The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 26 2024 03:30:10   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Wojownik 2 2
- To jak mogę wam pomóc? - spytał nieśmiało Nava.
- Chodź - Mukura złapała chłopca za rękę i pociągnęła za sobą.
Powoli doszli do rzeki. Nava zobaczył kilka kobiet z podwiniętym hunari stojących w rzece i nakładających błoto do stojących w pobliży koszy.
- Podwiń hunari i usiądź tutaj - Mukura wskazała miejsce na brzegu rzeki. - Będziesz wybierać błoto. Tylko bierz tak, żeby jak najmniej wody ci się wzięło. Najlepiej wbijaj ręce głęboko ziemię i wyciągaj szybko to co uda ci się nabrać.
- Dobrze - Nava zrobił jak mu kazano i po chwili już stał przy nim ogromny kosz.
Wbił ręce w ziemię, nabrał błota i wrzucił do kosza. Na początku szło mu trochę niemrawo, ale z każdą wyciągniętą garścią błota nabierał wprawy, tak że już po chwili dotrzymywał tempa pozostałym kobietom. Kiedy już jego kosz był pełny pojawiła się obok niego jakaś obca kobieta i zabrała kosz stawiając pusty.
Całe błoto było zanoszone do wykopanego na obrzeżu wioski wielkiego dołu w którym inne kobiety udeptywały je wraz z wysuszonymi na słońcu liśćmi palmowca. Inne kobiety wybierały powstałą w ten sposób masę i zanosiły kilka metrów dalej, gdzie wznosił się szkielet chaty zbudowany z gałęzi. Kolejne kobiety brały tą masę i zatykały nią wszystkie dziury. A żeby praca szła szybciej, śpiewały przy tym i śmiały się. Także kobiety nad rzeką dla umilenia monotonnej pracy śpiewały pieśni. Niestety Nava nie znał ich więc tylko przysłuchiwał się. w pewnym momencie pieśń umilkła, a do Navy podeszła jakaś obca kobieta i powiedziała:
- Teraz twoja kolej.
- Na co? - chłopak przestraszył się.
- Każda z nas po kolei coś śpiewała. Teraz twoja kolej.
- Ale ja nie znam żadnej pieśni - Nava popatrzył żałośnie na mówiącą.
- Daj spokój, na pewno jakąś znasz - do rozmawiających podeszła inna kobieta. - Nigdy nie śpiewasz podczas pracy?
Nava przecząco pokręcił głową.
- A kobiety w twoim plemieniu nic nigdy nie śpiewały? - wokół Navy zaczynało robić się coraz ciaśniej. Kolejne kobiety podchodziły i patrzyły z zaciekawieniem na chłopca.
- Śpiewały - odparł niepewnie Nava.
- Więc musiałaś coś zapamiętać.
- Może coś zapamiętałam... - bąknął.
- No widzisz?! - jedna z kobiet poklepała go po plecach. - Więc wystarczy jak sobie coś przypomnisz.
- Spróbuję - westchnął zrezygnowany Nava.
- Kobiety wróciły na swoje miejsca. Nava przez chwilę siedział wpatrując się w ziemię. W końcu zaczął śpiewać. Najpierw cicho i niepewnie, potem coraz głośniej i śmielej.

Ziemia mą matką jest
Ja kocham ją
Ziemia karmi mnie
Ja kocham ją
Słońce mym ojcem jest
Ja kocham je
Słońce ogrzewa mnie
Ja kocham je
Mój wojownik wspaniały jest
Ja kocham go
Mój wojownik mężny jest
Podziwiajcie go
On bestie powala
Podziwiajcie go
On bronią wspaniale włada
Podziwiajcie go
Lecz nie dotykajcie go
On mój jest
A jak go dotkniecie
To pożałujecie

Nava umilkł, a kobiety wybuchnęły śmiechem.
- Jednak potrafisz śpiewać - powiedziała jedna z kobiet.
- Ale tylko to jedno - mruknął zawstydzony Nava wracając do przerwanego zajęcia. Kobiety także wróciły do pracy i do śpiewu. Na szczęście już nie męczyły Navy prośbami o śpiewanie.
W końcu nadeszła ta chwila, która kiedyś musiała nadejść. Chata była już wykończona. Wszystkie kobiety zeszły się nad rzekę i zrzucając hunari zaczęły się myć. Nava w pierwszej chwili siedział oniemiały, później zaczerwienił się i odwracając wzrok starał się nie patrzeć na gołe ciała kąpiących się kobiet.
- Hej, a ty czemu się nie myjesz? - zawołała nagle jedna z nich w stronę Navy.
- Później się umyję - odparł chłopiec wciąż odwracając wzrok.
- No co ty, chodź - jedna z kobiet podbiegła do niego i szarpnęła ze rękę. Przerażony wyrwał się.
- Nie!
Tym razem prawie wszystkie kobiety podeszły i zaczęły się przekrzykiwać jedna przed drugą namawiając Navę do rozebrania się. W pewnym momencie czyjeś ręce sięgnęły i szarpnęły jego hunari odsłaniając klatkę piersiową. Przerażony Nava najpierw odruchowo zasłonił się obiema rękami, a potem szybko podciągnął materiał prawie pod samą brodę. Kobiety nagle umilkły.
- Ja się nie dziwię, że twój wojownik cię zostawił - odezwała się nagle jedna z nich. - Jesteś płaska jak paela.
- Zamknij się Worobi - warknęła na nią inna kobieta.
- No co? - odpowiedziała zaczepnie zbesztana. - Wiadomo, że jak wojownik nie ma za co złapać, to kobieta jest do niczego. Dlatego jej wojownik ją zostawił.
- Nieprawda! - krzyknął Nava podrywając się.
- Nie? To powiedz mi dlaczego twój wojownik odszedł nie zabierając cię ze sobą? - zapytała Worobi.
- Nie wiem - odparł cicho Nava, a w jego oczach pojawiły się łzy.
- Ale ja wiem - ciągnęła bezlitośnie kobieta. - Jesteś płaska jak paela i nie sprawdzałaś się w nocy, dlatego odszedł poszukać sobie innej kobiety.
- Kłamiesz! - oczy chłopca stawały się coraz bardziej mokre. - Alkan taki nie jest! On... On jest bardzo czuły i delikatny! I... I... - Navie zabrakło słów, a łzy pociekły mu po policzkach. - Jesteś podła! - krzyknął i zapomniawszy o bolącej nodze odwrócił się i zaczął uciekać. Słyszał wołające za nim kobiety, ale żal ściskający pierś i łzy płynące z oczu nie pozwalały mu się zatrzymać.
Przyciskając rozerwane hunari do piersi biegł przez las w stronę jedynego bezpiecznego miejsca jakie znał: jaskini Alkana. Rzucił się na skóry i dał upust całemu swojemu żalowi. A jeżeli ta kobieta ma rację? Jeżeli Alkan odszedł żeby znaleźć sobie kobietę, która będzie mogła mu dać syna? Co on wtedy zrobi? Dlaczego nie powiedział mu co czuje, zanim tamten odszedł? Tak bardzo zajęty był płakaniem i ogarniającym go bólem, że nawet nie usłyszał jak ktoś wchodzi do jaskini. dopiero gdy poczuł czyjąś rękę na ramieniu przestał płakać i zasłaniając się podartym hunari z przerażeniem w oczach odwrócił się, jednocześnie odsuwając się jak najdalej od intruza, chociaż nie było to zbytnio możliwe ze względu na znajdującą się tuż ze jego plecami ścianę jaskini. Przetarł oczy pozbywając się resztek łez. Dopiero wtedy przyjrzał się uważnie intruzowi i odetchnął z ulgą. To była Mukura.
- Wystraszyłaś mnie - powiedział Nava.
- Przepraszam, nie chciałam. Wszystko w porządku?
Oczy Navy zaszły łzami.
- Nie płacz - powiedziała Mukura i przyciągnęła chłopaka do piersi. - Worobi to głupia baba i tyle. Myśli, że jak ma największe piersi w całej wiosce, to każdy wojownik myśli tylko o jednym.
- A jeżeli ona ma rację? - wychlipał Nava. - Jeżeli Alkan odszedł, żeby poszukać sobie innej kobiety? Co ja wtedy zrobię?
- Jesteś głupia - mruknęła kobieta. - Powiedział, że wróci? - Nava pokiwał głową. - W takim razie wróci. Alkan nie jest z tych co mówią jedno, a robią drugie. Jeżeli powiedział, że wróci, to wróci.
- Naprawdę? - Nava, z nadzieją w zapłakanych oczach, popatrzył na Mukurę.
- Oczywiście. Więc nie płacz już więcej - kobieta otarła łzy z twarzy chłopca - i nie zwracaj uwagi na to co gadają zazdrosne baby. A teraz otrzyj łzy i wracaj razem ze mną, bo inaczej przegapisz całe gowongo.
- Nie mogę, moje hunari... - szepnął Nava wciąż przyciskając podarty materiał do piersi i spuścił wzrok.
- Załóż inne.
- Nie mam - odparł jeszcze ciszej zawstydzony chłopak. - Alkan dał mi tylko to jedno.
- A byłaś na ostatnim targu? - Nava pokiwał twierdząco głową. - Trzeba było sobie wtedy jakieś kupić.
- Nie pomyślałam. Miałam tyle innych rzeczy do kupienia.
Mukura westchnęła.
- Pokaż, może uda się naprawić - i wyciągnęła rękę w stronę chłopca.
Ten przestraszony szarpnął się do tyłu zasłaniając skórą, która służyła jako przykrycie w chłodne noce.
- Nie!
- No i czego uciekasz? Przecież już widziałam, że nie masz piersi.
- No bo ja... - Nava spuścił wzrok.
- No dobra, ja się odwrócę, a ty w tym czasie zdejmij hunari.
Kiedy Nava, wciąż zasłaniając się skórą, próbował zdjąć hunari, Mukura wzięła się za rozpalanie ognia w jaskini. Światło, które wpadało do środka było za słabe do wykonywania tego co chciała zrobić. W końcu Nava jakoś uwolnił się z materiału i, zasłaniając się aż po samą szyję skórą, podał go kobiecie.
- Gdzie masz igły?
- Tam - Nava wskazał jeden z kątów jaskini, gdzie na dziwnej konstrukcji z powiązanych ze sobą gałęzi drzewa durum leżały różne potrzebne kobiecie przybory, jak na przykład igły z ości ryby suruna.
Mukura szybko wzięła to co jej potrzebne i wróciła do ogniska. Uważnie obejrzała hunari.
- Nie jest tak źle - mruknęła. - Właściwie powinnaś móc to sama naprawić.
- Ja nie umiem - odparł cicho Nava. - Nigdy mi to nie wychodziło zbyt dobrze. - Nava miał nadzieję, że kobieta uwierzy w to kłamstwo. Przecież nie mógł się przyznać, ze nigdy tego nie robił, a jakoś nigdy nie udało mu się podejrzeć żadnej kobiety przy wykonywaniu tego rodzaju pracy.
- To jak ty dbasz o swojego wojownika? - zdumiała się kobieta.
- Jakoś do tej pory nie było to potrzebne. - Prawda była taka, że przez ten czas kiedy był z Alkanem, to nie było potrzeby naprawiania żadnego ubrania. Jego hunari nie niszczyło się, a Alkan jak wracał z polowania, to albo wszystko było w porządku, albo jego hakija nadawał się już tylko do wyrzucenia.
Mukura westchnęła ciężko.
- Kochana, jeżeli nie chcesz, żeby twój wojownik naprawdę cie zostawił, to musisz się tego jak najszybciej nauczyć.
- Ale jak? Pomożesz mi? - Nava spojrzał z rozpaczą w oczach na kobietę.
- Chyba nie mam wyjścia.
Nava chciał się rzucić kobiecie na szyję, ale w ostatniej chwili przypomniał sobie, że jest goły, wiec tylko powiedział:
- Dziękuję.
- Ale pamiętaj, że robie to tylko dlatego, że lubię Alkana, rozumiesz? - Nava pokiwał twierdząco głową. - Dobra, pierwsza lekcja dzisiaj. Patrz jak ja to robię i zapamiętaj. Na szczęście rozdarło się na szwie, więc wystarczy tylko złączyć razem te dwa kawałki i zszyć. Do tego typu szycia najlepiej nadaje się ścieg prosty. Wbijasz igłę tu, a wyciągasz tu. Rozumiesz? - Nava pokiwał głową. - W takim razie teraz ty spróbuj.
Chłopak wziął hunari i próbował naśladować ruchy kobiety.
- No widzisz, całkiem dobrze ci wyszło - stwierdziła Mukura z uznaniem, kiedy Nava pokazał jej efekt swojej pracy.
Chłopak uśmiechnął się zadowolony.
- Dobra, to teraz ubieraj się i chodź, może jeszcze coś zostało - a widząc, ze Nava nie rusza się, tylko patrzy na nią zawstydzony, dodała: - no dobra, już się odwracam.
Kobieta odwróciła się, a Nava szybko założył hunari.
-Gotowa? - spytała nie odwracając się.
- Tak.
- No to chodźmy - zagasiła ognisko i ruszyła w stronę wyjścia, jednak nie uszła zbyt daleko gdy usłyszała jęk bólu. Odwróciła się i zobaczyła Navę trzymającego się za nogę.
- Co się stało? - Mukura podbiegła do chłopca.
- Moja noga. Boli. - W oczach Navy pojawiły się łzy. - To chyba przez to, że biegłam.
- Rany - westchnęła kobieta - ale z ciebie niezdara.
- Przepraszam, ja nie chciałam - w oczach Navy pojawiły się łzy.
- Czy ty tylko beczeć potrafisz? No, przestań już, bo jak tak dalej pójdzie to twój wojownik faktycznie cię zostawi. Mężczyźni nie lubią takich dziecinnych kobiet.
- Wcale nie jestem dziecinna - odparł Nava wycierając szybko oczy.
- Więc nie rycz więcej, bądź twarda.
- Kiedy to jakoś tak samo - jęknął żałośnie chłopak. - Kiedy ona powiedziała te przykre rzeczy, to mnie się jakoś tak strasznie przykro zrobiło i łzy same poleciały. Bo ja się boję, że może ona ma rację i Alkan faktycznie mnie zostawił - głos zaczął mu się załamywać coraz bardziej.
- Słuchaj uważnie - Mukura klęknęła obok Navy i podniosła jego zapłakaną twarz tak, że patrzył jej w oczy - nie będę tego więcej powtarzać, ale skoro Alkan powiedział, że wróci, to znaczy, że wróci. On zawsze dotrzymuje słowa. Więc nie zawracaj sobie już tym głowy i cierpliwie na niego czekaj, a na głupie gadania zazdrosnych bab nie zwracaj w ogóle uwagi.
- Zazdrosnych? - zdumiał się Nava.
Kobieta skinęła twierdząco głową.
- Jakiś czas temu Worobi próbowała poderwać Alkana.
- Naprawdę? - Nava popatrzył zdumiony na kobietę.
- Acha. To było zanim Alkan spotkał Tanuki, niedługo po jego rytuale przejścia. Jeszcze jak był młody wszystkie dziewczyny się za nim oglądały, a jak zdobył rytualne blizny... - Mukura westchnęła marzycielsko. - W każdym razie nadszedł czas, żeby Alkan pomyślał o zdobyciu własnej kobiety. Wszystkie kobiety w wiosce stroiły się i przewracały oczami przed Alkanem.
- Ty też? - zapytał Nava z zaczerwienionymi z ciekawości policzkami.
Mukura zaśmiała się.
- No co ty, ja już należałam do Tuana. Chociaż przyznaję, miło było na niego popatrzeć. W każdym razie te, które jeszcze nie miały swoich wojowników robiły wszystko, żeby tylko Alkan zwrócił na nie uwagę. Przodowała w tym Worobi. Właściwie to nie ona, a jej biust.
- Jak to?
- Za każdym razem gdy o coś prosiła Alkana, to zawsze ustawiała się tak, żeby miał przed oczami jej wielkie cycki. Myślała, że jak je odkryje bardziej niż zazwyczaj, to nie będzie mógł od nich oderwać wzroku.
- No i co?
Mukura zachichotała.
- Im bardziej się starała, tym bardziej Alkan jej unikał. Czasami nawet całe dnie nie wracał z polowania, żeby tylko się na nią nie natknąć. No a potem nadszedł dzień, kiedy się zakochał. Worobi była wściekła, nawet odgrażała się, że jak tylko spotka tamtą, to jej oczy wydrapie. Na szczęście nie zdążyła.
- Czemu?
- Znalazł się wojownik, który połakomił się na te jej wielkie cycki. No i ona teraz myśli, że wszyscy wojownicy myślą tylko o jednym. Ale to nie prawda - dodała szybko widząc jak oczy Navy niebezpiecznie zaczynają lśnić od zbierających się w nich łzach. - Tanuki miała mały biust, a mimo to Alkan się w niej zakochał.
- Dlaczego?
- Bo ja wiem? - kobieta wzruszyła ramionami. - Nigdy nie zrozumiesz co siedzi w głowie wojownika. Powiedz, czy Alkan jest dla ciebie dobry w nocy? - nagle zmieniła temat.
- To znaczy? - Nava zaczerwienił się.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi.
- No więc... - chłopak z zakłopotaniem spuścił głowę. - No więc on... Ja... czasami żałuję, że noc nie trwa trochę dłużej - wyszeptał zakłopotany.
Mukura zaśmiała się.
- W takim razie nie masz się czego obawiać. Alkan na pewno do ciebie wróci.
- Tak myślisz?
- Oczywiście. Gdyby mu na tobie nie zależało, to by w nocy w ogóle się tobą nie zajmował, a z twojej miny wnioskuję, że zajmuje się tobą właściwie. - Nava zaczerwienił się. - Więc nie przejmuj się gadaniem głupich bab i po prostu czekaj na niego. Dobrze? - Nava pokiwał twierdząco głową. - W takim razie chodźmy, bo jeszcze trochę, a faktycznie nic już dla nas nie zostanie z gowongo.
- Nie mogę, moja noga - jęknął Nava.
- Faktycznie, zapomniałam. Pokaż - obejrzała nogę, która stała się nienaturalnie gruba i zaczerwieniona. - Trzeba będzie coś z tym zrobić, żebyś wydobrzała do dnia rytuału. Będę musiała przyprowadzić naszego szamana, żeby ją obejrzał.
- Nie trzeba, ja wczoraj zrobiłam trochę lekarstwa. Przy ognisku przed jaskinią powinno jeszcze trochę go być.
Mukura wyszła bez słowa i po chwili wróciła z paćką, którą poprzedniego dnia przygotował Nava.
- To to? - spytała. Nava twierdząco skinął głową. - Nie wiedziałam, że się na tym znasz - powiedziała z podziwem nakładając lekarstwo na nogę.
- To przez przypadek. Kiedyś widziałam, jak szamanka w mojej wiosce robiła coś takiego i jakoś tak zapamiętałam - odparł zawstydzony pochwałą Nava.
- Niezła jesteś, Alkan powinien być z ciebie dumny.
- Tak myślisz?
- Oczywiście. Kobiety nie zawsze wiedzą jak sobie poradzić z różnego rodzaju ranami i muszą o to prosić szamana. Ale ty potrafisz zadbać o swojego wojownika. Masz coś czym by to można było owinąć? - Nava bez słowa podał pasy materiału, których używał wcześniej do owinięcia nogi. - Uważam, że Alkan byłby głupcem, gdyby zostawił taką dobrą kobietę. Skończone. Wychodzi na to, że przez parę dni będziesz miała problemy z poruszaniem się. W takim razie będę musiała ci pomóc.
- Nie trzeba. Jakoś sobie poradzę. Ty przecież musisz dbać o Tuana.
- Nic się nie stanie jeżeli przez kilka dni Nabane i Momori coś za mnie zrobią. Zresztą nie mam zamiaru siedzieć z tobą cały czas, tylko zrobię ci jedzenie, a potem wracam do siebie.
- Dziękuję - szepnął Nava.
- Dzisiaj masz co jeść? - Nava przecząco pokręcił głową. - Gowon pewnie już się skończył, więc musimy ci coś zrobić do jedzenia. Pójdę do wioski i przyniosę trochę mięsa.
- Nie trzeba. Mam trochę zapasów.
- Gdzie?
- Tam - Nava wskazał ręką. - W dole, pod kamieniami.
- Kochana, jeżeli Alkan cię zostawi, to będzie wielkim głupcem - powiedziała po chwili Mukura zaglądając do "spiżarki".
- Dlaczego? - zdziwił się chłopak.
- Dawno nie widziałam tak dobrze zrobionego zapasu.
- Naprawdę? - Nava zaczerwienił się.
- Oczywiście. Świetnie upieczone i ususzone mięso, nawet ryby. I na dodatek te ususzone owoce. Jeszcze tylko musisz podciągnąć się w szyciu i wszystko będzie dobrze.
- Cieszę się.
Mukura przyniosła sprzed jaskini paelę, położyła na niej mięso a potem wszystko na ogień.
- Pójdę nazbierać trochę owoców, a ty pilnuj mięsa - i wyszła.
Nava przysunął się bliżej ognia. I uważnie pilnował mięso, żeby tylko się nie przypaliło za bardzo. Rozpierała go duma. Po raz pierwszy jakaś kobieta pochwaliła go. Do tej pory nie był pewien czy to, co on przygotowuje smakuje Alkanowi. On nigdy nic nie mówił. Właściwie to Alkan nigdy zbyt dużo nie mówił, więc Nava nie wiedział czy jest z niego zadowolony czy nie, chociaż zawsze się starał, żeby jedzenie było przygotowane jak należy. Ale teraz, jak Mukura go pochwaliła, w jego sercu pojawiła się nadzieja, że Alkan jednak do niego wróci i że w końcu będzie mógł mu powiedzieć co czuje. Nava był tak szczęśliwy, że nawet nie zauważył jak z oczu pociekły mu łzy.
- Znowu beczysz - usłyszał nagle. - Co tym razem?
Szybko otarł oczy.
- To przez to co powiedziałaś.
- Przecież nic takiego nie powiedziałam - zdumiała się kobieta.
- Powiedziałaś, że bardzo dobrze zrobiłam mięso i że Alkan byłby głupi gdyby mnie zostawił. To mnie strasznie uszczęśliwiło - chlipnął Nava.
- Powiedziałam tylko to co myślałam - tym razem to Mukura była zawstydzona. - Lepiej już jedz, ja muszę już wracać. Wpadnę do ciebie jutro.
- Dziękuję - powiedział Nava zabierając się za jedzenie.
Mukura wyszła. Kiedy Nava skończył posiłek zagasił ognisko i położył się spać. Tym razem zasypiał szczęśliwy.
Przez kilka kolejnych dni co rano Tuan albo Waru przynosili mu mięso, a po południu wpadała Mukura, żeby pomóc Navie w przygotowaniu posiłku czy przy innych, typowo kobiecych pracach. W związku z tym Nava miał sporo czasu. Żeby więc jakoś go zapełnić postanowił zacząć robić naszyjniki. Może któryś z nich się spodoba Alkanowi, a resztę najwyżej sprzeda na targu. Do tej pory wszystkie pazury i żeby upolowanej zwierzyny wyrzucał, bo nie były mu do niczego potrzebne. Kiedy był na targu jeden z wojowników pokazał mu jak spreparować zwierzęce jelita, żeby powstał z nich mocny rzemień na który można nanizać zęby oraz jak przygotować te zęby do nanizania. Więc codziennie, kiedy już, z pomocą Mukury, zrobił co miał zrobić, siadał i zabierał się za robienie naszyjników. Oprócz tego postanowił zrobić coś do związania włosów, żeby nie przeszkadzały mu w pracy. Nie chciał obcinać włosów, bo wiedział, że Alkan bardzo je lubi. Wieczorami, kiedy leżał przytulony do niego czuł jak wplatał palce między jego włosy i czasami się nimi bawi. To było takie przyjemne. Dlatego też nie chciał ścinać włosów, ale też nie chciał, żeby przeszkadzały mu w pracy. Kiedy zastanawiał się co by tu zrobić, przypomniał sobie, jak któregoś razu, gdy po oczyszczeniu Alkana rozczesywał jego splątane przez gałęzie włosy, grzebień utknął i nie mógł go przez chwilę wyciągnąć. Już myślał, że Alkan zezłości się na niego, bo momentami widział jak Alkan marszczył twarz za każdym razem gdy mocniej szarpał grzebieniem. Jednak nic takiego się nie stało, a Nava w końcu uwolnił grzebień. Teraz przypomniał sobie jak wtedy włosy Alkana przytrzymywane tylko przez grzebień leżały spokojnie w jednym miejscy, podczas gdy pozostałe powiewały na wietrze. Pomyślał, że może by spróbować zrobić taki mały grzebień który mógłby przytrzymywać włosy w jednym miejscu. Poprzedniego dnia Tuan przyniósł mu królika, a dzisiejszego ranka Waru złowił dla niego rybę. Jeszcze nie zdążył spalić wszystkich zbędnych ości i kości, więc teraz miał z czego zrobić taki grzebień. Ze stosu kości czekających na spalenie wygrzebał małą w miarę płaską kość oraz kilka różnej wielkości ości. Rzemienie miał już przygotowane poprzedniego dnia, więc teraz musiał tylko zrobić otwory w odpowiednich miejscach i wszystko razem połączyć. Przez chwilę przykładał wszystko do siebie na różne sposoby, wybierał inne kości i ości, aż w końcu uznał, że materiał jest właściwy. Trochę mu zajęło zrobienie otworów, ale w końcu mu się udało. Powiązał wszystko rzemieniem i wsadził tak zrobiony grzebień we włosy. Tak jak się spodziewał grzebień trzymał się w jednym miejscu i, co najważniejsze, włosy się nie ruszały. Uradowany poszukał więcej kości i zrobił drugi taki grzebień, żeby przytrzymały włosy z drugiej strony głowy. Kiedy już je wpiął, pokręcił parę razy głową, żeby sprawdzić czy grzebienie spełnią swoje zadanie. Okazało się iż trzymają się wyjątkowo mocno. Zadowolony postanowił je trochę upiększyć. Wziął skórę w królika i odciął dwa kawałki, a potem przymocował do obu grzebieni. Zadowolony z efektu wpiął je z powrotem we włosy i podpierając się o ścianę jaskini pokuśtykał do jeziorka. Pochylił się nad wodą i przekręcając głowę we wszystkich możliwych kierunkach sprawdzał jak wygląda. To co zobaczył spodobało mu się gdyż uśmiechnął się zadowolony i powoli wróciwszy do ogniska zabrał się za robienie naszyjników. Robił je w tajemnicy przed Mukurą, chociaż sam nie wiedział dlaczego. Któregoś dnia tak był zajęty pracą, że nawet nie usłyszał jak kobieta nadeszła.
- Co robisz? - usłyszał nagle.
Przestraszony podniósł wzrok i zobaczył zainteresowaną Mukurę.
- Ja? Nic takiego - bąknął chowając rękę z naszyjnikiem za siebie.
- Przecież widzę, że coś robisz. Pokaż - kobieta już chciała sięgnąć za plecy Navy, gdy nagle dojrzała wpięty w jego włosy grzebień. - Co to jest? - zainteresowała się.
- A, to nic takiego - mruknął Nava wyciągając grzebień z włosów. - Zrobiłam sobie coś takiego, żeby włosy nie przeszkadzały mi w pracy.
- I to pomaga? - z ciekawością oglądała grzebień ze wszystkich stron.
- Oczywiście.
- jak to się zakłada? Pokażesz mi? - nie czekając na odpowiedź Navy ściągnęła chustę, którą miała związane włosy.
Nava wyjął jej z ręki grzebień i wsadził we włosy. To samo zrobił z drugim.
- Rany, ale to fajne - Mukura była wniebowzięta. Pobiegła do źródełka, i tak, jak wcześniej Nava, tak teraz ona, kręciła głową na wszystkie strony. - Nie tylko praktyczne, ale i ładne. Kochana, zaskakujesz mnie - podbiegła do Navy. W tym momencie wyglądała jak młoda dziewczyna, która właśnie ma przejść Rytuał Związku z ukochanym wojownikiem. - Nie sądziłam, że potrafisz coś takiego.
- Ale to nic takiego - mruknął zawstydzony Nava. - Jeżeli chcesz to możesz je sobie wziąć.
- Naprawdę? Jesteś kochana - kobieta uściskała chłopaka. - Idę pokazać innym. Zzielenieją z zazdrości - i już jej nie było.
Nava tylko westchnął, wziął jeden z przygotowanych wcześniej rzemieni i związawszy włosy powrócił do przerwanej pracy. Jednak nie dane mu było jej ukończyć. Nie minęło sporo czasu gdy zobaczył biegnącą w jego stronę Mukurę, a za nią Nabane i Momori.
- Zrób mi też coś takiego - Momori dopadła do Navy. - To takie ładne. Proszę...
- No nie wiem... - mruknął Nava. - Co ja z tego będę miała?
- Dam ci tą bransoletkę - zdjęła błyskotkę z ręki. - Może być?
Nava uważnie obejrzał fanta.
- Może być.
- Super - Momori uściskał Navę.
- Ale już nie mam z czego zrobić.
- A co potrzebujesz?
- Ości z ryby gurum i królika.
- Powiem Tuanowi, żeby ci jutro przyniósł. Ale zrobisz tak, żeby było inne niż to, które dostała Mukura? Nie chcę mieć takich samych.
- To zależy od tego jakiego królika dostanę.
- A mnie też zrobisz? - odezwała się Nabane.
- A co mi za to dasz?
- A co chcesz?
- Mam tylko jedno hunari. Przydałoby mi się drugie - odparł Nava.
- Ale ja nie mam takiego całkiem nowego. Mogę ci dać takie, które nosiłam tylko kilka razy. Ale wygląda jak nowe - dodała szybko widząc niepewną minę chłopaka.
-No dobrze.
- Super. A co ty robisz? - spytała zobaczywszy leżący niedaleko gotowy już naszyjnik.
- To dla Alkana. Mam teraz trochę czasu, wiec pomyślałam, że zrobię mu kilka naszyjników, żeby miał jak wróci - odparł Nava.
- Jakie super!! - zachwyciła się Nabane. - Daj mi to.
- Nie mogę, to dla Alkana - odparł nieśmiało Nava.
- Daj spokój, zanim Alkan wróci, zdążysz zrobić nowy, a ja miałabym prezent dla Tuana.
- Ty? Jeszcze czego - zaperzyła się Momori. - Ja mu dam. Dasz mi? - zwróciła się do Navy.
- Zapomnij! - wrzasnęła Nabane. - Jest moim wojownikiem i dam mu ten naszyjnik!
- Jakbyś zapomniała, to on jest także moim wojownikiem! - odparła takim samym tonem Momori.
Zajęte kłótnią kobiety nie zauważyły jak oczy Navy zrobiły się najpierw mokre, a potem zaczęły z nich cieknąć łzy.
- Zamknijcie się wreszcie! - wrzasnęła nagle Mukura. Kobiety umilkły i spojrzały na krzyczącą. - Nie widzicie, że przez was Navati znowu płacze?
- Wybacz, nie chciałam, żebyś przeze mnie płakała - powiedziała Nabane i przytuliła Navę.
- Ja też nie - odezwała się Momori. - Wybacz.
- Nie chcę żebyście się przeze mnie kłóciły - wychlipał Nava w biust Nabane.
- To wcale nie przez ciebie - odparła Momori. - Po prostu trochę nas poniosło.
- Bo to są głupie baby - mruknęła Mukura.
- Sama jesteś głupia - warknęła Momori.
- Nie ja się kłócę o jakiś naszyjnik.
- To nie jest jakiś naszyjnik - odparła Nabane. - To jest wspaniały naszyjnik i idealnie by pasował do Tuana.
- No właśnie - poparła ją Momori.
- Skoro uważacie tak samo, to dlaczego się o niego kłóciłyście?
- No bo... - zaczęła Momori.
- No?
Niestety ani Nabane ani Momori nie były w stanie udzielić sensownej odpowiedzi.
- No właśnie - powiedziała Mukura. - Poza tym Navati zrobiła go dla swojego wojownika, więc nie wymagajcie od niej żeby go wam oddała.
- Ale Tuan... - zaczęła Nabane.
- Cicho bądź - warknęła Mukura groźnie marszcząc brwi. - Poproście Naviti, to może zrobi wam naszyjnik specjalnie dla Tuana. Zgadza się? - wszystkie trzy kobiety spojrzały z wyczekiwaniem na chłopca.
- A co za to dostanę? - szepnął niepewnie Nava.
Kobiety roześmiały się.
- No widzicie - powiedziała Mukura. - Wystarczy się tylko dogadać. A co byś chciała?
- Jeden z moich noży się niedawno złamał.
- Nowy nóż za jeden naszyjnik? To trochę drogo - stwierdziła Nabane.
- Zrób dwa, a dostaniesz nowy nóż - poparła ją Momori.
- Dobrze - Nava pokiwał twierdząco głową.
- Ale dwa różne - dodała szybko Mukura. - Wtedy obie będą mogły dać naszyjnik Tuanowi.
- Ale do tego potrzebuję pazury i zęby od różnych zwierząt. A ja już nic nie mam.
- No to Tuan coś dla ciebie upoluje - odparła Mukura.
- Nie za dużo tego?
- Jak to? - Zdziwiły się wszystkie trzy kobiety na raz.
- No bo na początku chciałyście żebym wam zrobiła takie grzebienie, jak ma Mukura, a teraz te naszyjniki. To są różne zwierzęta. Tuan nie da rady upolować ich wszystkich na raz.
- W takim razie zrób nam najpierw to coś do włosów - powiedziała Nabane. - Niedługo jedna z kobiet z wioski będzie przechodziła Rytuał Związku. Jak się pokażemy z czymś takim, to wszystkie kobiety zzielenieją z zazdrości - zachichotała Nabane.
- Myślicie, że możemy? To Lamiri przechodzi rytuał, a nie my - bąknęła niepewnie Momori.
- A co mnie to obchodzi - Nabane wzruszyła ramionami. - Wszyscy powinni zobaczyć, że Tuan ma najładniejsze kobiety w całej wiosce, które dały mu wspaniałych synów. Inne kobiety mnie nie obchodzą.
- Ja mu jeszcze nie dałam - mruknęła Momori.
- Ale niedługo to się zmieni - stwierdziła Mukura. - Prawda?
- Mam taką nadzieję - mruknęła zawstydzona Momori. - Też chcę żeby był dumny z mojego syna.
- A przy okazji... - zaczął niepewnie Nava.
- Tak?
- Bo ja chciałam dać to wcześniej, ale zupełnie zapomniałam - odparł z zakłopotaniem Nava.
- Co takiego? -zainteresowała się Momori.
- Wtedy, pierwszego dnia, jak do was przyszłam, twój syn, Mali, po raz pierwszy sam coś upolował - Nava skierował twarz w stronę Nabane.
- Zgadza się - kobieta uśmiechnęła się. - Tuan pozwolił mu wtedy zjeść posiłek razem z innymi wojownikami. Mali chodził później przez cały dzień dumny niczym ongoro i opowiadał wszystkim dzieciakom wkoło jak było na polowaniu.
Pozostałe kobiety zachichotały.
- Ja wtedy zrobiłam dla niego naszyjnik z tego królika, którego on upolował, ale nie zdążyłam mu go dać. Jakbyś mu go teraz dała...
- Naprawdę go zrobiłaś? - Nabane zaświeciły się oczy. Chwilę potem ściskała Navę. - Navati, jesteś taka kochana. Ty wiesz z jaką dumą będzie nosił ten naszyjnik?
- Ja przepraszam, że dopiero teraz go daję - bąknął Nava próbując uwolnić się z uścisku. - Ale wtedy nad rzeką...
- Nie tłumacz się - wtrąciła się szybko Mukura. - To zrozumiałe, że wtedy myślałaś tylko o przykrości jaką sprawiła ci Worobi. Najważniejsze jest, że pomyślałaś o tym, chociaż to jego matka powinna o czymś takim pomyśleć - kobieta spojrzała wymownie na Nabane.
- Nie patrz tak na mnie, dobra? - burknęła tamta. - Ja nie potrafię nic takiego robić. W naszej wiosce tylko stary Gundu to potrafi, a ja do niego w życiu nie pójdę. To jest obleśny staruch, który startuje z łapami do każdej kobiety, nie patrząc na to czy ta należy już do innego wojownika, czy nie.
- Wiesz, jemu już tylko to zostało - powiedziała Mukura.
- Jak to? - zainteresowała się Nabane.
- Zwyczajnie. Jego kobiecie kiedyś wymsknęło się, że w nocy jest już do niczego. A skoro nie potrafi zadowolić swojej kobiety, więc i ona go nie zadowala.
- Biedna kobieta - westchnęła Momori. - Mieć za męża wojownika, który nie może jej zadowolić... to straszne.
- Całe szczęście, że jej synowie są już dorośli, bo inaczej pomarli by z głodu.
- To na polowaniach też się nie sprawdza?
- A niby jak, skoro jest ślepy niczym wuzuri - odparła Mukura.
- Więc gdzie masz ten naszyjnik? - spytała Nabane.
- W jaskini - odparł Nava i podniósł się chcąc pokuśtykać do jaskini, lecz Nabane powstrzymała go.
- Nie ruszaj się, ja pójdę poszukać - i zniknęła we wnętrzu jaskini.
- A przy okazji, jak tam twoja noga? - zainteresowała się Mukura.
- Już trochę lepiej - odparł Nava - ale wciąż boli.
- Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz. Szkoda by było gdyby ominęła cię zabawa.
- A kiedy to dokładnie?
- Za trzy dni, chociaż Lamiri chciałaby już teraz - zachichotała Momori.
- Aż tak jej się spieszy? - zdumiał się Nava.
- A tobie by się nie spieszyło gdybyś musiała przez siedem dni siedzieć w odosobnieniu wiedząc, że tam czeka na ciebie twój wojownik?
- To ona tak bardzo go kocha?
- Kochana, żebyś ty widziała jak się cieszyła kiedy jej ojciec powiedział, że ma poślubić Samu. Bała się, że będą kazali jej poślubić jakiegoś starego i brzydkiego wojownika z innego plemienia. A ona już od dawna kochała Samu. Zresztą z wzajemnością.
W tym momencie z jaskini wyszła Nabane.
- Trochę mi to zajęło, ale chyba znalazłam. To ten? - wyciągnęła rękę z naszyjnikiem.
- Ten - odparł Nava.
- Ale fajny - powiedziała Momori. - Navati, ty naprawdę...
- To nic takiego - mruknął zawstydzony Nava.
- Dziękuję - Nabane uściskała chłopca. - Mali się ucieszy. To będzie jego pierwszy naszyjnik.
- Wiesz, jakbyś jeszcze robiła bransoletki i inne ozdoby, to byś mogła spróbować sprzedać je na targu - powiedziała Mukura.
- Tak myślisz? - zainteresował się Nava.
- No pewnie. Ty wiesz ile stary Gunru sprzedał tego na ostatnim targu? Kobiety oblegały go przez cały czas. Niektóre nawet zapowiedziały się, że na następnym targu też chcą jakieś kupić.
- Ale chyba nic by z tego nie wyszło - szepnął Nava.
- Dlaczego? - Mukura spojrzała na niego zdziwiona.
- No bo jeżeli ten Gunru ma takie powodzenie, to pewnie żadne nie będzie chciała oglądać tego co ja zrobię.
- Wiesz dlaczego wszystkie kobiety kupują u starego Gunru? Bo jest jedynym który sprzedaje takie rzeczy.
- Jak to? Jak byłam ostatnio na targu to widziałam różne naszyjniki i ozdoby.
- Ale to były naszyjniki dla wojowników. Jakbyś nie zauważyła oni też czasami lubią zakładać różne ozdoby. Ale one nie są takie kolorowe jak nasze. Kiedyś oprócz starego Gunru ozdoby dla kobiet sprzedawał taki jeden wojownik z plemienia Butumi, ale któregoś razu nie wrócił z polowania, no i w ten sposób stary Gunru został sam. Wtedy stwierdził, że skoro kobiety i tak będą do niego przychodzić, to może żądać za swoje wyroby niewiadomo jakiej ceny.
- I one za to płacą? -zdumiał się Nava.
- Nie mają wyboru. Są gotowe zapłacić każdą cenę, żeby tylko podobać się swojemu wojownikowi, tak żeby nie chciał spoglądać na żadną inną. Więc gdybyś ty też robiła takie ozdoby i nie żądała za nie zbyt wiele, to myślę, że na pewno byś wszystko sprzedała.
- No nie wiem. Może spróbuję - bąknął niepewnie Nava. - Nigdy nie robiłam nic takiego. Jedynie naszyjnik dla Alkana.
- To może na początek spróbuj zrobić trochę i pokazać to w naszej wiosce. Zobaczymy ile kobiet się zainteresuje.
- Ale to dopiero jak mi noga wyzdrowieje.
- Masz rację - powiedziała Nabane - Na razie zrób to coś do włosów dla nas, potem naszyjniki dla Tuana, a potem inne.
- A przy okazji...
- Tak?
- Nie powinnyście już wracać? Tuan będzie zły, że go zostawiłyście samego.
- Nie przejmuj się - Mukura poklepała Navę po plecach. - Dzisiaj wrócił z polowania wcześniej, więc szybko mu podałyśmy posiłek. Teraz pewnie siedzi z innymi wojownikami, albo czyści swoją broń. A do tego nie jesteśmy mu potrzebne.
- To dobrze - Nava odetchnął z ulgą. - Nie chciałabym żeby był na mnie zły, że odciągam was od pracy.
- Niechby tylko spróbował - mruknęła Mukura. - Już ja bym mu powiedziała do słuchu.
Pozostałe kobiety zaśmiały się.
- Mukura zawsze potrafi mu wygarnąć - stwierdziła Nabane.
- No pewnie - odparła tamta z dumą. - Ale Navati ma rację. Powinnyśmy już iść. Powiem Tuanowi, żeby upolował dla ciebie na jutro odpowiednią zwierzynę.
- Dobrze - Nava uśmiechnął się.
Kobiety w końcu odeszły. Nava przez chwilę jeszcze siedział przy ognisku. Wpatrując się w ogień myślał nad tym co powiedziały kobiety. Może one mają rację? Może powinien spróbować zrobić jakieś ozdoby dla kobiet i je sprzedać na targu? Wtedy Alkan nie musiałby znowu polować na ururaka, a on mógłby kupić dużo więcej rzeczy niż ostatnio. Ale jakie ozdoby miałby zrobić, skoro nawet nie wie co się podoba kobietom? Może będzie mógł pooglądać co noszą kobiety podczas tego szykującego się Rytuału Związku? Pamięta, że jak był mały, to podczas takich zabaw kobiety nosiły bardzo dużo różnokolorowych ozdób. Tylko czy on będzie w stanie zrobić takie same? Westchnął ciężko. Posiedział jeszcze chwilę wpatrując się w ogień. W końcu zagasił ognisko i zostawiając niedokończony naszyjnik pokuśtykał do jaskini. Tej nocy po raz pierwszy nie śnił mu się Alkan.




Ongoro - niewielkie owłosione zwierzę około 50 cm długości z czterema chwytnymi kończynami i długim, również owłosionym ogonem, który często jest traktowany jako dodatkowa kończyna do zrywania owoców, albo przy przemieszczaniu się z gałęzi na gałąź. Żyją w koronach drzew. Żywią się owocami i liśćmi niektórych drzew. Młode karmią własnym mlekiem i dopóki nie osiągną one odpowiednich rozmiarów są noszone przez rodziców w odpowiednio ukształtowanej kieszeni na brzuchu. Zwykle poruszają się na wszystkich czterech kończynach, pomagając sobie ogonem, jednak czasami schodzą na ziemię w poszukiwaniu robaków, które są dla nich prawdziwym rarytasem. Poruszają się wtedy na dwóch tylnich łapach, śmiesznie przy tym wyginając ciało w celu zachowania równowagi. Z powodu tej postawy oraz min jakie wtedy robią traktowane są przez ludzi jako najbardziej dumne i puszące się ze wszystkich zwierząt.

Wuzuri - niewielkie owłosione zwierzątka żyjące pod ziemią. Na żer wychodzą jedynie nocą. Mają szczątkowy organ wzroku, za to bardzo dobrze rozwinięty układ węchowy pozwalający im zdobywać pożywienie, którym są małe robaczki, opadłe na ziemię z drzew owoce i mniejsze gryzonie, oraz słuch dzięki któremu mogą odpowiednio wcześnie uciec przed polującymi na nie drapieżnikami. Mają delikatne mięso, jednak z powodu dużej ilości głębokich tuneli jakie kopią i czasu oraz wysiłku jakie trzeba włożyć w ich schwytanie, wojownicy polują na nie tylko w ostateczności, kiedy nie uda im się upolować nic innego.




CDN















Komentarze
Aquarius dnia padziernika 09 2011 22:23:15
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Floo (Brak e-maila) 16:42 25-06-2011
Ach Ach coraz bardziej i bardziej wciąga mnie ta historia. Już się nie mogę doczekać aż Nava będzie maił tego wielkiego kociaka (sorka ale nie pamiętam jak się to stworzenie nazywało XD). Już czekam na następny rozdział :F
Aquarius (Brak e-maila) 19:29 25-06-2011
Floo, jest jeden sposób na przypomnienie sobie tego. Wystarcz zajrzeć do pierwszej części smiley Niestety do "kociaka" będziesz musiał pcozekać jeszcze kilka rozdziałów. Ile? Tego nie powiem smiley
Floo (Brak e-maila) 23:20 26-06-2011
No wiesz przyznam się szczerze mam dobrą pamięć ale krótką jakieś 2 tygodnie temu czytałam pierwszą część wiec już nie chciałam wracać do tego bo bym zaraz sprawdzała co Nava tam jeszcze przeżywał a nie chce bo chce mieć większą niespodziewajke smiley
Aquarius (Brak e-maila) 10:28 27-06-2011
Mozesz Floo bez obaw wrócić do pierwszej części, gdyż nie ma w niej zupełnie nic na tema tego co będzie w części drugiej. Inaczej mówiąc: w drugiej części będzie opisany ten okres od momentu kiedy Alkan wyruszył na wyprawę do momentu, kiedy wrócił, czyli to, co w pierwszej części zostało całkowicie pominięte. Więc "niespodziewajke" i tak będziesz miała smiley
An-Nah (Brak e-maila) 20:26 27-06-2011
Oooo, fajnie że postanowiłaś to rozpisać smiley Dobry pomysł smiley

Teraz do szczegółów. Nava mnie wkurza. Tak płaczliwego "ukesia" nie widziałam dawno. ALE tu akurat widzę uzasadnienie takiego stanu rzeczy smiley Chłopak nie przeszedł inicjacji, a inicjacja to w końcu ten moment, gdy jednostka przechodzi w przyśpieszonym tempie proces dojrzewania psychicznego (wg śmielszych i niepotwierdzonych teorii także i poniekąd fizycznego, ale nie będę się w to wgłębiać), więc Nava to suma sumarum dzieciak, dodatkowo z "zaburzeniem" identyfikacji płciowej. Zachowuje się jak dziewczynka bo de facto dziewczynką jest. Tym bardziej czekam na inicjację, bo świetnie mi się to opowiadanie interpretuje teoriami ze studiów ^^

Ale mam nadzieję, że kobiety w plemieniu mają jakieś inne tematy do rozmów, niż kto z kim przeszedł Rytuał Związku... bo na razie role i zajęcia kobiet w plemieniu nie są ani ciekawe, ani antropologicznie prawdziwe.
Floo (Brak e-maila) 22:39 27-06-2011
Ale w pierwszej części Nava "streszcza" Alkanovi co się działo. Po za tym uwielbiam pierwszą część (zawsze się na niej wzruszam) a jak będę ją zbyt często czytać to mi się znudzi więc poczekam jeszcze trochę smiley
Aquarius (Brak e-maila) 12:11 28-06-2011
Wiesz AN-Nah, może Nava jest faktycznie za bardzo płaczliwy, ale to dlatego, że straaaaaasznie przeżywa fakt, że Alkan odszedł. On jest straaaaasznie uczuciowy. smiley Ale spoko, na pewno stanie się bardziej "męski"
Aquarius (Brak e-maila) 12:16 28-06-2011
Wiesz Floo, w pierwszej części, może i jest to wszystko streszczone, ale baaaaaaaaaaaaaaaardzo ogólnikowo, cos mniejwięcej jakbyś dawno niewidzianej koleżance chciała straścić 20 lat swego życia w jednym zdaniu
An-Nah (Brak e-maila) 16:08 28-06-2011
Nie utożsamiałabym uczuciowości z płaczliwością. Płaczliwość to tylko jeden ze sposobów wyrażania uczuciowości. Kto inny na sytuację emocjonalnie obciążającą może zareagować np. agresją. A to, że Nava zachowuje się jak rozchwiana emocjonalnie dziewczynka (wedle rozumienia tak rozchwiania emocjonalnego, jak i dziewczynki obecnego w naszej kulturze), jest, jak już powiedziałam, antropologicznie uzasadnione.
I przepraszam za interpretowanie tekstu pod kątem mojej wiedzy ze studiów, ale ja po prostu mam skrzywienie antropologiczno-religioznawcze ^^
Aquarius (Brak e-maila) 17:56 28-06-2011
Spoko An-Nah, mnie to nie przeszkadza. Każdy ma jakieś skrzywienie. Najwyżej może o tym nie wiedzieć smiley
Aquarius (Brak e-maila) 09:11 02-07-2011
An-Nah, masz kolejną część. Nie wiem czy to się spodoba twojemu antropologicznemu skrzywieniu, ale ja tak to widzę i koniec, krpoka smiley Poza tym to jest przecież fantasy, nie? Więc wszystko może być prawdziwe...
szmaragdowy_kot (Brak e-maila) 16:03 02-07-2011
Przeczytałam 1 część i mam wrażenie, że inspirowałaś się mangą "Wild rock". Jest tam i Nava i kwiat dla ukochanej osoby itp. W każdym razie mam kilka uwag: zbyt często powtarzasz imiona bohaterów, gdy opisujesz ich działania i dialogi. To irytujące. Imię można zastąpić innymi określeniami lub w ogóle pominąć, gdyż w niektórych zdaniach było całkowicie zbędne. Miałam też wrażenie, że emocje Alkana i Navy są zbyt płaskie, a płaczliwość tego drugiego przesadzona. Tak jakby płacz był jedynym możliwym sposobem okazywania czułości i troski. Mimo wszystkich niedociągnięć, przeczytałam z zainteresowaniem. Pozdrawiam
szmaragdowy_kot (Brak e-maila) 16:21 02-07-2011
Dodam jeszcze, że późniejsze części przestają być interesujące, gdy podajesz je po zakończeniu głównej historii. Na Twoim miejscu połączyłabym wszystko i umieściła okres oczekiwania Navy tam gdzie powinien być - po odejściu Alkana. Historia ogólnie ma fajny potencjał, ale czuję, ze nie chcesz/nie potrafisz go wykorzystać. Z chęcią przeczytałabym ją drugi raz w wersji rozbudowanej i poprawionej. Czy jest szansa...? smiley
Aquarius (Brak e-maila) 19:48 02-07-2011
WILD ROCK rulez!!! smiley
A na poważnie: przyznaję uczciwie, że to jedna z moich ulubionych mang i faktycznie, to ona mnie zainspirowała do tego opowiadania. Ale tylko fakty umieszczenia akcji w czasach prehistorycznych. Zwróć uwagę kotku, że w Wild Rock wątek kwiatka jest zupełnie marginalną historią, jakby użytą od niechcenia, przy okazji. Co do powtarzania imion, to faktycznie musze nad tym jeszcze popracować. Jeżeli chodzi o zlepienie wszystkiego w jedną całość, to i tak to już musztarda po obiedzie. Co do potencjału... dlaczego uważasz, że nie umiem (nie chcę) go wykorzystać? Możesz rozwinąc ten wątek?
Tak w ogóle to nie miałam w planach pisania drugiej części. To wszystko wina An-Nah i jej komentarza do pierwszej części smiley
Aquarius (Brak e-maila) 20:02 02-07-2011
I przy okazji, szmaragdziku, imię Nava też jest użyte tylko marginalnie (nie jest to imię żadnego z głównych bohaterów ). Nic na to nie poradzę, ze mi zapadło w głowie smiley
szmaragdowy_kot (szmaragdowy.kot@gmail.com) 12:07 03-07-2011
Wild rock był pierwszą mangą yaoi jaką kupiłam i mam do niej sentyment. Już nie czepiam się, że używałaś imienia Nava czy też wykorzystałaś motyw z kwiatem, to mniej istotne. Cała twoja historia różni się w znacznym stopniu od tej w mandze i chwała ci za to. Jednak wodniku zauważ, że bohaterowie mogliby mieć bardzie rozbudowane charaktery, okazywać więcej emocji. Opisywałaś nieraz ze szczegółami czynności, które wykonywali, ale brakowało mi przy tym głębszej refleksji, rozmyślań Alkana czy Navy. Z tego powodu opowiadanie jest trochę płaskie, jeżeli wiesz co mam na myśli.
Niestety, ale dla mnie nie wykorzystałaś potencjału r11; słabo przedstawiona tamtejsza kultura i zwyczaje panujące w plemionach. Z pewnością mogłabyś wycisnąć z tego więcej. Jednak najgorszy jest moment, w którym Alkan odchodzi, mija rok, o którym nic nie wspominasz, a potem nagle się spotykają i są razem. Podajesz w skrócie to, co wydarzyło się przez ten czas. Znów niewykorzystana szansa na przedstawienie zmagań Alkana i życia jakie toczy Nava bez niego. Dopisałaś niby kontynuację później, ale tak jak wspomniałaś, to musztarda po obiedzie, a i tak nie wyczerpuje tematu. Mimo wszystko na Twoim miejscu zdjęłabym to z anteny i przerobiła, bo aż się prosi by zrobić z tego naprawdę fajne opowiadanie. Ale to tylko moje zdanie.
Pozdrawiam ciepłosmiley
Floo (Brak e-maila) 19:32 03-07-2011
O ja o ja o ja O JAAAAA!!!!!!! Waru chce się z Navą żenić!! No jakby tak wyszło to by się w noc poślubną mocno zdziwił XDDD. Nie no fajny z niego chłopak ale mimo wszystko jaki niedelikatny. Przecież wie jak Nava bardzo za Alkanem tęskni, jak na niego czeka, jak go kocha... no czasem faceci są strasznie gruboskórni. Och nie wiem jak ja mam wytrzymać do następnego rozdziału. Dobrze że przynajmniej nie robisz zakończeń jak w brazylijskich telenowelach by bym cie chyba zjadła XD.
Ja już chce kolejny rodziaaaał smiley
An-Nah (Brak e-maila) 10:10 16-07-2011
Dziś nieco surowiej, ok?

Szmaragdowy kot ma rację: skupiasz się na suchych działaniach, pomijasz to, co dzieje się w bohaterach. Jak napisałam wcześniej: płaczliwość to nie uczuciowość, a pewien sposób jej wyrażania. Jeśli piszesz że Nava płacze, to różne mogą być powody tego płaczu. Może płakać, bo boi się o kochanka... ale może też płakać, bo urażono jego niedojrzałe ego smiley Nie wiemy naprawdę, co się dzieje w jego wnętrzu.

Dalej, znów się przychylę do opinii kota. Światu i kulturze przydałoby się rozbudowanie. I to nie na zasadzie przypisów. Przypisy są fajne, ale nie powinny zastępować opisów. Jeśli piszesz, że myśliwy upolował jakieś zwierzę, to czytelnik chciałby, żeby tutaj następował opis futra, kłów, pazurów... a nawet i tego, jakie rany bestia odniosła, nim padła (i jakie rany myśliwy odniósł w walce?). Jeśli Nava dostaje rogi czy pióra do wyrobu biżuterii, to przydałoby się opisać, że róg był długi, cętkowany i kręty... W tekście. Nie w przypisach.

Chciałabym wiedzieć, jak wygląda wioska. Jak wyglądają kobiety, z którymi Nava się zadaje: jakie mają twarze, oczy, włosy, figury i ozdoby. Co robią, kiedy nie są zajęte plotkowaniem kto z kim (w społecznościach "plemiennych" kobiety zazwyczaj zajmują się zbieractwem lub uprawą ogródka, rzemiosłem, choć cześć rzemiosł jest zajęciem mężczyzn, mają własne obrzędy, nie tylko związane z małżeństwem, ale choćby z pracami, które wykonują... mają dzieci, dzieci chorują, szamani i szamanki leczą etc...). Chciałabym wiedzieć, jak wyglądają tatuaże wojowników, jakie mają obrzędy myśliwi, jakie są stosunki plemienia z innymi plemionami (rytualny handel? rytualna wojna? wspólne święta?). Jednym słowem, słynny brytyjski antropolog polskiego pochodzenia, Bronisław Malinowski, prowadził badania terenowe... Jedną z książek które zawierają wyniki tych badań jest "Życie seksualne dzikich". Jedną z wielu. Twoje opowiadanie to samo życie seksualne dzikich. A dzicy zajmują się innymi rzeczami, niż tylko seksem. Ten sam seks i związki pomału mnie zaczynają nużyć. A szkoda, bo liczyłam na coś więcej. Pewnie znów się przeliczyłam, oczekując od opowiadania na stronie yaoi czegoś ponad yaoi. Jeśli nie interesuje cię coś więcej, to... trudno się mówi, ja ci tego nie narzucę, więc przepraszam za marudzenie i wracam do własnego ogródka.

Co do fabuły, to jestem zaskoczona, przyznaje, tym, że Nava musi się ukrywać. Szczerze? Myślałam, że ta kultura ma taki sposób "sankcjonowania" homoseksualizmu (czy transseksualizmu?) - że mężczyzna jeśli nie czuje się mężczyzną, może przyjąć rolę kobiety i może nie wszyscy to akceptują, ale generalnie ukrywać się z tym nie trzeba. Tymczasem mamy przebierankę... No cóż, twoja wola.
BTW, są inne cechy niż penis czy piersi, po których można poznać mężczyznę. Jabłko Adama przede wszystkim smiley (Podstawowy sposób na poznanie, który z japońskich muzyków jest mężczyzną to patrzenie na szyję...) A kobiety w społecznościach plemiennych nie są głupie i dziwiłoby mnie, gdyby nie widziały takich szczegółów u osoby, która spędza z nimi tyle czasu, co Nava. To znaczy, Nava dużo przebywa poza wioską, ok. Ale im więcej będzie go spędzał z kobietami, tym większa szansa wykrycia, i to niekoniecznie po braku biustu.
Poza tym, to znów moja osobista opinia, Nava jest idiotą. Nie, żebym mu tego zabraniała, oczywiście, ludzie idiotami bywają nader często smiley. Czemu jest idiotą? Ano właśnie temu, że ukrywa się aż za "dramatycznie". Nie ma żadnego scenariusza na wypadek wpadki. Nikogo, na kim mógłby się oprzeć, komu mógłby zaufać, kto pomógłby mu zachować sekret. Niezbyt to rozsądne, moim zdaniem. Mam szczerą nadzieję, że komuś w końcu zaufa i powie prawdę, bo jeśli kultura takich przebieranek nie supportuje, to brak wsparcia to proszenie się o kłopoty.
Aquarius (Brak e-maila) 16:29 16-07-2011
An-Nah, aleś ty wybredna, hlip, hlip, hlip. A myślałam, że chociaz trochę ci się spodoba... No trudno. Opowiadanie jeszcze nie skończone, więc może jeszcze usłyszę jakąś pochwałę smiley
Chociaż moment, jedna pochwała była. Napisałaś, że przypisy są fajne. Dobre i to smiley
An-Nah (Brak e-maila) 21:42 20-07-2011
No przypisy są fajne, bo pokazują, ze pomysł na świat jest. Podobnie, jak pomysł na fabułę. Ale to już pisałam i powtarzanie tego za każdym razem to... no, powtarzanie oczywistości.
Oczywiście ten pomysł starcza, żebym opowiadanie czytała, a zerwałam już ze zwyczajem czytania wszystkiego jak leci. Za dużo stresu, nikt mi się za to nie odwdzięcza (co z tego, że ja czytam cudze kiepskie teksty, moich kiepskich nie czyta nikt...) a poza tym robienie za komciomat jest męczące. Więc czytam tylko te opowiadania, które mnie jakoś interesują. To mnie mimo wszystko interesuje smiley
O, jeszcze jeden pozytyw: te kobiety może i głównie o związkach gadają, ale przynajmniej nie są już tak koszmarnie przez autorkę traktowane, jak w twoim pierwszym tekście. Już nie "puszczalskie zdradzające suki" a przyjaciółki bohatera. Takie kobiety mogą i za tło robić, ale przynajmniej nie zastanawiam się już, jak wyglądają relacje autorki z jej własną płcią smiley

No. Navy nie lubię (Tzn nie czuję do niego niechęci, ale sympatii szczególnej też nie czuję.), ale to, jak zaczyna myśleć jak kobieta, jest... interesujące. Czy mi się wydaje, czy on się czuje kobietą?
Ale trochę mnie to też irytuje: coraz to kolejni panowie widzą w Navie kobietę idealną. Znów się uśmiecha jaojcowy stereotyp, gdzie uke jest bardziej kobiecy od kobiet (wygląda delikatniej, gotuje lepiej, czerwieni się jak XIX-wieczna dziewica a w łóżku rozkłada nogi i myśli o anglii smiley)... takie przerysowanie w przyrodzie występuje o ile wiem... ale nie zawsze jest mile widziane. Jasne, rozumiem, że chłopak się stara, ale mnie to irytuje (again, odczucie własne smiley Nie lubię podziału na seme i uke, nie lubię go szczerze.).
Aquarius (Brak e-maila) 08:56 21-07-2011
Weź pod uwagę An-Nah, ze Nava to taka ciamajda, która mimo iż już dojrzała do zostania pełnoprawnym wojownikiem, to jednak w dalszym ciagu nie potrafi nic upolować ani zadbać o siebie w inny sposób(poruszone w pierwszej części). Nie przeszedł też rytuału nadajacego mu prawo nazywania siebie wojownikiem, co znaczy, że nie wykazał się wystarczajacą odwagą czy innymi cechami upoważniajacymi do tego. Poza tym jemu jest wygodniej udawać kobietę, bo dzięki temu nie musi się martwić o swoją przyszłość,że może umrzeć z głodu. Poza tym weź pod uwagę jeszcze jedną rzecz: na koniec pierwszej części "Wojownika" nadmieniam, ze jednak stał się bardziej męski, więc prędzej czy później przestanie być tą płaczliwą dziewczynką. Oczywiście mogłabym do tego dojść w jednej części, ale czy tego chcesz? Znowu byś napisała,że nie ma nic powiedziane o świecie ani o zwyczajach, a fabuła pędzi zbyt szybko. Lepiej więc niech jeszcze przez jakiś czas Nava będzie tym chłopakiem "z zaburzeniem osobowości", żeby powoli przeistoczyć się w pełnoprawnego wojownika. Co ty nato?
Aquarius (Brak e-maila) 08:58 21-07-2011
A przy okazji, AN-Nah, kiepski z Ciebie psycholog smiley. To, że w pierwszych opowiadaniach zmieszałam kobiety z błotem nie oznacza, że mam problemy z kontaktami z własna płcią. To było tylko na potrzeby opowiadania.
NoName (Brak e-maila) 08:00 25-07-2011
Nie jestem za dobra w pisaniu komentarzy, ale wiedz, że kolejna osoba czyta twoje cudowne opowiadanko smiley
NoName (Brak e-maila) 08:10 25-07-2011
A, właśnie, An-Nah, a pamiętasz ze w pierwszej części Nava zaoferował się Alkanowi, ze zostanie z nim jako jego kobieta? Skoro już został ta kobietką i wszyscy wiedzą że jest 'płaską jak paela kobietą' to chyba byłoby dziwne, gdyby nagle stanął i się przyznał. Nie żeby nie miał przy tym postawić Alkana w dziwnej sytuacji(lubi chłopców), w końcu ten sam Alkan uratował mu życie. Akurat to, ze on się tak rozpaczliwie ukrywa jestem w stanie zrozumieć. Ale no powiedzmy sobie szczerze, Nava jest bardziej płaczliwy niż mój cztero-letni braciszek smiley
Floo (Brak e-maila) 22:47 03-08-2011
To się zdecydowanie za szybko czyta XD
Ale ja tak z innej beczki, chciałam zapytać autorkę czy będzie opisane też to jak Alkan będzie uczył Nave jak być wojownikiem? Bo przyznam że strasznie mnie ciekawi jakby przebiegały te ich treningi smiley
Aquarius (Brak e-maila) 12:22 04-08-2011
Niestety Floo, nie będzie. To juz by musiało być w trzeciej części, a ja nie planuję trzeciej części
hally... (Brak e-maila) 21:00 04-08-2011
Musiałam być wcześniej ślepa, że nie zauważyłam że jest publikowany wojownik 2... Bardzo mi się podoba i osoba, która cię zachęciła do pisania 2 części zasługuje na pochwałę... Fajnie by było gdyby powstało Wojownik 3 i tak jak Floo powiedziała zmaganie Navy z sztuką wojowania, ale z tego co widzę nici z tego...

Co do opowiadania pod względem gramatycznym, stylistycznym nie mam zastrzeżeń czyta się bardzo płynnie i nawet nie wiem kiedy dotarłam do końca rozdziału. Oby tak dalej!
Floo (Brak e-maila) 00:46 22-08-2011
Rany Boskie już się zaczynałam obawiać że porzuciłaś to opowiadanie bo aż przez DWIE akttualki nie było nowego rozdziału!! AŻ DWIE!!!!! To o dwie za dużo no :<, ja tu wyczekuje od późnych/wczesnych godzin nocnych na nową aktualkę a ty okrutnie dwa razy nie dałaś... nie ładnie oj nie ładnie!! Mam nadzieje że masz coś na swoje usprawiedliwienie młoda damo.... uuuch ohyda zabrzmiałam jak moja babcia... nie chce być tak zrzędliwa, bo sama ze sobą nie wytrzymam...Ale to dlatego że długo nie było nowego rozdziału, a ja już sobie wszystko przypomniałam i teraz się boje że nagle sie opowiadanie szybciej skończy @_@
Aquarius (Brak e-maila) 09:25 22-08-2011
Aquarius biedny ludek, strasznie zapracowany, po nocach nie śpi i pilnuje żeby strona chodziła jak należy, więc i czasu na pisanie nie ma. No ale poświęcił się i rozdzialik jeden machnął, a teraz idzie to odespać.
Aquarius (Brak e-maila) 09:26 22-08-2011
Aquarius uprasza bez tekich insynuacji. Aquarius swoich dzieci nie porzuca, opowiadania zawsze kończy!!! Najwyżej może potrzymać czytelników trochę dłużej w niepewności...
Aquarius (Brak e-maila) 20:48 23-08-2011
I jeszcze jedno: Aquarius nie jest młodą damą, tylko starym wyleniałym kocurem. To jego wena mówi o sobie "ona".
Floo (Brak e-maila) 20:47 28-08-2011
Eeeee.... że to już niby koniec, koniec? No ale co to za koniec?! Przydało by sie chociaż jakiś epilog skrobnąć albo posłowie... To wygląda jak ucięte w połowie... Znaczy ja wiem co będzie potem bo to już było napisane... o to można chociaż było wkleić końcówkę z "Wojownika" żeby to jakoś tak zgrabnie zakończyć...
Według mnie trochę takie kulawe to zakończenie Kocurze
Aquarius (Brak e-maila) 21:50 28-08-2011
Jak sama powiedziałaś Floo, reszta jest w "Wojowniku". Poza tym "Wojownik 2" ma opowiadać o tym okresie w życiu Navy kiedy nie było Alkana, więc nie dalo rady inaczej zakończyć
Lajla (Brak e-maila) 07:52 29-08-2011
Szkoda że, opowiadanie dobiegło końca. Ciesze się że, Alkan wrócił do chłopaka. Ciekawe co tak na prawdę sądzi Moek na pewno był rozczarowany że, Nava nie okazała się kobietą. Pozdrawiam i życzę weny
Lajla (natii1818@wp.pl) 07:53 29-08-2011
Szkoda że, opowiadanie dobiegło końca. Ciesze się że, Alkan wrócił do chłopaka. Ciekawe co tak na prawdę sądzi Moek na pewno był rozczarowany że, Nava nie okazała się kobietą. Pozdrawiam i życzę weny
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum