Notka odautorska: Hmm, nie będę wikłać się w informacje o fabule i bohaterach książek Lynn Flewelling, mam nadzieję, że ktoś kto ich nie czytał, rozezna się z czasem kto jest kim :. A do lektury Flewelling serdecznie zachęcam!
Seregil budząc się przesunął dłonią po twarzy. Bolała go głowa a świat wirował, nie pozwalając skupić spojrzenia na niczym. Z trudem przełknął ślinę i uczynił rozpaczliwy wysiłek, aby wstać. Niewiele pamiętał z ostatniej nocy, a to co pamiętał nie bardzo mu się podobało. Wyczuł obok siebie obecność na łóżku. "Alec?..." zastanowił się przelotnie, lecz od razu odrzucił tę możliwość. Wobec tego kto? I skąd tu się wziął? Skąd wziął się tu on sam? Odgarnął przykrycie drżącą dłonią i stwierdził, że jest nagi. Nagi był również mężczyzna, który spał obok.
-Na Illiora!...- zaklął Seregil zdrewniałymi wargami- To niemożliwe...
Pamiętał karczmę, gdzie umówił się z nim tajemniczy mężczyzna w czerni. Pamiętał, jak Alec ostrzegał go, aby nie szedł tam, a już na pewno nie sam. Pamiętał, że skwitował śmiechem te groźby. Potem pamiętał strzępki rozmów, cichy, głęboki głos nieznajomego i gorzki smak piwa...a potem była tylko lepka ciemność i zapachy i szepty, których aż do teraz nie mógł określić.
A teraz to łóżko i... najprawdopodobniej jego kochanek.
Zgiął się wpół, czując nagły powrót oślepiającego bólu i mdłości. Z cichym jękiem zsunął się na podłogę. Przed oczyma latały mu mroczki. Tuż obok dostrzegł swoje spodnie. Chcąc poczuć się trochę mniej bezbronnym z wysiłkiem wciągnął je na siebie. Spocił się przy tym jak mysz i mało nie zwrócił całej zawartości żołądka. Przez chwilę był tylko w stanie leżeć bezsilnie, z trudem łapiąc oddech. Mężczyzna na łóżku spał głęboko, Seregil wytężając siły podźwignął się i wspiął się na nie, przyglądając się jego twarzy. Nie znał jej, nigdy nie widział tego człowieka. Pochylił się nad nim, chcąc go obudzić. Wtedy dostrzegł plamę krwi na prześcieradle. Z narastającym niepokojem ponownie przyjrzał się nieznajomemu. Nie oddychał, a jego zaciśnięte dłonie były lodowato zimne.
Z cichym przekleństwem na ustach i lękiem w sercu Seregil ponownie opadł na podłogę. Kolejny atak bólu wydobył z jego ust jęk. Resztką świadomości pojął, że traci przytomność i bezwładnie opadł na podłogę.
Nie wiedział ile minęło czasu, zanim ponownie się obudził, ale dostrzegł, że zmieniło się natężenie światła w pokoju, w którym leżał. Doszedł do wniosku, że minęło południe. Dręczony mdłościami, zawrotami głowy i bólem spróbował wstać, lecz tylko zachwiał się i opadł na ziemię. Zaczął się naprawdę bać.
Leżał przez chwilę drżący i niezdolny do wykonania ruchu, a potem ponownie zebrał się w sobie. W nozdrzach czuł ostry zapach krwi i swojego potu. Wtedy usłyszał odległy trzask drzwi. Spiął się w sobie gwałtownie myśląc. Czy to przeciwnik wrócił, aby dokończyć swego dzieła?... Echem rozbrzmiały liczne kroki na schodach. Ostatkiem sił uczepił się prześcieradła i stanął na drżących nogach. Na tyle tylko starczyło czasu, bowiem ktoś już łomotał do drzwi, ostro, niecierpliwie.
-Seregilu!- dobiegł go stłumiony krzyk, w którym brzmiały nutki strachu-Seregilu, na miłość Illiora!
"Alec...."- Seregil odetchnął z ulgą, lecz naraz w przeczuciu nieuniknionej katastrofy, pojął co zobaczy Alec po wejściu do pokoju.- Nie...- zaczął mówić, lecz na próżno, bo z przedpokoju dobiegł go właśnie dźwięk wyważanych drzwi.
Zacisnął pięści, czując, jak serce w nim zamiera- Alecu...
Usłyszał suchy trzask, kiedy drzwi ustąpiły i szybkie kroki. Nie chcąc widzieć, jak tymi szybkimi krokami zbliża się do niego przeznaczenie, Seregil zamknął oczy, modląc się by był to tylko zły sen.
Niestety, chwilę później do pokoju wpadł zdyszany Alec, a za nim Beka.
-Sere...- zaczął Alec, lecz nagle objął wzrokiem wnętrze pokoju. Z tej perspektywy nie widział, że mężczyzna w łóżku jest martwy. Niedowierzającym spojrzeniem obrzucił najpierw jego, potem półnagiego Seregila. Znów spojrzał na łóżko i znów na kochanka. W jego wzroku odbiło się najpierw skrajne zaskoczenie, a później wyraz takiego bólu i rozpaczy, jakiej Seregil nigdy nie widział w niczyich oczach. Poczuł, że świat wiruje wokół niego coraz szybciej, a głos zamiera w gardle. Zachwiał się na nogach. Przez długą chwilę panowała cisza. Seregil patrzył na niemy wyraz pogardy w oczach Beki. Nie miał odwagi spojrzeć na Aleca. Ból pulsował w jego głowie. Ból, który odbierał wszystkie siły, blokował słowa i oślepiał. Nogi drżały pod nim, jakby nie mogły unieść jego ciężaru. A serce krzyczało w nim jednym, pełnym cierpienia głosem "Alecu!!!"
Wtedy usłyszał jak przez mgłę ten głos, pusty i przerażająco spokojny
-Chodź, Beka. Nie mamy tu czego szukać.
Seregil poczuł na twarzy zimny podmuch powietrza, gdy odwrócili się by odejść. Usłyszał kroki w korytarzu i zrozumiał, że oto odchodzi ktoś, kto jest dla niego cenniejszy niż samo życie.
-Nie!- krzyknął, czując przypływ sił spowodowany rozpaczą- Nie, Alecu, nie!...
Jak w transie wypadł za nimi na korytarz, a później na klatkę schodową. Alec niknął już za zakrętem. Czując jak niewidzialne bębny grzmią mu w głowie, a nieznana siła tamuje oddech, Seregil stoczył się z pierwszej partii schodów- Alecu, poczekaj! - zatrzymał się na półpiętrze, patrząc w ślad za nim. Ziemia zaczęła uciekać mu spod nóg i Seregil z przerażającą jasnością pojął, że zaraz straci przytomność. Czując, jak ziemia skacze ku niemu, mężczyzna opadł wolno na kolana. Zbielałymi ustami wyszeptał jeszcze - Alecu....- i dostrzegł, jak Alec, schodzący poniżej zatrzymuje się na chwilę i odwraca ku niemu. Przez okienko na klatce wpadł pojedynczy promień słońca rozświetlając jego jasne włosy i rzeźbiąc profil. Ciemnoniebieskie oczy spoczęły na chwilę na Seregilu, po czym odwróciły się i Alec zniknął za zakrętem schodów. Te oczy były ostatnią rzeczą jaką Seregil zobaczył zanim do reszty stracił przytomność. Uderzyło go jak dobrze zna wyraz który się w nich malował...wyraz, który widział w oczach swego ojca, lata temu, wyraz, który oglądał w swych własnych oczach, codziennie w lustrze, po opuszczeniu Aurenen i śmierci Nysandra...Wyraz oczu człowieka zdradzonego.
Jego blade usta ułożyły się jeszcze w słowo "Alec", a potem litościwa ciemność wzięła go we władanie.
"Seregil jednego nie wybacza nigdy- głos Micuma, bardzo odległy- Seregil nie wybacza zdrady"
Czy sobie ją wybaczy?
Czy dla niego znajdzie się wybaczenie?