ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Zmieniłeś moje życie 3 |
Minęły dwa tygodnie, podczas których nie widzieli się ani razu. Krzysiek nawet myślał o tym, aby zapukać do Adama, ale nie chciał mu się narzucać. Pomyślał, że może Sokolik potrzebuje trochę czasu, a może to on sam go potrzebował?
Jednak podczas weekendu u Krzyśka bawiło się kilka osób i postanowił zaprosić również Adama na tą małą domówkę. Pomimo to ociągał się z pójściem pod jego drzwi, trochę zdenerwowany. Wypił więc najpierw kilka kieliszków wódki z kolegami, kilka kieliszków tequili z Danielem, oraz potańczył z Anką. Dochodziła dwudziesta trzecia, kiedy przypomniał sobie o Adamie. Dosłownie wypadł na korytarz zamykając drzwi, tłumiąc muzykę. W mieszkaniu było gwarno i duszno, toteż chłodniejsze powietrze na klatce orzeźwiło go trochę. Czuł, że wnętrzności mu się uspokajają kiedy nie słyszą dudniących basów wokoło. Podszedł chwiejnym krokiem do drzwi Adama, nie miał obaw, gdy w ciele krążył mu alkohol.
Adam od dłuższego czasu słyszał muzykę i tym razem się nie zdziwił gdy zadzwonił dzwonek do mieszkania. Przez judasza zobaczył Krzyśka, kiwającego się na boki podpierając ścianę. Otworzył drzwi.
— Cześć Adam! — Krzysiek rzucił wylewnie. — Miałem przyjść wcześniej, ale no wiesz, tak jakoś…
Sokolik patrzył na niego trochę osłupiały, jeszcze nie widział go pijanego.
— Ale byłeś zajęty piciem? — wtrącił.
Krzysiek zamrugał nie rozumiejąc.
— Tak czy siak, może wpadniesz na imprezę? Jest kilkoro moich przyjaciół, muzyka, taniec. — Zaczął gibać się na boki w takt nieistniejących dźwięków.
— Nie mogę, naprawdę, źle się czuję… — Próbował się wymigać.
— Oj no weź! Nie bądź taki! Poznasz moją dziewczynę.
Adam zjeżył się jak kot na te słowa. Ostatnie co chciał, to poznawać jego dziewczynę.
— Muszę rano wstać.
— Jutro jest niedziela.
— Zrobić zakupy.
— Będzie niedziela, nie musisz.
Mierzyli się wzrokiem i żaden nie chciał ustąpić. Adama mrowiło całe ciało, chciało ruszyć do przodu, podążyć za Krzyśkiem, ale rozum mówił „stop!” Nie rozumiał czemu Krzyśkowi tak zależało na jego towarzystwie, może po prostu był tak pijany, że mu było wszystko jedno czy Adam tam będzie czy nie. Przyjdzie, usiądzie w kącie i brunet nawet nie zauważy, że on tam jest, zapomni, że go zaprosił. Zajmie się swoją dziewczyną i piciem z kumplami. Po co mu to?
Nagle poczuł dłoń na swoim ramieniu i spojrzał w twarz Krzyśka z bliska.
— Proszę, przyjdź. — Przez chwilę wydawał się rozgarnięty. — Bo inaczej będę tutaj stał i dzwonił do drzwi aż będziesz miał mnie dość. — Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Przestał wydawać się rozgarnięty.
Adam bardzo nie chciał znaleźć się w obcym towarzystwie, ale groźba Krzyśka wydawała się realna. Więc zrezygnował i zgodził się, chociaż już czuł jak spina się całe jego ciało. Sąsiad uparł się, że poczeka na niego na korytarzu, także w pośpiechu przerzucał ciuchy do przebrania się aż w końcu znalazł koszulę w paski z krótkim rękawem, która wydała mu się odpowiednia do niezobowiązującej domówki i granatowych dżinsów.
— Dobrze wyglądasz — skwitował Krzysiek jak tylko go zobaczył.
