The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 19:29:03   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Finish Line 7


Dwa tygodnie później te słowa stanęły mu kołkiem w gardle. Na ich pierwszym rajdzie okazali się nie być pierwsi. Nie drudzy. Nawet nie trzeci. Krystian wyglądał tak, jakby ktoś go spoliczkował. Nigdy w swoim życiu nie był czwarty. Nigdy! Aleks nie był w lepszym stanie, kiedy obserwował jak Loeb i Elena wchodzą na podium.
- Zaraz zwymiotuję – Był całkowicie poważny.
- Ja też – Cicho zgodził się pilot. Nie wierzył w to co widział. Oprócz totalnego szoku, przed urządzeniem kierowcy awantury hamowała go obecność Tomasa. Stał obok i gratulował Hirvonenowi drugiej pozycji.
- Nie przejmujcie się – Podszedł do nich – To pierwszy start od dawna.
- Kiedy pierwszy raz w ogóle razem jechaliśmy, pobiliśmy mój rekord – Zauważył chłodno Aleks.
- No tak, ale to co innego.
- Niby czemu? – Wtrącił się Krystian, ciągle w szoku.
- Następnym razem będzie lepiej – Tomas nie odpowiedział mu, tylko poklepał po ramieniu.

Nie było. Byli na najlepszej drodze, żeby znowu być poza podium. Krystian, wychodząc z samochodu po odcinku specjalnym, był bliski płaczu. Aleks milczał. Od razu poszedł do namiotu i nie odzywał się do nikogo. Tomas też zaczął się martwić. Może to był błąd? Może stracili „to coś”? Spojrzał na równie niespokojnego Andrzeja, który złapał jego wzrok.
- Tomas – Podszedł do niego, wciąż cały uwalony smarem – Nie wiem… Mam pomysł.
- Słucham.
- Spójrz co tu się zmieniło.
- Oprócz tego, że przegrywają?
- Nie drą się – Mechanik zignorował jego pytanie retoryczne – Pamiętasz Monte Carlo? Wygrali OS, ale Krystian i tak nie był zadowolony i prawie się pobili. Kłótnie ich dopingują.
- Oszalałeś? Znowu chcesz słuchać ich wrzasków?
- Wolę to, niż te zbolałe miny. Krystian wygląda jakby chciał wydrapać mu oczy, a siedzi w kącie – Tomas spojrzał na wychowanków i musiał przyznać mu rację. Wyglądali żałośnie – Pozwól im, chociaż na próbę. Mogą to jeszcze wygrać.
Tomas westchnął. Lepszego pomysłu nie mieli.
- Krystian pozwól – Skinął na niego. Pilot smętnym krokiem doczłapał się do niego – Co się dzieje?
Wzruszył ramionami.
- Nie wiem. Robimy wszystko jak zwykle, a… - Machnął ręką zrezygnowany – Naprawdę się staramy, ale…
- Nawrzeszcz na niego – Tomas powiedział stanowczo.
- Co? – Nie zrozumiał.
- Widzę że chcesz. Idź zrób Aleksowi awanturę.
- Zabroniłeś nam – Pokręcił głową.
- Wiem, ale jeśli dzięki temu wygrywacie, to proszę – Zachęcił go.
Pilot popatrzył z niedowierzaniem. Co on sugerował? Że nie byli dobrzy, tylko napędzani testosteronem? Chyba zwariował.
- Potraktuj to jako polecenie służbowe – Naciskał.
- Nie mam zamiaru na niego krzyczeć! – Uniósł się młodszy.
- Ale najwyraźniej o wam pomaga.
- Nie! To nie ma nic do rzeczy! Nie będę wrzeszczeć – Wrzeszczał…
- Co się dzieje? – Aleks usłyszał harmider i postanowił sprawdzić co się dzieje.
- Tomas twierdzi, że jesteśmy w stanie wygrać, tylko kiedy się kłócimy.
- Co? To niedorzeczne.
- Wiem. Jakby to, że mnie nie słuchasz, miało wpływ na to…
- Ja cię nie słucham – Przerwał mu zirytowany.
Tomas uśmiechnął się pod nosem. Psy chwyciły trop. Wycofał się, słysząc za sobą polskie przekleństwa.

Stojąc na podium wciąż byli obrażeni, że Tomas zasugerował coś tak absurdalnego…

xxx

Loeb stał na drugim miejscu podium, robiąc wszystko, żeby tylko nie dotykać Szejny. Dzieciak podskakiwał i śmiał się, jakby nigdy nie wygrał. Odebrał od hostessy kwiaty, uśmiechając się sztucznie, a fotografowie ciągle wykrzykiwali, żeby wszyscy się objęli. Prędzej rozbije im na głowie ten wiecheć, niż to zrobi. Jak mógł dać się tak podejść? Hirvonen też wyglądał na mało zachwyconego. Właśnie miał się odezwać do Eleny, że chce już iść, kiedy na jego głowę wylał się wodospad szampana. Wściekły do granic możliwości otarł oczy ze spływającego, klejącego się alkoholu i rzucił im wrogie spojrzenia. Niestety nie zwracali na niego uwagi, ciągle się obściskując i wylewając pieniącego się szampana. Ściągnął ze stopni Elenę i zanim fotografowie zrobili swoje zdjęcia, uciekli.
- Czy ty ich widziałeś? – Wydarł się do pilota.
- Sebastian, wyluzuj, proszę cię – Jego spokój wyprowadzał go z równowagi jeszcze bardziej. Czy on nie rozumiał, że te dwa kozie bobki znowu wróciły?
- Kurwa, nie mów mi, że mam wyluzować, kiedy ci idioci stoją na podium! Na naszym miejscu!
- Gdyby było nasze, to by go nie zajęli. Jeszcze się nie nauczyłeś, że to jest sport? Wygramy następnym razem.
- Zamknij się! – Miał ochotę go uderzyć – Im się wszystko trafia, jak ślepej kurze ziarno! Rozpieszczone pod skrzydłami Tomasa dzieciaki, które myślą, że mają i mogą wszystko.
- Wiesz, że tak nie jest – Trudno było odmówić im bezczelności i pychy, ale swoje to chyba przeszli.
- Mam to w dupie. Zrobię wszystko, żeby pokazać im gdzie jest ich miejsce.

xxx

Sasza biegł między ludźmi, ciągnąc za sobą swojego pilota. Wpadli za plandekę i natychmiast wczepili się w swoje ramiona. Krystian wskoczył na kochanka, oplatając go nogami w pasie. Aleks ciągle podciągał do go góry, bo ich kombinezony ślizgały się o siebie. Młodszy nic mu nie pomagał, bo zamiast trzymać go za szyję, to chwycił jego twarz w dłonie i przybliżał się wolno.
- Wygraliśmy – Mruknął.
- Nie da się ukryć.
- Dzięki tobie.
- Tak – Aleks uśmiechnął się wrednie, gdy teraz dotykali się już nosami.
- Świnio, powinieneś docenić też moje zasługi.
- Docenię, jak się zamkniesz i w końcu mnie pocałujesz.
Krystian nie mówił więc już więcej, tylko przylgnął do kierowcy w intensywnej pieszczocie. Starszy musiał odstawić chłopaka na ziemię, bo ręce mu mdlały, a poza tym, miał dla nich ciekawsze zajęcie. Uwolniwszy się od słodkiego ciężaru, zaczął szukać suwaka od kombinezonu. Nie to, że chciał czegoś więcej, ale trochę zabawy nikomu nie zaszkodziło. Obaj otworzyli oczy i przestali się na chwilę całować. Zwilżali wargi, opierając się czołami o siebie.
- Nie zapędzaj się – Krystian chwycił jego rękę i lekko musnął nią swoje wypukłe już krocze.
- Mój piękny, młody, porywczy kochanek – Każde słowo oddzielał muśnięciem, czy całusem.
- Mówię poważnie, bo zaraz będzie za późno – Gardłowo roześmiał się pilot. Sasza oparł jego głowę o swoje ramię, przytulając mocno.
- Udało nam się.
- Zawsze nam się udaje, kiedy jesteśmy razem – Krystian szepnął, tak, że ledwo go usłyszał. Uśmiechnął się mocno. Kątem oka zauważył jak poły namiotu ruszają się dziwnie, jakby ktoś z niego właśnie wyszedł. Zaciekawiony wypuścił pilota z objęć i podszedł tam.
- Co jest? – Zaciekawił się młody.
- Coś mi się chyba zdawało – Machnął na niego ręką, ale poszedł za dziwnym przeczuciem. Wyjrzał na dwór, gdzie na chwilę oślepiło go słońce, ale i tak zauważył jak do stojącego nieopodal samochodu pakuje się mężczyzna z aparatem w ręce. Złapał na moment jego spojrzenie. To ten sam palant co pod sądem! Już miał ruszyć za nim i skopać mu tyłek, ale obok stanął Krystian.
- Co tam widzisz?
- Nic, mówiłem, zdawało mi się – Nie chciał go niepotrzebnie denerwować. On miał wystarczająco dużo problemów, żeby jeszcze jakiś buc miał go wyprowadzać ze świeżo zdobytej równowagi.

xxx
Wracali do domu już tyle godzin, że obaj przysypiali. Teraz za kierownicą siedział Aleks, ciągle zagadując do Krystiana, żeby tylko mieć zajęcie.
- Możesz dać mi się zdrzemnąć? – Wymruczał młodszy, zwijając się na przednim siedzeniu, dokładnie tak jak Sasza nie lubił.
- Wytrzymaj do domu, co? Inaczej nas pozabijam.
- Wierzę w ciebie kochanie, odczep się.
Kierowca zrezygnowany pokręcił głową, uśmiechając się pod nosem. Przeciągnął się, wyciągając ramiona przed siebie.
- Kierownica!
- Uuu, bez trzymanki! – Zarechotał.
- Wiesz co, to ja już wolę z tobą pogadać. O czym chcesz pokonwersować? – Rozplątał się ze swojego supełka i usiadł prosto.
- Nie wiem, o dupie Maryni.
- Nie znam żadnej Maryni – Prychnął.
- O, to już wiem, możemy się pokłócić. Według Tomasa nieźle nam to robi – Spojrzał na niego bykiem, bo widział, że jest nie w humorze.
- Wiesz co, ugryź się.
- Jesteś taki bo się nie wyspałeś czy masz jakiś lepszy powód? – Przestał się śmiać już na dobre. Proszę państwa, wróciliśmy do „normy”.
- Przepraszam. Jakoś mi tak niebardzo, ale nie powinienem się na tobie wyżywać.
Aleks prawie zatrzymał samochód ze zdziwienia. Nie chciał wzbudzać niepotrzebnej sensacji, ale Krystian chyba zauważył jego zaszokowane spojrzenie. Poklepał jego dłoń pokrzepiająco i wyszczerzył zęby.
- Jak wrócimy do domu i się prześpimy, to możemy iść na imprezę. Może poprawi mi się humor i będę mógł cię ładnie, po twojemu przeprosić.
- Kusząca propozycja. Tylko nie rozumiem czemu to właśnie mnie sprowadzasz do roli niewrażliwego napaleńca, a to ty masz być tym dojrzałym, który przeprasza używając słów.
- Sam sobie odpowiedz napaleńcu.
Zajechali pod kamienicę i jak dwa zombie weszli do środka.
- Zaklepuję dużą łazienkę – Krzyknął na progu Sasza i od razu poszedł wziąć kąpiel. Krystian, który też chciał dużej łazienki, postanowił poczekać i zrobić sobie coś do picia. Usiadł przy blacie w kuchni i sięgnął po laptopa. Chciał sprawdzić wiadomości z Polski i Norwegii, bo na rajdach są odcięci od świata. Wszedł na jeden z ulubionych portali i jego wzrok od razu przyciągnął niepokojący tytuł.
„Mistrzowie kierownicy namiętnie świętują (zdjęcia)”. Pchany niezdrową ciekawością, zwalczając w sobie uczucie głupiej pychy (w końcu oni to mistrzowie, prawda?) kliknął. Zobaczył chyba ostatnią rzecz, jakiej się spodziewał. On i Sasza spleceni w gorącym pocałunku, stojący na środku ich namiotu. Tam, gdzie nikt nie powinien ich widzieć. Przesuwał suwak w dół i mógł sobie dokładnie odtworzyć to, co się wczoraj działo. Zagotowało się w nim. Skąd te padalce mają takie zdję… Dotarło do niego. Ten głupi Sasza go oszukał. Widział wtedy tego, kto ich sfotografował. Zeskoczył ze stołka i ruszył jak taran w kierunku piętra. W tym samym czasie na schodach pojawił się kierowca.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że ktoś robił nam zdjęcia!? – Prawie dopadł do niego z pięściami.
- Ej, stój – Chwycił go za nadgarstki – Kto? Kiedy?
- W namiocie, wczoraj!
- Aha – Zmieszał się – Skąd wiesz?
- Widziałem je w Internecie!
- Myślałem, że się nie dowiesz. Nigdy nie kupujemy takich debilnych brukowców i nie w ogóle.
- Czyli uznałeś to za wystarczający powód, żeby mi nie mówić, że ktoś nas śledzi?
- To chyba za duże słowo. Po prostu jakiś paparazzi się uwziął i…
- I łazi za nami, żeby zrobić nam zdjęcia. Czy to jakby nie definicja śledzenia? – Z własnej woli opuścił ręce, więc Aleks zwolnił uchwyt.
- Kochanie, idźmy spać, chodźmy na imprezę, nie przejmuj się idiotami. Jeśli ktoś będzie chciał zrobić nam zdjęcia, to je i tak zrobi.
- Tylko kogo to interesuje, że jakiś kierowca rajdowy sypia ze swoim pilotem?!
- No najwyraźniej kogoś tak. I nic na to nie poradzisz. Jeśli zaczną wypisywać bzdury, to możemy ich pozwać. Za publikację takich zdjęć nic nie możemy – Chodź – Pociągnął go na górę.
- Miałem się wykąpać.
- Później, chodź się położyć, jak się obudzisz, to spojrzysz na to inaczej.
- Ale i tak mogłeś mi o tym powiedzieć – Mruknął z wyrzutem.
- Chodź, przeproszę cię po mojemu.
Niestety oprócz snu, nie mieli już siły na nic. Zasnęli w trzy sekundy, przytuleni do siebie.
Sasza miał rację, po obudzeniu Krystian był bardziej w nastroju. Kiedy kierowca ciągle jeszcze przeciągał się w łóżku, wziął szybką kąpiel i zaczął kręcić się po domu. Było ciemno, bo kładli się w dzień. Mogli albo siedzieć w domu, albo, tak jak wymyślił wcześniej przejść się na imprezę.
-Pożyczysz mi jakieś ciuchy? Nie mam tu nic, co by się nadawało do klubu.
- Jeśli znajdziesz coś w szafie, to jasne. Na twój mały tyłek może nic nie pasować.
Krystian wzruszył ramionami i skierował się do garderoby. Rzucał okiem na półki zawalone stertami często nienoszonych ciuchów i próbował coś znaleźć.
- Spróbuj w komodach. Tam są rzeczy, których już nie noszę.
Chłopak wolał tego nie komentować, bo połowę tego wszystkiego można by oddać do sklepów, a przede wszystkim w ogóle z nich nie wynosić. Zgodnie z sugestią otwierał jednak wszystkie szuflady po kolei. Jedna, na samym dole wzbudziła jego ciekawość. Coś jakby jego spodnie? Wyciągnął dżinsy i ocenił. To były jego spodnie. I jego koszule, bluzy, swetry. Co tu robią jego stare rzeczy?
- Aleks, co to jest? – Zawołał go, żeby upewnić się w swoich przypuszczeniach.
- Co? Aha – Zażenowany kierowca unikał jego wzroku – Nie wyrzuciłem tego kiedy wyjechałeś. Zapomniałem. No to bez problem powinieneś znaleźć coś w swoim rozmiarze – Odwrócił się w drugą stronę, udając, że czegoś szuka, kiedy nagle doznał olśnienia – Czekaj! – Ale było już za późno. Krystian między koszulkami znalazł czarne pudełeczko i otwierał je.
- Tego też nie wyrzuciłeś? – Wiedział co jest w środku. Pamiętał to opakowanie. Na białym jedwabiu leżały ich obrączki. Wyciągnął je na dłoń i przesuwał między palcami.
- No tak jakoś wyszło. Nie miałem serca ich sprzedać ani wyrzucić. Zostaw – Wyciągnął po nie ręce – To głupie. Odłóż.
Krystian już miał to zrobić, kiedy kątem oka zauważył jego minę. I usłyszał tę żałosną nutę w jego głosie. Nie chciał nosić tego pierścionka. Teraz, dzisiaj, było dobrze, ale jeszcze nie czuł tego, co w chwili, kiedy go dostał. Nie wiedział, czy kiedyś to poczuje. Ale najwyraźniej Sasza czuł i nie chciał robić mu przykrości. Przełykając gulę w gardle ścisnął tytanowe krążki. Bez słowa sięgnął po dłoń kochanka i wsunął mu większy na palec. Swój kręcił jeszcze przez chwilę, ale zdecydowanie nasunął go na serdeczny palec. Aleks skinął głową, nieporadnie udając, że mało go to obeszło, ale w słodkim pocałunku, którym go obdarzył było wszystko co chciał powiedzieć.
- Szykuj się – Poczochrał mu włosy i wrócił do swoich wieszaków.
Kiedy jechali samochodem Krystian czuł się tak, jakby na ręce miał kilkutonowy ciężar. Jakby zsunął się z serca na dłoń. No cóż, przynajmniej oddychało mu się lżej. Aleks wyglądał za to, jakby się czegoś nawąchał. Przygłupi, maślany uśmiech wyrażał więcej, niż by chciał. Gapił się ślepo przed siebie, nie zwracając uwagi na otoczenie.
- Kto pije?
- Słucham?
- Który z nas pije? Chyba, że założyłeś, że ty i nie wziąłeś dokumentów – Krystian próbował odwrócić jego uwagę od tej garderobianej deklaracji.
- Wziąłem. Bez różnicy, mogę prowadzić.
Pilot tylko skinął głową. Było mu to na rękę, drink, albo dwa były mu potrzebne. Aleks już i tak był nieźle „upojony”. Na tyle, że nie zauważył, że niemal spod domu ktoś za nimi jedzie…
- Widzisz go? – Wskazał palcem w lusterko. Sasza ocknął się trochę i obejrzał za siebie. Jęknął – Wiesz kto to?
- Tak. Ten fotograf.
- Chyba żartujesz? – Krystian mało sobie karku nie skręcił, obracając gwałtownie.
- Patrz na drogę – Upomniał go – Zamienić cię, czy sam go zgubisz?
- Tylko patrz – Młodszy zmienił bieg i wbił gaz w podłogę. Chwilę później ogona już nie było. Odetchnął z ulga. Tylko tego mu było trzeba. Idioty, który zrobi mu zdjęcia jak się upija. Wystarczyło mu publicznych komentarzy od pedałach, nie potrzebował jeszcze o darmozjadach i alkoholikach. Podjeżdżali pod klub i chyba po raz pierwszy cieszył się z tego, że może korzystać z przywilejów VIPa. Zaparkował byle gdzie i przepchnął się przez tłum. Ledwo przywitał się z Christianem, a już ruszył prosto na parkiet na dole. W ogóle nie chciał się socjalizować z elitką na piętrze. Sasza musiał go gonić, uważając, żeby nie zgubić jego drobnej postaci w tłumie gości. Dobili do baru i od razu w ruch poszły dwie czy trzy kolejki wódki.
- Tak cię wpienił ten fotograf?
- A ciebie to naprawdę nie rusza? – Wypił strzał i skrzywił się.
- Najwyraźniej mniej niż ciebie – Przekrzykiwali się – Chodź tańczyć – Wskazał ręką na parkiet. Krystian skinął głową i podążył za nim. Zlepili się w jedno, obściskując między ludźmi. Wystarczył kwadrans, żeby obaj spocili się jak szczury i nie mieli czym oddychać. Nawet pilot zmiękł i postanowili wyjść na górę, a potem na taras. W oszklonej sali wypili jeszcze coś i poszli na dach. Cisza w nich uderzyła. Krystian przytulił się do Aleksa. Ten splótł ich zaobrączkowane dłonie i uniósł przed twarz.
- Dzięki – Mrugnął do niego i pocałował je – Chłopak nie wiedział co ma mu odpowiedzieć, więc tylko uścisnął go mocniej.
- No, no – Usłyszeli obok siebie – Kogo widzę – Odsunęli się od siebie. Naprzeciwko nich, z cynicznym, obślizgłym uśmieszkiem stał, nie kto inny, ale Johan. Aleksowi zebrało się na wymioty, Krystian zesztywniał u jego boku. Wspomnienie tamtej koszmarnej nocy wróciło ze zdwojoną siłą. Zadrżał i w duchu podziękował kochankowi, że nie puścił jego ręki.
- Spieprzaj – Starszy nie miał zamiaru z nim rozmawiać.
- Tak się odzywasz do starych znajomych? – Johan zrobił krok w ich stronę. Sasza instynktownie przesunął się do przodu, odgradzając go od pilota – Nie rozliczyliśmy się za nasze ostatnie spotkanie – Atmosfera zagęszczała się z każdym jego słowem, kiedy przybierał coraz bardziej diaboliczny ton.
- Powiedziałem, żebyś spieprzał. Krystian – Aleks zwrócił się do młodszego – Idź do środka.
- Nie musisz go tak bronić – Mrugnął w stronę pilota, który nie chciał zostawiać Aleksa samego, ale zrobiłby wszystko, żeby znaleźć się w bezpiecznej sali.
- Krystian powiedziałem, że masz iść! – Prawie na niego krzyknął.
- Idziemy obaj – Odezwał się w końcu i szarpnął go za rękę – Już.
Przeszli tyłem kilka kroków, jakby obawiając, się że mężczyzna do nich strzeli, albo rzuci się na nich. Na schodach objęli się i zbiegli niżej. Kiedy tylko znaleźli się w otoczeniu ludzi, serca przestały walić im tak niespokojnie.
- Chodźmy stąd – Zaproponował Sasza.
- Nie. Nie dam mu się zastraszyć. Zostaniemy – Zadecydował Krystian, idąc do baru po kolejnego szota.

Tego wieczoru Aleks pilnował młodszego jak oka w głowie. Kiedy tylko odrywał się myślami od „tu i teraz” przed oczyma widział obraz nieprzytomnego Krystiana, leżącego na kanapie w domu Johana. Miał ochotę wrócić na górę i zrzucić go z dachu. Żałował, że nigdy nie zrobił tego, chociaż miał sposobność. Chłopak upomniał go tylko raz, kiedy wyczuł o czym myśli, ale więcej nie wracali do tego wydarzenia. Bawili się całkiem nieźle, każde pochłonięte swoimi niepokojącymi myślami. Krystian miał tylko o tyle lepiej, że chyba był już pijany. W końcu, po czwartej, Aleks zaholował go do auta i odwiózł do domu. Położył go w łóżku i ponieważ sam nie mógł zasnąć, przyglądał mu się. Na kołdrze trzymał zaciśniętą w pięść dłoń, na której błyszczała się obrączka. Węższa od jego własnej, z dwoma rządkami wyżłobień. Nie wierzył, że on ją założył. Było mu tak głupio, kiedy je znalazł. Kiedy powiedział, że ma je odłożyć, chłopak wyraźnie wahał się chwilę, ale potem… I to spotkanie z Johanem, kiedy drżał za jego plecami. Znowu czuł tę odpowiedzialność za niego, za jego życie i szczęście. Nie mógł tego spieprzyć drugi raz. Ufał, że on też to czuje i nie pozwoli sobie na powtórzenie starych błędów.












Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum