The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 24 2024 02:42:10   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
I widzę ciemność... 2
Rozdział drugi


Powierzchnia lustra była gładka i jednolita, srebrzysta jak tarcza księżyca w mroźną, zimową noc, jak księżyc lśniła w ciemnym pokoju. Nie wiedział, co to za pokój, ani czemu stoi naprzeciw lustra, przesuwając dłonią po jego tafli, patrząc na swoje odbicie, oddzielone od niego szkłem - obraz szczupłego chłopca o czarnych włosach opadających na czoło i smutnej twarzy. Znał swój obraz na pamięć, oglądał go przecież co rano, znał zarys swojej twarzy, szyi i ramion, włosy, które co dnia bezskutecznie próbował zmusić do ułożenia się gładko na głowie, oczy, wielkie i ocienione długimi jak u dziewczyny rzęsami, linę ust, które od jakiegoś czasu rzadko się uśmiechały, nawet wtedy, kiedy próbował zmusić je do śmiechu, prędko wracały do dawnej pozycji, na zawsze już chyba wykrzywione smutkiem.
Jego odbicie wpatrywało się w niego przenikliwie, jakby chciało odgadnąć jakie myśli kryją się w głębi jego głowy. Uśmiechnął się do niego i własny uśmiech wydał mu się groteskowy. Spomiędzy warg widział wyraźnie zęby, nienaturalnie wręcz białe. Prędko powrócił do poprzedniego wyrazu twarzy, lecz odbicie uśmiechało się nadal, rozchyliwszy wargi jeszcze bardziej. Jego zęby były długie, jak kły węża. Powinien przestraszyć się, ale patrzył po prostu na własne odbicie, jak na twarz kogoś obcego. Odbicie zamknęło na moment oczy, a gdy otworzyło je z powrotem, zobaczył, że jego tęczówki stały się czerwone, źrenice zaś podłużne jak u węża. Znał te oczy, ale i teraz nie przeraził się, przesunął tylko dłonią po szkle, jakby z niedowierzaniem, że odbicie należy do niego. Odbicie odpowiedziało tym samym gestem, łagodnie przesuwając dłoń zgodnie z ruchem jego dłoni. Opuszki jego palców drżały, gdy dotykał szkła, z obawą, że za chwile dłoń z drugiej strony lustra zaciśnie się na jego nadgarstku, dłoń, której palce staną się nagle długie, białe jak kość słoniowa i silne jak kleszcze. Czuł chłód na karku, chłód prądu powietrza, wpadającego przez niewidoczne okno, mierzwiącego mu włosy, podczas gdy włosy odbicia pozostawały nieruchome, tak, jak nieruchome pozostawały jego wykrzywione w drapieżnym uśmiechu usta i czerwone, wężowe oczy.
Poczuł, że traci grunt pod nogami. Rozpaczliwie próbował chwycić się lustra, ale jego palce ślizgały się na gładkim szkle. Spadał w kierunku zimnej, atramentowo czarnej wody gdzieś w dole, nie przez moment nie przestając widzieć swojego drwiąco uśmiechniętego odbicia, które wydawało się przekroczyć granice lustra i stać się o wiele bardziej realne, niż on sam, powoli zanurzający się w lodowatej wodzie, tracący oddech, nie mogący poruszyć kostniejącymi kończynami. Tylko czerwonooka postać, która do niedawna była odbiciem, pozostała, stojąc na brzegu i patrząc na bezwładne już ciało, unoszące się po falującą powierzchnia wody, ciało, którego czy, niegdyś zielone, teraz białe i martwe, patrzyły w pustkę z wyrazem zaskoczenia, który towarzyszył jego śmierci.
Usiadł na łóżku, czując zimny wiatr wpadający przez uchylone okno, zwinięte prześcieradło pod sobą i pot spływający mu po karku. Drżącą ręką dotknął czoła, przesunął palcami po bliźnie, jakby oczekując znajomego bólu. Nic się nie stało, mały znak, którym obdarzono go niedługo po urodzeniu, od dwóch lat pozostawał martwy, od dwóch lat był tylko płytkim wgłębieniem pośrodku jego czoła, wyróżniającym się od reszty skóry jedynie odcieniem. Jak gdyby nigdy nic się nie stało...
Pochylił głowę, nadal przyciskając dłoń do czoła. W całym domu panowała przeraźliwa, martwa wręcz cisza. Nie tykał nawet zegar, nie kapała woda. zupełniej, jakby przebudzenie było tylko przejściem w kolejny sen. Jedynym dźwiękiem dobiegającym do jego uszu był cichy, przyśpieszony łomot jego własnego serca. w takich chwilach żałował, że mieszka sam, brakowało mu przyjaciół, którym mógłby powiedzieć o swoim strachu, opowiedzieć sen, który go przeraził. Brakowało mu kogoś, kto go uspokoi, powie, ze to przecież wszystko sen, że koszmar skończył się już dawno, że noc przeminęła i wstało słońce.
Ale wspomnienie bladej twarzy i gasnących, czerwonych oczu, patrzących na niego z wyrzutem, wspomnienie ręki kurczowo ściskającej jego ramię, a potem wiotczejącej i opadającej, to wspomnienie wracało do niego nazbyt często. Czasem w snach widział tą twarz, patrzącą wprost na niego, ziejąca nienawiścią, ale od pewnego czasu sny zmieniły się i coraz częściej widział czerwone oczy patrzące na niego z jego własnej twarzy, coraz częściej budził się zlany zimnym potem, niepewny, czy sen za chwilę nie stanie się rzeczywistością.
Naciągnął kołdrę na przemarznięte do szpiku ramiona. Była jesień, po angielsku mglista i wilgotna, wietrzna, nieprzyjemna. Za oknami jego domu drzewa jedno za drugim traciły liście, które, jeszcze do niedawna złote, zalegały podwórze i pobliskie uliczki gnijącą brunatną masą. Teraz, przez otwarte okno, czuł ich ziemisty zapach i wszechobecną woń deszczu i wilgoci. Która mogła być godzina? Zegar stanął, odmawiając posłuszeństwa poruszającej jego kółka zębate magii, jego wahadło zamarło i zwieszało się w ciszy za szybą z mieniącego się kryształu. Wstał z łóżka i czując podszedł do zegara niemal po omacku. Dotknął zdobionej szafki, wyczuwając pod palcami klapkę kryjącą wrażliwy mechanizm. Otworzył ją i odnalazł właściwy przycisk. Gdy wypowiedział formułę, zegar zaczął znów chodzić, automatycznie ustawiając się na właściwą godzinę. Prawdziwe cacko kunsztu goblinów, jedna z niewielu rzeczy, jakie przyszło mu zabrać z pewnego starego, londyńskiego domu, domu, w którym zawsze czuł się niczym intruz, ale którym musiał się opiekować, uznany z jedynego prawnego spadkobiercę nieżyjącego od czterech lat właściciela. Traktował ten zegar, i parę innych przedmiotów, jak pamiątki po pierwszej i ostatniej osobie, która była dla niego prawdziwym członkiem rodziny. Gdzieś w głębi duszy nadal zachował stare marzenie o wspólnym życiu, o kimś, kto otoczy go miłością i opieką. Marzenie, które w wieku dziewiętnastu lat powinno zostać zastąpione marzeniem o samodzielności, o obecności kogoś u jego boku, ale nadal trwało gdzieś na dnie serca, wypłowiałe, kłujące jak igły, ilekroć sobie o nim przypomniał.
Była czwarta nad ranem. Pora, o której człowiek powinien spać najtwardszym snem, pora, o której najłatwiej o czarne myśli, choć mało kto wtedy się budzi. Jeśli północ jest pora, o której objawiają się duchy zmarłych, to czwarta nad ranem jest porą, o której nadchodzą nas duchy naszej przeszłości.
Wrócił do łóżka i skulił się pod kołdra, która wydawała mu się za cienka, by ochronić go przed zimnem. "Chyba nie zasnę już dziś w nocy" - pomyślał, ale po chwili zapadł w głęboki sen.
Obudził się późno, za oknami dawno już zdążył wstać szary jesienny dzień. Deszcz siąpił nieprzerwanie, uderzając o zamknięte już okna. Chłopak ubrał się niespiesznie, przeczuwając, ze dzień będzie wyjątkowo nudny i długi. Jak większość jego dni tutaj. Kiedy skończyło się lato, kiedy nie było żadnej pracy dla początkującego aurora z dość dziwna opinią, kiedy przyjaciele zaszyli się już we własnych domach i, przygotowując się do spędzenia zimy w rodzinnym gronie, zamiast wpadać w odwiedziny wysyłając mu tylko sowy z kolejnymi zaproszeniami, czuł, że samotność, której czasami tak bardzo mu brakowało, zaczyna mu dokuczać. Może to czas spakować się i przezimować gdzie indziej, na przykład w Norze, gdzie ciągły zgiełk przeszkadzałby mu w zebraniu myśli? Ten dom nieraz był już dla niego azylem, choć przebywanie tam wywoływało pewien rodzaj tęsknoty, tęsknoty za własnym domem, którego tak naprawdę nigdy nie miał. Nawet tam, wśród przyjaciół czuł się jak intruz i prędzej czy później uciekał, choć wiedział, jak kończyły się wszystkie takie ucieczki. Powtarzał bez końca ten sam błąd, nie mogąc znaleźć własnego miejsca, może nawet bojąc się je znaleźć. Przy kim był jego dom? Z biegiem lat dwójka jego najlepszych przyjaciół zbliżyła się do siebie tak bardzo, że obawiał się, by nie wejść między nich. Rodzina? Jedyni ludzie, związani z nim więzami krwi nie widzieli go od dwóch lat, i chyba cieszyli się z tego powodu.
Ubierał się bez pośpiechu, wiedząc, że ma dużo czasu, nawet zbyt dużo. Zajrzał na strych, gdzie jego sowa spała spokojnie na swoim drążku, z głową schowaną w nastroszone pióra. Podrapał ją delikatnie pod szyją, sowa otwarła wielkie, złote oczy i wydała z siebie odgłos zadowolenia.
- Mam dla ciebie śniadanie, Hedwigo.
Patrzył, jak sowa zabiera się za jedzenie. Powinien był chyba wypuścić ją nocą na polowanie, zdecydowanie potrzebowała ruchu, zwłaszcza, że nie miała wielu obowiązków.
Z łopotem skrzydeł na parapecie wylądowała druga sowa, mała sóweczka, która co rano przynosiła prasę. Odebrał od niej gazetę i zaczął przerzucać strony. Właściwie nie działo się nic ciekawego. Od dwóch lat. Czasami miał wrażenie, że to tylko oszustwo i na siłę szukał drugiego dna w nudnych informacjach o poczynaniach ministerstwa magii albo o najnowszych odkryciach w zakresie magicznej biologii. Czasami czuł się jak paranoik, a w najlepszym wypadku jak ktoś, kto po prostu nie może się przyzwyczaić do tego, że świat znów jest spokojny i żadne ciemne siły nie czają się za każdym rogiem. Może właśnie taki był powód jego snów? Brak wiatry w to, że wszystko toczy się spokojnym trybem, nieprzyzwyczajenie do normalnego życia. Strach przed przyszłością, strach przed wspomnieniami. I strach przed samym sobą, do którego trudno było się przyznać.
Zszedł powoli na dół, do kuchni, cały czas czytając gazetę. Krótka notka mówiła o tajemniczym zgonie w Norwegii. Pewnego czarodzieja znalezionego martwego w jego własnym domu, okoliczności śmierci były tak tajemnicze, że sprowadzono aurorów, nie wykluczając użycia czarnej magii. Czytając to, zmarszczył czoło. Zupełnie, jakby to była informacja przeznaczona dla niego właśnie, dowód na to, że jego złe przeczucia przynajmniej w części są prawdziwe. Otrząsnął się. Przecież to był zapewne tylko wypadek, może zmarły eksperymentował z jakimś niebezpiecznym zaklęciem. A nawet jeśli chodziło o czarną magię, to przecież to wszystko działo się na tyle daleko, żeby nie mieć z nim nic wspólnego.
Odłożył gazetę i zaczął przeglądać korespondencję. W większości były to ulotki, zupełnie, jakby trwał właśnie sezon na zaśmiecanie domów czarodziejów reklamówkami firm produkujących tak nieprzydatne drobiazgi, jak odblaskowy futerał na różdżkę albo oferujących zmianę wystroju mieszkania za pomocą kilku prostych czarów. Wreszcie, spod sterty śmieci udało mu się wydobyć list zaadresowany znajomym pismem. Za pomocą kuchennego noża przeciął kopertę i zaczął czytać.
Harry!
Zrobiło się ciemno i zimno, więc wszyscy liczymy, że zamieszkasz u nas przez zimę, tak jak ostatnio. Mama wypytuje się, kiedy przyjedziesz, mówi, że powinniśmy przygotować jeden pokuj specjalnie dla ciebie w tej dobudówce, którą stawiamy. Właściwie już prawie skończyliśmy - wygląda o wiele lepiej niż reszta Nory, pewnie dlatego, że Fred i George się dorzucili... zresztą, sam zobaczysz, kiedy tylko przyjedziesz... Mama stoi za moimi plecami, każe mi cię pogonić i zagrozić, że przyśle wyjca. Więc lepiej nie ryzykuj. Dodaję list od Hermiony, jest troszkę... długi.
Ron

Chłopak uśmiechnął się, i, odłożywszy pierwszy list, zabrał się do czytania drugiego.
Drogi Harry!
Człowiek nie jest stworzony do życia w samotności. Twoje wymówki są wręcz śmieszne a doskonale wszyscy wiemy, ze nie wytrzymujesz długo, więc po prostu pakuj się i przyjeżdżaj... Gdybyś nam przeszkadzał, to po prostu byśmy ci powiedzieli. Ale teraz w Norze będzie więcej miejsca dla wszystkich (Mama Rona mówi, ze nawet dla naszych dzieci, Ron się czerwieni a ja mam już dość wyjaśniania, że ze ślubem i dziećmi trzeba poczekać...) Ale czasem mi się wydaje, że wszystko zajmą bliźniaki... Niby mają dom i sklep na Pokątnej, ale wszędzie ich pełno. Ich rzeczy zresztą też. Nie pozwalają się uczyć... zresztą, wiesz dobrze, jacy oni są...

Reszta listu utrzymana była w podobnym tonie. Co kilka zdań powtarzały się sformułowania w rodzaju "kiedy przyjedziesz", "musisz przyjechać".
- Tak, muszę - szepnął do siebie, odkładając kartki na stół i zamykając na chwile oczy.













Komentarze
mordeczka dnia padziernika 18 2011 19:29:54
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Rahead (rahead@interia.pl) 15:19 22-08-2004
Uwielbiam tego fika XD
An-Nah (Brak e-maila) 11:59 23-08-2004
dobrze, ze chociarz ty ^^ Caig dalszy bedzie... kiedys...
Yaoja (anchel_gabrys_nyu@buziaczek.pl) 19:01 23-08-2004
To wyglada tak ambitnie, jakbyś miała zamiar napisać kolejną część Potter\'a. Hmmm... Niezły pomysł ^.^ Masz zadatki na pisarkę epopej
Ashura (Brak e-maila) 15:38 24-08-2004
A ciag dalszy do jasnej ciasnej gdzie??!!!Pisac mi tu i to juz!
Rahead (Brak e-maila) 08:29 02-09-2004
I nawet nie waż mi się go nie skończyć bo z pewnością nie umrzesz śmiercią naturalną >smiley ...
An-Nah (Brak e-maila) 12:04 02-09-2004
Rahead, musze cię zmartwić - jestem shinigami, wiec nic mi nie zrobisz... XDDDDDD
Rahead (Brak e-maila) 08:56 14-09-2004
kurde.......


Musi być jakiś sposób!!

Zabije coś twojego??
[b]owhatera Kaoni (Brak e-maila) 14:54 29-10-2004[/b]
Hmmm, znajdz kogos, kto nie tylko przeczyta, ale i skomentuje, zebym widziala jakikolwiek sens w pisaniu tego dalej == Bo jak mam pisac cos, czego nikt nie przeczyta, to wole crossover ST/B5
znowu An (Brak e-maila) 14:55 29-10-2004
...albo heteryckiego lemona z \"Naruto\", i to z erpega a nie z serii XD
Fara (Brak e-maila) 23:53 01-11-2004
czy tylko mi sie nie wyswietlaja te nowe czesci???
LiLitH (Brak e-maila) 11:08 21-11-2004
ja chcę dalej....natychmiast, już, teraz!!!
cordel_ia (cordel_ia@op.pl) 11:35 24-11-2004
An!
Mi się to baaaardzo podoba smiley
Szczerze mówiąc to nieco bardziej niĽ \"Idiota\", skoro już sama przywołałaś tekst Kasiotfora (tak jak i Ty, lubię Kasio i lubię \"Idiotę\", ale...). Rzeczywiscie bym chciała więcej już części, napisz, bo sie niepokoję, co z Harrym ^^ I co zrobi Snape? Ha!
Dołączam się do pochwał, jestem ciekawa, jak rozwiążesz sprawę SB/SS, bo jedna noc jeszcze zbyt wiele nie zmienia... Może zbyt szybko nawet troszkę im poszło, spodziewałabym się teraz jakichś strasznych komplikacji smiley
Pozdrawiam!
cordel_ia (cordel_ia@op.pl) 11:35 24-11-2004
An!
Mi się to baaaardzo podoba smiley
Szczerze mówiąc to nieco bardziej niĽ \"Idiota\", skoro już sama przywołałaś tekst Kasiotfora (tak jak i Ty, lubię Kasio i lubię \"Idiotę\", ale...). Rzeczywiscie bym chciała więcej już części, napisz, bo sie niepokoję, co z Harrym ^^ I co zrobi Snape? Ha!
Dołączam się do pochwał, jestem ciekawa, jak rozwiążesz sprawę SB/SS, bo jedna noc jeszcze zbyt wiele nie zmienia... Może zbyt szybko nawet troszkę im poszło, spodziewałabym się teraz jakichś strasznych komplikacji smiley
Pozdrawiam!
lollop (Brak e-maila) 22:23 26-11-2004
siuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper smiley
fic oprócz scenek ma też jakąś fabułę smiley
czekam na dalsze części !!!
An z takimi wielkimi oczyma (Brak e-maila) 19:16 27-11-2004
Lollop, własnie spadąłm z krzesła, żeby mi z oklapłej szczeki wyleciały i nadal nie mogę ich na miejsce powkładac, bo tak mi się ręce trzęsą... normalnie lezę i zwijam się ze śmiechu... a myślałam, że już mnie nic nie zaskoczy... dopuki nie napisałaś, że w moim ficu są scenki...
Pazuzu (Brak e-maila) 23:06 05-12-2004
Uno: Kapitalny fick, choć to właściwie prawie powieść.
Duo: Wielkie gratulacje za pomysł z Krzyżtoporem. Aż nabrałam ochoty, by napisać coś o tej polskiej szkole magii. Coś genialnego.
Tre(czy jak to tam się pisze): dzięki, dzięki, dzięki za mój ukochany parring tj. Remus i Tronks. I za ich śliczną córeczkę (oby Rowling jakoś to przeczytała i wzięła sobie do serca - nie realne, wiem smiley )
Cztery: Mówiłam, że bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba? Nie, to mówię. Gratulacje, coś po prostu pięknego.
An-Nah (Brak e-maila) 17:07 06-12-2004
Krzyżtopur nie mój. krzyżtopór to wspólne dobro BiAniołków ^^
katka (Brak e-maila) 18:38 07-12-2004
kiedy będą następne części??????????????????
jimmy (Brak e-maila) 18:50 07-12-2004
kurcz, nio.... więcej więcej więcej (obłonkańczo-fanatyczny blask w oczach smiley)
uwielbiam ten paring (SS/SB znaczy się)
koniecznie pisz dalej i koniecznie więcej SS/SB
KONIECZNIE
Pazuzu (Brak e-maila) 19:22 09-12-2004
Może, nie wiem, nie znam owego forum.

Mam jednak jedno zastrzeżenie - nie do końca rozumiem czemu, mówiąc oględnie, poszli do łóżka. Wytłumaczenie nie do końca mnie przekonało, ale cóż, jestem bydle i się czepiam (zwłaszcza, że za pozostałe przeżycia wewnętrzne postaci należą się brawa).
Bakemono (Brak e-maila) 08:59 10-12-2004
Bo autorka ma dość fica i chce go odbębnić jak najszybciej smiley
Kasiotfur (Brak e-maila) 21:07 24-12-2004
Ale mnie rozwalilas z ta dedykacja slonce XD
Bakemono (Brak e-maila) 17:04 25-12-2004
Ktoś tu dostanie w łeb, i tym razem to nie będę ja...
An-Nah (Brak e-maila) 17:47 25-12-2004
Potworze, możesz się z łaski ściszyć? Mnie głowa już boli... od rytualnego walenia nią w ścianę ==\'
Pazuzu (Brak e-maila) 19:47 26-12-2004
Jeszcze raz trzepniesz się łepkiem w ścianę, to ja cię trzepnę pięścią w łepek. Co będzie jeżeli po kolejnym rytuale nie będziesz w stanie pisać?
An-Nah (Brak e-maila) 23:51 26-12-2004
Zawsze moge nauczyć sie rysować... A z waleniem łbem o ściane, to... khem, Tforek wie, czmu, ja wiem... i Potwór wie ==\'
Callisto (black_swan@tenbit.pl) 00:22 02-01-2005
To jest absolutnie najlepszy potterowski fanfik jaki zdarzylo mi sie czytac. Prawdziwy profesjonalizm. Wciagnelo mnie niesamowicie! Chyle czola przed talentem pani An-Nah. To jest kawal dobrej literatury, ktory przeczytalam w jeden wieczor i czuje wielki niedosyt, szczegolnie ze wreszcie pojawila sie moja ulubiona postac. Draco! Nie bede chyba odosobniona w wielkiej prosbie o ciag dalszy. Tak dobrej opowiesci nie mozna zostawic bez zakonczenia..choc dla mnie najlepiej by bylo aby owo zakonczenie szybko nie nastapilo bo tego fanfika czyta sie swietnie. (tylko zeby wiecej Draco bylo =P) Tak wiec prosze pania An-Nah o kontynuacje...bardzo prosze.
Rahead (Brak e-maila) 08:55 21-03-2005
a mowilas ze nikt nie czyta xD

ja tez chce dalej... *-*
michi [rozdzial 1] (Brak e-maila) 19:37 26-06-2005
po pierwsze uwielbiam twoje kilkuzdaniowe streszczenia przed kazdym rozdzialem : ) wydaje mi sie dzieki nim, ze pochodzisz z dystansem do tego co piszesz, a takze mozesz sie posmiac sama z siebie ; ) co jest rzecza [wedlug mnie] bardzo pozytywna.

lubie twoje opisy. w kilka, swietnie skrojonych slow potrafisz ubrac klimat jaki panuje obecnie w opowiadaniu. sa bardzo sugestywne i bez problemu mozna sobie wyobrazic to co dzieje sie na... erm... monitorze ; )

\"A potem z uśmiechem przypominała sobie pewnego mężczyznę, który na miano mieszańca bardziej niż ona zasługiwał, ona przecież była całkowicie człowiekiem, w innym miejscu pilnującego zupełnie innego lasu.\" - dziwnie brzmi to zdanie. jego rytm psuje moim zdaniem: ona przecież była całkowicie człowiekiem. to moznaby dodac jakos po kropce.

w twojej bohaterce podoba mi sie jej slabosc. wlasnie to, ze nie jest zdolna rzucic wyzwania morderczyni rodzicow. jest dzieki temu bardziej bliska, ludzka a mniej ksiazkowa.
czasem ma sie przesyt bohaterow bez mrugniecia okiem idacych na pewna smierc, takich kamikaze, ktorzy za wszelka cene chca pomscic rodzicow... [wiadomo, wszytsko zalezy jak to opowie autor.]

nie wiem jak ona moze jesc taka przeslodzona szarlotke ; P

wiesz, podoba mi sie sposob w jaki ukazujesz swoje postacie. jest sie nimi zainteresowanym, chce sie dowiedziec o nich jak najwiecej. i juz tylko one, nie mowiac o historii, zachecaja do dalszego czytania.

i tu klara mnie zaskoczyla : )
taka niewinna i spokojna, zamknieta w sobi i odizolowana od swiata osoba czyni takie propozycje swiezo poznanemu mezczyznie? ; P
ale nie przeszkadza to w zaden sposob. po prostu zaskoczyla mnie ; )

lubie svena, wydaje sie sympatyczny itp ale moim zdaniem to tylko poza : ) ciekawa jestem jaki jest naprawde ^^

jest troche literowek i wypadaloby je poprawic ; )
michiru [rozdzial 2] (Brak e-maila) 20:11 26-06-2005
ja wiem, ze to na potrzeby opowiadania, ale chyba ani ron ani hermiona nie porzuciliby harry\'ego. tak mi sie wydaje...
zbyt wiele razem przeszli, zbyt wiele dla siebie ryzykowali by teraz o nim zapomniec. a przynajmniej wydaje mi sie, ze tak wlasnie nie powinni robic.
w koncu taka powinna byc przyjazn, ne?

no! tak wlasnie powinno byc : ) mam na mysli listy. troche nie pasuje mi pairong ron/ hermiona ale co tam XP

an, czy mi cos nie dziala czy tu sa tylko 2 rozdzialy? Oo ja chce wiecej ; P
ja protestuje ; P
Odessa (Brak e-maila) 21:10 03-12-2005
Jestem pod wielkim wrażeniem. Świetnie skonstruowałaś psychikę Harry'ego.. jego odczucia... Inni bohaterowie też mi się podobają.. Może prócz Severusa. Za mało w nim ironii. Wedłóg mnie nawet gdyby czuł coś do Blacka, że ujmnę to wulgarnie: nigdy vy się z nim nie przespał, tylko dlatego że Syriusz ma wyrzuty sumienia. Wręcz przeciwnie. Myślę że poczuł by odrazę do swego wroga/sympatii .

Co do sytuacji Harry'ego i Draco to bardzo mi się podoba. Mam nadzieję że coś między nimi będzie... Na to przynajmniej wygląda bądĽ jest to interpretacja mojej wybujałej fantazji. Wątpię że napiszesz szybko kolejną część ale bardzo na to liczę... Jak nie to zasypię cię komnetami:-p
Naire (Brak e-maila) 21:51 04-12-2005
Proszę... Pisz dalej chodĽby ze względu na czytelników
Odessa (Brak e-maila) 21:22 07-12-2005
Pisz! Ballade, sonecik... fraszkę jakąś:> COKOLWIEK....!!!!!!!!!!!!!!!!!
An-Nah (Brak e-maila) 19:46 05-05-2006
"W progu dziewczyna, Klara, i Snape stali w milczeniu, mierząc wzrokiem na przemian siebie nawzajem i sylwetki, zdążające do wnętrza zamku.
Drzwi zamknęły się z hukiem, pozostawiając na zewnątrz zimno, padający powoli śnieg i szarość wczesnego, styczniowego zmierzchu. Gdzieś w górnych korytarzach słychać było tupot stóp uczniów, przeganianych przez Flitcha do dormitoriów. Przedstawienie skończone."

Jak dobrze pójdzie, w następnej aktualce rozdizał dwunasty smiley
Sachmet (Brak e-maila) 19:13 15-05-2006
An-Nah!!! Jak zwykle dobre smiley I szczerze? Uważam, że teraz pisanie idzie Ci lepiej niż w początkowych rozdziałach smiley Cóż, geniusz to geniusz
Urani (Urani@interia.pl) 11:38 03-10-2006
Dwunasy epizodzik fajny, ale za mało w nim było Drackosmiley Mam nazieje że w kolejnym epizodzie dojdzie coś wkońcu wiecej miedzy Harrym, a Żmijkąsmiley
Darla (darla666@op.pl) 18:31 16-11-2006
Wsapniały, cudny i tak dalej fanfik. Uwielbiam go za to, że tak wspaniale w tej częsci ukazałaś uczucia między Snapem i Syrjuszem. Po prostu coś pięknego. Mam nadzięje, że te słowa skłonią cię do dalszego pisania, bo naprawdę wspaniale ci to wychodzi. Zyczę powodzenia w roli pisarskiej i nie tylko smiley
Noren (Brak e-maila) 18:44 02-03-2007
świetne! Za mało Draco, ale to da się naprawic. A cała reszta jest genialna.
judyta (anja_wk@interia.pl) 16:57 07-03-2007
Nie powiem, podoba mi się te opowiadanie.
Pomysł ciekawy (nawet bardzo).
Język ładny, szybko się czyta.
Parringi więcej niż poszukiwane.
Mam w zasadzie tylko jedno zastrzeżenie a właściwie pytanie.
Autorka porzuciła ten tekst?
Jeśli tak to mogłaby powiedzieć choć słówko, naprawdę nikt jej nie udusi, a ja się z tym jakoś pogodzę i przestanę czekać.

judyta
judyta (Brak e-maila) 16:58 07-03-2007
Nie powiem, podoba mi się te opowiadanie.
Pomysł ciekawy (nawet bardzo).
Język ładny, szybko się czyta.
Parringi więcej niż poszukiwane.
Mam w zasadzie tylko jedno zastrzeżenie a właściwie pytanie.
Autorka porzuciła ten tekst?
Jeśli tak to mogłaby powiedzieć choć słówko, naprawdę nikt jej nie udusi, a ja się z tym jakoś pogodzę i przestanę czekać.

judyta
An-Nah (Brak e-maila) 15:00 10-05-2007
Nie porzuciła, rozważa przerobienie go i rozwinięcie paru wątków a przede wszystkim psychologii postaci. W efekcie fic stanie się jeszcze mniej slashowy, w związku z czym nową wersję będę publikować gdzie indziej: http://po-omacku.mylog.pl
NIC (Brak e-maila) 21:35 01-10-2007
nic
Haru-chan (Brak e-maila) 16:44 18-02-2008
super... =^= zajrzałem do komentarzy po przeczytaniu zaledwie pierwszej czesci i xdradzilem sobie dalsze czasci... == tak to potrafie tylko ja... ale zaczelo sie dobrze... wracam do czytania. potem komentne... ;* Tez lubie "Idiote"... bo jam tez idiota jest smiley
Mamta (awulsja@interia.pl) 22:39 13-06-2008
Urzekło mnie. Nie mogłam oderwać wzroku od każdej linijki. Świetny styl, lubię każdą postać w twoim opowiadaniu, łącznie z Twoją Klarą. Sytuacje, które mogłyby być kłopotliwe, rozwiązujesz przynajmniej w taki sposób, że nie chcę uderzyć głową w klawiaturę. Może jedynie dlatego, że nie kontynuujesz, a aderes mylog, który podałaś nie jest aktywny. smiley
bassiunia (Brak e-maila) 21:23 20-07-2010
An, wstyd przyznać, ale dopiero teraz przeczytałam Twojego fica... ^^' Nie wiem, czym to było spowodowane. Wydaje mi się, że najbardziej prawdopodobną przyczyną był brak zakończenia, bo wtedy musiałabym Cię dręczyć o ciąg dalszy, a z moich doświadczeń wynika, że nie wszyscy Autorzy to lubią... Wbrew pozorom. smiley

Sama pewnie wiesz, że pierwszym rozdziałom przydałoby się odkurzenie. Ale, co zadziwiające, sporadyczne literówki wcale nie zaciemniają ogólnego wrażenia, że styl masz po prostu bardzo dobry. Biorąc pod uwagę, że ten świat jest niezbyt lubiany przeze mnie ostatnio (zakończenie serii... brzydal XD) chylę czoła, bo Twój tekst bardzo mi się podobał.

Najbardziej fabularnie podoba mi się sam początek. Wielu Autorów potyka się o pierwszy akapit, a Tobie udało się otworzyć przed czytelnikiem swój świat i zaprosić do środka nie strasząc jednocześnie nadmiarem informacji. Pięknie. smiley
Cyrograf (Brak e-maila) 09:39 10-10-2010
Ooo, wiedziałam, że trochę zawaliłam opowiadanko smiley. Szczerze mówiąc, mi też to wszystko zdawało się płytkie i trochę chaotycznie pisane. No ale narazie to jest wprawka. To trochę dziwne, bo pierwszy rozdział napisałam kilka miesięcy temu, a widzę wyraźnie różnice między stylistyką i ogólnie zamysłem. Takie opowiadania są dla mnie możliwością przećwiczenia pisania samego w sobie. Dzięki An-Nah za poprawy, chociaż wiem, że składnię i błędy w pisaniu będą znikać, ale martwię się o fabularne rozwiązania. Nigdy nie było to moją mocną stroną, chciałam mieć wszystko już i teraz.
Pocieszam się faktem, że piszesz, że tak się brzydko wyrażę, zajebiście. Wszystko jest okrutnie wciągające a postacie są wyraziste. Dlatego wyłapujsz te błędy. Nie wyobrażam siebie, że będę kiedyś na tym samym poziomie. Narazie to opowiadania dla plebsu xd. Trzeba mieć talent, a ty go masz. Zawsze się zastanawiam, dlaczego ludzie, którzy naprawdę potrafią pisać, nie opublikują czegoś w "realu". Tak się łatwiej czyta. A styl większości polskich autorów kompletnie mi się nie podoba.
Opublikuj coś, dooobraaa? XD
I wybacz, że nie komentuję, ale jakoś mi się nie chce. Czytam, jestem teraz gdzieś w połowie, więc jak skończę całość, może pokuszę się o komentarz. No, ale jak znam życie to będzie niesamowite smiley.
A i wiesz może kiedy będzie nowa aktualka? Bo coś mi nie odpisują :/.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum