The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 06:05:21   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Eliksir słodko-gorzki 2
"Kot"




Produkuje kilka ziewnięć, by wymigać się od trzeciej partii szachów z Ronem i iść do dormitorium, chociaż nie jest jeszcze wcale tak późno. Większość gryfonów nadal nie śpi.
Zaciągam kotary wokół łóżka, a o poduszkę opieram kieszonkowe lusterko, które dostałem od Hermiony. Biorę głęboki wdech i próbuje zmienić się w ptaka. nic się nie dzieje. Czy dar już się wyczerpał? A może to był tylko jakiś dziwny sen? Super by było stać się sokołem i móc szybować w powietrzu...
Nagle strząsam z siebie zmięty stos ubrań i obracam głowę bokiem, by moc się przejrzeć w lusterku. Jestem sokołem! szaro-czarnym, z białym zygzakiem na czole. Nie jestem podobny do żadnego konkretnego osobnika, którego widziałem w zoo, czy w książkach, jednak definitywnie przybrałem formę sokoła. przypuszczam, że czarne pióra wynikają z mojego koloru włosów.
Nie mogę się doczekać, by wypróbować coś innego, więc myślę o kocie. Znowu nic. Wygląda na to, że myślenie ogólnie o rodzaju zwierzęcia nie wystarcza. wyobrażam, więc sobie kota o dość mocnej budowie, półdługim futrze i (tylko, żeby się przekonać czy potrafię) z białymi łatkami na łapce i klatce piersiowej. Natychmiast staje się czarnym kotem, dokładnie takim jak chciałem. Poruszam moimi białymi pazurkami i podziwiam w lusterku perfekcyjna białą łatkę w kształcie rombu. Na czole nadal mam zygzak. chyba już nigdy nie pozbędę się tej blizny! Wyobrażam sobie dodatkową białą gwiazdkę, która natychmiast się pojawia, zlewając się jakby z blizną i tworząc jedną całość.

Przechadzam się po łóżku zdumiony tym, jak komfortowo czuje się w tym ciele. Chodzenie na czterech łapach wydaje mi się zaskakująco naturalne. Ktoś w pokoju wspólnym śmieje się głośno, a moje uszy natychmiast obracają się w kierunku dźwięku. Przeglądam się w lusterku celowo poruszając uszami w przód, w tył i znowu w przód. Jakież dziwne są kocie uszy! Zauważam, że oczy mam nadal zielone - ale co to?! Odskakuje do tyłu, kładę uszy po sobie, wpatruje się nerwowo w swoje łapy. Co to było? Poczułem się niemal... zagrożony? Jak to możliwe, przecież to tylko moje odbicie w nieszkodliwym mugolskim lusterku.
Ostrożnie próbuje się zbliżyć i przejrzeć po raz drugi. Widzę swoje uszy - na razie nieźle. Podchodzę jeszcze trochę. Ukazuje się czubek mojej głowy. Przysuwam się bliżej i patrzę prosto w swoje zielone oczy. Zamieram, niepewny czy atakować lustro, czy też może uciekać. Moje łapy decydują za mnie. Podskakuje, praktycznie spadam z łóżka, przebiegam pełnym pędem przez pokój wspólny i wypadam do hallu.
Wędruje korytarzem trzymając się blisko ścian. wszystko wydaje się dziwne i fascynujące. Sufit jest tak strasznie wysoko, a kamienne podłogi, latami używane, pokrywa siateczka wypukłości i wgłębień. to, co brałem za zwyczajne, czarne listwy przypodłogowe, okazuje się być ozdobione skomplikowanym, spiralnym wzorem. Widzę przelatującą obok ćmę. Instynktownie skacze za nią - uczucie dziwnie przypominające latanie - płynne i naturalne. Ćma wymyka mi się i leci w stronę schodów. W pogoni za nią zeskakuje po pięć stopni naraz i daje susa. Czuje, jak moje zęby zaciskają się na jej małym, drżącym ciele. Pomimo, że jest trochę jakby... przykurzona, smakuje zadziwiająco dobrze.
Nagle słyszę kroki i spoglądam w górę.
O nie! Snape! Idzie prosto na mnie!
W pierwszym odruchu chce uciekać, ale potem uświadamiam sobie, że on nawet na mnie nie patrzy. Nie ma pojęcia, że to ja, jestem dla niego zwykłym kotem.
Przyczajam się, gdy się zbliża. jego szaty falują. Pokusa staje się zbyt silna... gdy mnie mija, błyskawicznie rzucam się na niego. Chybiam i ląduje na podłodze. Zbieram się w sobie i skacze znów, tym razem wczepiam się pazurami w krawędź jego szaty, którą on natychmiast mi wyszarpuje, kopiąc mnie jednocześnie w bok. Przewracam się, wstaje, biorę głęboki wdech i ruszam za nim. Tym razem udaje mi się wskoczyć na jego stopę. Chwytam się mocno przednimi łapami i gryzę go w kostkę. Nagle czuje jak coś we mnie trafia, niczym niewidzialna poduszka - ześlizguje się bezradnie - dostałem jakimś zaklęciem.
Gdy jego działanie z wolna ustępuje, zaczynam gramolić się niezdarnie, jakby podłoga była pokryta lodem. W końcu wstaje, twarzą do pustej ściany. Odwracam się ostrożnie i widzę jak Snape odchodzi w przeciwnym kierunku.
Ponownie zbieram się w sobie. Zajmuje mi to chwilek, wiec Snape sporo mnie wyprzedza. Biegnę za nim, najszybciej jak potrafię i udaje mi się wskoczyć od tyłu na jego nogę.
Nie spodziewał się chyba, że spróbuje znowu - potyka się. Boksuje jego stopę tylnymi łapkami i ponownie gryzę w kostkę. Tym razem udaje mi się przebić przez szatę i spodnie, jednakże moje zęby zatrzymują się ze zgrzytem na jego butach ze smoczej skory. Czuje dreszcze wywołane tym dźwiękiem.
Następną rzeczą, z której zdaje sobie sprawę, to fakt, że jestem trzymany na odległość reki za fałd skóry na karku.
Syczę i usiłuję się uwolnić, skóra napina mi się nieprzyjemnie. Snape przygląda mi się przez chwile podejrzliwie, a potem rzuca na mnie Zaklęcie Przywracające. Nie mam nawet czasu zacząć panikować, bo już jestem skapany w niebieskim świetle. Nic się jednak nie dzieje. Przypuszczam, że Snape nie wierzy, w oscul-dhnelgenzina ani odrobinę bardziej niż początkowo Hermiona, bo nie zadaje sobie trudu, by rzucić czar anty-maskujacy.
Przez chwile się zastanawia, a potem uśmiecha się baaardzo nieprzyjemnie. "cóż, jesteś tylko zwykłym kotem, nieprawdaż?"
Owija mnie szybko swoją peleryną, tak ciasno, że nie mogę się poruszyć i niesie mnie do lochów. Całą drogę buczę na niego. W co ja się wpakowałem? Przecież on najprawdopodobniej zamierza mnie torturować, lub testować na mnie jakiś okropny eliksir, a ja nie mam nawet różdżki by się bronić!
Wchodzimy do komnaty, drzwi zatrzaskują się głośno za nami. Mam jedynie odległe wrażenie kamiennych ścian, słabego światła świec i niewyraźnego zapachu drewna sandałowego. Zostaje rzucony na czerwoną, aksamitną sofę.
"petrificus totalus!"

Nie mam nawet czasu usiąść. Jestem spetryfikowany leżąc na boku, łapy rozrzucone w rożnych kierunkach. Snape coś robi, ale nie jestem w stanie odwrócić głowy, by na niego spojrzeć. Po chwili kładzie na stoliczku przede mną małą, skórzaną walizeczkę. Jest otwarta, ukazując równy rządek metalowych narzędzi. Zakraplacz, nożyczki, skalpel, coś długiego z ostrym zakrzywionym końcem, a za tym puste miejsce... O cholera.
Snape klęka na podłodze przede mną. W ręce trzyma małą, otwartą kopertę.
- Nie bądź taki przerażony - mówi cicho tonem, od którego cierpnie mi skora - nie zamierzam przeprowadzić na tobie wiwisekcji, choć z całą pewnością na to zasługujesz.
Nachyla się nade mną trzymając coś metalowego tuż przy mojej twarzy. Nie mogę uciec, nie mogę nawet zebrać się jakoś w sobie w oczekiwaniu na torturę. Czuje krotki, ostry ból w pyszczku, ale szybko przechodzi. Snape metalową pincetką wkłada mój wąs do koperty i kilkakrotnie powtarza całą operacje z obu stron. Nim kończy, nos boli mnie już bardzo. W końcu, ku mojej ogromnej uldze, widzę jak odkłada pincetkę i zamyka walizkę. Pieczętuje kopertę, odkłada ja na biurko i siada obok mnie.
- No, to, komu mam zabrać punkty? - chwyta mnie pod brodę i unosi mi głowę do góry. Jego twarz jest praktycznie przy mojej, oczy mu błyszczą. Otwiera mi na chwile pyszczek i unosi górną wargę. Potem jego ręka wędruje do moich uszu. Dotyk ten powoduje fale dreszczy. Nie miałem pojęcia, że kocie uszy są tak wrażliwe. Teraz egzaminuje moje łapy, a potem chyba kończą mu się pomysły. Wygląda na nieco rozczarowanego. Jego ręka spoczywa na moim boku. Po chwili wstaje i zdejmuje ze mnie Petrificusa.
Rozpłaszczam się na sofie sycząc na niego.
- Daj spokój, nie zrobiłem ci nic gorszego niż ty mi.
Gestem dłoni wskazuje na drzwi, które natychmiast się otwierają. Korzystam z okazji i rzucam się do ucieczki. Całą drogę do wieży gryffindoru pokonuje biegiem i pędem wpadam prosto do łóżka. Ukrywam się tam, nadal spanikowany, czujnie nasłuchując, ale jedyne, co słyszę, to szum krwi w uszach i chrapanie Neville'a. Powoli oddech mi się wyrównuje i przybieram ludzką postać. Owijam się ciasno kocem i całą wieczność gapie się w ścianę, aż w końcu udaje mi się zasnąć











 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 19 2011 10:49:32
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Mucha (Brak e-maila) 21:16 15-02-2007
Muszę przyznać, że... ekhm... zabawne. xD *krztusi się* Ciekawa sytuacja, doprawdy. xD
Tylko co z tego wyniknie?
szo (Brak e-maila) 16:14 16-02-2007
oj wyniknie, wyniknie ^___- cierpliwosci^^''' pozdrawiam.
Leslie (Brak e-maila) 18:30 16-02-2007
hehehe, znam to, miau smiley
Fajnie, że ktoś zabrał się za to tłumaczenie, very good, very good.
Co do tłumaczenia to było tak kilka literówek i błędów czasowych, których jak się domyślam winą jest różnica między angielskim preferowanym-mówionym a polskim-mówionym. W polskim używamy więcej czasu przeszłego niż w angielskim. Ale to zależy od tłumacza, oczywiście.
Co do innych przypadków...
"Głupio się czuję, tak klęcząc"-I feel silly, kneeling with Hermione, nie potrzeba było dodawać w tłumaczeniu "tak", nie dość że po polsku brzmi to dziwnie to gdyby tak to było napisane po angielsku wyglądało by mniej więcej tak :"kneeling like that"
"Mam go po prostu zawołać?"-"I just... call them now?" Harry w tym punkcie wydarzeń nie wie czy to będzie jedno dziwadło czy więcej, które się pojawią. Jeśli już miałaś zamiar dać mu tą wiedzę to poprzednio powinnaś to dać w tej samej liczbie "teraz będą podwójnie pod wrażeniem ".
"I to tak szybko jak to możliwe, jeśli mogę prosić"-"As quickly as possible, please," to angielski, po polsku nie prosimy tak często, a as quickly as possible może być oczywiście przetłumaczone dosłownie, ale 'jak najszybciej' jest krócej, czyli tak jak Hermiona miała na myśli.^^
"jednak spróbować - tak na wszelki wypadek"-"I should at least try - just in case" just in case można przetłumaczyć na wszelki wypadek, nie ma potrzeby na dodawanie tego "tak".

Żeby nie było, że się czepiam koleżanki o dobrym sercu, która poczuje się skrzywdzona do głębi(już kiedyś taką sytuację widziałam-i szkoda mi było tłumaczki, bo może i miała poważne pomyłki to jednak poczułam do niej sympatię za samą próbę) i zakończy tłumaczenie przed oryginalnym.
Muszę stwierdzić, że ja podziwiam ludzi którzy tłumaczą z angielskiego na polski. To strasznie dużo roboty i zabawa dla ludzi o świętej cierpliwości.
Tak wiec przesyłam szacuneczek tłumaczce i radzę się kierować bardziej sercem niż słownikiem, a po przetłumaczeniu przeczytać to kilkaset razy - zobaczysz za każdym razem znajdziesz jakiś supełek.
Netsah (Brak e-maila) 22:00 17-02-2007
powodzenia z tłumaczeniem xd ja po angielsku czytam od 2 tyg a co dopiero to tlumaczyc,,szkoda ze pozniej juz nie jest tak zabawnie..
netsah (netsah@interia.pl) 22:02 17-02-2007
jakby Ci się nie chciało tłumaczyć któregoś chapteru to krzyczsmiley służę pomocąsmiley
Morfi (morfeusz66@op.pl) 12:06 05-03-2007
Ciekawi mnie jakie beda konsekwecje tegoz daru zakladajac ze Harry bedzie chcial go wykorzystac do...no wiecie jakich celów :-)))Bledów sie nie dopatrzylem
Leslie (Brak e-maila) 00:29 06-03-2007
Well, szczerze mówiąc ff nie jest płynący na seksie, mamy raczej leciutkie i zwiewne shonen-ai- jak dla mnie to ff jest już bardziej o przyjaĽni niż o miłości, ale jak już wcześniej wspominałam wszystko zależy od człowieka jak co czyta ^^
Kotek Mamrotek (kotek.mamrotek@gmail) 01:50 27-01-2008
Łamię sobie głowę już od dłuższego czasu, jakim cudem tłumaczka doszła do dziwnego dla mnie wniosku, iż "Intertexius" to nazwa fika, skoro wszędzie jest napisane, że to "The Bittersweet Potion Series". Mind-boggling.
Co do samego tekstu to się nie wypowiem, bo nie czytałam ani nie zamierzam. Oryginał - owszem, jeśli wrócę do Snarry'ego.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum