ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Przeklęci 2 |
Po hollu przetoczył się podmuch lodowatego wiatru. Katherina cofnęła się nieco i objęła ramionami, natomiast Winc trwał nieruchomo, wpatrując się w postać uwiecznioną na płótnie. W korytarzu pojawiła się Marta.
- Co się dzieje Jago? - spytała ciepło - Niemal całe manor zatrzęsło się przed chwilą
- Ta stara... ta stara wiedźma...powiedziała, że popełniłem samobójstwo - wysyczałem jadowicie, usiłując się uspokoić
- Och nie przejmuj się - poklepała mnie pocieszająco po ramieniu - To było tyle lat temu... zresztą... już jutro jej tu nie będzie.
- Tak. Jasne. Dzięki Marto - westchnąłem czując jak złość mnie opuszcza
- Nie ma sprawy - uśmiechnęła się - To ja idę...
I faktycznie. Postąpiła parę kroków, celowo przenikając przez Katherinę, która wzdrygnęła się cała, po czym znikła przechodząc przez ścianę. Marta była tutaj najstarszą rezydentką. Praktycznie zamieszkiwała ten kawałek ziemi zanim jeszcze Janinie Black przyszło do głowy wybudować manor. Została zabita przez rywalkę, przeklęta przez swojego męża. Ja również zostałem zamordowany.
Dom przejąłem po nagłej, a niespodziewanej śmierci ojca. Co prawda ojciec posiadał jeszcze siostrę Katherinę, jednak moja babka Antonina wyraźnie zaznaczyła w testamencie, że Katherina ani jej dzieci nie mogą przejąć majątku, dopóki żył będzie któryś z potomków męskiej gałęzi Blacków. No więc skrzywdzona latorośl postanowiła sama sobie otworzyć drogę do spadku. Tego wieczora jak zwykle przechadzałem się po blankach północnej wierzy, czekając znak od mojej miłości. Tylko z północnej baszty, bowiem było widać oddalone o wiele mil inne posiadłości, a wśród nich tę jedną... tę, w której mieszkał Kirsten... Każdego wieczora odległy błysk światła z okienka na poddaszu mówił "Kocham Cię, Jago. Dobranoc" Tej nocy, gdy wyszedłem na blanki poczułem tylko nacisk drobnych dłoni na plecach, potem pęd powietrza, brak czasu nawet na krzyk i twardy upadek na ziemię. Przez chwilkę zachowałem jeszcze świadomość, potem rozgwieżdżone niebo runęło mi na głowę. Nie wiem jakim cudem usłyszałem jeszcze odległy zimny, szyderczy szept
- Bądź przeklęty, Jago Black.
Otrząsnąłem się z zamyślenia, zauważając, że Wincent i ciotunia już poszli dalej. Wspominanie śmierci, zwłaszcza własnej nie jest rzeczą przyjemną. Pobiegłem za nimi. W nagłym przypływie złośliwości przysiadłem na kolanach Katheriny, sprawiając, że zaczęła drżeć jak liść na wietrze
- Cholerne przeciągi - mruknęła
Skierowali się ku poddaszu, prawdziwej skarbnicy staroci w manor. Ciotunia dysponowała specjalną windą, która pozwalała jej na swobodne przemieszczanie się w płaszczyznach pionowych i doglądanie rupieciarni. Przez lata zgromadziły się tu najprzeróżniejsze okazy. Było więc lustro stojące, w rzeźbionej, mosiężnej ramie, za które każdy kolekcjoner antyków oddałby fortunę. Była drewniana kołyska, którą osobiście użytkowałem będąc jeszcze niemowlęciem. Było mnóstwo skrzyń i kufrów o tajemniczej zawartości, nie otwieranych od lat, pokrytych patyną kurzu. Była poobtłukiwana harfa, w której brakowało kilku strun, była ocynkowana beczka, której nikt nie miał odwago otworzyć, były wielkie, porcelanowe lalki bez oczu, rąk, a nawet niekiedy głów. Były długie wieszaki nieużywanych ubrań tak zniszczonych przez długie przebywanie