Adam nerwowo przeczesał związane w kucyk włosy zakładając za ucho niesforny kosmyk. Było już późno, dopiero co myślał o tym żeby w końcu położyć się spać, a teraz z niewiadomych dla niego samego powodów, zmierzał w kierunku legowiska wygłodniałych wilków, które gotowe były go pożreć jako zakąskę do wódki.
Po wejściu do mieszkania uderzył go zaduch, który rozlał się po małym mieszkaniu jak powódź, wypełniając każdy wolny kąt. Na lekką woń owocowej nuty spojrzał w kierunku kuchni, gdzie w kłębach dymu z sziszy siedziało kilka osób. W salonie światło było przyciemnione, meble stały pod ścianami, a na środku tańczyła grupka osób, śpiewając do słów piosenki i śmiejąc się. Z sypialni wyszła chichocząca para obściskując się ostentacyjnie. W otwartych drzwiach łazienki dostrzegł dwie dziewczyny poprawiające makijaż i plotkujące o czymś ekspresyjnie gestykulując. Adamowi zdawało się, że na tym niewielkim metrażu jest aż za dużo osób. Zrobiło mu się duszno i nieswojo. Już chciał uciec, ale Krzysiek pociągnął go za rękę do salonu i wcisnął w dłoń kieliszek wódki. Na szczęście ktoś zaraz zagadał gospodarza i Adam mógł odstawić kieliszek na stół. Nie lubił wódki, jak już miał coś pić to tylko piwo. Stał chwilę pod ścianą niezauważony przez nikogo, obserwował tańczących ludzi. Ktoś pogłośnił muzykę tak, że teraz dudniło mu w uszach.
— Nie pijesz? — Krzysiek stanął nagle obok.
— Nie lubię wódki — odparł.
Brzezicki znowu zniknął na chwilę a gdy się pojawił w ręku trzymał piwo a obok niego stała jakaś dziewczyna.
— Proszę — powiedział podając mu butelkę. — To moja dziewczyna Ania. Ania, to Adam, mój sąsiad o którym ci mówiłem.
Sokolik spojrzał na burzę kręconych włosów, wśród której odnalazł ładną buzię z mocno umalowanymi fuksjowymi ustami. Ubrana była w czarną krótką sukienkę na ramiączkach podkreślającą jej kobiece kształty. Podała mu rękę na powitanie brzęcząc bransoletkami, by zaraz znowu odciągnąć gdzieś Krzyśka zostawiając Adama samego. Stał przy stole sącząc piwo i przegryzając chipsy. Czasami go ktoś zagadał kim jest, czy się dobrze bawi, potem słyszał różne opowieści z życia, gdy sam mało odpowiadał. Od jakiegoś chłopaka dostał następne piwo, gdy to mu się kończyło. Krzysiek przemykał czasem obok, przy stole pijąc z kolegami wódkę czy tequilę, ale Adama, stojącego cały czas w tym samym miejscu, nie zaszczycił dłuższą pogawędką.
Kiedy poszedł do łazienki zauważył gospodarza w kuchni, a gdy z niej wyszedł, obok niego przemknęła wychodząc z sypialni jakaś parka. Wślizgnął się więc do pustego pokoju, w którym paliła się jedynie mała lampka na komodzie. Usiadł na łóżku, na którym ciemna narzuta była trochę skotłowana, ucieszył się z chwili jako takiej ciszy i spokoju. Rozejrzał się trochę po pokoju, który wydał mu się pusty. Na białych ścianach nic nie wisiało. Przed sobą widział swoje nikłe odbicie w czarnym ekranie telewizora stojącego na półce, której wygląd sugerowałby powieszenie jej. Komoda pod lampką swoje lata świetności miała już za sobą, w rogu ziała paszcza otwartej szafy, z której wylewały się ubrania a po podłodze walały się pudełka z butami. Wprawdzie Krzysiek dopiero co się wprowadził i może nie miał czasu na porządki czy też nowe meble, ale pedantyczny umysł Adama ledwo znosił ten widok.
Już miał wstać i zebrać się do domu, zmęczony całą imprezą, gdy nagle do pokoju ktoś wszedł i bezceremonialnie usiadł obok przylegając ramieniem.
— Cześć, nie wiedziałem że ktoś tutaj siedzi.
Adam ujrzał obok siebie blondyna o mętnym spojrzeniu. Czuć było od niego mocną woń alkoholu i papierosów. Chyba widział go wcześniej pijącego z Adamem, ale nie zostali sobie przedstawieni.
— Nie znam cię, jak się nazywasz?
— Adam — wydukał nerwowo coraz bardziej się spinając, gdyż gość był naprawdę blisko.
— Aaaa, ten sąsiad, tak? Ładniutki jesteś. — Uśmiechnął się pokazując równy rząd białych zębów.
Adam zdziwiony spojrzał w jego, teraz drapieżne, oczy. Przestraszył się, gdy tamten nagle objął go całując w szyję jednocześnie próbując włożyć rękę w spodnie. Wciągnął głośno powietrze nie potrafiąc krzyknąć, tylko złapał jego ręce i próbował od siebie odepchnąć, lecz intruz był silniejszy. Wyswobodził ręce i tym razem bardziej stanowczo chciał złapać swoją ofiarę. Zdołał przewrócić Adama na plecy, co go jeszcze bardziej sparaliżowało i już miał się poddać, cokolwiek miałoby nastąpić, ale nagle drzwi pokoju otworzyły się i wszedł Krzysiek.
— Daniel, tu jesteś! — krzyknął wesoło, lecz mina mu szybko zrzedła jak tylko zobaczył co się dzieje.
— Ej, ej, co ty wyprawiasz?!
Złapał go za ręce i odciągnął od zlęknionego Adama.
— Ty cholerny pedale, na wszystkich będziesz się rzucał?! — wykrzyczał mu w twarz, na co Daniel jedynie się uśmiechnął.
— Hej, przecież nic nie zrobiłem, spragniony byłem tylko małych pocałunków, a ten twój sąsiad wygląda smakowicie.
Krzysiek walnął go po głowie, przyjacielsko acz stanowczo.
— Debilu ty.
— Też cię kocham. — Daniel wyszczerzył zęby puszczając jednocześnie oczko do Adama.
W końcu Krzysiek wypchnął go za drzwi i zostali sami z Adamem.
— Nic ci nie jest?
Adam się cieszył, że w tym słabym świetle nie widać jak mocno się rumieni i jednocześnie trzęsie. Nigdy nie przydarzyła mu się taka sytuacja. Był zaniepokojony, że Krzysiek ma takiego kolegę, ale jednocześnie trochę mu schlebiało, że jakiś mężczyzna przystawiał się do niego i całował po szyi, mimo że przed chwilką wydawał się być przerażający.
— W porządku — wydukał w końcu unikając jego wzroku.
— Nie zdążyłem ci przedstawić Daniela, to mój przyjaciel ze studiów. Jest gejem i niedawno rozstał się z chłopakiem, chyba dlatego ma taką ochotę do kogoś się przyssać.
Zaśmiał się na własne słowa, które od razu mu się z czymś skojarzyły i przysunął się do Adama zbliżając swoją twarz do jego.
— Ale na pewno wszystko w porządku?
— T-tak, masz tylko dziwnego kolegę, który rzuca się z łapami na pierwszego lepszego.
— To prawda. Bo niby dlaczego miałby się rzucać akurat na ciebie, nie?
Adamowi chyba zaczęło szumieć w głowie piwo, ponieważ mocno wziął do siebie jego słowa. Właśnie, dlaczego akurat na niego miałby ktoś polecieć? Dlaczego Krzysiek miałby na niego polecieć, skoro ma niezłą laskę za dziewczynę?
— Co to miało znaczyć? Niby dlaczego ktoś miałby mnie nie chcieć? — spytał oburzony.
Krzysiek ledwo widział jego piwne oczy zza odbijających światło lampki okularów. Jego twarz była skąpana w półmroku. Ostre cienie rysowały wyraźne linie nosa i żuchwy. Miał lekko zmierzwione włosy, a kilka kosmyków uciekło z kucyka.
— No właśnie, dlaczego? — Krzysiek szepnął i zbliżył się.
Niepokój w sercu Adama wzrósł, a oddech przyspieszył. Tak bardzo chciał ucałować jego usta teraz powoli zbliżające się do jego. Ale dlaczego on to robił? Przecież to głupota, dopiero co całował się ze swoją dziewczyną, a teraz, upojony alkoholem, chce pocałować jego? To niedorzeczne. Jeśli odwzajemni ten pocałunek, tylko przyzna się, że jest gejem. Na co mu to będzie? Potem Krzysiek mu wypomni, albo co gorsza będzie chciał rzucić temu Danielowi na pożarcie. Nie, nie zniży się do tego pijackiego zachowania. Miał już dość tego wieczoru. Odepchnął stanowczo Krzyśka nie przyznając, że chciał aby cokolwiek się teraz wydarzyło.
— Jest już późno, wracam do domu. — Wstał i skierował się do drzwi sypialni zostawiając osłupiałego Krzyśka na łóżku nawet na niego nie spoglądając. — Dzięki za zaproszenie, miło było.
Specjalnie nie dodał żadnego „do zobaczenia” albo, że przyjdzie też innym razem, nie miał na to teraz najmniejszej ochoty.
Krzysiek został sam w pokoju. Zza drzwi dobiegała głośna muzyka, dudniła w uszach, a on siedział osłupiały. Próbował zrozumieć co się właściwie stało, ale ciężko mu było cokolwiek ogarnąć. Jego umysł zalany alkoholem pracował na zwolnionych obrotach. Chyba chciał pocałować Adama, ale…
Ktoś otworzył drzwi z hukiem wołając go na picie wódki i wtedy jego myśli prysnęły jak sen i ponownie wciągnął się w wir imprezy.
Kojarzył jeszcze, że rozmawiał z Danielem o Adamie, ochrzaniał go za jego zachowanie. Potem około trzeciej goście się zebrali zostawiając go samego z Anką, która miała u niego nocować. Uprawiali seks, ale już niewiele z tego pamiętał, bo był mocno zalany. Rano obudził go ucisk na pęcherz, toteż pędem pobiegł do łazienki. Potem w kuchni nalał sobie szklankę wody i popił nią proszek przeciwbólowy, bo czuł, że w głowie biega mu stado słoni. Wrócił do łóżka i spojrzał na Anię. Spała w pełnym makijażu - rozmazał jej się trochę tusz, miała cienie pod oczami. Włosy leżały splątane na poduszce. Wyglądała słodko i uroczo, chyba również była zadowolona, tak jak i on po tym miłym wieczorze, chociaż przez chwilę nie mógł przypomnieć sobie kiedy właściwie zwinął się Adam. Jednak zamazany obraz wspomnień wyostrzył się i do Krzyśka dotarło co się wydarzyło. Najpierw Daniel chciał dobrać się do jego gościa a potem on sam chciał go pocałować. Tak, to prawda, chciał to zrobić. Już miał to zrobić, gdy ten go odepchnął. Boże, co Adam sobie teraz o nim myśli? Uciekł pewnie wystraszony. Może powinien go przeprosić, czy może lepiej udać, że niczego nie pamięta? Nie, wtedy to by była głupia sytuacja, Krzysiek nadal chciałby się z nim kolegować, zaprzyjaźnić, a może i coś więcej. Nie! Dlaczego on o tym wciąż myśli? Dlaczego myśli o nim w ten sposób? Zastanawiał się właściwie w jaki sposób o nim myśli? W jakich kategoriach? Chciał być jego przyjacielem, tak, to wszystko na czym mu zależało. Mieszkali obok siebie i Krzysiek chciał być w miłych stosunkach z sąsiadem, nic więcej. W miłych stosunkach. Trawił chwilę te słowa i skumał inny sens tego stwierdzenia. Złapał się za głowę, która nie chciała przestać go boleć. Spojrzał na zegarek, nie było nawet ósmej. Miał ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy nie wyjść na światło dzienne. Wstał gwałtownie nie zwracając uwagi czy obudzi Anię i poszedł do łazienki. Wszedł pod prysznic, pod gorącą wodę. Ponownie przypomniał sobie tamto lato w Hiszpanii i zastanawiał się dlaczego, do cholery, w ogóle przypomina sobie o takich rzeczach, i to jeszcze pod prysznicem. Ale obrazy same spływały mu do głowy i stawały przed oczami. Zaczął się dziwnie czuć a gdy spojrzał w dół, ujrzał swojego penisa stojącego na baczność. Pomyślał, że chyba ktoś gdzieś z niego kpi, ale ręka sama powędrowała w dół i objął go mocno, aż jęknął. Woda lała się wprost na twarz a w głowie migały mu obrazy kiedy miarowo ruszał dłonią, oddychając coraz szybciej. Tors Mateo w blasku księżyca. Jego usta obejmujące penisa. Jego twarz wykrzywiona w grymasie rozkoszy gdy w niego wchodził raz po raz. Piwne oczy jak leżał wśród pościeli jęcząc z zadowolenia. A teraz wklejona w ten obraz twarz Adama z niepewnym wzrokiem, wpatrzona w Krzyśka.
— Ach…! — Lepki płyn wystrzelił na ścianę prysznica.
Krzysiek osunął się na kolana próbując złapać powietrze, ale woda lała mu się po twarzy do ust. Zaczął płakać, nie wiedząc dlaczego. Zrobiło mu się niedobrze, czuł do siebie wstręt i obrzydzenie. Jak mógł walić konia myśląc o Adamie? Siedział w kącie prysznica z podkulonymi nogami, z głową ukrytą w ramionach. Woda z deszczownicy lała się jeszcze długo nim zdołał wyjść z łazienki.
Późnym popołudniem, po posprzątaniu mieszkania i zjedzeniu zamówionej do domu pizzy, Ania zebrała się do siebie. Krzysiek przerzucał programy w telewizorze nie mogąc skupić się na niczym. W końcu zebrał się i wyszedł z mieszkania. Już na klatce zaczął się denerwować i zerkać czy ktoś przypadkiem nie idzie po schodach lub nie wysiada z windy. Ale wszędzie była cisza. Podszedł do drzwi Adama i dotknął ich dłonią nasłuchując, z wnętrza dochodził nikły dźwięk telewizora. Czyli był w domu, nie wymiga się, że go nie ma. Ale czy Krzysiek tak naprawdę nie tego chciał? Żeby okazało się, że go nie ma? Podparł się ściany obok, tak jak poprzedniego wieczoru, tylko teraz niezamroczony alkoholem. Zastanawiał się co ma robić. W końcu wziął kilka głębokich oddechów i już miał nacisnąć dzwonek, ale stchórzył. Zaklął pod nosem i szybkim krokiem wrócił do swojego mieszkania.
Przez to nie dowiedział się, że Adam wcale nie oglądał telewizji, ale smętnie wpatrywał się prawie cały dzień w sufit rozmyślając o Krzyśku. Był przekonany, że ten nie będzie pamiętał zajścia w sypialni, w końcu dużo wypił i mało interesował się Adamem. Chociaż zaraz po wyjściu z jego mieszkania Sokolik jeszcze czekał, miał nadzieję, że zaraz za nim gospodarz wyjdzie, zatrzyma go, powie cokolwiek co przekona go o powrocie, ale tak się nie zdarzyło. Bo niby dlaczego tak miałoby być? Niby czemu miałby polecieć na Adama? Nie ma w nim nic ciekawego. Jest nudny, przeciętny, nieciekawy. Leżał teraz na kanapie wpatrzony w lampę, głuchy na krzyki kobiety dźganej nożem w jakimś filmie nadawanym w telewizji. Zastanawiał się czy nie pójść do Krzyśka żeby wyjaśnić czemu tak szybko zmył się z imprezy. Oczywiście nie mówić mu całej prawdy, a tylko się wytłumaczyć na przykład zmęczeniem. Przynajmniej zobaczyłby go ponownie. Nie, to głupi pomysł, może w tygodniu, przypadkiem spotkają się wychodząc do pracy albo z niej wracając. Tak, tak chyba będzie najlepiej. A teraz powinien przestać o nim myśleć. Wstał z kanapy i włączył jakąś grę na playstation żeby oderwać się w końcu od rozmyślań o Krzyśku.
|
|
Komentarze |
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|