The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Listopada 02 2024 22:54:45   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Tylko ty 8



Kaoru uśmiechnął się wrednie. Zsiadł z motoru i podszedł do nich.
- Widzę, że wam jest tutaj przyjemnie. Chętnie się dołączę do takich słodkich chłopaczków.
- Dotkniesz mnie, ale po moim trupie! Jesteś pieprznięty! - Krzyknął Ryu.
- Panienka ma nadal niezły głosik i cięty języczek.
- Nie jestem twoją panienką! - Ryu odepchnął na bok Kei?a i podszedł do Kaoru - Jesteś chory, powinieneś się leczyć! Za to co mi zrobiłeś powinieneś ponieść karę!
- Taka z ciebie odważna dziwka?! Co powiesz na to - Kaoru wyprowadził cios z pięści i uderzył Ryu prosto w twarz. Jasnowłosy zachwiał się i upadł na trawę.
- I TO BYŁ TWÓJ BŁĄD ZBOCZEŃCU! - wrzasnął Kei i rzucił się na Kaoru. Jego cios w brzuch i natychmiastowy w twarz, ogłuszył zaskoczonego Ito - Nie pozwolę, abyś ponownie skrzywdził Ryu - kolejne jego uderzenie zostało skutecznie zablokowane przez Kaoru, który drugą ręką trafił Kei?a w żołądek.
Ryu wstał i chciał pomóc brunetowi. Jednak Kei go powstrzymał.
- Nie wtrącaj się Kazama - i ponownie natarł na Kaoru tym razem przewracając go na ziemię i bijąc raz za razem po twarzy i brzuchu.
- Jeszcze raz się zbliżysz do niego to cię zabiję!
Kaoru próbował się bronić odprowadzając serię ciosów, lecz Kei chodź chudszy, był od niego silniejszy i szybszy. Doskonale blokował uderzenia przeciwnika. Adrenalina podniosła się do tego stopnia, że gotów był z łatwością rozszarpać starszego chłopaka. W końcu rozwścieczony i obolały z całej siły uderzył Ito w szczękę i poderwał się na nogi. Kaoru próbował się podnieść, ale upadł z powrotem na trawę, skrzywił się z bólu.
- No wstawaj jak chcesz jeszcze oberwać! Wstawaj ty porąbańcu! - krzyczał Kei.
Kaoru usiadł i próbował zagłuszyć szum w głowie. Popatrzył na chłopaków bezwzględnym, lodowatym wzrokiem. Otarł krew, która płynęła mu z nosa.
- Pożałujesz tego co mi zrobiłeś Tanaka! Strzeż się, bo będę cię miał na oku i pewnego dnia możesz coś stracić! I z tobą dziwko też się policzę!
- Kei spojrzał na Ryu. Z wargi chłopaka sączyła się krew.
- W porządku? - czubkiem wskazującego palca dotknął miejsca koło rozciętej wargi w jego głosie słychać było czułość.
- Tak, bardziej martwię się o ciebie. Nieźle oberwałeś.
- Będzie parę siniaków i nic więcej, chodź zbieramy się stąd, nie mam ochoty patrzeć dłużej na tego śmiecia.
Dziesięć minut później weszli do domu Tanaki.
- Eiji! - zawołał brata. Miał nadzieję, że już jest w domu.
- Może powinieneś mnie odwieźć do domu? - zapytał Ryu.
- Chcę, żeby Eiji zobaczył twoją wargę, jest opuchnięta.
- Wystarczy tylko lód przyłożyć.
Kei stał do Ryu tyłem mocując się ze sznurówką od buta.
- Wywalę te buciory na śmietnik.
Shin z Eijim wyszli z biblioteki. Blondyn od razu zobaczył brata i jego wargę.
- Ryu? Co ci się stało? Kei co mu zrobiłeś?! - naskoczył na bruneta, który stanął blisko Ryu - A tobie co się stało?
Ryu patrzył na brata i uśmiechnął się w sobie, bo zmierzwione włosy blondyna i rozpięta koszula Eijiego mówiły same za siebie o tym co działo się w bibliotece.
- No to powie któryś dlaczego tak wyglądacie? - spytał Eiji, kiedy nie doczekał się odpowiedzi na pytania zadane przez swego kochanka.
- Brachu może zamiast nas się wypytywać opatrzył byś wargę Ryu.
- Z moją wargą jest wszystko w porządku. To ciebie powinien obejrzeć.
- Nic mi nie jest.
- Mnie też nic.
- Dobra przestańcie gadać i chodźcie do łazienki - powiedział stanowczo Eiji.
We czwórkę poszli do łazienki na parterze i Ryu oraz Kei zostali posadzeni na brzegu wanny. Eiji wyjął apteczkę, nasączył wacik wodą utlenioną i podszedł do Ryu.
- Mogę?
- Tak.
Starszy Tanaka przyłożył lekko wacik do wargi jasnowłosego na co ten zasyczał czując ból.
- No i po wszystkim.
Eiji wyrzucił wacik do kosza i przyjrzał się bratu.
- Jak ty to robisz, że nigdy nie obrywasz w twarz? Ściągaj koszulkę.
Kei coś pomruczał pod nosem, że nic mu nie jest i zdjął z siebie koszulkę. Miał na sobie tylko kilka siniaków i lekkie zadrapanie na ramieniu, które również zostało okrutnie potraktowane przez wodę utlenioną.
- Dobra, nic ci nie będzie ubieraj się.
- Mówiłem przecież.
Eiji przewrócił tylko oczami i wyszedł z łazienki. Pozostała trójka poszła za nim.
- Idźcie do biblioteki, przyniosę Ryu lodu i zaraz będziecie się spowiadać z tego od kogo oberwaliście - głosu Eijiego nie można było nazwać miłym.

***

Haru spojrzał jeszcze raz na adres, który dostał od Katsumiego. Nie mógł uwierzyć, że chłopak mieszkał tutaj przez dwadzieścia lat. Ulica na której teraz się znajdował, była mało ciekawym miejscem. Wszędzie było brudno, kosze na śmieci były chyba tylko dla ozdoby, bo ich zawartość leżała swobodnie na chodnikach, tynk na blokach odpadał ukazując dość makabryczny widok. Po ulicach kręcili się pijaczkowie i gorsze typki. Miał nadzieję, że nikt nie zwinie mu auta.
Wszedł do bloku o numerze 4 i od razu poczuł duszne powietrze, przesiąknięte moczem i alkoholem. Skrzywił się i starał się jak najmniej oddychać. Na schodach potrącił butelkę po piwie, która poczęła spadać w dół wydając głośny łomot. Poszedł na ostatnie piętro obskurnego bloku i szybko odnalazł mieszkanie numer 36.
Zapukał. Po chwili drzwi się uchyliły i wyjrzała przez nie głowa siostry Yamady.
- Dzień dobry. Przyszedłem po rzeczy Katsumiego.
Kobieta otworzyła drzwi szerzej i mógł przez jej ramię zobaczyć bałagan panujący w domu.
- Kto to kochanie? - z wnętrza doleciał go głos jakiegoś pijanego mężczyzny.
- To kochanek naszej niedorajdy. Przyszedł po jego rzeczy.
- Kolejny pedał. Daj mu je, bo tylko miejsce zajmują i tak miałem wyrzucić je jutro do śmieci i niech spada!
Kobieta wzięła jakieś klucze i wyszła z mieszkania.
- Jego rzeczy wyniosłam na strych - Obrzuciła mężczyznę wzrokiem - Co taki przystojny, postawny i dobrze ubrany mężczyzna robi z tą ofiarą losu? - próbowała mu kadzić. Weszli po schodach na strych.
- Widocznie ta ofiara, jak pani powiedziała, jest więcej warta niż pani myśli.
- Więcej warta - zaśmiała się skrzekliwie - ta ciamajda nic nie umie zrobić, do niczego się nie nadaje. Tylko zawadzał nam - otworzyła drzwi do składziku.
- Pani jest jego siostrą, nie rozumiem jak można tak kogoś traktować - nigdy nikogo nie uderzył, ale teraz chętnie by to zrobił.
- Spieprzył mi życie tym, że się pojawił - wzięła jakiś zapełniony worek i podała go Haru.
- To wszystko? - wziął go od niej.
- Tak, a co pan myśli, że miałam mu kupować rzeczy? Po moim trupie.
Haru nie wytrzymał.
- Jest pani zgorzkniałą, obłudną wiedźmą, która oskarża niewinną osobę za spieprzone życie! Co pani zrobiła, aby je polepszyć?! Za brata miała pani skarb i to cud, że on tyle tu wytrzymał. Ja bym dawno stąd spierdzielił na jego miejscu, a on mieszkał w tym chlewie i z panią dwadzieścia lat! Niech pani będzie pewna, że teraz jego życie będzie o wiele lepsze! Pani natomiast zgnije tutaj w samotności jako stara, zacofana jędza! Żegnam!
Nakamura szybko pokonał schody i wyszedł na ulicę. Z radością stwierdził, że jego samochód stoi na swoim miejscu, wsiadł do niego i ruszył w drogę do swego domu.

***

Rozsiedli się w dużej bibliotece załadowanej po brzegi półkami z książkami. W rogu pomieszczenia stały skórzane ciemnobrązowe kanapy i mały stolik między nimi.
Ryu i Kei siedzieli bardzo blisko siebie na jednej z kanap. Ryu oparł się o Kei?a, a brunet objął go w pasie jedną ręką. Shin siedział na sąsiedniej kanapie i wpatrywał się to w brata to w jego chłopaka. Zaniemówił słysząc ich słowa, że są razem.
- No, ale jeszcze rano z tego co wiem to nie gadaliście ze sobą. Nawet na tym nieszczęsnym ukartowanym spotkaniu nic nie wskazywało na to, że się pogodzicie.
- Sytuacja nagle zmieniła się i cieszę się, że jest jak jest - uśmiechnął się Kei.
Do biblioteki wszedł Eiji z tacą na której niósł szklanki z pomarańczowym sokiem i kostki lodu. Położył wszystko na stoliku, i podał lód Ryu. Dopiero wtedy zobaczył, że jego brat obejmuje jasnowłosego.
- Poszedłeś po rozum go głowy Kei?
- W końcu go przeprosiłem.
- Zrobił to na kolanach i podziałało.
- Nie musiałeś im tego mówić. Eiji będzie miał teraz ze mnie niezły ubaw.
- No co niech wiedzą, że na zwykłe przeprosiny bym tak nie poleciał, bruneciku.
- I widziała to cała szkoła - Kei pochylił się i cmoknął Ryu w policzek.
- W razie czego świadkowie są.
Eiji, który usiadł przy swoim partnerze, zagapił się chwilę na brata.
- Co się tak patrzysz?
- Właśnie odkryłem, że potrafisz być łagodny i czuły. A co z twoim postanowieniem nigdy się nie wiązać na dłużej niż tydzień?
- Zostało jeszcze sześć dni i... - spojrzał na zegarek, ale nie dane mu było powiedzieć ilości godzin, bo poczuł jak w żołądek wbija mu się łokieć Ryu.
Eiji się zaśmiał.
- Tak trzymać Ryu. Nie pozwól mu podskakiwać. A teraz panowie koniec żartów - pochylił się do przodu opierając łokcie na kolanach - co to była za bójka?
Młodszy Kazama odetchnął i odsunął lód od wargi.
- Spotkaliśmy Kaoru Ito.
- To ten skurwysyn nie jest w więzieniu? - zapytał blady jak ściana Shin.
Eiji popatrzył na niego dość zdziwiony brzydkim słownictwem kochanka, nawet w łóżku blondyn był powściągliwy i nie mówił świństewek, ale Eiji domyślał się, że to tylko kwestia czasu, aby chłopak się rozkręcił, bo robił się coraz aktywniejszy. Potrząsnął głową, bo zaczął sobie wyobrażać co by zrobił z Shinem jak byli by sami. Sam się dziwił sobie, że nie mógł odkleić łap od niego. Szybko powrócił do rzeczywistości.
- Nie - mówił Ryu - to nie było pierwsze spotkanie. Jakiś czas temu natknąłem się na niego w tym nowym domu handlowym. Kei wtedy pomógł mi się go pozbyć.
- Zaraz i nic mi nie powiedziałeś? A jakby ci się w tym czasie coś stało?
- Shin ja nie chciałem straszyć ciebie i rodziców.
- Chrzanisz! O takich rzeczach się mówi. Przecież ten facet prawie cię zabił, co on robi na wolności?
- Ma dobre plecy w postaci swego ojca, który załatwił co trzeba i Kaoru jest nietykalny - powiedział Kei.
- Skąd to wiesz? - zapytał go brat.
- Sam nam to powiedział. Dzisiaj ode mnie oberwał...
- Co go pewnie rozwścieczyło - wtrącił się Ryu - nie spodziewał się, że mu przyłożysz.
- To się pomylił, bo słabeuszem nie jestem.
- Ale i tak oberwałeś - Ryu obrócił się twarzą do niego - chciałem ci pomóc.
- Broniłem cię jak rycerz swej księżniczki.
- Nie pierdol, nie jestem babą - obruszył się Ryu i odsunął od chłopaka.
- Nie zwrócił bym na ciebie uwagi gdybyś był kobietą. No wracaj tu do mnie koteczku i nie pokazuj pazurków.
- To nie gadaj głupot, bo możesz nie raz te pazury zobaczyć.
- I za to mi się podobasz - przyciągnął go do siebie. Ryu się nie opierał i uśmiechnął się do niego zadziornie.
- Ty bestyjko udawałeś tylko.
- Mój rycerzu posądzasz mnie o taki czyn?
Eiji oparł się o oparcie kanapy i wsłuchał się w ich rozmowę, a Shin od razu położył głowę na jego ramieniu. Do tej pory nie wierzył, że związał się z facetem i było mu z tym dobrze. Cieszył się również, że odzyskał dawnego brata. Niepokoiła go myśl, że Kaoru jest na wolności i miał nadzieję, że nie przysporzy to Ryu kłopotów.

***

Katsumi leżał w łóżku, czego miał już dość i próbował skupić się na oglądaniu telewizji. Nijak mu to nie wychodziło, ponieważ wiedział, że Nakamura pojechał po jego rzeczy. Miał nadzieję, że jego siostra nie obrazi Haru. Nie chciał, aby mężczyzna był na niego za to zły. Wyłączył telewizor, kiedy usłyszał, zgrzyt klucza w zamku. Po chwili do sypialni wszedł Haru. Popatrzył na mężczyznę z bijącym sercem.
- Mam twoje rzeczy - Haru położył worek na jednym z krzeseł.
- Czy moja siostra...
- Ona nie jest godna miana twojej siostry, ale jak chcesz to możesz ją tak nazywać.
Katsumi wstał i podszedł do worka z napięciem przeszukując go szybko. Odetchną z ulgą znalazłszy ramkę ze zdjęciem.
- Bałem się, że tego nie zapakowała. To moi rodzice, jedyna pamiątka po nich - pokazał zdjęcie Haru - nie pamiętam ich, nie wiem jacy byli, bo ona mi nigdy o nich nie opowiadała.
- Twoja mama była bardzo piękna. Jesteś do niej podobny.
- Ja nie jestem piękny.
- Jesteś piękny Katsumi - Podniósł palcem jego twarz i odgarnął chłopakowi włosy z czoła. - Nigdy nie wmawiaj sobie, że jesteś brzydki, do niczego, głupi. Jesteś wiele wart.
- Nie jestem - samoocena długowłosego była bardzo niska. Odsunął się od Haru i usiadł na skraju łóżka.
- Dałeś to sobie wmówić i uwierzyłeś w to. Jesteś dobrym, delikatnym chłopakiem.
- Nic nie potrafię. Nawet teraz czuję się jak pasożyt. Tylko się wyleguję. Nie jestem nic wart - rozpłakał się nadal ściskał w dłoni zdjęcie rodziców - Jest pan pewnie na mnie zły.
- Za co miałbym być zły?
- Za to, że ciągle ryczę i jestem taki głupi.
Haru usiadł obok chłopaka. Dziwnie się czuł jak ktoś przy nim płakał. Nie wiedział co wtedy zrobić. Zawsze liczył w danej sytuacji na instynkt, który i teraz pozwolił mu zadziałać. Przytulił Yamadę i poczuł jak chłopak wczepia się w niego mocno i moczy łzami jego koszulę.
- Będę zły jak będziesz w kółko powtarzał, że jesteś głupi. I nie jesteś pasożytem. Nie twoja wina, że nie możesz pracować - poczuł coś ciepłego na sercu - Wypłacz się to pomaga, a potem mam nadzieję, że będziesz się tylko śmiał.
Katsumi czuł się bezpiecznie w szerokich ramionach mężczyzny, który szeptał do niego miłe słowa. Powoli się uspokajał.
- Może się położysz? - zapytał Haru.
- Ale nie pójdzie pan sobie? - odsunął się od niego i spojrzał mu w oczy.
- Zostanę z tobą - otarł kciukami jego łzy - i mów mi po imieniu.
Chłopak kiwnął głową, ale się nie odezwał. Wdrapał się na łóżko i położył pod kołdrę. Popatrzył na Haru. Mężczyzna postawił ramkę ze zdjęciem na półkę.
- Położysz się ze mną? - zapytał Katsu i podniósł kołdrę. Chciał poczuć trochę ciepła, którego nigdy nie zaznał.
Haru uśmiechnął się i zdjął kapcie. Położył się obok blondyna. Chłopak natychmiast przywarł do niego przytulając się. Haru ponownie zaznał poczucia ciepła, takiego jak przed laty z kimś innym. Leżał spokojnie i czuł, że Katsu zasypia w jego ramionach.
- Śpij Katsumi. Jesteś teraz bezpieczny.
Woda w wannie była przyjemnie gorąca i pachniała lasem. Piana szczelnie okrywała ciała Shina i Eijiego, którzy po ćwiczeniach na siłowni z przyjemnością brali kąpiel. Shin siedział między nogami swego kochanka, oparty o jego tors. Był zmartwiony co nie uszło uwadze Eijiego.
- Wyduś to z siebie.
- Co?
- To co cię martwi.
- Chodzi o twojego brata.
- Konkrety poproszę - pocałował go w skroń.
- Wiem, że Ryu czuje się z nim dobrze, ale Kei jest... - przerwał. Nie wiedział jak ma mu to powiedzieć, aby nie urazić Eijiego.
- Shin mów.
- Chodzi o to, że twój brat lubi seks i pewnie nie miał długich przerw między kolejnymi partnerami.
- On jest zdrowy, często się badał i zawsze się zabezpieczał.
- Nie to miałem na myśli. Tylko to, że będzie naciskał na Ryu i go może skrzywdzić.
- Posłuchaj, wiem jaki jest Kei, co robił i wiem też jedno, że nigdy nikogo nie zmusił do seksu. Jak chcesz to porozmawiam z nim o tym, ale ręczę za niego własną głową.
- Nawet po tym jego występie na przyjęciu?
- Tak, bo nie zrobił by nic złego twojemu bratu. On jeszcze o tym nie wie, ale jak tak na niego patrzę to bardzo mu zależy na Ryu. Zmienia się przy nim w baranka.
