The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:12:28   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kotołak 1
Rozdział 1



Nie wiadomo kiedy dokładnie pojawiły się pierwsze kotołaki jednak od razu opanowały wszystkie sfery rozrywki, różniły się od siebie i jedyne co je łączyło to posiadanie genów kota. Specjalnie stworzone do tej branży doskonale spełniały swoje przeznaczenie. Niektóre miały ogony, inne spiczaste uszy, wąsy, sierść, oczy, ale wszystkie poruszały się z kocią gracją i wszystkie wzbudzały pożądanie.
Jllery nie przepadał za nimi, wszystkie były dla niego zbyt podobne do siebie, pełne swego rodzaju wyższości. Wolał ludzi. Nie podobał mu się sam fakt mieszania genów ludzi i zwierząt. Jednak ostatnio naszła moda już nie tylko na kotołaki, ale i psołaki. Służyły one za ochroniarzy ludzi, pilnowały, były wierne niczym ich zwierzęce odpowiedniki.
Jllery był łowcą i poszukiwaczem. Poszukiwał i zabijał zbuntowane zwierzołaki. Ostatnio miał coraz więcej pracy. Powstawało coraz więcej kotołaków i psołaków. Więcej niż istniało zapotrzebowanie więc zwierzołaki wyległy na ulice, zalewając świat, z czasem rozmnażając się i stają odrębnymi nacjami, a to mogło zagrozić ludziom. Niedawno dostał zgłoszenie, że w starym, rozwalającym się kościele mieszka jakiś zwierzołak. Jednak, gdy pytał dlaczego tak sądzą wieśniacy opowiadali tak niestworzone opowieści, że nie wiedział czy powinien im wierzyć. Mówili, że ten zwierzołak nie wygląda ani na kotołaka ani na psołaka, ale na pewno nie jest człowiekiem.
Teraz stanął przed wejściem i usłyszał szelest, gwałtownie się odwrócił, ale to tylko ptaki wzbiły się w powietrze. Zmarszczył brwi, co spowodowało ucieczkę ptaków? Zza drzwi wychylił się kotek. Jllery uśmiechnął się. Kot. Kotołaki nienawidziły kotów, nie wspominając już o psołakach, które nie spoczęły póki nie zatopiły w nich kłów. W obecnym świecie przez to pozostało bardzo niewiele kotów i psów. Wszedł do środka. Wszystko było zaniedbane, porośnięte mchem i roślinnością. Nie było świecidełek, które uwielbiały zbierać kotołaki, nie było zbioru kości i piór, które kolekcjonowały psołaki. Powoli wyciągnął z torby krople walerianowe i pokropił nimi sobie ręce. Jeśli jest tu jakiś kotołak powinien zareagować. Nagle uderzył głową w coś co zadźwięczało tysiącami dzwoneczków. Wokół wejścia do kaplicy, schowanej między skalne ściany były zawieszone dzwoneczki. Zobaczył coś dziwnego. Na dużym kamieniu wylegiwał się młody chłopak. Podszedł bliżej. Chłopak gwałtownie się obudził i spojrzał na niego zdziwiony. Nie miał żadnej z cech kotołaka. Chłopiec gwałtownie pociągnął nosem i prawie rzucił się na niego.
- Ładnie pachnie....co to? Dla mnie? Kim jesteś? Masz tego więcej? Co to jest? - został obsypany tysiącami pytać po tym jak został powalony na ziemię, a kotołak przytulał twarz do rąk łowcy. Natomiast Jllery patrzył na niego zaskoczony. Chłopak nie miał ani ogona ani sierści, uszy, czy jakiegokolwiek innego, co zawsze posiadały kotołaki.
- Jesteś kotołakiem?
- Kim?
- Kotołakiem.
- A co to takiego? To jest to? - wskazał na ręce mężczyzny po czym przytknął do nich nos i zaczął ocierać głową o nie.
- Nie, to waleriana, przyciąga kotołaki...
- Waleriana? Faaajnie, lubię walerianę...nie znam cię, kim jesteś? Umiesz tworzyć walerianę?
- Jestem łowcą, dostaniesz trochę waleriany jak mi powiesz czy jesteś kotołakiem.
- Dostanę? Naprawdę, dasz mi? I nie będziesz chciał z powrotem? Ani nic za to?
- A co mógłbym chcieć? - chłopiec skrzywił usta.
- Nikt nic nie daje za darmo...a ja nie mam pieniędzy, więc czasami dostaję coś za bycie...dorosłym - powiedział po chwili zamyślenia - ale ja nie lubię być dorosły! - od razu zastrzegł.
-Dorosłym?
- Taak, ty jesteś dorosły prawda? Ja nie lubię być dorosły, to głupio udawać dorosłego kiedy się nie jest dorosłym, prawda? Masz walerianę? Gdzie? Pokaż! Chcę zobaczyć!
- Dostaniesz jak odpowiesz czy jesteś kotołakiem.
- Ale ja nie wiem co to jest kotołak.- rezolutnie stwierdził chłopak przekrzywiając główkę i schodząc - Zapachu już nie ma, oddaj go, ja naprawdę nie wiem, już będę grzeczny, ale oddaj zapach, zabrałeś go! - oskarżył go patrząc żałośnie.
- Zapach się ulotnił.
- Ulotnił? A co to znaczy? Poleciał? Gdzie? To ja go znajdę i przyniosę! Albo poproszę kotka....albo nie, bo on nie będzie chciał oddać, poproszę ptaszki, one latają i na pewno wiedzą gdzie on jest!
- Już go nie ma, trzeba wylać następną porcję.
- Wylać? To, to nie jest zapach? Tylko woda? Ale mówiłeś, że zapach! Kim jesteś? Masz dzwoneczki? Niedawno dostałem nowy, ale nie chce dzwonić, zobacz - wygrzebał skądś dzwoneczek oklejony sreberkiem. Nic dziwnego, że nie dzwonił, kowadełko przykleiło się i nie ruszało. Odkleił je i oddał. Ten kotołak był inny. Dziecinny...
- Dzwoni! Dzwoni! Patrz! Jak ładnie! Słyszysz? Ślicznie! Dziękuję! Wcześniej nie dzwonił, a ty zrobiłeś, że dzwoni, jesteś bardzo mądry...ja też będę, jak już będę dorosły, ale to jeszcze dłuuugo...ty jesteś dorosły, prawda? Kotek i ptaszki mówiły, że dorośli są mądrzy.
- Kotek i ptaszki mówiły?
- No, one bardzo ładnie mówią i mądrze, ja też tak będę, wiesz? I w ogóle będę bardzo mądry i będę mieć dużo dzwoneczków i takie fajne okulary i...i dużo tej...waleriany, no!
- Masz duże plany...
- No!
- A czemu jesteś tutaj? Nie masz właściciela?
- Właściciela? A kto to jest?
- Nigdy nie miałeś?
- Miałem tatusia, ale on wyjechał z takim dziwnym kimś, co mnie bardzo nie lubił i zrobił mi nawet ała, widzisz, tutaj, został mi ślad - pokazał ramię, na którym była długa, jasna blizna.- ale jak o tym powiedziałem tatusiowi to powiedział, że jestem zazdrosny, ale ja nie wiem co znaczy to słowo, a jak wyjechał to już nie wrócił i przyjechał taki pan, który najpierw chciał żebym był dorosły, ale ja nie jestem dorosły i wtedy nie wiedziałem co znaczy udawać dorosłego i on powiedział, że nie wiedział, że mój tatuś gustował w dzieciach, ale on nie lubi głupich kociaków...ale tatuś wróci, obiecał mi - stwierdził z przekonaniem, a dla łowcy jedno stało się jasne. Ten "tatuś" chciał pewnie wychowywać kotołaka i zamówił kociaka, chciał dziecko, zajmować się dzieckiem, kociakiem, bez żadnych podtekstów, a później sprowadził kotołaka, który zająłby się jego potrzebami ze sfery erotycznej. A później coś się stało, może umarł, wyjechał gdzieś z tym kotołakiem i miał wypadek...a ten drugi chciał tego kociaka wykorzystać jako kotołaka od spraw rozrywki, a kiedy wyszło na jaw, że się do tego nie nadaje, wyrzucił go. Smutna historia. Nie sądził, że produkują kociaki. Teraz to wyjaśniało zachowanie chłopca, tylko czemu nie ma żadnych oznak swego pochodzenia?
- Długo tu jesteś?
- Dłuuugo, ale tatuś mnie tu znajdzie, prawda?
- Hm...ile lat?
- Lat?
- Ile...zim tu spędziłeś? - widząc naiwną minę kociaka zamyślił się - ile razy było tu coś takiego zimnego, okropnego i białego...?
- Chodzi ci o śnieg? Ja bardzo lubię śnieg, tak fajnie błyszczy i jak go długo trzymać to się robi woda i w ogóle jest śliczniutki tylko, że znika, bo ja próbowałem go schować by później go oglądać, ale on znika, tak jak ta waleriana....ulatnia się.
- Topi, woda się z niego robi...
- No! Skąd wiedziałeś? Też próbowałeś? - uśmiechnął się. Nie miał ochoty zabijać tego uroczego stworzonka. Wydawało się, że jest tak zafascynowany życiem jak nigdy nikt na świecie, żył tak intensywnie, jak tylko dzieci, tylko że on najprawdopodobniej zawsze nim zostanie, a ludzie tylko przez kilka lat.
- Lubisz śnieg? A wodę? Kąpać się?
- No...kiedyś tatuś mnie kąpał, ale teraz jest inna woda, tamta była taka cieplutka i inaczej pachniała, i bardzo różnie, tak słodko i fajnie, a ta tak nie pachnie i ciepła jest popołudniu. Ale i tak najfajniej było jak tatuś kąpał, zawsze się wtedy śmiał i taka piana była, bielutka jak śnieg! No! Naprawdę i ona wcale nie była zimna i tatuś dmuchał nią we mnie i miałem zabawki i tatuś w ogóle był super, wiesz? I wiesz, jak będę grzeczny to on wróci i mnie zabierze i już nie będzie tego dziwnego kogoś, co mi zrobił ała, będę tylko ja i tatuś, nie?
- Mhm, czemu tutaj siedzisz?
- Bo tutaj tatuś zawsze mnie przyprowadzał na spacery! Pokazywał motylki i kwiatki i jak będzie mnie szukał to będzie wiedział, że ja tutaj jestem!
- Jak masz na imię?
- Tatuś mówił na mnie Maleństwo! A jak był zły to Mały.
- Nie masz imienia?
- No mam! Maleństwo! A ty?
-Jllery
-A właśnie! Mówiłeś, ze jesteś łowcą...kto to taki?
-Ktoś to znajduje kotołaki i psołaki bez właścicieli.
-Takie jak ja?
-Yhm
-Co z nimi robisz? Odnajdziesz tatusia? I innym też?
-Ja...wątpię czy można odnaleźć twojego tatusia.
-Czemu?
-Bo nie można.
-Oo...to co zrobisz?
-Nie wiem.
-Dasz mi walerianę? - spojrzał prosząco nachylając się nad jego twarzą.- Pokażę ci coś jak mi dasz! Znalazłem to dawno i jest suuuper! Jak ładnie błyszczy! I w ogóle jest fajne, i nikomu nie pokazywałem, bo by mi zabrali, ale tobie pokaże, chcesz? To chodź, jesteś fajny! - stanął na dwie nogi i pobiegł gdzieś, a później zawrócił - No chodź! Zobaczysz! Chodź!!! - Jllery wstał i otrzepał ubranie, a następnie poszedł za kotołakiem, który w podskokach gdzieś go prowadził. Szli jakimiś tunelami. Nagle kociak zatrzymał się niepewnie i zawrócił.
- Nie idź...tam jest brzydko...czujesz? Okropnie...nie wolno...chodź....chciałem ci pokazać, ale tam jest brzydko, kiedy indziej ci pokażę, dobrze? - oczy kociaka były pełne smutku i jakiegoś strachu. Ciągnął go za rękaw do wyjścia, ale łowca odczepił jego palce i wyjął latarkę rozjaśniając pomieszczenie. Kotołak natychmiast znowu przypadł do ręki, tym razem do tej z latarką
- A to co? Jak fajnie błyszczy! Dasz mi? Jak ładnie! Masz tego więcej?
- Dostaniesz, ale za chwilę, idź za mną.- rozkazał zastanawiając się co mogło przestraszyć kociaka.
- Ty chyba nie chcesz tam iść? Nie idź! Proszę...nie idź...tam jest źle...- miauczał kociak uwieszony ramienia, ale posłusznie szedł. Nagle uderzył go w nozdrza dziwny zapach. Kotołak zachlipał cicho i wtulił twarz w koszulę łowcy. Jllery zrobił kilka kroków do przodu i nagle latarka znalazła to co tworzyło ten zapach. Była to duża roślina. Chciał podejść, ale kotołak z nadzwyczajną siłą go zatrzymał.
- Nie podchodź! Ona robi ała!!! Tak chaps i nie było kotka! I ptaszka i wszystkiego co poszło zobaczyć co to za kwiatek...nie podchodź, nie podchodź....widzisz ona jest zła...bardzo zła i nie lubi mnie...nie podchodź...
- Jest mięsożerna? - zapytał łowca nie podchodząc jednak i głaszcząc uspokajająco kociaka po głowie.
- Mięsożerna? Nie wiem....jest kotko i ptaszkożerna....nie podchodź do niej, dobrze? Chodźmy już...- pociągnął go za rękaw z cichym jękiem. Łowca odwrócił się do niego i zobaczył, że kociak drży.
- Boisz się?
- Chodźmy....no...chodź, to jest złe...
- Dziwne, że tutaj rośnie, zazwyczaj lubi nasłonecznione miejsca...i naturalnie występuje w tym klimacie...
- No, chodźmy już....chodźmy...nie występuje....nie ma....chodź...tu nic nie ma....proszę...chodź...- miauczał kotołak prosząco. Nie można było pozwolić by tutaj rosła. Mogli zapuścić się tutaj jacyś ludzie, którzy nie znają się na tym i zginąć. Trzeba zawiadomić odpowiednie władze, by usunąć stąd tę roślinę.
- Dobrze, chodźmy - zgodził się łowca i kotołak z ulgą go wyprowadził. Łowca miał już natomiast pewien plan co zrobić z kociakiem.
- Musimy iść.
- Idziesz? Gdzie? Nie dałeś mi jeszcze waleriany! Obiecałeś, no! Daj mi! - zamiauczał kotek .
- Razem idziemy.- zignorował prośbę o walerianę.
- Razem? A gdzie? Po co? Szukać tatusia? A przecież mówiłeś, ze go się nie da znaleźć...-zastanowił się kotek - mówiłeś, że jesteś łowcą i nie wiesz co ze mną zrobić? Gdzie mnie zaprowadzisz?
- Do domu.
- Do domu? Ale tam jest taki straszny pan, który już mnie wyrzucił, no, i chce bym był dorosły, ale ja nie jestem dorosły, wiesz?
- Do mojego domu.
- Twojego? O...- kociak zamilkł zastanawiając się nad czymś skupiony.- A...po co?
- Przyda mi się towarzysz, będziesz się uczył...- odpowiedział gasząc latarkę i powodując cichy, pełen pretensji pomruk
- Uczyć się? A to boli? Kim jest towarzysz? Mogę wziąć swoje dzwoneczki? I kotka? Bo kotek nie może zostać sam! I ten kamień...Miałeś mi to dać! - zaprotestował głośno widząc jak człowiek chowa latarkę do torby.
- Na pewno nie weźmiesz ze sobą kamienia.- stwierdził sucho Jllery.
- Nie? Ale mu będzie smutno beze mnie...będzie smutny, chyba nie chcesz by był smutny, co?
- To samo tyczy się kota.
- Nie chcesz zabrać kotka?! Ale kotkowi będzie jeszcze bardziej smutno, no! Nie wolno tak! A ptaszki mogę wziąć? I kwiatki? I trawkę i tamto drzewko! Ładnie pachnie, gdy pojawiają się takie ładne żółte kwiatki, no! I jeszcze...- młody kotołak miał bardzo dużo rzeczy, które chciał zabrać....tylko co na to cierpliwość łowcy? Tik pod okiem, który właśnie się pojawił chyba nie jest zbyt dobrym sygnałem....












 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 23:16:40
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

K.R (Brak e-maila) 21:32 10-08-2007
Super opowiadankosmiley Czekam na następną częśćsmiley Mam nadzieje, że bedzie niedługosmiley
Tio (Brak e-maila) 22:14 22-11-2007
Jaki on jest milusi. ^-^Opowiadanie świetne. Kiedy następna część?? Już się nie mogę doczekać.
Miya (Brak e-maila) 23:35 05-02-2009
Ojej. A ja tak bym chciała kolejny rozdział ^^"
Etoo... xd
Rika (Brak e-maila) 23:28 04-06-2010
grrrrrrrr... cholera dlaczego w takim momencie
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum