ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
I widzę ciemność... 12 |
Rozdział dwunasty
Właściwie patrząc na niego nie czuję nic - myślał, siedząc przy starym stole i bezmyślnie przewracając kartkę za kartką. Gdzieś za jego plecami kilka uczennic siódmego roku szeptało coś podekscytowanymi głosami, co jakiś czas przerywając rozmowę chichotem. Gapiły się na niego. Odruchowo odgarnął z czoła kosmyk włosów.
Do cholery, spędził noc z osobą która budziła w nim niechęć - i zainteresowanie za razem. Nawet nie wiedział, czemu to zrobili. Rano próbowali rozmawiać, ale brakowało im chyba wspólnego języka. Co miał niby powiedzieć? "Zakochałem się w tobie"? A może udawać, że poprzedni wieczór i cała ta noc były snem? Zostawił w końcu Snape'a... nie, Severusa... w jego komnacie i uciekł do biblioteki próbując zebrać myśli, skupić się na tym, co było istotne, na Harrym... Ale nie mógł.
Czuł się fatalnie. Nie był w żadnym wypadku zakochany, niby w kim? W takim żałosnym stworzeniu jak Severus... jak Sanpe? Boże wielki, ten facet samego siebie traktował jak śmiecia, trudno się dziwić, że podobny miał stosunek do uczniów. Gdyby miał choć odrobinę poczucia własnej godności... wtedy, jeszcze w szkole... Przecież mógł raz się postawić, zamiast kulić się w kącie z książką przyciśniętą do chudej piersi, może wtedy zasłużyłby na większy szacunek. I wszystko potoczyłoby się inaczej. Parę osób może żyłoby do dziś. Paru osobom może zostałoby oszczędzone cierpienia. A on nie siedziałby teraz w bibliotece, bezmyślnie przewracając kartki i próbując wrócić myślami do naprawdę istotnej sprawy.
- Syriuszu.
Uniósł głowę. McGonagall stała nad nim z uśmiechem na twarzy.
- Nie spodziewałam się, że pan zostanie - powiedziała. Syriusz poczuł, jak przechodzi go dreszcz. Ile wiedziała? Musiała wiedzieć co stało się wczoraj wieczorem! Jednak jej twarz nie zdradzała niczego, nie wyrażała potępienia, po prostu uśmiechała się uśmiechem osoby, która przybiera zazwyczaj wyraz surowego perfekcjonizmu. - Proszę tak na mnie nie patrzeć.
- Och, po prostu nie wiem co teraz zrobić - oznajmił tonem zbyt swobodnym, zwarzywszy na to, że naprawdę nie wiedział. Obie zaprzątające jego myśli sprawy utknęły w martwym punkcie.
- Profesor Snape czeka w moim biurze. Przed chwilą dostał list i poszedł mi o tym powiedzieć.
- Och? I wysłał panią, żeby mnie pani znalazła? A pani posłuchała i grzecznie podreptała wykonać jego polecenie? Kto jest dyrektorem tej szkoły, pani czy on?
Minevra McGonagall uniosła jedną brew.
- Panie Black, proszę nie stawiać mnie w niezręcznej sytuacji. Pańskie stosunki - na to słowo Syriusz drgnął, lecz twarz pani dyrektor nie zmieniła się ani trochę. - z profesorem Snape'em nie interesują mnie. Proszę do mojego gabinetu.
W drodze Syriusz zastanawiał się, czy McGonagall wie. Musiała wiedzieć. To ona rządziła Hogwartem, jeśli więc gość nie opuścił murów szkoły, jej obowiązkiem było dowiedzieć się gdzie przebywa. A nawet gdyby jakimś cudem nie zauważyła, że nie wyjechał, przecież Flitch...
W mrocznym korytarzu Syriusz słyszał za swymi plecami szepty i chichoty. Umilkły gdy odwrócił głowę, udało mu się jedynie dostrzec ruch na krawędziach obrazów, w cieniach ram, w kątach namalowanych pokojów i pod osłoną olejnych krzewów. Postaci z obrazów podążały za nim, szepcąc i śmiejąc się, śledziły go i zamierały w bezruchu, gdy próbował spojrzeć im w oczy. Jak na złość. Droczyły się z nim, czy groziły mu? Miał wrażenie, że wszyscy już wiedzą, że któraś z tych namalowanych istot, tych niedocenianych szpiegów, znających Hogwart lepiej nawet niż jego woźny, lepiej, niż kiedyś poznali go Huncwoci, widziała to, co działo się wieczorem w komnacie mistrza eliksirów i że plotka rozniosła się po całym zamku. Niedługo dowiedzą się uczniowie. Zniszczą Snape'owi życie, to jasne, przecież nie raz musieli marzyć o odegraniu się na znienawidzonym nauczycielu, teraz mieliby okazję. No i oczywiście rodzice niektórych z nich nie byliby zachwyceni na wieść, że nauczyciel jednej z najbardziej prestiżowych szkół magii na świecie ma... tego typu skłonności. Nie, do cholery, Snape... Severus nie zasługiwał na to.
Syriusz zatrzymał się i spojrzał prosto w oczy namalowanej na płótnie nimfy. Zwiewna istota zamarła w zalotnej pozie, lecz w jej oczach malowało się zdenerwowanie. Mężczyzna wyciągnął różdżkę i skierował jej czubek w odzianą w niemal przeźroczysty muślin postać.
- Jeśli to się rozniesie, spalę was wszystkie, zrozumiałaś? - wysyczał przez zęby.
- Panie Black! - McGonagall spojrzała na niego przeszywającym wzrokiem - Bardzo proszę, aby nie przelewał pan swoich frustracji na osoby postronne ani na elementy wystroju szkoły. Zachowuje się pan niepoważnie i niestosownie do swojego wieku i doświadczeń.
Uśmiechnął się w głębi ducha. Miała rację, ale po prawdzie, nigdy nie był poważny. Był tylko dzieciakiem, zmuszonym do dorastania w ciemności.
Severus Snape siedział w biurze dyrektorki. Nie spojrzał nawet na Syriusza, gdy ten wszedł do pomieszczenia, mruknął tylko coś niechętnie pod nosem. Włosy miał już brudne, na odległość cuchnęły jakimś paskudztwem. Sylwetkę mistrza eliksirów spowijała obszerna, czarna szata. Dopiero teraz Syriusz zdał sobie sprawę, że Severus... Snape próbuje po prostu ukryć pod nią swoją chudą sylwetkę. To też było żałosne.
Usiadł ciężko, aż skrzypnęła sprężyna w fotelu.
- Nie mogłeś sam się do mnie zgłosić? - spytał z wyrzutem.
Snape nie podniósł głowy, podał mu tylko kawałek pergaminu.
- Czasem mam wrażenie, że jestem bohaterem jakiejś taniej powieści, Black. Czytaj.
Syriusz powstrzymał się od komentarza na temat tego, w jakiego rodzaju taniej powieści uczestniczyli poprzedniego wieczora. Po prostu wziął kartkę. Przez przypadek musnął palcami dłoń drugiego mężczyzny, która cofnęła się gwałtownie. Powstrzymał westchnienie. Nadmierna dbałość o pozory.
Spojrzał na kartkę. Musiał przeczytać kilka razy, nim naprawdę dotarło do niego znaczenie napisanych w pośpiechu słów, które miał przed oczyma.
Profesorze Snape, wiem, o co w tym wszystkim chodzi, obawiam się, że mogą być problemy, postaram się dostać do Hogwartu jak najszybciej, są ze mną Draco Malfoy i Harry Potter, Harry jest w kiepskim stanie, Klara Wójsik.
- Znalazła się twoja zguba, Black - oznajmił Snape, kiepsko maskując emocje.
Był zdenerwowany, zupełnie, jakby nagle zaczął dbać o chłopaka, którego nienawidził całe swoje życie. A może chodziło po prostu o tajemnicze "to wszystko" o którym pisała dziewczyna? Faktycznie, to zupełnie jak kiepska powieść, której autor naciąga granice prawdopodobieństwa, by połączyć wszystkie wątki w całość. Syriusz uśmiechnął się, ale jego uśmiech podszyty był niepokojem. W "złym stanie"? Co to znaczy "zły stan"?
- Mów jaśniej - ukrywanie drżenia we własnym głosie, udawanie szorstkiego drania - nie miało najmniejszego sensu. Kiepska powieść czy nie - coś ich łączyło, coś więcej niż ostatnia noc, choć Syriusz w tej chwili, wypełniony strachem o jedyną osobę na całym świecie, którą kochał, wolałby, żeby byli sobie obcy.
- W wyniku jakichś eksperymentów z czarną magią zginęła moja uczennica. Zginęła też krewna tej Polki - Snape podniósł głowę i spojrzał Syriuszowi prosto w oczy. Martwił się. Naprawdę się martwił. - Nie chcę cię straszyć, ale twój chrześniak może być w to wplątany - na moment zawiesił głos. - Na pewno jest.
Syriusz poczuł się, jakby ktoś mocno uderzył go w głowę. Snape próbował być delikatny, ale sugestia zawisła w powietrzu jak ciemna, burzowa chmura. Siedział i patrzył w twarz drugiego mężczyzny, oniemiały od niepokoju. Rozsądek, który powinien poinformować go, że Harry jest silny, że wiele już przeszedł i że poradzi sobie na pewno i tym razem, milczał. Słowa, które ta dziewczyna napisała w swoim nerwowym liście i pełen wahania głos Snape'a - to wszystko było zbyt sugestywne. W sercu Syriusz miał bolesną pustkę. Nie po to wracał do świata żywych, by tracić to, co kochał, to, co utrzymywało go przy życiu przez te wszystkie lata. Nigdy nie kochał nikogo tak mocno, jak tego chłopca, chłopca, wokół którego zbudował cały swój świat. Myśl, że mógłby stracić Harry'ego była zbyt straszna.
- Syriusz - głos Snape'a był zaskakująco miękki. - Syriuszu, proszę.
Podniósł głowę. Musiał wyglądać strasznie, skoro zasługiwał na litość Snape'a - i na to pełne troski spojrzenie, którym właśnie został obdarzony.
- Wiesz, co można z tym zrobić?
Snape pokręcił głową.
- Co nie znaczy, że nie możemy próbować - dodał w pośpiechu. - Prawda, pani dyrektor?
Teraz dopiero Syriusz przypomniał sobie o obecności McGonagall. Kobieta była świadkiem ich rozmowy i tego, jak kompromitują się przed sobą nawzajem. Jeśli ich zachowanie naprawdę było kompromitacją, a nie zwyczajną szczerością.
- Prawda - potwierdziła.
Przez kilka najbliższych godzin podenerwowany Syriusz chodził w kółko - dosłownie. Zwiedził cały Hogwart, przypominając sobie nawet lokalizacje wszystkich tajnych przejść, których on, James, Remus i Peter używali w swoich szkolnych czasach. Odkrycie położenia tajnego przejścia do gabinetu Mistrza Eliksirów sprawiło, że Syriusz na chwile zaczął myśleć o czymś zupełnie innym, niż prawdopodobna śmierć chrześniaka. Nie były to wygodne myśli.
- Latałeś po zamku jak wariat - syknął Snape kilka godzin później, gdy spotkali się w korytarzu idąc, nie, prawie biegnąc do bramy zamku.
Przed momentem wiadomość o trojgu gości zelektryzowała całą szkołę i Flitch musiał wychodzić z siebie, aby rozpędzić ciekawskich uczniów. Mimo jego starań, dziesiątki głów kłębiły się przy oknach, zerkając na zaśnieżony dziedziniec, na którym właśnie wylądowały dwie miotły.
Jedną prowadziła dziewczyna w długim płaszczu. Nie radziła sobie chyba najlepiej z pilotażem, bo jej miotła przechylała się to na jedną, to na drugą stronę, aż wreszcie, przy akompaniamencie braw, śmiechów i gwizdów obserwatorów, osiadła ciężko w śnieżnej zaspie. Dziewczyna wstała, uniosła dumnie głowę i ruszyła w kierunku wejścia. Za nią, pomału, ruszyli obaj pasażerowie drugiej miotły. Jeden z nich opierał się na ramieniu drugiego.
Syriusz przyśpieszył kroku, przeskoczył próg i zaczął biec. W połowie drogi minął dziewczynę, niemal się z nią zderzając, ale nie zwrócił na nią większej uwagi. Przez pokryty sniegiem dziedziniec podbiegł do dwóch młodych mężczyzn. Harry uniósł głowę i spojrzał mu prosto w oczy. Jego ciało było słabe, lecz chłopak patrzył przytomnym, choć pełnym bólu wzrokiem.
- Harry! - Syriusz gwałtownym ruchem odepchnął Draco i chwycił swojego chrześniaka za ramiona. - W co ty... - zaczął, ale głos uwiązł mu w gardle. Nie mógł robić wyrzutów. Nie teraz i nie Harry'emu, pomimo całej wściekłości i rozpaczy, która wzbierała wewnątrz jego ciała. - Chodźmy - dokończył cicho, prowadząc swojego chrześniaka do szeroko otwartych drzwi.
W progu dziewczyna, Klara, i Snape stali w milczeniu, mierząc wzrokiem na przemian siebie nawzajem i sylwetki, zdążające do wnętrza zamku. Drzwi zamknęły się z hukiem, pozostawiając na zewnątrz zimno, padający powoli śnieg i szarość wczesnego, styczniowego zmierzchu. Gdzieś w górnych korytarzach słychać było tupot stóp uczniów, przeganianych przez Flitcha do dormitoriów. Przedstawienie skończone.
Syruiusz czuł, jak ciało Harry'ego opiera się o niego całym swoim ciężarem. Nigdy nie przypuszczał, ze chłopak może tyle ważyć. A może animagowi ciążył jego własny strach? Za jego plecami kroczyła milcząca trójka, Klara, McGonagall i Snape, gdzieś w tyle wlókł się młody Malfoy, blady i ponury niczym widmo. Obrazy zastygały w bezruchu, jakby przeczuwając, że nie należy denerwować tej szóstki, zwłaszcza idącego na przedzie ciemnowłosego mężczyzny o dzikim spojrzeniu.
Osiągnęli wreszcie cel, gabinet dyrektora. McGonagall wpuściła ich do środka, wszystkich, choć Syriusz w pewnym momencie miał ochotę wyrzucić Draco i Snape'a. Nie miał ochoty, żeby syn Śmierciożercy i... Żeby oglądali jego stan. Znów jednak nie powiedział nic, jakiś wewnętrzny głos podpowiedział mu, że obie kobiety mają w tej chwili o wiele więcej zdrowego rozsądku. Seve... Snape też go miał.
- Kto zda pełną relację? - spytała McGonagall, patrząc na trójkę byłych uczniów wzrokiem surowej nauczycielki.
- Myślę, że on - rzekła Klara, ruchem głowy wskazując Harry'ego. - On się w to wpakował.
Snape oparł łokcie o stół. Coś nieprzyjemnego czaiło się w jego oczach, ale miał wystarczająco dużo taktu, by nie wypuścić tego na zewnątrz.
Harry spojrzał na Syriusza wzrokiem kogoś, kto desperacko potrzebuje wsparcia. Animagowi wydawało się, że za moment serce wyskoczy mu z piersi. Zacisnął zęby. Dziewczyna powiedziała prawdę, chłopak sam się w to wpakował. Eksperymenty z czarną magia, dobry Boże... w pewien sposób był nawet wściekły. Wydawało mu się, że Harry był z nim szczery, jak widać jednak chłopak wiele zataił. W milczeniu, z uczuciem suchości w ustach, Syriusz słuchał długiej opowieści o niechcianej mocy, która odpycha i zarazem fascynuje. O strachu, narastającym z dnia na dzień, o koszmarnych snach, nie pozwalających spać. Harry od niemal roku znajdował się na granicy obłędu i był zbyt przerażony, aby komukolwiek zaufać. Wolał przeszukiwać podejrzane biblioteki, wyciągać informacje od oskarżonych o praktykowanie czarnej magii. Wierzył, że moc, która tak go przerażała, była też lekarstwem. W końcu od zarania dziejów rodzą się ludzie obdarzeni talentem do czarnej magii. Musi być sposób, by to kontrolować.
Kilka miesięcy temu podczas śledztwa młody Auror odkrył rękopis, którego istnienie zataił przed przełożonymi. Rękopis był tłumaczeniem pracy niejakiego Mortena Sigurdsena, norweskiego maga, zajmującego się kontrowersyjnym zagadnieniem "transferu mocy". Około dwudziestu lat temu młody Morten wysnuł hipotezę, że zdolności magiczne powiązane są z pewnym zasobem "mistycznej energii", który można przenosić z jednego organizmu do drugiego. Zafascynowany teorią, Harry nawiązał korespondencję, zaś Sigurdsen wykazał czysto naukowe zainteresowanie współpracą z osobą twierdzącą, że posiada dwa rodzaje owej "mistycznej energii". Ponieważ chłopak nalegał, zdecydowali się, pomimo poprzednich porażek Sigurdsena, przeprowadzić eksperyment.
- Nawet gdybym zginął - zakończył opowieść Harry - to i tak byłoby lepsze. Jeśli mam do wyboru żyć z... tym... Albo żyć bez mocy... to wolę...
Draco, siedzący dotąd z policzkiem przyciśniętym do obitego aksamitem oparcia fotela, poderwał się.
- Idiota! - wrzasnął. Jego porcelanowej barwy twarz stała się czerwona ze złości. -Kretyn! Palant! Myślisz, ze jeśli dasz się zabić, świat będzie lepszy? Że komuś pomożesz? - zerwał się z krzesła i stanął naprzeciwko Harry'ego. - Że ktoś się ucieszy? Naprawdę w to wierzysz.
- Punkt dla ciebie, żmijko - Klara uśmiechnęła się gorzko. - Z twojej śmierci, Harry, naprawdę nic dobrego nie wyniknie. Jeśli nie wierzysz, spytaj. Syriusza chociażby.
***
Skrzypnięcie drzwi. Smuga światła, która wpadła do mrocznego pokoju, chwilę potem została przesłonięta przez wysoką, ciemną sylwetkę. Długa szata zaszeleściła, a chude, blade palce zacisnęły się na ramieniu Syriusza. Animag uniósł głowę, wyrwawszy się z półsennego otępienia. Na łóżku przed nim ciemnowłosy chłopiec spał głębokim, wywołanym magią snem.
- Black, chodź - polecił szorstki głos.
Mężczyzna wstał i posłusznie wyszedł na korytarz. Snape zamknął drzwi pokoju.
- Wieści nie są takie złe - zaczął. - Jego obecny stan to bardziej szok psychiczny. Owszem, skutki utraty mocy będą coraz bardziej widoczne, ale wydaje mi się, że Potter jest póki co dalej niż bliżej śmierci. Możemy spróbować coś zrobić. A tobie radziłbym iść się przespać.
- Z tobą?
- Black. Mówię o śnie, nie o głupotach, o których potem chciałbyś zapomnieć. Idź spać, bo siedzenie przy nim nic nie pomoże.
- A co pomoże? Macie przynajmniej jakąś koncepcję, co?
- Posłaliśmy sowę do ministerstwa, ale obawiamy się, że cały ten Sigurdson rzeczywiście ma błogosławieństwo skandynawskiego rządu. Malfoy sugeruje, żebyśmy wybrali się tam osobiście.
- Bardzo mu nagle zaczęło zależeć - Syriusz oparł się o ścianę korytarza. - Jakie plany ma ten mały Śmierciojad, co?
Snape wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby.
- Posłuchaj, wczoraj miałeś mniej uprzedzeń, więc radzę ci pozbyć się ich i teraz. Draco Malfoy jest kompetentnym aurorem, profesjonalistą, naprawdę czuje do tego powołanie. Harry'emu pomógł już nie raz, kiedy ciebie przy nim nie było. Nie oceniaj go na podstawie tego, kim był jego ojciec. Wiem, że to łatwe, ale, do cholery, wysil się raz, Black i spróbuj pomyśleć inaczej. Nie zniżaj się do mojego poziomu.
Syriusz zamknął oczy i odetchnął głęboko. Argument był... był...
- Severus... słuchaj, jeśli mam już spać, to zrób mi coś na uspokojenie...
- Dobrze. Przyniosę do twojego pokoju.
- Tak prędko wykopałeś mnie od siebie?
- To tobie nagle zabrakło języka w gębie, Black. A ja nie jestem namolny. Stało się to co się stało, możemy o tym zapomnieć - twarz Snape'a, przed chwilą niezwykle łagodna, znów była kamienna i nieprzenikniona jak zawsze. Syriusz z trudem powstrzymywał chęć krzyknięcia czegoś, uderzenia go, pocałowania, zrobienia czegokolwiek, byleby zmienić ten paskudny wyraz. - Idź do swojego pokoju. Wyśpij się.
- Mścisz się na mnie, prawda? - znów zamknął oczy. Byleby nie widzieć tej miny. Byleby łatwiej było mu powstrzymać emocje. - Bawisz się moimi uczuciami. Mścisz się za to, co ja ci kiedyś zrobiłem. Severus, słuchaj, możesz się ze mną bawić, jeśli chcesz. Nie ma sprawy. Ale jeśli mam spać, to nie chcę spać sam. I nie chodzi mi o seks - powiedział szybko. - Chcę z kimś pogadać dziś wieczorem, żeby nie myśleć. Żeby móc zasnąć. Albo pozwolisz mi pójść do ciebie, albo zostanę tutaj. Nie będziesz musiał mi nawet robić miejsca w łóżku. Fotel mi wystarczy. Tylko potrzebuję towarzystwa - otworzył oczy i spojrzał na niego błagalnie.
Zapadła cisza. Ta część zamku, oddalona od dormitoriów, gdzie uczniowie właśnie odrabiali lekcje, rozmawiali, lub po prostu przygotowywali się do snu, była pusta i przeraźliwie wręcz cicha. Teraz słychać było jedynie oddechy dwóch stojących na korytarzu mężczyzn. Ich sylwetki, skąpane w świetle pochodni, rzucały długie cienie na podłogę i ściany.
Pomału, Snape odwrócił się i ruszył w stronę najbliższych schodów. W pewnym momencie spojrzał na siebie. Jego wzrok wyrażał zgodę.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 18 2011 19:33:39
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Rahead (rahead@interia.pl) 15:19 22-08-2004
Uwielbiam tego fika XD
An-Nah (Brak e-maila) 11:59 23-08-2004
dobrze, ze chociarz ty ^^ Caig dalszy bedzie... kiedys...
Yaoja (anchel_gabrys_nyu@buziaczek.pl) 19:01 23-08-2004
To wyglada tak ambitnie, jakbyś miała zamiar napisać kolejną część Potter\'a. Hmmm... Niezły pomysł ^.^ Masz zadatki na pisarkę epopej
Ashura (Brak e-maila) 15:38 24-08-2004
A ciag dalszy do jasnej ciasnej gdzie??!!!Pisac mi tu i to juz!
Rahead (Brak e-maila) 08:29 02-09-2004
I nawet nie waż mi się go nie skończyć bo z pewnością nie umrzesz śmiercią naturalną > ...
An-Nah (Brak e-maila) 12:04 02-09-2004
Rahead, musze cię zmartwić - jestem shinigami, wiec nic mi nie zrobisz... XDDDDDD
Rahead (Brak e-maila) 08:56 14-09-2004
kurde.......
Musi być jakiś sposób!!
Zabije coś twojego??
[b]owhatera Kaoni (Brak e-maila) 14:54 29-10-2004[/b]
Hmmm, znajdz kogos, kto nie tylko przeczyta, ale i skomentuje, zebym widziala jakikolwiek sens w pisaniu tego dalej == Bo jak mam pisac cos, czego nikt nie przeczyta, to wole crossover ST/B5
znowu An (Brak e-maila) 14:55 29-10-2004
...albo heteryckiego lemona z \"Naruto\", i to z erpega a nie z serii XD
Fara (Brak e-maila) 23:53 01-11-2004
czy tylko mi sie nie wyswietlaja te nowe czesci???
LiLitH (Brak e-maila) 11:08 21-11-2004
ja chcę dalej....natychmiast, już, teraz!!!
cordel_ia (cordel_ia@op.pl) 11:35 24-11-2004
An!
Mi się to baaaardzo podoba
Szczerze mówiąc to nieco bardziej niĽ \"Idiota\", skoro już sama przywołałaś tekst Kasiotfora (tak jak i Ty, lubię Kasio i lubię \"Idiotę\", ale...). Rzeczywiscie bym chciała więcej już części, napisz, bo sie niepokoję, co z Harrym ^^ I co zrobi Snape? Ha!
Dołączam się do pochwał, jestem ciekawa, jak rozwiążesz sprawę SB/SS, bo jedna noc jeszcze zbyt wiele nie zmienia... Może zbyt szybko nawet troszkę im poszło, spodziewałabym się teraz jakichś strasznych komplikacji
Pozdrawiam!
cordel_ia (cordel_ia@op.pl) 11:35 24-11-2004
An!
Mi się to baaaardzo podoba
Szczerze mówiąc to nieco bardziej niĽ \"Idiota\", skoro już sama przywołałaś tekst Kasiotfora (tak jak i Ty, lubię Kasio i lubię \"Idiotę\", ale...). Rzeczywiscie bym chciała więcej już części, napisz, bo sie niepokoję, co z Harrym ^^ I co zrobi Snape? Ha!
Dołączam się do pochwał, jestem ciekawa, jak rozwiążesz sprawę SB/SS, bo jedna noc jeszcze zbyt wiele nie zmienia... Może zbyt szybko nawet troszkę im poszło, spodziewałabym się teraz jakichś strasznych komplikacji
Pozdrawiam!
lollop (Brak e-maila) 22:23 26-11-2004
siuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper
fic oprócz scenek ma też jakąś fabułę
czekam na dalsze części !!!
An z takimi wielkimi oczyma (Brak e-maila) 19:16 27-11-2004
Lollop, własnie spadąłm z krzesła, żeby mi z oklapłej szczeki wyleciały i nadal nie mogę ich na miejsce powkładac, bo tak mi się ręce trzęsą... normalnie lezę i zwijam się ze śmiechu... a myślałam, że już mnie nic nie zaskoczy... dopuki nie napisałaś, że w moim ficu są scenki...
Pazuzu (Brak e-maila) 23:06 05-12-2004
Uno: Kapitalny fick, choć to właściwie prawie powieść.
Duo: Wielkie gratulacje za pomysł z Krzyżtoporem. Aż nabrałam ochoty, by napisać coś o tej polskiej szkole magii. Coś genialnego.
Tre(czy jak to tam się pisze): dzięki, dzięki, dzięki za mój ukochany parring tj. Remus i Tronks. I za ich śliczną córeczkę (oby Rowling jakoś to przeczytała i wzięła sobie do serca - nie realne, wiem )
Cztery: Mówiłam, że bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba? Nie, to mówię. Gratulacje, coś po prostu pięknego.
An-Nah (Brak e-maila) 17:07 06-12-2004
Krzyżtopur nie mój. krzyżtopór to wspólne dobro BiAniołków ^^
katka (Brak e-maila) 18:38 07-12-2004
kiedy będą następne części??????????????????
jimmy (Brak e-maila) 18:50 07-12-2004
kurcz, nio.... więcej więcej więcej (obłonkańczo-fanatyczny blask w oczach )
uwielbiam ten paring (SS/SB znaczy się)
koniecznie pisz dalej i koniecznie więcej SS/SB
KONIECZNIE
Pazuzu (Brak e-maila) 19:22 09-12-2004
Może, nie wiem, nie znam owego forum.
Mam jednak jedno zastrzeżenie - nie do końca rozumiem czemu, mówiąc oględnie, poszli do łóżka. Wytłumaczenie nie do końca mnie przekonało, ale cóż, jestem bydle i się czepiam (zwłaszcza, że za pozostałe przeżycia wewnętrzne postaci należą się brawa).
Bakemono (Brak e-maila) 08:59 10-12-2004
Bo autorka ma dość fica i chce go odbębnić jak najszybciej
Kasiotfur (Brak e-maila) 21:07 24-12-2004
Ale mnie rozwalilas z ta dedykacja slonce XD
Bakemono (Brak e-maila) 17:04 25-12-2004
Ktoś tu dostanie w łeb, i tym razem to nie będę ja...
An-Nah (Brak e-maila) 17:47 25-12-2004
Potworze, możesz się z łaski ściszyć? Mnie głowa już boli... od rytualnego walenia nią w ścianę ==\'
Pazuzu (Brak e-maila) 19:47 26-12-2004
Jeszcze raz trzepniesz się łepkiem w ścianę, to ja cię trzepnę pięścią w łepek. Co będzie jeżeli po kolejnym rytuale nie będziesz w stanie pisać?
An-Nah (Brak e-maila) 23:51 26-12-2004
Zawsze moge nauczyć sie rysować... A z waleniem łbem o ściane, to... khem, Tforek wie, czmu, ja wiem... i Potwór wie ==\'
Callisto (black_swan@tenbit.pl) 00:22 02-01-2005
To jest absolutnie najlepszy potterowski fanfik jaki zdarzylo mi sie czytac. Prawdziwy profesjonalizm. Wciagnelo mnie niesamowicie! Chyle czola przed talentem pani An-Nah. To jest kawal dobrej literatury, ktory przeczytalam w jeden wieczor i czuje wielki niedosyt, szczegolnie ze wreszcie pojawila sie moja ulubiona postac. Draco! Nie bede chyba odosobniona w wielkiej prosbie o ciag dalszy. Tak dobrej opowiesci nie mozna zostawic bez zakonczenia..choc dla mnie najlepiej by bylo aby owo zakonczenie szybko nie nastapilo bo tego fanfika czyta sie swietnie. (tylko zeby wiecej Draco bylo =P) Tak wiec prosze pania An-Nah o kontynuacje...bardzo prosze.
Rahead (Brak e-maila) 08:55 21-03-2005
a mowilas ze nikt nie czyta xD
ja tez chce dalej... *-*
michi [rozdzial 1] (Brak e-maila) 19:37 26-06-2005
po pierwsze uwielbiam twoje kilkuzdaniowe streszczenia przed kazdym rozdzialem : ) wydaje mi sie dzieki nim, ze pochodzisz z dystansem do tego co piszesz, a takze mozesz sie posmiac sama z siebie ; ) co jest rzecza [wedlug mnie] bardzo pozytywna.
lubie twoje opisy. w kilka, swietnie skrojonych slow potrafisz ubrac klimat jaki panuje obecnie w opowiadaniu. sa bardzo sugestywne i bez problemu mozna sobie wyobrazic to co dzieje sie na... erm... monitorze ; )
\"A potem z uśmiechem przypominała sobie pewnego mężczyznę, który na miano mieszańca bardziej niż ona zasługiwał, ona przecież była całkowicie człowiekiem, w innym miejscu pilnującego zupełnie innego lasu.\" - dziwnie brzmi to zdanie. jego rytm psuje moim zdaniem: ona przecież była całkowicie człowiekiem. to moznaby dodac jakos po kropce.
w twojej bohaterce podoba mi sie jej slabosc. wlasnie to, ze nie jest zdolna rzucic wyzwania morderczyni rodzicow. jest dzieki temu bardziej bliska, ludzka a mniej ksiazkowa.
czasem ma sie przesyt bohaterow bez mrugniecia okiem idacych na pewna smierc, takich kamikaze, ktorzy za wszelka cene chca pomscic rodzicow... [wiadomo, wszytsko zalezy jak to opowie autor.]
nie wiem jak ona moze jesc taka przeslodzona szarlotke ; P
wiesz, podoba mi sie sposob w jaki ukazujesz swoje postacie. jest sie nimi zainteresowanym, chce sie dowiedziec o nich jak najwiecej. i juz tylko one, nie mowiac o historii, zachecaja do dalszego czytania.
i tu klara mnie zaskoczyla : )
taka niewinna i spokojna, zamknieta w sobi i odizolowana od swiata osoba czyni takie propozycje swiezo poznanemu mezczyznie? ; P
ale nie przeszkadza to w zaden sposob. po prostu zaskoczyla mnie ; )
lubie svena, wydaje sie sympatyczny itp ale moim zdaniem to tylko poza : ) ciekawa jestem jaki jest naprawde ^^
jest troche literowek i wypadaloby je poprawic ; )
michiru [rozdzial 2] (Brak e-maila) 20:11 26-06-2005
ja wiem, ze to na potrzeby opowiadania, ale chyba ani ron ani hermiona nie porzuciliby harry\'ego. tak mi sie wydaje...
zbyt wiele razem przeszli, zbyt wiele dla siebie ryzykowali by teraz o nim zapomniec. a przynajmniej wydaje mi sie, ze tak wlasnie nie powinni robic.
w koncu taka powinna byc przyjazn, ne?
no! tak wlasnie powinno byc : ) mam na mysli listy. troche nie pasuje mi pairong ron/ hermiona ale co tam XP
an, czy mi cos nie dziala czy tu sa tylko 2 rozdzialy? Oo ja chce wiecej ; P
ja protestuje ; P
Odessa (Brak e-maila) 21:10 03-12-2005
Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetnie skonstruowałaś psychikę Harry'ego.. jego odczucia... Inni bohaterowie też mi się podobają.. Może prócz Severusa. Za mało w nim ironii. Wedłóg mnie nawet gdyby czuł coś do Blacka, że ujmnę to wulgarnie: nigdy vy się z nim nie przespał, tylko dlatego że Syriusz ma wyrzuty sumienia. Wręcz przeciwnie. Myślę że poczuł by odrazę do swego wroga/sympatii .
Co do sytuacji Harry'ego i Draco to bardzo mi się podoba. Mam nadzieję że coś między nimi będzie... Na to przynajmniej wygląda bądĽ jest to interpretacja mojej wybujałej fantazji. Wątpię że napiszesz szybko kolejną część ale bardzo na to liczę... Jak nie to zasypię cię komnetami:-p
Naire (Brak e-maila) 21:51 04-12-2005
Proszę... Pisz dalej chodĽby ze względu na czytelników
Odessa (Brak e-maila) 21:22 07-12-2005
Pisz! Ballade, sonecik... fraszkę jakąś:> COKOLWIEK....!!!!!!!!!!!!!!!!!
An-Nah (Brak e-maila) 19:46 05-05-2006
"W progu dziewczyna, Klara, i Snape stali w milczeniu, mierząc wzrokiem na przemian siebie nawzajem i sylwetki, zdążające do wnętrza zamku.
Drzwi zamknęły się z hukiem, pozostawiając na zewnątrz zimno, padający powoli śnieg i szarość wczesnego, styczniowego zmierzchu. Gdzieś w górnych korytarzach słychać było tupot stóp uczniów, przeganianych przez Flitcha do dormitoriów. Przedstawienie skończone."
Jak dobrze pójdzie, w następnej aktualce rozdizał dwunasty
Sachmet (Brak e-maila) 19:13 15-05-2006
An-Nah!!! Jak zwykle dobre I szczerze? Uważam, że teraz pisanie idzie Ci lepiej niż w początkowych rozdziałach Cóż, geniusz to geniusz
Urani (Urani@interia.pl) 11:38 03-10-2006
Dwunasy epizodzik fajny, ale za mało w nim było Dracko Mam nazieje że w kolejnym epizodzie dojdzie coś wkońcu wiecej miedzy Harrym, a Żmijką
Darla (darla666@op.pl) 18:31 16-11-2006
Wsapniały, cudny i tak dalej fanfik. Uwielbiam go za to, że tak wspaniale w tej częsci ukazałaś uczucia między Snapem i Syrjuszem. Po prostu coś pięknego. Mam nadzięje, że te słowa skłonią cię do dalszego pisania, bo naprawdę wspaniale ci to wychodzi. Zyczę powodzenia w roli pisarskiej i nie tylko
Noren (Brak e-maila) 18:44 02-03-2007
świetne! Za mało Draco, ale to da się naprawic. A cała reszta jest genialna.
judyta (anja_wk@interia.pl) 16:57 07-03-2007
Nie powiem, podoba mi się te opowiadanie.
Pomysł ciekawy (nawet bardzo).
Język ładny, szybko się czyta.
Parringi więcej niż poszukiwane.
Mam w zasadzie tylko jedno zastrzeżenie a właściwie pytanie.
Autorka porzuciła ten tekst?
Jeśli tak to mogłaby powiedzieć choć słówko, naprawdę nikt jej nie udusi, a ja się z tym jakoś pogodzę i przestanę czekać.
judyta
judyta (Brak e-maila) 16:58 07-03-2007
Nie powiem, podoba mi się te opowiadanie.
Pomysł ciekawy (nawet bardzo).
Język ładny, szybko się czyta.
Parringi więcej niż poszukiwane.
Mam w zasadzie tylko jedno zastrzeżenie a właściwie pytanie.
Autorka porzuciła ten tekst?
Jeśli tak to mogłaby powiedzieć choć słówko, naprawdę nikt jej nie udusi, a ja się z tym jakoś pogodzę i przestanę czekać.
judyta
An-Nah (Brak e-maila) 15:00 10-05-2007
Nie porzuciła, rozważa przerobienie go i rozwinięcie paru wątków a przede wszystkim psychologii postaci. W efekcie fic stanie się jeszcze mniej slashowy, w związku z czym nową wersję będę publikować gdzie indziej: http://po-omacku.mylog.pl
NIC (Brak e-maila) 21:35 01-10-2007
nic
Haru-chan (Brak e-maila) 16:44 18-02-2008
super... =^= zajrzałem do komentarzy po przeczytaniu zaledwie pierwszej czesci i xdradzilem sobie dalsze czasci... == tak to potrafie tylko ja... ale zaczelo sie dobrze... wracam do czytania. potem komentne... ;* Tez lubie "Idiote"... bo jam tez idiota jest
Mamta (awulsja@interia.pl) 22:39 13-06-2008
Urzekło mnie. Nie mogłam oderwać wzroku od każdej linijki. Świetny styl, lubię każdą postać w twoim opowiadaniu, łącznie z Twoją Klarą. Sytuacje, które mogłyby być kłopotliwe, rozwiązujesz przynajmniej w taki sposób, że nie chcę uderzyć głową w klawiaturę. Może jedynie dlatego, że nie kontynuujesz, a aderes mylog, który podałaś nie jest aktywny.
bassiunia (Brak e-maila) 21:23 20-07-2010
An, wstyd przyznać, ale dopiero teraz przeczytałam Twojego fica... ^^' Nie wiem, czym to było spowodowane. Wydaje mi się, że najbardziej prawdopodobną przyczyną był brak zakończenia, bo wtedy musiałabym Cię dręczyć o ciąg dalszy, a z moich doświadczeń wynika, że nie wszyscy Autorzy to lubią... Wbrew pozorom.
Sama pewnie wiesz, że pierwszym rozdziałom przydałoby się odkurzenie. Ale, co zadziwiające, sporadyczne literówki wcale nie zaciemniają ogólnego wrażenia, że styl masz po prostu bardzo dobry. Biorąc pod uwagę, że ten świat jest niezbyt lubiany przeze mnie ostatnio (zakończenie serii... brzydal XD) chylę czoła, bo Twój tekst bardzo mi się podobał.
Najbardziej fabularnie podoba mi się sam początek. Wielu Autorów potyka się o pierwszy akapit, a Tobie udało się otworzyć przed czytelnikiem swój świat i zaprosić do środka nie strasząc jednocześnie nadmiarem informacji. Pięknie.
Cyrograf (Brak e-maila) 09:39 10-10-2010
Ooo, wiedziałam, że trochę zawaliłam opowiadanko . Szczerze mówiąc, mi też to wszystko zdawało się płytkie i trochę chaotycznie pisane. No ale narazie to jest wprawka. To trochę dziwne, bo pierwszy rozdział napisałam kilka miesięcy temu, a widzę wyraźnie różnice między stylistyką i ogólnie zamysłem. Takie opowiadania są dla mnie możliwością przećwiczenia pisania samego w sobie. Dzięki An-Nah za poprawy, chociaż wiem, że składnię i błędy w pisaniu będą znikać, ale martwię się o fabularne rozwiązania. Nigdy nie było to moją mocną stroną, chciałam mieć wszystko już i teraz.
Pocieszam się faktem, że piszesz, że tak się brzydko wyrażę, zajebiście. Wszystko jest okrutnie wciągające a postacie są wyraziste. Dlatego wyłapujsz te błędy. Nie wyobrażam siebie, że będę kiedyś na tym samym poziomie. Narazie to opowiadania dla plebsu xd. Trzeba mieć talent, a ty go masz. Zawsze się zastanawiam, dlaczego ludzie, którzy naprawdę potrafią pisać, nie opublikują czegoś w "realu". Tak się łatwiej czyta. A styl większości polskich autorów kompletnie mi się nie podoba.
Opublikuj coś, dooobraaa? XD
I wybacz, że nie komentuję, ale jakoś mi się nie chce. Czytam, jestem teraz gdzieś w połowie, więc jak skończę całość, może pokuszę się o komentarz. No, ale jak znam życie to będzie niesamowite .
A i wiesz może kiedy będzie nowa aktualka? Bo coś mi nie odpisują :/. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|