The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 18:56:44   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Finish line 8

- Pieprz się idioto! – Krystian wrzasnął, trzaskając za sobą drzwiami. Był tak wściekły, że nawet nie potrafił sobie przypomnieć od czego zaczęła się ta kłótnia. Tak nie wrzeszczeli na siebie już kilka miesięcy. Wsiadł do swojego samochodu, kopiąc po drodze w błotnik wozu aleksa i uruchamiając w nim alarm. Mieli iść na tę imprezę razem, ale skoro on zachowuje się jak palant, to nie będzie się na niego obracał. Otworzył schowek i wrzucił tam zerwaną z palca obrączkę. Niech spieprza.

- Krystian, może chwila na zdjęcie? – Wysiadając z samochodu zaczepił go fotograf. Pokazał mu środkowy palec i wszedł do klubu. Bawił się znakomicie do chwili, kiedy zmęczenie nie dotarło z jego głowy do nóg. Musiał usiąść, ale na dole nie było miejsca. Chociaż nie chciał, musiał iść na górę. Na schodach minął kilku znajomych, którzy zatrzymywali go na kilka minut. Kiedy dotarł do foteli, był wykończony. Kelner przyniósł mu zamówiony sok. Sącząc go, odpływał myślami daleko. Już żałował, że pokłócił się z Aleksem. Bawiłby się lepiej, gdyby on tu był. Chciał dopić i wracać. Powinien go przeprosić. Niespodziewanie na stoliku pojawiła się butelka szampana.
- Przepraszam, ale ja tego nie zamawiałem – Powstrzymał kelnera gestem ręki.
- To od tamtego pana – Pracownik wskazał ręką na stolik po drugiej stronie. Krystian musiał skupić wzrok na sylwetce, ale szybko go rozpoznał.
- Proszę to wziąć, natychmiast – Prawie zrzucił kubełek na ziemię – Nie chcę nic od tamtego pana.
- Ale prosił… - Kelner nie dawał za wygraną.
- Poradzę sobie, dziękuję – Johan stał już obok nich i z uprzejmym uśmiechem odsyłał chłopaka do baru. Krystian dosłownie w ostatniej chwili powstrzymał się do chwycenia go za rękę i proszenia, żeby został.
- Odejdź, bo wezwę ochronę – Zagroził mu.
- Dzisiaj jak widzę, bez obstawy – Johan w ogóle nie zwrócił uwagi na jego słowa.
- Powiedziałem coś – Pilot podniósł się z miejsca, a mężczyzna wyciągnął rękę, żeby dotknąć do w pasie – Nie dotykaj mnie! – Podniósł głos, zwracając uwagę kilku osób.
- Nie rób scen, podszedłem się przywitać.
- Ok., przywitałeś się, a teraz mnie zostaw. Nie starczy ci, że Aleks już raz obił ci mordę? – Wysyczał – Ja mam poprawić?
- Nie strasz mnie, bo się ciebie nie boję. Ani twojego ochroniarza – Mocno ścisnął go za ramię.
- Mówię poważnie, jeśli mnie nie puścisz, narobię takiego rabanu, że nas stąd wywalą.
- To jeszcze lepiej, porozmawiamy sobie na osobności – Johan błysnął zębami jak drapieżnik. Krystianowi zimny pot popłynął po plecach. Spokojnie – Mówił do siebie – Jesteś wśród ludzi, nic się nie stanie. Mężczyzna zwolnił uścisk i cofnął się o krok – Jeszcze się spotkamy.
Chłopak nie mógł już wydobyć z siebie słowa. Rozejrzał się tylko, czy nie zostawił nic na stoliku i biegiem puścił się przez salę, po schodach w dół. Kiedy znalazł się na ulicy rozglądał się nerwowo dookoła siebie. Pluł sobie w brodę, że nie zaparkował pod wejściem, tylko gdzieś po drugiej stronie ulicy. Kiedy stanął przy samochodzie odetchnął. Otworzył drzwi i…
Kiedy otworzył oczy siedział na tylnym siedzeniu swojego auta i pulsowała mu głowa. Co się do cholery stało? Wyprostował się i rozmasował obolały kark. Zaczęło do niego docierać. Serce przyspieszyło mu gwałtownie, a w ustach zrobiło się sucho. Na miejscu kierowcy siedział jakiś barczysty gościu. Obok niego był Johan, który zorientował się, że chłopak jest już przytomny.
- Powinieneś bardziej uważać. Mógł cię napaść jakiś bandyta – Roześmiał się, a kierowca mu zawtórował.
- Zatrzymaj się! – Wydarł się, rzucając się z pięściami do przodu.
- Słyszałeś co powiedziała nasza gwiazda? – Johan zwrócił się do towarzysza – Zatrzymaj się o tam – Wskazał dłonią jakąś boczną uliczkę. Na jej końcu majaczyły światła. Krystian podskórnie czuł, że nie powinien liczyć na litość mieszkańców tego domu. Auto zatrzymało się, chrzęszcząc na kamiennym podjeździe. Kierowca zgasił silnik i obejrzał się na Krystiana. W ciemnościach widział jego błyszczące strachem oczy.
– Dziękujemy, możesz wracać do miasta. Weź moje auto – Johan podał mu kluczyki.
Krystian próbował ułożyć jakiś plan. Nie wiedział gdzie są jego dokumenty i komórka. Nie wiedział nawet gdzie są, bo świateł Oslo nigdzie nie było widać. Drzwi po jego stronie otworzyły się i ich towarzysz podróży wyciągnął go na zewnątrz. Pchnął w stronę swojego szefa i zgodnie z jego poleceniem zniknął we wnętrzu drugiego auta, które odjechało. Chłopak próbował się wyszarpnąć, jednocześnie szybko badając wzrokiem okolicę. Nie było tu nic, co mogłoby mu pomóc. Johan silnie go trzymał.
- A teraz dokończymy to, co nam kiedyś przerwano – Wymierzył Krystianowi cios tak silny, że ten zatoczył się na maskę samochodu.
- Proszę cię Johan – Wyjęczał.
- O widzisz – Zaśmiał się gardłowo - Tak możesz do mnie mówić ciągle – Podszedł do niego i uderzył drugi raz, ale chłopak zdążył się uchylić. Na moment zyskał przewagę, bo stał już nie przed, ale obok oprawcy. Chciał się rzucić do ucieczki, ale nogi zbyt wolno odpowiadały na sygnały z mózgu i Johan już znowu zaciskał pięści na jego ramionach – Teraz nie uciekniesz – Uderzył, tym razem celnie i pchnął go w stronę wejścia do domu.
- Johan, błagam cię, nie chcesz mi tego zrobić.
- Czego nie chcę ci zrobić? – Mężczyzna zauważył, że Krystian znowu próbuje jakiegoś uniku pchnął go z całej siły na betonowe schody. Chłopak nie zdążył się podeprzeć i upadł jak długi. Johan kopnięciem przewrócił go na plecy i nadepnął mu na klatkę piersiową – Chyba nie myślisz, że przywiozłem cię tu dla siebie? – Roześmiał się cynicznie – Nie zadowalam się używanym towarem – Przesunął but na jego krtań – A ty masz tu więcej wrogów niż ci się wydaje – Puścił go i szarpnięciem podniósł na nogi – Swoją drogą, ciekawe co powie twój obrońca, kiedy się dowie, że sobie ciebie pożyczyłem – Zadrwił, a Krystian zachłysnął się powietrzem. Już nawet nie chodziło o niego. Na sekundę przestał się bać o siebie. Jeśli Sasza się dowie, to zabije Johana. Nie metaforycznie. On go dopadnie i zabije na najruchliwszej ulicy Oslo. I znowu będzie miał poczucie winy i znowu będzie patrzył jak na ofiarę. Tylko tym razem jeszcze gorzej, bo zza krat więzienia. Kiedy dłoń Johana dla zabawy dotknęła jego rozporka, odruchowo spróbował się wyrwać, ale zobaczył jak ten znowu się na niego zamierza.
- Nie! – Krzyknął i na ułamek sekundy powstrzymał go – Nie bij mnie – Załkał – Zrobię co chcesz, ale mnie nie bij, proszę cię – Mężczyzna zrobił zdziwioną minę i zawahał się – Zrobię co tylko zechcesz, proszę – Powtórzył. Johan uśmiechnął się i lekko. Zabawny dzieciak…
Drzwi do domu były otwarte. W środku było bardzo jasno, albo oczy Krystiana po prostu przywykły do ciemności. Nie wiedział gdzie jest i gdzie idzie. To nie był dom Johana, przynajmniej nie ten, w którym już był. Ten był pusty, nieumeblowany. Mężczyzna wepchnął go do dużego pokoju, w którym stała drabina malarska, a na podłodze leżała folia. Chłopak ledwo szedł. Czuł jak ze strachu nogi odmawiają mu posłuszeństwa. Zaciskał zęby tak mocno, że bolała bo szczęka. Za sobą usłyszał szelest, kiedy ktoś wszedł do pomieszczenia.
- No, no. Nie kłamałeś – Jakiś mężczyzna, młodszy od Johana, opierał się o framugę drzwi.
- Mówiłem, że to nie jest duży problem – Pchnął Krystiana w jego stronę – Obiecał, że będzie grzeczny.
- Szkoda - Obcy mruknął niezadowolony. Podszedł do chłopaka i ścisnął w dłoni jego policzki.
- To co – Johan zerknął na zegarek – Będę za dwie godziny – Spojrzał na Krystiana z politowaniem – Miłej zabawy.

Tak jak mówił, wrócił. Tamtego mężczyzny już nie było jakiś czas, ale Krystian nie miał siły uciekać. Nie miał siły w ogóle się ruszyć. Próbował, tak, ale kiedy zdołał wciągnąć na siebie dżinsy, uznał, że na więcej go nie stać. Leżał na podłodze, na boku z lekko ugiętymi nogami. Pusty wzrok wlepiał w ścianę naprzeciwko. Czuł, że zapada się w siebie. Z każdą upływającą minutą czuł mniej. Kiedy usłyszał kroki, z dużym wysiłkiem przeniósł wzrok na wejście. Zobaczył dwie pary nóg.
- Zadowolony? – Johan brzmiał, jakby był już zniecierpliwiony i zmęczony.
- Jezu, co ty mu zrobiłeś?
- Chciałeś, żeby zrozumiał, że nie jest mile widziany, tak?
- Kurwa, mieliście go trochę nastraszyć, poprzepychać. Co mu jest?
- Słuchaj, reklamacji nie przyjmujemy. Dostał lekcję, a ty pamiętaj o naszej umowie.
- Nie strasz mnie.
- Spójrz na niego i powiedz mi to jeszcze raz.
- Nie chcę mieć z tym nic wspólnego – Nogi zniknęły. Kroki cichły.
- Za późno, Loeb.

***


Wszedł do domu cicho, modląc się, żeby Aleks spał i nie zobaczył go w takim stanie. Spojrzał na siebie w lustrze w przedpokoju. Załzawione, czerwone oczy, spuchnięte usta i policzek. Szedł powoli i trzymał się za obolały bok. Pulsowała mu głowa. Skulony wszedł do wanny w łazience na dole i zanurzył się w gorącej wodzie. Bolało odrobinę mniej, kiedy mięśnie zaczynały się rozluźniać. Wiedział, że nie może tu leżeć za długo, bo Aleks zaraz wstanie, żeby iść pobiegać. Z żalem umył się szybciej niż chciał. Zamiast iść do sypialni, poszedł do pokoju gościnnego. W końcu przed wyjściem się pokłócili, prawda? Może spać bez niego, nie wzbudzając podejrzeń. Położył się w miękkim łóżku, ale to wzmogło ból, który czuł w całym ciele. To było straszne. Nigdy nie czuł czegoś takiego. Nikt nie obszedł się z nim w takim sposób jak tamten facet. Nie wiedział jak ma się położyć, żeby nie chcieć rozpłakać się z bólu. W wodzie mógł się przynajmniej na chwilę od tego oderwać. Kiedy przestał się trząść, usłyszał jak na piętrze otwierają się drzwi. Aleks cicho zszedł na dół i zrobił inspekcję. Chłopak natychmiast postarał się uspokoić oddech, żeby móc udawać, że śpi. Mężczyzna rozsunął drzwi pokoju i wślizgnął się do środka. Nasłuchiwał czy partner zasnął i upewniając się, że tak, położył się obok niego. Najwyraźniej w ten sposób chciał się pogodzić. Przerzucił rękę przez jego ciało, a ono zdradziło go, znowu wpadając w drżenie.
- Krystian? - Szepnął zaniepokojony, ale chłopak nie odpowiedział. Bał się, że się rozklei - Śpisz? Krystian? - Dotknął jego ramienia - Coś się stało?
- Idź sobie - Wymusił z zaciśniętego gardła te dwa słowa.
- Co? - Aleks usiadł zdziwiony. Ok., pokłócili się, ale aż tak? Tak, żeby wywalać go z łóżka?
- Słyszałeś, idź sobie, zostaw mnie - Krystian znowu się odezwał. Sam był zdziwiony, jak dużo jest w stanie z siebie wydusić.
- Skoro tak – Obrażony, klapiąc bosymi stopami, wyszedł z pokoju i kilka chwil później ostentacyjnie trzasnął drzwiami sypialni. Krystian w końcu nie wytrzymał i łzy znowu poleciały mu ciurkiem po twarzy.

***

Po przebudzeniu przeciągnął się niepewnie, sprawdzając, jak bardzo jest obolały. Było zdecydowanie lepiej niż przewidywał zasypiając, ale nie spieszyło mu się do wstawania. Słyszał jak Aleks tłucze się w kuchni, mocując się z garnkami. Spojrzał na przegub ręki, żeby sprawdzić godzinę, ale tarcza była stłuczona i wskazówki się nie poruszały. Niechętnie podniósł się z łóżka. Chciał mieć jeszcze chwilę dla siebie przed konfrontacją. Wszedł do łazienki i kolejny już raz puścił gorącą wodę. Zanurzył się w wannie, rozluźniając mięśnie. Odetchnął i schował głowę pod powierzchnię. Wszystkie odgłosy domu zmieniły się w szum. Otworzył oczy, ale woda szybko je podrażniła. Aleks wszedł do pokoju i usłyszał go, ale nie przeszedł dalej. Pewnie sprawdzał czy jeszcze śpi. Krystian po kilku minutach wyszedł, ubierając się w powyciągany dres. Spojrzał na odbicie w lustrze i zrobił inspekcję swojego ciała. Było kiepsko. Siniaki, czerwona szyja i ta opuchnięta twarz. Z trudem przełknął ślinę. Żeby to ukryć, musiałby wyjechać z domu na tydzień. Drzwi od pokoju były rozsunięte, więc bezszelestnie przeszedł do kuchni. Usiadł przy blacie, obok talerza z wciąż jeszcze ciepłym obiadem. Pewnie dla niego, bo Aleks zmywał już jakieś naczynia. Zaczął gmerać widelcem w daniu. Niezbyt miał ochotę na jedzenie. Kierowca skończył i obrócił się w jego stronę. Nie wyglądał na zaskoczonego. Najpierw przyglądał mu się badawczo, a potem obszedł blat dookoła i chwycił go pod brodę. Kciukiem przejechał po opuchliźnie. Krystian gorzko roześmiał się w duchu.
- Lód już tu nie pomoże. Będziesz musiał poczekać, aż zejdzie - Puścił go i poszedł po kawę dla nich - Długo spałeś.
- Faktycznie - Zerknął na zegarek na piekarniku. Dochodziła trzecia - Musiałem odespać.
- Co takiego robiłeś, że aż tak się zmęczyłeś - Ironicznie spytał Aleks. Myślał pewnie, że jest na kacu. Że zachlał w nocy.
- Co, mam zdać raport? - Sarknął, bo wiedział, że w ten sposób Aleks się odczepi i nie będzie chciał z nim rozmawiać.
- O, widzę, że primadonnie nie przeszło - Odstawił kubek z kawą tak gwałtownie, że trochę wylało się na blat. Obaj wyciągnęli ręce do szmatki, ale kiedy Krystian poczuł jego dotyk cofnął ją gwałtownie, potrącając kubek i wylewając wszystko.
- Przepraszam, nie chciałem - Chciał wyrwać ścierkę mężczyźnie, ale ten nie chcąc oddać, uniósł ją do góry. Szybki ruch ręki sprawił, że coś w środku Krystiana drgnęło i kazało mu się uchylić, jakby spodziewał się ciosu. Aleks zmarszczył brwi, bo zauważył dziwny odruch. Zanim zdążył to skomentować, Krystian starł plamę i wyszedł z kuchni.
- Wiesz co, ustaliliśmy, że rozmawiamy ze sobą, tak? A ty znowu urządzasz fochy - Aleks szedł za nim i gadał, machając ścierką którą chwycił po drodze.
- Jak będę miał ci coś do powiedzenia, to się zgłoszę - Jego oschły ton uderzał jak policzek.
- Może ja chcę porozmawiać, co?
- To zadzwoń sobie do kogoś, ja nie mam ochoty - Krzyczał już z piętra, znikając za drzwiami sypialni. Wściekły Sasza zaklął pod nosem i znowu podążył jego krokami. W ostatniej chwili zatrzymał się przed pokojem i skręcił do gabinetu. Usiadł głęboko w fotelu i pogrążył się w lekturze pierwszej książki, która leżała na biurku. W końcu przerwało mu burczenie w brzuchu i zachodzące za oknami słońce. Nie miał wyjścia, musiał iść się najeść. Skierował kroki do kuchni i pech chciał, że dokładnie w tej samej chwili z sypialni wyszedł Krystian. Starszy wywrócił oczami, kiedy zobaczył jak chłopak ostentacyjnie się odwraca. W końcu stwierdził, że musi być tym mądrzejszym, skoro inaczej się nie da. Chwycił go za ramię i chociaż w Krystian próbował je wyszarpnąć, przytrzymał go stanowczo. Ustawił go naprzeciw siebie, tak, że musiał na niego spojrzeć.
- Cały dzień się do siebie nie odzywamy. Tamta kłótnia nie była tego warta, już nawet nie wiem o co poszło.
Chłopak gryzł usta, wahając się co powiedzieć. Nie miał wymówki. Ile może się gniewać o jakieś pierdy. Będzie się musiał po prostu kłamać mu prosto w oczy.










Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum