ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Gówniarz 2 5 |
Reszta świąt przebiegła bez większych problemów, Igor nawet rozmawiał z niektórymi członkami rodziny, jakby należał do niej od dawna, a nie zaledwie od dwóch dni. W końcu nadszedł czas by wracać do domu.
- Pan Kot jest strasznie niezadowolony – stwierdził Michał, kiedy już się zapakowali i jedyne co zostało to transporter ze zwierzakami. – Widzisz jaką robi minę? Zobacz – podsunął klatkę tuż pod nos Igora. Ten popatrzył uważnie, ale stwierdził, że jak dla niego to ten zwierzak ma minę taką samą jak zawsze.
- Ty się dziwisz? – mruknął Gabriel, po czym wsadził rękę do środka i pogłaskał kota, który miauknął nieszczęśliwie. – Zabrano go z jego przytulnego domu i wywiozło gdzieś w obce miejsce… On nie lubi zmian, denerwują go. Wszystko już spakowane? – spojrzał na Igora i Michała, na co pokiwali twierdząco głowami. – Pożegnali się ze wszystkimi? – kolejne kiwnięcie. – No to jedziemy.
Wsiedli i ruszyli. Dojechali do celu wieczorem. Igor wszedł do swojego pokoju z westchnieniem ulgi. Chociaż Karol był całkiem sympatyczny i nawet całkiem fajnie się z nim gadało, to jednak dzielenie łóżka nie było dobrym pomysłem. Z westchnieniem ulgi rzucił się na łóżko i wtulił twarz w poduszkę wdychając jej zapach.
Następnego dnia, kiedy siedział w swoim pokoju czytając jakąś książkę, wszedł Gabriel i powiedział:
- Musimy porozmawiać. Możesz przyjść do salonu? – Po czym wyszedł.
Igorowi serce podeszło do gardła. Czyżby Gabriel chciał się czepnąć o ten incydent z misiem w święta? Przecież Michał mówił, że nic się nie stało, i gówniarz i jego matka podobno zapomnieli o tym szybko. Z bijącym sercem przeszedł do salonu. Gabriel siedział w fotelu z poważna miną, a Michał coś oglądał w telewizorze. Znaczyło to, że Michał nie ma zamiaru brac udziału w rozmowie, ale wszystko będzie słyszał.
- Siadaj – zarządził Gabriel. Igor posłusznie usiadł na kanapie. – Doszedłem do wniosku…
- Doszliśmy – przerwał mu Michał nie przerywając oglądania filmu. – Gdyby nie ja, to byś w ogóle nie wpadł na ten pomysł.
- Nie przerywaj mi – Gabriel skrzywił się. – Może i nie jestem zbyt dobrym ojcem, ale staram się. Więc, doszliśmy do wniosku – zwrócił się do Igora – że jesteś już w takim wieku, że powinieneś dostawać kieszonkowe.
- Słucham? – Igor spodziewał się wszystkiego, nawet tego, że mu powiedzą, że go nie chcą i musi wracać z matką do tej klitki w której ostatnio mieszkali, ale nie tego.
- Kieszonkowe – Michał odwrócił się i wyszczerzył zęby – znaczy pieniądze, mamona, forsa, kasiora, money, dinero, diengi, argent i jeszcze wiele innych, jak to mówią na całym świecie.
- Kieszonkowe? – Igor nie mógł wyjść ze zdumienia.
- Dokładnie. – Gabriel pokiwał głową. – Niestety nie wiem ile nastolatek w twoim wieku powinien dostawać, więc po prostu dam ile uważam. - Po czym wyjął z portfela banknot stuzłotowy i położył na stoliku. – Proszę, będziesz dostawał co miesiąc. Jeśli chcesz, może być w mniejszych nominałach i częściej, ale w sumie sto złotych na miesiąc.
- Nie, tak wystarczy – odparł szybko Igor wpatrując się jak zahipnotyzowany w banknot.
- Tylko pamiętaj, jeśli zobaczę, że przepuszczasz pieniądze w niedozwolony sposób, to ci cofnę kieszonkowe. Zrozumiałeś?
- Niedozwolony sposób? Znaczy? – Spojrzał na Gabriela, chociaż z trudem. Banknot leżący na ławie miał baaaaardzo hipnotyzujące właściwości.
- Narkotyki, alkohol, papierosy.
- Świerszczyki i filmy porno dozwolone – odezwał się nagle Michał tuż przy uchu Igora, że aż ten podskoczył przestraszony.
- Michał! – Gabriel spojrzał na kochanka z wyrzutem.
- No co? – spojrzał na niego zdziwiony. – Chłopak już jest w wieku, kiedy myśli się o seksie. A poza tym to są bardzo przydatne rzeczy przy masturbowaniu się. Masturbujesz się już? – popatrzył z zainteresowaniem na Igora.
Chłopak aż się zapowietrzył z wrażenia. Pytać o coś takiego w tak bezpośredni sposób? A może on sobie kpi? Spojrzał na Michała, ale w jego oczach zobaczył tylko zwykłą, wręcz dziecięcą, ciekawość. Zaczerwienił się i bąknął coś pod nosem, jakby chciał się usprawiedliwić.
- Michał! – Gabriel próbował być jeszcze bardziej groźny, ale Michał zupełnie nie zwracał uwagi na jego miny.
- No co? Kiedyś trzeba porozmawiać z chłopakiem o seksie. Nie chcesz chyba żeby do śmierci myślał, że dzieci przynosi bocian, albo znajduje się je w kapuście.
- Wiem skąd się biorą dzieci – mruknął Igor coraz bardziej czerwony. Tych dwóch rozmawiało na temat seksu w tak swobodny temat, że aż głupio mu się robiło.
- No to przynajmniej masz jeden problem z głowy – Michał wyszczerzył się do Gabriela, na co ten tylko westchnął ciężko.
- W każdym razie, wracając do tematu – powiedział Gabriel – tak jak powiedziałem, będziesz dostawał co miesiąc sto złotych.
- I mogę je wydać na co chcę? – upewniał się Igor.
- Na co chcesz, pod warunkiem, że to nie są używki, ani nic nielegalnego.
- A tutaj masz coś do przechowywania kasiorki – powiedział Michał i dał Igorowi dość dużą glinianą figurkę misia z beczką miodu. – Ponieważ świnki skarbonki są strasznie oklepane, wiec ty będziesz miał misia skarbona – wyszczerzył się. – Jakby cię bardzo swędziało, to misiu ma w dupie otworek, przez który możesz wyciągnąć kasę. – Odwrócił figurkę i pokazał dość spory otwór zaczopowany plastikowym korkiem.
Położył skarbonkę na kolanach Igora, po czym wcisnął mu w rękę kolejną rzecz.
- A tu masz nowiutki i ładniutki portfelik, żeby ci się kasa po kieszeniach nie łachała. A żeby ci kasiorki w portfelu przybywało, masz tu… - odwrócił się i zaczął grzebać po kieszeniach, przez cały czas mamrocząc: - Gdzie ja mam to cholerstwo?
Igor z zainteresowaniem przechylił się przez oparcie kanapy i patrzył jak Michał wyrzuca cała zawartość kieszeni. Patrząc na to wszystko zastanawiał się, czy jest coś, czego Michał nie trzyma w kieszeniach. Była więc tam komórka, dwie pary kluczy, pieniądze zarówno w bilonie, jak i w papierkach, pilnik do paznokci, pół opakowania owocowych mentosów, scyzoryk, paczka chusteczek higienicznych, jakieś zapisane karteluszki, długopis, sznurek niewiadomego przeznaczenia, dwa małe okrągłe magnesy, spinacze do papieru, czarna nitka z igłą nawinięta na papierek i szczoteczka do zębów.
- O, jest! – wykrzyknął tryumfalnie przegrzebując swoje skarby.
Igor spojrzał i zobaczył niewielka torebeczkę, a w niej pieniążka, a ściślej, jeden grosz.
- Znaleziony. – Michał wyszczerzył się. – Wsadź go sobie do portfela na szczęście, żeby nigdy ci nie zabrakło pieniędzy. Ale nie wyjmuj z woreczka, bo inaczej pomylisz z innymi pieniędzmi i go jeszcze wydasz i będą nici z talizmanu.
Igor posłusznie włożył pieniążka do pierwszej lepszej przegródki w portfelu.
- Dziękuję – wybąkał mocno zmieszany.
- Nie ma za co – Michał wyszczerzył się i odwrócił się, by oglądać dalej telewizor.
- Dziękuję – powiedział Igor do Gabriela, na co ten tylko uśmiechnął się ciepło.
Igor wziął skarbonkę i portfel i ruszył do swojego pokoju.
- Hej, nie zapomniałeś czegoś? – zapytał Gabriel.
Igor zdziwił się, przecież podziękował. Im obu. Odwrócił się i spojrzał na ojca. Ten wskazał na stolik, gdzie wciąż leżał banknot.
- A, racja – Igor zaśmiał się głupkowato, złapał banknot i uciekł do pokoju. Zamykając drzwi jeszcze słyszał jak Gabriel pyta Michała, co tamten ogłada, na co dostał odpowiedź:
- A o takiej babce co zamordowała męża dla kilkunastu milionów. Fascynujący program.
Zamknął drzwi i usiadł na łóżku. Był zszokowany. Zdarzało mu się widzieć banknoty stuzłotowe, ale nigdy z tak bliska i zawsze u innych, na przykład w sklepie, przy kasie. A teraz… Nie dość, że trzymał jeden taki w rękach, to jeszcze był to jego własny i … poraziła go myśl, że nie ostatni, ze za miesiąc znowu takiego dostanie. Aż mu się z wrażenia zrobiło gorąco. Zaczął pocierać banknot palcami, wyginać go na różne strony i wąchać, żeby się upewnić, że to nie sen. Na szczęście to nie był sen. Uśmiechnął się zadowolony. Położył banknot na łóżku obok skarbonki i wziął się za oglądanie portfela. Był czarny, skórzany i nie za duży, ani nie za mały, ot taki w sam raz. Zaczął zaglądać do wszystkich przegródek, a trochę ich było: dwie na banknoty, dwie na bilon i dziesięć na różne karty. Przełożył grosika do bardziej odpowiedniej przegródki, a potem z namaszczeniem włożył do portfela banknot. Przez chwilę układał go i przesuwał, by leżał równo, po czym wsadził portfel do kieszeni. Miał wrażenie jakby ten portfel palił go przez spodnie, tak bardzo był podniecony posiadaniem własnej gotówki. Położył się na łóżku i zapatrzył w sufit. Co powinien sobie kupić za te pieniądze? Przez głowę przelatywały mu wszystkie te rzeczy, które kiedykolwiek w życiu chciał mieć, ale wszystkie je odrzucał wmawiając sobie, że skoro wytrzymał bez nich tyle, to jeszcze trochę też może wytrzymać. Na koniec westchnął ciężko i przekręcił się na bok. Nie sądził, ze wydawanie własnych pieniędzy to taka ciężka praca. Nagle jego spojrzenie padło na podłogę pod biurkiem leżał tam niedbale rzucony plecak. Już wie, co sobie kupi za pierwsze kieszonkowe! Nowy, odjazdowy plecak! Uśmiechnął się zadowolony. Przekręcił się na plecy i nagle coś go ukłuło w plecy spojrzał zdziwiony i zobaczył skarbonkę. Wziął ją do ręki.
- Jak on to powiedział? Nie świnka skarbonka, tylko „miś skarbon”? – Roześmiał się, po czym postawił misia skarbona na półce. Pierwszy bibelot postawiony. Teraz trzeba będzie dokupić jeszcze parę, żeby te półki nie wyglądały tak łyso. Ale to z czasem. Nagle przyszła mu do głowy myśl, po raz pierwszy odkąd żyje, że może w końcu będzie dobrze? Szkoda tylko, że nie ma tu mamy, żeby mogła się cieszyć razem z nim. Mama… serce zakłuło a oczy zrobiły się wilgotne. Minęło już tyle czasu odkąd go tu zostawiła niczym niechciany mebel i nawet się ani razu nie odezwała. Dlaczego? Czyżby go naprawdę nie chciała? Czyżby go już nie kochała mimo ciągłych zapewnień?
Przyszedł trzydziesty pierwszy grudnia. Igor zauważył, że już od samego rana Michał zachowuje się strasznie dziwnie, jest jakby nieobecny duchem, że aż trzeba mu wszystko dwa razy powtarzać zanim odpowie, obiad o mało co nie przypalił i, co najważniejsze, przez cały czas się głupkowato uśmiechał. A po obiedzie szybko wyszedł z domu, nic nie mówiąc, co było tym dziwniejsze, że zwykle nigdzie nie wychodził, a jak już musiał wyjść to najwyżej do pobliskiego sklepiku po zakupy i za każdym razem głośno wszystkich o tym informował. A dzisiaj nic, wyszedł bez słowa, jakby gdzieś się cichaczem wymykał. Jeszcze dziwniejsze wydało się Igorowi, ze Gabriel w ogóle nie zauważył dziwnego zachowania Michała, tylko cały czas siedział zatopiony w tym swoim laptopie. Tak go to wszystko gryzło, ze próbował nawet porozmawiać z Gabrielem.
- Gabriel… - zaczął niepewnie, na co ten tylko coś odmruknął, nie odrywając nawet wzroku od ekranu laptopa. – Nie wydaje ci się, że Michał strasznie dziwnie się dzisiaj zachowuje?
- Acha – mruknął Gabriel.
- I nie zastanawia cię to?
- Co takiego? – dopiero w tym momencie oderwał wzrok od laptopa i spojrzał na chłopca.
- Pytam czy nie zastanawia cię to, że Michał dziwnie się dzisiaj zachowuje. – powtórzył cierpliwie.
- On się dzisiaj dziwnie zachowuje? – zdumiał się Gabriel. – Nic takiego nie zauważyłem.
- Ale sam przed chwilą… - zaczął, ale dotarło do niego, że Gabriel znowu go nie słucha. Westchnął ciężko i przeszedł do swojego pokoju. W sumie to nie jego sprawa co robi Michał, przecież nie są w ogóle spokrewnieni.
Nadeszła noc, a Michała wciąż nie było. I chociaż Igor wmawiał sobie, że ten facet wcale go nie obchodzi, to jednak nie mógł się skupić na filmie, który oglądał razem z Gabrielem.
Nagle zadzwoniła komórka Gabriela. Odebrał nie patrząc nawet na wyświetlacz.
- No i jak poszło? Ach, to świetnie. A jak z tym drugim? No, nareszcie. Nie marudzę, tylko stwierdzam fakt. Dobra, dobra. Już jedziemy. – Po czym rozłączył się. Wyłączył telewizor i wstając powiedział do Igora: - Zbieraj się.
- Po co?
- Jedziemy na imprezę noworoczną.
- Imprezę noworoczną? Gdzie? Chyba powinienem się lepiej ubrać. – Igor zaczął panikować.
Gabriel tylko się roześmiał.
- Nie musisz się przebierać, a gdzie jedziemy, to zobaczysz na miejscu. I nie guzdraj się, bo się spóźnimy.
Nie mając innego wyjścia Igor szybko ubrał się i wyszedł za Gabrielem. Wsiedli do samochodu i ruszyli w nieznanym Igorowi kierunku. Niestety nie znał tej okolicy, a jedyne co mógł stwierdzić, obserwując zmieniający się za oknem krajobraz to to, że wyjeżdżali z miasta. Jechali jakiś czas, w końcu dojechali chyba na miejsce, bo Gabriel zredukował prędkość i zaczął się uważnie rozglądać wokoło. Igor zrobił to samo i stwierdził, że są… w jakimś lesie?
- To chyba tu – mruczał do siebie. – Chociaż tyle razy tu przyjeżdżaliśmy, nigdy nie jestem do końca pewien czy dobrze jadę.
Wyciągnął komórkę i wybrał numer.
- Chyba już jestem, ale nie jestem do końca pewien. W tych ciemnościach trudno cokolwiek rozpoznać. A, już mnie widzisz? – ucieszył się. – To świetnie. – Po czym rozłączył się.
Wjechali na jakąś leśną drogę i po pięciu minutach telepania w końcu się zatrzymali.
- Jesteśmy na miejscu – Gabriel uśmiechnął się.
- Tutaj? – zdziwił się Igor. – Przecież to jakieś zadupie.
- Zgadza się – uśmiechnął się i wysiadł.
Igor nie miał innego wyjścia jak tylko westchnąć ciężko i tez wysiąść.
Rozejrzał się w koło. Dopiero teraz zauważył, że tuż przed nimi stoi jakaś furgonetka, a po lewej stronie jest ogromna polana odgrodzona od otaczającego ją lasu metalowymi barierkami, które lśniły w świetle księżyca. Nie, to nie księżyc rozświetlał okolicę, tylko ogromne ognisko przy którym stał Gabriel i … Michał. Zaskoczony Igor podszedł bliżej i dopiero teraz zobaczył, ze przy ognisku stoi turystyczny stolik na który, stoją jakieś napoje, dwa termosy i pojemniki z jedzeniem.
- To nasza impreza noworoczna – Michał wyszczerzył się, po czym wcisnął Igorowi do rąk kubek z herbatą – a dokładniej ognisko noworoczne.
- Ognisko? O tej porze roku? – Skrzywił się Igor i upił łyk napoju, który przyjemnie rozgrzał mu przełyk.
- A czemu nie? Pora dobra jak każda inna. - Michał wzruszył ramionami. – Poza tym gdybyśmy tu przyszli latem, to wątpię czy byśmy znaleźli chociaż kawałek spokojnego miejsca na rozpalenie ogniska. To jest teren przyszykowany specjalnie w tym celu i jest przez to dość popularny w okresie letnim. Ciągle jest zatłoczony, panuje tu harmider jak na centralnym w godzinach szczytu. A w zimę masz cisze i spokój.
- I mróz – mruknął Igor popijając herbatę.
- Spoko, rozgrzejesz się. Jak widzisz ognisko jest ogromne. Żarełko już przygotowane, tylko wsadzić na kijki i imprezę czas rozkręcić.
- A jak tamto? – Wtrącił się Gabriel, ściągając tym na siebie zdziwione spojrzenie Igora. Czyżby jakieś tajemnice?
Michał widząc zdziwienie na twarzy chłopca powiedział:
- Przez cały dzień pomagałem kumplowi w przygotowaniu fajerwerków jakie odpalą na placu zamkowym. Była mała obsówka i myślałem, ze się nie wyrobie z naszą imprezą, ale na szczęście się udało. To co, zabieramy się za imprezowanie?
Igor bez słowa podszedł do ogniska i usiadł na jednym ze stojących w pobliżu pniaków.
Niedaleko leżały kijki na kiełbasę. Zignorował je zupełnie i wyciągnął ręce w kierunku ognia. Już po chwili było mu przyjemnie ciepło i nawet panujący wokół mróz już go tak nie denerwował. Dzięki czemu spojrzał o wiele łaskawszym okiem na kijek z jedzeniem, który podał mu Michał.
- Twoja porcja żarełka. Wsadzaj do ognia.
- A co tu jest? – zapytał z niepokojem.
- Wszystko co dało się wbić na kijek – Michał wyszczerzył zęby w uśmiechu. – Ale nie bój się, wszystko jest zjadliwe.
Posłusznie wziął kijka i wystawił nad ogień. Chwilę potem Gabriel i Michał też siedzieli z kijkami skierowanymi w stronę ognia. Na początku Igor tylko milcząco przysłuchiwał się ich rozmowie, ale już po chwili został w nią kompletnie wciągnięty, a jakiś czas potem śmiał się wesoło zupełnie zapomniawszy o złoszczeniu się za wyciągniecie go o tak późnej porze z przytulnego i ciepłego domu.
Siedzieli tak wesoło rozmawiając i zjadając przygotowany przez Michała prowiant, gdy nagle gdzieś w oddali rozbłysły na niebie fajerwerki.
- Ocho, Tadzik już zaczął imprezę – stwierdził wesoło Michał, patrząc na niebo, a potem powiedział do Igora: - To właśnie fajerwerki na placu zamkowym, te w przygotowaniu których pomagałem.
- Fajne – powiedział Igor gapiąc się na nie z rozdziawioną buzią.
Michał roześmiał się.
- Nasze będą jeszcze fajniejsze.
- Nasze? – zdziwił się Igor.
- No. W zamian za pomoc Tadzik pozwolił mi wziąć parę ogni, żebym mógł sobie je odpalić. Czekają przygotowane na odpowiednią porę.
- Znaczy, też będziemy tak odpalać sztuczne ognie? – Nie wiadomo dlaczego Igorowi aż gorąco zrobiło się na samą myśl o odpalaniu sztucznych ogni.
- No, niezupełnie – Michał roześmiał się.
- To znaczy co? – Był trochę zawiedziony. Wprawdzie nieraz odpalał sztuczne ognie na nowy rok, czy to sam, czy z aktualnymi „kolegami”, ale nigdy nie były takie ogromne jak te na niebie, ot malutkie, które szybko gasły.
- Zobaczysz – zachichotał Michał, po czy wstał. – Chodź ze mną.
Odeszli trochę od ogniska, ale na tyle daleko, że światło bijące od ognia już tam nie docierało i Michał musiał przyświecać sobie latarką. W jej świetle Igor zobaczył stojąca na ziemi niewielką skrzyneczkę z jakimiś przyciskami i biegnące od niej gdzieś w ciemność kable.
- Chodź tu – Michał przywołał chłopca, kucając nad skrzyneczką, a kiedy Igor też kucnął, powiedział: - wciśnij ten guzik.
- Ja? - Spojrzał zdziwiony najpierw na Michała, a potem na wskazywany przez niego przycisk.
- Tak, ty – z uśmiechem pokiwał twierdząco głową.
Igor niepewnie nacisnął guzik. Przez krótką chwilę nic się nie działo, a potem nagle usłyszał jakiś świst i na niebie rozbłysł ogromny ognisty kwiat, a potem kolejny i kolejny. Rozbłyskały po kolei fajerwerki o różnych kształtach i kolorach.. Igor z wrażenia aż rozdziawił buzię. Patrzył na nie zafascynowany. Nagle poczuł jak ktoś wciska mu coś w rękę. Na chwilę oderwał wzrok od tych hipnotyzujących rozbłysków.
- Szampan? – zdziwił się, widząc smukły kieliszek. – Ale ja nie mogę, jestem nieletni…
- Spoko, to dla dzieci – odparł Michał upijając łyk swojego szampana – bezalkoholowy.
Igor ostrożnie spróbował. Smakował prawie jak oranżada.
- To już za chwilę – powiedział Gabriel i zaczął odliczanie od pięciu w tył, a kiedy doszedł do końca, powiedział: - Szczęśliwego Nowego Roku!
Igor powtórzył za nim i wpatrzył się z powrotem w strzelające fajerwerki. Gdyby nie to, to pewnie zauważyłby namiętny pocałunek, jaki złączył Gabriela i Michała na dobrych kilka minut.
Kiedy już wszystko ucichło Michał powiedział:
- Wy jedźcie do domu, ja tu jeszcze trochę zostanę. Muszę to wszystko posprzątać.
- Dlaczego? – Spytał z pretensją w głosie Igor. – Przecież możemy pomóc.
Chłopak był w świetnym humorze, tak świetnym, że nawet rozluźnił się i stał się nieco bardziej rozmowny niż zazwyczaj.
- Jesteś pewien? – spytał Gabriel, na co Igor energicznie potrząsnął głową. – W takim razie pomożemy posprzątać to wszystko.
Jakiś czas potem, kiedy już wszystko było zapakowane do furgonetki, ruszyli do domu. Igor tak był tym wszystkim podniecony, że w ogóle nie mógł zasnąć. Przewracając się z boku na bok słyszał dochodzące z salonu przytłumione odgłosu i chociaż nie mógł ich odróżnić, to wiedział, ze to Gabriel i Michał pewnie jeszcze oglądają telewizor. Westchnął ciężko, ubrał się i wyszedł z pokoju. Obaj mężczyźni , zgodnie z przewidywaniami, siedzieli przed telewizorem i wsuwając popcorn oglądali jakiś film.
- Co, fajerwerki nie dają ci spać? – spytał Michał. Gdzieniegdzie jeszcze można było usłyszeć niedobitki odpalanych sztucznych ogni.
- Coś w tym stylu – mruknął.
- W takim razie chodź – poklepał kanapę obok siebie – pooglądaj z nami film.
- Co to za film? – Zainteresował się siadając.
- A nawet nie wiem – Michał wzruszył ramionami – włączyliśmy telewizor i już leciał. Ale jak chcesz to możemy jakieś DVD włączyć.
- Może być ten.
Obejrzeli jeszcze parę filmów, zanim Igor w końcu zasnął. Był tak zmęczony, że nawet nie poczuł jak Gabriel zanosi go do jego pokoju i ostrożnie kładzie na łóżku.
Kilka dni później, kiedy wszystko wróciło na stare tory, tuz po tym jak Igor wrócił ze szkoły, Gabriel powiedział:
- Chodź do salonu, musimy porozmawiać.
Chociaż Igor nie pamiętał żeby przeskrobał coś, co by wymagało bury, jednak mimo to szedł z bijącym sercem. O dziwo, tym razem nie był Michał, tylko Gabriel.
- Na ostatniej wywiadówce rozmawiałem z twoją wychowawczynią – powiedział Gabriel, a serce Igora zabiło jeszcze gwałtowniej. Nie był pewien, co ta baba mogła mu nagadać, a to mogło oznaczać albo kłopoty, albo duże kłopoty – i zrozumiałem, że nie ma innego wyjścia jak kupić ci komputer.
- Słucham? – Igor z wrażenia aż usiadł na kanapie.
- No cóż, technika idzie do przodu, komputery staja się teraz częścią naszego życia, no a poza tym mogą być bardzo pomocne w nauce. Dlatego tez kupiłem ci laptopa – wskazał ręką na stolik.
Igor dopiero teraz zobaczył leżącego na nim laptopa. Otwartego i uruchomionego.
- To dla mnie? – zdumiał się podchodząc bliżej i dotykając klawiszy.
- Dla ciebie. Już kompletnie skonfigurowany, zainstalowałem ci nawet gadu gadu i skype’a, jakbyś chciał z kimś pogadać.
- Nie mam z kim – odparł odruchowo, z zafascynowaniem wpatrując się w ekran. – Naprawdę dla mnie? – nie mógł uwierzyć, musiał się upewnić.
- Dla ciebie, dla ciebie – Gabriel roześmiał się. – Mam nadzieję, że ci się podoba.
- Jest super! – wykrzyknął. – Dzięki.
- Na początku zastanawiałem się czy wziąć stacjonarny czy laptopa. Stacjonarny po jakimś czasie, jak już będzie za słaby, można ulepszyć, wymieniając komponenty na mocniejsze, laptop niestety ma w tej kwestii spore ograniczenia, ale doszedłem do wniosku, ze jednak laptop jest bardziej poręczny. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, ze to laptop, a nie stacjonarny?
- Ależ skąd! – Zaprzeczył gwałtownie, bojąc się, że może jeszcze Gabriel rozmyśli się i mu zabierze tego laptopa. – Jest super!
- No to świetnie. – Gabriel uśmiechnął się zadowolony oddychając w duchu z ulgą. Tak bardzo starał się być dobrym ojcem dla tego dzieciaka, że zanim cokolwiek zrobił czy powiedział, myślał nad tym dość intensywnie. – W takim razie weź go do pokoju i zapoznaj się z nim. Jak czegoś nie będziesz wiedział, to śmiało wołaj.
- Mogę go stąd zabrać? – Był tak podniecony perspektywa posiadania komputera, że nie zastanawiał się nad tym, że jego pytania mogą być z lekka kretyńskie.
- No przecież to jest twój komputer, to chyba jego miejsce jest w twoim pokoju, nie uważasz?
- No faktycznie – zaśmiał się głupkowato, po czym zabrał laptopa, wszystkie kable i akcesoria i poszedł do pokoju. Położył sprzęt na biurku i zaraz wszedł w Internet. Przeskakiwał z okna do okna, nie zawsze skupiając się na ich treść. W głowie kołatała mu jedna myśl: teraz też będzie mógł się chwalić swoim komputerem, jak to robią inni w klasie.
Nie zdążył się zbytnio pobawić, gdy przyszedł Michał i zawołał go na obiad. I chociaż wiedział, że jak po posiłku przyjdzie tu, to komputer będzie na niego czekał, jednak mimo to oderwał się od niego z ciężkim bólem serca.
- A tak właściwie, to jakie on ma parametry? – zapytał, a kiedy Gabriel odpowiedział, zdębiał z widelcem w połowie drogi do ust.
Na ten widok Michał roześmiał się.
- A nie mówiłem? – powiedział tryumfalnie. – Zbaraniał!
Igor nie znał się na komputerach, ale z tego co podsłuchał z rozmów prowadzonych przez klasowych kolegów, wywnioskował, ze jego komputer należy do tych „z wyższej półki”. Już oczami wyobraźni widział, jak wszyscy zazdroszczą mu takiego super sprzętu i jak znika uśmieszek wyższości z twarzy Arka Małeckiego, który wiecznie obnosił się z bogactwem swoich starych i szpanował co rusz nowym gadżetem. Ostatnio był to super wypasiony komputer.
- A jeśli komputer ma parametry – tu zacytował to, co Małecki wciąż powtarzał o swoim „super komputerze” – to on jest lepszy od mojego komputera czy gorszy?
- Gorszy – odparł Gabriel. W tym momencie Igor wyszczerzył się na samą myśl miny Małeckiego. O tak, życie czasami jest jednak piękne.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 13 2012 13:39:41
Jeju tyle się dzieje! Ni tutaj nie ma?? A chcesz klapsa w tyłek? Ten ich pocałunek (Gabiego i Michała) sweet! ^^ Już się niepotrafię doczekać kiedy Igor pozna prawdę... ale jednocześnie nie chce żeby jej poznał. Super, że dostał laptopa ja mam od ponad miesiąca notebooka super jest (teraz na nim siedze) ale bardzo często pokazuje się " (brak odpowiedzi) " :/ i to bardzo wkur*** :/
WENY! Warto trzebabyło czekać na ten rozdział! ^^ |
dnia padziernika 15 2012 20:05:16
Mało się działo! Chociaż w momencie jak Michał wyszedł z domu i Igor zaczął się martwić, serce podeszło mi do gardła. Coraz bardziej się stresuję ^^
Rozdział mimo wszystko mi się podobał. Igora po prostu kocham! Gabriel radzi sobie coraz lepiej w roli ojca, jeszcze tylko żeby nie siedział całe dnie z nosem w laptopie ;/ Człowieku weź zwróć uwagę na syna, poświęć mu trochę czasu. Wyrodny ojciec. XD
Igor mnie zaskakuje tym że on wciąż nie widzi że Gabriel i Michał są parą a nie współlokatorami!
A i jeszcze jedno... Aqu zrobiłeś głupka z Igora, tym zdaniem: "Nagle przyszła mu do głowy myśl, po raz pierwszy odkąd żyje." -no bez przesady! Odkąd jest u Gabriela i Michała, to myślał całkiem sporo XD, tam chyba zamiast końca zadanie powinien być przecinek.
Weny skarbie, i nie każ nam znów tyle czekać! |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|