w wilgotnym, zatęchłym pomieszczeniu, że nie nadających się do niczego. Była w końcu dębowa trumna, stojąca pionowo w narożniku. Trumnę wykonał stolarz z miasteczka na specjalne zamówienie mojego dziadka. Wyściełano ją błękitnym atłasem, nadgryzionym obecnie dość intensywnie przez mole, tudzież inne żyjątka i zwisającym w malowniczych strzępach. Historia trumny była dość ciekawa. Dziadek zamówił ją, przeczuwając swoją rychłą śmierć, a podejrzewając, że babka poskąpi na pogrzeb. Mijały tygodnie, miesiące, lata, a dziadkowi nie spieszyło się z umieraniem. W końcu niemal jedenaście lat po niefortunnym zakupie dziadek utopił się w dość odległej rzece, kiedy pojechał samotnie na ryby. Ciała nigdy nie odnaleziono, skutkiem czego trumna stała nadal na strychu niewykorzystana. Nikomu nie przyszło do głowy jej wyrzucić. Taka ładna trumna wszak może do czegoś się przydać. Ciekawe tylko do czego. Stała więc sobie spokojnie, pokryta setkami pajęczyn i niemal centymetrową warstwą kurzu i jak znam życie, postoi jeszcze kolejną dekadę. Drewniana podłoga skrzypiała i trzeszczała niemiłosiernie pod naporem kół elektrycznego wózka obciążonego ciotką. Chmury kurzu, wzbijającego się przy każdym kroku zawirowały w powietrzu, zagęszczając je. Winc kichnął raz, potem drugi, a potem dostał takiego ataku kataru, że musieli pospiesznie opuścić lamus. Katherina uznała prezentację domu za skończoną. Istniały co prawda jeszcze piwnice i pomieszczenia gospodarcze, jednak, jak sama stwierdziła, Wincent mógł je zobaczyć bez jej towarzystwa. Jasnowłosy propozycję tę przyjął z westchnieniem ulgi. Ciotunia zaczęła oddalać się ku swojemu pokojowi, więc szybko zlazłem z jej kolan, zamierzając zostać z Wincem. Rozejrzał się dokładnie czy nikt go nie obserwuje i wrócił do korytarza z portretami. Wyraźnie podobał mu się ten, który przedstawiał mnie. Stanął naprzeciw niego i zapatrzył się weń w bezruchu
- Jago Black....
Przeczytał napis widniejący na mosiężnej tabliczce umieszczonej pod obrazem, a zrobił to w taki sposób, że aż ciarki przeszły mi po grzbiecie. Zbliżył się do niego i wyciągnąwszy palce dotknął chropowatego płótna. W tym momencie zza zakrętu wyszedł mój dobry znajomy Tevo.
- O, Jago, część - przywitał się- A to kto?
- Nowy pan na zamku...
- O! - zdziwił się - A stara?
- Jutro powiemy jej papa - uśmiechnąłem się szeroko - Wiesz, ona powiedziała mu, że popełniłem samobójstwo. Przez dziewczynę!!
- Aj - Tevo skrzywił się niemiłosiernie - A to suka wredna. Damy jej dzisiaj popalić? No wiesz, ostatnia noc - mrugnął do mnie porozumiewawczo
- Raczej nie. Wolę popilnować nowego. Możesz jej dopiec w moim imieniu.
- Nooo. Spodobał ci się?
- Zjeżdżaj Tevo!
- No, co? Zapytać nie można. Jesteś drażliwy jak stara baba...
Tevo zginął mając jakieś trzydzieści lat, co nie przeszkadzało mu intelektualnie być na mniej więcej moim poziomie. Zawsze był zadziorny i bezczelny, ale w gruncie rzeczy równy facet. Kopnąłem go na odchodnym w cztery litery, bo co mi będzie jakieś insynuacje odstawiał. Zresztą, nawet jeśli Winc mi się spodobał, to jest to tylko i wyłącznie moja sprawa. I ogólnie rzecz ujmując nie spodobał mi się. Wcale a wcale. W ogóle. W żadnym wypadku. No... No dobrze, może troszeczkę. Odrobinkę. Odrobinkę bardzo - przyznałem się sam przed sobą - Mam nadzieję, że nieco tutaj pobędzie.
Wincent odczepił się wreszcie od obrazu i powoli zszedł na parter do głównego hollu. Rozejrzał się po nim ciekawie, po czym wyszedł na zewnątrz cicho zamykając za sobą drzwi. Podążyłem za nim. Marta pomachała mi z blanków północnej baszty, odmachałem. Jasnowłosy natomiast ruszył w kierunku garażu. Wyprzedziłem go, chcąc zobaczyć jego reakcje na małą wystawę motoryzacyjną. Odemknął leciutko potężne, dwudrzwiowe wrota i wsunął się do środka. Gdy brama zamknęła się znaleźliśmy się w idealnej ciemności. Widziałem jak wyciąga rękę, szukając po omacku włącznika światła na ścianie. Czekałem cierpliwie aż namaca. Znalazł, przekręcił i... Wyraz jego twarzy odzwierciedlał najzwyklejszy w świecie szok. W garażu istotnie, zgodnie ze słowami Katheriny, stało sześć samochodów. Chevrolet, który odebrał Winca z lotniska był najskromniejszy i najtańszy. Obok niego stała jeszcze limuzyna volvo, dwa mercedesy jeden kabriolet, a drugi nie, piaskowy Landrover z pełnym wyposażeniem i mały sportowy mini cuper, zapewne do wojaży bez szofera. Jasnowłosy przyglądał im się z mieszaniną podziwu i niedowierzania. Podszedłem do chevroleta i skupiwszy się nacisnąłem na jego maskę. Leciutkie drgnienie uruchomiło czujnik jezdny, w kokpicie zamigała ostrzegawczo czerwona lampka, a po dziesięciu sekundach samochód zawył syreną iście szatańską. Wincent aż podskoczył. Rozejrzał się dookoła przerażony. Samochód wył i błyskał światłami. Po kilkunastu sekundach do garażu wpadł zdyszany Karol. Uspokoił się, gdy jego wzrok padł na Wincenta.
- Przepraszam - bąknął jasnowłosy - Nawet go nie dotknąłem
Mężczyzna westchnął, po czym podszedł do przeszklonej szafki zawieszonej na jednej ze ścian i otworzył ją kluczem wyjętym z kieszeni. Z szafki wydobył małe plastikowe urządzono. Urządzono mrugnęło niebieskim światełkiem i piekielne wycie ustało.
- Przepraszam panicza, ten alarm jest zbyt czuły...
- Oh darujmy sobie tego panicza, Wincent Black - Jasnowłosy wyciągnął rękę
- Karol Bratsky. Czy pań... czy twoja ciotka nie będzie miała nic przeciwko?
- Nawet gdyby... musiałaby się dowiedzieć...
- Wybacz, że to mówię, ale strasznie się cieszę z jej wyjazdu....
- Nie ma co. Ja też. Ona jest jakaś.... przytłaczająca
- Oh przytłaczająca to mało powiedziane.
Karol wyjrzał na chwilę z garażu, wrócił, zamknął drzwi, pstryknął pstryczkiem na ścianie i wyciągnął papierosy z wewnętrznej kieszeni uniformu. Wysunął paczkę w kierunku Winca. Ten poczęstował się. Zapalili w milczeniu. Przysiadłem koło jasnowłosego, bawiąc się smużkami dymu, formując z nich zabawne kształty. Nie zauważał mojego działania, a szkoda.
- Długo tu pracujesz?
- Trzydzieści jeden lat.
- No to długo.
- Tak. Można tak powiedzieć.
- Ciotka to... ona zawsze taka była?
- Tak. Odkąd pamiętam. Mój ojciec pracował tu przede mną i też nie wspominał jej najcieplej.
- Rozumiem. Powiedz mi, bo jakoś mnie zainteresowało. Jeden z poprzednich właścicieli. Znaczy ty nie będziesz pamiętał, ale twój ojciec. Kojarzy ci się Jago Black?
- Jago, Jago, czekaj...coś niby słyszałem, ale nie pamiętam dokładnie, zresztą może to nie o nim. Zapytam taty i jutro ci powiem ok.?
- Jasne. Dzięki.
Siedziałem jak sparaliżowany. O co mu chodziło? W korytarzu było kilka innych portretów, więc dlaczego właśnie na mnie się uwziął? Zastanawiające. Wpadł mi do głowy nagle szatański pomysł. Poderwałem się z siadu i wybyłem w trybie natychmiastowym, ignorując wszelkie przeszkody runąłem do swojego pokoju. Zdaje się, że po drodze przeszedłem również przez gosposię. Trudno się mówi. Drzwi były zamknięte na klucz. Przeszedłem przez nie i zmaterializowałem się tak bardzo jak tylko mogłem. Podszedłem do biblioteczki i przesunąłem palcem po grzbietach moich książek. Trzy oprawione w cienką czarną skórę woluminy stały równo jeden koło drugiego. Moje pamiętniki - uśmiechnąłem się kwaśno - zbiór największych bzdur, jakie zdarzyło się komukolwiek napisać, ale... Proszę bardzo. Interesuję go, to niech sobie chłopak poczyta. Wysunąłem pierwszy z nich odrobinę. Miałem plan. Przybrałem swój naturalny stan skupienia i krążyłem po pokoju niczym tygrys w klatce. Mógłby już przyjść. Nie czekałem długo. Usiadł w fotelu przy biurku i potarł skronie palcami, jakby bolała go głowa. Odczekałem chwile, po czym zmaterializowałem się nieco i pociągnąłem wysunięty tomik. Spadł z głośnym stukiem na podłogę, zwracając uwagę jasnowłosego. Rozpłynąłem się natychmiast, na wszelki wypadek. Wstał z fotela i powoli podszedł do regału. Sięgnął po książkę i zamknąwszy ja, chciał odstawić z powrotem na półkę, idiota. Zmaterializowałem się znów. Pchnąłem skrzydło okna. Uderzyło go w rękę ponownie wytracając książkę na podłogę. Przekręcił klamkę okna, zamykając je na stałe. Podniósł wolumin i w końcu spojrzał na tłoczony napis na okładce. Przerzucił kilka kartek, unosząc zabawnie brwi. Wrócił do fotela i usiadłszy na nim bokiem, przerzuciwszy nogi przez poręcz zatopił się w lekturze. Usiadłem na biurku i zapatrzyłem się w niego. Śliczne lazurowe tęczówki poruszały się szybko, przebiegając linijki pisma. Minuty mijały powoli, cisza zastygła w pokoju, zakłócana jedynie oddechem i szmerem przewracanych kartek. Nie mogłem oderwać wzroku od jasnowłosego, zupełnie, jakby coś, jakaś niematerialna siłę, trzymała moją głowę w ten sposób by na niego patrzeć. Patrzyłem więc i patrzyłem i nie mogłem przestać patrzeć. Na wysoko sklepione łuki brwi, na leciutko wystające kości policzkowe, na niewielki, wąski nos, pełne, ciemne usta. Usta zwilżone nagle językiem, lśniące teraz, odrobinę rozchylone. Policzki zarumienione. Zerwałem się szybko i zajrzałem nad jego ramieniem, czytając równe pochyłe pismo. Cholera, zupełnie zapomniałem! Ponieważ z założenia te pamiętniki nie miały być przez nikogo czytane, wypisywałem w nich najrozmaitsze bzdury. Folgowałem sobie w opisach igraszek z Kirstenen i właśnie jeden z takich opisów przyprawił Wincenta o rumieńce. Opisałem wszystko dokładnie, ze szczegółami. Nagłe pukanie do drzwi sprawiło, że obaj podskoczyliśmy. Winc zerwał się z fotela, gwałtowanie przechodząc przeze mnie, co było strasznie nieprzyjemne i ukrył pamiętnik pod poduszką. Otworzył, wpuszczając do pokoju Sebastiana.
- Paniczu, pani Katherina oczekuje wraz z notariuszem w gabinecie.
Jasnowłosy szybko zerknął w lustro, skrzywił się leciutko, ale zaraz poszedł za kamerdynerem do pokoju ciotki. Nie fatygowałem się za nimi, wolałem zostać i zobaczyć, co też niegdyś nawypisywałem za brednie. Wyciągnąłem książkę spod poduszki i zatopiłem się we wspomnieniach
... Kirsten, syn hrabiego Balmounta, z miasteczka. Przybyli dziś na proszony podwieczorek, organizowany przez mamę. Hrabia Balmount jest odrażający. Ma wielkie, trzęsące się brzuszysko i niedokładnie poobszywane mankiety, ale to już pewnie wina służby. Nie potrafi zachować się przy stole, wciąż jadł tym samym widelcem, chociaż służba ustawiła pełna zastawę. Hrabina przypomina konia. Ma długą twarz i wodniste, cielęce oczy. Za to Kirsten. Cóż, nie wiem jak z takich rodziców mógł się urodzić ktoś tak ładny. Bo Kirsten naprawdę jest piękny. Ma długie, kasztanowe loki i cudowne szmaragdowe oczy. Jest starszy ode mnie o trzy lata. Wiem, pytałem go. Sam zaproponował, żebyśmy przeszli się po ogrodzie. Pogoda była piękna, a rozmowa przy stole straszliwie nudna. Pocałował mnie. Nigdy nie sądziłem że pocałunek może być tak przyjemny. Zwłaszcza, kiedy wsunął mi język do ust. Nie wiedziałem że można całować w ten sposób. Powiedziałem mu to. Śmiał się, że jeszcze bardzo mało wiem, ale jeżeli chcę może nauczyć mnie kilku rzeczy. Chciałem. Nie wiem dlaczego tak dobrze mi się z nim rozmawiało. Koniecznie chciał obejrzeć mój pokój. Pozwoliłem mu, bo dlaczego nie. Gdy tylko zamknąłem za nim drzwi, przycisnął mnie do nich i znów pocałował. I przekręcił klucz w zamku, bo powiedział, żeby nam nikt nie przeszkadzał. Śmiał się, gdy zapytałem w czym przeszkadzał. Poprowadził mnie do łóżka i kazał mi się położyć. To było jakieś nierzeczywiste i strasznie ciekawe. Wyciągnął mi koszulę ze spodni i podniósł wysoko oglądając mój brzuch. Dotykał mnie wargami. Było przyjemnie. Miał gorące usta i wilgotne. Potem on też ściągnął koszulę i ja mogłem go dotykać. Dotykałem go palcami potem również ustami. Miał twardy brzuch, ze śmieszną krateczką. Powiedział, że też będę taką miał, jeżeli będę dużo ćwiczył i powiedział że pokaże mi jak ćwiczyć. Ściągnął moje spodnie i swoje. I znów dotykał mnie ustami. Po brzuchu, po udach i TAM. Nie chciałem mu pozwolić, ale to było takie przyjemne. Miał strasznie gorące wargi. W pokoju również zrobiło się gorąco, chociaż okno było otwarte. Kirsten mówił że to normalne. Znaczy mówił później, bo wtedy trzymał mnie w ustach i poruszał głową w dół i w górę. Było mi strasznie dobrze, tylko nagle przestałem móc oddychać. Musiałem łapać powietrze otwartymi ustami jak po nurkowaniu w jeziorze. I wtedy stało się coś dziwnego. Coś wyrwało się gdzieś z mojego środka, odbierając oddech do granic. Wszystkie mięśnie napięły się w skurczu, ale ten skurcz nie bolał. Był strasznie przyjemny. Znów mnie pocałował., jego wargi były słone, powiedział, że to ode mnie. Spytał, czy było mi dobrze. Powiedziałem zgodnie z prawdą, że było mi bardzo dobrze. Tak bardzo dobrze, jak nigdy. Zapytał, czy chciałbym, żeby jemu było tak samo dobrze. Chciałem. Powiedział, że może mnie boleć, ale ja nie widziałem, żeby jego bolało i byłem strasznie ciekawy co dalej. Kazał mi się dotknąć tam, na dole. Był dużo większy niż ja i miał tam brązowe włosy, nie czarne, jak u mnie. Dotknąłem go był strasznie twardy i bardzo ciepły. Dotknąłem go ustami tak jak on mnie. I wcale nie bolało, tak jak myślałem, ale wtedy on powiedział, że chodziło mu o coś innego. Kazał mi uklęknąć na łóżku i oprzeć się na rękach. Uklęknął za mną i wsunął język tam. Prosiłem, żeby tak nie robił, bo się wstydzę, ale nie chciał przestać. I ja też nie chciałem żeby przestał. A potem faktycznie zabolało. Bo wsunął się we mnie TYM. Aż mi w oczach pociemniało. Próbowałem go odepchnąć, ale chwycił mnie za ręce i obiecał, że zaraz przestanie, że boli tylko na początku. Pozwoliłem mu się poruszać. Wyciągał to i wkładał z powrotem i naprawdę przestało boleć. Kirsten powiedział że mam fajną pupę. To był komplement. Ruszał się tak we mnie dość długo. I coraz bardziej mi się podobało. I znowu złapał mnie ten dziwny skurcz co poprzednio. Zdziwiłem się, gdy poleciała ze mnie przezroczysta ciecz. Wziąłem trochę na rękę. Nie miało zapachu i smakowało jak surowe jajko. Kirsten wpychał się we mnie coraz mocniej. I w końcu on też się wyprężył. I zostawił we mnie to samo, co miałem na palcach. Odwrócił mnie do siebie i znów pocałował. Lubiłem jak to robił. Powiedział że strasznie mu się podobało. Mi też się podobało. Obiecałem, że nikomu nie powiem, bo Kirsten powiedział, że jak ktoś się dowie, to nie będzie mógł już przychodzić i nie pokaże mi innych fajnych rzeczy. Obiecałem. Przysięgłem że nie powiem. Ubraliśmy się szybko i wróciliśmy do ogrodu. Bujaliśmy się chwile na huśtawce i czekaliśmy aż po nas przyjdą. Zapytałem go co to właściwie było, to co robiliśmy. Strasznie się śmiał. Powiedział, że kochał mnie. Co to znaczy, że mnie kochał? Muszę go zapytać, kiedy przyjdzie następnym razem. Przyjdzie niedługo, bo Hrabia Balmount ma jakieś interesy z moim ojcem. Kiedy myślę o nim czuję dziwne mrowienie między nogami. Musze mu o tym powiedzieć. Nie mogę się doczekać...
Przekartkowałem tomik, otwierając go na pierwszej stronie. Data wykaligrafowana u jej dołu uświadomiła mi że miałem wtedy trzynaście lat. Miałem trzynaście lat, kiedy pierwszy raz kochałem się z mężczyzną. I nie był to raz ostatni. Po kilku spotkaniach ojciec mój i Kirstena założyli spółkę i bywaliśmy dość często u siebie na kolacjach lub innych spotkaniach służbowych. Za każdym razem Kirsten pokazywał mi jakieś nowe pieszczoty, nowe pozycje. Miał wtedy duże doświadczenie, które jaki mi kiedyś wyjaśnił wzięło się z podglądactwa. W tamtych czasach jego pokój sąsiadował z sypialnią starszego syna hrabiego Balmounta, z pierwszego małżeństwa. Chłopak miał wtedy dwadzieścia kilka lat i niezgorszy temperament. Miałem okazje również poobserwować go w akcji, gdyż rodzice zadowoleni z mojej przyjaźni z Kirstenem pozwalali mi czasami u niego nocować. Wapienne ściany domu Balmountów spękały wskutek działania wilgoci i w samym narożniku pokoju mojego kochanka pojawiła się szpara, pozwalająca podglądać ekscesy zza ściany. Kirtsen oglądał je, a później wypróbowywał na mnie, dbając o moją wszechstronną edukację w tej dziedzinie. Zabawa w miłość przerodziła się z biegiem czasu w prawdziwe uczucie, które trwało cztery lata, aż do mojej śmierci.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 12 2011 12:45:28
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
kethry (kethry@interia.pl) 01:22 17-08-2004
ha ha! no to jestem pierwsza )). stanowoczo moje najbardziej ukochane opowiadanie Fu. KONIECZNIE pisz dalej, bo cie wlasnorecznie obedre ze skory ( a wiesz, ze moge ). hm... moze tylko Dante czasem palme pierwszenstwa odbiera, ale to od nastroju zalezne...
Nirja (Brak e-maila) 11:02 17-08-2004
hmmm tak, opowiadanie dobre, a nawet bardzo. Pisz dalej, pisz....
Enna (enna_eithiel@op.pl) 12:25 17-08-2004
ZGADZAM SIĘ Z PRZEDMÓWCAMI i
PISZ DALEJ!!!
Alexa (Brak e-maila) 14:50 27-08-2004
Śwetne opo. Poprzednicy mają racje^^ pisz, pisz..
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 19:26 27-08-2004
Mój #1 w kategorii duchy Twoje duchy są boskie, nigdy wcześniej nie czytałam o takich fajnych^^ Kicia też jest seksy Bardzo mnie ciekawi jak to się potoczy, oj bardzo..... Jak ja kocham metafizykę...
tanpopo (tanpopo@o2.pl) 10:45 03-09-2004
pisać dalej pisać bardzo mnie ciekawi co będzie dalej
Yoan (Brak e-maila) 17:29 03-10-2004
Bardzo sympatyczne opo. ^ ^
shojo (shojo@o2.pl) 20:30 07-10-2004
¦wietne opowiadanie, wszystko mi sie podoba, styl pisania, pomysł, postaci, czekam z niecierpliwoscia na dalszy ciąg!!
Aniay (Brak e-maila) 14:19 09-10-2004
No.1!! Fantastyczne, jak zreszta wszystkie Twoje opa... niohoho ja kce wiecej i dalej...
Ignis (Brak e-maila) 15:41 22-10-2004
To..jest...swietne *-* ja mam słabość do taakich klimatów *-*
lollop (Brak e-maila) 21:01 20-11-2004
tio jest siuuper!!! a jeszcze jedno. dasz mi takiego duszka jak Jago?? ładnie plosię (maślane oczka)
Miyu_M (yami_no_kodomo@o2.pl) 00:36 15-12-2004
Nie wszystkimi Twoimi opciami byłam absolutnie zachwycona ( choć żadnego nie rzuciłam bez doczytania do końca, czyli według mojej prywatnej skali są niezłe!), ale to jest znakomite!!! Błagam, pisz dalej, uwielbiam ta historię! Przede wszystkim jest zabawna, pomysłowa, oryginalna wreszcie, to własnie najbardziej mnie w niej ujęło. Naprawde nie mogę się doczekac dalszego ciągu!
neiya (Brak e-maila) 11:32 17-03-2005
przylączam się do przedmóców niecierpliwie czekam na ciąg dalszy to po jest... jest... heh, slow mi brakuje...
Dizzy-Sun (Brak e-maila) 22:45 08-06-2005
Boże, to jest po prostu genialne! Jak gratuluje tak ogromnej gamy pomysłów, no po prostu to opowiadanie mnie wciągnęło, tak wciągnęło, iż nie wiem czy wypłynę na powierzchnię, jeśli nie dostanę kolejnej porcji...Wszystkie twoje opowiadanie są...och, wiesz dobrze jakie są, ale takiej historii z duchami (uwielbiam te duszyczki) nie da się po prostu przeczytać i zapomnieć...Ok, ok już więcej się entuzjazmuję, ale to było świetne, no =)
Ali Ali (Brak e-maila) 18:04 13-06-2006
Bardzo ładne i nareszcie robi się ciekawe!!!! Podoba mi sie bardzo. Niketróre opowiadanie to taki szmiry. Mało nie padałm zezczęścia, kiedy się okazało że to nia nie jest. Czekam na kolejne częsci z niecierpliowścią. Dodaj kolejną części pliz!!
anime_ania (Brak e-maila) 18:37 28-08-2006
świetne opowiadanie juz nie mogę sie doczekać dalszych części i mam nadzieje że za niedługo będę miała okazje je przeczytać:] owocnej dalszej pracy twórczej
nie no (Brak e-maila) 22:38 19-09-2006
(wyciąga transparetnt i zaczyna dreptać w kółko skandując jak to bardzo pragnie ciągu dalszego)
oreiX (Brak e-maila) 13:20 01-12-2006
To jest genialne! Uśmiałam sie, naprawdę. dobre opisy. ciekawy pomysł. I co się mi najbardziej podoba to teksty w dialogach. Środek nocy a ja sie śmieje.
Kiedy ciąg dalszy? To jest naprawdę dobre. Cholernie dobre z przewagą i naciskiem na DOBRE.
^___^ Więcej!
Insania (Brak e-maila) 15:45 17-11-2007
Jej! Jakie świetne to opowiadanie!Kiedy 8 część?
Lenna (Brak e-maila) 00:01 24-06-2009
Hm... Można liczyć na ciąg dalszy? xD Błagam ^^
s (Brak e-maila) 08:59 12-09-2009
Popieram przedmówców i również pytam, czy możemy jeszcze liczyć na kontynuację. Mam taką cichą nadzieję, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|