniejszych' dziewczyn i puściła do mnie oko wręczając różową kopertę. Niewiele myśląc przyjąłem rzecz z wielkim napisem ZAPROSZENIE.
- "Eee… dziękuję?" - wymknęło mi się.
Dziewczyna uśmiechnęła się i pobiegła do swoich koleżanek. Otworzyłem kopertę i wyjąłem list. Było to, jak można się było domyślić, zaproszenie na przyjęcie urodzinowe. "I tak nie przyjdę." - z tą myślą schowałem je do plecaka.
***
Wyszedłem ze szkoły jak zwykle odprowadzany spojrzeniami rówieśników. Dziwiłem się, że mnie lubią. Przecież rzadko z nimi rozmawiałem, nie spotykałem się z nimi… Przecież nie można człowieka lubić tylko za urodę. Można? Coś chyba we mnie jest.
Szedłem w stronę bramy by opuścić wreszcie dziedziniec szkoły.
- "Sean, to co przyjdziesz?" - zostałem zatrzymany tuż przy furtce przez dziewczynę wyprawiającą urodziny. Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Uśmiechnąłem się krzywo z zakłopotania. - "Będę czekać." - klepnęła mnie po tyłku i machając poszła w swoją stronę. Stałem jeszcze przez chwilę drapiąc się po karku, nim wyszedłem za szkolne bramy.
- "Umawiasz się z dziewczynami?" - usłyszałem z boku. Zobaczyłem uśmiechającego się chłopaka z moich marzeń. Zaskoczył mnie jego widok tutaj.
- "Matt. Ja… nie… Skąd wiedziałeś, że..? - nie potrafiłem dokończyć.
- "Internet. Tam jest wszystko." - mrugnął - "Chcesz się przejść?" - zapytał chwytając moją dłoń. Nie czekał na moją odpowiedź. Chyba wiedział, że poszedłbym z nim wszędzie. Czy to, aż tak było widać? Podobno oczy są zwierciadłem duszy. Moje w tamtej chwili lśniły drżąc lekko. Pociągnął mnie za sobą. Humor powoli do mnie powracał. Wystarczała jego obecność, jego miękka dłoń i ciepły głos. Chociaż trochę mnie zawstydzało to, że szliśmy ulicą w środku dnia, trzymając się za ręce, jemu najwyraźniej w niczym nie przeszkadzało. Nie czuł zażenowania, gdy przechodnie dziwnie się patrzyli. Podziwiałem go za to. Za tą beztroskę i odwagę, za to, że niespecjalnie przejmował się tym, co ludzie o nim myślą.
- "Głodny?" - zapytał - Zapraszam do siebie na pyszny obiadek." - mrugnął do mnie. - "A i nie przyjmuję odmowy. Napracowałem się."
***
Wchodząc do mieszkania Matt'a - tym razem przez frontowe drzwi - kulturalnie wytarłem buty w wycieraczkę a potem je zdjąłem kładąc pod ścianą, by nikt się o nie przypadkiem nie potknął. Matt uśmiechnął się widząc to, jednak pochylił się do mnie i powiedział:
- "Nie musisz tego robić. Jesteś prawie u siebie." - pogładził mnie po głowie - "Jednakże, doceniam Twoje starania." - pocałował mnie lekko w policzek.
Zaprowadził mnie do pokoju, który śmiało można by nazwać salonem. Byłem tam wcześniej tylko przelotem, nie zwracając uwagi na szczegóły. Większość czasy spędziłem przecież w garażu i kuchni. Ach, kuchnia… i nasz pierwszy pocałunek. Zachichotałem pod nosem na tą myśl. Lecz niebieskowłosy nie zwrócił na to zbytniej uwagi.
- "Usiądź wygodnie i poczekaj" - powiedział tylko, wskazując ciemną kanapę i wyszedł.
No, więc usiadłem zgodnie z życzeniem. Kanapa była bardziej miękka niż można było się tego spodziewać. Wyglądała raczej na solidną i twardą. Zaskakiwała wygodą, której dostarczała.
Po chwili wszedł mój gospodarz, przerywając moje rozmyślania na temat kanapy. Niósł dwa talerze z zupą - pomidorową sądząc po kolorze.
- "Pomidorowa z ryżem." - rzekł kładąc talerze na stole przede mną - "Lubisz?"
'Więc jednak pomidorowa' - pomyślałem i uśmiechając się kiwnąłem głową. Nagle, zaskakując tym nawet siebie, prychnąłem głośno śmiechem. Czemu tak śmieszyła mnie ta zupa? Nie byłem pewien, ale może, dlatego, że to było takie zwyczajne i do tego powtórzone 3 razy. Nie ma znaczenia, że dwa z nich w moich myślach. Uspokajając się spojrzałem na Matt'a. Wyglądał na nieco smutnego, ale również zaintrygowanego. Pewnie pomyślał, że go wyśmiewam albo jego starania. Zrobiło mi się głupio. Spuściłem wzrok i chciałem powiedzieć 'przepraszam', kiedy poczułem zimną łyżkę na czole. Uniosłem oczy by na nią spojrzeć.
- "To dla ochłody." -powiedział spokojnie ale wyraźnie zawiedziony. Sięgnąłem po łyżkę przygryzając dolną wargę.
- "Ja… Przepraszam." - wyjąkałem - "To… to tylko…" - Matt nie pozwolił mi dokończyć kładąc druga łyżkę na moich ustach.
Uśmiechnął się jakby rozbawiony. A ja… w tamtej chwili byłem zmieszany. Myślałem, że mu przykro a on się roześmiał głośno i zabrał łyżkę z moich ust.
- "Szkoda, że nie widzisz swojej miny." - powiedział chichocząc - "Ale Cię nabrałem."
Mrugnąłem kilka razy gapiąc się na Matt'a tępo. Tymczasem on skończył się śmiać.
- "No już wystarczy. Obiad nam stygnie." - poklepał mnie po plecach.
Odzyskałem władzę nad swoimi zmysłami.
- "Ty!" - krzyknąłem uśmiechając się z grymaśną miną pełną chęci zemsty. Rzuciłem się na niego bez żadnego ostrzeżenia, prawie wylewając zupę. Powaliłem go całym ciałem na kanapę. Jednak tak niefortunnie… Em… To znaczy… Nie, nic nam się nie stało. Po prostu, upadłem na niego tak, że stykaliśmy się nosami, a on wtedy zamruczał i powiedział:
- "Hola, młody. Deser będzie później." - chłopak uśmiechnął się tryumfująco - No, chyba, że liczyłeś na przystawkę."
Zobaczyłem tylko jak mrugnął i zatraciłem się w pocałunku. Moje włosy były jakby zasłoną dla naszych twarzy. Spanikowałem trochę czując jak jego ręce wędrują po moim ciele sprawiając, że męskość w moich spodniach rosła. Czułem jak wargi niebieskowłosego wykrzywiał uśmieszek. Mimo to, nie przerwał pocałunku, tylko jeszcze go pogłębił przybliżając do siebie moją głowę. Jakie to było ekscytujące… Tak, ekscytujące. Gdy skończył, jęk zawodu wyrwał się z moich ust. Chciałem więcej, dużo więcej. Kto by się spodziewał? Ja, nieszukający nawet przyjaźni.
Usłyszałem głośny wdech sygnalizujący nabieranie powietrza przez starszego chłopaka. Potem wydech.
- "Teraz już naprawdę wystarczy, Sean." - odsunął mnie - "Tak, spodziewałem się tego. Pomidorowa nam wystygła."
Wsadził palec w talerz a potem go oblizał. Czemu on to zrobił w ten sposób? Powoli i tak seksownie, że zaparło mi dech w piersiach. Potem wstał, wziął miski z zupą i wyszedł z pomieszczenia, zostawiając mnie z własnymi myślami i członkiem uwieranym przez spodnie. Teraz dopiero przydałaby mi się ochłoda.
Jak gdyby nigdy nic wstałem głośno wzdychając i podszedłem do okna. Spojrzałem w niebo, na chmury sunące po nim. Czy to możliwe, że jedna z nich przypominała serce? Nie, na pewno mi się wydawało, Zamknąłem oczy i dotknąłem zimnej szyby. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że byłem obserwowany, dopóki nie usłyszałem:
- "Długo jeszcze?"
Wyrwałem się z zamyślenia i odwróciłem. Znów ujrzałem ten piękny uśmiech i równie uśmiechające się zielone oczy. Matt opierał się o framugę ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Na stole znowu stały talerze z ciepła zupą. Skinieniem głowy niebieskowłosy nakazał mi siadać. Mimo uśmiechu wiedziałem, że tym razem mi nie daruje. Coś na kształt krzywego uśmiechu wypłynęło na moja twarz. Czując się i zapewne wyglądając jak skarcony piesek, wykonałem 'wyznaczone zadanie'. Nawet bez żadnej zachęty zacząłem jeść posiłek. Czy zamieniałem się w posłuszne dziecko? Nie, on po prostu sprawiał, że chciałem robić wszystko, co mi poleci. Gdyby ktoś inny kazał mi jeść, gdy nie byłem specjalnie głodny, ogólnie bez narzekania zrobić coś, czego nie chciałem to próbowałbym uciec, jakoś się od tego wymigać. Szkoda, że od wypowiedzi ustnej się nie da. A właśnie! Nastała cisza. No, może nie do końca, bo było słychać uderzanie łyżek o miski. W każdym razie obaj nic nie mówiliśmy. Można by śmiało stwierdzić, że to dlatego iż pomidorówka była naprawdę pyszna. Jednak to nie o to chodziło. Matt'a wyraźnie bawiła ta cisza i moje zachowanie. Uśmiechał się przez cały czas, chichocząc w środku. Gdy skończył jeść czekał aż ja pierwszy coś powiem. Rozłożył się jak macho na kanapie a ten jego uśmieszek chyba na dobre przykleił mu się do twarzy.
Odłożyłem łyżkę po ostatnim łyku. Wypadało coś powiedzieć. Szczególnie, że tego ode mnie oczekiwał. Pewnie myślał coś takiego: 'Milczysz? Dobrze, ja mam czas.', bo mimo, że było widać jak bardzo chciałby przerwać milczenie, zabawa jaką dostarczała mu ta cała sytuacja, najwyraźniej brała górę.
- "No więc…" - zacząłem.
- "Więc…?"
- "Zdaje się, że masz talent kulinarny. Ja nawet podgrzewając coś w garnku potrafię zepsuć smak potrawy." - powiedziałem to wszystko bardzo szybko. Zielonooki zaśmiał się głośno.
- "Bez przesady…" - ('eh… zaraz zaprzeczy stwierdzeniu, że jestem kulinarnym beztalenciem' - pomyślałem szybko) - "Wcale tak dobrze nie gotuję."
Bach. Znowu mnie zaskoczył. Czy on stara się ignorować wszystkie moje wady? Potrząsnąłem głową. Niemożliwe.
- "Ale naprawdę było pyszne." - starałem się zrobić przekonującą minę.
- "Znam coś pyszniejszego." - podniósł obie brwi kilka razy i pokazał swoje białe ząbki.
Czemu on to robi? Bawi się kosztem mojego zażenowania wywołanego jego słowami. By ukryć wypływający rumieniec odwróciłem lekko głowę i zakryłem twarz włosami. Przypomniałem sobie jak dzień wcześniej doszło do naszego pierwszego pocałunku. To właśnie dzięki moim 'przepięknym' rumieńcom, jak wtedy stwierdził, do tego doszło. Zamknąłem oczy rozpamiętując tamten wieczór.
Prawdopodobnie zarówno przez zamyślenie jak i solidność kanapy nie zanotowałem, że Matt się poruszył. Zbliżył się do mnie na tyle, że poczułem jego oddech na karku. Nie wiem czemu, ale aż mną wzdrygnęło wyrywając mnie z zamyślenia. Ciepłe wargi dotknęły wrażliwej skóry na moim karku. Matt odsunął na bok moje włosy i przeniósł się ze swoimi pocałunkami na moją szyję. Odchyliłem się do tyłu jak gdyby nigdy nic przyjmując pieszczotę. Dłonie zielonookiego, znowu zaczęły wędrować po moim ciele. Jedna wdarła się pod koszulkę i masowała brzuch i klatkę piersiową. Druga zawędrowała w dół i zacisnęła się na moim pośladku. Wydałem z siebie zduszony krzyk, gdy Matt ścisnął w palcach mój lewy sutek. On od razu zamknął mi usta pocałunkiem. Wypukłość w moim spodniach rosła pod wpływem jego dotyku. Najwyraźniej to samo działo się w jeans'ach niebieskowłosego, gdyż poczułem coś napierającego na moje udo. Przerwał pocałunek i ściągnął ze mnie koszulkę by obdarzyć równie słodkimi pocałunkami badane miejsca na moim torsie. Polizał językiem wcześniej ściśnięty sutek. Zamknąłem oczy oddając się karesom. Sięgnąłem ręką w kierunku jego głowy i zatopiłem dłoń w niebieskich włosach. Usłyszałem jak zamruczał na ten gest. Wywołało to u mnie uśmiech, bo nie bardzo wiedziałem, co mam robić. Nie miałem wielkiego doświadczenia w tych sprawach. Nigdy nie doszło dalej niż do całowania czy dotykania przez ubranie. Zresztą będąc szczerym, kiedyś tylko raz całowałem się z dziewczyną, która dosłownie się na mnie rzuciła. Odwzajemniłem wtedy ten pocałunek, ale więcej nie chciałem. I wreszcie drugi raz, zupełnie przypadkowo poznałem na wyjeździe z rodziną, pewnego chłopaka, który chciał ode mnie zbyt wiele jak na przelotna znajomość, więc uciekłem nie dając mu dojść do czynu.
Ledwo pomyślałem, że ciasnota spodni zaczyna mi doskwierać, gdy poczułem dłoń rozpinającą guzik i suwak. Ogarnęła mnie lekka panika, mimo, że odczułem ulgę, bo spodnie już nie uciskały mnie tak bardzo. Matt najwyraźniej zdał sobie z tego sprawę, gdyż zaprzestał pieszczot i spojrzał na mnie z błogim uśmiechem. Przygryzłem dolna wargę by nie powiedzieć żadnej głupoty. Zerknął na moje podbrzusze i oblizał wargi. Wiedziałem, co chciałby zrobić, więc oblałem się rumieńcem. Mimo, że było mi gorąco dostałem gęsiej skórki i spiąłem się. Starszy chłopak zaśmiał się widząc to.
- "Rozluźnij się piękny." - powiedział - "Jeśli czegoś nie będziesz chciał, wystarczy powiedzieć a przestanę."
Przełknąłem ślinę obawiając się jego kolejnych posunięć. Jednak po chwili skinąłem głową by potwierdzić, że powiem, gdy Matt posunie się za daleko. Zadowolony obdarzył mnie kolejnym z jego pięknych uśmiechów. Jak mógłbym mu się oprzeć. Pozwoliłem mu ściągnąć moje czarne bojówki pozostając tylko w bokserkach i skarpetkach. Wciąż trochę spięty spojrzałem mu w twarz a potem przeniosłem wzrok na jego koszulkę. Niebieskowłosy zmrużył lekko swoje zielone oczy rozumiejąc, o co mi chodzi.
- "Tak, może rzeczywiście to pomoże." - powiedział i powoli ściągnął swoją koszulkę. Pierwszy raz zobaczyłem jak bez niej wyglądał. Czy to możliwe wyglądać tak idealnie? Przygryzłem wargę kolejny raz ciesząc się tym widokiem. A jednak… a jednak nie. Coś psuło to piękne ciało. Otworzyłem szerzej oczy i podniosłem się trochę. Nic nie mówiąc wyciągnąłem rękę w kierunku blizny znajdującej się na piersi Matt'a niewiele poniżej serca. Spodziewałem się, że zatrzyma moją dłoń, ale pozwolił mi jej dotknąć. Opuszkami palców przejechałem po skazie. Matt mnie obserwował z zainteresowaniem. Podniosłem wzrok by również na niego spojrzeć. Miał odrobinę smutną twarz, więc otworzyłem usta by go o to zapytać. Jednak zanim zdążyłem wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, usłyszałem:
- "Później Ci wyjaśnię. Nie psujmy tej chwili."
Wstał z kanapy i wyciągnął do mnie rękę. Przyjąłem ten gest a on pochwycił mnie obiema rękoma i podniósł podrzucając mnie lekko do góry, Byłem całkowicie zaskoczony, ale objąłem go nogami w pasie a ręce zarzuciłem mu na szyję. Po uroczym uśmiechu obdarzył mnie małym całusem i zaczął kierować się do wyjścia z salonu. Nie odrywałem wzroku od jego twarzy, Nie przejmowałem się wtedy niczym. Ani moim plecakiem, ani ubraniami rzuconymi bezładnie po pokoju, ani tym , że najwyraźniej byłem niesiony do sypialni.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 14 2011 11:42:30
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Rencia (rencia@onet.pl) 12:08 24-12-2008
Łał. Dobre. Pisz koniecznie jak najwięcej. Trochę szlifu stylowego i będzie naprawdę świetnie!
Marika (marika_midday@onet.eu) 21:22 27-12-2008
Dziękuję To moje drugie opowiadanie tego typu ale pierwsze opublikowane. Rzeczywiście trochę niedoszlifowane ale będę się starać. Już niebawem drugi rozdział
Ikkaki (Brak e-maila) 23:39 30-12-2008
Yu moe dziękuj, ty pisz więcej....
(Brak e-maila) 23:03 15-01-2009
Fajne czekam na dalszy ciąg
Paskuda (Brak e-maila) 18:22 12-02-2009
Cikawe, trochę więcej ogłady stylowej i będzie ok;]
azumi (dariajaponka@wp.pl) 20:12 14-02-2009
Fajne. W kolejnym odcinku można spodziwać się bardziej pikantnych scen. Gratuluje bo zapowiada się na bardzo ciekawe opowiadanko. Czekam na resztę
Marika (Brak e-maila) 14:35 15-02-2009
Cieszę się, że się podoba choć konstruktywna krytyka też się przyda.
A właśnie. Jak ktoś znajdzie to opowiadanie na innej stronie (jeśli w końcu zostanie umieszczone) to ono będzie troszkę zmienione (czyt. poprawione) Opowiadanie jest pisane w formie pewnego rodzaju pamietnika i niektóre fragmenty nie pasują do całości. Są to późniejsze przemyslenia głównego bohatera. tutaj niestety ich nie zaznaczyłam, ale można je łatwo wyłapać xD. Pozdrawiam Marika
MiSS_P (miss_p@interia.pl) 13:53 22-02-2009
Zgadzam się, że trochę szlifu stylowego by się przydało ale poza tym jest bardzo dobre i czyta się z ciekawością. Przydałoby się więcej informacji o Macie ;> A i taki drobiazg: jak wygląda główny bohater? =) Pozdrawiam.
MiSS_P (miss_p@interia.pl) 14:00 22-02-2009
Aaaa! To jest drugi rozdział! Właśnie znalazłam pierwszy Absolutnie zabawne!
Kari (Brak e-maila) 18:35 13-06-2009
Nieeee, ja chce ciąg dalszy!! Jak tak można? Jak tak możnaaaaa!! >.< |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|