The Cold Desire
   Strona G艂贸wna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsy艂ania prac WYDAWNICTWO
Pa糳ziernika 16 2025 12:18:34   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Sk贸rki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
艢CIANA S艁AWY
Tutaj b臋d膮 umieszczane odnosniki do stron, na kt贸rych znalaz艂y si臋 recenzje wydanych przez nas ksi膮偶ek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez nasz膮 stron臋. W celu zobaczenia szczeg贸艂贸w nale偶y klikn膮膰 w dany banner





Witamy
Strona ta po艣wi臋cona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazuj膮cemu relacje homoseksualne pomi臋dzy m臋偶czyznami. Je艣li jeste艣 zagorza艂ym przeciwnikiem lub w jaki艣 spos贸b nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opu艣膰 t臋 witryn臋 - reszt臋 naszych Go艣ci serdecznie zapraszamy
In the shell 1



Rozdzia艂 1: Jestem gejem


- Hej, cioto! Masz dzisiaj dla mnie kas臋? - Oscar uderzy艂 pi臋艣ci膮 w szafk臋 Thomasa staj膮c przed nim z drapie偶nym u艣miechem na ustach.
- Nic dla ciebie nie mam, nawet z艂amanego grosza - odwarkn膮艂 Thomas, bu艅czucznie patrz膮c mu w oczy.
Oscar z艂apa艂 go za kurtk臋 i przygwo藕dzi艂 do szafki.
- Jak ty si臋 do mnie odzywasz gnoju?! - krzykn膮艂 i zacz膮艂 poddusza膰 ch艂opaka 艂okciem, ale nagle Archie klepn膮艂 go po ramieniu.
- Nauczyciel idzie - szepn膮艂 do niego, wi臋c Oscar pu艣ci艂 swoj膮 ofiar臋 i splun膮艂 mu prosto w twarz. Thomas nie m贸g艂 tego znie艣膰 i ju偶 wyrywa艂 si臋 do ch艂opaka, gdy nagle poczu艂 silne uderzenie w rami臋, kt贸re znowu rzuci艂o go na szafki.
- Zachowuj si臋 - sykn膮艂 z艂o艣liwie Charlie spogl膮daj膮c mu prosto w oczy. Oscar u艣miechn膮艂 si臋 triumfalnie, ciesz膮c si臋 z reakcji swoich przyjaci贸艂.
Stali na szkolnym korytarzu przy szafkach na przybory szkolne. Wok贸艂 nich panowa艂 gwar, ale tylko nieliczni nie bali si臋 spojrze膰 w ich stron臋. Reszta odwraca艂a wzrok z obawy przed tym, 偶e im te偶 si臋 oberwie. Powoli, korytarzem, zbli偶a艂 si臋 do nich nauczyciel, kt贸ry tylko spojrza艂 przelotnie na uczni贸w, jakich du偶o by艂o w tej chwili woko艂o i przeszed艂 nie zadawszy sobie trudu zainteresowania si臋 nimi.
Kiedy tylko nauczyciel znikn膮艂 im z oczu, Charlie ponownie szarpn膮艂 Thomasem.
- Lepiej 偶eby艣 jutro mia艂 kas臋, bo inaczej pogadamy, homosiu - warkn膮艂.
Oscar, Archie, Charlie i Benjamin odeszli w swoj膮 stron臋 zostawiaj膮c wkurzonego Thomasa na korytarzu. Oczywi艣cie wszyscy uczniowie widzieli t膮 scen臋 i to nie pierwszy raz. Od kiedy przypadkiem wysz艂o na jaw, 偶e Thomas woli ch艂opc贸w, nie mia艂 przez t膮 czw贸rk臋 偶ycia w szkole. Mo偶liwe, ze w ca艂ej plac贸wce nie by艂 jedynym gejem, ale na pewno jedynym, kt贸ry si臋 do tego przyzna艂. Kiedy艣 rozgorza艂a dyskusja na temat praw os贸b homoseksualnych a on si臋 w niej wstawi艂 za mniejszo艣ci膮 LGBT i wtedy nie zaprzeczy艂, gdy zacz臋艂y kr膮偶y膰 plotki. I to by艂 jego b艂膮d. Ta ma艂a iskierka wystarczy艂a, 偶eby zainteresowa艂 si臋 nim szkolny tyran - Oscar Sykes i jego 艣wita homofob贸w. Thomas mia艂 ich serdecznie do艣膰, ale nie m贸g艂 nic zrobi膰. Dr臋czyciele byli bardzo ostro偶ni i nic nie robili w obecno艣ci nauczycieli. Nawet, je艣li jaki艣 ucze艅 zaalarmowa艂 kogo艣 o tym, co si臋 dzieje, to Thomas wola艂 nic nie m贸wi膰, bo wiedzia艂, 偶e i tak zawieszenie czy nagana nic nie zdzia艂aj膮 na takich jak Oscar. Rodzicom r贸wnie偶 si臋 nie przyznawa艂 do b贸jek. Wiedzieli, 偶e jest gejem i martwili si臋 o niego, wi臋c nie chcia艂 si臋 przyznawa膰, 偶e jego orientacja ci膮gnie go za sob膮 w d贸艂 i ma przez to problemy. Sam chcia艂 si臋 upora膰 ze wszystkim, chocia偶 wiedzia艂, 偶e nie da rady. Jedyne oparcie mia艂 w swoim ch艂opaku, kt贸ry uczy艂 si臋 winnej szkole, chocia偶 i z nim ostatnio ci臋偶ko mu si臋 rozmawia艂o. Zwierza艂 mu si臋 z k艂贸d, jakie Oscar rzuca艂 mu pod nogi, ale Harry jedynie powtarza艂 te same frazesy, kt贸re Thomas s艂ysza艂 od koleg贸w czy kole偶anek ze szko艂y, kt贸rzy si臋 o niego martwili.
- Powiedz w ko艅cu nauczycielom, co si臋 dzieje! - powtarza艂 ci膮gle Harry. - Powiedz swoim rodzicom.
Ale Thomas zaciska艂 wtedy tylko usta i mia艂 ochot臋 uciec.
- M贸wisz tak tylko dlatego, 偶e w twojej szkole nikt nie wie, kim jeste艣 - wyrzuci艂 mu.
Harry zmarszczy艂 brwi. Thomas mia艂 racj臋, ale czy to by艂 pow贸d do uciekania od swoich problem贸w?
- Dzi臋ki temu chocia偶 nie mam takich k艂opot贸w - stwierdzi艂 Harry.
- Super. To naprawd臋 niewiele mi pomo偶e, skoro nie wiesz, w jakiej znajduj臋 si臋 sytuacji - warkn膮艂 Green i usiad艂 na 艂贸偶ku opieraj膮c si臋 o 艣cian臋. Za艂o偶y艂 r臋ce na piersi i nie patrzy艂 na ch艂opaka, z艂y jak osa.
Harry westchn膮艂 i usiad艂 obok niego.
- Przepraszam, ale po prostu nie mog臋 patrze膰 jak si臋 z nimi m臋czysz.
Wyci膮gn膮艂 do niego r臋ce, aby go obj膮膰. Thomas zni贸s艂 gard臋 i da艂 si臋 przytuli膰. Poczu艂 zapach jego perfum na mi臋kkim swetrze i z ch臋ci膮 wtuli艂 w niego twarz.
- Uparciuch jeste艣 - szepn膮艂 Harry, a Thomas tylko westchn膮艂. Jego ch艂opak by艂 tak blisko, a jednocze艣nie czu艂 si臋 przez niego opuszczony. Czemu nie m贸g艂 by膰 po jego stronie i go po prostu wspiera膰, tylko musia艂 prawi膰 kazania?


* * *


Wiedzia艂, 偶e nast臋pnego dnia musi si臋 pilnowa膰. Od momentu wej艣cia do szko艂y, ci膮gle si臋 rozgl膮da艂 i pr贸bowa艂 unika膰 Oscara i jego paczki. Nie mia艂 zamiaru im si臋 podporz膮dkowywa膰 ani tym bardziej oddawa膰 pieni臋dzy. Wi臋kszo艣膰 przerw sp臋dza艂 ze swoj膮 klas膮 nie wychodz膮c na korytarze, a sw贸j przyniesiony lunch, zamiast w sto艂贸wce, zjad艂 na tarasie, kt贸ry o tej porze by艂 jeszcze ma艂o oblegany, bo wiosna nie raczy艂a jeszcze swoim ciep艂em.
Niestety, gdy tylko zako艅czy艂 swoj膮 ostatni膮 lekcj臋, wyszed艂 z budynku z obaw膮 w sercu. Ruszy艂 przed siebie, ale ju偶 ich widzia艂, jak czaj膮 si臋 niedaleko wej艣cia, tak, 偶e nie m贸g艂 nie przej艣膰 obok nich, aby wyj艣膰 poza teren szko艂y.
- No, no, no, kogo my tu mamy? - zagadn膮艂 go Archie wysuwaj膮c na pierwszy plan sw贸j pryszczaty 艂eb.
Thomas zacisn膮艂 usta w w膮sk膮 kresk臋 pr贸buj膮c si臋 uspokoi膰 i nie my艣le膰 o najgorszym. Wiedzia艂, 偶e jest sam, mimo innych uczni贸w, kt贸rzy w tej chwili wylegali ze szko艂y.
- Masz dzisiaj dla mnie kas臋? - zapyta艂 Oscar z szyderczym u艣miechem przyklejonym do twarzy.
- Nie. Ju偶 ci m贸wi艂em, 偶e nic ci nie dam. - Green zacisn膮艂 mocniej pi臋艣ci na paskach od plecaka. Wpatrywa艂 si臋 w przyw贸dc臋, tego schludnie przystrzy偶onego osi艂ka, kt贸ry by艂by nawet przystojny, gdyby tak nie k艂apa艂 swoim dziobem. Ale czar pryska艂, gdy tylko otwiera艂 usta m贸wi膮c o pedziach i ciotach.
Do Thomasa podszed艂 Charlie, druga r臋ka Oscara, kt贸ry zaszczyci艂 Greena swoim 艂adnym u艣miechem. Ten r贸wnie偶, przystojny, zadbany, z przenikliwymi niebieskimi oczami i jasnymi w艂osami w lekkim nie艂adzie, m贸g艂by by膰 fajny, gdyby tylko mia艂 w g艂owie co艣 innego, ni偶 bycie przydupasem Oscara.
Charlie obj膮艂 Toma przyjacielsko ramieniem i nachyli艂 si臋 do ucha.
- Chod藕, przejdziesz si臋 z nami.
Green zadr偶a艂 lekko i prze艂kn膮艂 艣lin臋. Wiedzia艂, 偶e to si臋 kiepsko sko艅czy. On jeden a ich czterech. Ju偶 widzia艂 przed oczami t膮 masakr臋, kt贸ra go czeka.
Sam nie wiedzia艂 dlaczego, ale potulnie ruszy艂 si臋 z miejsca i poszed艂 z nimi. M贸g艂 przecie偶 uciec, krzycze膰, skry膰 si臋 pod skrzyd艂ami nauczycieli. M贸g艂 zrobi膰 cokolwiek, ale on poszed艂 za nimi jak owieczka na rze藕.
Nadal pod czu艂ym dotykiem Charliego, szli w pi膮tk臋 na stary, podniszczony plac zabaw, znajduj膮cy si臋 nie tak daleko od szko艂y, ale za to na uboczu. To by艂a sta艂a miejsc贸wka na spotkania Oscara i jego paczki. Tutaj chodzili pi膰 piwo i inne alkohole, oraz pali膰 papierosy, uciekaj膮c spod czujnych oczu doros艂ych.
Gdy dotarli na miejsce, przeszli mi臋dzy wyrwanymi sztachetami i ju偶 byli odci臋ci od reszty 艣wiata. Benjamin i Archie weszli na konstrukcj臋 sk艂adaj膮c膮 si臋 z drabinek, zje偶d偶alni i domku, kt贸re by艂y ju偶 w lekkiej ruinie, ale oni si臋 nie bali. To w艂a艣nie tam, mi臋dzy deskami pod daszkiem domku, mieli skitrane papierosy.
- Zapalisz? - rzuci艂 lekko Charlie w kierunku Thomasa, ale ten tylko pokr臋ci艂 g艂ow膮.
No tak, ostatni papieros przed 艣mierci膮. Mo偶e powinienem skorzysta膰? - my艣la艂 gor膮czkowo ca艂y czas zerkaj膮c na ka偶dego cz艂onka gangu.
Oscar rozsiad艂 si臋 na 艂aweczce, Archie i Ben na drabinkach a Charlie po prostu sta艂 z boku, bli偶ej Thomasa, w razie gdyby ten chcia艂 da膰 nog臋 i im zwia膰.
- Green, Green. Ty si臋 nigdy nie nauczysz - westchn膮艂 Oscar w p贸艂u艣miechu. - Da艂by艣 mi kas臋 i zostawiliby艣my ci臋 w spokoju, a tak to mamy problem.
- To ty masz problem, Sykes - wyrzuci艂 Thomas. - Nie moja wina, 偶e jeste艣 pieprzonym homofobem.
- A czy to moja wina, 偶e jeste艣 zasranym pedziem? - Oscar podni贸s艂 g艂os i wyrwa艂 w stron臋 Toma. Ten automatycznie wyci膮gn膮艂 r臋ce w ge艣cie obrony, ale szybki i mocny cios Oscara dosi臋gn膮艂 jego twarzy i Green polecia艂 na ziemi臋.
Upad艂 na plecy z g艂o艣nym st臋kni臋ciem. Na szcz臋艣cie plecak z艂agodzi艂 upadek. Thomas le偶a艂 przez chwil臋 oszo艂omiony tym, co si臋 wydarzy艂o. Dzwoni艂o mu lekko w g艂owie, s艂ysza艂 艣miechy ch艂opak贸w stoj膮cych nad nim. Otar艂 d艂oni膮 nos, z kt贸rego pop艂yn臋艂o troch臋 krwi. Serce zacz臋艂o bi膰 mu mocniej, adrenalina buzowa膰 w 偶y艂ach, mia艂 tego do艣膰. Zdj膮艂 plecak i postanowi艂 szybkim ruchem podnie艣膰 si臋 z ziemi i rzuci膰 na Oscara powalaj膮c na ziemi臋 tym razem jego. Gang, w lekkim szoku, nie zd膮偶y艂 zareagowa膰 i Thomas, siedz膮c na Oscarze, zd膮偶y艂 mu zada膰 dwa ciosy w twarz wrzeszcz膮c przy tym bestialsko. Charlie, Archie i Ben otrz膮sn臋li si臋 szybko i odci膮gn臋li Thomasa od swojego szefa, unieruchamiaj膮c go.
- Aaargh! Odwalcie si臋 ode mnie! - wrzasn膮艂, ale ros艂y Benjamin trzyma艂 go w mocnym u艣cisku wykr臋caj膮c r臋ce.
- Oscar, nic ci nie jest? - Charlie pom贸g艂 mu wsta膰, ale ten go zaraz odepchn膮艂 marszcz膮c gro藕nie brwi. Splun膮艂 艣lin膮 zmieszan膮 z krwi膮 i podszed艂 do Thomasa.
- Ty sukinsynie - warkn膮艂 do niego i uderzy艂 w brzuch. Pod Tomem zgi臋艂y si臋 kolana, ale Benjamin dobrze go trzyma艂, nie pozwalaj膮c mu upa艣膰.
Cholera - my艣la艂 Thomas. - Wiedzia艂em, 偶e tak b臋dzie, wi臋c dlaczego si臋 na to zgodzi艂em? Czy co艣 by zmieni艂o to, gdybym nagada艂 o nich do nauczyciela? Pewnie nic, bo nic by im nie udowodnili.
Znowu pociemnia艂o mu przed oczami, bo dosta艂 drugie uderzenie w brzuch. Oddycha艂 ci臋偶ko, prawie zwr贸ci艂 ca艂e jedzenie, ale nie da im z tego satysfakcji, b臋dzie si臋 trzyma艂.
- Masz go Charlie, ja sobie odpoczn臋. Archie! Podaj fajka!
Thomas patrzy艂 jednym okiem jak Oscar go po prostu olewa i zwala robot臋 na Charliego. Ten podszed艂 do niego z powag膮 wypisan膮 na twarzy.
- Jeste艣 tylko psem na posy艂ki, nie przeszkadza ci to? - zagadn膮艂 go Tom maj膮c w duchu nadziej臋, 偶e znajdzie gdzie艣 rozum Charliego, ale poczu艂 tylko mocniejszy u艣cisk ze strony Benjamina. Zimne niebieskie oczy Wilsona patrzy艂y na niego beznami臋tnie i ch艂opak nic nie odpowiedzia艂, a potem uderzy艂 go prosto w policzek. By艂o to lekkie uderzenie, 偶eby nie dozna艂 zbyt du偶ych, widocznych obra偶e艅, ale 偶eby go bola艂o. Dosta艂 jeszcze kilka razy a偶 w ko艅cu straci艂 ca艂膮 si艂臋 i chyba na sekundy przytomno艣膰, bo gdy ponownie otworzy艂 oczy, ju偶 nie by艂 trzymany przez Bena a tylko siedzia艂 na piasku, a z nosa kapa艂a mu krew. Widzia艂 tylko te kropelki krwi, kt贸re skapuj膮 na piasek tworz膮c 艂adne rozetki. A w tle s艂ysza艂 艣miech Oscara.


Kiedy wr贸ci艂 do domu, szybko zamkn膮艂 si臋 w swoim pokoju 偶eby uciec od dociekliwych pyta艅 rodzic贸w. Od razu zadzwoni艂 do Harry'ego 偶eby mu si臋 wyp艂aka膰. Tak, p艂aka艂, teraz m贸g艂 sobie na to pozwoli膰. Gdy tylko znalaz艂 si臋 w swoim pokoju, bezpieczny, co艣 w nim p臋k艂o i 艂zy pop艂yn臋艂y strumieniami po policzkach.
- Poka偶 jak wygl膮dasz! - za偶膮da艂 Harry, gdy opowiedzia艂 mu, co si臋 wydarzy艂o. Thomas niech臋tnie, ale w艂膮czy艂 wideo-rozmow臋 i Harry m贸g艂 w pe艂nej krasie obejrze膰 jego siniaka na policzku i rozci臋t膮 warg臋. Na szcz臋cie nos nie by艂 z艂apany, a krwotok szybko uda艂o si臋 opanowa膰.
- Cholera, Tom! M贸wi艂em ci ju偶, 偶eby艣 komu艣 o tym powiedzia艂! - Harry martwi艂 si臋 o niego, ale Thomas us艂ysza艂 w jego g艂osie tylko gniew i poczu艂 si臋 jeszcze gorzej. Rzuci艂 telefon na 艂贸偶ko ca艂kiem go wy艂膮czaj膮c. Nie mia艂 ochoty s艂ucha膰 tego, co Harry mia艂 do powiedzenia. By艂o mu cholernie 藕le. Czu艂 si臋 porzucony przez wszystkich i niezrozumiany. Co mu po radach ch艂opaka, kt贸ry nawet swoim rodzicom si臋 nie przyzna艂, 偶e jest gejem? Co on m贸g艂 wiedzie膰 o tym, co prze偶ywa Thomas? Mia艂 dosy膰 czczego gadania ch艂opaka, kt贸ry ba艂 si臋 wyj艣膰 z szafy i tylko przypadkiem trafi艂 na Thomasa, kt贸ry mia艂 wi臋cej odwagi ni偶 on.
Ich znajomo艣膰 zacz臋艂a si臋 w kawiarni, gdy Thomas zagada艂 go o komiks, kt贸ry Harry w艂a艣nie czyta艂. Od s艂owa do s艂owa, przysiad艂 si臋 i naprawd臋 艣wietnie im si臋 rozmawia艂o. Zacz臋li si臋 spotyka膰 na stopie kole偶e艅skiej a偶 w ko艅cu kt贸rego艣 dnia, kiedy siedzieli u Thomasa w domu, rozmowa z jego rodzicami przy obiedzie zesz艂a na tematy polityczne a偶 w ko艅cu matka Thomasa zacz臋艂a rozprawia膰 o gejach. Rodzicom ju偶 kilka lat wcze艣niej przyzna艂 si臋, 偶e jest gejem i na szcz臋艣cie nie spotka艂o si臋 to z ich negatywnym spojrzeniem na niego. Teraz, obawiaj膮c si臋 tego, 偶e taki fajny kolega jak Harry, zostawi go przez tak b艂ah膮 rzecz, upomnia艂 matk臋, aby nie m贸wi艂a ju偶 nic wi臋cej. Jednak wzmianki i aluzje, jakie zd膮偶y艂a powiedzie膰, nakierowa艂y Harry'ego na informacj臋, 偶e Thomas i on mog膮 by膰 podobni.
Potem, w jego pokoju, Harry o艣mieli艂 si臋 troch臋 bardziej w stosunku do niego i zbli偶y艂, gdy siedzieli na 艂贸偶ku graj膮c w gry. "Przypadkiem" musn膮艂 jego udo, a gdy zobaczy艂 cie艅 rumie艅ca na policzkach Greena, to ju偶 wiedzia艂, 偶e przed nim nie musi ju偶 nic ukrywa膰. Zabra艂 jego pad od gry z d艂oni, ale nie us艂ysza艂 s艂贸w sprzeciwu, a potem, delikatnie acz stanowczo obj膮艂 jego szyj臋 d艂oni膮 a偶 w ko艅cu ich usta spotka艂y si臋 w gor膮cym poca艂unku.
Od tamtej pory, czyli od dw贸ch miesi臋cy, byli par膮.
Jednak teraz Thomas cierpia艂 z tego powodu, a obecno艣膰 Harry'ego i jego "dobre" rady, bardziej go denerwowa艂y ni偶 wspiera艂y. Od oko艂o miesi膮ca musia艂 znosi膰 obelgi Oscara a teraz jeszcze chcia艂 od niego pieni臋dzy! Dobre sobie! S膮dzi, 偶e mo偶e wszystko, bo ma ze sob膮 band臋 bezm贸zgich kolesi, na ka偶de jego zawo艂anie! Gdyby by艂 sam, tak jak Tom, nie by艂by ju偶 takich chojrakiem. Mo偶e to w艂a艣nie powinien zrobi膰? Odci膮膰 go od kumpli i wtedy postawi膰 mu si臋? Wtedy by zobaczyli, kt贸ry z nich jest lepszy, chocia偶 Thomas nie by艂 zbytnio wysportowany, ot, zwyk艂y ch艂opak graj膮cy jak wszyscy w pi艂k臋. Raczej powinien si臋 martwi膰, ze nie wygra艂by z Oscarem nawet sam na sam.
Skuli艂 si臋 w sobie znowu przyciskaj膮c poduszk臋 do twarzy. Krzycza艂 w ni膮 z ca艂膮 z艂o艣ci膮, jak膮 w sobie kumulowa艂, ale nie dawa艂o mu to ukojenia. Chcia艂, aby go po prostu zostawili w spokoju.


* * *


Charlie obla艂 jednorazowe chusteczki wod膮 z butelki i przy艂o偶y艂 do rozci臋tej wargi Oscara a偶 ten sykn膮艂.
- A偶 tak chyba nie boli? - Charlie za艣mia艂 si臋, ale Oscar spiorunowa艂 go wzrokiem.
- Ty masz rozci臋t膮 warg臋 czy ja? - burkn膮艂 i odtr膮ci艂 r臋k臋 kolegi, sam przytrzymuj膮c zimne i mokre chusteczki 艂agodz膮ce ran臋. - Nie藕le mi przywali艂, cherlak jeden.
Charlie usiad艂 ko艂o niego na 艂aweczce i przypatrzy艂 si臋 swoim d艂oniom. Praw膮 r臋k膮 uderza艂 w Thomasa i teraz mia艂 czerwone k艂ykcie oraz troch臋 krwi z jego nosa. Przetar艂 to r臋kawem ciemnej bluzy. Oczywi艣cie Oscar nie przej膮艂 si臋 tym, 偶e Charliego mo偶e bole膰 d艂o艅 od uderzania w czyj膮艣 ko艣膰, jego obchodzi艂a tylko jego rozci臋ta warga.
Wilson patrzy艂 jak Oscar marszczy brwi, gdy rozci臋cie piek艂o go troch臋, ale nie skomentowa艂. Schowa艂 d艂onie w kieszenie bluzy nie zdradzaj膮c si臋 ze swoim b贸lem. B贸lem, kt贸ry towarzyszy艂 mu od kilku dobrych lat. A przyznanie si臋 Thomasa do swojej orientacji seksualnej, tylko pogorszy艂o jego samopoczucie.
Nagle poczu艂 pchni臋cie w plecy i dono艣ny krzyk Archiego:
- Heeej, mo偶e p贸jdziemy po jakie艣 piwko? W ko艅cu jest pi膮tek, mo偶na by by艂o si臋 schla膰. - Opar艂 si臋 na plecach Charliego, co go wytr膮ci艂o z r贸wnowagi.
- Spierdalaj Archie - warkn膮艂 i zrzuci艂 go z siebie wstaj膮c.
- Co艣 ty taki nerwowy? - fukn膮艂 ch艂opak wykrzywiaj膮c twarz w grymasie.
- A co ci臋 to, kurwa obchodzi? - Odszed艂 na bok i zapali艂 fajka.
- Jak chcesz pi膰, to le膰 po browary - stwierdzi艂 Oscar wyrzucaj膮c poplamione krwi膮 chusteczki prosto na ziemi臋. - A ty, co tak 艣l臋czysz nad tym telefonem Ben?
- Oscar, chyba jest impreza - rozpromieni艂 si臋 tamten zwracaj膮c na niego swoje 艣wi艅skie oczka.
- O - zaciekawi艂 si臋 Sykes staj膮c na r贸wne nogi. - Gdzie?
Benjamin odda艂 mu telefon i Oscar przegl膮daj膮c rozmow臋 na forum doczyta艂, 偶e chodzi o ich znajomego z klasy - Arthura.
- Dawajcie, tam idziemy! - rzuci艂 weso艂o, dodaj膮c tylko, 偶e najpierw musi si臋 odstawi膰 dla lasek. Wi臋c rozeszli si臋 do dom贸w i mieli spotka膰 si臋 na placu po dwudziestej a dopiero p贸藕niej i艣膰 do Arthura.



Wr贸ci艂 do domu i usiad艂 na 艂贸偶ku, zm臋czony wszystkim. Nie mia艂 ochoty i艣膰 na 偶adn膮 imprez臋, ale mo偶liwo艣膰 przebywania z Oscarem by艂a silniejsza. Ile to ju偶? Co najmniej trzy lata, jak nie mo偶e oderwa膰 wzroku od tych pi臋knych piwnych oczu, szerokiej szcz臋ki i smuk艂ego cia艂a. Ka偶da chwila, gdy m贸g艂 sp臋dza膰 z nim czas, by艂a na wag臋 z艂ota. Jedynie chwile, kiedy musia艂 s艂ucha膰 jego wywod贸w na temat peda艂贸w, by艂y przekle艅stwem. Pr贸bowa艂. Naprawd臋 pr贸bowa艂 go zmieni膰. Nie m贸g艂 powiedzie膰 mu przecie偶 wprost "hej, geje s膮 fajni", bo to by go przekre艣li艂o na zawsze. A nie m贸g艂 znie艣膰 my艣li, 偶e m贸g艂by ju偶 go nie zobaczy膰. 呕e Oscar m贸g艂by go ju偶 nie obdarzy膰 tym ciep艂ym u艣miechem zarezerwowanym tylko dla niego, jego najlepszego przyjaciela. To do niego Oscar przychodzi艂 ze swoimi problemami. To jego si臋 radzi艂, gdy mia艂 problem w szkole lub z rodzicami. Jemu psioczy艂 na laski, kt贸re go nie chcia艂y. A on chcia艂 tylko jednego - Oscara. Nie umia艂 wyt艂umaczy膰 tego uczucia. Broni艂 si臋 przed tym d艂ugo, wypieraj膮c to, kim by艂 naprawd臋.
Ile to ju偶 razy chcia艂 powiedzie膰 Oscarowi prawd臋, ale ba艂 si臋, 偶e go straci?
Ile razy pr贸bowa艂 powiedzie膰 rodzicom, kim si臋 czuje, ale tch贸rz bra艂 nad nim g贸r臋 obawiaj膮c si臋 ojcowskiego paska i 艂ez matki?
M臋czy艂y go ju偶 plugawe s艂owa Oscara na temat Thomasa. By艂o mu go 偶al, bo on by艂 taki sam. Sam, na tle zdrowego spo艂ecze艅stwa, jak samotny czyrak, kt贸rego trzeba usun膮膰.
Gdy dzisiaj bi艂 Greena po twarzy, mia艂 ochot臋 p艂aka膰. Tak, by艂 tylko psem na smyczy Oscara i jak ka偶dy pies, cieszy艂 si臋 z tego.
Zdj膮艂 ubranie, kt贸re mia艂 w szkole i zosta艂 w samych bokserkach. Przyjrza艂 si臋 swojemu odbiciu w du偶ym lustrze stoj膮cym w jego pokoju. Czu艂 si臋 chudy, blady, nie atrakcyjny, chocia偶 tak naprawd臋 mia艂 nie藕le wyrze藕bion膮 figur臋 dzi臋ki sparingom z Oscarem. Bardzo cz臋sto chodzili na si艂owni臋 jego wujka i tam mogli potrenowa膰 oraz udawa膰, 偶e s膮 bokserami na ringu a przy okazji faktycznie rze藕bi膰 cia艂o i czego艣 si臋 uczy膰. Oscar nawet pobiera艂 profesjonalne lekcje boksu u trenera, kt贸ry uczy艂 m艂odych ch艂opak贸w w przybytku jego wujka. Charliego nie by艂o na to sta膰.
Nie zauwa偶a艂 swoich 艂adnie rysuj膮cych si臋 mi臋艣ni ramion ani tych na brzuchu. Za to dok艂adnie widzia艂 czerwone szramy na udach. Sznyty, kt贸re sam sobie robi艂 odk膮d odkry艂, 偶e woli m臋偶czyzn i odk膮d dotar艂o do niego, 偶e kocha si臋 w Oscarze.
Usiad艂 na 艂贸偶ku i zapatrzy艂 si臋 w swoj膮 twarz. Twarz Charliego cykora. Charliego s艂abego. Charliego peda艂a.
Z szuflady biurka wyj膮艂 ma艂e pude艂ko po zapa艂kach a z niego jedn膮 z 偶yletek ukradzionych ojcu. Odnalaz艂 miejsce mi臋dzy starymi bliznami wysoko na udzie, mi臋dzy rzadkimi jasnymi w艂osami i przeci膮gn膮艂 偶yletk膮. Na sk贸rze pojawi艂y si臋 kropelki krwi, a po jego policzkach pop艂yn臋艂y 艂zy.
Kompletnie nie rozumia艂, czemu to spotyka akurat jego.


* * *


Matka zapuka艂a do jego pokoju, a po cichym przyzwoleniu otworzy艂a drzwi.
- Kochanie, Harry do ciebie przyszed艂 - zaanonsowa艂a, po czym przepu艣ci艂a Colliera, kt贸ry napotka艂 tylko nieprzychylne spojrzenie z jego strony.
Kiedy matka wysz艂a zamykaj膮c za sob膮 drzwi, Thomas usiad艂 na 艂贸偶ku.
- Po co tu przyszed艂e艣- - sykn膮艂.
- Tom, chc臋 ci pom贸c. Chcia艂em by膰 przy tobie - powiedzia艂 ch艂opak mi臋kko i Thomas ju偶 nie m贸g艂 si臋 na niego gniewa膰. Pozwoli艂 mu usi膮艣膰 obok siebie i przytuli膰.
Siedzieli chwil臋 w milczeniu a偶 nagle znowu rozleg艂o si臋 pukanie do jego drzwi.
- Tak mamo- - zapyta艂 ju偶 normalnym g艂osem a matka zajrza艂a.
- Kochanie, wujek Buck zaprasza nas na ma艂膮 imprezk臋, czy mo偶emy ci臋 zostawi膰 samego? Nic nie nabroisz? Wr贸cimy pewnie p贸藕no w nocy. Nie zapomnij zrobi膰 sobie jakiej艣 kolacji.
- W porz膮dku mamo, bawcie si臋 dobrze.
- Do widzenia pani Green - powiedzia艂 uprzejmie Harry.
- Do widzenia ch艂opcy.
Mama Thomasa znikn臋艂a za drzwiami, a na twarz Harry'ego wyp艂yn膮艂 wielki u艣miech.
- Hej, pi臋kny - zwr贸ci艂 si臋 do Toma. - Pami臋tasz, o czym ostatnio rozmawiali艣my?
Thomas nie bardzo w pierwszej chwili zrozumia艂, ale gdy tylko spojrza艂 w jego b艂yszcz膮ce szare oczy, przypomnia艂 sobie. Z tydzie艅 czy dwa temu, mieli okazj臋 poby膰 chwil臋 sami i po poca艂unkach pop艂yn臋li znacznie dalej, a mianowicie do seksu oralnego, podczas kt贸rego by艂o im naprawd臋 przyjemnie. Po tamtym dniu cz臋艣ciej rozmawiali o tym, 偶e chcieliby p贸j艣膰 na ca艂o艣膰, tylko nigdy nie ma okazji do tego, aby zostali d艂u偶ej sami.
- Czy chcia艂by艣? - Thomas wci膮gn膮艂 powietrze i zarumieni艂 si臋 bardzo.
- Tak, bardzo - wyszepta艂 Harry i pog艂adzi艂 go po udzie.
Tom poczu艂 swoje bij膮ce mocno serce. Bardzo mia艂 na to ochot臋, tylko nie wiedzia艂 czy pora jest ku temu odpowiednia. Dopiero co d膮sa艂 si臋 na swojego ch艂opaka, a teraz planowali uprawia膰 ze sob膮 seks. Te rzeczy troch臋 si臋 ze sob膮 k艂贸ci艂y, ale w sumie d膮sanie si臋 mo偶e poczeka膰, prawda?









 


Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, 縠by m骳 dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dost阷ne tylko dla zalogowanych U縴tkownik體.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, 縠by m骳 dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa U縴tkownika

Has硂



Nie jeste jeszcze naszym U縴tkownikiem?
Kilknij TUTAJ 縠by si zarejestrowa.

Zapomniane has硂?
Wy渓emy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze sta艂e, cykliczne projekty



Tu jeste艣my
Bannery do miejsc, w kt贸rych mo偶na nas te偶 znale藕膰



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemno艣ci膮 艣ledz臋 Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpud艂a :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, je艣li kto艣 tu zagl膮da i chce wiedzie膰, co porabiam, to mo偶e zajrze膰 do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z r贸偶nych przyczyn staram si臋 by膰 optymist膮, wi臋c b臋d臋 trzyma艂 kciuki 偶eby uda艂o Ci si臋 odtworzy膰 to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro s艂ysze膰, Jash. Wprawdzie nie czyta艂em Twojego opowiadania, ale szkoda, 偶e nie doczeka si臋 ono zako艅膰zenia.

Archiwum