- A jak to wilk w owczej skórze?
- To miłe, że troszczysz się o brata. Ryu sobie z nim poradzi. Nie traktuj go jak małego chłopca. Wiele przeszedł, ale pokazał, że jest silny. Poza tym są razem od dwóch tygodni, więc chyba nie jest im ze sobą źle. Reszta należy do nich w tym ich życie seksualne.
- Ryu zawsze był otwarty na te sprawy i mam nadzieję, że poradzi sobie teraz z tym... no wiesz. Ale pomów z Kei?em co?
- Dla ciebie wszystko moja ptaszyno. Dość tego moczenia się. Woda robi się zimna.
- A było tak fajnie.
- Nie narzekaj zawsze może być fajniej.
Obaj wyszli z wanny i wytarli się pobieżnie ręcznikami, które przewiązali w pasie.
- Napijesz się czegoś? - zapytał Eiji wchodząc do sypialni.
- Wolałbym coś innego - Shin podszedł do kochanka i go pocałował w obojczyk, potem w szyję, a na końcu złapał w zęby płatek lewego ucha.
- Dobry pomysł. Mogę się na niego zgodzić.
Shin pocałunkami zszedł z szyi coraz niżej i niżej. Zatopił język w pępku Eijiego na co mężczyznę przeszedł dreszcz. Zsunął z bioder jego ręcznik. Padł na kolana i chwycił w dłoń twardniejący członek Eijiego.
- O tak - jęknął czarnooki. Miał nadzieję, że Shin zrobi to na co on miał ochotę od początku, ale nie nalegał wiedząc, że to może chłopaka odstraszyć.
Shin spojrzał w górę na kochanka, który z oczekiwaniem malującym się na twarzy, parzył na niego spod przymrużonych powiek. Blondyn uśmiechnął się tylko i polizał wilgotny już czubek jego penisa. Po chwili zataczał na nim językiem małe kółeczka.
- Jesteś wspaniały Shin.
Chłopak słysząc komplement już odważniej wsunął sobie żołądź w usta i zassał mocno stymulując go językiem.
- Och... - Eiji wczepił mu palce jednej ręki we włosy, starając się nie naciskać jego głowy, aby go nie wysrtaszyć.
Shin pochłonął członek głębiej w usta i poruszał głową. Tanaka poruszył powoli biodrami, ledwie panował na sobą, aby nie skończyć mu w ustach. Tak dawno nikt mu tego nie robił i nawet liźnięcie potrafiło wywołać w nim erupcję wulkanu.
- Shin ja...
Shin wysunął jego penisa z ust. Popatrzył na niego.
- Chcę, abyś skończył. Mam ochotę posmakować cię Eiji - jego głos, był męski, zmysłowy i gdy tylko pochłonął członek, poczuł pulsowanie w narządzie i smak spermy kochanka.
Eiji pochylił się i podniósł chłopaka. Od razu pocałował go głęboko.
- Dziękuję - przytulił go, a jedną ręką odwiązał mu ręcznik. Delikatnie pchnął go na łóżko i podniósł jego jedną nogę do góry.
Przesuwał językiem wokół kostki pieszcząc ją i skierował się na łydkę. Co jakiś czas podgryzał skórę blondyna, ale nie zostawiał śladów. Nogi chłopaka były długie i szczupłe, ale nie chude. Zgrabne jak nogi kobiety.
Shin podparł się rękami i patrzył podniecony na kochanka, którego usta pieściły wnętrze jego uda i miejsce pod kolanem.
- Lubisz je?
- Tak są takie słodkie i uwielbiam jak mnie oplatają, jak dygoczą, kiedy zbliżasz się do orgazmu - Eiji nachylił się nad jego twarzą. Shin przełkną ślinę, widząc wygłodniały wzrok kochanka.
- Tylko je lubisz?
- Cały jesteś jak bita śmietanka i mógłbym cię zalizać - chwycił jego dłonie i ułożył nad głową blondyna - teraz kochanie nie zrobię nic dopóki mi nie powiesz na co masz ochotę. Co chcesz, abym zrobił? Spełnię każde twoje pragnienie.
- Pocałuj mnie, ale tak, żebym stracił oddech.
I stracił w chwili, kiedy zwykłe muśnięcie przerodziło się w pełen pożądania gorący i ekscytujący pocałunek. Próbował otrzeć się biodrami o Eijiego, ale ten leżał na nim w taki sposób, że nie udało mu się tego zrobić.
- Twoje drugie życzenie.
- Chcę, żebyś mnie dotknął.
Eiji chwycił jego nadgarstki w jedną dłoń, a drugą przejechał od szyi do brzucha i z powrotem.
- Chcę, żebyś mnie tam dotknął.
- Gdzie? Powiedz to skarbeńku.
- Dotknij jego - i pokazał oczami swój nabrzmiały członek.
- Tak mam to zrobić? - Czubkiem palca dotknął jego skórki.
- Eiji do cholery weź go w swoją dłoń.
Życzenie natychmiast zostało spełnione. Shin wygiął biodra chcąc być bliżej jego ręki.
Eiji cały czas patrzył w rozgorzałą twarz partnera i jego błagalne oczy.
- Eiji nie baw się mną dłużej.
- Kolejne życzenie zostanie spełnione - puścił Shina i zszedł z niego.
- Ale ja nie mówiłem, żebyś przestał. Chodziło mi oto, żebyś... no, Eiji - spanikowal i szybko pociągnął go na siebie.
- O co ci chodziło? - mężczyzna lekko masował swój członek. Shin oblizał się na ten widok.
- Wiesz, że ja...
Eiji zobaczył, że blondyn się zawstydził. Położył się znów na nim splatając ich nogi razem, a łokcie układając po bokach jego głowy i pocałował w szyję.
- Nie wstydź się powiedzieć lub pokazać mi swoich pragnień - jedna z dłoni zaczęła bawić się sutkiem kochanka.
- Pokazać? - Shin położył ręce na jego głowie i kierował ją w dół. Eiji się uśmiechnął
- Weź go do ust, chcę cię w nie pieprzyć.
- Twoje...
- Zamknij się i weź go!
Och tak, o to czarnookiemu chodziło. Musiał sprawić, żeby blondyn nie trzymał w sobie swoich pragnień.
Shin był cały rozpalony, aż zadrżał czując jak język Eijiego liże penisa od nasady, aż po czubek.
- Chcę go w twoich gorących ustach, teraz - i poczuł się jak król, którego każde życzenie zostaje spełnione. Było mu tak dobrze w jego ustach. Już nie myślał tylko działał. Chwycił głowę Eijiego dłońmi i przytrzymał ją unieruchamiając, zaczął szybko poruszać biodrami. Musiał dojść, bo oszaleje. Eiji pozwolił mu robić wszystko co tylko chciał. Czuł jak penis chłopaka przesuwa się po jego języku, podniebieniu i nie trwało długo jak strzelił prosto do jego gardła na co czarnooki był gotowy i połknąl wszystko co otrzymał od kochanka, mrucząc przy tym z zadowoleniem.
Shin zaspokojony opadł na poduszki. Czuł się jakby był w niebie.
- To nie koniec kochanie. Odwróć się - usłyszał głos partnera. Posłusznie obrócił się na brzuch, nadal głośno dyszał. Eiji położył się na nim i zassał skórę na karku.
- Będę miał malinkę.
- Będziesz o mnie myślał za każdym razem jak ją zobaczysz - wyszeptał mu do ucha Eiji. Zaczął całować go po kręgosłupie zjeżdżając coraz niżej. Dłonie pieściły pośladki i biodra Shina, i lekko je uniosły w górę. Posuwistymi ruchami pomasował jego jędrne pośladki, a ustami był tuż nad nimi. Złapał w żeby skórę jednego pośladka, lekko ja szczypiąc. Lubił tyłeczek blondyna, był taki jędrny. Miał nadzieję, że Shin nie wyrzuci go z łóżka za to co zaraz zrobi. Rozchylił jego pośladki i czubkiem języka polizał jego szpareczkę.
- Eiji co ty robisz... ach.
- Ciii - pieścił go językiem i ustami. Shin już nic nie powiedział tylko jego jęki upewniały Eijiego, że kochankowi jest dobrze. Wsunął język w jego wnętrze, wysunął i wsunął. Powtórzył tą czynność kilka razy, a blondyn chętnie nabijał się na niego w ekstazie.
- O kurwa Eiji - Shin poczuł, że znów robi się twardy. Zębami przygryzł poduszkę, aby nie krzyczeć. Ręce trzymał tuż nad głową, a policzki oblewał rumieniec.
Eiji zamienił język na dwa, a po chwili trzy palce i zaczął rozciągać kochanka.
- Och.
- Jesteś ponętny i piękny Shin.
Gdy chłopak był już gotowy na przyjecie czegoś większego. Tanaka znów postanowił się chwilkę z nim podrażnić. Chwycił swój członek i nie wszedł w niego tylko lekko masował wilgotnym czubkiem jego wejście.
- Czego pragniesz?
- Jego.
- Powiedz to.
- Denerwujesz mnie.
- Nie, prowokuję.
- Eiji.
- Nie, Eiji, tylko mów czego pragniesz.
- Jesteś dupkiem!
Eiji tylko się uśmiechnął. W końcu Shin nie wytrzymał napięcia.
- Cholera włóż swojego dużego, twardego, kutasa w moją wilgotną, gorącą i chętną dziurkę!
Eiji wszedł w niego jednym stanowczym ruchem. Od razu zaczął poruszać biodrami. Shin westchnął czując rozciąganie mięśni, ale był tak rozluźniony i podniecony, że nawet jakby poczuł ból nic by go to nie obeszło. Chciał tylko kutasa Eijiego w sobie i nabijać się na niego. Chciał czuć jego pchnięcia, jego ciepło, kiedy czarnooki położył się na nim. Chciał odczuwać niewyobrażalną rozkosz i aby nigdy to się nie skończyło.
Kilka minut później ich rozpalone, spocone ciała poruszały się w zgodnym rytmie. Eiji pieścił łopatki i szyję kochanka ustami i językiem.
- Jesteś cudowny Shin.
- Och Eiji pieprz mnie długo i mocno.
- Będę cię pieprzył długo, mocno i głęboko - wyszeptał zmysłowo, był zadowolony, chłopak się rozkręcił i potrafił powiedzieć i pokazać czego chce.
I tak jak pragnął tego Shin tak się stało. Kazama tracił siły, kiedy potężny orgazm wstrząsnął jego ciałem. W tej samej chwili usłyszał stłumiony krzyk Eijiego i poczuł w sobie gorące nasienie kochanka. Eiji zmęczony opadł na niego.
- Shin wykończyłeś mnie. Wiesz czym mnie zadziwiasz?
- Czym? - chłopak próbował uspokoić oddech.
- Tym, że potrafisz dojść nawet wtedy, kiedy moja dłoń nie pieści twojego penisa.
- Dochodzę od samego patrzenia na ciebie - poczuł jak miękki członek kochanka wyślizguje się z niego, a za nim wypłynęło trochę spermy.
Eiji położył się obok i Shin natychmiast się przytulił. Lubił się tulić, a Eiji dawał mu czułość, której on potrzebował.
- Następnym razem już cię nie poproszę o długo i mocno. Wszystko mnie boli i nie mogę się ruszać. Moje dolne partie ucierpiały.
- Kochanie zawsze o to prosisz - pocałował go w kącik ust - Zostaniesz na noc?
- Tak.












Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum