The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 24 2024 17:46:23   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Ile warte jest życie 4
Zan westchnął. Skręcił ogień pod garnkiem na malutki i przeszedł do sypialni. Rozebrał się szybko i wsunął pod przykrycie, przygarniając do siebie jasnowłosego. Gorące ciało w wilgotnej od potu piżamie, przylgnęło do jego boku z pomrukiem zadowolenia. Od tej mokrej piżamy jeszcze więcej się przeziębi - pomyślał Zan - Zwłaszcza jak wyjdzie z łóżka przy otwartym oknie... Jeden po drugim zaczął rozpinać małe guziczki, odsłaniając lśniąca pierś chłopaka. Zdjął z jego ramion koszulę i rzucił na podłogę, tak samo postąpił ze spodniami, rozkoszując się dotykiem nagiej, rozpalonej skóry. Nagle dłoń Killo przesunęła się po jego boku w dół, na udo, a następnie ku środkowi. Palce zaigrały w króciutkich włoskach, odnajdując budzącą się pod wpływem dotyku męskość. Zan uśmiechnął się leciutko - Killo, przestań... Ale chłopak wcale go nie słuchał. Ujął mocno twardniejące podniecenie mężczyzny i z wprawą poruszył nadgarstkiem, przesuwając palcami, po gładkiej, aksamitnej powierzchni. Czarnowłosy westchnął i spróbował odepchnąć dłoń Killo, ale ten nie miał zamiaru przestawać. Dotykał wyłącznie tam, gdzie sprawiało to największą przyjemność, powodując u Zana coraz szybszy oddech. Kiedy uznał członek za dostatecznie twardy wgramolił się na biodra kochanka tak, że znalazł się on pomiędzy jego pośladkami, nie wchodząc do środka, a jedynie ślizgając się po trawionej gorączką skórze. Oczy Killo były zamknięte, policzki rozognione, oddech urywany. Pochylił się, odnajdując wargami usta Zana. Jego język śmignął w szybkim tańcu drażniąc i pieszcząc podniebienie, zapraszając do wspólnej zabawy. Dłonie czarnowłosego objęły go mocno za plecy, przyciągając jego pierś do piersi mężczyzny. Mruknął cichutko, wyginając grzbiet niczym kot, pod dotykiem palców. Ręce Zana obrysowały kształt jego żeber, przebiegły wzdłuż kręgosłupa, zatańczyły na obojczykach, by po chwili zsunąć się w dół, ujmując pośladki chłopaka i rozchylając je nieco. Killo jakby tylko na to czekał. Poderwał się i unosząc nieco biodra wprowadził kochanka w siebie, bez pomocy rąk, a jedynie delikatnym balansem ciała. Opadł powoli, wpuszczając go w gorące wnętrze do samego końca, tak głęboko, jak pozwalał mu rozmiar. Odchylił się do tyłu, podpierając na rękach i zaczął powoli, rytmicznie poruszać biodrami. Mężczyzna wyciągnął rękę w stronę jego członka, ale gdy tylko go dotknął, jego dłoń została natychmiast odepchnięta. Killo chciał bawić się sam. Unosił się i opadał powoli, mrucząc przy tym z rozkoszy, odginając głowę mocno tak, że jego włosy łaskotały Zana po nogach. Jak zwykle szybko znudził się tą pozycją. Przechylił się znów do przodu, przywierając do ust Zanazahna, jego biodra ani na chwilę nie wypadły przy tym z rytmu. Czarnowłosy pozwolił mu na taką zabawę dosyć długo, potem jednak postanowił przejąć inicjatywę. Było nie było, to on był stroną dominującą w ich związku. Objął chłopaka mocno w pasie i szybkim skrętem ciała zrzucił go z siebie, momentalnie lądując na nim. Killo roześmiał się radośnie, szeroko rozkładając kolana, ułatwiając mu dojście do siebie. Wszedł w niego mocno, wyrywając z gardła ochrypły krzyk. Teraz to on pracował szybko biodrami. Poczuł, że jasnowłosy znów chce zmienić pozycję i pozwolił mu na to, w dość ograniczonym jednak zakresie. Chłopak podciągnął kolana i powoli oparł łydki o obojczyki Zana, wypychając miednicę wysoko do góry. Robił to wszystko nie wypuszczając z siebie kochanka ani na sekundę. Ciepłe dłonie ujęły jego boki w mocnym uścisku, przytrzymując go w tej, dość niewygodnej pozycji. Biodra uderzyły w jego pośladki jeszcze mocniej. Dojście zajęło im już tylko chwilę. Zan opuścił chłopaka ostrożnie na łóżko i mocno przytulił się do wciąż drżącego, rozpalonego ciała. Killo wymruczał coś sennie mu do ucha. Zasnął, zanim jeszcze jego oddech się uspokoił. Zan przypomniał sobie o rosole. Wyskoczył z łóżka i nie okrywając się niczym pobiegł do kuchni. Na szczęście nie wykipiał z garnka i nie zalał gazu. Wrócił do pokoju po spodnie, po to by zaraz przejść do kuchni. Podłubał mięso widelcem, było już miękkie. Wywar również zyskał ładny złocisty kolor. Wyłowił cedzakiem rozgotowane warzywa i wyłożył je na talerzyk, żeby ostygły. Może rano pokroi je do sałatki. Następnie wybrał mięso i ułożył na półmisku, a całość zupy przelał przez sitko do innego garnka. Wyciągnął z szafki ulubiony żółty kubek Killo i nalał do niego rosołu. Pokroił też kawałek mięsa w drobną kostkę. Ustawił naczynia na tacy, dołożył talerzyk z lekarstwami i dwie buteleczki syropu i poszedł do sypialni. Błękitne oczy wyjrzały na niego spod kołdry, wciąż lśniące gorączką - Killo, zrobiłem ci coś pysznego - Zan przysiadł na brzegu łóżka, stawiając tacę na szafce nocnej - Usiądziesz na chwilę? -... - chłopak energicznie zaprzeczył ruchem głowy - Dlaczego nie? - Zimno mi... - Oh poczekaj, przyniosę ci jakąś koszulę... Mężczyzna przeszedł do pokoju obok i otworzył szafę należącą do jasnowłosego. Jego ulubioną puchową bluzę z kapturem faktycznie wyprał i teraz suszyła się na sznurku w łazience, druga, rozpinana nadal tkwiła w wannie, przemoczona przez deszcz, który przyprawił chłopaka o chorobę. Flanelowa koszula również spoczywała w praniu, natomiast reszta ubrań nijak nie nadawała się do łóżka. Zanazahn westchnął i otworzył własna szafę. Po chwili wyciągnął z niej czarnego polara na zamku i ruszył z nim w kierunku sypialni. Odsunął kołdrę i szybko naciągnął bluzę na ramiona trzęsącego się Killo. Pomógł mu usiąść, podpierając znów poduszkami i podał mu kubek, przytrzymując podczas, gdy pił. Kilka kropel ściekło po brodzie jasnowłosego, momentalnie wsiąkając w materiał polaru, jednak resztę wypił łapczywie, do ostatniego łyczka. Zjadł szybko również mięso, podawane mu po kawałeczku przez Zana - Dobre - mruknął otulając się mocno bluzą i kołdrą - Jeszcze lekarstwa - Po co? - Żebyś poczuł się lepiej. No już. Połknij to - wsunął do ust chłopaka dwie tabletki i podał szklankę z letnią wodą do popicia. - Teraz syrop, na ten twój kaszel... - Killo skrzywił się okropnie czując mocny miętowy smak. Stanowczo zaprotestował, gdy Zan wyciągnął w jego kierunku łyżkę z wapnem - Nie chcę - To jest dobre, no spróbuj choć - Nie chcę - odwrócił głowę - Killo proszę... Patrzył na niego uważnie powoli rozchylając usta. Uśmiechnął się lekko przełykając, po czym oblizał spieczone wargi. - No widzisz, mówiłem, że dobre. A teraz się położysz i trochę prześpisz, dobrze? Nie musiał czekać na odpowiedź, powieki Killo sam opadały, zasłaniając błękitne źrenice. Zan strzepnął poduszki i dokładnie okrył go kołdrą, otwierając okno jak szeroko, aby przewietrzyć pokój ze słodkawego, mdłego zapachu. Pozmywał szybko naczynia i przeszedł do salonu, siadając na sofie. Nagłe zmęczenie zmusiło go do położenia się, powieki ciążyły niemiłosiernie. Nic się przecież nie stanie jeśli chwilę się zdrzemnie. Sen przyszedł szybko. Killo poruszył się i otworzył oczy. W pokoju było szaro i monochromatycznie jakby czarno - biało. Świt. Pierwszym co zwróciło jego uwagę był niesmak w ustach. Skrzywił się. To da się szybko zlikwidować. Odrzucił kołdrę i usiadł na łóżku. W pokoju było chłodno. Lekki wiaterek wpadał przez uchylone okno powiewając firaną. Gdy wstał lekko zakręciło mu się w głowie. Powoli, ostrożnie stawiając kroki przeszedł do łazienki i pochylił się nad umywalką. Z kolorowego, plastikowego kubka wyciągnął pomarańczową szczoteczkę i szybko umył zęby mocno miętową pastą. Stopy marzły mu na kamiennej posadzce. Podreptał do sypialni i założył grube, białe, wełniane skarpetki. Zawroty głowy ustały, gdy tylko przywykł do pionowej pozycji. W mieszkaniu panowała absolutna cisza. Zan pewnie wyszedł do pracy - pomyślał. W brzuchu zaburczało mu głośno. W kuchni znalazł ugotowane warzywa i mięso na talerzyku. Zjadł kawałek i jedną gotowaną marchewkę, żołądek umilkł. Nie miał ochoty wracać do łóżka. Przeszedł do salonu z zamiarem włączenia telewizora, na sofie, zwinięty w kłębek, spał czarnowłosy. Killo oparł się o futrynę i patrzył na niego przez chwilę z uśmiechem. Nie budził go, tylko przyniesionym z sypialni kocem okrył go po ramiona i uchylił okno. Usiadł w fotelu i chwycił książkę leżącą na podłodze, którą wcześniej musiał czytać Zan. Nie wyciągał zakładki, zaczął od początku.













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 12 2011 13:22:03
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Shuichi (Shindo_Shuichi@interia.pl)
00:06 17-08-2004

mało... mało... ja cie więcej!!!
Nirja (Brak e-maila) 11:04 17-08-2004
hmmm Ja też (szerooooki uśmiech)
Aleksander (a_berenda@interia.pl)
16:29 18-08-2004

A ja to niby co?! Też cem więcej!! ^^
Natiss (natiss@tlen.pl)
23:42 18-08-2004

I ja też!! Więcej, więcej!! ^.^
Anathae (anathae@o2.pl)
02:08 19-08-2004

Przesympatyczne opo, ma w sobie takie ciepło. Ciekawe jak zaplączesz ich historię dalej? Póki co zdaje się mieć słodko-gorzki smak.
Setsunaa (Brak e-maila) 13:15 20-08-2004Opowiadanie jest wspaniałe. Chciałoby się mieć je w dłoni, opatrzone grubą miękko okładką i zatapiać się całą sobą w każde zdanie siedząc w fotelu przy mdłym świetle lampki- ono wprawia mnie w bardzo romantyczny nastrój. Godne jest pogratulowania. Czytałam je czując nieodgadnione ciepło. Hehe ciemnowłosy bohater zdaje się być pełen miłości i dobroci. Momentami chciałoby się byc Killo i mieć nad sobą takiego Zana. Czekam z niecierpliwością na kolejne części. GRATULUJE^^ talent na medal ^^
stokrotka (stokrotka_997@wp.pl)
11:53 23-08-2004

jeszcze i jeszcze i wiecej i więcej i jeszcze i jeszcze i jeszcze wiecej bo to jest boskie... ja też chce tak pisać chlip...
sintesis (Brak e-maila) 22:46 06-09-2004
opowiadanie jest jak juz zauwazyly to osoby przede mna przepelnione cieplem, a najabrdziej wzrusza mnie w nim opiekunczosc Zana.. to jest takie rozczulajace i calkowicie zaskakujace.. zatem pisz dalej bo czekamy z uwielbienie..
Fu (Brak e-maila) 16:12 10-09-2004
Rany aż nie wiem co powiedzieć smiley Dziękuję smileyBardzo mi miło.
No i piszę dalej smiley
Setsunaa (Brak e-maila) 11:34 03-10-2004
Kolejna część tak jak reszta wzbudziła we mnie bardzo miłe uczucie estetyczne...Podoba mi się Twoje opowiadanko, tylko czytając je czuję, że cała historia skończy się niestety tragicznie,,,,eh czekam na ciąg dalszy ^^
Fu (Brak e-maila) 00:25 06-10-2004
Setsunaa, gdybyś wiedziała o mojej manii, którą zatruwam życie seme... nie pisałabyś ostatniego zdania ^____-
Setsunaa (Brak e-maila) 19:13 16-10-2004
Nie bardzo wiem jak to rozumieć ale oks ^^\" hehe w kazdym razie opowiadanko jest bardzo dobre...
Waruna (Brak e-maila) 23:03 18-10-2004
Świetne opo! Ale ja też, czytając je, mam takie przeczucie tragedii... Przykra sprawa. Ale może tylko mi się wydaje? Hehe... Prawda?
Arvin (Brak e-maila) 17:09 20-10-2004
Ładne, a kiedy bedzie choć następna część?
Waruna (Brak e-maila) 23:43 12-12-2004
Będzie żył! Będzie żył! Dziękuję! Dziękuję za to zakończenie Fu-chan!!!!! Uh... chyba ulżyło mi bardziej niż Zanowi... Cholera. Że też przejmuję się tak opowiadaniem... ja chyba nie mam wystarczająco problemów w życiu ^^
sintesis (Brak e-maila) 18:43 13-12-2004
juz sie balam ze usmiercisz ta czulosc, ale wszystkie nadzieje zmartwychwstaly... cudownie... dziekuje bardzo za to opowiadanie smiley
orestes (Brak e-maila) 12:18 09-01-2005
Dzięki Bogu zakończyło sie happi endo smiley. zapłakałabym sie gdyby blondasek umarł. nie lubie angstów bo zawsze wpadam w doły po angstach. ale to nie był angst i super smiley. fajnie by bylo napisać następną część smiley. proszem o następną częśc smiley.
Dizzy-Sun (Brak e-maila) 19:08 01-06-2005
Och, jak przyjemnie się czytało, a raz przyłapałam się na tym, że mam rozchylone usta...cóż za widok =) Ale opowiadanie wyśmienite, zresztą jak wszystkie twego autorstwa. Talent - posiadasz go.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum