The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 04:11:34   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Blask księżyca 3
W pokoju nie było okna, a spod stropu wydobywało się wciąż jednakowo przytępione światło. Straciłem rachubę czasu. Mogłem liczyć go na podstawie "załatwianych" klientów albo przynoszonych posiłków, ale zarówno jedno jak i drugie było bezsensem, ponieważ i klienci i posiłki pojawiały się nieregularnie. Co do przewijających się przez moje łóżko mężczyzn rachubę straciłem koło dwunastego, czy trzynastego. Pojawiali się na tzw. "szybki numerek" albo na całą noc, byli delikatni albo brutalni, ale od każdego dostałem pokaźną sumę pieniędzy. W niedługim czasie zgromadziłem prawie 10 000 secrów, w czerwonej aksamitnej sakiewce ukrytej za wezgłowiem łoża. Za taką sumę mógłbym sam zamieszkać na Błękitnych Wzgórzach. Nie starczyłoby tego może na długo, na przykład na parę dni, tak, żeby napsuć trochę krwi kilku wysoko postawionym, dla których, jak mawiał Cahen, byliśmy czymś gorszym od psów. Na wspomnienie brata łzy zakręciły mi się w oczach. Jak on by zareagował na to, czym się stałem. Pomijając poniżający znak wypalony na piersi, musiałem zarabiać własnym ciałem. Gdyby był ze mną owego feralnego dnia, gdy dałem się złapać nie musiałbym być kurwą. Gdyby był ze mną odeszlibyśmy z tamtej uliczki zostawiając za sobą ciało Kura z sercem przebitym mieczem. Ale Naher Cahen'a nie było ze mną. . . - wróciłem pamięcią do wydarzeń mających miejsce tydzień przed moim pierwszym spotkaniem z Kurem, który zrobił ze mnie dziwkę.



***



Księżyc nie pokazał się tamtej nocy nad miastem. On wiedział, że niektórzy chowają się pod osłoną nocy i nie trzeba im przeszkadzać. Z nieba zasnutego chmurami lały się strugi wody. Siedziałem pod ścianą jednego z domów ciężko dysząc, a nade mną pochylał się Cahen
- Jeszcze tylko troszeczkę Nay - mówił cicho - Przed świtem będziemy na Bagniskach.
- Ale ja już nie mogę Cahen - pociągnąłem nosem - Biegniemy już tak długo. . .
- Musisz braciszku. Jeżeli dorwą nas na Błękitnych Wzgórzach to koniec.
- Nie mogę. . .
- No chodź. Chodź!
Miałem dosyć, ale posłusznie wstałem i pobiegłem za Cahenem. Całe szczęście, że biegliśmy w dół a nie pod górę, bo wtedy na pewno nie dałbym rady. Kiedy dobiegliśmy do granicy Bagnisk słońce świeciło nam w plecy. Zatrzymaliśmy się w głębi lasu. Cahen oddalił się, by po chwili wrócić ciągnąc za sobą pęk gałęzi. Zrobił z nich coś w rodzaju niskiego szałasu do którego obaj się wczołgaliśmy. Przysunąłem się do niego kładąc mu głowę na piersi.
- Jesteś rozpalony - stwierdził przykładając policzek do mojego czoła - Jak się czujesz ?
- Zzzimmno mmmi. . .
- Poczekaj zaraz się rozgrzejesz. - przycisnął mnie mocno do siebie, otulając szczelnie swoim płaszczem - Przepraszam za wczoraj. Nie powinienem był cię ciągnąć ze sobą.
- Przecież to ja chciałem iść. . .
- Nie powinienem się zgadzać. To był ostatni raz. I nie pomogą prośby ani płacz. Rozumiesz ?
- Jesteś zły ? - spytałem cichutko
- Nie. Po prostu martwię się o ciebie.
- Kocham cię Cahen.
- Ja ciebie też braciszku. - Zasnąłem wtedy z głową na jego ramieniu. Pod wieczór czułem się znacznie lepiej, natomiast z Cahenem działo się coś niedobrego. Był blady, miał głębokie cienie pod oczami i zataczał się chodząc. Zmusiłem go, aby się położył. Przez pół nocy majaczył, krzyczał przez sen i rzucał się na posłaniu. Jego czoło było gorące, a włosy mokre od potu. Podjąłem wtedy pierwszą samodzielną decyzję. Przypasałem sobie jego miecz, chwyciłem go pod ramiona i powoli ruszyliśmy w górę, w stronę miasta leżącego u stóp błękitnych wzgórz. Znałem tam jednego jedynego człowieka, który mógł mi pomóc. Miał na imię Czacza i był wysoko urodzonym Aszytą. Kilka dni wcześniej spotkałem go na Bagniskach. Był przemoknięty, brudny, głodny i nie mógł znaleźć drogi powrotnej - błąkał się po lasach już czwarty dzień. Bez słowa odprowadziłem go pod obrzeża miasta. On również nie odezwał się ani razu. Kiedy na horyzoncie pojawiły się zabudowania odwróciłem się i ruszyłem z powrotem.
- Jestem Czacza! - krzyknął za mną - Odwdzięczę się!
- . . . - nie odwracając się podniosłem rękę w geście podziękowania
- Niech cię bogowie prowadzą. . . - usłyszałem jeszcze za sobą.
Tego samego dnia spytałem Cahena o Czaczę. Cahen znał wszystkich mieszkańców Zagórza. Czacza był jednym z Aszyckich dygnitarzy. Jego dom był ogromny i znajdował się na samym obrzeżu miasta. Aszyta pełnił funkcję wyższego kapłana miał więc duże wpływy zarówno u Kurów jak i Farsów. Właśnie do niego udałem się tej nocy. Spocony i zasapany na wpół dowlokłem, na wpół doprowadziłem Cahena do linii granicznej miasta. Rozejrzałem się bezradnie. Dla mnie wszystkie budynki wyglądały niemal jednakowo.
- Cahen, który to dom? - potrząsnąłem nim, by otworzył oczy. Powiódł dookoła nieprzytomnym spojrzeniem, po czym zamknął powieki. Potrząsnąłem nim drugi raz powtarzając pytanie. Niepewnie wskazał ręką na jeden z większych, bardziej ozdobnych budynków. Odmówiłem w myślach dość przekonywującą modlitwę, prosząc aby był to ten właściwy, po czym powiodłem słaniającego się Cahena w jego kierunku i załomotałem do bramy. Kiedy przez dłuższą chwile nic się nie działo, powtórzyłem czynność, tym razem bardziej energicznie. Wielkie odrzwia otwarły się nieco, ukazując twarz odźwiernego - Keity, mniej więcej w wieku Cahena. Na jego obliczu odmalowało się przerażenie, spróbował zamknąć wrota, ale naparłem na nie całym ciałem, wspomagany dodatkowo ciężarem brata, wskutek czego otworzyły się całkowicie, a my dosłownie wpadliśmy na podwórze. Cahen jęknął głucho i zwinął się w kłębek, chciałem podejść do niego, ale gdy tylko podniosłem się na kolana, na podwórcu pojawiła się straż. Kilkunastu osiłków, w ciężkich płytkowych pancerzach otoczyło nas ciasnym kołem, natomiast jeden z nich podszedł do mnie, ostrzem obnażonego miecza celując gdzieś w moje żebra.
- Co my tu mamy? - warknął mierząc mnie spojrzeniem od stóp do głów
- Ja tylko. - kątem oka zauważyłem nieznaczny ruch gdzieś po lewej stronie i potężne kopnięcie posłało mnie twarzą w kurz pokrywający dziedziniec
- Pozwoliłem ci się odezwać? - dowódca straży uśmiechnął się ironicznie
Podniosłem się na klęczki, ocierając stróżkę krwi, sączącą się z rozbitej wargi. Jeden ze strażników zbliżył się do Cahena i trącił go czubkiem buta. Gdy nie dostrzegł reakcji, schylił się i chwycił leżącego za włosy, chcąc przyjrzeć się jego twarzy.
- Zostaw go!!! - krzyknąłem podrywając się na nogi. Wystartowałem z przysiadu i z rozpędu całym ciężarem uderzyłem w mężczyznę, pozbawiając go równowagi. Potoczyliśmy się obaj po piachu. Gdy otrząsnął się z zaskoczenia, chwycił moje nadgarstki i mocno wykręcając ramiona za plecy przycisnął mnie twarzą do ziemi. Szarpałem się rozpaczliwie, widząc bokiem jak inni gwardziści zbliżają się do Naher Cahena. Ten, który mnie trzymał zwiększył dźwignię na ramię tak, że niemal połamał mi obojczyki. Krzyknąłem przeraźliwie.
- Co tu się dzieje? - dobiegł gdzieś z tyłu rozsierdzony głos - Co to ma znaczyć?
- Jakieś obdartusy panie. - strażnik jednym szarpnięciem podniósł mnie na nogi i stanąłem twarzą w twarz z rozbudzonym Czaczą . Ten przez chwilę wpatrywał się we mnie uważnie, rozpoznał mnie. Podniósł rękę i zamaszyście spoliczkował dowódcę straży, który z zaskoczenia puścił moje nadgarstki. Przyklęknąłem przy nieprzytomnym Cahenie i mocno objąłem go ramionami.
- Będzie dobrze. - powtarzałem w kółko, usiłując przekonać sam siebie. Słyszałem jak Aszyta wymyśla gwardzistom za niestosowanie się do poleceń, po czym czyjeś silne dłonie zdecydowanie odsunęły mnie od brata.
- Długo jest w takim stanie? - spytał łagodnie Czacza, pochylając się nad Cahenem
- Kilka godzin - odpowiedziałem cicho - Ale pogarsza mu się..
- Dobrze. Zobaczę, co mogę dla niego zrobić. - skinął na strażników, którzy ostrożnie podnieśli nieprzytomnego i podążyli w kierunku budynku - Chodź ze mną - rzucił i ruszył za nimi.
Posłusznie udałem się do budynku. W środku wydawał się jeszcze większy niż na zewnątrz, nie rozglądałem się jednak, maszerowałem szybko usiłując dorównać tempem Aszycie.
- Jak ci na imię? - spytał krótko
- Neel Nahayeen - przedstawiłem się - To mój brat Naher Cahen.
- Mówisz, że to trwa już kilka godzin, czy twój brat jadł albo pił coś czego nie znał
- Nie. Nie wiem - poprawiłem się, przecież nie byłem przy nim cały czas
- Zobaczymy. - Czacza westchnął i wszedł za gwardzistami do jednej z komnat.
Cahena położono na łóżku i pospiesznie zdjęto z niego ubranie. Stałem z boku przyglądając się temu. Kiedy Cahen został jedynie w spodniach Aszyta wyciągnął nad nim obie ręce skierowane otwartymi dłońmi w dół. Powoli przesunął ręce wzdłuż jego ciała. Zatrzymał je mniej więcej na wysokości pasa. Westchnął. Zamknął oczy ściągając brwi. Po chwili wokół jego dłoni zaczęło gromadzić się białe światło, które jakby spłynęło na brzuch chorego. Cahen wyprężył się, na jego czoło wystąpił pot, usta otwarły się wydając krzyk. Taki krzyk słyszałem pierwszy raz w życiu. Błyskawicznym ruchem wysunąłem miecz z pochwy, aby móc w razie czego unieszkodliwić Aszytę. W tym momencie poczułem oplatające mnie czyjeś ramiona. Jeden ze strażników Czaczy objął mnie mocno i siłą wyciągnął z pomieszczenia.
- Nie przeszkadzaj panu. On uzdrowi twojego brata.
- Ale Cahen tak krzyczy. . . - szepnąłem
- To zawsze jest bolesne, ale twojemu bratu nie stanie się krzywda. - mówił cichym spokojnym głosem. Ufałem mu. Wypuściłem miecz z dłoni. Upadł na podłogę z głośnym brzękiem. Ciężko oparłem się o ścianę, by po chwili zsunąć się po niej do siadu. Nie słyszałem kiedy Czacza opuścił pokój. Zauważyłem go dopiero, kiedy położył mi rękę na ramieniu.
- Zrobiłem co mogłem. - powiedział cicho - Nie wiem czy twój brat to przeżyje. Nie wiem jaka choroba go dręczy. Czy moje zabiegi poskutkowały okaże się dopiero za jakiś czas. Wracaj do domu Neel Nahayeen. Kiedy on będzie czuł się lepiej odeślę go również. Jeżeli nie zjawi się za dziesięć dni przyjdź tutaj, ale nie wcześniej. . .
- Dziękuje Czacza. Będę twoim dłużnikiem.
- Nie. To ja spłacam swój dług. Idź już Neel Nahayeen i niech cię bogowie prowadzą. - podał mi rękę na pożegnanie i odszedł. Strażnik podniósł mój miecz i podał mi go rękojeścią naprzód.
- Twój miecz. Mam nadzieję, że twój brat wyzdrowieje.
- Neel Nahayeen - wyciągnąłem rękę
- Cas Sayeer, ale mów mi Sar.
- Do zobaczenia Sar.
- Żegnaj Neel Nahayeen.
Schowałem miecz do pochwy i naciągnąwszy kaptur głęboko na oczy opuściłem dom Czaczy. Z niecierpliwością oczekiwałem na powrót brata. Każdej nocy szedłem z nową nadzieją do rogatek miasta, ponieważ musiałby tamtędy przechodzić. Jednak mijał tydzień a Cahena nie było. W dniu, w którym spotkałem Kura zapuściłem się dalej niż powinienem. Wolni Keici nie byli mile widzianymi gośćmi w Zagórzu. Traktowano nas tu jak intruzów, dlatego nigdy nie przebywaliśmy tam w dzień. Noc była równie niebezpieczna, ale w nocy po ulicach nie kręciło się tylu ludzi. Miałem pecha trafiając na Kura. . .













Komentarze
Aquarius dnia padziernika 12 2011 10:17:20
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

An-Nah (an_nah@interia.pl) 11:54 15-08-2004
Hmmm, troszkę sie na poczatku kojarzy z \"Ai no Kusabi\"... ale ciekawe - interesujacy swiat, widac, ze sie psotaralas wymyslajac to cala strukture spoleczna. Ładnie napisane i ma klimat - wiec czekam na ciag dalszy.
kropka (Brak e-maila) 10:10 22-08-2004
\'Blask Księżyca\' to jedno z moich ulubionych opowiadań - czytałam je już chyba z 10 razy (i ciągle mi mało^^). Nie mogę doczekać się następnych części!! Fu-chan jesteś wielka!
Kruffka (krowa_alpejska@poczta.onet.pl) 11:07 21-01-2005
super opowiadanko, bardzo mi się podoba, pisz dalej!
smiley (Brak e-maila) 11:19 06-02-2005
Kiedy będzie ciąg dalszy???????????????????
(Brak e-maila) 18:24 20-02-2005
No właśnie, gdzie jest ciąg dalszy?
Tina (tina007@autograf.pl) 18:55 22-02-2005
Ja chcę jeszcze!!! XDDDDDDD
Kruffka (krowa_alpejska@poczta.onet.pl) 11:20 18-03-2005
czy doczekamy się kiedyś ciągu dalszego?? było by miło smiley
x (Brak e-maila) 19:50 14-05-2005
Ja też chcę nexta!!! to jest genialne!!!
Dizzy-Sun (Brak e-maila) 14:36 29-05-2005
Ależ kłaniam się nisko..., bo opowiadanie wyśmienite =) Sprawiło, że chcę more & more.. Więc (tak, wiem, nie zaczyna się zdania od więc) będę cierpliwie czekać na dalszego ciągu część smiley
Aska Hime (aska_hime@wp.pl) 19:20 02-09-2005
Czekam na dalszy ciąg. Naprawdę niezłe i wciąga. Pisz dalej będę czekać na kolejne części ^_^
Linarea (fantastyczka01@interia.pl) 21:02 12-07-2006
Z niecierpliwością czekam na kontynuację tego opowiadania! Jest świetne! Lubię Naya smiley
Alexik (Brak e-maila) 23:23 14-07-2006
Fu-chan prosie prosie prosie napisiaj kolejną część ja chcem wiedzieć cio bedzie z nim dalej proooosiem *_*
(Brak e-maila) 16:30 19-11-2006
Kiedy będzie kolejna część?
vel_mika (julianka@buziaczek.pl) 19:55 09-05-2007
Powiem tak;
Toje opowiadanie jest wprost wyśmienite, naprawdę bardzo się zaczytałam, i okropnie bym się ucieszyła gdybyś dodała nową część
liz (Brak e-maila) 17:13 26-08-2007
kiedy bedzie 6 czesc? bo ja naprawde
sie nie moge doczekac... jestes boska
Aoi (aoi16@wp.pl) 22:16 21-09-2007
To jest super!A kiedy 6 częśc.Przerwać w takim momencie...
(Brak e-maila) 09:16 03-02-2008
opowiadanie wspaniałe, bardzo mnie wciągnęło smiley czy można liczyć na kolejną część? smiley
Mika (Brak e-maila) 00:19 01-02-2009
Genialne , coś mi się zdaje że to pobożne życzenie ale ja pragnę poznać ciąg dalszy dlaczega zawsze gdy coś mi się spodoba to albo czekam na to kilka ładnych lat albo nie dostaje tego wcale . je chce jeszcze ludzie pomocy smiley
wampirzyca (Brak e-maila) 18:07 09-02-2009
fakt z faktem...przypominana Ai no Kusabi ale zaczyna mi sie strasznie podobać i ciekawa jestem dalszego ciągu wydarzeń smiley
pozdrawiam smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum