The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 28 2024 22:37:33   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Łowcy 3
Tadaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam... Kurtyna w górę!!! Deedo wróciła wraz z główką chorych pomysłów^^ Strzeżcie się ludzie, bo jestem uzbrojona i niebezpieczna, a mą przerażajacą bronią jest WENA TFOORCZA...
No dobra, do rzeczy... To jest dość lekki odcinek, nie spodziewajcie się po nim zbyt wiele. Akcja będzie się rozwijać powolutku, a w główce mam naprawdę mnóstwo pomysłów na kolejne (z góry uprzedzam - bardzo liczne) części, więc czytajcie cierpliwi i mniej cierpliwi ludzie! I chwalcie, i krytykujcie! Na maila albo w komentarzach! Tylko nie straszcie, bo autorka od kilku dni jest strasznie zestresowana perspektywą zbliżającej się szkoły! A teraz czytajcie i bawcie się dobrze!



**************************



-Fiuuuuuuuuuu, fiuuuuuuuuuuuuu - Leji aż gwizdnął z zachwytu, gdy zobaczył swoje nowe mieszkanko. Trzeba przyznać, że całkiem sporych rozmiarów. Swobodnie mogłoby w nim mieszkać co najmniej z 10 osób, a nie tylko on i Alex. "A jednak bycie Łowcą ma jakieś dobre strony... Ale chata!" - Jakie to szczęście, że całe koszty pokrywa akademia... Uczciwie pracując, chyba przez całe życie nie zarobiłbym na taką chałupkę.
-Mnie się to wydaje normalne, zważywszy na to, że jesteśmy najlepszymi uczniami.
Alex właśnie położył swoją torbę (spakowaną pod "drobnym" przymusem przez Lejiego) na ziemi i zaczął chodzić po całym domu, uważnie oglądając każdy kąt. Dom naprawdę robił wrażenie - jednorodzinny, mający piwnicę, parter i piętro. Otaczał go średniej wielkości ogród, obecnie trochę zaniedbany. Parter zaczynał się od przedpokoju, który był oddzielony ścianą od pozostałych pomieszczeń. Później przechodziło się do jednego wielkiego pomieszczenia, które spełniało właściwie funkcję trzech. Mieściła tam się spora kuchnia ze świetnym wyposażeniem (ale za najważniejsze chłopcy uważali to, że była w niej zmywarka^.^ Żałowali jednak, że nie ma niczego, co samo potrafi ugotować...). Oprócz tego była też jadalnia i salon z 29" telewizorem, super płaskim kineskopem i innymi cudeńkami, na których właściwie znał się tylko Alex. Lejiemu wystarczyła umiejętność włączania, wyłączania, zmiany programów i stopnia nagłośnienia, ewentualnie obsługa telegazety.
Kuchnia, jadalnia i salon nie były oddzielone żadną ścianą. Kuchnia znajdowała się na podwyższeniu, a żeby znaleźć się w jadalni, trzeba było zejść po dwustopniowych schodkach. Salon był tuż obok i właściwie nic go nie oddzielało od jadalni, którą można było poznać po obecności dębowego stołu z sześcioma krzesłami do kompletu.
-A po co nam tyle krzeseł? Przecież nas jest tylko dwóch!
-Leji, czy ty zawsze musisz marudzić? Ciesz się, przynajmniej będziemy mogli zaprosić duuużo osób.
-A kogo ty chcesz zapraszać, co?
Chłopak uśmiechnął się zadziornie i zgrabnym ruchem ręki odsunął jasną grzywkę łagodnie opadającą na czoło i oczy, odsłaniając w ten sposób tęczówki o kolorze czystego, chłodnego morza - ni to niebieskie, ni zielone.
-No cóż, ma się tą niesamowitą urodę i magnetyzm, no nie? Wszystkie panienki z okolicy będą się do mnie zlatywać.
-Już to widzę - mruknął fioletowowłosy. - Przyjdą podziwiać twą nieocenioną skromność, mój pięknisiu. A teraz przestań puszyć swe śliczne piórka niczym dumny paw i chodźmy oglądać resztę - wbiegł radośnie na pierwsze stopnie schodów, lecz nagle przystanął i obejrzał się na wolno idącego w jego stronę przyjaciela. - Aha, zapomniałem o jednym. Niech lepiej nikt się do ciebie nie zbliża...
-A to niby dlaczego?
-Bo ty jesteś moim seme - szepnął zmysłowym głosem - a ja, jako twój wierny uke nikomu cię nie oddam, kochanie, bo chcę, a właściwie ŻĄDAM, abyś był mi tak samo wierny.
Alex uśmiechnął się lekko i ruszył po schodach.
-To się jeszcze okaże, słoneczko - mruknął.
Jak to zwykle bywa, z parteru można dojść na pierwsze piętro, gdzie właśnie znalazła się dwójka Łowców. Był tam spory korytarz, dwie duuuuuuże sypialnie, pokój z dwoma komputerami oraz łazienka (dla odmiany, wszystko to było od siebie oddzielone ścianą^_-). "A po co nam dwie sypialnie?" - zastanowił się fioletowowłosy i w końcu doszedł do słusznego wniosku:
-Będziemy musieli zrobić mały remoncik - wiadomość tą oznajmił mając przyklejony na twarzy uśmiech szaleńca gotowego na wszystko, aby osiągnąć swój cel.
-Eeeeeeeeeee... Co ty zamierzasz zrobić? Przecież ten dom jest bardzo ładny...
-Wieeeeeeeem... Ale nie zamierzam spać w innym pokoju, niż ty.
-Ale ja zamierzam.
-Czeeeeeeeeeeeeeeemu? = rozpacz i zawiedzenie. = Aleeeeeeeeeeeeeeeeeeex... Przecież spaliśmy w jednym pokoju szesnaście lat... Moja psychika nie wytrzyma nocy bez ciebie... O moim biednym serduszku już nie wspomnę.
-Wytrzyma = zdecydowanie. = Gwarantuję ci, że dasz sobie radę. A jeśli ośmielisz się do mnie przyjść w nocy, to cię wywalę z pokoju na zbity pysk, zrozumiano?
-Buuuuuuuuu... Jesteś podły, chlip, chlip... Co ja zrobię, jeśli się w nocy obudzę i nie zobaczę twej ślicznej twarzyczki?
-Trudno = obojętność totalna. = Przypominam ci o obietnicy, którą mi złożyłeś.
-Ale już nie możesz się wycofać. Zaakceptowałeś decyzję szefostwa i zechciałeś ze mną mieszkać = uśmiech jeszcze większego szaleńca.
-Owszem. Nie zapominaj jednak, że polujemy na wampiry, a wypadki się zdarzają = wzrok zawodowego mordercy. = Zawsze mogę cię rzucić któremuś z nich na pożarcie... W każdym bądź razie, postanowiłem, że śpimy ODDZIELNIE. Decyzja jest nieodwołalna.
Leji zacisnął dłoń w pięść. Zupełnie nie był w nastroju do kłótni. Miał dziś tak dobry humor, że nie zamierzał go sobie psuć, tym bardziej nie przez kłótnię z najlepszym (i jedynym) przyjacielem.
-Niech ci będzie... Jest mi to zupełnie obojętne. Nie chcesz spać ze mną w jednym pokoju - twoja strata.
Lecz Alex doskonale wiedział, że ta obojętność jest tylko udawana - tak naprawdę w sercu błękitnookiego gościł teraz ogromny smutek i... żal. Do niego... Ale blondyn nie miał wyjścia - za bardzo się do siebie ostatnio zbliżyli. Nie mogło tak być... To uczucie było zakazane - sprawiało ból, osłabiało, a końcu zabijało... Zakazane... Jednak Alex nie mógł patrzeć w te tak smutne teraz oczy ani chwili dłużej. Odrzucił słowa umysłu i posłuchał swego serca, które kazało kochać. Na wieki. Na zawsze... Delikatnie chwycił jego dłoń i splótł z nią swoje palce.
-Chodź. Obejrzymy resztę. I nie rób takiej miny, bo wiesz, że jej nie lubię.
Leji popatrzył ze zdziwieniem na swoją rękę trzymaną przez przyjaciela. Alex jeszcze nigdy go tak nie złapał. Teraz chciał najwidoczniej zabrać swą dłoń, lecz Leji mu na to nie pozwolił, tylko ścisnął ją jeszcze mocniej. I uśmiechnął się. Tak czysto, niewinnie, delikatnie... Alex odwzajemnił uśmiech, lecz jego był znacznie bardziej chłodny, po czym pociągnął drugiego chłopca do łazienki.
-WOOOOOOOOOOOOOOOOOOW = zachwyt Lejiego. = Wanna z hydromasażem!!! Suuuuuuuper!!!
-Eh... Ciekaw jestem, ile oni wydali na urządzenie nam tego domu.
-A teraz to ty marudzisz. Zrobił się z ciebie nagle straszny materialista. Odbierasz mi robotę, wiesz? A to bardzo niekulturalne. Zresztą, zamiast się martwić o kasę, ciesz się, że mamy to wszystko nie wydając na to żadnych pieniędzy. No tak, teraz będziemy musieli za wszystko odpracować...
-Zwykły prysznic też jest, jakbyś się wreszcie zamknął i zauważył.
-Co tam prysznic?! Wanna lepsza.
-Być może... Jedna rzecz mi się jednak nie podoba... Dlaczego toaleta i łazienka są w jednym pomieszczeniu?! Przecież jak ty wleziesz do tej wanny, to mi zdąży pęknąć pęcherz, nim z niej wyjdziesz!
-Jak zwykle przesadzasz... Poza tym możemy się wylegiwać w tej wanience we dwójkę - dodał zmysłowym głosem i mocniej ścisnął jego dłoń. - Zmieścimy się.
-Zapewne tak, ale ja boję się twoich głupich pomysłów, więc wybieram prysznic.
-Czemu nie? Prysznic też jest niczego sobie...
-Hentai - mruknął Alex. Gwałtownym ruchem wyszarpał rękę i wyszedł z pomieszczenia.
-Hej, obraziłeś się?! - zdziwił się Leji wybiegając za nim.
-Skądże! Po prostu chcę zobaczyć, jakie cuda mamy w piwnicy.

_*_*_*_


-Chyba mnie wzrok zawodzi - mruknął z niedowierzaniem Leji, jednocześnie przecierając oczy. - Czy ja widzę tu odjazdowy samochód i dwa świetne ścigacze?
-Na to wygląda.
Leji cały czas stał zamurowany, natomiast Alex powoli podszedł do pojazdów. Najpierw obejrzał samochód... Czarny, o pięknym, opływowym kształcie, minimalizującym opór powietrza. Wóz nie miał dachu, a szyby były elektrycznie sterowane. Dotykając szkła, stwierdził, że jest to ono kuloodporne i chyba nic nie jest w stanie go stłuc, a nawet nie zarysuje się go diamentem. Zresztą, z podobnego szkła zrobione były szyby w całym domu. Po dokładnych oględzinach karoserii stwierdził, że ona także jest kuloodporna. Odsunął się kilka kroków w tył i jeszcze raz popatrzył na pojazd.
-Co to za model? - spytał Leji, który, w przeciwieństwie do Alexa, nie miał bladego pojęcia o samochodach, jeśli nie liczyć jedynie tego, że potrafił je prowadzić.
-Nie mam pojęcia. Ni to model zwykły, ni sportowy, a marki to już w ogóle nie znam. Nie ma żadnego oznaczenia. Bez wątpienia został zrobiony na specjalne zamówienie.
-W każdym razie jest piękny. Już sobie wyobrażam, jak panienki będą piszczeć, gdy zajedziemy takim autem gdziekolwiek... He, he...
-Ktoś tu niedawno piał, że jest moim wiernym uke... Zresztą, mnie nie obchodzi kogo ty będziesz sobie podrywał. Tylko wiesz, jest mały problem: to ma nam służyć do misji, a nie do podrywania dziewcząt!
-A chłopców?
-Jesteś niemożliwy... - westchnął Alex i tym razem podszedł do motocykli. Oba wyglądały identycznie - czarne niczym noc, ze srebrnymi dodatkami. - Ścigacze, ale inne niż wszystkie. Jejku, jeszcze nigdy takich nie widziałem. Kształt idealny. Na prostej drodze można na nich rozwinąć prędkość nawet 300 km/h. Zapewne też robione na zamówienie. Podobnie jak w samochodzie, i tu nie ma oznaczenia producenta.
-Suuuuuuuuuuuper!!! Mamy piękny wóz i superszybkie motocykle. Już sobie wyobrażam te tłumy wielbicielek i wielbicieli.
-Nie zapominaj, że naszym zadaniem nie jest zabawianie się, lecz polowanie na wampiry. I właśnie w tym mają nam pomóc te maszyny, zrozumiałeś?
Leji uśmiechnął się i objął ramiona przyjaciela.
-A co? Teraz to ty zazdrosny jesteś? Martwisz się, że ktoś wpadnie mi w oko? A może boisz się, że kogoś polubię bardziej od ciebie? Niepotrzebnie - to mówiąc, delikatnie musnął ustami jego policzek. - Ja mam tylko jednego przyjaciela, który właśnie spogląda na mnie morderczym wzrokiem.
-Czy ty przypadkiem nie składałeś mi wczoraj pewnej obietnicy?
-Składałem... Ale chyba taki niewinny całus w policzek nie oznacza nic złego, co? W ten sposób okazuję ci po prostu moją sympatię do ciebie^.^ - skierował swoje kroki w stronę schodów. - Jestem strasznie głodny. Idę odwiedzić naszą lodówkę, a ty naciesz się tymi cudeńkami.
Gdy tylko Alex usłyszał, że kroki na schodach ucichły, natychmiast osunął się na podłogę, opierając się plecami o ścianę. Twarz ukrył w dłoniach. Łza spłynęła po jego policzku. Po kilku sekundach otarł ją. Spojrzał na swoją dłoń - na tą, którą trzymał Leji. Blondynkowi serce biło wtedy tak mocno, iż bał się, że Leji to usłyszy. Kolejna łza spłynęła mu po policzku. Nie był już w stanie dłużej walczyć z tym bólem. Musiał się w końcu komuś wyżalić. Ale komu? Miał przecież tylko jego - fioletowowłosego, wesołego chłopca, którego uwielbiał nad życie, za którego gotów był oddać wszystko - łącznie ze swą duszą. A jemu nie mógł tego wyznać.
-Alex! Tragedia!!! - wrzasnął Leji wpadając z hukiem do piwnicy. Alex był tak bardzo pogrążony w myślach, że nie usłyszał jego dość głośnego zejścia po schodach. - Wiedziałem, że to wszystko jest zbyt piękne! Lodówka jest... - starszy urwał, kiedy zobaczył, że blondyn ociera coś z policzka - ...pusta. Alex, co się stało?
-Nic takiego - uśmiechnął się lekko, lecz Leji wiedział, że ten uśmiech nie miał w sobie nic szczerego.
-Jak to nic...? Płakałeś....
-Wydaje ci się...
Leji bez słowa podszedł do niego i siłą odwrócił go w swoją stronę.
-To dlaczego masz wilgotne oczy? - spytał cicho i przytulił go do siebie. - Co się z tobą dzieje? Od jakiegoś czasu jesteś bardzo dziwny i taki... smutny... Czy to przeze mnie? Przez moje zachowanie?
-Nie, oczywiście, że nie - "aniołku, ty w niczym nie jesteś winny. Tylko ja ponoszę odpowiedzialność za to, co się dzieje... Mój kochany, śliczny aniołku..." - Po prostu mam teraz taki trudny okres w życiu.
-Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Wiesz, że możesz mi o wszystkim powiedzieć. Nie ufasz mi? Boisz się, że cię zawiodę?
-Oczywiście, że nie. Po prostu z tym muszę sobie poradzić sam - odsunął się od drugiego chłopca. - Chodź. Pojedziemy na małe zakupy. Nie pozwolę ci umrzeć z głodu.
-Na pewno chcesz jechać?
-Yhm. Ale najpierw musimy zabrać swoje dokumenty. Właściwie to nie wiemy nawet, jak się nazywamy.
-Eeeeeeee... To my mamy jakieś nazwiska?
-Tak to jest, jak się śpi na lekcji informacyjnej. Głupolu, przecież nie możemy mieć samych imion! Owszem, w akademii imię wystarczało, ale nie tutaj! Pomyśl czasem. Początkowo może trochę boleć, ale po jakimś czasie się przyzwyczaisz.
-HA, HA! Bardzo śmieszne.
-Żartowałem. Chodźmy na górę i sprawdźmy wreszcie te dokumenty.

_*_*_*_


-No dobra... Co my tu mamy? - spytał cicho Alex, otwierając jakąś dużą kopertę i wysypując jej zawartość. - To nasze dowody osobiste. O! Jak miło poznać własne nazwisko. Ja jestem Alex Sommers, a ty - Leji Ichiga. Podoba się?
-Może być. Co piszą dalej?
-Data urodzenia się zgadza z tą, którą znaliśmy, czyli ja 14, a ty 1 lipiec, rysopis też jest taki sam, do jakiego nas przyzwyczajono...
-Fajnie. Przynajmniej nie czeka nas operacja plastyczna.
-Rodziców to pewnie jakiś podstawili. Tu są dokumenty naszych pojazdów. Jak miło, samochód zarejestrowano na mnie^.^ O! Nasze prawa jazdy! Wreszcie coś, na co sami zapracowaliśmy godzinami morderczych lekcji. Poza tym mamy tu jeszcze jakieś akta urodzenia itp.
-Coś jeszcze?
-Owszem... Karty kredytowe z załącznikiem: "tylko do wykorzystywania przy kupnie niezbędnych rzeczy". Poza tym nasze legitymacje i kopie aktów szkolnych.
-Le... Co?!?!?!
-Jak na normalnych ludzi przystało, mamy chodzić do szkoły. A zgadnij, do której klasy?
-W naszym wieku to powinniśmy zacząć studiować.
-Błąd. Jesteśmy w pierwszej klasie liceum.
Leji zaliczył glebę, gdy to usłyszał.
-To znaczy, że jesteśmy takimi matołami, że nie zdaliśmy ze trzy razy...
-Nie. Po prostu w dacie urodzenia odmłodzono nas o 3 lata.
-Mówiłeś, że się zgadza!
-Pomyliłem się. Nie przypuszczałem, że nas odmłodzą. I to w dodatku o tyle!
-Wspaniale! To znaczy, że jestem 16-letnim gówniarzem! Wybacz, ale nie wyglądam na 16-latka! Te nasze urzędasy z akademii to już chyba nic lepszego nie mogli wymyślić.
-Mogli... Na dołączonych tu papierkach jest napisane jesteśmy w innych klasach.
-CO?!?!?!
-W sumie to nawet logiczne. Chcą mieć wysłanników w różnych szkołach i klasach.
-Ale...
-Spokojnie, przecież zawsze możemy się widywać na przerwach, nie?
Leji westchnął ciężko.
-Tak, ale we dwójkę jakoś raźniej by nam było... Alex, skoro mamy po 16 lat, to czemu dostaliśmy już dowody osobiste?
-Kto zrozumie tych naszych urzędników? To się dopiero nazywa "przekręt prawny"- Alex uśmiechnął się lekko. - Tu mamy jeszcze nasze legitymacje Łowców, ale na osobnej kartce napisano, że nie wolno nam ich używać za często. Możemy to robić w skrajnych przypadkach, np. gdy trafimy do szpitala z ciężkimi obrażeniami lub też zatrzyma nas policja. Nikt przypadkowy nie może wiedzieć o tym, czym się zajmujemy.
-Zapowiada się wspaniale. W nocy uganianie się za wampirami, a w dzień chodzenie do durnowatej szkoły. Gdybyśmy chociaż byli w tej samej klasie... Eeeeeeee taaaaaaaaaaaaam... Szkoda na to wszystko słów. Wyprowadź naszego karego ogiera z garażo-piwnicy i jedźmy do jakiegoś supermarketu po coś do jedzenia.
-I do księgarni.
-I do księgarni... Zaraz... A po kiego licha do księgarni?
-Po książkę kucharską. Mam ci przypomnieć, że żaden z nas nigdy nie gotował?
-Może, ale ja czuję, że mam talent kulinarny.
-Tak, tylko abyśmy przeżyli spotkanie z tym twoim talentem, potrzeba jest książka kucharska z instrukcjami krok po kroku. Weź mapę, którą nam dali. Musimy się zorientować, gdzie właściwie mamy jechać.


_*_*_*_



Leji nigdy nie mógł zrozumieć, skąd Alex miał tak doskonałą pamięć. Chłopak prawie nigdy się nie uczył do egzaminów, a zawsze dostawał najwyższe wyniki i miał ogromną wiedzę. Teraz było tak samo. Wystarczyło mu kilka sekund spoglądania na mapę, a już jej nie potrzebował i dojechałby chyba na każdą ulicę i do każdego obiektu.
Oprócz tego doskonale kierował wszelkimi pojazdami, a zwłaszcza samochodami. Egzamin jako jedyny zdał już za pierwszym podejściem, podczas gdy większości udawało się to dopiero za trzecim razem (w tym także Lejiemu, który raz oblał z teorii, a raz z jazdy). Kierował niezwykle spokojnie i z niesamowitym luzem. Najbardziej lubił jednak jazdę z co najmniej setką na liczniku. Teraz to było jednak niemożliwe, gdyż tłukli się przez centrum miasta i od 10 minut stali w korku.
-No cóż... Uroki godzin południowych - Alex założył ręce na kark i zamknął oczy.
-Aleeeeeeeeeeeeeeeeeeeex... Jestem głodny... Zrób coś, aby ten korek się ruszył.
-Nie jęcz mi nad uchem. To nie moja wina. A z głodu nie umrzesz. Człowiek potrafi wytrzymać długo bez jedzenia.
-Ale ja nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! Nie byłoby problemu, gdybyśmy wzięli ścigacze. Następnym razem nie namówisz mnie na samochód.
-Ja cię na nic nie namawiałem. To ty sam chciałeś "karego ogiera", miłośniku rumaków.
-Znów się czepiasz. Zastanówmy się lepiej, co zrobimy sobie na obiad. Książkę kucharską już mamy, szkoda tylko, że supermarket nie jest tak blisko, jak księgarnia - Leji sięgnął grubą książkę z tylnego siedzenia. - Co chciałbyś zjeść?
-Coś, co mnie nie zabije.
-W porządku. Co powiesz na... hmmm... Wołowinę z rusztu, zapiekaną z...?
-A może zrobiłbyś coś, co nie jest ponad twoje siły?
-Dlaczego twierdzisz, że nie byłbym w stanie tego zrobić?
-Bo znam cię szesnaście lat, mój drogi.
-No to może... Kurczaka faszerowanego z nadzieniem...
-Za trudne - przerwał Alex.
-To co proponujesz? = złość.
-Może na początek zrobisz spaghetti?
-Ale to jest strasznie proste i mało urozmaicone.
-Czyli w sam raz, abyś zdołał to przygotować. Nie patrz tak na mnie. Leji, po raz pierwszy będziesz trzymał w dłoni patelnię, więc dobrze ci radzę, zacznij od czegoś prostego.
-Jesteś okropny. Nie doceniasz mnie!
Alex wreszcie otworzył oczy i popatrzył na starszego chłopca.
-Doceniam, ale jestem twoim przyjacielem. A prawdziwy przyjaciel musi być szczery.
Leji uśmiechnął się lekko.
-Niech ci będzie. Zrobię te spaghetti. Ale i tak musimy jechać do supermarketu, bo w domu nie ma nic do jedzenia.

_*_*_*_


-Po raz pierwszy jestem w tak wieeeeeeeeeeeeelkim sklepie = zachwyt Lejiego.
-Nie ty jeden. Chodźmy, bo jak tak dalej pójdzie to obiad będziemy jeść w nocy.
-W nocy to my mamy co innego do roboty - szepnął mu zmysłowym głosem do ucha.
-Tej nocy mamy spokój. Pracę zaczynamy dopiero od jutra.
-Czemu ty zawsze psujesz tak miłą atmosferę?
-Bo ktoś musi cię hamować, napaleńcu. Pakuj do koszyka to, co jest potrzebne i zmykamy.
-Ale ty płacisz swoją kartą.
-Ja? Czemu ja?
-Bo ja gotuję.
Zakupy robili prawie dwie godziny. Do kupienia "niezbędnych rzeczy" potrzebowali dwóch dużych koszyków, które wypełniły się po brzegi. Oczywiście, wśród tych rzeczy nie zabrakło kilkunastu puszek piwa (oczywiście bezalkoholowego^_~), gdyż tak się składa, że obaj bardzo lubili złoty napój, choć doskonale wiedzieli, kiedy przestać go spożywać.
Zawalili torbami niemal cały tył samochodu. Gdy wreszcie dojechali do domu, trochę im zajęło, nim to wszystko wypakowali.
-Mam dość - mruknął sennie Alex. - Rób ten obiad, a ja się zdrzemnę.
-No tak. Mnie do garów, a sam idziesz spać?! O nie, będziesz mi pomagał!
-Jesteś tak dobrym kucharzem, że nie potrzebujesz pomocy. Obudź mnie, gdy wszystko będzie gotowe.

_*_*_*_


-Przeżyję spotkanie z tym, co mam na talerzu? - spytał z wrednym uśmiechem młodszy chłopak, widząc nienagannie nałożoną potrawę. - Trzeba przyznać, że wygląda dobrze... Ale to może chęć ukrycia jej okropnego smaku?
-Spadaj! Jak ci się nie podoba, to sam sobie gotuj! Ja robiłem wszystko krok po kroku tak, jak kazali w książce. Do tych, co ją pisali, miej pretensje.
-Może oni pisali dobrze, tylko ty źle czytałeś?
-Jeśli nie chcesz, nie musisz jeść - syknął przez zęby Leji, który wyraźne zaczynał się złościć, słysząc te komentarze.
-Czemu się denerwujesz? Przecież wiesz, że żartowałem - blondyn zaśmiał się cicho i zabrał się za zjadanie swojej porcji. Leji w skupieniu obserwował jego twarz, z której jak zwykle nie dało się nic wyczytać.
-I co? Smakuje ci? - spytał z wyraźnymi obawami.
Alex odłożył na chwilę widelec.
-Szczerze?
-Oczywiście!
-Hmmmm... W swoim życiu jadałem już lepiej... Ale też jadałem znacznie gorzej. Muszę przyznać, że jak na pierwszy raz, poszło ci całkiem nieźle.
Leji aż podskoczył z radości na krześle i, nim Alex zdążył się zorientować, już stał obok niego.
-Cieszę się - fioletowowłosy delikatnie musnął jego policzek.
-Ja też, ale to ostatnie było zbędne.
-Ech, a ty znowu swoje. Ja po prostu bardzo cię lubię i... I chcę ci w ten sposób to okazać... - na policzkach starszego zatańczył rumieniec.
-Możesz mi to okazywać na wiele innych sposobów, a teraz wracaj na swoje miejsce. Chcę skończyć swoją porcję!













Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum