The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 19:21:50   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Finish line 4


Tomas próbował poukładać sobie w głowie to wszystko. Bez żartów - chyba naprawdę odwykł. Z resztą, sam Aleks nigdy nie dostarczał mu takich rozrywek co ich duet. Bez niego Sasza był stosunkowo cichym i tłumiącym emocje facetem. Krystian działał na niego jak wyciągnięcie zawleczki. Tomas traktował ich obu jak synów. Kiedy cierpieli, serce mu się krajało i chciał coś zaradzić. W pierwszym odruchu uwierzył, że rajdy są tym, czego potrzebują. Teraz miał wątpliwości. Gdy zaczynali, to było co innego… Aleks musiał wsiąść do samochodu, żeby zapomnieć o Jussim, żeby wygrać dla niego. Po tygodniu wszyscy wiedzieli, że ich kłótnie skończą się w łóżku. Teraz oprócz fizycznej chuci mieli do siebie mnóstwo żali. Chociaż teoretycznie się kochali, to odpychali się i krzywdzili na każdym kroku. W aucie to było niepotrzebne. Już wolał ich dziecinne spory, które sprawiały, że jeździli jak szaleńcy, niż żeby mieli się gotować, przez swoje niedopowiedzenia. Miłość do nich to jedno, ale interesy drugie. Marnowanie pieniędzy nie leżało w jego naturze, a oni mogli sobie znaleźć tańszą terapię.
Musiał porozmawiać z kimś dorosłym. Mama tych wariatów była odpowiednią osobą. Odebrała natychmiast.
- Jezu, Tomas stało się coś? – Ostatnio dzieci przysparzały jej w większości zmartwień, więc się wystraszyła.
- Uspokój się. Są cali i zdrowi.
- Naprawdę ciśnienie mi skoczyło.
- Spokojnie. Oprócz tego, że wprowadzili normalny dla siebie chaos, to wszystko gra.
- To po co dzwonisz? Znaczy – zreflektowała się – cieszę się, że cię słyszę, ale nie rozmawiamy zbyt często.
- Wiem, po prostu potrzebowałem kontaktu z dorosłą, normalną osobą.
- Ok., chyba jednak nie rozumiem. Coś się stało, tak?
- Nic czego być nie wiedziała – Po drugiej stronie zrobiło się podejrzanie cicho – Ale ty nic nie wiesz… - Jęknął.
- Co do cholery znowu?
- Chyba nie powinienem, sam jestem zaskoczony, ale w tej sytuacji – Złowrogie sapnięcie w słuchawce zmusiło go do powiedzenia prawdy – Krystian i Aleks chcą znowu jeździć.
- Co? – Wrogi ton zmienił się w cichą nienawiść.
- Słuchaj, nie denerwuj się. Ja sam nie jestem pewien czy mam ochotę im na to pozwolić. Właśnie dlatego dzwonię. Pola wymyśliła jakiś szatański plan, żeby ich na nowo zeswatać. Jak dziecko dałem się w to wplątać, ale Krystian się zorientował.
- Pola…
- Myślałem, że po prostu temat ucichnie, ale oni poprosili mnie o auto.
- Nie zgadzam się. Krystian ma wrócić do Polski w środę i koniec dyskusji. Nie zgodzę się na to, żeby jeździł z tym wariatem.
- Wiem i rozumiem, że jesteś zła, ale Aleks nie ponosi winy za jego wypadek.
- Ale za Jussiego już tak, i za to w jakim stanie jest teraz mój syn też.
- Oni są po jednych pieniądzach.
- Nie, nie będę o tym dyskutować. Moje dzieci mają mieszkać ze mną, w Polsce. Nie zgadzam się – Powtórzyła po raz kolejny, podniesionym tonem.
- Nie musisz na mnie krzyczeć. Wierz mi, wiem co czujesz. Na twoim miejscu, chciałbym mieć ich przy sobie. Ja osobiście nie wiem, czy oni są gotowi, żeby razem znowu jeździć.
- Krystian na pewno nie jest Nie pozwól im na to, on nie może z nim wsiąść do auta.
- Pola – Zaczął Tomas, ale nie pozwoliła mu skończyć.
- Pola ma szlaban na wszystko. Mam ochotę ją udusić. Co ona sobie wyobraża?
- Tęskni za nimi.
- Nie może dla swoich widzimisię ryzykować życiem i zdrowiem brata!
- Wiem, powinienem ją powstrzymać.
- Powinieneś. Tomas, do cholery, to ty tam rządzisz. Całe to przedszkole powinno się ciebie bać, a dajesz sobą sterować – Nie krzyczała już na niego, była po prostu rozżalona.
- Olga, skłamałbym gdybym powiedział, że nie chcę, żeby byli szczęśliwi. To też jakby moje dzieci. Jeśli żeby to szczęście osiągnąć, muszą przejść przez pole minowe i zatruć nam życie, to może trzeba im na to pozwolić.
- Sam sobie zaprzeczasz.
- Po prostu głośno myślę. Rozważam obie opcje.
- Nie ma co rozważać. Wracają i tyle – Ucięła stanowczo.
- Krystian jest dorosły. Może cię nie posłuchać.
- Jestem jego matką!
- Nie słyszałaś go dzisiaj. Brzmiał jak kiedyś. Jakby się nic nie zdarzyło.
- Ale się zdarzyło.
- Nikt nie wie o tym lepiej niż oni sami.
- Jeszcze kilka dni temu bym w to nie wątpiła, ale po tym co usłyszałam, nie jestem taka pewna.
- Mam do ciebie prośbę. Mogę mieć?
- Proszę.
- Nie dzwoń do nich dzisiaj. Spróbuję porozmawiać, uzgodnić coś. Potem zainterweniuj, dobrze?
- Nie wiem czy dam radę, bo mam ochotę wskoczyć do samolotu i złoić im tyłki.
- Poczekaj z tym do jutra – Tomas nie wątpił, że byłaby zdolna to zrobić. W końcu rodzeństwo musiało po kimś odziedziczyć charakterki.
- Dobrze, dobrze. Tylko tym razem nie daj się omotać ich okrągłym słówkom. Zachowaj zdrowy rozsądek.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy.
Nie wiedział co konkretnie będzie mógł zrobić. Koniecznie będzie musiał z nimi porozmawiać i to najlepiej od razu. To był bardzo intensywny dzień, chociaż nawet się dobrze nie rozkręcił. Chłopcy zniknęli gdzieś, gdzie najwyraźniej nie mieli zamiaru odbierać telefonów. Może to i dobrze, bo o tym powinni porozmawiać w cztery… sześć oczu. Zapakował się do auta i ruszył do domu Saszy. Z posiadania szofera zrezygnował, kiedy zorientował się, że każdy kolejny chciał być drugim Aleksem, a żaden nawet w połowie nie był tak dobry. Całą drogę rozważał, jak ma przekazać im swoje wątpliwości i nie narazić się na ich piekielny gniew. Kiedy dojechał na miejsce, samochód Ratowicza stał zaparkowany na ulicy. Krystiana najwyraźniej nie było. Kilka razy zapukał i dzwonił, ale w środku nie było nikogo, kto mógłby mu otworzyć. Wyciągnął więc swój komplet kluczy, chwaląc się w duchu, za to, że woził go zawsze ze sobą na wszelki wypadek. Wchodząc do pustej kamienicy, krzyknął kilka razy, upewniając się, że właściciela faktycznie nie ma. Zrobił sobie kawę, włączył telewizor i postanowił poczekać. Po godzinie skakania po kanałach i dwóch kawach, usłyszał zgrzyt zamka.
- Tomas? – Pewnie zauważyli zaparkowany wóz.
- W salonie, na dole – Odkrzyknął mu, a ku swojemu zdziwieniu, zamiast kierowcy w pokoju pojawił się pilot.
- Co tu robisz?
- Chyba co ty tu robisz – Tomas wymownie uniósł brwi. Czyżby naprawdę poszło im tak szybko?
- Przyjechał mnie pobić, sterroryzować i porwać – Po krótkiej chwili, za jego plecami, zjawił się Aleksander. Młodszy wywrócił oczami, przepchnął mężczyznę na bok i wycofał się do kuchni. Tomas po raz kolejny uniósł brwi jeszcze wyżej. Sasza tylko przecząco pokiwał głową.
- Nic z tych rzeczy.
- To co to – Tomas machnął rękami w ich stronę – jest?
- Nie wiem. Ten chłopak wyłącza mi myślenie.
- O czym rozmawiacie? – Krystian znowu przesunął Aleksa i usiadł na fotelu, przerzucając nogi przez oparcie. Dmuchał na parujący kubek herbaty, dotykając wargami brzegu. Aleks omal nie jęknął. Właśnie o tym mówił.
- O niczym – Mruknął zamiast tego.
- Och, może choć dla odmiany raz nie będziemy mówić o tobie.
- Ha. Ha. Ha – Kierowca roześmiał się ironicznie – Tomas bardzo mi miło, że przyszedłeś, ale wierzę, że masz powód – Oderwał się w końcu od myśli o Krystianie i zwrócił się do przyjaciela.
- Tak – Wyprostował się – Krystian, rozmawiałem dzisiaj z twoją mamą.
- No? – Chłopakowi trochę zrzedła mina. Trochę o niej… zapomniał.
- Myślałem, że wie o waszych planach, ale okazało się inaczej. Chciała wskoczyć w pierwszy samolot i nakopać wam do tyłków. A potem was spakować i zabrać do Polski – Dodał na wydechu.
- Może mi naskoczyć, jestem dorosły.
- Krystian! – Tomas nie mógł uwierzyć własnym uszom.
- Przepraszam – Zreflektował się – Ale czy nikt nie potrafi zrozumieć i uszanować tego, że mam poharataną twarz, nie mózg? Nie musicie obchodzić się ze mną jak ze zgniłym jajkiem. Uciekłem stąd, bo myślałem, że chociaż własna matka i siostra nie będą mnie tak traktować. Jak kaleki z traumą.
- Wcale cię tak nie traktowałem - Aleks usłyszał jak słowa które pomyślał, bezwiednie opuszczają jego usta. Krystian podniósł na niego wzrok. Bez słów podciągnął rękaw bluzy, ukazując poparzone przedramię. Twarz Saszy mimowolnie skurczyła się w grymasie żalu. Miał ochotę strzelić sobie w gębę. Młodszy przygryzł policzek, ściągając usta i kontynuował swoją tyradę – Nie możecie za mnie decydować o moim życiu, tylko dlatego, że… - Nie wiedział jak ubrać w słowa, to co myślał.
- Tylko dlatego, że wciąż boisz się latać, nie przeglądasz się w lustrze, nie chcesz wymawiać mojego imienia. Aha, i od roku nie zrobiłeś nic, żeby tę sytuację poprawić – Co jest do cholery!? Werbalna sraczka! Aleks nie był pewien, kto z ich trójki jest najbardziej zaskoczony tym co usłyszał.
- Za to z tego co widziałem, ty radzisz sobie fantastycznie – Wysyczał przez zęby – Koniec rozmowy. Matka może tu nawet wysłać oddział GROMu, ale zrobię co będę chciał. Poli może natłuc za nas dwoje.
- Zapominasz, że o niektórych rzeczach nie ty decydujesz – Spokojnie przypomniał mu Tomas. Krystianowi z wściekłości, aż powiększyły się nozdrza.
- Tak? Myślisz, że tylko u ciebie można jeździć? – Bez zastanowienia sięgnął po komórkę i po dwóch sygnałach zaczął rozmowę po hiszpańsku. Od kiedy mówił w tym języku?
- Dosyć – Przerwał mu Aleks, wyrywając słuchawkę.
- Oddawaj – Pilot rzucił się w jego stronę.
- Dosyć tego cyrku, nie będziesz nas szantażował! Jeśli chcesz być traktowany jak dorosły, to się tak zachowuj! - Po spojrzeniu młodszego, można było wywnioskować, że ma ochotę wyrwać mu serce i zjeść jeszcze ciepłe i bijące.
- Siadajcie – Tomas uznał, że czas zainterweniować, ale żaden nie ruszył się z miejsca - Już – Zadecydował ojcowskim tonem. W końcu obaj się ugięli i usiedli jak najdalej od siebie.
- Ustalmy coś – Zaczął – Wszyscy wiemy, że mi opłacałoby się was wystawić. Nie mam nic przeciwko, do czasu, kiedy nie rodzi to konfliktów – Krystian chciał się wtrącić, ale został uciszony – Nie przerywaj mi. To jak zachowujecie się od samego początku jest skandaliczne. Pozwalałem wam na to, tylko dlatego, że myślałem, że wyrośniecie. Najwyraźniej was przeceniłem – Tym razem głos chciał zabrać Aleks, ale się powstrzymał – Jesteście nieznośni, bezczelni, rozpieszczeni i częściowo to na pewno moja wina. Postanowiłem to naprawić, więc nie zgadzam się, żebyście razem jeździli – Z miejsc poderwali się obaj, ale od Tomasa biła taka powaga i autorytet, że autentycznie ich zamroziło – To nie wszystko – Spojrzał na nich poważnie – Nie zgadzam się, chyba, że postanowicie zmienić swoje zachowanie. Nie będę tolerował tego, że zachowujecie się jak para przedszkolaków. Od tej pory żądam spokoju i szacunku. Powinienem to zarządzić już dawno temu, naprawdę byłem dla was za dobry. Teraz będę was traktował jak każdego mojego pracownika. Nie życzę sobie kłótni, wrzasków, spisków i telefonów w środku nocy z informacją, że któryś z was jest głupi. Rozumiemy się? – Skinęli tylko głowami, zawstydzeni jak dzieci – Kiedy nie pracujecie, róbcie co chcecie, pozabijajcie się nawet, ale w aucie chcę słyszeć tylko wskazówki pilota. Nieprzestrzeganie tej umowy będzie równoznaczne z natychmiastowym zerwaniem kontraktu. Bez ostrzeżenia – Dodał, żeby nie mieli wątpliwości. Nie mówiąc nic więcej, ubrał się i wyszedł. Jeszcze chwilę siedzieli w ciszy, aż w końcu odezwał się Krystian.
- Widzisz co narobiłeś? To przez ciebie.
- Tak, przeze mnie będziemy musieli zachowywać się jak cywilizowani ludzie, straszne – Ironizował Aleks. Młodszy aż sapnął ze złości.
- Nie o to chodzi! Ciągle się we mnie zaczynasz, ciągle jestem na celowniku!
- Uwierz mi, mam lepsze zajęcie niż ciągłe myślenie o tobie. Poza tym, to ty ciągle się mnie czepiasz.
- No, jedno twoje zajęcie nawet dzisiaj poznałem – Warknął na niego, chociaż wcale nie miał zamiaru poruszać tego tematu. Aleks cały stężał, jego twarz wyglądała jak maska.
- Myślałem, że mogę robić co chcę, od kiedy uciekłeś w tajemnicy. Nie wiedziałem, że muszę pytać o pozwolenie – Uśmiechnął się cynicznie, ale kiedy zauważył, że Krystian spiął się jakby ktoś go spoliczkował, przestał.
- Idiota – Młodszy lekko potrząsnął głową i naciągnął sobie na ramiona kurtkę, którą miał zwiniętą za plecami – Chyba naprawdę będzie lepiej, jak nie będziemy się widywać. W pracy zastosujmy się do poleceń Tomasa.
- Tak. Będzie lepiej – Sasza już na niego nie patrzył. Nie umiał patrzeć spokojnie, kiedy Krystian był smutny. Znowu wytknąłby mu, że obdarza go „tym spojrzeniem”. Nie mógł poradzić nic na to, że czuł fizyczny ból, kiedy on cierpiał. Nie umiał go też nie ranić. Młodszy odebrał to zachowanie jako definitywne pożegnanie i wyszedł.
Zabliźnione serce znowu mu krwawiło.

xxx

Aleks jeszcze długo siedział na kanapie, zaciskając powieki, jakby hamując łzy. Był jednak daleki od płaczu. Wściekłość, jaka w nim wzbierała, nie miała ujścia i kumulowała się w nim. Zamiast naprawić cokolwiek, za każdym razem, kiedy otwierał usta, psuł ich relację jeszcze bardziej. Próbował wyszukać w pamięci jakieś dobre wspomnienia, ale mózg podsyłał mu tylko złe. Był jego życiową porażką. Teraz, kiedy jednak miał szanse to zmienić, nic nie będzie lepiej.
Kiedy po raz kolejny odezwał się jego telefon, miał ochotę walnąć nim o ścianę. Zerknął tylko na wyświetlacz i ze zdziwieniem zobaczył imię byłego. Po chwili wahania odrzucił połączenie. Ciekawość nie dała mu jednak spokoju i oddzwonił.
- Co? – Zaczął beznamiętnie.
- Porozmawiaj ze mną – Usłyszał głos, przerywany głośnymi wdechami, jakby Krystian płakał. Wszystko co przed chwilą myślał, odeszło jak ręką odjął. Krystian cierpiał, był smutny, może płakał. Natychmiast uaktywnił mu się instynkt obrońcy.
- Co się stało? – Próbował zachować zimną krew.
- Proszę cię, nie krzycz na mnie.
- Nie krzyczę. Krystian, co się stało, gdzie jesteś?
- Nie zniosę, jeśli ciągle dla mnie taki będziesz, jak kiedyś – Teraz już łkał mu do słuchawki, ignorując pytania.
- Krystian, proszę cię, skup się. Gdzie jesteś?
- Obiecaj, że nie będziesz na mnie krzyczał.
- Obiecuję co tylko chcesz, ale odpowiedz mi – Podczas tej rozmowy zdążył się już ubrać i znaleźć kluczyki do samochodu. Nacisnął klamkę i prawie wpadłby na stojącego na progu domu pilota. Westchnął głęboko, z ulgą rzucił telefon i kluczyki na szafkę. Odruchowo rozpostarł ramiona w opiekuńczym geście, ale nie spodziewał się, że mężczyzna przystanie na jego niemą propozycję.

Krystian natychmiast rzucił się w jego objęcia, z taką siłą, że pchnęło ich do tyłu. Aleks, totalnie zaskoczony, zacisnął uścisk na jego plecach i przytulił z całej siły, przyciskając twarz do jego głowy.
- Porozmawiaj ze mną normalnie – Wysapał między jednym, a drugim zaczerpnięciem powietrza.
- Dobrze, ale uspokój się, proszę cię – Pogłaskał go pocieszająco. Krystian po kilku głębszych wdechach jakby wrócił do siebie i spiął się w jego ramionach. Sasza, chcąc nie chcąc, puścił go i wskazał ręką salon. Zamiast tego Krystian wspiął się po schodach na górę. Aleks zamknął za nim drzwi, przez które do domu ciągle sypał się śnieg. Sam próbował uspokoić się trochę, ale to był płonny wysiłek. Wciąż dygocząc, bynajmniej nie z zimna, podążył za Krystianem. Znalazł go w małym gabinecie, gdzie kiedyś często przesiadywali. Młodszy lubił to pomieszczenie, bo miało wielkie okna i najlepszy sprzęt audio w domu. Teraz siedział w fotelu, z ramionami opartymi o kolana i spuszczoną głową.. Aleks nie wiedział jak się zachować, bo nie miał pojęcia co ten chce mu powiedzieć Z resztą, teraz liczyło się tylko to, żeby znowu móc go objąć.
- Co się stało? – Powtórzył jednak swoje wcześniejsze pytanie. Krystian przestał przyciskać pieści do swoich ust i spojrzał na niego szklistymi oczami – Może myślisz, że to niemożliwe, ale ciągle możesz powiedzieć mi wszystko – Zapewnił go, żeby dodać mu odwagi.
- Właśnie o to mi chodzi – Odezwał się do niego chłopak.
- O co, Krystian ja nic nie rozumiem. Co ty czujesz? – Nie wiedział jak do niego dotrzeć.
- Już chyba rok nie czułem tyle co teraz – Ciągle odpowiadał jak jakaś delficka wyrocznia.
- I jak ja mogę ci pomóc?
- Mogę gadać bez sensu, wiec z góry przepraszam – Uprzedził go, na sekundę chwytając jego spojrzenie, ale natychmiast odwrócił oczy.
- Nic nowego – Aleks próbował go rozśmieszyć, ale na próżno.
- Po moim wypadku ciągle pytałeś jak się czuję. Miałem tego tak dosyć, że nie chciałem czuć nic, żebyś się odczepił.
- Krystian – Sasza jęknął, próbując dotknąć jego dłoni, ale ten ją cofnął. Starszy ukucnął obok fotela, czując, że w czasie tej rozmowy nogi mogą odmówić mu posłuszeństwa.
- Myślałem, że kto jak kto, ale ty zrozumiesz, że nie chcę litości ani żalu.
- Nie chciałem, żebyś to tak odbierał. Martwiłem się.
- Tak, wszyscy się martwili. Ciągle przypominali mi o tym, że mój samolot się rozbił, a ja jestem oszpecony.
- Jesteś piękny – Gwałtownie zaprzeczył.
- No kurwa – Krystian zacisnął oczy – Nie ułatwiasz mi. Chciałem, żebyś chociaż ty zachowywał się normalnie. A ty udawałeś, że mnie nie widzisz. Moich blizn. A kiedy nie patrzyłem, przyglądałeś mi się jak…
- Czego oczekiwałeś? – Aleks trochę się zdenerwował. Jeśli chciał znowu to wałkować, to on nie miał ochoty.
- Żebyś spojrzał na mnie normalnie – Powtórzył się – Żebyś przestał udawać, że jest jak wcześniej, skoro nie było. Kochałem cię jak szalony, a ty każdego dnia sprawiałeś mi ból, aż tylko to zacząłem do ciebie czuć. Wiem, że nie umiesz się pogodzić z tym, co się stało i z tym jak wyglądam.
- Dlatego wyjechałeś? – Sapnął z niedowierzaniem.
- Żebyś poszedł dalej – Skinął głową.
- Czyś ty oszalał?
- Nie jestem masochistą. Wyjechałem też dla siebie. Chciałem się odciąć od tych wspomnień. Myślałem, że chociaż moja rodzina będzie się zachowywać normalnie, ale one są jeszcze gorsze – Skrzywił się komicznie - Mama chociaż tego nigdy nie powiedziała, uważa, że to twoja wina – Dotknął swojego policzka z długą szramą.
- Też tak myślę – Aleks nie wyglądał na urażonego. Spodziewał się tego.
- Uciekłem od ciebie, żeby dostać się pod ostrzał matki.
- Wyjaśnij mi, czemu akurat teraz zdecydowałeś się mi to powiedzieć? – Sasza w końcu wydusił z siebie to, co dręczyło go od początku – Bo jeśli chcesz ulżyć sobie, to dobrze, ale nie wiem czy naprawdę chciałem tego wysłuchać.
- Cały czas myślałem, że od bycia z tobą nie spotka mnie nic gorszego – Spojrzał na niego, żeby wyczuć, czy wysłucha do końca czy jednak mu przyłoży. Aleks był niewzruszony – Myślałem, że jak tylko będę chciał, to sobie tę miłość zdławię i wydawało mi się, że mi się udało.
- Coś się zmieniło? – Sasza przełknął gulę w gardle.
- Jak zobaczyłem cię dzisiaj z tym facetem… - Pokręcił głową – Gorsze od bycia z tobą jest tylko bycie bez ciebie. Właśnie to chciałem ci powiedzieć – To nie było wyznanie, na jakie kierowca czekał, ale nic piękniejszego w tej sytuacji nie przychodziło mu do głowy.
- I zrozumiałeś to po tym, jak prawie mnie pobiłeś, porwałeś i pokłóciłeś się ze mną? – Próbował się nie roześmiać, bo do końca nie wiedział czy dobrze rozumie, to co chłopak mówi.
- Mówiłem ci już, że nie czułem tyle od dawna. To tak jakbyś się topił, i w końcu wypłynął na powierzchnię. Wolę się na ciebie drzeć, niż być jak zombie.
- Krystian, wyjechałeś, uciekłeś ode mnie. A teraz, po tylu miesiącach, przychodzisz i mówisz, że co? Że z najgorszych rzeczy na świecie jestem najlepszą?
Chłopak właściwie się tego spodziewał. W końcu sam widział go z kimś innym. Nie mógł oczekiwać, że przyjmie go, szczególnie, że wyznanie nawet jemu samemu nie przyniosło jakiejś gigantycznej ulgi. Aleks po prostu dobrze go podsumował.
- Chciałem, żebyś wiedział. Tomas wytknął nam, że zachowujemy się jak kiedyś, a gdybyśmy znowu robili takie dziwne podchody, to mógłbym odejść od zmysłów. Przynajmniej sprawa jest jasna. Nie miałem nic do stracenia, gorzej być nie może, nie?
Sasza skinął głową i wstał. Patrzył na niego z góry, przez nieskończenie długie minuty. W końcu znowu rozłożył ramiona, ale tym razem Krystian nie zareagował. Starszy wyciągnął ku niemu rękę i czekał tak długo, aż pilot ją chwycił i dał się podnieść. Wciąż nie patrzył mu w oczy, Aleks uniósł jego podbródek, splatając ich spojrzenia. Lustrowali się dosłownie kilka sekund, aż Sasza ugiął ramiona, przyciągając do go siebie.
- Mały idiota – Uścisnął go jeszcze mocniej, aż chłopak odpowiedział tym samym – Głupek, idiota i bezmyślny dzieciak – Recytował w czubek jego głowy, czując jak na twarzy młodszego rozciąga się uśmiech.
- Kochasz mnie? – Spytał zawstydzony, ale z nadzieją w głosie. Aleks tylko przymknął oczy i skinął głową, na nowo go przytulając. Krystian podniósł jednak twarz znad jego ramienia i przywarł ustami do jego. Całowali się lekko, jakby się krępowali. Wargi muskały się niepewnie, badając na jak wiele mogą sobie pozwolić. Pilot jęknął. Oparł się o niego czołem, jakby był zmęczony
- Teraz muszę powiedzieć mojej matce, że wracam tutaj. Tomas też pewnie będzie chciał nas zabić.
- Za to Pola będzie zachwycona.
- Pola! – Krystian zrobił przerażoną minę – Na śmierć o niej zapomniałem!












Komentarze
Kaj dnia lipca 07 2015 10:27:37
Bardzo lubię to opowiadanie, lubię Twój styl, zwyczajność postaci, ich emocje. Nie prowadzisz może bloga?
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum