Życie Ethana wróciło do normy. Zaczął się nowy tydzień i zajęcia na uczelni. Grace chwilę tylko wspominała rozmowę z Islą, po jej powrocie do domu następnego dnia. Dziewczyna była oburzona zachowaniem Ethana, ale Grace ją zbyła, twierdząc, że to jej koledzy byli dla niego nie mili i cieszy się, że tak szybko stamtąd wyszli. Siostry przez resztę niedzieli się do siebie nie odzywały, obrażone bardziej niż zwykle.
Przez te kilka dni Ethan zapomniał o Loganie i zachowaniu Jacksona, toteż jego zdziwienie było tym większe, gdy zobaczył tego drugiego przed uczelnią, gdy wychodził z niej razem z Grace w piątkowy wieczór.
- Witaj śliczna Grace - odparł nonszalancko Jackson gdy tylko ujrzał ich na schodach. - Cześć rudy - rzucił do Ethana sarkastycznie.
- Ty! - wykrzyknęła oburzona Grace. - Co tu robisz i jak w ogóle śmiesz przychodzić?
Złapała Ethana za rękę i pociągnęła go za sobą wymijając Jacksona, nawet nie czekając na jego wyjaśnienia. Jack wcisnął ręce w kieszenie kurtki i pobiegł za nimi.
- Hej, czekaj, chciałem tylko pogadać.
- Nie mamy sobie nic do powiedzenia. Podrywałeś mnie bezczelnie przy Ethanie, do tego ty i twój kumpel go obraziliście. Niby dlaczego miałabym cię słuchać? - Grace szła szybko ciągnąć Ethana i nie patrzyła na Jacksona.
- No dobra, dobra, chciałem przeprosić. - Złapał ją delikatnie za ramię żeby się zatrzymała.
Stanęła nagle w miejscu, tak że Ethan, nie spodziewając się tego, potknął się i prawie wywrócił. Czuł się jak piąte koło u wozu, niepotrzebny w tej rozmowie. Ale wiedział, że Grace potrzebowała jego obecności by być silną i postawić na swoim zdaniu. Do tego przecież udawał jej chłopaka, nie mógł tak po prostu się zmyć.
- Może od tego trzeba było zacząć? - odparła rozdrażniona.
Ethanowi Jackson wydał się teraz mały i zlękniony pod gniewem dziewczyny, co go trochę rozbawiło.
- Przepraszam, że byłem dla ciebie nie miły. Czy dałabyś się zaprosić na drinka w ramach przeprosin?
- Zapraszasz mnie, czy nas? - Grace zmarszczyła czoło.
- No, ciebie, po co nam on do towarzystwa? - kąciki jego ust podniosły się do góry.
- I znowu to samo! To na co były te przeprosiny? - Grace teatralnie rozłożyła ręce, nadal trzymając dłoń Ethana i teraz ciągnąc ją w bok.
Ethan stwierdził, że w końcu też powinien się odezwać żeby zaprotestować.
- Może byś się po prostu od nas odczepił i dał sobie spokój? - wycedził przez zęby i podszedł bliżej chłopaka. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem.
- Niech wam będzie, chodźcie oboje, postawię wam piwo w „Streecie”.
Jackson uznał, że musi trochę spasować jeśli mimo wszystko chce zaprosić gdzieś Gracie. Wbił ręce mocniej w kieszenie kurtki, zatopił głowę w szaliku i uśmiechnął się pod nosem.
- Dobrze, pójdziemy, ale tylko na jedno piwo - odparła Grace po dłuższej chwili namysłu.
- Co? - Ethan nie krył zdumienia.
Był zdziwiony, że po tym wszystkim dziewczyna jednak chciała się z nim spotkać. Odciągnął Grace na bok żeby porozmawiać szeptem.
- Czyś ty zwariowała?
- Kurcze, Ethan, nic nie mogę na to poradzić, ten koleś mi się podoba.
Ethan uniósł wysoko brwi, a Grace ciągnęła dalej:
- Wiem, że on jest grubiański, ale przez to jakiś taki uroczy. Może jest szansa, że lepiej go poznam, może jednak jest trochę inny?
- Chyba tylko trochę - parsknął sarkastycznie.
- Oj no weź, proszę.
Zatrzepotała rzęsami i uśmiechnęła się słodko. Cóż mógł na to powiedzieć?
- No dobra. - Zwiesił głowę. - Ale tylko jedno piwo i jeśli znowu usłyszę jakiś docinek w moją stronę, to nie zawaham się aby mu przyłożyć prostą w tą uśmiechniętą mordę.
- Dziękuję.
Uwiesiła mu się na szyi i cmoknęła w policzek.
Mimo pierwszych dni listopada, na dworze było jeszcze jasno, a słońce dopiero opadało aby schować się za ostatnimi budynkami. Wiał jednak mroźny wiatr, który smagał ich policzki, gdy wysiedli z autobusu niedaleko baru. Przemierzyli ostatnią prostą szybkim krokiem, żeby znaleźć się w ciepłym wnętrzu budynku. W „Streecie” panował spokój, zajęte były jedynie dwa stoliki, a za barem stał Logan. Gdy tylko zobaczył ich przy wejściu, machnął ręką w zapraszającym geście. Uśmiechnął się pod nosem widząc Ethana.
Ethan miał mieszane uczucia co do przyjścia tutaj. Obiecał sobie, że nie zajrzy więcej do tego baru, a tym bardziej nie miał ochoty spotykać się z Loganem. Z drugiej jednak strony, ucieszył się gdy go zobaczył uśmiechniętego. Szybko jednak spuścił głowę, czując jak powoli oblewa go rumieniec. Zabrał swoją i Grace kurtkę aby powiesić je na wieszaku w kącie, a gdy nikt go nie widział energicznie potarł twarz dłońmi, żeby odpędzić nieproszone myśli.
- Cześć - przywitał się Logan, gdy usiedli przy barze. - Kogo mi tu przywlokłeś? -zwrócił się do Jacksona ironicznie.
- Jakoś tak wyszło. - Ten uśmiechnął się, szczerząc zęby. - Daj im coś, ja płacę.
- Piwa to ja nie chcę, poproszę jakiegoś wypasionego drinka, skoro ten kolega płaci - odparła Grace złośliwie.
- Ej! Tylko niezbyt drogiego! - rzucił Jackson.
- Wolisz słodkiego czy bardziej wytrawnego?
- Słodkiego.
- Dobra, a ty Ethan, co chcesz?
Ethana na chwilę zatkało. Zdziwił się, że Logan pamięta jego imię, skoro widzieli się zaledwie chwilę, a do tego wtedy zwrócił się do niego kąśliwie, per „rudy”.
- Tylko piwo, dzięki.
Jackson też poprosił o piwo i gdy wszyscy otrzymali swoje napoje, a Logan zajął się obsługą reszty lokalu, nastąpiła długa krępująca cisza. W końcu Grace odezwała się pierwsza:
- Skąd w ogóle wiedziałeś gdzie jest nasza uczelnia? - spojrzała zaciekawiona na Jacksona.
- Podpytałem Islę, a ta z chęcią mi pomogła cię znaleźć, twierdząc nawet, że byłbym lepszym chłopakiem dla ciebie niż rudzielec.
Ethan udał, że nie słyszał ostatniego słowa. Postanowił bardziej się kontrolować.
- Co? A to wredna jędza. Mogłam się tego po niej spodziewać. Najpierw mi zrzędziła, że nie mam chłopaka, a teraz kiedy mam, to on jej nie pasuje.
Zdenerwowana wypiła duszkiem pół drinka.
- Chyba się nie lubicie?
- Nie bardzo.
- W sumie, to nawet wcześniej o tobie nie wspominała, dopiero na urodzinach. No i taka miła była dla ciebie jak przyszliście.
- Próbuje pokazać, że jest lepsza i fajniejsza od młodszej siostry, co nie bardzo jej się udaje. - Ethan wtrącił się do rozmowy.
- Wiadomo, że będziesz bronił swojej dziewczyny. - Jackson wychylił się zza Grace, żeby spojrzeć na Ethana. - Ale masz rację, jej młodsza siostra jest dużo fajniejsza.
Grace oblała się rumieńcem, ale zachowywała spokój, chociaż dawno już nie słyszała takich komplementów od mężczyzn.
- A nawiązując do Grace - ciągnął dalej Jackson. - To naprawdę nadal chcecie być razem? Bo wiesz, ja mógłbym się nią zająć, rudzielcu.
Ethan objął dziewczynę i przyciągnął ją bliżej do siebie.
- A może znajdź sobie inny obiekt westchnień, dobra? - odparł stanowczo. - Grace nie jest tobą zainteresowana.
- Na pewno? - Jackson spojrzał na dziewczynę czekając na odpowiedź.
Grace nie wiedziała co ma zrobić. Sama zapoczątkowała całą kłamliwą akcję. Jackson zaczął jej się podobać, a ona nie mogła zrobić kroku w jego stronę, gdyż była, niby, związana z Ethanem. Chłopak też jej tego nie ułatwiał, ponieważ już przy pierwszym spotkaniu miał starcie z Jacksonem, który teraz nie wzbudzał jego sympatii.
Nagle usłyszała prosto w uchu szept Ethana:
- Na pewno jesteś zainteresowana?
Odkręciła głowę i spojrzała w brązowe oczy. Jego ciepłe i troskliwe spojrzenie powiedziało jej, że przyjaciel zrobi dla niej wszystko, a przynajmniej bardzo dużo, żeby ona była szczęśliwa. Za to go uwielbiała i kochała jak brata. Ledwo się uśmiechnęła, Ethan ją puścił.
- Grace, widzę, że twoje milczenie jest wyraźną odpowiedzią. - W jego głosie było słychać smutek. - Ale ja ci nie pozwolę, żebyś się włóczyła z tym kretynem.
- Chcesz oberwać za takie teksty? - Jackson uniósł się z krzesła.
- Czy ja chcę oberwać? To zaraz ty oberwiesz. - Ethan również się podniósł, a Grace aż wyczuwała rosnące między nimi napięcie.
- Hej, co tu się dzieje? - Logan uderzył dłońmi o bar. - Nie można was zostawić na kilka chwil samych, bo zaraz skaczecie sobie do gardeł. Siadajcie do cholery.
Złapał Ethana za ramię i mocnym ruchem posadził z powrotem na krześle. Po chwili jego uścisk się rozluźnił, ale dłoń pozostała na barku. Ethan poczuł się dziwnie, jakby czas na chwilę się zatrzymał. Logan przekrzykiwał się z Jacksonem, już nie był chłodny i opanowany, był zupełnie inny niż tydzień temu. Ethan czuł ciepło jego dłoni przez materiał koszulki. Czy Logan tym delikatnym gestem go powstrzymywał przed przyłożeniem Jacksonowi, czy może był to bardziej przyjacielski gest?
- Może rozstrzygniecie to inaczej niż bójką, którą sugeruje ten wariat?
Logan w końcu uspokoił Jacksona i spojrzał w twarz Ethanowi, a ten dostrzegł jego łagodne i znowu spokojne spojrzenie. Logan powoli, jakby niechętnie, zabrał rękę z jego ramienia.
- Proponuję mały konkurs - wypalił nagle Jackson.
Ethan spojrzał na niego podejrzliwie, nie ufał mu. Nie podobało mu się, że Grace chciałaby się z nim spotykać, ale jednocześnie chciał jej w tym pomóc. To przeszkadzało mu w całkowitym zignorowaniu Jacksona, jego pomysłów i bezczelnej bezpośredniości. Nie umiał poradzić sobie ze sprzecznościami, które nim teraz targały. Miał ochotę wstać i wyjść z baru, gdzie zaczynało kłębić się coraz więcej ludzi, żeby nie musieć uczestniczyć w tym przedstawieniu, nie musieć rozmawiać z ludźmi których nie zna. Wolałby zaciągnąć Jacksona, za ten jego kolczyk w wardze, na dwór i porządnie mu przyłożyć, wiedział że taki konkurs by wygrał. Przypomniał sobie, jak w liceum bił się z chłopakami, którzy go wyzywali; kiedy jedna mała iskra gniewu potrafiła rozjuszyć go do granic cierpliwości. Potem był wrzask i płacz jego dręczycieli, rozkwaszone nosy, wybite zęby, podbite oczy, złamane ręce.
Czy pobicie Jacksona coś by zmieniło? Tak, zmieniłoby – mnie, na kogoś gorszego i podlejszego niż chciałbym być, kogoś gorszego od tych, których zawsze nienawidziłem.
Ale jest jeszcze Grace, słodka i niewinna Grace. To właśnie dla niej chce okiełznać gniew i być przykładnym przyjacielem, który ją wspiera. Wyraził swoją niechęć, opinię, że obecny wybór jest zły, ale cóż ma więcej zrobić?
Gdy odgonił myśli i wreszcie zapytał Jacksona, o jaki konkurs mu chodzi, usłyszał odpowiedź, której poniekąd się spodziewał.
- Ten, kto go wygra, pójdzie na randkę z Grace.
- Nie muszę brać udziału w konkursie, żeby iść na randkę ze swoją dziewczyną.
- Jackson, czy ty chcesz się o mnie założyć? - Grace nie kryła zdziwienia.
- Tak, jeśli ja wygram, to pójdziesz ze mną na randkę, jeśli Ethan wygra, to nie pójdziesz.
Jackson wydawał się zadowolony z siebie, lecz Ethan patrzył na niego jak na kretyna. Kto normalny zakłada się o dziewczynę, którą chce poderwać? I jeszcze mówi jej to bezpośrednio?
- To chyba mnie powinieneś spytać czy pójdę na taki układ? - spytała wprost.
- Więc pójdziesz?
Zapadła cisza. Jackson czekał na rozwój wydarzeń. Wiedział, że Grace będzie zła, ale domyślał się czegoś, czego nie chciał jej powiedzieć wprost, tylko sprawdzić ją, podejść w inny sposób. Podobała mu się, ale czuł, że w coś pogrywa od kiedy ją tylko zobaczył. Ciekawość go zżerała na równi z chęcią przypodobania jej się, więc musiał zaryzykować.
Przed nimi za barem pojawił się Logan, który wcześniej na chwilę odszedł obsłużyć klienta.
- To może konkurs picia? Przy okazji przegrany by zapłacił cały dzisiejszy rachunek?
Ethan spojrzał na niego zlękniony, ale zachował kamienną twarz. Logan uśmiechał się przekornie, lecz spojrzenie wydawało się niewzruszone.
- Pewnie! Ja na pewno wygram! Przy okazji upiecze mi się płacenie postawionych wam drinków - wykrzyknął uradowany Jackson.
Ethan siedział sparaliżowany. Czy powinien się przyznać, że nie pija zbyt dużo? Ma słabą głowę, piwo lub dwa wystarczają mu na cały wieczór, a już po nich czuje się pijany. Stanąć w szranki z Jacksonem w piciu, oznacza pogrążyć się na całej linii, od razu. Wypił już pół piwa, ile jeszcze będzie mógł wypić? I czego? Wszystko jedno ile wypije, i tak przegra, a chyba o to chodziło, o to żeby przegrać zakład, żeby Grace musiała umówić się z Jacksonem na randkę. Tego chyba chciała? Bo przecież nie może od tak po prostu zgodzić się żeby poszła z Jacksonem, jak to by wyglądało? Wydałoby się wszystko od razu.
Ale czemu picie alkoholu? Może zaproponuje coś innego, w czym jednak jest lepszy?
Logan przygotował już na ladzie małe kieliszki ustawione w równym rzędzie. Ethan uniósł brwi, nie spodziewał się picia wódki lub tequili, a wielkość kieliszków na to wskazywała. Nie pił nigdy tych alkoholi. Zastanawiał się przez chwilę jak z tego wybrnąć i już chciał wyrazić sprzeciw takiemu rodzajowi konkursu, gdy nagle za ich plecami pojawiła się Isla obejmując jego i Grace rękami.
- Cześć, co tu robisz siostrzyczko? - zaświergotała.
- Będziemy pić z rudzielcem o Grace - chlapnął Jackson.
Isla spojrzała na niego spode łba i przetrawiała chwilę otrzymaną informację.
- Przecież ty na pewno przepijesz tego chłystka - odparła w końcu, chyba zapominając, że obejmuje Ethana. - Jak wygrasz, to zatrzymasz Grace na stałe, czy tylko na jedną noc?
- Hej! O czym ty w ogóle myślisz Isla? - oburzyła się Grace i założyła ręce na piersi.
- Muszę zobaczyć ten pojedynek - ostatnie słowo wymówiła z pogardą.
Opuściła ręce i przeszła nonszalancko obok swojej siostry i Jacksona i powędrowała za bar, gdzie patetycznie przytuliła się do Logana i pocałowała go namiętnie w usta.
Ethan na chwilę zapomniał o swoim strachu i przypomniał sobie, jak bardzo jej nie lubi.
- Pijecie, czy nie? Bo muszę obsługiwać też innych klientów - wtrącił się niecierpliwie Logan odsuwając Islę na bok.
Jackson mu przytaknął i Logan nalał każdemu po pięć kieliszków czystej wódki. Zimny napój oszronił szkło. Obok postawił po szklance jakiegoś napoju z bąbelkami do popijania.
- Jackson, zaczynaj.
Chłopak wychylił pierwszy kieliszek lekko się krzywiąc, ale potem na jego twarzy wypłynął sielski uśmiech i wszyscy spojrzeli na Ethana. Ten, trochę przerażony, spojrzał kolejno na Jacksona, Islę, Grace, przypatrzył się uważnie Loganowi, z którego twarzy nie potrafił nic wyczytać, a potem na kieliszek przed nim. Klął teraz w duchu, że nie zaprotestował w porę tego konkursu. Czuł, że będzie żałował wszystkiego, co się tu dzisiaj wydarzy. Podniósł kieliszek do ust drżącą dłonią i w końcu przechylił, biorąc jeden duży łyk. Gdy ciecz przelała mu się przez gardło paląc i piekąc, zaczął kaszleć i się krzywić. Zacisnął oczy, złapał za szklankę z napojem i wypił duszkiem kilka łyków. Isla zaczęła się z niego śmiać, za co Grace spiorunowała ją wzrokiem. Ethan zerknął tylko na Logana, który po chwili kamiennego spojrzenia, zwrócił się w stronę Jacksona, czekając aż ten wypije kolejną porcję. Chłopak nie zwlekał, tylko od razu przechylił następny zmrożony kieliszek, ponownie lekko się krzywiąc i tym razem popijając trochę bąbelkami. Ethan, teraz bez rozmyślania, też od razu wypił następny kieliszek, co spotkało się z cichą owacją Grace. Nawet Logan się uśmiechnął i krzyknął coś w stylu „dobrze!”, ale Ethanowi ciężko było to zauważyć, gdyż już zaczynał odczuwać skutki picia alkoholu. Chociaż mała ilość wódki, to wypita w tak szybkim tempie, odciskała na nim już swoje piętno. Nim zdążył zauważyć, czy Jackson wypił swoją porcję, już była jego kolej. Machnął trzeci kieliszek, a potem czwarty, wzrok mu się zamglił, muzyka głośniej dudniła w uszach. Słyszał też śmiech i rozradowanie Jacksona, Isli, Grace i Logana, ale jakieś za mgłą, jakby za cienką szybą. Jackson wychynął prędko piąty kieliszek, Logan już szykował następną ich partię. Ethan wziął szkło w dłoń, ale nie mógł się zmusić aby ta dłoń powędrowała do jego twarzy. Zgarbił się lekko i oparł drugą rękę na barze.
Grace się zmartwiła i gdzieś tam słyszał, że do niego mówi, pyta się go, czy czuje się dobrze. Nie czuł się dobrze, ale nie potrafił tego powiedzieć. Zamknął na chwilę oczy i oparł czoło o dłoń. Nagle poczuł, że ktoś go ciągnie za rękę, pomaga wstać z krzesła i gdzieś prowadzi. Gdy po chwili odzyskał świadomość, zobaczył że wchodzi do męskiej toalety, więc pobiegł od razu do oddzielnej kabiny, pochylił się nad muszlą klozetową i zwrócił dopiero co wypity alkohol.
- Głupku, trzeba było powiedzieć, że nie pijasz wódki.
Logan podał mu papier toaletowy do otarcia ust. Ethan osunął się na podłogę, Logan przed nim ukucnął i ciągnął dalej:
- Przecież nikt by cię nie zmuszał do picia. Skoro wiedziałeś, że przegrasz zakład, to po co się tak męczyłeś?
- Gdybym od razu wam powiedział, że nie mogę dużo pić, to byście się ze mnie śmiali - wychrypiał, wymyślając odpowiedź na poczekaniu. Gardło go bolało od alkoholu i wymiotów.
Logan przyglądał mu się rozmyślając.
- Możliwe - odparł cicho i wstał pomagając podnieść się Ethanowi z podłogi.
Wyszli z toalety i Ethan znowu musiał się oprzeć o ścianę i zgiąć w pół. Nadal było mu niedobrze i kręciło mu się w głowie.
- Poczekaj tutaj - nakazał Logan i poszedł z powrotem na salę.
Po chwili, która Ethanowi zdawała się wiecznością, wrócił razem z Grace, oraz kurtką i plecakiem Ethana. Logan znowu wziął go za ramię i przeszli obok kuchni, tylnych drzwi, na schody i za rogiem znaleźli się przed drzwiami do mieszkania Logana, które znajdowało się nad pubem. Gdy weszli, Logan posadził na wpół przytomnego chłopaka na kanapie w otwartym salonie, Grace przycupnęła przy nim.
- Nie wiem jak byś zniósł jazdę samochodem, więc Logan zaproponował, że cię przenocuje, a ja wrócę sama, zamówię sobie taksówkę. Zadzwonię też do twoich rodziców, żeby się nie martwili gdzie jesteś.
Miała zatroskaną minę.
Położyli Ethana, Logan przykrył go kocem a potem wyszedł z mieszkania.
- Przepraszam cię za to wszystko, ale ty też jesteś wariat, przecież wiesz, że nie możesz tyle pić. Do reszty zgłupiałeś - Grace go zganiła, gdy zostali sami.
Ethan w odpowiedzi tylko się uśmiechnął, już i tak ledwo co do niego docierało. Grace westchnęła, pocałowała go w policzek i wyszła cicho z mieszkania. Gdy przymknęła już drzwi, usłyszała rozmowę na schodach za rogiem.
- Nie po to przyjeżdżałam, żebyś teraz mi zakazywał nocowania u ciebie - zagrzmiała Isla.
- Nie czułbym się komfortowo z Ethanem śpiącym zaraz za drzwiami - odpowiedział jej Logan. - A poza tym, i tak skończę późno. Dylan nie przyjdzie, bo ma chorego dzieciaka, więc będę tkwił za barem do zamknięcia.
- Jak chcesz. Skoro wolisz towarzystwo tego rudzielca, to ja idę na imprezę do Beth.
- Przecież i tak późno skończę, więc... Isla...
Grace usłyszała stukot obcasów odchodzącej Isli. Poczekała jeszcze chwilę aż Logan zejdzie na dół i również udała się do głównej sali skąd Isla właśnie wychodziła na zewnątrz. Usiadła z powrotem przy barze i poprosiła Logana o piwo. Jackson wyłożył pieniądze na ladę.
- Ja za ciebie zapłacę.
- Dzięki.
- Wiesz, przepraszam, że tak wyszło, z Ethanem. Nie protestował kiedy Logan zaproponował picie.
Grace tylko przytaknęła i zaczęła sączyć swój bursztynowy napój. Rozmyślała nad obecną sytuacją. Tydzień temu, po urodzinach Isli, nie spodziewała się, że jeszcze spotka Jacksona i mimo jego grubiańskiego zachowania, spodoba jej się na tyle, że chciałaby z nim pójść na randkę. Z powodu jakiejś dziwnej wymiany zdań, Ethan założył się z nim, wiedząc, że przegra. Sama nie wiedziała czemu to zrobił, zastanawiała się czy Ethan w ogóle wie, czemu to zrobił. Nie pił nigdy wcześniej wódki, miał słabą głowę, a mimo to chciał pokazać na co go stać, no jak widać na niewiele. Nie spodziewała się, że w jej przyjacielu odludku drzemie taka chęć do próby pokazania innym, że jest lepszy niż im się wydaje. Ona sama lubiła go takim, jakim zawsze przy niej był, opiekuńczy i uroczy na swój sposób. Opowiadał jej, że jeszcze nawet w liceum bił się z chłopakami, którzy go przezywali, naśmiewali się z niego, ale widząc jaki jest spokojny obecnie, sądziła że wyrósł z tego. Widać myliła się. Gdy chodzili razem na studia, nie potrzebował adoracji innych, wystarczyła mu przyjaźń z Grace, teraz gdy poznał Jacksona i Logana, coś nowego się w nim obudziło. Zazdrość o przyjaźń Grace, samcza chęć pokazania kto rządzi, czy może coś innego? Może któryś z nich podobał się Ethanowi, tylko nie przyznał jej się do tego?
Pijany Ethan spał właśnie u jednego z nich w mieszkaniu. Zrobił to dla niej, czy dla siebie samego? A może z obydwóch powodów? Grace zastanawiała się, czy może to byłby dobry moment na wyznanie im całej prawdy? Nie ma chyba sensu brnąć dalej z kłamstwo, które i tak przerodziło się już w kabaret. W końcu Grace była towarem w zakładzie Ethana i Jacksona, sama się na to zgadzając. To zaczynało wyglądać podejrzanie. Powinna im się przyznać, ale tak żeby Isla nic nie wiedziała, bo to w końcu ona przede wszystkim miała obejrzeć to przedstawienie.
- Jackson, muszę ci coś wyznać. Nie jesteśmy razem, ja z Ethanem - wypaliła wprost.
Chłopak zwrócił się w jej stronę i spojrzał w szare poważne oczy. Z początku zdumiony, uniósł brwi i chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego zawołał Logana.
- A już myślałem, że spodobała mi się dziewczyna, która się nie szanuje - powiedział i uśmiechnął się drwiąco. Po czym zwrócił się do zdziwionej Grace. - To nie jest normalne, jeśli dziewczyna zgadza się być towarem w pijackim zakładzie.
Jego twarz mimo wypitego alkoholu była spokojna, kąciki ust unosiły się w uśmiechu, już nie drwiącym, ale pobłażliwym. Miał rację, uważając, że coś jest nie tak ze związkiem Grace i Ethana. Nie sądził, że przyzna się od razu, ale jednak perspektywa brnięcia dalej w takie kłamstwo nie miała sensu, po tym jak Ethan dla niej upił się alkoholem. Tylko czy mimo tego wszystkiego, nadal będzie chciała się umówić z Jacksonem?
Grace nabrała powietrza w usta, zupełnie nie wiedziała co ma powiedzieć, nie spodziewała się takiej odpowiedzi. A gdy w końcu się odezwała, jej głos był piskliwy:
- Ale, co podejrzewałeś?
Podszedł do nich Logan i oparł się łokciami o blat.
- Dziewczyno, na kilometr było widać, że raczej nie jesteście parą. Tylko dlatego przytaknąłem Jacksonowi, gdy stwierdził, że musi cię wyrwać.
Grace poczuła się głupio, musiała wybrnąć jakoś z tej sytuacji z twarzą.
- Ale byliśmy kiedyś razem. Na początku studiów, tylko jakoś rozeszło się po kościach i teraz się przyjaźnimy. - Sama się dziwiła jak łatwo jej przychodzą te wszystkie kłamstwa. - Ethan to bardzo fajny chłopak, chciałam tylko utrzeć nosa Isli, która ostatnio mnie denerwowała w tej sprawie, wytykając, że nie mam chłopaka.
- A teraz biedny Ethan śpi na górze pijany, i to z twojego powodu - skwitował sarkastycznie Logan.
Grace zaczerwieniły się policzki.
- Ale nie powiesz nic Isli? - zwróciła się do Logana.
- Nie martw się, możesz na mnie liczyć - uśmiechnął się do niej łagodnie.
- Czyli dasz się namówić na randkę? - Jackson puścił do niej oko i przysunął się bliżej.
Nie zaprotestowała.
* * *
Logan, zmęczony po trzynastu godzinach pracy, w końcu wrócił do mieszkania na górze. Przegryzł kanapkę, głodny jak wilk, po czym przypomniał sobie, że na kanapie śpi Ethan. Postawił na stole wodę dla niego i proszki przeciwbólowe, będzie miał chłopak niezłego kaca rano. Spojrzał na jego spokojną twarz i przysiadł na stoliku. Odgarnął włosy, które spadały mu na twarz, ewidentnie już przydługie i musnął usiany piegami policzek. Jeszcze chwilę mu się przypatrywał jak oddycha miarowo, po czym poszedł położyć się spać.
* * *
Ethana obudziły pierwsze promienie słońca, wbijające się do pokoju przez niezbyt szczelnie zaciągnięte zasłony. Otworzył leniwie jedno a potem drugie oko i od razu poczuł tępy ból głowy w skroniach. Leżał przez chwilę dochodząc do siebie, po czym wolno usiadł, oparł łokcie o kolana i ukrył twarz w dłoniach. Jęknął cicho i zaklął. Gdy podniósł głowę, zauważył na stoliku przed nim pustą szklankę, dużą butelkę wody i proszki przeciwbólowe. Ktoś się o niego zatroszczył. Nalał wody do szklanki i kilkoma dużymi haustami opróżnił ją westchnąwszy głośno na koniec. Potem się jeszcze napił popijając proszki.
Starał się przypomnieć sobie co się działo poprzedniego wieczoru i gdzie się znajduje. Pił wódkę, największy błąd w jego życiu. Wymiotował w toalecie, rozmawiał tam z Loganem, potem Grace mu coś mówiła gdy już siedział na kanapie, a potem już nic, musiał zasnąć. Sięgnął po swój telefon leżący na stoliku, był tam sms od Grace z wczoraj.
„Powiedziałam twoim rodzicom, że będziesz jutro. Jackson i Logan wiedzą, że kiedyś byliśmy razem, ale już nie jesteśmy parą ;) nic więcej im nie powiedziałam. Nie obudź rano Logana, pracuje do późna. Buźka”
Pięknie, Grace im wszystko wypaplała, niepotrzebnie wczoraj zrobił z siebie idiotę, ale w sumie na własne życzenie. Do tego okazało się, że spał u Logana, czyli to jest to mieszkanie nad barem.
Rozejrzał się po pomieszczeniu. Na lewej ścianie, czyli frontowej budynku, znajdowały się trzy duże okna, ale bez balkonu. Przez nie, między zasłonami, wdzierało się do środka światło słoneczne pięknego poranka. Po prawej były drzwi wejściowe i zaraz obok otwarta kuchnia z dużym stołem. Przed Ethanem, na wprost kanapy, na niewielkiej szafce stał trzydziesto dwu calowy płaski telewizor a pod nim jakiś dekoder, lub odtwarzacz, który wyświetlał godzinę ósmą piętnaście.
Powoli wstał czując jeszcze zawroty głowy. W głębi mieszkania znajdował się krótki korytarz, więc udał się tam w poszukiwaniu łazienki. Pierwsze drzwi na prawo były otwarte na oścież, więc siłą rzeczy zajrzał do środka. W pokoju stało duże łóżko, w którym właśnie spał Logan, przykryty kołdrą do pasa. Jego naga klatka piersiowa unosiła się miarowo. Ethanowi zrobiło się gorąco, zaczęły piec go uszy. Spuścił wzrok i prędko poszedł dalej.
Następne pomieszczenie okazało się niewielką toaletą, do której na chwilę wszedł, a potem znalazł łazienkę. Przemył twarz wodą, mocno ją pocierając dłońmi żeby się dobudzić. Wypłukał usta miętowym płynem do płukania stojącym przy umywalce i przeczesał mokrymi dłońmi rozczochrane włosy. Nie zamierzał czekać aż Logan się obudzi, miał nadzieję, że wyjdzie stąd jakoś nie musząc szukać kluczy.
Ubrał się i zajrzał jeszcze na chwilę do sypialni Logana. Nie śmiał przestępować progu, ale chciał popatrzeć jeszcze na jego spokojną twarz. Teraz leżał na boku przyciskając małą poduszkę do piersi. Jasne włosy miał rozrzucone na dużej poduszce, gdzie spoczywała głowa.
Wreszcie wyszedł na słoneczny, ale mroźny poranek i złapał autobus do domu. Po powrocie wykąpał się, zjadł śniadanie i położył jeszcze do łóżka, gdzie, nadal zmęczony, zasnął na kilkadziesiąt minut.
Po drzemce postanowił zadzwonić do Grace i porozmawiać z nią o poprzednim wieczorze. Dziewczyna okazała się być w dobrym humorze, wyjaśniając, że ma dzisiaj randkę z Jacksonem. W końcu opowiedziała mu wszystko co działo się w barze, po tym jak Ethan wyłączył się po alkoholu. Zwierzyła się, że sama nie wie dlaczego wyjaśniając chłopcom, że ona i Ethan nie są razem, jednocześnie ponownie skłamała, twierdząc, że kiedyś jednak byli parą. Ale zarzekła się, że nie wyjawiła im, że jest gejem, bo wie, że jeśli sam będzie chciał i czuł potrzebę aby im to wyznać, to wyzna.
- Idziemy dzisiaj najpierw do kina, a potem do jakiejś knajpki na kolację. Romantycznie, prawda? - zaświergotała do telefonu.
- Tak - westchnął, po czym dodał po długiej przerwie - Dziękuję ci.
- Ale za co? Przecież to ja cię wciągnęłam w to wszystko - odparła łagodnie.
- Wiem - usłyszała, że się uśmiecha. - Ale jednak nie wyszło tak tragicznie, mimo mojej małej wczorajszej wpadki. - Zaśmiał się cicho.
- Ja nie wiem co sobie myślałeś zgadzając się na konkurs picia. Naprawdę, czasami cię nie poznaję - urwała cicho.
- Tak, wiem, przepraszam - szepnął zażenowany.
- Ja też przepraszam. I nadal jestem ci winna obiad.
Grace odetchnęła z ulgą, wiedząc, że jej przyjaciel nie całkiem jeszcze stracił zmysły i znaną jej osobowość.
Porozmawiali jeszcze chwilę o rzeczach związanych ze szkołą, z przyszłotygodniowymi zajęciami, po czym Ethan udał się na dwór aby pobiegać. Pomyślał, że nie może zmarnować tak pięknego dnia na siedzenie tylko w domu.