The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 04:54:51   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Ibara 16



Zamknęli drzwi za sobą po piątej rano. Shi był tak zmęczony, że oczy zamykały mu się na stojąco. W mieszkaniu bruneta było już widno, gdyż słońce wzeszło godzinę temu. Wcześniej był ciekaw jak wygląda mieszkanie Raidona, ale teraz jedyne co zobaczył to kanapę wyglądającą na wygodną i skierował się w jej stronę.
- Jestem tak zmęczony - usiadł odchylając głowę na oparcie.
- Po jednej nocy? - brunet zdjął buty.
- Daj spokój. Poprzedniej też nie spałem za bardzo się denerwowałem. Nie jestem przyzwyczajony nie sypiać.
- Musze sobie zapamiętać, żeby... - przerwał popatrzywszy w końcu na męża, który zasnął pół leżąc na kanapie. Nie był rozczarowany już wcześniej domyślił się, że z nocy poślubnej nici, kiedy wesele przeciągnęło się do rana. Nawiasem mówiąc bardzo udane wesele. Wyjął z z szafki w przedpokoju koc i podszedł do śpiącego. Zdjął mu buty i położył jego nogi na siedzeniu mebla - Musisz tu spać. Na pewno nie będę cię nosił.
Przykrył go kocem i zostawił samego. W drodze do łazienki zaczął rozpinać swoją, już nie tak śnieżnobiałą, koszulę. Stanął przed ogromnym lustrem. Zmęczenie również było widoczne i na jego twarzy. Ziewnął. Dało mu to do zrozumienia, że pora wziąć prysznic po którym padnie do łóżka. Myśl o miękkiej podusi była bardzo przyjemna. Dziesięć minut później zasnął jak kamień.

***

- Jak śpią to ich obudzisz - Naoki założył na nos okulary. Niedawno się obudził i był jeszcze rozespany.
- Musze im powiedzieć, żeby się nie trudzili przyjazdem tutaj po rzeczy Shi, ponieważ im zawieziemy. Nie chciałbym, żebyśmy się rozminęli w drodze - wziął telefon do ręki - Przecież Shi musi się w coś ubrać... - pomyślał chwilkę i uśmiechnął się - Może nie musi.
- Na pewno byli na tyle wypoczęci, żeby TO robić. Poczekaj jeszcze z godzinę.
- Już po południu. My się wyspaliśmy to oni także.
- Słońce, a ja myślę, że ciekawość jest u ciebie zbyt silna.
- Dlaczego? - popatrzył na niego ze zmarszczonymi brwiami.
- Korci cię dowiedzieć się co tam się dzieje.
- Trochę - wzruszył ramionami i nacisnął przycisk w komórce. Czekał. Czekał - Nikt nie odbiera. No co kręcisz głową?
- Nic.
- Przygotuję ci jedzonko.
- Jak dobra żonka?
Akira popatrzył na srebrną bransoletkę. Złapał ją wczoraj, ale nie wierzył we wróżby. Nie możliwym było, żeby wziął ślub w ciągu roku.
- Czemu nie. Mimo, że jestem facetem.
- A dostanę soczku?
- Wszystko czego sobie życzysz Nauś.

***

Śniło mu się, że coś gra i wkurzający dźwięk nie chciał ucichnąć. Marzył tylko o tym, żeby to się skończyło i pozwoliło mu zatopić się w upragnionej ciszy. Och jaka ulga w końcu jakieś marzenie się spełniło. Przekręcił się trochę, i nagle zerwał się w szoku, wystraszony hukiem jaki doleciał do jego uszu. Od razu zorientował się, że ten hałas pochodził z włączonego telewizora, ustawionego na kanał muzyczny. Z nieznanego mu powodu to pudełko włączyło się i wydało mu się niezwykle wkurzające. Pod ręką poczuł coś twardego i to coś okazało się pilotem. Niechcący musiał nacisnąć przycisk chcąc ułożyć się wygodniej na kanapie. Zaraz, dlaczego on śpi na kanapie? Ach tak, zasnął zaraz po powrocie z własnego wesela. Spojrzał na lśniącą obrączkę i dotknął jej. Wczoraj został poślubiony Raidonowi. Zdjął złoty krążek i obejrzał go dokładnie. Wewnątrz widniał wygrawerowany napis na który składała się data ślubu i imię jego męża. W takim razie na obrączce Raidona musiało być jego imię. Założył krążek ponownie na palec. Rozejrzał się po salonie i spodobał mu się wystrój. Zastanowiło go tylko gdzie podział się właściciel tego miejsca. Zrzucił z siebie koc i ruszył na zwiedzanie mieszkania. Szybko odnalazł kuchnie i jadalnię z której przechodziło się do czegoś co wyglądało jak gabinet. Nie wchodząc tam skierował się do korytarza znajdującego się tuż obok przedpokoju. Otworzył jedne z drzwi i po cichu wszedł do oświetlonej słońcem sypialni. Na łóżku zobaczył śpiącego Raidona, zawiniętego tylko w cienkie prześcieradło od pasa w dół. Czy pod tym materiałem jest nagi? Dostępny? Potrząsnął głową. Głupie myśli. Wyszedł tak samo cicho jak wszedł. Za kolejnymi drzwiami odnalazł drugą sypialnię, ale nie zdążył wejść, bo z przedpokoju dobiegły go jakieś odgłosy. Poszedł tam pewnym, szybkim krokiem. Zastał Akirę wtaszczającego walizkę, a za nim Naoki wniósł dwie.
- O cześć Shi. Przywieźliśmy twoje rzeczy. Pomyślałem, że będą ci potrzebne i się nie pomyliłem - zmierzył go wzrokiem. Sakata nadal był w swoim ślubnym ubraniu.
Pomógł im wnieść bagaże do pokoju dziennego.
- Tylko bądźcie cicho. Rai jeszcze śpi. Tak w ogóle to jak tu weszliście?
Akira pomachał mu kluczem przed nosem.
- Dał mi go na wszelki wypadek jakby dzień wcześniej zabalował i ktoś musiał go obudzić, kiedy nie pojawił by się w pracy.
- To rozgośćcie się ja wezmę coś do przebrania i pójdę się wykąpać.
- Ja muszę lecieć. Jadę do rodziców - model pocałował swego chłopaka - Do jutra słońce.
- Pa. No, to zmiataj - powiedział do Shi, a sam udał się do kuchni rozpakować przywiezione dla nich jedzenie.

Trzydzieści minut później siedzieli obaj przy kuchennej wyspie i rozmawiali o weselu.
- Jak się czujesz jako małżonek?
- Jakby nic się nie zmieniło poza miejscem zamieszkania.
- Twoja mama dobrze zniosła uroczystość. N ślubie się nawet popłakała.
- Nie była by wzruszona, gdyby znała praw... O kurcze zapomniałem o rodzicach. Pewnie siedzą teraz sami w hotelu.
- Spokojnie. Wieczorem przyjadą tutaj - Raidon wszedł do kuchni i od razu sięgnął do lodówki po butelkę wody. Był w samych spodniach dresowych, boso i z nagim torsem. Przypomniało to Shiraiowi, że ostatnio widział go na wpół rozebranego nad jeziorem. Teraz ten facet był jego mężem i był tak blisko. Nawet nie chciał myśleć o tym co odkrył wczoraj w swoim sercu.
Brunet przeciągnął się napinając mięśnie pod skórą i napił się wody.
- On to robi specjalnie? Mam nadzieję, że nie obleje się tą wodą jak Brian w serialu Queer as Folk - przemknęło przez myśl brązowookiemu - Nie wytrzymam jak to zrobi - przełknął ślinę.

Akira patrzył to na jednego, to na drugiego z ciekawością. Wiedział, że nie spali razem, bo leżący na kanapie koc wiele mu o tym powiedział, ale i tak w powietrzu dało się wyczuć krążące między nimi napięcie seksualne.
- Moi rodzice tu przyjadą?
- Rozmawiałem z nimi zanim udali się do hotelu, kiedy ty i Akiś tańczyliście. Będą o siedemnastej.
- Aha. Jak to o siedemnastej? To za parę minut.
Raidon pochylił się w jego stronę opierając łokcie na blacie i patrząc uważnie w oczy. Nieświadomie bawił się zakręconą butelką wody sunąc palcem po szyjce i kierując go w stronę dna.
- Boisz się, że zapytają jak tam nasze pożycie małżeńskie?
Shi poczuł, że robi mu się gorąco patrząc na ten przyciągający wzrok palec. Och gdyby on tak sunął... Nie, nie, nie.
- Moi rodzice o takie rzeczy nie pytają. Napijesz się czegoś?
- Mam wodę.
- To dobrze. Może byś się ubrał.
- Tak mi dobrze - droczył się z nim. Będzie go miał. Jeszcze dzisiaj.
- To załóż jakąś koszulkę.
- Mnie się tak podoba. Jest gorąco.
Shi wstał ze stołka.
- Ale będziesz miał gości. Ubierz się - poszedł do zlewu i umył szklankę po soku jabłkowym.

Akira nawet się nie ruszał, słuchając, patrząc i napawając się tym, że on nigdy się nie myli.
- Jesteście dla siebie stworzeni. To ja spadam - dodał, kiedy zobaczył ostry wzrok ich obu - Bawcie się dobrze. Do jutra.
I zniknął w trybie natychmiastowym.

Walsh zbliżył się do męża.
- Co ci tak przeszkadza moje nieubranie się?
- Nie mi, ale zaraz... - urwał gdy poczuł usta bruneta na swoich. Krótko o wiele za krótko, ale odczucie pocałunku, było bardzo intensywne.
- To idę coś wrzucić na siebie i zabieram twoje walizki do naszej sypialni.
- Dobrze. Co?! Jak to naszej?
Nie otrzymał odpowiedzi, bo przeszkodził im w tym dzwonek do drzwi.
- Idź otwórz, a ja zaraz wrócę.
Czegoś tu nie rozumiał. Jak to ich sypialni? Przecież ta druga była wolna i ładna. Co Rai sobie wyobraża? Nie sądzi, że... Sam mówił, że nie muszą konsumować związku. Będzie musiał się tym później zająć. To, że coś do niego czuje? Ha coś. Śmieszne. Kocha go. Prawdopodobnie. Nie oznacza, że... Przystaną z dłonią na klamce. Przecież powiedział sobie, że pierwszy raz będzie kochał się z kimś kogo pokocha. Cholera.
Kolejny dzwonek przywrócił jego myśli na właściwe tory i w końcu otworzył drzwi.
- Mamo, tato - uściskał rodziców. Znów poczuł ciężar kłamstwa.
- Wyspałeś się? - zapytała Kumiko.
- Tak. Wejdźcie dalej.

***
Tadashi był zły na męża.
- Czyś ty oszalał. Ten człowiek jest niebezpieczny?! Co z tego, że jest twoim ojcem?! Jak mogłeś tam pójść sam i powiedzieć mi o tym dopiero teraz?! Przecież jakbyś chciał to pojechał bym z tobą?! Zachowałeś się nieodpowiedzialnie!
- Musiałem coś zrobić! On nie będzie nikomu ustawiał życia. Nie będzie niszczył bliskich mi ludzi! I nie krzycz na mnie. Nie lubię się kłócić!
- I tak nic z tego nie wyszło!
- On zagroził, że zniszczy twoją firmę jeżeli nadal będę obstawał przy pomocy bratu.
- Sam widzisz, że ten człowiek chce tylko niszczyć. Jestem zły, że tam pojechałeś, a bardziej dlatego, że tak długo to przede mną ukrywałeś.
- Czułem jak zareagujesz i dlatego nic nie mówiłem.
- Wybacz - podszedł do niego i ukrył męża w swych ramionach - Po prostu nie chcę, żeby coś ci się stało.
- Nie jestem dzieckiem, a poza tym nic nie mógł mi zrobić. Zajmijmy się czymś przyjemniejszym co? - wiedział jak go ułagodzić.
- Masz jakiś pomysł?
- Coś się znajdzie - popchnął męża na ścianę i wpił się w jego usta. Po chwili sam był przypierany do muru.
- Uważam, że ten pomysł jest do przyjęcia - wymruczał Sekozawa.

***

- Raidon masz piękne mieszkanie.
- Dziękuję pani.
- Proszę mów mi Kumiko, albo mamo.
- Z przyjemnością Kumiko. Chciałbym przeprosić za moich rodziców. Są bardzo chłodnymi ludźmi.
- Ich postawa nas trochę zaskoczyła, ale ludzie są różni. Najważniejsze, że ty kochasz naszego syna.
- Kochanie musimy już wracać do domu robi się późno - oświadczył pan Sakata.
- Już jedziecie? - zapytał Shi.
- Jutro do pracy. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że pobraliście się. Chodź tu chłopcze - Kumiko wspięła się na palce i pocałowała bruneta w oba policzki - Zawsze jesteś u nas mile widziany. Psiaki tęsknią za tobą. Synku wpadajcie, kiedy będziecie mogli. Nasz dom jest zawsze dla was otwarty.
Brunetowi przeszło przez myśl, że jego dom w Stanach jest zawsze zamknięty dla gości poza oficjalnymi przejęciami. Teraz widział różnice dzięki kontaktowi z teściami.
Pożegnali się z nimi i w końcu zostali sami.
- To ja pójdę się rozpakować.
Poszedł do sypialni Raidona i zaczął przenosić walizki do drugiej.
- Co robisz? - usłyszał za plecami.
- Ten pokój mi się bardziej podoba - wskazał ręką na pomieszczenie.
- Uciekasz przede mną - chwycił go w pasie i przyciągnął do siebie - Jesteś moim mężem i to cholernie aptecznym. Pragnę się dziś z tobą kochać.
Wsunął dłonie pod koszulkę i dotknął wrażliwej skóry. Shi zadrżał.
- Rai ja... o kurcze - jęknął gdy język znalazł bardzo miłe miejsce za jego uchem.
- Co ty?
Jak miał mu powiedzieć, że nigdy z nikim nie był. Nie chciał być wyśmiany. Chciał, żeby Rai był dla niego delikatny.
- Ja...
- Wiesz to trochę wnerwiające - od bruneta czuć był alkohol, który wypił z teściem - Powiedz co masz mi do powiedzenia, a potem daj się przelecieć.
Shi zesztywniał na te słowa. Jak to przelecieć? On nie chciał być przeleciany. Chciał się kochać. Pragnął czułości.
- Puść mnie - zaczął się wyrywać.
- Po co? Nie podoba ci się to co robię? - przyssał się do jego szyi robiąc mu pokaźną malinkę.
- Nie podoba - wysyczał przez zęby.
Rai popatrzył na niego lekko zdziwiony. Puścił go.
- Każdemu się podobało.
- Ja nie jestem pierwszym lepszym. Nie chcę żebyś traktował mnie jak mięso do przelecenia. Nie jestem taki.
- Seks to seks. I jakie mięso? Czego ty chcesz?
- Wypiłeś za dużo. Porozmawiamy jutro - wyszedł do salonu.
- Jaki ty masz problem? Tam przy chatce prawie mi się oddałeś. Teraz możemy robić co nam się żywnie podoba, a ty mnie odpychasz? Zachowujesz się jak jakiś młokos, który chce, a nie może! Nie zamierzam żyć w celibacie przez te durne pół roku! A jestem skazany na ciebie! - podszedł do niego i gwałtownie wpił mu się w usta. W pocałunku nie było nic z delikatności o której marzył Shirai. Brunet gryzł go w usta i siłą wdarł się do ich wnętrza. Rzucił nim o ścianę przylegając do niego ciałem. Tak bardzo go chciał. Pożądanie brało górę nad zdrowym rozsądkiem.
Shi poczuł ból w plecach przy uderzeniu o ścianę i na przedramieniu ściskanym zbyt mocno. On nie może mu tego zrobić. Nie chce tak. Nie w taki sposób. Nie po to czekał tyle lat, aby stracić swą niewinność w taki sposób i do tego z mężem zbyt napalonym, żeby myśleć. Jeszcze bardziej poczuł się zraniony, bo kochał tego faceta, a ten siłą zaczął dobierać mu się do paska spodni. Za nic dały prośby, żeby przestał. Nagle ramiona opadły mu bezwładnie i poddał się. Niech robi z nim co zechce. Mógł pójść z kimś miłym do łóżka na studiach i nie było by problemu. Zachciało mu się czekania na tego jedynego. No to ma za swoje. Gorące, mokre ślady poznaczyły policzki.
Raidon czując, że chłopak dziwnie zamarł popatrzył na niego i odskoczył. W jego spodniach bardzo dobrze odznaczał się wzwód.
- Przecież cię nie zgwałcę. Nie rycz.
- Nie wiem. Nie zachowujesz się jak byś nie miał takiego zamiaru. Co mogę myśleć? Myślałem, że będziesz delikatniejszy - pociągnął nosem.
- Zachowujesz się jak jebnięty prawiczek. Jesteś już za stary na to, więc jaki masz problem z seksem?! Nie chcesz? Facet zawsze chce i to jest duży plus bycia gejem. Po za tym mieszkasz pod moim dachem i myślisz, że tak łatwo mi będzie cię nie pieprzyć?!
Ten facet drugi raz od poznania doprowadził go do płaczu i nie podobało mu się to. Przesadna wrażliwość nigdy nie wychodziła mu na dobre.
- Zawsze... - zaczął, ale szybko przerwał - Och odpieprz się Rai!
Uciekł do swego obecnego pokoju i trzasnął drzwiami. -Zachowujesz się jak jebnięty prawiczek.- Te słowa zabolały podwójnie, bo wyszły z ust jego męża. Co miał poradzić na to, że się przestraszył na inne słowa "daj się przelecieć." Tak zimno i bezosobowo brzmiały. Bał się, że brunet zrobi mu krzywdę, że nie będzie uważał? Kochał by się z nim. Pragnął go, ale nie w taki sposób. Z początku nie brał pod uwagę pójścia z nim do łóżka, ale kiedy Rai chodził taki rozebrany podniecenie brało górę.
- Nie chciałem w taki sposób.
Na co liczył? Chyba na to, że mąż się nim zajmie, ale Rai go nie kochał. Dla niego to była tylko potrzeba wyładowania się. Położył się na łóżku i żałował, że zgodził się na ślub. Nie myślał, że to tak będzie. Zapłakał gorzko w poduszkę.

***

Natomiast brunet nadal zły wypadł z mieszkania. Musiał ochłonąć. Stanął przed apartamentowcem i oparł się o ścianę. O co temu niedotykalskiemu chodziło? Tak, o delikatność. Dla swoich kochanków nie musiał być delikatny. Zwyczajnie pieprzyli się jak króliki. Każdy troszczył się o swoje potrzeby i nikomu to nie przeszkadzało. Chodziło o to, żeby jeden drugiemu włożył twardego penisa, czy to w usta, czy w odbyt i zaspokoił się. Ot zwykłe pieprzenie i nic więcej. Czasem się z którymś kochał i spędzał więcej czasu, ale rzadko. Wolał się nie angażować. Po co to komu? Owszem ostatnio chciał przytulać Shi. Chłopak go fascynował i pociągał. Nawet jego wrażliwość. Dobra, może przesadził atakując go tak. Cały dzień wmawiał sobie, że będzie go miał i dlatego się wnerwił, kiedy napotkał opór. Do tego alkohol podniósł mu adrenalinę.
Wrócił do cichego mieszkania. Zatrzymał się przed drzwiami gościnnego pokoju. Usiłując tam nie wejść zacisnął pięści. Nie będzie go przepraszał. Najlepiej się nie będzie odzywał. Też może poczuć się obrażony odrzuceniem. Jeszcze nikt mu nie odmówił.

***

Odetchnął, kiedy usłyszał oddalające się kroki sprzed drzwi. Zastanawiał się co będzie rano. Nie zamierzał z nim rozmawiać. Nie było by problemu, gdyby nie był taki jaki jest. Do niczego się nie nadawał nawet do łóżka, bo nie mógł tego tak po prostu zrobić. Nie umiał. A wczoraj było tak pięknie.

Rankiem, gdy było na tyle wcześnie wstał z nadzieją, że Rai dłużej będzie spał. Nie zamierzał go dziś oglądać. Do pracy też postanowił nie iść. To co miał zrobić, zrobi w domu. Jakim domu? To nie był jego dom. Poczucie krzywdy utkwiło w nim. W kuchni, niestety zastał już bruneta nad kubkiem kawy. Natychmiast się wycofał. Musiał z kimś porozmawiać, ale nie miał ochoty wychodzić. Zamknął się w swoim pokoju i chwycił telefon.

***

Patrzył jak jego mąż po ujrzeniu go wycofuje się. Westchnął. Popatrzył na obrączkę, która lśniła na jego palcu i była oznaką zawartej wczoraj więzi. Przeczesał włosy palcami. To będzie długi dzień i długie tygodnie.











Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum