ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Dziejopis Ashan 3 |
ROZDZIAŁ III
„Prośba”
– Jak widzisz, nie mamy obecnie czasu na urlop. Rozmawiałem już z innymi. Mistrzowie twierdzą, że w czasie wojny morale adeptów upadły. Aż boję się pomyśleć, jak wielu z nich zostało bez rodziców. I nie mówię tu tylko o Tancerzach. To samo tyczy się wszystkich wojowników i ich rodzin.
– Mistrzu Girlaenie.
– Wybacz, Mistrzu Talanarze. Myślami wciąż powracam do... Eh, nieważne. Spójrz na tamtą grupę. – Wskazał kilkunastu młodych Elfów, którzy zajmowali mniejszy z placów treningowych, na przeciw bramy głównej.
Podeszli do brzegu okręgu, a gdy Tancerze ich zauważyli od razu wyprężyli się dumnie w bojowych pozach. Starali się pokazać swe umiejętności jak najlepiej.
– Są już prawie Tancerzami Wojny – powiedział Talanar.
– Podejdźcie tu – rozkazał Girlaen. Przyszli wojownicy ustawili się półkolem do Łowców.
– Znacie już Mistrza Talanara. – Na potwierdzenie pokiwali głowami, gdzieniegdzie pojawiły się uśmiechy. – Wyśmienicie. Od dziś będzie on waszym Mistrzem. – Tym razem wszyscy się uśmiechnęli. – Ale nie bójcie się, Mistrz Talanar nie da wam chwili wytchnienia, nie będzie tak łatwo jak u mnie, zrozumiano?
– Tak jest! – odparli chórem.
– Doskonale, wródźcie do ćwiczeń.
– Tak jest, Mistrzu Girlaenie!
– Chodźmy. – Ruszyli dalej.
Powoli spacerowali wokół głównego placu. Co jakiś czas zatrzymywali się i rozmawiali z innymi Łowcami lub przystawali, aby oglądać wyczyny poszczególnych grup. Arena nie wydawała się już tak ogromna jak o poranku. Tłum Elfów sprawił, iż stała się optycznie mniejsza. Kiedy okrążyli cały plac, zwracając uwagę wyłącznie na mniejsze pola ćwiczeniowe, weszli na największe koło. W przeciwieństwie do tych mniejszych, gdzie Elfy wykorzystywały rutynowe układy, na tym uczniowie zajmowali się improwizowaną walką. Podobierani w pary pojedynkowali się pod bacznym okiem Mistrzów.
– Będziesz trenował jeszcze cztery grupy. – Rzekł Girlaen. – Dwie są tu, a pozostałe na trybunach.
– Sporo. Nie wiem czy podołam. – Mruknął Talanar.
– Wiem, że to nie to samo co ze zwykłym, wyszkolonym oddziałem, ale dasz radę. – Po chwili zamyślenia dodał: – Bracie, miałbym do ciebie prośbę.
– Słucham. – Przystanęli.
– Widzisz tamtego wyrostka? – dyskretnie pokazał Wanana, który ze wszystkich sił starał się odparować ciosy przeciwnika. Z każdym ziarenkiem piasku w klepsydrze szło mu coraz lepiej.
– Widzę.
– Miej go na oku, martwi mnie jego zachowanie. – Przybrał typowy dla siebie smutny wyraz twarzy. – Chłopak jest młody, może ze sto pięćdziesiąt wiosen. Nie wiem co się stało, ale przed Piątym Zaćmieniem było z nim lepiej.
– Możesz na mnie liczyć, Mistrzu Girlaenie. Ale, czemu sam się tym nie zajmiesz, jeśli można spytać?
– Nie będę miał czasu. Mam wiele innych zadań, wkrótce będę musiał udać się do Mensyl, Diraen i Ynthil.
– Rozumiem. Czyli nie często się zobaczymy.
Łowca oparł dłoń o ramię rudego.
– Będę tu częściej, niż się tego spodziewasz. Teraz wybacz, muszę porozmawiać z Mistrzem Drailem.
ROZDZIAŁ IV
„Koncentracja”
W arenie wrzało życiem. Dziesiątki najlepszych wojowników Tancerzy Wojny i Wiatru wykonywało układ Melodii Dwunastu Dzwonków. Na trybunach siedzieli uczniowie, którzy z zachwytem podziwiali wyczyny braci Elfów. Pokaz miał na celu zwiększyć chęci studentów. Istotnie powiódł się. Kiedy wojownicy zamarli w groźnych pozycjach rozległy się gromkie brawa. Tancerze trwali jednak w skupieniu. Instrumenty wydały z siebie kilka ostatnich brzmień na co Elfy dokończył Taniec. Arena zawrzała od oklasków i okrzyków.
– Większej zachęty nie potrzeba. – Ucieszył się Talanar.
– Zaiste – przyznał Girlaen. – Chyba dam im wolne. Niech się cieszą rodzinami.
Rudy przez jeszcze moment wpatrywał się w Tancerzy, nagle zmienił temat.
– Mistrzu, minęły dwa tygodnie od twej prośby. Przez ten czas nie odkryłem żadnych problemów z Wananem. Może i jest jakiś nieswój, ale jego determinacja i pragnienie wiedzy wysuwa się na pierwsze miejsce.
– Ciekawe... – w zamyśleniu śledził widownię. Napotkał wzrok Wanana.
– Ten chłopak jest w porządku. – Uśmiechnął się młodszy Łowca, patrząc w to samo miejsce co Mściciel. Wyrostek zmieszał się widząc, że jest obserwowany.
– Płochliwy jakiś...
– Nie, on raczej taki nie jest.
Łowca zmarszczył brwi. Dlaczego mnie obserwujesz, Wananie?
– Niech ci będzie – odparł. – I dziękuję, że go sprawdziłeś. Czy jutro ktoś ma zajęcia o świcie? – zapytał z lekkim roztargnieniem.
– Nie. Jutro jest wolne.
– Doskonale. Wobec tego, może skusisz się na Taniec o brzasku?
– Mistrz mnie ostatnio zaskakuje.
– Nie rozumiem. – Skrzyżował ręce na piersi. Widać było jak na dłoni, że nie do końca koncentruje się na rozmowie. – Chcesz powiedzieć, że nie masz ochoty?
– Zgadzam się! Po prostu, to będzie dla mnie zaszczyt, pojedynkować się z Mistrzem Girlaenem!
Łowca nic na to nie powiedział. Zagłębiony w myślach przyglądał się, jak na arenie ustawiają się Tancerze do kolejnych walk.
Kolejnego dnia, nim zrobiło się widno, na arenie pojawili się dwaj wojownicy. Ubrani jedynie w dolną część garderoby oraz pasy z bronią. Byli gotowi na wyzwanie. Rozwiesili dla rozgrzewki siedem dzwonków, aby na początek wykonać rutynowe ćwiczenia, takie jak trucht wokół placu, gimnastyka... Później siłowali się niczym dwaj zapaśnicy. Elfy nie przepadały za tego rodzaju walkami, ale niekiedy bawiły się w nie, naśladując doskonale siłowanie się Ludzi.
– Nie mogę już znieść tego marnotrawstwa – wymamrotał Talanar w przedramię towarzysza, podczas gdy obejmował go mocno od tyłu. Wytężył siły, chwycił mocniej rękę Girlaena i przerzucił go przez ramię. Szatyn nie upadł na plecy, w porę wygiął grzbiet i wylądował na stopach. W mgnieniu oka odbił się od ziemi celując kolanem w tors rudzielca. Ten odchylił się do tyłu, stale kontrolując równowagę. Ich ruchy, w porównaniu do rasy ludzkiej, były płynne. Ktoś, kto pierwszy raz je oglądał, mógł śmiało stwierdzić, że Łowcy przedstawiają skomplikowany układ taneczny, zbliżony do baletu, który wymaga wielu lat nauki.
– Co masz na myśli? – sapnął Girlaen parując kolejny atak, tym razem wymierzony w brzuch.
– Melodia już trwa.
Oboje zatrzymali się w połowie ruchu i odsunęli od siebie. Przygotowawszy ostrza ustawili się w centrum placu.
– Zacznijmy Taniec.
Zamknęli oczy, oczyścili umysły. Tkwiąc niczym dwa posągi kumulowali energię. Nie musieli czekać na zjednoczenie z muzyką, ona była w nich od samego początku. Trening jaki chcieli obecnie przeprowadzić różnił się od pozostałych.
Talanar wyciągnął ręce przed siebie jakby chciał ugodzić powietrze pięściami. Miecze przyległy grzbietami do jego ramion, następnie oderwały się od łokci i przecięły pustkę. Obracał ostrzami wokół nadgarstków, niczym wiatraki. Zrobił obrót o sto dwadzieścia stopni i przyklęknął. Kiedy jego kolano dotknęło posadzki, Girlaen rozpoczął swój układ. Ślizgiem przesunął nogę do tyłu, aż uformował szpagat. Lewa ręka wraz z bronią znalazły się tuż nad jego wyprostowaną nogą, zaś prawa wystrzeliła w kierunku nieba. Zwinnym ruchem palców skierował je w tym samym kierunku co drugi miecz. Nagle odchylił się do tyłu, przeturlał na plecach i wylądował na piętach. Wówczas Talanar skoczył nad nim kręcąc się wokół własnej osi. Każdy element Tańca łączyli w zgrany duet. Dopiero kiedy wiatr ustał, a zdarzyło się to niewcześnie, zatrzymali się i otworzyli oczy.
Przyjemną ciszę przerwał rudy:
– Dawno już nie uczestniczyłem w czymś tak ekscytującym. Moje serce, dusza! Śpiewały razem z dzwoneczkami! Razem z tobą, Mistrzu Girlaenie! Dziękuję. – Skłonił się z szacunkiem.
Starszy Mściciel przyjął podziękowanie lekkim skinieniem. Nie chciał przyznawać się głośno, że i on czuł się cudownie. Bowiem w Tańcu chodził nie tylko o zjednanie ze swoją bronią czy muzyką. Na wojnie najważniejsza jest więź pomiędzy towarzyszami. Rasa Elfów żyjąca w całkowitej symbiozie z naturą, opanowała perfekcyjnie współpracę. Ta zdolność nie raz przyczyniała się do wyników bitew.
Girlaen podał Łowcy dwa instrumenty, sam zawiesił trzy. Wrócił do skrzynki, obok której leżały ich rzeczy oraz stał dzban wody. Upił kilka łyków i powrócił do Talanara, który ustawił się na środku areny.
– Gotowy? – zapytał.
– Tak. – Przybrał pozycję do ataku.
Girlaen również się ustawił, spojrzał w oczy przeciwnikowi i rzekł: Zatańczmy.
Z rozkoszą – ucieszył się rudzielec.
Ruszyli na siebie. Brzęk metalu i świst powietrza odbiły się echem po dziedzińcu. Kontrastowały z pieśnią dzwonków lecz nie psuły jej. Mężczyźni nie koncentrowali się na melodii jak wcześniej. Walka nie pozwalała im na to. Każdy z osobna wybierał pojedyncze tony i kierował się tylko nimi.
Męczyli się nieco bardziej niż w poprzednich etapach, gdyż używali więcej siły. Ich oddechy stawały się szybsze. Talanar z lichą nadzieją liczył na remis. Wiedział, że nie wygra pojedynku z tak doświadczonym Mścicielem. Starał się zasypywać atakami Girlaena, lecz większość ciosów była parowana lub używany przeciw niemu. Zagryzł wargę usuwając się w bok. Kropelki potu zamazywały mu widok. Odskoczył do tyłu i otarł przegubem czoło. W porę obronił cios nadchodzący z dołu i drugi z prawej strony. Wykonał piruet i się zatrzymał. Celował ostrzami w lewe udo i bok Girlaena. Metal zatrzymał się na głębokość palca w nodze.
Trafiłem Mistrza! – osłupiał. Na jego twarzy malowało się więcej zdumienia niżeli strachu. – Jak to możliwe!? – spojrzał w oczy Łowcy. Ten dopiero po chwili oderwały się od jakiegoś niewiadomego punktu w oddali. Jego wzrok powiódł w stronę rany, potem na Talanara.
– Przepraszam – wymamrotał. – Jakim cudem Mistrz nie obronił?
Girlaen uciął jego słowa unosząc dłoń.
– Moja wina. – Nawet nie drgnął. Z jego uda płynęła krew, a on stał niewzruszony.
– Jak to!? – wytrzeszczył oczy.
– Rozproszyłem się. – Nie pozwalając na jakiekolwiek pytania zaczął szeptać zaklęcie regeneracyjne. Formuła czaru była stosunkowo prosta. Lewa dłoń Elfa zaczęła się jarzyć pożółkłym światłem. Gdy nabrała złocistego koloru przyłożył ją do rozcięcia. Rana zasklepiła się, tkanki zrosły w pierwotną postać.
– Gotowe – szepnął. Kolorowy błysk zanikł. – Kontynuujmy. – Przybrał pozycję do ataku.
Zdezorientowany Talanar nie zdołał o nic więcej zapytać, ponieważ nagły atak Girlaena zmusił go do skupienia na walce.
|
|
Komentarze |
dnia maja 26 2012 17:14:32
nie wiem czemu, ale nestety, ten fanfik powoli robi sie nudny? albo ujme go inaczej za malo sie w nim dzieje, btw za duzo powtorzen a za malo opisow co sie wokol dzieje, co jak wyglada, takie dla mnie jest troche jalowe, choc poczytam jeszcze kolejne czaptery moze sie rozkreci... |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|