The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 05:31:17   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Zwykły anioł 4
Część 4 - Białe święta



Epizod 56



Dwudziestego trzeciego grudnia zaczął padać śnieg. Zimowa aura rozgościła się już od rana a jej atrybut sypał na pogrążony w świątecznej gorączce Kraków obficie i bez ustanku. Zaczęły się przymrozki. Temperatura spadła już do minus siedmiu stopni Celsjusza, a jutro miało być jeszcze zimniej. Większość ludzi postarała się już o zapasy, bo według prognoz pogody, miało sypać niemalże bez przerwy aż do sylwestra. Samochody stały pochowane w garażach lub uginały się pod ciężarem coraz to grubszej warstwy białego puchu.
Daniel przywiózł Tomka i zaparkował auto w garażu. Obok jego auta stał van Kruka. Mężczyzna miał u nich nocować przez święta. Daniel był nawet z tego zadowolony. Im więcej osób tym lepiej.
Dawid nie mógł się doczekać powrotu przyjaciela. Od rana z niecierpliwości upiekł już trzy ciasta: makowe, sernik i drożdżowe z bakaliami. Kruk nie spuszczał go z oka, starał się być pomocny. Na bieżąco zmywał naczynia, ubijał białka do ciasta i dręczył Dawida tym swoim "kochanie". Gdy Tomek przekroczył próg ich nowego domu Dawid dopadł do niego i mocno go przytulił. Potem zaczął mu nadskakiwać, usługiwać, oprowadził go po ich nowych pokojach na poddaszu. Buzia mu się nie zamykała. Tomek też bardzo się ucieszył na spotkanie z przyjacielem. I nawet, jeśli czasem od radosnego świergotania Dawida kręciło mu się w głowie, nic nie dał po sobie poznać. Bardzo stęsknił się za przyjacielem. Za jego cichym oddechem na sąsiednim łóżku, gdy mieszkali razem w pokoju akademika, lub, gdy razem leżeli na sąsiadujących ze sobą łóżkach w szpitalu..
Lub pod namiotem, gdy leżeli oddaleni od siebie na wyciągnięcie ręki, zbyt zmęczeni po całodniowym moczeniu się w wodzie, by myśleć o..
Dawid..
Cholera, znowu cię pragnę!
Co ja z nimi mam..
- Dawid! Zaniedbałeś się. - Zaczął Tomek przyglądając się wychudzonej sylwetce przyjaciela. Siedzieli obaj w pokoju Tomka. Chłopak podskakiwał na łóżku sprawdzając czy jest wygodne. Dawid zarumienił się lekko i odwrócił głowę. - Czy ty w ogóle coś jadasz?
Chłopiec westchnął smutno i usiadł koło przyjaciela. Podwinął lekko bluzkę i spojrzał na wklęsły brzuch. Położył się na łóżku Tomka.
- Rzeczywiście.. Nie wyglądam zachęcająco.. Jakoś ostatnio nie mam apetytu..
- No cóż, Marek będzie miał pretensje do Daniela, że ci jeść nie daje. Ktoś zagłodził jego aniołka..
- Co ty..
- Daaawid! Teraz powinieneś tym bardziej dbać o to by wyglądać ładnie i pociągająco. Czy Marek byłby w stanie pokochać takiego chuderlawego anemika? Założę się, że jak cię zobaczy to krzyknie : "Zabierzcie ode mnie ten szkielet! I gdzie do cholery jest Dawid?
Chłopcy roześmiali się.
- Dawid! Weź się w garść. Musisz być silny by odebrać zdjęcia Charliemu "niech go piekło pochłonie". I by odzyskać zaufanie ukochanego. Bo chcesz go odzyskać?
- Jasne! O niczym innym nie myślę..
- No widzisz! A on cię kocha. Wiele razy to udowodnił, nieprawdaż?
- Ta..ak.. - Dawid zamyślił się.
Przypomniał sobie ich rozmowę w parku w tym feralnym dniu gdy Daniel trafił z połamanymi żebrami do szpitala. "Tak Dawidzie, kocham cię". Tak powiedział. To musi być prawda.
Jego spojrzenie tam, w sklepie.
Maaarkuu..
- Tooomek - miauknął Dawid i schował twarz w dłonie. - Ja już nie mogę! Tak bardzo mi go brakuje, nie mogę spać, nie mogę jeść.. Wciąż sobie wyobrażam jakby to było gdyby był obok mnie. Ze mną..
- Dawid, na Boga, oprzytomniej! Myśl o tym jak odebrać zdjęcia. Jak wytłumaczyć ich istnienie profesorowi. Nie zadręczaj się. Żyłeś zanim poznałeś Marka, więc możesz żyć i teraz..
- Tomek.. Ale wtedy mogłem kochać ciebie.
Rudowłosy zmieszał się. W końcu wyciągnął do chłopaka ramię i przygarnął go do siebie. Ukrył Dawida w swoich ramionach. Jego usta nieśmiało całowały włosy przyjaciela.
- Widzę, że zbyt długo mnie nie było. Mój przyjaciel wpadł w doła.
Dawid zaśmiał się cichutko.
- Dawid, - kontynuował Tomek. W progu jego pokoju stanął Daniel. W ciszy obserwował chłopców. - Obiecaj mi, że nie zepsujesz nam tych świąt.
- Ne-e? - Dawid spojrzał na niego wilgotnymi chabrowymi oczkami.
- Twój brat szukał cię od wielu, wielu lat. W końcu po dziewiętnastu latach rozłąki odnalazł cię. Odnalazł też mnie, ale to już inna historia. - Daniel stojący w progu uśmiechnął się pod nosem. - Zabrał nas ze znienawidzonego akademika, dał ci nowy dom. Stara się we wszystkim ci dogodzić, jakby czuł się winny, że was rozdzielono i próbował się jakoś zrewanżować. Te święta mają być pierwszymi spędzonymi wspólnie, jako rodzina. Do tego będziesz miał mnie i tego z czerwonymi włosami..
- Krzyska..
- Właśnie.. On ma na imię Krzysiek? No, nieważne, nie o tym mówiłem. Powinieneś się cieszyć, że nie musisz jechać do sierocińca..
- Tak..
- A ty tymczasem dołujesz się. Snujesz się jak cień, chodzisz z kąta w kąt. Nie jesz, nie śpisz. Wyniszczasz swój organizm. Pal licho Marka. Daniel bardzo się o ciebie martwi. Dla niego powinieneś o siebie zadbać. Ciesz się z nami tymi świętami. I nie martw się, pomożemy ci z Markiem. Przecież wszyscy bardzo cię kochamy i chcemy by było ci dobrze.
- Tomek.. - Chłopiec wtulił się mocniej w przyjaciela. Tomek głaskał czarne loczki Dawida. - Dziękuję. Oczywiście, masz rację. Postaram się jakoś wrócić do normalności. Wiesz co?
Dawid spojrzał Tomkowi prosto w oczy. Potem spojrzał na pociągające różowe wargi przyjaciela.
- Hm?
- Daniel ma duże szczęście, że ma ciebie..
Tomek spąsowiał jak róża. Ale nie zaprzeczył. Dawid wyciągnął się i przywarł wargami do ust Tomka. Chłopak odpowiedział na czuły gest. Całowali się kilka minut. Potem Dawid przytulił się do jego piersi. Jego twarz uspokoiła się.
- Tomek - szepnął - będę mógł z wami spać?
- Co? Z jakimi nami?
Daniel wszedł cicho do pokoju.
- Z Tobą i z Danielem.. Ja tak nie lubię spać sam.. Powstrzymacie się przez noc?
- Co ty gadasz?!!! - Prychnął Tomek i zarumienił się. Kątem oka dostrzegł poruszenie. Daniel właśnie się do nich zbliżał. - Nie mam zamiaru z nim spać..
- No, no, koguciku. W szpitalu mówiłeś coś innego.
Daniel przysiadł na brzegu łóżka i przyglądał się tulącym się do siebie chłopakom. Dawid widząc go oderwał się z ociąganiem od przyjaciela.
- Ej, jak się wchodzi to się puka! - Napuszył się Tomek wysyłając Danielowi wyzywające spojrzenie. - Nikt cię kultury nie nauczył?
Długowłosy posłał mu rozbawione spojrzenie.
- Widzę koguciku, że naprawdę wróciłeś do zdrowia.
- Bezczelny! Widzę, że skradanie się to twoje nowe hobby..
Dawid rzucił się na Daniela i przytulał go mocno zatapiając dłonie w jego długich czarnych lokach.
- Braciszku.. Tak bardzo cieszę się, że jesteś..
- Dawid..
- Przepraszam za moje zachowanie.. Jestem głupi gej - zaśmiał się. - Tomek ma rację. Powinienem się cieszyć, że nie jestem już sam. Że mam was.
Tomek zbliżył się do przytulających się braci. Objął obu.
- A tam do cholery z pozorami. Ja też się cieszę, że jesteśmy wszyscy razem.
Bracia objęli Tomka. Śmiali się głośno. Dawid śmiał się przez łzy.
- W porządku, jeśli chcesz przychodzić do nas na noc, to jesteś mile widziany.. -Zezwolił Daniel.
- Fajnie będzie mieć was obu w łóżku - zawtórował Tomek.
Młodzi siedzieli tak jeszcze przez chwilę. Potem Dawid zerwał się i z szerokim uśmiechem na uroczej twarzyczce wykrzyknął:
- Dobra! Czas zrobić jakieś ciasto!
Następnie wybiegł z pokoju i o mały włos nie wywracając się na wysuwanych schodach pobiegł na dół do kuchni.


Epizod 57



Daniel i Tomek popatrzyli na siebie z ulgą.
- Udało ci się - szepnął Daniel i skierował spojrzenie na rudowłosego. - Wiedziałem, że ci się uda..
- No wiesz.. - Tomek wcale nie zamierzał udawać skromności. Dumny ze swego osiągnięcia napuszył się jak rasowy kogut. - W końcu jestem jego przyjacielem. Rozumiemy się nawzajem. Poza tym mam bardzo silny charakter. Sam wiesz, że trudno mi się oprzeć. No wiesz, nie na darmo urodziłem się 13 czerwca, w znaku bliźniaka. Bliźniak rządzi. A tak a propos kiedy masz urodziny?
- Już miałem koguciku. Zrobiłeś mi ładny prezent.
- Hę?
Tomek zarumienił się.
O co mu chodzi?
- Urodziłem się 4 grudnia. W czwartek, kiedy się poznaliśmy skończyłem 27 lat.
- Łaaa... O ile pamiętam to cię pobiłem do nieprzytomności..
- No cóż koguciku, pozwól, że nie będę tego komentował..
- Hmmm.. Czwarty grudnia.. Zodiakalny strzelec.. Jesteśmy dwiema stronami tego samego medalu wiesz? Według horoskopu nasze znaki się wypełniają..
- Tak. I powinniśmy przy tym pozostać. Przy wzajemnym wypełnianiu. - zażartował, a Tomek prychnął pąsowiejąc na twarzy. - Dużo wiesz o astrologii..
- Nie no wiesz! Jako zodiakalny Bliźniak interesuję się wszystkim i niczym. No wiesz, jestem cholernie powierzchowny..
- Aj, koguciku.. - Daniel pochylił się nad półleżącym chłopakiem. Ostrożnie położył się obok i opierając głowę na jego piersi spoglądał nań wyczekująco. Rudowłosy ułożył się wygodniej i zaczął bawić się włosami mężczyzny. Daniel nieoczekiwanie zaczął mruczeć, co bardzo rozbawiło Tomka.
- Jak ci się podoba twój pokój?
- Widzę, że Dawid przyłożył do tego rękę. Zielono tu. Tak jak lubię.. Jest biurko.. Przywiozę sobie komputer z domu.. - Tomek rozglądał się po pokoju. Oczy mu błyszczały.- ..Jeśli pozwolisz. - dokończył.
- Pozwolę - uśmiechnął się Daniel.
Pokój w istocie był ładny, duży. Tak duży jak ich wspólny w akademiku. Białe ściany, sufit pochyły. Nie było tu za bardzo miejsca na dużą szafę albo regał z książkami, ale meble, w kolorze zielonym, a raczej drewniane pokryte zieloną bejcą, były specjalnie dopasowane do wymiarów pokoju. Regały na książki zastąpione zostały wiszącymi półkami. Po obu stronach pokoju znajdowały się wmontowane w dach, duże uchylne okna. Zielonorudy dywan. Łóżko na którym leżeli było dosyć szerokie, na upartego dwuosobowe, nakryte zielonym kocem.
Tomek spojrzał ciepło na Daniela.
- Dzięki, stary. Nie musiałeś tego robić, a jednak..
- Dobrze, że ci się podoba. Chcę, żeby było ci u mnie dobrze. Zresztą.. Wiesz jaką mam pracę. Czasami wyjeżdżam na kilka tygodni. Nie chciałbym, żeby Dawid czuł się samotny..
Tomek nic na to nie powiedział. Daniel widząc, że chłopak się zamyślił podciągnął się wyżej. Uważając by nie uciskać barku młodzieńca pochylił się nad jego twarzą i pocałował chłopaka w czoło. Tomek uśmiechnął się do niego figlarnie. Jego dłonie zaczęły wędrować po klatce piersiowej Daniela. Mężczyzna miał na sobie czarny golf i tego samego koloru obcisłe jeansy. Ręka chłopaka wślizgnęła się pod bluzkę Daniela i zaczęła powoli pieścić jego nagą pierś. Czarnowłosy przyglądał mu się z rozbawieniem. Widział w oczach Tomka rosnące pożądanie. Postanowił być bierny. Chciał się przekonać jak dalece namiętny jest jego ukochany. I jak daleko jest w stanie się posunąć.
Tomek zdjął z niego golf. Przyglądał się bliznom po operacji.
Ja sam to uczyniłem.. Skrzywdziłem mojego chłopaka.. Mojego kochanego Daniela..
Kochanego?
Dreszcz przebiegł mu wzdłuż kręgosłupa. Przewrócił Daniela na plecy i sam znalazł się nad nim. Znowu zaczął bawić się włosami mężczyzny. Sprawiał wrażenie niewidomego który dokładnie ogląda rzeźbę, studiując palcami jej kształt, każde zagłębienie, każdą wypukłość. Jego usta jak dodatkowy sensor zaczęły smakować szyję, pierś i biodra Daniela. Oderwał się na chwilę od swojego zajmującego zajęcia, wyprostował i zdjął z siebie bluzę i podkoszulkę. Na ramieniu w dalszym ciągu znajdował się opatrunek zabezpieczający obojczyk. Chłopak usiadł okrakiem na biodrach mężczyzny. Rumienił się na twarzy. Daniel widział rosnące w nim pożądanie. Sam też bardzo go pragnął. Właściwie to Daniel sam się dziwił jak wielką siłę przyciągania ma ognistowłosy chłopak. Jego ciało zdawało się być skondensowanym erotyzmem, w oczach żarzyły się iskry namiętności. Słodkie wargi wydęły się, zwilżone językiem. Zdawało się, że burza złocisto rudych włosów jest ostatecznym zakończeniem płomienia jego ciała. Powietrze wokół nich zgęstniało, pokój w którym się znajdowali zamienił się w dziki, fantastyczny las, pełen rajskiej roślinności upajającej swym odurzającym zapachem. Słyszeli trzepot skrzydeł wielkich barwnych ptaków, czuli pod sobą bajeczną miękkość mchu. A oni sami stali się eterycznymi istotami, dwiema spragnionymi bliskości duszami, którzy żyją dla siebie i karmią się swoją miłością. Ich przyspieszone oddechy zdawały się być wzdychaniem lasu, cały świat zawierał się w nich samych. Wilgotne, pełne miłości pocałunki którymi obdarzali się nawzajem, dotyk spragnionych dłoni, żar ciał coraz bardziej zagłębiały ich w fantastyczną wizję. Ognisty chłopak poczuł, że czarnowłosy demon gorączkowo wręcz próbuje pozbawić ich obu przeszkadzającej powłoki materii. Uniósł więc biodra i pomógł kochankowi, by za chwilę mogli chłonąć swą wzajemną miłość całą powierzchnią swych ciał. Dzikie ptaki rozpoczęły koncert. Rudowłosy elf smakował ciało demona. Z czcią uniósł jego wyprężonego bożka ku swojej twarzy. Długowłosy jęczał z ogarniającej jego umysł i ciało nadchodzącej rozkoszy. Poczuł, że wokół niego zamknęły się usta kochanka. Delikatne, nieśmiałe ruchy sprawiały, że ścieżki żył nabrzmiały od tętniącej w nich ciężkiej od słodkiej rozkoszy krwi. Język młodzieńca owijał się wokół żywego przedłużenia ciała kochanka.
- Proszę.. Teraz.. - Głuchym szeptem wyjąkał oszołomiony pieszczotami demon. Ognisty elf oderwał usta od fallicznego bóstwa złożył poddańczy pocałunek na wargach rozpalonego demona. Świat wokół niego zawirował jak na karuzeli. Zielone drzewa zdawały się walić mu na głowę. Poczuł jak silne ramiona mężczyzny układają go na mchu na plecach. Potem uniosły jego nogi i rozchyliły pośladki. Świat nie przestawał wirować, śpiew ptaków zmienił się w dziki krzyk boleści, a potem nie było już nic.


Epizod 58



Gdy Dawid opuścił pokój Tomka z zamiarem zrobienia ciasta skierował się od razu do kuchni. Na krześle siedział Krzysztof. Słuchał radia i obierał ziemniaki na obiad. Dawid stanął przed nim na baczność.
- Ciebie też muszę przeprosić. Ostatnio musiałem być strasznie nieznośny. Tak sobie pomyślałem, że pewnie bardzo tęsknisz za bliskimi, i że skoro zostałeś tu sam to musisz czuć się strasznie samotny. Więc jeśli pozwolisz, bym mógł zastąpić ci bliskich i zbliżyć się do ciebie.. to..
- No dobra kochanie, zaplątałeś się. Nic nie rozumiem, możesz jakoś jaśniej?
Chłopak czuł się zakłopotany.
Dlaczego on mnie nie rozumie, tak jak Tomek albo Daniel..?
- Raaany.. Chodzi mi o to, że będę dotrzymywał ci towarzystwa bo Daniel i Tomek zajmują się sobą..
- Hmm.. To brzmi obiecująco.. Czy oznacza to, że mogę liczyć na ciebie w każdej sytuacji?
- Oczywiście. No ale jasne jest, że skoro ja gotuje to nie mogę się tobą zajmować. Co najwyżej możemy w tym czasie rozmawiać. No i możesz mi pomagać.. No wiesz, to wprowadza taką miłą, domową atmosferę..
- Może jestem głupi, ale wydawało mi się, że to było ustalone już dawno.. No. A wracając do tego, że oczywiście, mogę liczyć na ciebie w każdej sytuacji, to czy pozwolisz, żebyśmy tę noc spędzili razem? Przywiozłem z domu skrzynkę szampana i moglibyśmy..
Krzysztof zbliżył się do Dawida i objął jego drobne ciało.
Właściwie to dlaczego by nie? Kto by się dowiedział? Nikt! A Kruk jest cholernie pociągający.. Nnniiieeee!
Marek..
Marek..
Marek..
- Zapomnij - uciął chłopak krótko, czerwieniąc się jak róża. Wyrwał się z objęć mężczyzny. - Chodziło mi raczej o kontakty towarzyskie a nie o.. Za kogo ty mnie właściwie masz? Co?
- I czemu się złościsz? Spróbować zawsze warto.. Jeśli jednak zmieniłbyś zdanie, wiedz że zawsze możesz do mnie przyjść.
- Niedoczekanie twoje..
- Zobaczymy..
- Prędzej poszedłbym do Tomka..
Mężczyzna uśmiechnął się chytrze. Dawid miał wrażenie, że coś planuje.
Dawid wyjął z lodówki składniki do ciasta i raz dwa zaczął przygotowywać masę.
- Co to będzie tym razem?
- Kremowe.. Kawowo-śmietankowe z owocami..
- Mniam..
Dawid zamilkł. W kompletnej ciszy wykonywał pracę wsłuchany jedynie w dźwięki wydobywające się z radia i we własne myśli. Myślał o Marku. Jaki on musi być teraz głodny.. Biedny.. Ja tu wczoraj nagotowałem kocioł bigosu, a on tam pewnie..
Bo nie pojechał. Drogi są nieprzejezdne..
Jest w domu sam, z kotem. Pewnie w ogóle nie przygotowywał świąt. Pewnie nie ma nawet choinki.. O jedzeniu też nie ma co marzyć.. Może pójdę jutro do niego? Wtedy zdołam z nim porozmawiać.. Dam mu prezent który mu kupiłem.. I siebie.. Jeśli będzie mnie chciał..
Będzie!
Muszę tylko trochę przytyć!
Nieoczekiwanie Dawid zostawił przygotowywanie ciasta i dopadł lodówki.
Pierogi - nie lubię..
Bigos - muszę trochę zostawić dla Marka.
Ryba - a fe..
Po grecku.. - też zaniosę trochę Markowi..
Zupy odpadają..
- Raaaaaaany!
Krzysztof znalazł się tuż obok. Chłopiec wywracał i przewracał w wypchanej po brzegi lodówce.
- Nie ma nic do jedzenia!
Krzysiek wybuchnął śmiechem.
W końcu Dawid wyjął z lodówki twaróg, śmietanę i masło. Wyciągnął chleb z chlebaka i ciasto makowe z piekarnika. Wstawił wodę na herbatę i obrał ogórka.
Przyrządzał sobie posiłek. Ogórka pokroił w drobną kosteczkę i wsypał do utłuczonego wcześniej twarogu. Posolił, popieprzył i suto okrasił śmietaną. Daniem tym najadłoby się trzech dorosłych mężczyzn. Ukroił cztery pajdy z bochna dużego, wiejskiego chleba i grubo posmarował masłem.
- Chcesz trochę? - zapytał Kruka, który zdziwiony nagłym apetytem chłopca kręcił przecząco głową.
Chłopak zaparzył herbatę w dzbanku i w półlitrowym kubku. Odkroił sobie ćwierć blaszki ciasta i położył jak deser na talerzyku obok.
- Nie jesz obiadu? - zapytał Kruk widząc, jak Dawid w przyspieszonym tempie zaczyna pochłaniać tony jedzenia. Chłopiec przełknął i uśmiechnął się do Krzysztofa.
- Jasne, że będę, jak mógłbym nie zjeść kotletów sojowych.. A tak przy okazji, to ile będzie przypadało na osobę?
- Po dwa kotlety i pięć średnich ziemniaków.
- To ja zjem podwójną porcję..
- Ale obiad będzie już za półtora godziny..
- Dopiero..
- Zdążysz zgłodnieć do tego czasu?
- No ba! Nie wiesz może czy jest w domu budyń i mleko?
Krzysiek przeszukał szafki.
- Są..
- Zrobimy na deser?
- Jeeezuu, Dawid! Nie jedz tak szybko i zachłannie, bo się rozchorujesz!
Mężczyzna usiadł obok chłopaka i przyglądał mu się zamyślony.
- Proszę, przestań.. Zawstydzasz mnie.. - Dawid skończył jedzenie i zaczął robić po sobie porządek. Kruk w dalszym ciągu nie spuszczał z niego wzroku.
W tym momencie dobiegł ich rozdzierający krzyk Tomka. Dawid rzucił wszystko i ruszył w górę po drabinie. Kruk podążył za nim.
Dawid zapukał do drzwi pokoju. Zanim jednak usłyszał jakąkolwiek odpowiedź poczuł jak silne ramię obejmuje jego ciało i wciąga do pokoju po drugiej stronie krótkiego korytarza. Krzysztof puścił go dopiero gdy znaleźli się w pokoju chłopaka. Dawid spojrzał na niego pytająco. Kruk uśmiechnął się do niego i pogłaskał go po policzku.
- Nie bój się.. Nic im nie jest.
- Ale..
- Dawidku - mężczyzna pochylił się nad chłopcem i szepnął mu do ucha. - Oni się kochają.. Nie wolno im przeszkadzać..
Dawid spłonął rumieńcem, zachichotał nerwowo. Krzysztof odsunął się od chłopaka. Oczy mu błyszczały. Wyglądał niesamowicie. Czarne, skórzane ubranie ściśle opinające zgrabne, męskie ciało. Długie zgrabne nogi, wąskie biodra, szeroka, umięśniona klatka piersiowa. Bardzo delikatny a zarazem męski zarys uszu, długie kolczyki opadające łańcuszkami na ramiona. Czarne oczy od których dzikiego, pożądliwego spojrzenia kręciło się Dawidowi w głowie. I czerwone, proste włosy które niczym peleryna opadały na zgrabne ponętne biodra.
Dawid zadrżał lekko. Poczuł, że na widok przystojnego mężczyzny, ciało zaczynają przechodzić przyjemne, podniecające dreszcze.
Ciekawe jakim jest kochankiem?
Na pewno baaardzo namiętnym. Wyobrażam sobie.. Lekkie podgryzanie sutków, masowane czułych miejsc na kręgosłupie, szybka jazda.. Uff.. Tak długo jestem na głodzie, że niedługo mi odbije..


Epizod 59



- Tomek! Tomek! - Daniel ocknął się z transu. Jego kochanek rozdzierany jego miłością krzyczał przez chwilę z bólu, a potem zamilkł..
- Tomek! - Daniel wycofał się z kochanka. Usłyszał, że ktoś pospiesznie wspina się po schodach. Podniósł biodra Tomka wyżej i wyciągnął spod niego służący za kapę koc. Pospiesznie nakrył ich obu. W tym momencie usłyszał nerwowe pukanie do drzwi. Chwilę później usłyszał jakieś szamotanie i zamykane z trzaskiem drzwi do sąsiedniego pokoju. Zza drzwi dobiegł go zduszony głos Dawida. Śmiał się nerwowo.
Daniel odetchnął głęboko i podziękował w duchu przyjacielowi. Spojrzał na nieprzytomnego chłopaka. Wygląda pięknie nawet gdy śpi. Jest taki spokojny.. Bezbronny, bezradny.. Daniel przysunął się do młodzieńca, otoczył jego głowę ramionami.
- Koguciku.. Mój mały koguciku.. Obudź się. Proszę, zaraz będziesz mógł spokojnie odpocząć, ale teraz obudź się.. - Jego usta całowały spokojne uśpione powieki kochanka. Dłoń pieściła policzki i szyję młodzieńca.
Jakiś czas później udało mu się dobudzić Tomka. Chłopak patrzył na niego pytająco, ale Daniel nic nie mówił. Ulżyło mu. Przytulił mocniej Tomka.
- Mam ochotę zabić Arka. - Szeptał Tomkowi do ucha. - Za to co ci zrobił.. Jak on śmiał, do cholery?!
- Pewnie on tak samo myślał o mnie gdy zrobiłem ci krzywdę..
- ..
- Podobasz mu się, prawda?
- Tak. Jest we mnie zakochany. - Twarz Daniela była jak wykuta w kamieniu. Tomek próbował wyczytać w jego wzroku choćby iskrę jakiegoś uczucia do blondyna. Nic takiego nie zobaczył. Wyczytał natomiast w chabrowych oczach złość i bezradną żądzę zemsty.
- Choćby nie wiem jak się starał i tak cię nie dostanie..
Daniel spojrzał chłopakowi w oczy. W zielonych zwierciadłach zobaczył triumf i pewność siebie.
- Bo ja mu ciebie nie oddam. A ja umiem walczyć o swoje..
Długowłosy otworzył szerzej oczy zaskoczony wyznaniem Tomka. Za chwilę jednak uśmiechnął się ciepło i pocałował Tomka w usta. W jego oczach malowała się radość. I ulga. Tomek obejmował jego ciało. Drżenie powróciło. Rumieniec znów oblał jego przystojną twarz. Znowu płonął. A właściwie rozpalał się. Dłoń Tomka powędrowała ku męskości Daniela. Ta wyprężyła się zachęcona obietnicą pieszczot. Tomek spojrzał na mężczyznę zadziornie.
- To jak, dokończymy to, co zaczęliśmy?
Daniel odsunął jego rękę i uniósł się z posłania. Uśmiechnął się demonicznie do rozpalonego młodzieńca.
- Na pieszczotę trzeba sobie zasłużyć, koguciku. - Zaśmiał się. Wstał z łóżka i zaczął się ubierać. Gdy skończył odwrócił się do zaskoczonego Tomka. Chłopak wyglądał na naprawdę zdumionego. Daniel pocałował go w usta co wyrwało go z zamyślenia.
- Ty chyba nie.. No.. Kiedy byłem nieprzytomny?
- I to cię właśnie zastanawia.. - Daniel uśmiechnął się tajemniczo.
Tomek wyskoczył z łóżka. Złość i zawód miał wymalowane na twarzy. Nieoczekiwany zawrót głowy usadził go znowu na łóżku.
- Głupi, obleśny, zboczony pedale! Jak mogłeś!? Ty.. Ty.. Samolubie, cholerny dupowłazie..
- Ej, młody.. Tylko nie przesadzaj!
- Pałuj się!
Daniel podszedł do łóżka i pochylił się nad Tomkiem. Twarz miał poważną, wzrok tajemniczy, skanujący, demoniczny.
- Uderz mnie jeśli chcesz!
Tomek patrzył na surową twarz Daniela. W końcu prychnął i odwrócił głowę.
- Nie chcę cię bić głupolu.. - W jego głosie można było wyczytać nie tylko irytację ale też żal i smutek. Daniel złagodniał. Uśmiechnął się i szepnął chłopakowi do ucha.
- Jak mogłeś pomyśleć, że zrobiłbym ci coś takiego?
Tomek drgnął. Zarumienił się zawstydzony i w końcu westchnął.
- Gome. Myślałem, że chcesz. Najwyraźniej za dużo sobie wyobrażałem..
- Nie koguciku. Nie mamy teraz na to czasu. Ale mogę cię zapewnić, że bardzo cię pragnę.
- Daniel..
Mężczyzna złożył na wargach chłopaka długi, słodki pocałunek.
- Mam coś dla ciebie - szepnął i zaczął grzebać w kieszeniach swoich czarnych spodni. - Nie chciałem dawać ci tego przy świadkach, bo nie wiedziałem, jak na to zareagujesz.
Daniel wyjął z kieszeni niewielkie, plastikowe pudełeczko. Otworzył. Wewnątrz jaśniał złociście cienki łańcuszek z małym złotym wisiorkiem w kształcie koguta. Wyjął go z pudełka i ułożył Tomkowi na dłoni.
- Zrób z nim co chcesz - szepnął zawstydzony, niepewny reakcji rudowłosego szaleńca. Chłopak zarumieniony bez słowa oddał łańcuszek mężczyźnie. Daniel przyglądał mu się z niepewną miną, jakby ktoś właśnie zadał mu zagadkę. Tymczasem Tomek odwrócił się do Daniela plecami. Zastygli tak na chwilę.
W końcu Tomek lekko ochrypłym, cichym głosem zapytał:
- Na co czekasz?
- ..
- Myślałem, że sam będziesz chciał mi go założyć.
Daniel westchnął głośno, jakby nie oddychał już od kilku minut. Pocałował wciąż nagiego Tomka w kark i założył mu łańcuszek. Tomek odwrócił się z powrotem w stronę Daniela i zaczął oglądać złotego kogucika.
- Tu jest coś napisane.. - Szepnął niewyraźnie i za chwile odczytywał już napis. - "The One I Love"... - Uniósł głowę i spojrzał na długowłosego - Daniel..
- I ja się cieszę, że jesteś tu ze mną i z Dawidem. Tomku.. Kocham cię..


Epizod 60



Krzysztof podszedł do biurka na którym leżały jakieś papiery. Dawid zaraz znalazł się przy nim.
- Nie zdążyłem jeszcze posprzątać.. - Tłumaczył się.
- Co robisz?
- Prezent dla Daniela.
Krzysztof zaciekawiony usiadł na krześle przy biurku. Wskazał Dawidowi swoje kolano, by i ten usiadł. Dawid prychnął i stał dalej.
- Co to będzie?
- Album rodzinny.
- Piękny prezent.
- Tak myślisz? Mam kilka zdjęć Daniela, które dał mi gdy się tu wprowadziłem. Mam kilka swoich zdjęć ... Właściwie to chciałbym cię prosić o pomoc.
- Mów.
- No więc... Znasz Daniela od dawna...
- Poznaliśmy się w technikum.
- Właśnie... Czy.. Miałbyś coś przeciwko temu, gdybym poprosił cię, byś pomógł mi poukładać je według dat?
- Ale ty jesteś zakręcony! Chcesz bym pomógł ci poukładać je chronologicznie.
- No tak...
- Noł problem! - Kruk wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Super! Wieczorem zrobimy sobie zdjęcia polaroidem...
- Nie ma mowy!
Dawid spojrzał na Krzysztofa zaskoczony. Kruk wyciągnął do niego rękę i chwytając za biodra usadził go na swoim kolanie. Chłopak wyrywał się ale mężczyzna trzymał go w silnym uścisku.
- Mam aparat cyfrowy - brwi Krzysztofa uniosły się figlarnie kilka razy. - Zrobimy dużo ładnych zdjęć. Jutro rano pojadę do domu je wydrukować, tak, że spokojnie zdążysz je wpiąć do albumu.
- Cudownie. Bardzo, bardzo ci dziękuje!
- Hola, hola! Nie ma nic za darmo!
- Oro?
- Uwielbiam, gdy to robisz!
Krzysztof mocniej objął siedzącego mu na kolanach chłopca. Dawid oblał się rumieńcem.
- Chcę w zamian gorący pocałunek...
- Co?
- Taki prawdziwy, namiętny...
Dawid spoglądał na niego podejrzliwie.
- Z języczkiem oczywiście. - Prowokacyjnie oblizał wargi.
-...
- No jak nie chcesz... to idę...
Krzysztof puścił chłopaka i opieszale zbierał się do wyjścia z pokoju. Dawid stał przez chwilę zaskoczony, kompletnie nie wiedząc co robić. W końcu podszedł do wychodzącego z pokoju mężczyzny i chwycił go za rękę.
- Zgoda. Ale dopiero jak album będzie gotowy.
- I będziesz się ze mną całował, długo i namiętnie, z języczkiem?
Dawid westchnął zrezygnowany i przyciągnął mężczyznę z powrotem do biurka.
- Tak.
Krzysztof zamilkł na chwilę. Mierzył Dawida wzrokiem. W końcu przeczesał palcami swoje długie, czerwone włosy, wypiął biodra do przodu i z błyskiem w czarnych oczach powiedział:
- Jednak zmieniłem zdanie. W zamian za moją przysługę chcę spędzić z tobą noc.
W pokoju zapadła cisza. Krzysztof z uśmiechem przyglądał się konsternacji na twarzy chłopca.
- Przeginasz - szepnął chłopak. - Zapomnij.
Krzysztof zaśmiał się głośno.
- Żartowałem. Ale zawsze trzeba próbować. To jak, zgadzasz się na pocałunek? Wyciągnął do chłopaka rękę. Dawid na znak, że przyjmuje warunek podał mu swoją dłoń.
- Zgoda.
- No dobrze kochanie. - Krzysiek odwrócił się w stronę biurka - Co my tu mamy...
Wziął do ręki zdjęcia, które wskazał mu chłopak i rozsiadł się wygodnie na krześle.
- No, to słodkie zdjęcie było zrobione chyba w 1987 roku. Pokazywał mi je. Ma tu niecałe dwanaście lat.
Dawid przyglądał się roześmianej buzi na zdjęciu. Czarne długie loczki okalały okrągłą buzię ślicznego chłopczyka o dużych, chabrowych oczach.
- Jesteś do niego bardzo podobny - zauważył Krzysiek i wziął kolejne zdjęcie. Spoważniał. Smutnym wzrokiem wpatrywał się w utrwalone na nim postacie.
- Czy to rodzina Daniela? Ta, która go zaadoptowała?
Kruk bez słowa kiwnął głową.
- Daniel nie chce nic o nich mówić. Dlaczego? Nie wyglądają na złych ludzi...
- Nie są złymi ludźmi - szepnął ochryple Krzysztof. - Po prostu ... Daniel ma do nich uraz.
- A ten młody chłopak, w którego wpatrzony jest mój Daniel?
- To Michał. Jego przyszywany brat.- Dawid oglądał zdjęcie. Było zrobione latem, w jakimś parku.
Byli na nim mężczyzna i kobieta w średnim wieku, Daniel, który już wtedy miał swoje długie loki, ale jeszcze nie był zbyt wysoki, i jeszcze jeden chłopak, odrobinę podobny do Tomka, blondyn o brzoskwiniowej cerze i niebieskich oczach. Miał taką samą jak Tomek radość i dzikość w spojrzeniu. I taki sam autorytet.
- Kiedy zostało zrobione to zdjęcie?
- W 1989 roku. Daniel ma tu 15 lat.
- Jaki śliczny z niego chłopiec...
- No... a zobacz tu. Tu ma skończone dziewiętnaście. - Kruk pokazał Dawidowi inne, większe zdjęcie. Było na nim wiele osób.
- Tu jest! - Dawid znalazł go bez problemu - Wygląda zupełnie jak teraz! Ale...
- No?
- Na tym zdjęciu jest bardzo smutny.
- Tak. Długo nie mógł dać sobie rady ze swoim żalem. Ale muzyka mu pomogła. Skończyliśmy technikum. Daniel zaczął pisać teksty, ja muzykę - tak powstało The White Death.
- Dlaczego wasz zespół ma taką nazwę? Biała Śmierć.
- A z czym ci się to kojarzy?
- Z... z narkotykami?
- Bingo!
- Nie powiesz mi chyba, że Daniel...
- Nie! Nigdy. Ale to on nadał nam nazwę. I to on powinien powiedzieć ci dlaczego.
- ...
- No, a zgadnij gdzie ja jestem na tym zdjęciu.
Dawid chwilę wpatrywał się w twarze mężczyzn na fotografii. W końcu zatrzymał się przy jednej. Otworzył buzię. Patrzył to raz na zdjęcie, to raz na Krzyska.
- Nie powiesz mi chyba, że to ... - Dawid wskazał na bardzo wysoką postać obok Daniela. Mężczyzna miał jasną cerę, spoglądające spod długich czarnych rzęs błyszczące oczy i proste, opadające na ramiona i tors czarne lśniące włosy.
- A... Armand! Taki wysoki Armand z "Wywiadu z wampirem"!
- No cóż, Banderas to ja raczej nie jestem!
- Gdzie tam! Daleko mu do ciebie!
- Podobam ci się?
- Baaardzo...- Żachnął się Dawid - aż mi ślinka leci..
- To może przyniosę szampana i ...
- Oj, przestań wreszcie! To naprawdę jest irytujące!
Kruk zaśmiał się złośliwie. Złapał jedno ze zdjęć Dawida. Był na nim z jakimś kilkanaście lat starszym mężczyzna, ubranym w elegancki garnitur i długi brązowy płaszcz. Dawid miał na sobie jedynie jeansy i rozpięta do połowy białą koszulę.
Starszy mężczyzna stał obok niego z bukietem czerwonych róż. Patrzył na Dawida.
- A to kto?
- To Mariusz, jeden z moich... moich...- Chłopiec nie dokończył.
Kochanków?
Sponsorów?
A może klientów - bo przecież nasze stosunki sprowadzały się jedynie do tego, że ja przychodziłem do wynajętej przez niego kawalerki, a on dawał mi prezenty i wpłacał mi na konto ,,kieszonkowe''.
Raaany...
Oddawałem się za pieniądze... Bez uczucia, bez miłości...
Mariusz miał żonę i dwójkę małych dzieci, ale ze mną ... On chyba w pewien sposób mnie kochał...
Pamiętam, jak przychodził do kuchni w swojej restauracji, podchodził do mnie i szeptał mi do ucha, że czeka na mnie wieczorem w stałym miejscu...
Cieszyłem się, bo miałem plany na przyszłość i dzięki temu miałem środki, by je zrealizować.
Byłem dziwką. Męska dziwką.
Marku, nie chcę byś kiedykolwiek się o tym dowiedział. Ani Daniel, ani Ania. Ani nawet Kruk... .
Ja sam najchętniej bym o tym zapomniał... Ale jak tu zapomnieć Sylwka? No jak?
Jak zapomnieć te przepełnione lękiem dni? Katowanie wojskowym pasem?! Gwałcenie?...
Dawid zaczął drżeć na całym ciele. Podszedł do swojego łóżka i usiadł na nim, obejmując ramionami kolana.
Kruk spojrzał na młodzieńca.
- Kolejny mężczyzna, przez którego płaczesz - szepnął i podszedł do skulonego Dawida - On też nie był ciebie wart.
Dawid przestał łkać, zaczął płakać. Krzysztof usiadł obok niego i przytuli chłopaka do piersi.
- Nie ważne co było, kochanie. Ważne, co będzie - szeptał chłopcu do ucha. - Nie jesteś już sam!


Epizod 61



Po obiedzie usiedli wszyscy przy stole i zaczęli robić ozdoby choinkowe. Dawid siedział obok Krzysztofa rozluźniony i uśmiechnięty. Kruk co jakiś czas go podszczypywał i przytulał, na co chłopak reagował wybuchami śmiechu. Daniel był zadowolony, że tak dobrze się ze sobą bawią, że pękł mur, jaki między nimi stał, ale musiał przyznać, że niepokoił się o brata.
W jaki sposób Krzysztof zdołał go tak do siebie przekonać? Co zaszło między nimi, gdy ja i Tomek byliśmy w łóżku?
Tomek natomiast wydawał się zamyślony, rozmarzony. Uśmiechał się do siebie i nie mógł skupić się na pracy. W końcu wstał od stołu i na chwilę zniknął w łazience. Gdy wrócił, usiadł na oparciu kanapy za Danielem i z lekko naburmuszoną, ale jakże zadowoloną miną zatopił w długich lokach Daniela szczotkę do włosów.
- To wcale nie jest fetysz.. - szepnął.
Dawid i Kruk wybuchnę li śmiechem. Daniel zarumienił się:
- Daj sobie luzu Koguciku. Nie poniżaj mnie przy braciszku i najlepszym przyjacielu, co?
Tomek poczerwieniał i przestał go czesać.
- Tak lepiej .
Chłopak rzucił szczotkę, zerwał się z miejsca i ruszył w górę do swojego pokoju. Po kilku minutach Daniel wstał, uśmiechając się bezradnie do robiącej choinkowe ozdoby pozostałej dwójki. Dawid szepnął cichutko:
- Idź.
Mężczyzna ruszył po schodach do pokoju Tomka. Tak jak przypuszczał, Tomek leżał w ubraniu na łóżku i słuchał radia. Daniel usiadł obok.
- Co ci jest? - zapytał cicho, zatapiając dłoń w rudych włosach chłopaka.
- Nic - uciął Tomek. Leżał odwrócony do Daniela plecami.
- Tomek... nie możesz oczekiwać, że pozwolę ci wejść sobie na głowę. Szanuję cię i chciałbym byś i ty mnie szanował. Nie rób takich rzeczy przy Krzyśku i Dawidzie.
Tomek odwrócił się do niego i usiadł na łóżku. Zmrużył powieki i uśmiechnął się ironicznie.
- Proszę, proszę, jaki urażony! - W pokoju zapanowało milczenie. Tomek czekał na odzew, na atak Daniela, na obronę! Ale Daniel stał tylko i wpatrywał się w niego smutnymi oczami.
Tomek odetchnął głęboko. Cisza kłuła go w uszy.
- Daniel?
No powiedz coś! Nie patrz tak na mnie!
Tomek napuszył się.
- Ale ty jesteś głupi! Idź już sobie, chcę odpocząć!
Daniel bez słowa odwrócił się i ruszył ku wyjściu. Tomek ze zdziwienia otworzył szeroko oczy.
- Zboczony pedaluch! - wykrzyknął jeszcze, zanim Daniel zamknął za sobą drzwi.
Tomek przełknął głośno ślinę.
Dlaczego do diabła się obraża?
Daniel! Cholera!
Chłopak zaczął ze złości rozkopywać łóżko. W końcu wstał i opuścił swój pokój trzaskając drzwiami. Zbiegł po schodach na dół. Dawid wysłał mu badawcze spojrzenie.
Tomek kipiał ze złości.
- Gdzie jest ten cholerny gnojek? - zapytał przez zęby.
Dawid spojrzał na niego przerażony. Zerwał się z miejsca i podbiegł do przyjaciela.
- Co ci jest? Tomek?
- Gdzie jest Daniel?
- Ale ... Tomek ... proszę ... nie...
Tomek westchnął zirytowany.
- Nie panikuj, Malinka. Muszę z nim tylko coś omówić. Nic mu nie zrobię!
- Tomek ...
- Gdzie?
- Poszedł zapalić ... Na dwór.
- Co? Przecież jest mróz!
Dawid uśmiechnął się z ulgą. Podał Tomkowi jego kurtkę i płaszcz Daniela.
Chłopak nadal rozjuszony złapał okrycia i wypadł na dwór. Rozejrzał się. Daniel stał kawałek od ganku odwrócony do Tomka plecami. Ubrany był jedynie w jeansy i swój czarny golf.
Zimny wiatr rozwiewa jego długie czarne loki, wyglądał nieziemsko na tle białego śniegu, który, padając bez ustanku, osiadł na okolicy, otulając ją jak pierzyną.
Tomek cicho podszedł do Daniela i zarzucił mu płaszcz na ramiona.
Mężczyzna odwrócił się zaskoczony. Tomek zrobił obrażoną minę.
- Przeziębisz się - stwierdził. Zerknął na Daniela.
Był zaskoczony. W jego oczach, przez moment, Tomek mógł wyczytać smutek i nadzieję, ale zaraz mężczyzna zbudował mur, przez który Tomek nie potrafił się przebić do jego wnętrza.
Tomek westchnął i wyjął papierosa z rąk Daniela.
- Głupi pedaluch - skomentował i wyrzucił używkę w śnieg. Daniel nie patrzył na niego. Chłopak chwycił go za ramię.
- Do domu! Ale już!
Dla Daniela to było zbyt wiele. Odwrócił się do Tomka i spojrzał na niego zimno.
- Dość! - powiedział swoim głębokim demonicznym głosem.
Przeszywał chłopaka na wylot. Tomek przełknął ślinę.
- Da...niel...
Mężczyzna minął go i wszedł do mieszkania. W progu powiedział do Dawida i Krzysztofa:
- Jadę do miasta . Wrócę wieczorem. Chcecie coś?
Dawid wstał z impetem i podszedł do Daniela.
- Żartujesz? - zapytał ostro, podniesionym głosem.
Mężczyzna spojrzał na niego zaskoczony.
- Jutro wigilia, a choinka jeszcze nie ubrana! Trzeba przyrządzić jeszcze kilka dań! Nie ma czasu na jakieś wasze sprzeczki! Siadaj natychmiast i rób te cholerne łańcuszki!!!
Daniel nie mógł wykrztusić słowa a Krzysztof pokładał się już ze śmiechu. Dawid sam starał się zachować powagę, chociaż kąciki ust mu drgały. Wtem do domu wpadł Tomek, bordowy z wściekłości. Złapał Daniela w pół i przerzucając sobie przez zdrowe ramię, przeniósł go do sypialni.
Dawid zrobił głupią minę, a Kruk zaczął się krztusić własnym śmiechem. W końcu podniósł się i stanął obok zdruzgotanego Dawida. Pochylił się nad chłopcem i szepnął:
- Gwiazdki, kochanie. Miałeś wycinać gwiazdki - przypomniał cichutko, całując Dawida w ucho. Chłopak westchnął i wrócił do pierwotnego zajęcia.
- Dom wariatów - skwitował szeptem.


Epizod 62



Tomek pchnął Daniela na łóżko. Oddychał szybko, nierówno. Daniel posłał mu gniewne spojrzenie, za chwilę jednak wystraszył się widząc, że Tomek trzyma się za głowę. Chwiał się na nogach. Daniel szybko do niego doskoczył i pomógł mu się położyć. Chłopak stracił przytomność. Daniel wystraszony zaczął zdejmować z Tomka mokre odzienie i buty. Zdjął mu sweter, zsunął spodnie. Potem rozebrał także siebie. Położył się przy Tomku i okrył ich obu kołdrą. Z przejęciem głaskał włosy ukochanego. Tomek powoli odzyskiwał świadomość. Gdy poczuł przy sobie ciepłe ciało Daniela objął je ramieniem. Mężczyzna spojrzał na niego. Dłonie Tomka zagłębiły się w jego długie, gęste włosy.
- Nie wiedziałem, że będziesz się krępował - zaczął Tomek cichym głosem, spoglądając na duże z zaskoczenia oczy długowłosego.
- Myślałem, że w ten sposób dam ci do zrozumienia, ze jestem twój i ... i że się tego nie wstydzę.
Zapanowała cisza. Tomek smutny odwrócił się do Daniela plecami i zwinął się w kłębek . Mężczyzna przytulił się do niego.
- Gdy miałem ... Gdy miałem 16 lat zostałem ... brutalnie zgwałcony.
Tomek zaskoczony natychmiast odwrócił się w jego stronę. Objął ramionami drżące ciało czarnowłosego, starannie nakrył go kołdrą.
Minęło trochę czasu nim Daniel odważył się zacząć swoją opowieść. Tomek rozumiał, że przychodziło mu to z trudem. Otwierał się, przywoływał wspomnienia, o których chciał zapomnieć, które zmieniły diametralnie jego życie i ukształtowały obecną osobowość. Każde wypowiadane słowo zdawało się być trudne, cedzone z wnętrza, wręcz wyciskane..
- Miał ... miał na imię Michał i .. i był podobny do ciebie. Kochałem go. Był moim przybranym starszym bratem ... ale ja... go kochałem inaczej....
Byliśmy ze sobą bardzo blisko. Pewnego wieczoru, to było w maju 90 roku, poszliśmy do takiego klubu ... no wiesz ... chcieliśmy zobaczyć ... przekonać się, czy bylibyśmy szczęśliwi ...
Byliśmy tam ... z dwie godziny. Przysiadali się do nas różni mężczyźni. Zadawali pytania, składali propozycje... Poszliśmy sobie. Byliśmy sami. Tylko on i ja ...
Skąd mógł wiedzieć...- Głos Daniela załamał się. Tomek poczuł wilgoć na swojej klatce piersiowej.
- Za nami poszło ich pięciu. Byli lekko podpici, tacy najgorszego gatunku, brudni, śmierdzący alkoholem i potem. Zasadzali się na klientów tamtego miejsca. Mieli noże. Chcieli dać nam nauczkę. Zranili go ... i zrobili to na jego oczach...
Ciało Daniela drżało targane spazmami płaczu. Tomek starał się przytulić go do siebie jak najmocniej, tak jakby nigdy nie chciał go wypuścić. Miał w ramionach nie dorosłego, demonicznego mężczyznę, lecz tamtego szesnastoletniego chłopca. Bezbronnego i okrutnie skrzywdzonego.
- Po kolei, cała piątka. Bardzo brutalnie, tak bym nigdy więcej... Potem ... potem ... wepchnęli ... nóż ...
Daniel nie był w stanie więcej opowiadać. Płakał głośno, jakby to działo się teraz, w tej chwili. Przeżywał to jeszcze raz. Tomek był bezradny. Podciągnął Daniela na swoja wysokość i scałowywał jego łzy. Daniel starał się opanować płacz i wrócić do normalnego stanu. W końcu udało mu się jako tako powstrzymać drżenie ciała i potok łez. Uśmiechnął się do Tomka.
- W końcu skończyli. Ktoś wezwał pogotowie. Pozszywali mnie. Okazało się, że sprzedali mi jakieś obleśne choróbsko, które leczyłem potem przez dwa lata. Ale to nieważne. To, że mnie poniżono, skrzywdzono ... to było mało.
Daniel znów schował głowę w ramionach Tomka jakby chciał się w nich ukryć.
- Rodzice ... ci, którzy nas adoptowali ... mnie i Michała ... oskarżyli Michała, że to wszystko z jego winy, że to on, jako starszy, powinien być bardziej odpowiedzialny, że przez jego głupoty mogliśmy obaj zginąć. Wiedzieli, że jestem w niego wpatrzony jak w obrazek. Że robiłem wszystko, co tylko chciał, więc zrzucili winę na niego ...
Daniel zamilkł na chwile. Zdawało się, że przygotowuje się do czegoś. Oddychał bardzo głęboko.
Żal i płacz więzły mu w gardle. Tomek głaskał jego długie, czarne włosy.
- Prosił, bym nigdy ich nie ścinał. Bym miał długie włosy, takie, jakie kochał... Godzinami mógł je czesać ...
- Da... Daniel....
Tomek zdrętwiał zszokowany.
To dlatego ...
Tomek ledwo słyszalnym szeptem zapytał:
- Dlaczego mówisz o nim w czasie przeszłym?
- 18 czerwca1990 roku, w dniu swoich 19 urodzin... Opuścił mnie na zawsze. Skoczył z dachu wieżowca. -Tomek jęknął cicho. Przytulił mocniej Daniela i pozwolił mu wypłakać się w swoich ramionach. Potem leżeli w ciszy.
- Daniel - w końcu po godzinie odezwał się Tomek. - Przepraszam...
- Daj spokój. To nie twoja wina ... Lubię ... chcę byś mnie czesał ... To, co ci powiedziałem dziś przed obiadem ... to prawda .. Ja naprawdę cię kocham.
Tylko...
- O co chodzi?
- Kiedy to zaakceptujesz?
- Co?
- To, że jestem ... no wiesz. Cały czas mi wymyślasz ...
- Och! Daniel! Głupolu! Przecież ja to robię z ... przyjaźni... by się podroczyć ... Naprawdę tak nie myślę!
Daniel westchnął cicho i pocałował Tomka w szyję.
- Wybacz mi moją ostrą reakcję - szepnął. - Mój szalony koguciku ... nie wolno ci mnie nosić!
Tomek i Daniel zaśmiali się cicho. Potem Daniel zaczął całować Tomka. Jego ręka zwiedzała zakamarki ciała chłopaka. Tomek ułatwiał jej dostęp.
- Daniel ... obiecuję, że już nigdy nie wtargnę w ciebie bez twojej wyraźnej zgody...
- Dziękuję.
- Ja ... ja bardzo za tobą tęskniłem, gdy byłem w szpitalu.
Daniel obserwował chłopaka z nadzieją w oczach. Tak jakby oczekiwał od rudowłosego czegoś konkretnego.
- Chciałbym, by ta chwila trwała wiecznie - szepnął chłopak w końcu.
Daniel uśmiechnął się zadowolony. Czegoś jednak w tej wypowiedzi zabrakło...
Tomek..
Co ty do mnie czujesz?
Koguciku ... proszę... powiedz to..
Tomek wziął Daniela w ramiona. Po chwili mężczyzna poczuł, że oddech kochanka wyrównał się, uspokoił. Tomek zasnął.


Epizod 63



Było już późno, gdy Dawid obudził ich delikatnie na kolację. Chłopcy wstali i posłusznie poszli do kuchni. Tam zastali Kruka.
- Moglibyście się przynajmniej ubrać - uśmiechnął się gdy zobaczył obu mężczyzn w samej bieliźnie.
- Od kiedy cię to krępuje? - zapytał Daniel z ironicznym uśmieszkiem.
- Zawsze mnie krępuje, gdy widzę twoje ciało. A konkretnie spodnie mnie krępują. - zażartował Kruk ze zniewalającym uśmiechem.
Tomek prychnął i po chwili on i roześmiany Daniel udali się do swoich pokoi.
Gdy wrócili Dawid i Krzysztof dyskutowali o czymś w kuchni. A właściwie kłócili się podniesionym głosem.
- O co chodzi?
- No ... y .... tego...
- Dawid chce jechać w czwartek do Marka.
Daniel i Tomek popatrzyli po sobie.
- Mówiłeś, że wyjedzie na północ, do rodziny.
- Ale nie pojechał. Jest sam w domu z kocurem. Zresztą ... muszę mu dać prezent.
- Ale to będzie pierwszy dzień świąt!- zbulwersował się Tomek i stanął naprzeciwko Dawida. Złożył ręce na piersi i gniewnie spojrzał na przyjaciela. Dawid skulił się w sobie.
- Tylko na trochę - żebrał chłopak - ... chcę, by miał co zjeść, to tyle...
- Możesz zaprosić go do nas - powiedział Daniel, ale uchwyciwszy grymas niechęci na obliczu Kruka i jego ostrzegawcze spojrzenie cofnął propozycję.
- Jak długo? - Tomek wyczytał w oczach chłopca odpowiedź : ,,wieczność..."
Dawid spuścił głowę.
- Jeden wieczór. Pojechałbym o 16, a wrócił po 22. Co wy na to? Wytrzymacie jeden wieczór beze mnie?
Dawid zrobił jedną ze swych błagalnych, rozbrajających minek i serca wszystkim poza Krukiem zmiękły.
- Zobaczymy - zadecydował Krzysiek za wszystkich - Ale teraz zjemy kolację. Wszyscy.
Tomek i Daniel szybko wzięli właśnie zaparzoną herbatę i bez słowa poszli do pokoju, gdzie stały talerze z wieczerzą. Zauważyli, że pod sufitem w kilku miejscach wiszą gałązki jemioły.
- To na pewno pomysł Kruka - powiedział Daniel z uśmiechem, pokazując je Tomkowi. - Pewnie będzie polował na Dawida.
- Niech tylko spróbuje! - warknął Tomek. Za chwile jednak uśmiechnął się przebiegle. Czemu nie? Ja też na niego zapoluję. Musze tylko dopilnować, by Kruk trzymał się od Dawida z daleka. Ja sam będę go miał. Jego i Daniela. Ich obu... najchętniej naraz.
Twarz Tomka zalała się rumieńcem, zdradzając jego myśli. Daniel obserwował go zaniepokojony. W końcu puścił sztućce i objął zamyślonego chłopaka. W tym momencie z kuchni wyszli Dawid z Krukiem. Tomek zburaczył się i zawstydził. Daniel całował jego szyję. Chłopak czując lekkie, podniecające ukąszenia podskoczył na kanapie. Odepchnął Daniela i usiadł od niego jak najdalej.
- Zboczony pedaluch.
- Tomek! - skrzyczał go Dawid. - Już ci mówiłem! Nie wolno ci wyzywać Daniela. Mieszkasz u niego!
- To się, cholera, wyprowadzę!
Daniel i Kruk w napięciu obserwowali kłócących się przyjaciół. Obaj byli śmiertelnie poważni i zawzięci. Tomek jednym susem przeskoczył stół. Dawid wyskoczył też ze swojego miejsca.
- Wiśnia! Jaki ty głupi jesteś!
- Mądry się znalazł! Rośnie zboczony jak starszy braciszek, co? To u was rodzinne?
- Skąd mam, do cholery, wiedzieć!- krzyknął Dawid.
Tomek wyprostował się i popatrzył zdziwiony na Daniela. Potem wybuchnął szczerym, niepohamowanym śmiechem. Kruk także zaczął się śmiać. W końcu także Dawid. Daniel siedział na kanapie. Był smutny, zamyślony. Stracił apetyt.
Dawid kątem oka zobaczył jego zmartwioną twarz. Obiegł stół i rzucił się na brata.
- Nie przejmuj się! Przecież wiesz, że się nie wyprowadzi!
- Pewno, że nie -Tomek usiadł z powrotem na swoim miejscu przy stole, złapał pajdę chleba i zaczął pochłaniać sałatkę warzywną. - Dobrze mi tu! Mam dach nad głowa, świetnego kucharza i wspaniałego... kompana! - puścił oko do zaskoczonego Daniela.
Mężczyzna poczuł jak coś w nim pęka. Miał ochotę rzucić się na Tomka i obsypywać go pocałunkami i wyznaniami miłości. Znów cale jego istnienie kręciło się wokół jednej osoby. Tak, jak kiedyś Michał, tak teraz Tomek rozgościł się w jego sercu. Tylko, żeby Tomek to jeszcze powiedział ...
Tomku ...
Daniel zobaczył, że spod bluzki wynurzył się na zewnątrz złoty łańcuszek z kogucikiem. Uśmiechnął się do swoich myśli.
Wtem, gdy siedzieli tak we trójkę na kanapie, usłyszeli głos Kruka.
- Dobra, a teraz uśmiech do zdjęcia!
Dawid wgramolił się na kanapę obok Tomka. Chłopak objął brata i przyjaciela i wyszczerzył ząbki w rozkosznym uśmiechu.


Epizod 64



Po kolacji wszyscy wspólnie ubrali choinkę. Dawid kręcił się wokół Tomka i Daniela piszcząc i skomląc o pozwolenie na odwiedzenie Marka w pierwszy dzień świąt. Ci nabrali wody w usta i Dawid miał prawdziwy dylemat. W końcu wykrzyczał.
- Nie obchodzi mnie czy mi pozwolicie, czy nie! Ja i tak pójdę do Marka! Chciałem tylko byście nie czuli się smutni czy obrażeni. Chciałem was na to przygotować! Ale skoro myślicie tylko o sobie...
- O sobie to ty myślisz - Kruk zaszedł go od tyłu.
- On jest sam jeden w święta. Powinienem być przy nim. Ugotować mu kolację.. Raaaaaaany, co ja się wam tłumaczę?
Dawid wyglądał naprawdę nieszczęśliwie. W końcu Tomek i Daniel spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się do niego ciepło.
- Jesteś już dużym chłopcem - powiedział Daniel - Nie musisz pytać o zgodę. Jedź i baw się dobrze. Tylko pamiętaj gdzie mieszkasz.
Dawid w mgnieniu oka wisiał już na jego szyi i śmiał się wesoło.
- Bez obaw braciszku. Dzięki! - podciągnął się na palcach i cmoknął brata w policzek.
- Cholera! - Kruk wykrzywił usta i poczochrał się po czerwonej czuprynie (XD). - Straciłem autorytet!
Dawid puścił brata, stanął przed Krukiem i spojrzał na niego wzrokiem nie znoszącym sprzeciwu.
- Dobrze już. - żachnął się Kruk, udając zawiedzionego i przypartego do muru. - Zawiozę cię tam. Pewnie chcesz wywieźć pół kuchni.
- Domo! - Dawid wyszczerzył ząbki w uśmiechu. - Hontoni arigato!
Chwilę potem biegł już po drabinie na piętro i domownicy usłyszeli jak z impetem rzuca się na łóżko. Spojrzeli po sobie i wybuchnęli głośnym śmiechem.


Epizod 65



Dawid poszedł się myć jako trzeci. Miał spać w sypialni brata z Danielem i Tomkiem, a oficjalnie w pokoju muzycznym. Krzysztof zajął więc jego pokój. Chłopak był cały rozentuzjazmowany, myślał o Marku, o tym co mu powie, jak mu wszystko wytłumaczy i w co się ubierze. Jednym słowem cała jego osoba skupiała się wokół Marka. Nic więc dziwnego, że gdy wszedł pod prysznic i pierwsze krople wody musnęły jego nagie ciało, młodzieniec zdał sobie sprawę z tego jak bardzo jest spragniony jego pieszczoty. Myślał o Marku i wspominał jego płonące żądzą oczy, kiedy brał go raz po raz nie znając zmęczenia. To silnie podnieciło chłopaka. Przesunął namydloną dłonią wzdłuż swego ciała, pod powiekami wspominając usilne błagania Marka, gdy w wannie kolejny raz ogarnęła go potrzeba.
Marku..
Tak bardzo chciałbym byś mnie pieścił, byś znów wziął mnie całego..
Chłopak objął palcami swą niewielką męskość i masując ją otworzył wargi, pozwalając spływającej wodzie penetrować swoje usta. Oparł się o ściankę prysznica i drugą dłonią bawił się swoimi twardymi sutkami, uciskał płaski brzuch, masował jądra i wewnętrzną stronę ud.
Jego serce tłukło się w piersi jak oszalałe. Wyobrażał sobie, że znów jest w jego ramionach, że może całować, smakować jego ciało. Przygotowywać go do miłosnego aktu, masować wprawionym językiem, aż do momentu kiedy kochanek rozkaże mu przybrać odpowiednią pozycję. Dawid obrócił się w stronę ściany prysznica tak, by wyimaginowany Marek mógł swobodnie ułożyć go sobie w odpowiedniej pozie, uklęknął i wypiął pośladki. Namydlone palce zachłannie masowały jego wejście, przygotowując je na wizytę wytęsknionego kochanka. Dawid jęczał i wzdychał ocierając pierś i policzek o chłodną ścianę natrysku.
Tymczasem, niepostrzeżenie do łazienki cicho wtargnął Kruk. Na widok rozgrywającej się pod natryskiem sceny jego ciało zareagowało od razu. Mocno podniecony zrzucił slipki i wszedł pod natrysk. Uklęknąwszy za jęczącym chłopakiem objął dłońmi jego szczupłą talię i pochyliwszy się nad plecami Dawida zaczął całować jego białą szyję.
Dawid silnie zareagował na tę wyjątkowo intensywną pieszczotę, która w dalszym ciągu wydawała się jedynie imaginacją. Przylgnął do ciała Kruka, jakby chciał wpasować się w niego. Czując za sobą tak wyraźnie męskie ciało niemalże krzyknął z rozkoszy.
To odebrało Krukowi zmysły. Jego jedna dłoń zaczęła badać wilgotną, namydloną już intymność chłopaka, druga pochwyciła jego brzuch i uciskała, powodując jeszcze mocniejszą falę podniecenia.
Zdradziła go prosta matematyka. Dawid podczas masturbacji doliczył się dodatkowej pary rąk, co natychmiast go otrzeźwiło. W tym czasie jednak Kruk już wepchnął główkę swego członka wprost w gorącą szczelinę chłopaka. Dawid wygiął się w pałąk i odwrócił głowę. Jego zamglone spojrzenie zetknęło się z pełnym żądzy spojrzeniem Kruka. Chłopak zaczął nieudolnie wyrażać swój sprzeciw, wić się, wyrywać, uścisk mężczyzny był jednak mocny niczym żelazna obręcz. Dawid zaskomlał, a z jego oczu pociekły łzy.
- Prze.. stań.. - błagał płaczliwym głosem przerywanym przez dziki pęd narzucony przez czerwonowłosego. - Kruk.. Pro..szę..
- Dawid! Kochanie.. Jesteś taki.. cudownie.. ciasny.. - Kruk wpijał się wargami w jego ramiona. - Zapomnij o tym swoim.. Marku.. - Jego dłoń masowała wyprężoną męskość chłopaka, ręka Dawida opierała się o ścianę prysznica, drugą chłopak starał się odepchnąć natarczywą wielką dłoń od swego krocza. W końcu w akcie desperacji chwycił leżący niedaleko szampon do włosów i cisnął nim w twarz pogrążonego w przyjemności mężczyzny. Szybko wywinął się z objęć Kruka i odkręcił lodowatą wodę.
Chwilę późnej chłopak stał już zawinięty w ręcznik, cały drżący, walczący z podnieceniem. Kruk wciąż klęczał pod prysznicem. Lodowata woda otrzeźwiła jego umysł tak, że z całą siłą dotarło do niego, co przed chwilą zrobił.
Dawid płakał przez niego.
- Jak.. jak mogłeś? Jak śmiałeś? Dlaczego?????? - chłopak łkał z bezsilności. Jego ciało wciąż czuło penetrującą go z tak wielką siłą i impetem męskość czerwonowłosego. Wciąż rozpalone czekało na ciąg dalszy. Dawid usilnie walczył z wszechogarniającą chęcią kontynuowania tego dzikiego pędu. Kruk odwrócił się i wysłał mu przerażone spojrzenie. Wtedy Dawid zauważył, że ten silny, nieokiełznany mężczyzna, który przed chwilą jeszcze go.. gwałcił, jest bliski płaczu.
Dawid stał tak przez chwilę i zszokowany przez łzy wpatrywał się w skuloną męską postać. W końcu pozbierał swoje rzeczy i wyszedł z łazienki, rzucając przez ramię "nigdy więcej tego nie rób".


Epizod 66



Następnego dnia wszyscy wstali w znakomitych humorach, nawet Dawid i Kruk, co dziwiło ich samych. Zjedli wspólnie śniadanie i Dawid zabrał się za sprzątanie. Daniel, Kruk i Tomek wyjechali do centrum miasta. Gdy wrócili w domu pachniało piernikiem. Dawid kończył właśnie gotować pierogi z kapustą i grzybami i zabierał się za swoją specjalność - ubóstwianą przez Tomka i jego siostrę - sushi. Tomek przebrał się i zaoferował swoją pomoc. Daniel i Kruk po powrocie do domu gdzieś wsiąkli. Dawid był trochę zawiedziony, bo przecież było jeszcze sporo do zrobienia, a on był już zmęczony. W końcu całe przygotowania do świąt były właściwie na jego głowie. Na szczęście miał Tomka i miał się komu pożalić. Tomek zerkał na niego kątem oka. Wspominał obu braci z ubiegłej nocy, kiedy to spali we trójkę w łóżku Daniela, rozmawiając do późna. On spał po środku, mając po lewej stronie słodkiego Dawidka a po prawej jego starszego brata. Z początku nie mógł pozbyć się uczucia podniecenia, ale w ciemnościach na szczęście nie był nic widać. Było natomiast czuć. W pewnym momencie chłopak poczuł na swoich biodrach dwie zagubione dłonie. Jedna był drobna i szczupła, druga o wiele większa, bardziej męska. Obie zbliżały się powoli do tego miejsca, które już od dłuższego czasu było w stanie bolesnego oczekiwania. Tomek zadrżał i wstrzymał oddech. Czuł jak krew odpływa mu z głowy i bliski szaleństwa krzyknął: "Na litość boską! Zabierajcie te wasze pedalskie łapy!". Drżący jak osika począł oddychać szybko a jego dłonie złapały intruzów. Bracia w tym samym momencie unieśli się na łokciach i spojrzeli na siebie. Tomek wyciągnął spod kołdry ich ręce. "To nie uczciwe" szepnął. "Idę spać do muzycznego" oznajmił i nim ktokolwiek zdążył zareagować już go nie było. Bracia bez słowa spoglądali to na siebie to na drzwi. W końcu Dawid szepnął ciche "dobranoc" i odwrócił się tyłem do brata. Daniel westchnął czując wyraźną niechęć ze strony Dawida. Chwilę jeszcze tęsknie spoglądał na drzwi i na prześwitujące przez szparę światło. Tomek był w łazience i Daniel zdawał sobie doskonale sprawę z tego co młodzieniec tam robi.
Cała czwórka długo walczyła z myślami zanim udało im się zasnąć.
Właśnie Tomek nakrywał do stołu gdy ktoś zapukał do drzwi. Dawid dał znać przyjacielowi, że otworzy po czym zniknął w przedpokoju.
- Oro.. - Dawid ze zdumieniem wpatrywał się w stojącego w progu gościa. Na zewnątrz zaczynało już zmierzchać. Śnieg prószył a lodowaty wiatr dmuchał prosto w ganek i zachłannie wykradał ciepło z otwartego mieszkania.
Na przeciwko Dawida stał niewysoki, choć wyższy od chłopaka, młody mężczyzna o długich, zaplecionych w warkocz blond włosach i spoglądających spod długich jasnych rzęs, wyrażających niepewność i zakłopotanie, błękitnych oczach.
- Cześć Dawid. Jest braciszek?
- ...
- Przyjechałem z prezentami.. Pomyślałem, że skoro jesteście sami, to może moglibyśmy spędzić święta we trójkę.
- A.. Arek?
- Proszę, mów mi Dziupla.
- ..
Minęła chwila kłopotliwego milczenia.
Zakłopotanie blondyna sięgało zenitu. Uśmiechnął się przepraszająco.
- Dawid.. Mogę wejść? Tu strasznie wieje, a kurtkę zostawiłem w samochodzie.
- Ojej przepraszam! Oczywiście! Proszę. - Chłopak odsunął się, a Dziupli kamień spadł z serca. Uśmiechnął się ciepło i zaczął zdejmować buty. W tym momencie z salonu wyszedł Tomek. Spojrzenia całej trójki zetknęły się, po czym nastała strzelająca napięciem, ciężka cisza. Wtedy drzwi ponownie się otworzyły i w progu stanęli Daniel z Krukiem.
- Ktoś przyszedł czy mi się zda.. - Daniel zauważył blondyna i zamilkł jakby nagle oberwał czymś ciężkim w głowę. W końcu opanował się i ze złością w oczach, przemieniony w demona szarpnął Dziuplę za ramię. Arek był przerażony. Tego się nie spodziewał. - Po coś tu przylazł? - wycedził czarnowłosy.
- Hej, Daniel, co jest? Spokojnie! - Kruk minął przyjaciela i otoczył blondyna opiekuńczo ramieniem. Wysłał Danielowi pytające spojrzenie.
- Ty też tu jesteś? - zapytał blondyn drżącym głosem, tuląc twarz do piersi Kruka.
Krzysiek zaśmiał się i pogłaskał go po głowie.
- Drogi są nieprzejezdne, musiałem zostać w Krakowie. Postanowiliśmy, że spędzimy święta we czwórkę. A ty? Przecież miałeś być u rodziców.
- Znowu się pokłóciliśmy. Poza tym Aśka przyjechała.
- I co? Nie masz gdzie się podziać? - Krzysiek raczej stwierdził niż zapytał. Daniel ostrzegawczo zgrzytnął zębami, co nie uszło niczyjej uwadze.
- To zostań z nami! - Dawid znalazł się tuż obok i wszystkie oczy skierowały się na niego. - Gość w dom, Bóg w dom! W końcu jest wigilia, a twój talerz już jest na stole.
Dziupla otworzył usta zdumiony. Chłopak dotknął jego dłoni i za chwilę wysłał mu zmartwione spojrzenie.
- Jesteś cały zziębnięty. Wchodź, musisz się rozgrzać.
Kruk popchnął wokalistę zmuszając go do wejścia w głąb mieszkania. Przechodząc obok Dawida pochylił się i ucałował chłopaka w policzek.
- Jesteś taki kochany, Dawidku. Dziękuję.
Dawid wysłał mu rozbawione spojrzenie i poprowadził Dziuplę do stołu. Tomek poszedł za nimi. Tylko Daniel stał zgrzytając zębami. Gdy Dziupla dostawał od Dawida gorącą herbatę, wszedł do pokoju i stając za przygotowującym talerze Tomkiem rzucił:
- Moi chłopcy mają miękkie serduszka, ale ze mną nie pójdzie Ci tak łatwo. Masz zakaz zbliżania się do Tomka, i lepiej abyś ode mnie też trzymał się z daleka, bo widzisz, - Daniel ujął biodra pochylającego się, czerwonego z zawstydzenia Tomka, i przyciągnął je ku swoim biodrom w bardzo jednoznacznym geście. - Tomek nareszcie jest mój.
Nie minęła sekunda jak leżał już skulony pod choinką wśród prezentów. Wściekły Tomek groził mu pięścią, z oczu sypały mu się iskry.
- Oszczędź sobie takiej gadki następnym razem - wycedził przez zęby.
- Wiśnia! Opanuj się! - Dawid skrzyczał przyjaciela.
Tomek prychnął i wyszedł z pokoju. Daniel podniósł się powoli, usłyszał jak Tomek trzaska drzwiami do swojego pokoju.
Dawid spojrzał gniewnie na brata.
- On nie jest twoją zabawką! Ma swoją dumę i honor! Nienawidzi, gdy depcze się jego autorytet!
Daniel wyszedł z pokoju i udał się do sypialni. Jego brat pobiegł do przedpokoju i krzyknął, by wszyscy słyszeli:
- Fajnie, pozamykajcie się w pokojach! Dzieciaki! Jakbym wiedział, że tak będzie, to bym na święta pojechał do bidula, tam się przynajmniej zachowuje pozory!
Chłopak wszedł do kuchni i wrzasnął wyładowując złość. Potem usiadł i rozpłakał się jak dziecko. Kruk i Dziupla spojrzeli na siebie smutno. Potem obaj wstali i poszli po Dawida do kuchni. Przyprowadzili go do pokoju, posadzili na kanapie i usiedli po bokach.
- Chciałem cię przeprosić - szepnął Dziupla, a chłopak spojrzał na niego pytająco - Za tamto, wtedy.. - Dawid kiwnął głową.
Tym razem to Kruk nie wiedział o co chodzi.
- Poza tym, nie powinienem był przychodzić. Tylko wprowadziłem zamieszanie.
- Nie - zaprzeczył Dawid z uśmiechem, ocierając łzy z twarzy. - Cieszę się, że przyszedłeś. Oni tak się cały czas biją, kłócą i wyzywają. To istny dom wariatów. Jeśli nie ty, to na pewno znalazłby się inny powód do kłótni.
- Ale..
- Dzięki twojej obecności nie będę skazany na tego zboczeńca! - zaśmiał się wskazując na Kruka. Czerwonowłosy zarumienił się, ale po chwili cala trójka wybuchnęła śmiechem.


Epizod 67



Zanim Dawid wypatrzył pierwszą gwiazdkę obrażeni kochankowie zjawili się przy wigilijnym stole. Daniel rzucał dyskretne spojrzenia spokojnemu już Tomkowi. Ten utrzymywał pomiędzy nimi chłodny dystans, żartując z Dawidem i rozmawiając ze wszystkimi biesiadnikami. Właściwie do Daniela odezwał się tylko raz, składając bardzo oględne życzenia przy łamaniu się opłatkiem. Potem już go unikał a na zadawane mu pytania odpowiadał półsłówkami. Był gwiazdą wieczoru, duszą towarzystwa.
Na początku nikogo nie dziwiło, że usiadł obok przyjaciela. Ale kiedy była możliwość i Daniel usiadł bliżej niego, Tomek jednym susem przeskoczył kanapę i usiadł daleko. To doprowadzało Daniela do pasji. Był blady na twarzy i zgrzytał zębami. Dziupla nie spuszczał ich z oczu. Tomek świetnie się bawił, błyszczał elokwencją, kulturą i humorem, oczy mu błyszczały i Daniel coraz bardziej zapadał się w pragnieniu posiadania go. Ten chłopak miał wiele twarzy, i każda z nich go pociągała. A im bardziej chłopak się od niego odgradzał, im bardziej go ignorował, tym większa złość wzbierała w Danielu. Był wręcz boleśnie skoncentrowany na Tomku. W końcu, późnym wieczorem, gdy Tomek pomagał Dawidowi zbierać ze stołu, Daniel wstał, i w przedpokoju, pomiędzy salonem a kuchnią złapał chłopaka wpół i przywarł do jego pleców.
- Tomku.. - Szepnął wprost do jego ucha, ale nie wiedział, co ma powiedzieć. Miał ochotę powiedzieć mu, jak bardzo rani go swoim ostentacyjnym lekceważeniem jego osoby, że zepsuł mu święta, że spodziewał się po nim zrozumienia.. w końcu, żeby się do niego odezwał, spojrzał, uśmiechnął. Chciał przeprosić, powiedzieć jak bardzo go kocha, że poza nim nikt i nic się nie liczy.. Ale nie mógł wydobyć z siebie słowa. Stał tak przytulony do pleców rudowłosego, wtulając twarz w jego szyję i włosy, wdychając jego zapach. Czuł jak szybko bije jego własne serce. Słyszał szum przelewającej się w jego ciele, ociężałej, spienionej jak w kotle wodospadu, krwi.
Tomek powoli ale stanowczo rozplątał obejmujące go na piersi ręce i kompletnie ignorując pogrążonego w smutku Daniela, poszedł do kuchni.
Daniel stał przygaszony, minę miał taką, jakby ktoś właśnie wylał na niego wiadro lodowatej wody.
Koguciku. Dlaczego mi to robisz? Przecież się kochamy..
Nie. Nigdy tego nie powiedziałeś..
Tak bardzo chciałbym, żebyśmy mogli ze sobą normalnie rozmawiać. Przy tobie wstępuje we mnie jakiś diabeł, robię rzeczy, których nigdy bym się po sobie nie spodziewał, gadam głupoty, których później żałuję. A przecież tak bardzo cenię sobie twoje towarzystwo, rozmowy z tobą. Gdybyś.. Gdybyś mnie choć trochę kochał.. mógłbym podarować ci wszystko, byś tylko był zadowolony. Całego siebie, swoje ciało..
Ale.. musiałbym wiedzieć. Proszę, powiedz to, koguciku..
- Aj, Daniel, nieźle mu zalazłeś za skórę. Aż mi ciebie żal..
Daniel obrócił się i ujrzał twarz uśmiechającego się niewinnie Krzyśka. Mężczyzna przewiesił mu rękę przez ramię i szepnął:
- Ale muszę ci powiedzieć, że gust to ty masz. Jest naprawdę ciekawym okazem. Ale.. Trzeba ci trochę nad nim popracować. Jeśli chcesz mojej rady, to..
- Nie nazywaj go okazem - przerwał szeptem Daniel - Ja go kocham.
Kruk przyglądał mu się chwilę i pokiwał głową.
- Tak myślałem. Szczęściarz z niego..
- Tak... Tylko szkoda, że ma to gdzieś.
- Bo widzisz Daniel, nad partnerem trzeba odrobinę popracować. Musisz być dla niego dobry, a wtedy będzie jadł ci z ręki.
- I tak ulegam wszystkim jego zachciankom..
- Nie chodzi mi o materialne bzdury.
- Mnie tym bardziej!
Kruk spojrzał na niego podejrzliwie, Daniel wyczytawszy jego intencje westchnął i pokręcił przecząco głową. Krzysztof uśmiechnął się tajemniczo.
- Cóż, za mało się starasz. Może zaczniecie wreszcie się słuchać? Pogadajcie sobie, tak szczerze.
Gdy mężczyźni stali w przedpokoju, szepcząc do siebie, z kuchni doszedł ich dźwięk rozmowy. Dwaj przyjaciele w kuchni nie podejrzewając, że są podsłuchiwani rozmawiali normalnym tonem.
- Chciałbym, abyś wiedział, jak wielką mi przykrość sprawiliście. - zaczął Dawid - Wprawdzie ty zachowujesz się nienagannie.. ale chyba twojej uwadze uszło że jest nas przy wigilijnym stole piątka. Żartujesz sobie z Arkiem, rozmawiasz z nim jakby nic nigdy się nie stało - w porządku. Ale to, jak traktujesz Daniela..
- Malinka, przecież..
- Wiem - przerwał mu - znieważył cię. Ale ty oddałeś mu to już z nawiązką. Najpierw go uderzyłeś a potem cały wieczór traktowałeś jak powietrze. Dziś jest wigilia. Jaki ten dzień, taki cały rok.
Stojący w korytarzu mężczyźni przełknęli ślinę. "Boże broń.." Błagał czarnowłosy.
- Uffff.. No dobra.. Ale wiesz jak się wściekłem?! Aż mi się nóż w kieszeni otwiera..
- Wiem. Tomek..
- No?
- Jak to właściwie z wami jest? Jesteście parą czy chodzi tylko o sex?
- No co ty?!!
- No bo jeśli chodzi o sex to może powinieneś spróbować z kimś innym. Jak na mój gust, to wy do siebie nie pasujecie.
- Malinka, masz mnie za pedała czy co?
Dawid warknął ostrzegawczo.
Tomek oparł się plecami o lodówkę.
- Wiem, że do siebie nie pasujemy. Działamy na siebie destrukcyjnie.. Ale.. Jest coś..
Daniel przekradł się bliżej kuchni i zerknął do środka, oceniając sytuację. Zaraz za sobą poczuł obecność przyjaciela, to dodało mu odrobinę otuchy. Zerknął raz jeszcze, chcąc odczytać wyraz twarzy Tomka. Rudowłosy myślał w skupieniu, na jego twarzy malowała się konsternacja i niepewność zarazem.
Dawid odłożył nóż, którym kroił ciasto i spojrzał smutno na przyjaciela. Stał tak chwilę w milczeniu bojąc się zadać zawieszone w powietrzu pytanie. Bardzo bał się odpowiedzi, zdając sobie sprawę, że może go to boleć bardziej niż by sobie tego życzył. Bał się, że zamkną się kolejne drzwi..
W końcu zacisnął pięści i zapytał cicho. Miał wrażenie że wchodzi na gilotynę. Tymczasem jego brat, stojący w progu kuchni, miał identyczne obawy i czuł niemalże ostrze na swojej szyi.
- Kochasz Daniela?
Zapanowała długa, ciężka cisza. Słyszeli bicia swych serc, obaj w oczekiwaniu na wyrok, na krótką odpowiedź z ust kochanej istoty.
- Nie, Dawid. - Tomek w końcu się zdecydował, wypuszczając powietrze z płuc. - Nie kocham go.
Dawid uśmiechnął się z ulgą, ale za chwilę mina mu zrzedła, gdy zauważył kątem oka poruszenie w progu kuchni. Jego wzrok napotkał zranione spojrzenie Daniela i zrobiło mu się niewyobrażalnie wstyd.
- Daniel - westchnął smutno marszcząc brwi. Tomek podążył za jego spojrzeniem.
- Znowu podsłuchiwałeś! - Oderwał się od lodówki i ruszył w stronę stojącego w progu Daniela. Mężczyzna sprawiał wrażenie jakby zdrętwiał, wrósł w ziemię. Twarz miał bladą, spojrzenie nieobecne, nieodgadnioną minę. Tomek zatrzymał się w pół drogi, widząc jasne dłonie oplatające ciało czarnowłosego.
- Ja go kocham - wyznał Dziupla cicho, ukazując także zasmuconą twarz zza ramion Daniela. Tomek zapłonął z wściekłości. Mężczyzna delikatnie zdjął z piersi dłonie blondyna i rzucając Dziupli ciche: "nikt cię nie prosi" wyszedł z kuchni, kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Tomek natychmiast wypadł z kuchni, złapał płaszcz Daniela i swoją kurtkę i wyszedł na mróz, gdzie przy wejściu do garażu odnalazł czarnowłosego.
- A czego się spodziewałeś?! - Tomek musiał przekrzykiwać wiatr. Zarzucił Danielowi płaszcz na ramiona. Mężczyzna rzucił mu przelotne, badawcze spojrzenie. - Powiedziałem prawdę. Jest coś..
Daniel uporał się wreszcie z drzwiami do garażu i wszedł do środka. Tomek zamknął za nimi drzwi.
- Nie musisz mi się tłumaczyć..
- Wiem, ale nie chcę byś źle mnie zrozumiał. Nie kocham Cię, ale faktem jest, że bardzo mnie pociągasz. Nie tylko fizycznie. Nie potrafię tego wyjaśnić, szczerze mówiąc czuję się w tym zagubiony i źle mi z tym. Dlatego tak łatwo się irytuję. To tak jakbym stąpał po kruchym lodzie.. Więc.. Nie wiem.. czy to ma sens..
Daniel odwrócił się w jego stronę i podszedł do niego kilka kroków. Uniósł jego twarz do swojej.
- Kocham Cię. Chcę cię mieć na własność. Jestem wręcz chorobliwie zazdrosny. Nigdy wcześniej tak się nie czułem. Też jestem zagubiony. Ale nie zrezygnuję. Wierzę, że może nam się udać.
- Oczywiście jesteś doświadczony z mężczyznami. Masz łatwiej. Próbujesz zawładnąć mną podważając mój autorytet, depcząc moją dumę..
- Nie - przerwał mu ostro - to nie tak. Kocham cię. Kocham twoją dumę, twoją osobowość.. Wszystko co składa się na ciebie.. Kocham.
- Coś łatwo ci przychodzi gadanie o miłości. To słowo jest niewiarygodne, zważywszy na to, jak długo się znamy. Może za często go używasz i w twoich ustach nie ma już mocy.
Daniel zacisnął dłonie w pięści. Jego oczy wwiercały się w zielone zwierciadła.
- Jesteś zaledwie drugą osobą którą pokochałem. I której to powiedziałem. Nie oceniaj mnie po pozorach. Za mało jeszcze o mnie wiesz by wydawać sądy.
- Ho! Widzisz. A co TY o mnie wiesz?
- Uczę się ciebie z każdą chwilą.
Tomek westchnął głęboko.
- Ze mną to nie takie proste. Obiecałem sobie kiedyś, że będę uczciwy wobec siebie i wobec partnerki. Wobec ciebie też chcę być uczciwy. Dla mnie jest jeszcze za wcześnie. Nie zbadałem jeszcze swoich uczuć. I chyba najwyższa pora by coś z tym zrobić.
Daniel opuścił głowę i uśmiechnął się z ulgą.
- W porządku. Nie pali się. Dziękuję, że jesteś ze mną szczery.
- No dobra, ale teraz powinieneś mnie chyba przeprosić.
Daniel zerknął na niego "spode łba". Jego uwaga i ostentacyjne zachowanie poprzedzające całą aferę bardzo uraziła chłopaka. Wiedział, że może to tak się skończyć, a mimo to zadziałał instynktownie, jak zwierzę znaczące swe terytorium..
- Przepraszam - szepnął cicho.
- Nie słyszałem - oczy Tomka błysnęły zdradzając, że w umyśle zakwitł właśnie jakiś bardzo chytry pomysł.
- Przepraszam - powtórzył Daniel raz jeszcze tym razem głośno, patrząc wprost w lśniące oczy rudowłosego.
- Na kolanach. - zażyczył sobie Tomek z miną nie znoszącą sprzeciwu. Konsternacja na twarzy Daniela zniknęła gdy odczytał igrające w oczach Tomka wesołe ogniki. Zdjął płaszcz i rzucił go na maskę stojącego nieopodal Renaulta. Uklęknął przed Tomkiem i pochyliwszy poddańczo głowę ponownie wyraził swoją skruchę.
- Muszę wymierzyć ci karę. Za to co było w nocy też. Jako starszy brat Dawida przejmiesz na siebie także jego winę.
- Wszystko, co rozkażesz - Daniel uśmiechnął się pod nosem, wyobrażając sobie ogniki w oczach chłopaka. Pod jeansem spodni Tomka wąż powiększał swe rozmiary co nie mogło ujść uwadze Daniela. Ręce Tomka powoli rozpinały zamek w spodniach i po chwili przed twarzą długowłosego ukazała się męskość chłopaka w całej okazałości.
- Spraw się dobrze. Trochę się tego nazbierało..
Daniel pochwycił go w dłonie i bez słowa skargi zaczął odkupywać swoje winy.


Epizod 68


Tymczasem pozostali świętujący zaczęli się o nich niepokoić. Ugadali, że Kruk i Arek pójdą ich poszukać, a w tym czasie Dawid dokończy sprzątanie ze stołu i przygotuje słodkości. Dwaj muzycy opuścili pachnące wypiekami i gorącą kawą ciepłe mieszkanie i wyszli na mróz. Nie szukali daleko. Kruk zauważył przez okno zapalone światło w garażu. Przywołał gestem Dziuplę i razem zajrzeli przez nie do wnętrza.
Arek aż otworzył szeroko usta ze zdumienia. Kruk przytulił go, osłaniając przed wiatrem.
- Nie rozumiem tego związku.. W końcu kto tu rządzi?
- Hm.. Wygląda na to, że Tomek owinął sobie naszego smoka wokół palca.
- Konkretnie wokół fallusa.. - Zachichotali cicho i przyglądali się dalej w milczeniu.
Widzieli ich z boku, bardzo dokładnie. Dziupla był ciekaw najdrobniejszych szczegółów i wpatrywał się w scenę jak zaczarowany. Kruk coraz bardziej podniecony zaczął poruszać biodrami i uciskać pośladki siedzącego przed nim Arka.
- O raaaaaaany, widziałeś? - jęknął podniecony blondyn chichocząc i pozwalając Krzysztofowi na coraz odważniejsze pieszczoty. - Jaaaaaki wielki!

Tomek usłyszał pisk szyby i spojrzał w stronę okna. Nie mógł nie dostrzec dwóch ciekawskich, podnieconych twarzy. Uśmiechnął się triumfalnie szczerząc zęby i zagłębił dłoń we włosach klęczącego Daniela i osadził się głębiej w jego ustach. Jego biodra zaczęły się poruszać szybciej. Chwilę potem Tomek zadrżał, a Daniela oblała fala gorącego nasienia.
- Nie uroń ani kropli.. - szepnął Tomek odchodząc od zmysłów. Otworzył oczy i spoglądał w ekstazie jak czarnowłosy łyka, wylizuje i wysysa z niego całą esencję.. Chcąc uspokoić rozedrgane serce i pozbyć się zawrotów głowy Tomek sam opadł na kolana i oddychając głęboko oparł głowę na ramieniu kochanka.
Daniel objął go ramionami i uśmiechnął się, czując w ustach ostry smak.
- O czym myślałeś? - zapytał w końcu, gdy usłyszał cichy śmiech Tomka.
- O twoich kolegach.
Daniel spojrzał na niego zdziwiony.
- Oni też mają skłonności do podglądactwa - wyjaśnił Tomek i dał Danielowi znak gdzie ma spojrzeć. Dwaj podglądacze zostali zmiażdżeni gniewnym, demonicznym spojrzeniem. Tomek nie mógł przestać się śmiać.
- Chodź no tu smoczusiu! - powiedział ze śmiechem i przyciągnął Daniela. Wpił się w jego usta, zanurzając dłonie w jego długie, czarne loki. Mężczyzna natychmiast odpowiedział na czułość. Po chwili obaj śmiali się jak wariaci.


Epizod 69


Wszyscy zachwycali się otrzymanymi prezentami, nawet dla Dziupli coś się znalazło, bo Kruk zawsze o nim pamiętał, a prezent miał akurat w samochodzie. Dawid dostał od Tomka oryginalną płytę z muzyką ulubionego zespołu, od Kruka, czego się można było spodziewać, erotyczną bieliznę, a od Dziupli wielkiego pluszowego słonika "ależ on ma bajecznie ukształtowaną trąbkę". Daniel dostał album i zrobiło mu to niewyobrażalną wręcz radochę. Kruk dał mu w prezencie trzytomowy zestaw książek fantasy w oryginale - po angielsku - co go także niezmiernie uradowało. Dziupla lekko zmieszany dał jemu i Krukowi bilety na koncert ich ulubionego zespołu, który to miał odbyć się za 3 miesiące, a na który bilety były już wykupione pół roku temu. Zdziwienie było ogromne i takaż radość. Daniel w prezencie ( za zgodą Tomka ) zgodził się pocałować Dziuplę. Tym sposobem Arek poznał smak Tomka.. O prezencie jaki Kruk wręczył Dziupli wspomnieć należy tylko tyle, że nie został otworzony wobec wszystkich, bo była to rzecz którą kiedyś Dziupla sobie upatrzył gdy wraz z Krukiem odwiedzali nocne sklepy w Hamburskim Repperbahnie. Tomek dostał od Kruka gustowne kajdanki, kupione też w owej dzielnicy.. Daniel dostał od Tomka duży album o smokach w literaturze i legendach świata. Przeglądając książkę natrafił w środku na niewielką kopertę. Spojrzał pytająco na Tomka, a ten zaczerwienił się jak róża. Otworzył kopertę i wyjął z niej bilecik, który ozdobiony delikatną grafiką zawierał profesjonalnie wykaligrafowany napis:
" Bilet do raju
Ważny na 10 wejść
do świata rozkoszy"

Daniel spojrzał na Tomka, który mało co nie zapadł się ze wstydu pod ziemię. Czarnowłosy rzucił się na niego i wycałował ucieszony. Prezenty od Tomka i Daniela dla Kruka miały ten sam margines. Od Tomka Kruk dostał "Kodeks samuraja" a od Daniela tradycyjne japońskie męskie kimono ze spodniami hakama, oczywiście w barwach kenshinowskich - fioletowo-białych. Dawid i Tomek jak to zobaczyli to aż zapiali z zachwytu, no i oczywiście zaraz musieli przymierzyć komplet. Dawid dał Krukowi i Dziupli chrupiące ciastka własnej roboty, po całusie i dodatkowo Kruk dostał pozwolenie na zainscenizowanie i zrobienie mu zdjęcia. Tomek i Dziupla nie mieli nic dla siebie więc podali sobie dłonie w geście pojednania. Wszyscy z aprobatą bili im brawo. Dawid dał Tomkowi rozkoszny, zielony, długachny szalik. Pod choinką stał jeszcze jeden prezent przygotowany przez Dawida - ale ten wręczony miał zostać dopiero następnego dnia. Największy szok Daniel przygotował na końcu. Poprosił Kruka o pomoc i po chwili zjawił się w domu z dwoma nowymi lokatorami. Na rękach niósł dość sporej wielkości szczeniaka rasy husky. Podszedł z nim do Tomka i wręczył go chłopakowi jako prezent.
- Przepraszam, że nie jest należycie opakowany - zażartował. - Zawsze chciałem mieć dużo zwierząt, ale jako dziecko nie mogłem, bo przybrana matka była uczulona na sierść, a potem, gdy się usamodzielniłem nie miałem już czasu by się zająć psem. Teraz dzięki wam mogę sobie pozwolić na taki prezent. Mam nadzieję, że nie okaże się on samolubnym.
Tomek zaniemówił. Psiak radośnie obwąchiwał jego twarz.
- Hej! Poznajcie Inukiego! - Roześmiał się. - Zajmę się nim. - Obiecał i podziękował Danielowi szybkim, nieśmiałym pocałunkiem. Ten z uśmiechem wrócił do przedpokoju gdzie czekał Kruk z dużym wiklinowym koszykiem. Daniel wziął go od przyjaciela i podszedł do brata.
- Mam nadzieję, że go pokochasz. - szepnął cicho.
Dawid nieśmiało odkrył kołderkę. W głębokim koszyku ma miękkim posłaniu spał niewielki, zwinięty w kłębek szary kociak.
- Przypałętał się kilka dni temu, karmiłem go w garażu.
Dawid zamiauczał, a w oczach pokazały mu się łzy szczęścia.
- Braaaaaaaciszku, jaki ty jesteś dobry i kochany!!! - miauknął, nie mogąc oderwać oczu od kociaka.
- To samczyk, musisz dać mu jakieś imię.
- Raaaaaaaany, jaki rozkoszny. - Tomek i mały Inuki znaleźli się tuż obok. Pies obwąchał kociaka i zaskomlał.
- Już kilka dni temu się poznali i wygląda na to, że się polubili.- wyjaśnił Daniel smerając psiaka po łebku.
Dawid się rozpłakał.
- Mój mały chłopczyku - mówił do kociaka który właśnie otworzył oczka i spojrzał na swojego nowego opiekuna. - Pewnie było ci strasznie zimno i głodno jak się przybłąkałeś do Daniela.
Mężczyzna zaśmiał się cicho ocierając łzy z policzków brata.
- Strasznie wtedy padało. Wyglądał dosłownie jak kulka śniegu gdy go znalazłem..
- Śniegu? - Dawid spojrzał na niego zamyślony.. Po chwili uśmiechnął się i wziął kociaka na ręce. - Dobrze. Od dziś nazywasz się YUKI.
Tak rodzina Daniela i Dawida powiększyła się o nowych członków. Wszyscy byli naprawdę w znakomitych humorach, a całe napięcie, które towarzyszyło im przez całą wigilijną kolację teraz zniknęło bez śladu. Przy szampanie i cichej spokojnej muzyce gospodarze wraz z gośćmi oglądali śliczny album ze zdjęciami, który zamykał dotychczasowe życie braci w oddaleniu i niewiedzy wspólnym zdjęciem..
Bawili do bardzo późna. W końcu Dawid zaproponował Dziupli, by ten został na noc. Powstał problem, kto gdzie będzie spał, ale Daniel i Tomek wymienili porozumiewawcze spojrzenia i stanęło na tym, że goście zajmą pokoje na górze a Dawid przenocuje w muzycznym. Zanim jeszcze udali się na spoczynek grali i śpiewali kolędy, niektórzy na lekkim rauszu a inni spici niemalże do nieprzytomności.


Epizod 70


Dawid obudził się w nocy i zaspany pomknął do łazienki. Po załatwieniu potrzeby i szybkim prysznicu, wrócił do swojego pokoju. Wdrapał się zaspany po drabinie i z cichym ziewnięciem otworzył drzwi. Od razu znalazł się przy swoim łóżku, odchylił ciepłą kołdrę i położył się na rozgrzanym posłaniu. Zasnął zanim jeszcze dobrze ułożył głowę na poduszce.
Kruk poruszył się obudzony czyjąś nieoczekiwaną obecnością. Jego oczy przez chwilę przyzwyczajały się do ciemności, zerknął na nocnego gościa.
- Dawid? - szepnął pytająco, ale zauważywszy, że oddech chłopaka jest spokojny i głęboki, uśmiechnął się tylko do siebie.
Dzięki Dawidzie, pomyślał odkrywając chłopaka i pożerając wciąż zmąconym przez alkohol wzrokiem jego odziane w błękitną piżamkę ciało. To najmilszy prezent jaki mogłem od ciebie otrzymać.
Krzysztof powoli rozpiął guziki jego koszuli, potem sprawnie zsunął mu ją z ramion. Pochylił głowę i badając pocałunkami tors chłopaka odnalazł jego sutki. Dawid jęknął cicho czując łaskotanie włosów i wilgotny język zabawiający się jego sutkami, ale nie obudził się. Krzysztof pozwalał sobie na coraz to śmielsze pieszczoty. Przekręcił się na łóżku i znalazł się pomiędzy nogami chłopaka. Całując jego szczupłe podbrzusze wsadził dłoń pod jego pośladki i szybko zsunął z niego spodnie. Pozbywszy się niepotrzebnego odzienia rozłożył nogi młodzieńca i wwiercał się wygłodniałym wzrokiem w jego intymność.
Przypomniał sobie wydarzenia wczorajszego wieczoru, ich spotkanie pod prysznicem. Zamglone spojrzenie onanizującego się w oparach gorącej wody chłopaka, jego delikatne dłonie pieszczące swoje wejście, zachęcająco rozchylone usta błagające o namiętny pocałunek. Jego cudowna ciasnota tak doskonale obejmująca i masująca jego męskość, gdy już w niego wtargnął i gdy usilnie dążył do zaspokojenia. Ruch jego delikatnych bioder, niby niewinny, nieświadomy i tak okrutnie zmysłowy. Ciche pojękiwania..
Czarne oczy kruka zaszły na chwilę mgłą a twarz pobladła nienaturalnie.
A potem płacz, gdy starał się wyrwać z mych objęć. Jego walka.. i prośba.. "Nigdy więcej tego nie rób"..
Kruk usiadł po turecku nie wiedząc co robić. Zmierzwił sobie włosy i oparł głowę na dłoni. Drugą dłonią objął próbującą wydostać się ze slipów męskość. Zaczął ją masować jak wczoraj, gdy po zimnym prysznicu, wciąż rozedrgany z podniecenia, dał ujście swej żądzy tu właśnie, w łóżku należącym do obiektu swoich pragnień. Teraz ten obiekt leżał przed nim nagi, uśpiony, z zapraszająco rozłożonymi nogami. Był czysty i pachnący, wręcz gotowy..
Kruk wyciągnął dłoń i dotknął wewnętrzną stronę uda młodzieńca. Chłopak jęknął ponownie i do uszu Kruka dotarło cicho szeptane imię swojego rywala.
Krzysztof zgrzytnął zębami i przygryzł wargi w rozterce. W końcu wstał, pozbierał swoje rzeczy, ostatni raz rzucił okiem na nagiego chłopaka, przykrył go kołdrą i wyszedł z pokoju. Bez zastanowienia wszedł w drzwi po drugiej stronie korytarza. Wkrochmalił się bez pytania do łóżka obok Dziupli i przywarłszy do jego nagich pleców zaczął całować jego kark. Arek zareagował od razu. Drgnął i odwrócił głowę. Widząc czerwone włosy gitarzysty uśmiechnął się ciepło i odwrócił do niego przodem. Bez słowa wpuścił go na siebie i oplótł jego biodra szczupłymi, zgrabnymi nogami. Tej nocy Kruk znalazł w nim swoje ukojenie..


Epizod 71


Dawid zapukał do drzwi domu Marka. Chwilę potem został wciągnięty do mieszkania, a drzwi za nim zostały dokładnie zaryglowane.
- Ktoś może cię zobaczyć - szepnął profesor zdenerwowanym głosem. Potem minął go i wszedł do pokoju. Dawid obserwował go zdziwiony, gdy ten gasił światło i zasuwał zasłony. Chłopak zdjął buty i płaszcz i wszedł niepewnie w głąb mieszkania. Zauważył duże zmiany. Zniknęła kanapa, a na jej miejscu leżał teraz materac. Poza biurkiem i fotelem na kółkach, na którym smacznie drzemał Kocur, nie było żadnych mebli. Na parapecie stała butelka szampana i dwa kieliszki. Marek zapalał właśnie świece wetknięte w duży pięcioramienny świecznik. Nieśmiałe, niespokojne płomienie delikatnie rozjaśniały wnętrze i rzucały długie cienie na białe ściany pokoju. Marek odwrócił się do Dawida i ich spojrzenia spotkały się. Nie uszło uwagi Dawida skromne odzienie ukochanego. Profesor miał na sobie tylko luźne, niebieskie jeansy. Kilka guzików było rozpiętych i chłopak zauważył, że mężczyzna nie ma bielizny. Cicho przełknął ślinę. Mężczyzna podszedł do okna i nalał szampana do kieliszków. Chwycił oba w jedną rękę i podszedł do młodzieńca.
- Czekałem na ciebie - szepnął jakby obawiał się że ktoś poza Dawidem mógłby go usłyszeć. Wręczył chłopakowi kieliszek i stuknęli się na znak toastu. - Wesołych świąt, Dawid..
Serce Dawida tłukło się jak oszalałe. Nie wiedział co się dzieje, dlaczego Marek jest taki dziwny, co to wszystko ma znaczyć. Poczuł delikatny dotyk silnych, dużych dłoni na swoim karku, za chwilę poczuł w tym miejscu chłodne, wilgotne wargi ukochanego. Dawid zdecydowanie przechylił kieliszek i wypił jego zawartość do dna. Poczuł jak ręka stojącego za nim profesora zachłannie próbuje przedostać się przez koszulę do jego ciała. Kilka guzików strzeliło na boki. Marek wyjął mu z ręki kieliszek i rzucił go za siebie. Szkło rozsypało się po zimnej podłodze..
- Marku.. - szepnął chłopak - spokojnie, nigdzie ci nie ucieknę. - Poczuł napór umięśnionych ud na swoje pośladki. Przylgnął podniecony do profesora i poczuł na plecach uwięzioną w spodniach, nabrzmiałą, gorącą męskość.
Chłopak obrócił się przodem do profesora i zaczął zsuwać spodnie z jego bioder. Wargi mężczyzny odszukały usta chabrowookiego, jego dłoń zagłębiła się w puszystych czarnych lokach.
Chwilę później, pozbawiony odzieży uniósł na ręce delikatnej postury młodzieńca i położył go na materacu. Wyeliminował przeszkadzające części Dawidowej garderoby i z apetytem zaczął całować, ssać i kąsać ciało na jego piersi. Język raz po raz trącał i zasysał twarde sutki..
W końcu Marek przemieścił się między jego nogi i całując jego brzuch i biodra schodził niżej, do miejsca które cicho płonęło w oczekiwaniu.. Marek szykując się do aktu przysiadł i na chwile koncentrował się na ciele chłopca, jakby studiując je, napawając się jego uległością. Za chwilę jednak uciekł wzrokiem i Dawid wyczytał zmieszanie na jego twarzy. Połączone ze wstydem..
- Marku - szepnął chłopak nieśmiało i poczuł, z jaką trudnością przyszło mu mówienie. Zdawał sobie sprawę, że Marek wymyka mu się z rąk, że traci z nim kontakt. Widząc, jak Marek wstaje i zbiera z podłogi swoje rzeczy, Dawid poczuł jak ciężkie jest jego ciało. Nie mógł nic powiedzieć, nie mógł się ruszyć. Tylko łzy płynęły mu z oczu, ale one nie powstrzymały ukochanego.
Profesor nie patrząc na niego wyszedł z pokoju i Dawid usłyszał odgłos zamykanych w łazience drzwi..
- Marku.. - wyjąkał wreszcie cicho. Kocur spojrzał na niego leniwie. Nagle chłopakowi zrobił się zimno.
Profesor bardzo długo nie wracał. Dawid obawiał się, że czeka aż on ubierze się i wyjdzie, ale nie chciał dać za wygraną. Z wielką trudnością, jakby miał spętane ręce i nogi, udało mu się usiąść.
- Przecież nie mogę wyjść bez pożegnania - powiedział sam do siebie. - Muszę z nim porozmawiać, dowiedzieć się, co się stało. - Chłopak nie mógł odszukać swoich spodni ani bielizny, zarzucił więc na siebie tylko koszulę i zapiął na ocalałe guziki.
Miał wrażenie, że minęły wieki zanim udało mu się wstać z posłania. Ociężale przeszedł kilka kroków i spojrzał w głąb krótkiego, ciemnego przedpokoju. W łazience paliło się światło, ale nie dochodziły z niej żadne odgłosy, co tym bardziej zaniepokoiło Dawida. Podszedł do drzwi i nieśmiało zapukał.
- Marku, jesteś tam? Mogę wejść?
W tym momencie usłyszał ciężkie walenie do drzwi wejściowych. Ktoś chciał siłą wedrzeć się do mieszkania. Drzwi do łazienki otworzyły się z impetem i Marek wciągnął Dawida do środka.
- Stąd nie ma ucieczki - szeptał pobladły. Dawid zauważył na jego twarzy kilkudniowy zarost, którego nie dostrzegł wcześniej, gdy jeszcze niedawno znajdował się w jego ramionach. Nie miał czasu się nad tym zastanawiać. Przerażenie i konsternacja Marka udzieliły się i jemu. - Zostań tu. Jeśli uda im się wejść odciągnę ich do środka. Nie wolno ci ściągnąć ich uwagi. Masz po cichu wyjść i uciekać co sił w nogach, zrozumiałeś?
Dawid patrzył na niego wielkimi zalęknionymi oczyma. Walenie do drzwi stawało się tak głośne, że już prawie nie słyszał pytania, które zadął Markowi.
- Ale kto to jest, Marku?! Co się dzieje?..
- Nie pytaj - wyczytał chłopak z ruchu warg ukochanego. Profesor pochylił się i mocno, czule, jakby na pożegnanie ucałował Dawida w usta. Chłopak poczuł jak ciężka, mokra łza przeciska się przez jego zamknięte powieki. Za nią następna, następna i kolejne..
Te łzy były tak.. prawdziwe..
Marek wyszedł z niewielkiego pomieszczenia i zgasił światło zostawiając Dawida samego ze swoim strachem w kompletnych ciemnościach. Chwilę później chłopak usłyszał, jak drzwi wpadają z hukiem do wewnątrz kompletnie wyrwane z zawiasów. Dotarło do niego dudnienie ciężkich kroków dwojga ludzi. Weszli do pokoju i odezwali się do Marka. Chłopak nic nie słyszał, ale wiedział, że profesor będzie grał na zwłokę dopóki nie będzie pewien, że on, Dawid, jest bezpieczny. Otworzył więc bardzo ostrożnie drzwi i rozejrzał się, uważając, by nie zostać odkrytym. Zauważył jak jeden z mężczyzn zadaje cios Markowi. Profesor ciężko upadł na podłogę. Złapał się za głowę, a z pomiędzy jego palców przedostała się ciemna krew i ciurkiem spływała na jasną posadzkę.
Dawid instynktownie wyrwał się do przodu.
- Marek! - krzyknął wpadając do pokoju. Jeden z mężczyzn odziany w dres koloru khaki złapał go, zanim zdołał dosięgnąć rannego.
- Któż to nas odwiedził?! - Dawid zesztywniał. Znał ten głos. Nieśmiało podniósł głowę i spojrzał na stojącego przed nim Charliego.
- Znaleźliśmy swoją zgubę.. - usłyszał znajomy głos trzymającego go mężczyzny. Dawid drżał jak osika, nie mógł wydobyć z siebie głosu. Łzy spływały z jego śmiertelnie przerażonych oczu zalewając jego blade oblicze.
Jak to.. Skąd?
Bezmyślnie utkwił wzrok w ciężkich, wysokich wojskowych butach.
- Wynoście się. - Usłyszeli głos Marka. - Zabierajcie go i wynoście się! Już i tak za bardzo namieszaliście w moim życiu..
Dawid wpatrywał się w niego bezmyślnie.
Mężczyźni zaśmieli się szyderczo.
- Może mi się wydaje, ale nikt nie pytał cię o pozwolenie. - Dawid wyczuł gniew i szyderstwo w głosie swojego byłego i najwyraźniej przyszłego kata - Sylwka. Wojskowy szarpnął Dawidem i pchnął go w stronę profesora.
- No, mały - powiedział wyciągając broń z zawieszonej przy jego pasie kabury. - Pożegnaj się z tym żałosnym śmieciem..
- Proszę! - Dawid objął Marka zasłaniając go swoim ciałem - Nie róbcie mu krzywdy. Weźcie mnie, ale jego zostawcie w spokoju..
- Co za niesubordynacja - skwitował Sylwek z kwaśną miną. - Wstawaj. Wychodzimy.
Dawid westchnął głęboko i pocałował Marka. Jego łzy skapywały na zaciśniętą ze złości twarz ukochanego. Wiedział, że Marek nie chce by poszedł, nie chce go oddawać. Ale to nie on miał atut. Był bezbronny, sam jeden. Jedyne co mógł zrobić to pozwolić Dawidowi odejść i ewentualnie później próbować go odzyskać.
- Kocham cię. - szepnął Dawid. - Proszę cię, dbaj o siebie, za mnie.
Marek zbliżył dłoń na jego twarzy i uśmiechnął się smutno, bezradnie, przepraszająco. Chłopak czuł jak rozpacz dławi go w gardle.
Nagłe szarpnięcie za włosy postawiło go na nogi. Charlie z obłąkanym wyrazem twarzy zachichotał i przyciągnął go do siebie.
- Dawid! - krzyknął za nim profesor.
- To był rozkaz.
Potem wydarzenia potoczyły się szybko. Dawid usłyszał huk wystrzału i swój przeraźliwy krzyk. Marek opadł bezwładnie na podłogę. Chłopak wyrywał się jak szalony, nie zważając na ból, jaki sprawiał mu Charlie. Potworny śmiech obu mężczyzn rozniósł się po mieszkaniu, w którym nagle umarł cały świat. Dawid nie mógł się ruszyć, łzy zalewały policzki, kapały wielkimi kroplami na podłogę, na której zakwitła powiększająca się z każdą chwilą kałuża purpurowej krwi.
Charlie puścił włosy chłopaka, który bez sił opadł na kolana. Potworny ból rozdzierał jego serce, płacz nie przynosił ukojenia. Kątem oka dostrzegł Kocura, który minął go i podszedł do broczącego krwią, martwego ciała swego pana.
Chwilę przyglądał się kałuży krwi. W końcu pochylił łepek i zaczął pić.


Epizod 72


Arek i Kruk wstali wcześniej od innych. Być może dla tego, że było im trochę ciasno i niewygodnie w łóżku Tomka. Ubrali się i zeszli na dół by zrobić sobie kawę. Mijając wejście do salonu Arek przystanął zauważywszy wyciągniętego na kanapie rudowłosego chłopaka.
- Wstawisz wodę? - rzucił do krzątającego się po kuchni nic nie podejrzewającego Krzyśka i cicho wszedł do salonu. Chwilę przyglądał się leżącemu chłopakowi, potem przyklęknął przy kanapie i położył rękę na nagiej klatce piersiowej uśpionego.
- Ładny jesteś. - szepnął cicho i poczuł jak znajomy dreszcz przechodzi mu po plecach. Tomek prezentował się doskonale, pięknie zbudowany, opalony, prawie nagi, przykryty kocem. Uśpiony, spokojny, bezbronny..
Nie wiedząc o tym, że właśnie przed chwilą zbudzony Daniel, widząc Kruka w kuchni, ruszył w jego stronę i przechodząc obok salonu, zatrzymał się w jego progu. Obserwował wokalistę. Dziupla pochylił się nad twarzą rudowłosego i zaczął wilgotnymi wargami smakować jego usta. Daniel niczym piorun wtargnął do pokoju i jednym silnym ciosem powalił zaskoczonego blondyna. Czarnowłosy złapał go za fraki i uniósł nad ziemią. Jego oczy pałały wściekłością.
- Mówiłem byś się trzymał od niego z daleka!!!! - wrzasnął, zbudziwszy tym Tomka i ściągnąwszy do pokoju zaniepokojonego Kruka.
Tomek przetarł oczy i siadając na łóżku spojrzał na nich ze złością.
- Co za spęd?! Próba zespołu czy co? - Tomek przyglądał się wściekłemu Danielowi i wiszącemu nad ziemią Dziupli. Kruk już do nich dochodził. - Daniel, daj se luzu. Słabszych bijesz?
Uniósł się z kanapy i kompletnie ignorując pokłóconych muzyków wyszedł z salonu i udał się do łazienki.
- Co jest, Daniel? - Kruk położył przyjacielowi rękę na ramieniu. Wysłał przerażonemu Dziupli uspakajający uśmiech.
- Dobierał się do Tomka. - warknął Daniel.
Oczy Kruka pociemniały, spojrzał na wokalistę surowo.
- Igrasz z ogniem Arek. - szepnął sucho.
- Ja.. przecież nie chciałem go skrzywdzić! - tłumaczył się blondyn. W tym czasie Tomek wyszedł z łazienki i poszedł wyłączyć gaz pod czajnikiem z wrzącą wodą. - Chciałem tylko spróbować jak smakuje..
Słysząc to rudowłosy wychylił się z kuchni, zaczynając rozumieć co stało się powodem waśni.
- Powiedziałem jasno. Masz się nie zbliżać do Tomka. - Wysyczał Daniel przez zęby. Nie wyglądało na to by chciał darować Dziupli.
- Tomek ma rację - Kruk skrzyżował ręce na piersi i westchnął zrezygnowany - Nie powinieneś się na nim tak wyżywać.
- Kruk, znasz mnie. Jak ktoś raz zalezie mi za skórę to choćby nie wiem jak się starał, drugi raz nie popuszczę. I nie obchodzi mnie, że to cholerna ciota!
Tomek w końcu wszedł do pokoju. Położył na stole parującą kawę i powiedział pod nosem.
- Puść go. Wisi mi to co zrobił, a ty się podniecasz jak jakiś nawiedzony. Idź se pobiegaj, jak nie wiesz co zrobić z nadmiarem energii.
Daniel spojrzał na niego i napotkał wrogie, pewne siebie spojrzenie. Puścił Dziuplę i podszedł do rudowłosego.
- Przynieś mi też kawy - polecił.
- Wypchaj się! Służbę se znalazłeś? - prychnął chłopak i położył na stole długie zgrabne nogi.
Dziupla obserwował ich pilnie. Im lepiej poznawał Tomka tym bardziej się do niego przekonywał, tym mocniejsze wzbierało w nim pragnienie by się do niego zbliżyć. Jednocześnie nie mógł sprecyzować swoich uczuć i oczekiwań. Tomek był dla niego zagadką. Był jednocześnie pociągający dla mężczyzn i silnie heteroseksualny. Może właśnie dlatego był tak cholernie męski. Bił od niego tak wielki autorytet jak od Daniela, przez co między nimi wciąż panowało napięcie. Dziupla dobrze wiedział, że ten związek nie ma szans. W tej chwili uświadomił sobie jak usilnie obaj mężczyźni walczą o to kto będzie miał ostatnie słowo.
Wokalista podniósł się i pomaszerował do kuchni, skąd przyniósł trzy parujące kubki kawy. Położył jedną przed Danielem, jedną dał Krukowi, który w tym czasie rozsiadł się w fotelu. Dziupla usiadł obok niego na oparciu i nie spuszczając z oczu siedzących na kanapie mężczyzn, zaciągnął się aromatem czarnego eliksiru.
- Nogi ze stołu! - warknął czarnowłosy spoglądając groźnie na ignorującego go chłopaka. - Powiedziałem, żebyś mi przyniósł kawy.
- Ślepy jesteś? - Tomek wskazał stopą parujący kubek. Daniel w dalszym ciągu spoglądał na niego gniewnym, władczym wzrokiem. W końcu Tomek wstał, wziął ze stołu kubek i podał go Danielowi.
- Wkurwiasz mnie. - powiedział i wyszedł z pokoju.
Daniel warknął głośno patrząc za oddalającym się chłopakiem. Dziupla nie mógł wytrzymać i wybuchnął śmiechem. Kruk widząc wzrastającą w przyjacielu irytację zakrył mu usta dłonią. Kilka minut później usłyszeli głośną muzykę dobiegającą z pokoju muzycznego. Daniel dopił kawę i wstał z impetem. Bez słowa ruszył w tamtym kierunku.
Kruk zdjął dłoń z ust wciąż śmiejącego się Arka. Pociągnął go do siebie tak, że za chwilę blondyn siedział już na jego kolanach.
- Czas bym teraz ja wymierzył ci karę - uśmiechnął się czerwonowłosy ukazując białe kły. Dziupla przestał się śmiać i spojrzał zadziornie w jego czarne oczy. Objął ramionami jego szyję.
- Taaaak? - Zaciągnął zalotnie. - A co mi zrobisz?
Ręka Kruka znalazła się na jego kroczu, palce sprawnie odpinały guziki jego spodni.
- Erotoman! - zaśmiał się blondyn i wpił się wargami w jego usta.


Epizod 73


Daniel wszedł do pokoju muzycznego. Tomek przebierał w jego płytach siedząc po turecku na dywanie. Czarnowłosy usiadł obok niego i także zaczął przeglądać płyty. W końcu wyciągnął jedną i pokazał Tomkowi.
- Słyszałeś już to? - zapytał spokojnym głosem, choć w środku był zdenerwowany i, szczerze mówiąc, kompletnie nie wiedział jak ma się zachować.
- A co to jest?
- Taki rosyjski piosenkarz, śpiewa jakiś disco-pop. - wychwycił zdziwione, pytające spojrzenie - Ma wręcz operowy głos. Falset.
- Wahoa! Zarzuć.
Daniel włożył płytę do odtwarzacza, po chwili zabrzmiała dziwna, ni to popowa, ni jaka, muzyka która mimo wszystko zainteresowała rudowłosego. Gdy usłyszał głos wokalisty otworzył szeroko usta ze zdziwienia.
- To jest facet?
- No.
- Kastrat jakiś? Suuuuper! Pierwszy raz słyszę coś takiego!
- To nowe odkrycie w Rosji. *
- Mnie nrawitsja! Jesli by Anka eto usłyszała, nawierno upałaby**.
Daniel uśmiechnął się smutno. Tomek pociągał go tak bardzo, że wręcz tracił głowę. Teraz też poczuł zazdrość której się po sobie nie spodziewał. Nie podobało mu się, że chłopak myśli o dziewczynach. Nie podobało mu się, że chłopak może myśleć o kimkolwiek poza nim. Szczerze mówiąc był zazdrosny nawet o Dawida. Wiedział, że Tomek doskonale zdaje sobie z tego sprawę i że nic sobie z tego nie robi. Daniel przeklinał swoją zaborczość która tylko powoduje oddalanie się Tomka.
- Pewnie się nie wyspałeś.. - zgadł patrząc na cienie pod oczami chłopaka. Zeszłej nocy popili trochę i obaj rozochoceni mieli ochotę na sex. Daniel rozpalił chłopaka pieszczotami a potem zostawił go samemu sobie, po tym jak chłopak na chwilę stracił przytomność. Sam będąc w stanie silnego pobudzenia wyładował swoją gorycz na chłopaku, traktując go z góry. Tomek wściekł się i powiedział, żeby Daniel następnym razem się do niego nie zbliżał, jeśli nie chce skończyć, co zaczyna. Potem wziął koc i poduszkę i myśląc, że Dawid śpi w muzycznym, położył się w salonie.
Teraz Tomek zastanawiał się gdzie spał Kruk skoro Dawid, prawdopodobnie, spal w swoim pokoju na piętrze. Był coraz bardziej przekonany o tym, że atmosfera tego domu ani koledzy Daniela nie wpływają dobrze na przyjaciela. I na niego. Lepiej im było w akademiku, w jednym małym pokoiku, tylko we dwóch, gdy mieli święty spokój i czas do nauki. Ostatnimi czasy nauka była ostatnią rzeczą na której się koncentrowali. Tomek zaakceptował miłość Dawida do profesora. Chciał, by chłopak się niej trzymał, bo wiedział, że może mu przynieść tylko korzyść. Marek był dojrzały, poważny, odpowiedzialny. Ktoś taki najlepiej będzie umiał się zająć Dawidem. Natomiast miał wrażenie że tak jak Daniel zastawia sidła na niego tak też Kruk poluje na Dawida. Kto wie, jak to się może skończyć.
Tomek ponownie przeklął Charliego i jego bezmózgich kompanów przez których musieli z Dawidem uciec z akademika.
Właściwie Tomek nie musiał..
Teraz gdy o tym myślał, zdał sobie sprawę z tego jak tanio sprzedał swoją skórę. Zgodził się dawać ciała mężczyźnie który go fascynował. Przeprowadził się do niego i stał się jego utrzymankiem. Aż mu się zrobiło słabo, gdy przypomniał sobie opowiadania Dawida, jak to jeszcze kilka lat temu, by odłożyć sobie na studia chłopak umawiał się z mężczyznami w zamian za pomoc finansową. Jak mieszkał za darmo z mężczyzną który niejednokrotnie był bliski skatowania go na śmierć.
Tomek z całą siłą zdał sobie sprawę z tego jak nisko upadł.
Daniel pilnie obserwował jego twarz, nie mogąc wyczytać z niej ani nastroju ani myśli chłopaka. Wiedział jedynie, że coś jest nie tak i bardzo, bardzo mu się to nie podobało. Niepewnie położył dłoń na karku chłopaka. Tomek drgnął a po jego twarzy przebiegł wyraz obrzydzenia. Odsunął się i wstał z podłogi. Gdy szybkim krokiem opuszczał pokój, w domu rozległ się przeraźliwy, rozdzierający krzyk.


Epizod 74


Wszyscy rzucili się by sprawdzić co się dzieję. Tomek dopadł drabiny pierwszy i w mgnieniu oka przesadził jej stopnie. Zastał Dawida spłakanego, śniącego jeszcze na jawie. Chłopak był blady jak śnieg, trząsł się jak osika.
- Dawid, już dobrze - uspokajał go Tomek, tuląc do piersi. Chłopak objął go i płakał w jego ramionach jak dziecko. Oczy miał już czerwone od łez, wyglądał na naprawdę przerażonego. - To zły sen. Nie prawda!
Chwilę potem zjawił się przy nich Daniel.
- Znowu.. - szepnął. - Gdy byłeś w szpitalu Dawida bez przerwy dręczyły koszmary.
Położył dłoń na głowie brata i uspakajająco gładził go po włosach.
- Ja chcę do Marka - wyjąkał Dawid połykając łzy. - Muszę go bronić..
- Nic mu nie jest, nie bój się.. To był tylko sen..
- Ale Charlie.. i.. i.. Syl..wek.. oni mogą..
- Dawid, obiecuję, że już nigdy, przenigdy nie dopuszczę by ktoś w ten sposób namieszał ci w życiu - Tomek starał się uspokoić przyjaciela. Daniel widział konsternację i złość na jego twarzy.
- Braciszku, nie zapominaj że masz mnie.. Zawsze możesz na mnie liczyć. I obojętnie co by się działo ja zawsze będę po twojej stronie.
Dawid spojrzał na niego zapłakanymi oczami. Potem pociągnął nosem i rzucił się w stronę brata, chowając twarz w jego ramionach. Wtedy Daniel i Tomek spostrzegli, że Dawid jest kompletnie nagusieńki. Na jego ciele widniały rzucające się w oczy blizny. Obaj poczuli złość połączoną z bezradnością.
Co oni właściwie mogą? Co do tej pory zrobili by oszczędzić mu cierpień?
Do pokoju weszli Kruk i Dziupla. Kruk szybko doskoczył do chłopaka i położył rękę na jego nagich plecach. Tomek spojrzał na niego oskarżycielsko.
- Co się z nim stało? - zapytał Arek poprawiając zmierzwione włosy. Tomek słusznie zgadywał co przed chwilą robił z Krukiem w salonie.
- Trzeba przygotować świąteczne śniadanie - Tomek wstał i wskazał dwóm nowoprzybyłym wyjście. - Idziemy! - Rozkazał.
Arek rzucił mu pełne ognia spojrzenie. Tomek zaczerwienił się zdając sobie sprawę z tego, że wciąż jest tylko w bieliźnie.
Gdy wyszli Daniel i Dawid zostali w pokoju sami. Siedzieli tak przytuleni, bez słowa. W końcu Daniel zaczął cicho nucić skądś już Dawidowi znaną melodię a jego ciało poczęło się uspokajająco kołysać. Dawid powoli wracał do siebie, czując się bezpiecznie w szerokich, ciepłych ramionach starszego brata. W końcu szepnął cichym, smutnym głosem.
- Nie chcę go stracić. Rozumiesz mnie, prawda?
Daniel nie rozumiał. Albo mu się tak wydawało. Nie wiedział, czy chodzi mu o Tomka czy o Marka. Wstydził się zapytać. Potaknął tylko głową.
- Jestem bardzo złym bratem, prawda?
- Dlaczego tak uważasz?
- Nie wiem.. Chyba.. Jestem dla ciebie zbyt szorstki..
Daniel nie zaprzeczył. Faktycznie, często czuł, ze między nim a bratem stał mur. Dawid często odpychał go, zmrażał chłodem, rywalizował z nim o względy Tomka.
Tomek..
Daniel wciąż nie mógł pozbyć się wrażenia, że Dawid chce odzyskać Tomka, mimo że przecież nigdy go nie stracił.
Tak jak ubiegłej nocy gdy spali we trójkę. A właściwie mieli spać.. Ręka Dawida, który jest przecież zakochany w Marku, błądząca niebezpiecznie blisko intymności Tomka. Intymności która przecież należała do niego! Do Daniela! Sam nie wiedział co o tym myśleć. Ale bał się. Bał się, że jeśli zdobędzie Tomka, straci brata. I na odwrót.
- Nie znamy się jeszcze zbyt dobrze. Ale jesteśmy rodzeństwem. Musimy trzymać się razem. - Daniel spojrzał smutno w zaczerwienione oczy brata. - Czas nam pomoże. Tylko proszę, zaufaj mi..
Chłopak powoli kiwnął głową i odwrócił spojrzenie. Mężczyzna znów przez chwilę poczuł bijący od brata chłód.
- A teraz - odsunął chłopaka i uśmiechnął się - powinieneś doprowadzić się do porządku. Masz cale czerwone oczy i opuchnięte policzki. Czyżbyś nie chciał wyglądać ładnie odwiedzając profesora?
Dawid uśmiechnął się i atmosfera znów się ociepliła.
- Racja! - Chłopak energicznie otarł oczy. Wyszedł z łóżka a po chwili spojrzał na Daniela z niemałym zakłopotaniem.
- Oro?
Daniel wysłał mu pytające spojrzenie.
- A dlaczego ja jestem goły?
Myśli obu braci poszybowały do szykującego w kuchni śniadanie Kruka..


Epizod 75


Po śniadaniu, które zjedli raczej w cichej, przyjaznej atmosferze każdy zajął się swoimi prawami. Dawid poszedł szykować się do wizyty u Marka. Przygotował sobie odpowiedni strój, planował jakie dania ze sobą zabrać. Tomek wyszedł z Inukim na krótki spacer a Dziupla niedługo potem opuścił dom pod pretekstem jakiegoś ważnego spotkania z przyjacielem. W tym czasie Kruk i Daniel siedzieli w muzycznym pogrążeni w rozmowie.
- Może powinniśmy przygotować jakieś specjalne numery. W końcu taka duża trasa.
- Ja tam się martwię o obronę. Trzeba będzie zjechać z trasy by się stawić.
- Napisałeś już pracę?
- Jest u promotora. Właśnie po świętach mam ją odebrać by wysłuchać uwag i jeśli będzie wszystko o-kej oddać do druku.
- Zdolny jesteś. - Pochwalił Kruk. - Ja chyba ze swoją jeszcze się pomęczę.
- No uważaj, bo jak zacznie się trasa to już nie będziesz mógł latać za promotorem i załatwiać tego wszystkiego..
- E tam, przejmujesz się. Dam sobie radę. Właściwie to praca jest prawie skończona. Program już napisałem, teraz muszę tylko dokończyć oprawę graficzną i poprawić błędy tu i tam. O obronę nie mamy co się martwić. Na pewno uda nam się wcisnąć w jakiś wolny termin. Gdzie wtedy gramy?
- To chyba będą już ostatnie koncerty gdzieś na północy. Nie wiem, nie mam rozpiski.
- Ech.. I jak ty biedaku wytrzymasz tak długo bez Tomka, co?
- Nawet o tym nie wspominaj. A właśnie, czy on nie powinien już być z powrotem? Mówił że idzie tylko na trochę a nie ma go już.. - Daniel zerknął na zegarek - Dobrą godzinę..
Usłyszeli pukanie do drzwi i za chwilę ujrzeli głowę Dawida.
- Cześć, nie przeszkadzam?
- Cześć kochanie - Kruk wyszczerzył się w uśmiechu. - Chodź do nas!
- Nie widzieliście gdzieś Dziupli? - zapytał chłopak, siadając obok nich na podłodze. Na jego rękach spał malutki Yuki. - Coś ode mnie chciał i gdzieś wsiąkł. Mówił, że ma dziś czas, ale wyfrunął zaraz po wyjściu Tomka z Inukim. Wyglądał jakby mu się strasznie spieszyło.
- Tomek jeszcze nie wrócił? - Zapytał go Daniel zdenerwowany a brat zaprzeczył ruchem głowy.
Daniel westchnął i położył się na boku podpierając głowę na łokciu. To było prowizoryczne wyluzowanie, tak naprawdę jego ciało drżało z napięcia. Coraz silniej czuł pustkę gdy tylko chłopak był z dala od niego. Coraz częściej odczuwał rosnącą w nim zaborczą, desperacką żądzę. Tak bardzo pragnął mieć Tomka w całości, tylko dla siebie. Uzależnić go, usidlić, utemperować. Posiąść. Bał się że intensywność jego uczuć może zrazić do niego chłopaka, i miotał się w sobie nie wiedząc gdzie znaleźć dla nich ujście.
- Dawid, opowiedz mi o Tomku..
Brat spojrzał na niego zdziwiony. W końcu położył dłoń na futerku kociaka. Uśmiechnął się ciepło i spokojnie.
- Tomek.. On jest jak żywy ogień. - Milczał chwilę tak jakby się nad czymś zadumał. Przez głowę przelatywały wspomnienia czasów gdy ich przyjaźń dopiero rozkwitała. Gdy razem chodzili na imprezy w czasie których wszystkie niemalże panny wzdychały do Tomka, który zdawał się tego nie zauważać. Z błyskiem w oczach rozmawiał z Dawidem na temat swojego hobby - archeologii - które okazało się ich pierwszych mianownikiem, i jak się miało okazać, nie ostatnim. Pamiętał Tomka słuchającego wieczorami muzyki, zaczytanego w lekturę książki, z ołówkiem w zębach. Pamiętał pierwsze spotkanie z rodziną Tomka, jego przepraszający uśmiech i kryjącą się w oku radość i dumę. I gdy z Anią, tylko we trójkę, całymi nocami tułali się po mieleńskich lokalach, by w końcu nad ranem paść bez tchu w jednym wąskim namiocie, niemalże jedno na drugim.. - Zawsze był opiekuńczy. Ciepły i silny. Nigdy nie wykorzystywał siły przeciwko słabszym. Był szalony ale nigdy nie tracił kontroli. Wszyscy czuli do niego respekt, słuchali go, chcieli znać jego zdanie.. - Dawid posmutniał tak nagle, że żaden z mężczyzn nie mógł tego nie zauważyć. Milczeli, chcąc zachęcić go by mówił dalej ale czekali na próżno. Dawid ponownie zagłębił się w swoje myśli i czując się w nich całkowicie zagubiony i rozerwany nie potrafił pozbyć się wrażenia, że zbyt wiele ostatnio się zmieniło.
Tomek się zmienił. On sam zresztą też. Ich życie w ciągu ostatnich kilku tygodni przewróciło się "do góry nogami". Najpierw zjawił się Marek. I oczarował go bez reszty. Przez miłość do Marka, Dawid zaczął się oddalać się od Tomka, którego przecież kocha do tej pory.. Ta chwila nieuwagi spowodowała katastrofę. Tomek znalazł się w pułapce zastawionej przez władczego, zaborczego mężczyznę który.. na nieszczęście.. okazał się jego - Dawida - rodzonym bratem. Kimś, kogo istnienia nawet nie podejrzewał. Nie mógł z nim walczyć. I na jego oczach Tomek zaczął się zmieniać.. Na początku stał się nerwowy i sprawiał wrażenie wiecznie spiętego. Płonął niemalże bez ustanku, aż Dawid mógł wyczuć żar, zauważyć strzelające iskry. Potem czując się coraz bardziej zagubiony, a jednocześnie będąc coraz usilniej oplątywany siecią jego demonicznego brata, zaczął się szamotać, w efekcie raniąc się i zaplątując jeszcze bardziej. Powoli tracił niezależność i pewność siebie.. Zatracał się w uczuciu jakim obdarzył go Daniel. Nie znając ucieczki, nie szukając wyjścia z labiryntu. Dawid miał wrażenie że Tomek powoli się poddaje. Że traci siebie..


Epizod 76


Minęło dobre pół godziny w czasie których Dawid zagłębiał się w sobie, natomiast Daniel nie spuszczając z niego wzroku usilnie starał się zlustrować jego myśli. Kruk natomiast, przygrywając cicho znaną obu braciom melodię z dzieciństwa sam także oddał się zadumie.
Wiedział jak silnym staje się przywiązanie Daniela do Tomka. Jak intensywne uczucia obudziły się w do tej pory uśpionym i szczelnie zamkniętym sercu przyjaciela. Po śmierci Michała Daniel zamknął się w sobie i do tej pory takim już pozostał. Kruk pamiętał jeszcze Daniela z pierwszego roku technikum. Jakim był słodkim, miłym chłopakiem. Jak bardzo wpatrzonym w Michała który był.. tak.. był jak żywy ogień.. Był jak Tomek.. Ale nie jak Tomek dla Daniela, ale właśnie jak Tomek dla Dawida. Opiekuńczy, silny, przyjacielski. Godny zaufania.. Tomek którego stworzył Daniel był chaotyczny, nieprzewidywalny.. Kruk martwił się o przyjaciela. Nie wiedział do czego może doprowadzić ta desperacka miłość.. Brakowało mu Daniela. Tego którego tak dobrze znał, z którym dorastał, założył zespół..
Kruk wspomniał smukłe ciało przyjaciela i jego cichy płacz..
"Boję się" powtarzał kryjąc głowę rękoma a z oczu pierwszy raz od wielu, wielu lat popłynęły mu łzy. Wtedy Kruk zrozumiał, że ten młody chłopiec który ubóstwiał Michała, którego oczy były czyste i szczere, którego uśmiech zawsze tak bardzo go zachwycał, tak naprawdę nigdy nie zniknął. On cały czas ukrywał tego chłopca głęboko w sobie, budując demoniczną osłonę, zakładając maskę która skutecznie odbijała wszelkie ataki..
Krzysztof przypomniał sobie okres kiedy ich przyjaźń umocniła się i nabrała intensywności. Obaj zdawali wtedy na studia, Daniel na lingwistykę a Krzysztof na informatykę. Egzaminy zbiegły się w czasie. Wynajęli wspólny pokój w schronisku młodzieżowym. Już wtedy obaj mieli wspólne zainteresowania, próbowali razem coś stworzyć, były to początki The White Death. Ostatniego dnia po egzaminie wrócili do pokoju bardzo zadowoleni i od razu postanowili to opić.. Po kilku piwach zaczęli tracić nad sobą kontrolę. Śmiali się i żartowali, zbliżając się do siebie coraz bardziej. W końcu zaczęli się dotykać. Kruk starał się pieścić Daniela tak delikatnie i czule jak tylko potrafił. Wiedział przecież co stało się kilka lat wcześniej.. Nie chciał być natarczywy, nie chciał go skrzywdzić. Ich pocałunki z początku przypadkowe, nieco przypominające zabawę przerodziły się w pełnie namiętności i pożądania. Daniel pozwolił się rozebrać a Kruk mógł wreszcie napawać się w pełni jego przepięknym smukłym ciałem. Pochwycił go w ramiona i przeniósł na łóżko. Daniel jęczał cicho w potokach pocałunków.. Wtedy, gdy wilgotne usta i pożądliwe dłonie Kruka zbliżyły się do ukrytej między pośladkami dawnej rany przyjaciela, Daniel odskoczył i ukrył się w kącie. Jego drżące dłonie wplątały się w długie czarne loki zasłaniając twarz rękoma..
" Boję się.. " szepnął głosem Daniela sprzed lat. Łzy jedna za drugą skapywały na zimną podłogę.
Nawet teraz, na wspomnienie tamtej chwili Kruk poczuł ściskanie w gardle.
" W porządku.. " Jego głos był jak przetykany bólem, który poczuł w głębi swojej duszy. " Nie zrobię ci krzywdy.. Nie dotknę cię" obiecał i podszedł do drżącego przyjaciela. Uniósł go na rękach i zaniósł na powrót do łóżka. Ułożył się obok niego i otulił go szczelnie kołdrą. Daniel powoli się uspokajał ale Kruk wiedział, że łzy były w tym momencie bardzo wskazane. Nie zdrowo jest tłamsić w sobie żal i smutek, gromadzić je.. Wiedział że prędzej czy później ten kielich musi zostać opróżniony.. Leżeli tak jeszcze godzinę zanim Daniel się nie uspokoił, potem Kruk zaczął ponownie go pieścić. Tym razem nawet nie zbliżał się do rany. Gdy wziął przyjaciela w usta, Daniel zanurzył dłoń w jego długie czarne lśniące włosy i kierował ruchami jego głowy. Jęczał tak rozkosznie, że od samego obserwowania i słuchania go Kruk doświadczył silnego orgazmu. Wtedy Daniel opętany żądzą zwinnie przemieścił się za Kruka i zaczął sam pieścić ciało przyjaciela. Jego dłoń wprawnie masując pulsujące zakończenie*** przyjaciela wycisnęła zeń ostatnie potoki spermy. "Pragnę cię.." szepnął Daniel. Kruk położył głowę na poduszce i wypiął się do Daniela zachęcająco. Zaciskając mocno powieki poczuł wciskające się weń zwilżone wcześniej w jego własnych ustach ciało przyjaciela. Tamtej nocy oddał się przyjacielowi kilkakrotnie. Był to jego pierwszy i ostatni raz z aktywnym mężczyzną. Od tamtej pory Kruk marzył wręcz o tym by posiąść przyjaciela..
Z zamyślenia wyrwał Kruka cichy głos Daniela.
- Kruk, co ty się tak rumienisz? - Przyjaciel spoglądał na niego podejrzliwie - Tak się zastanawiam, czy ty czasem nie przeskrobałeś czegoś dziś w nocy..
Dawid słysząc to spłonął rumieńcem.
- Bez obaw - Kruk zaśmiał się i uspokoił nagłe bicie serca. Znał zdolności przyjaciela do czytania ludziom z twarzy i cieszył się, że nie został przejrzany na wylot. - Tą noc spędziłem w Dziupli.
Dawid czerwony na twarzy zamknął oczy zaszokowany bezpośredniością czerwonowłosego.
- No jasne - Daniel zaśmiał się cicho. Potem przeniósł spojrzenie na brata. Uniósł się i usiadł po turecku. - Dawid.. - Chłopak spojrzał na parę chabrowych, nie znoszących sprzeciwu, niemalże hipnotyzujących oczu. - Co ci się śniło?
Młodzieniec wahał się przez chwilę ale nie potrafił ukryć się przed natarczywym spojrzeniem. Oczy zaszły mu mgłą i drżącym głosem odpowiedział cichutko.
- Śniło mi się, że Charlie i Sylwek.. zabili.. Ma.. - Głos uwiązł mu w gardle a przed oczami pojawiła się przerażająca wizja ze snu. Chłopak pobladł a nagły fikołek żołądka zmusił go do szybkiego udania się do ubikacji.


Epizod 77


- Co to za Charlie? - Zapytał w końcu Kruk. Z sąsiadującej z pokojem muzycznym ubikacji słychać było odgłos wymiotowania.
- Charlie.. - Daniel zmarszczył brwi. - Kruk, pamiętasz jak mówiłem ci dlaczego Dawid i Tomek byli w szpitalu?
- Mówiłeś, że pobili ich studenci.. Aaa.. Więc Charlie i ten Sylwek to..
- Nie. Nie chciałem ci tego mówić, ale wygląda na to, że muszę. Może choć trochę mnie zrozumiesz..
Kruk patrzył na niego pytająco. Daniel wstał z podłogi i podszedł do okna. Na zewnątrz było biało od padającego bez ustanku mokrego śniegu.
- Tomek nie został pobity przez studentów. To Arek nasłał na niego swoich kumpli.
- Dziupla? - Kruk wydawał się naprawdę zszokowany. Powoli uniósł się z podłogi podszedł do stojącego przy oknie Daniela. Oparłszy się o ścianę, krzyżując ręce spoglądał na przyjaciela wyczekująco.
- Tak. Jak wiesz ja wtedy leżałem w szpitalu ze złamanym żebrem.
- Więc Dziupla zaplanował zemstę. Chciał dać Tomkowi nauczkę..
- Tak. Natomiast w tym czasie w akademiku, korzystając z nieobecności Tomka Charlie i jego kumple zasadzili się na Dawida. Charlie pobił Dawida i brutalnie zgwałcił. Gdy Tomek wreszcie dotarł do akademika, został zaskoczony. Po uderzeniu jakie otrzymał Tomek stracił przytomność i obudził się dopiero rano by do mnie zadzwonić. Gdy ich z Markiem znaleźliśmy wyglądali wręcz tragicznie. Dawid miał na całym ciele nabrzmiałe krwią ślady od grubego, ciężkiego pasa, wykręcone ręce. Był apatyczny, zupełnie nie wiedział co się z nim dzieje.
Kruk był bordowy ze złości. Trząsł się, a z oczu sypały mu iskry.
- Charlie... Jak Manson. Jak się ten sukinsyn nazywa?
Daniel położył rękę na ramieniu przyjaciela i westchnął widząc malującą się na jego twarzy determinację i żądzę zemsty.
- Charlie ma haka na Marka i Dawida. Zdjęcie które może zniszczyć karierę Marka i bardzo zaszkodzić Dawidowi na studiach. Teraz najważniejsze jest by odzyskać odbitki i dać nauczkę tym gnojkom.
- Wchodzę w to - zadeklarował Kruk jak zwykle pod wpływem impulsu. Daniel uśmiechnął się ciepło, znał Krzysztofa na tyle by przewidzieć tę reakcję.
- Tylko spokojnie. Ty i mój Tomek macie taki sam zapał do bitki. Jak już się nabuzujecie to nic was nie powstrzyma..
- Spoko. Jak będzie trzeba to zakopię ich w lesie!
- Nie! - Usłyszeli jęk Dawida. Odwrócili głowy i ujrzeli opartego o framugę drzwi bladego Dawida. Miał czerwone, zapuchnięte oczy i takież same wargi.
- Daniel, - szepnął cicho zmęczonym głosem - to dosyć krępujące więc nie rozpowiadaj tego wszem i wobec.
- Kruk to mój najlepszy przyjaciel. Możesz mu ufać.
Dawid powstrzymał się od komentarza, tylko westchnął ciężko wbijając wzrok w podłogę. Kruk z zaciśniętymi wargami podszedł do Dawida.
Rany, jacy oni są do siebie podobni, przebiegło mu przez myśl.
Kruk wyciągnął rękę i ostrożnie pogłaskał chłopaka po włosach.
- Gdybym wiedział wcześniej, że masz problemy.. - Zaczął Kruk a Daniel nie spuszczał ich z oczu. Znał to brzmienie głosu przyjaciela. - Nigdy bym do tego nie dopuścił.
Dawid prychnął i mijając go wszedł w głąb pokoju. Usiadł na kanapie i spojrzał smutno na śpiącego spokojnie w koszyku Yukiego.
- Pozwól mi cię chronić! - Zadeklarował Kruk podniesionym głosem.- Chcę troszczyć się o ciebie! Będę..
- Nic mnie nie obchodzi co się ze mną stanie! - Przerwał mu Dawid nie patrząc na niego. - Nie rozumiesz?
Milczeli przez chwilę wpatrując się w opuszczoną głowę chłopaka.
- Najważniejsze by Marek był bezpieczny.. - Zauważyli że po policzku chłopaka spłynęły łzy. - By był bezpieczny..
Kruk i Daniel spojrzeli na siebie porozumiewawczo. Za chwilę obaj siedzieli już na kanapie po obu stronach Dawida.
- Już dobrze. - Szepnął Daniel i objął brata. - Każdy ma kogoś kogo chce chronić nawet za cenę swojego życia. Podczas gdy będziesz chronił Marka pozwól nam chronić ciebie..
Dawid uniósł twarz i spojrzał na spoglądającego nań ciepło i ze zrozumieniem Daniela. W końcu młodzieniec uśmiechnął się i przytulił starszego brata.
- Cieszę się, że Tomek trafił na CIEBIE.. - Szepnął ale słysząc siebie wypowiadającego te słowa znów poczuł ukłucie w sercu. Daniel zaśmiał się cicho. Kruk spoglądał na nich smutno. Nie mógł zrozumieć dlaczego świat krzywdzi ich tak mocno. Tak jakby uwziął się na nich..
Krzysztof zawsze chciał chronić Daniela. Od momentu gdy go ujrzał po raz pierwszy do dziś dnia. Teraz nawet mocniej..
- A kim jest Sylwek? Czy to jeden z nich? - Zapytał wreszcie Kruk i wraz z Danielem popatrzyli na Dawida wyczekująco. Chłopak pokręcił głową i uniósł się z kanapy.
- Przepraszam - zaczął nie patrząc na nich. Pochylił się nad koszem ze śpiącym Yukim. Kociak przeciągnął się i ziewnął rozkosznie. -Nie chcę o nim mówić. - Dawid odwrócił się do nich tyłem i skierował się w stronę wyjścia. - Nie potrafię..
Daniel zasępił się.
Sylwek..
Kolejny czarny charakter z życia mojego brata? Ktoś pokroju Charliego? A może.. Jeszcze gorszy..
Dawid, biedaku, najwyraźniej działasz na takich mężczyzn niczym wabik.
Daniel zerknął na zegarek.
Ponad dwie godziny..


Epizod 78


Daniel przeszukiwał okolicę zdenerwowany zniknięciem Tomka. Był pewien że Dziupla maczał w tym palce i aż włos mu się na głowie jeżył ze złości. Miał nadzieję, że Tomek szybko znajdzie się na powrót u jego boku. Pod jego nadzorem..
Daniel przygnębiony i coraz bardziej zirytowany przedzierał się przez zaspy śniegu.
Wypadek? Boże, nie! Jeśli by mu się coś stało..
Potrząsnął głową odsuwając od siebie odbierające rozum myśli.
Tomek! Wracaj!
Zabiję każdego kto spróbuje mi go odebrać! Nic się poza nim nie liczy. Ani studia, ani zespół..
Dawid..
Kruk..
Tylko oni..
Daniel bał się odpowiedzieć sobie na pytanie, życie którego z tych trzech jest dla niego najcenniejsze. Przystanął przytłoczony nagłą myślą.
Ty jesteś jak czerwona płachta.. Kusisz.. Wabisz mnie w swoimi zdradliwymi, niepewnymi ramionami.. Przysłaniasz mój umysł i świata poza tobą nie widzę.. Tak naprawdę.. To ty mnie posiadłeś..
Daniel przemókł już całkowicie. Nogi miał mokre od ciągłego brodzenia po kolana we wciąż przybywającym śniegu. Buty dawno już straciły apreturę, płaszcz także przemókł do ostatniej nitki. Zimny wiatr mroził długie mokre włosy.
Koguciku, gdzie jesteś?
Mój rudowłosy elfie! Gdzie mam cię szukać? A jeśli potrzebujesz mojej pomocy..!
.. Dlaczego uparłeś się by iść samemu? Ja tak lubię być przy tobie.. Z tobą..
Wskaż mi drogę. Jak mam sprawić byś mnie pokochał? Co mam zrobić?
Daniel poczuł klepnięcie w ramię. Obrócił się w ułamku sekundy ale nie ujrzał ukochanego, wymarzonego oblicza.
- Daniel? Coś się stało? Wyglądasz na zdenerwowanego..
- Profesor Jankowski! Dzień dobry.. Rzeczywiście jestem odrobinę zdenerwowany. Ale to nic.. - zamilkł na chwilę starając się poukładać swoje myśli. Drżał z zimna jak osika. - Jak mijają święta?
- No tak.. Święta. Szczerze mówiąc przyniosły dużą ulgę. Wreszcie mam trochę wolnego czasu i mogę kontynuować pracę nad książką.
- To znaczy, że profesor nie świętuje?
- Ależ jak najbardziej! Mam nawet choinkę - zaśmiał się. - A co u ciebie?
- Dziękuję. Pierwszy raz spędzam święta z Dawidem.. tak.. w rodzinie. - Marek pokiwał głową. - Poza tym święta spędzają u mnie jeszcze koledzy z zespołu. Nie jest wiec nudno.
- To miło.. A.. jak on się czuje..? - Daniel zauważył wahanie i nieśmiały rumieniec na obliczu profesora. Ruszyli powoli przed siebie w stronę wyjścia z parku, gdzie stał zaparkowany samochód Marka ( ulice są stale odśnieżane ).
- Dawid mało sypia a gdy już zaśnie miewa koszmary. Zanim Tomek wrócił ze szpitala nie mógł nic jeść i był bardzo przygnębiony.
- Dawid.. - Wyrwało się profesorowi. Daniel wyczuł w jego glosie prawdziwą troskę. Marek był zaniepokojony i chciał zapytać o coś więcej ale nie miał odwagi.
- Zresztą.. - Daniel wybawił go z opresji - sam pan go może zapytać. Właśnie się dziś do pana wybiera..
- Do mnie?
Serce Marka przystanęło na chwilkę a potem zaczęło bić jak oszalałe.
- Tak. Pichcił wszystko pod pański gust i teraz chce urządzić panu prawdziwe święta. - Zaśmieli się obaj - Mój przyjaciel Kruk zabierze go do pana.
Marek wspomniał wysokiego odzianego w skórę czerwonowłosego mężczyznę ze sklepu..
- E.. Teraz?
- Mieli się zbierać o szesnastej..
- O kurcze! - Żachnął się Marek - A ja mam taki bałagan u siebie. No nic.. W takim razie się zbieram. - Uśmiechnął się do Daniela zawstydzony. Czarnowłosy zaśmiał się szczerze. Dobrze rozumiał co w nim tak bardzo pociąga Dawida..
- Życzę wam udanego wieczoru.
- Dziękuję Danielu. I ja tobie życzę udanych świąt. A teraz wracajmy do domów. Obaj przemokliśmy na amen.
- Racja. Do widzenia, profesorze. - Marek kiwnął mu na pożegnanie wsiadając do swojego ciemnozielonego volvo.


Epizod 79


Dawid szykował się do wizyty u Marka. Był strasznie podekscytowany, z nerwów bolał go żołądek i od rana nie mógł nic przełknąć. Zawczasu spakował rzeczy które chciał ze sobą zabrać, łącznie z prezentem i kilkoma nie wymagającymi lodówki potrawami ( np. ciasta). Teraz siadł przy biurku i nerwowo pocierał skronie. Czuł jak mocno wali mu serce, jak drży na całym ciele. Od tak dawna marzył już o Marku. Nie wiedział jaka będzie reakcja profesora na jego przybycie. Wyrzuci go? Będzie traktował go chłodno? Z rezerwą.
Chłopak jeszcze raz spojrzał na rozłożone na łóżku przygotowane ubranie. Był to granatowy garnitur z kamizelką. Poza tym biała koszula, którą przed chwilą wyprasował i wstążka do przewiązania włosów. Niebieskie skarpetki i luźna, nowa, droga bielizna. Wypastowane buty lśniły jak nowe. Dawid przyglądał się stojącej na stole niewielkiej fiolce.
Afrodyzjak. Perfumy których użył za pierwszym razem, lekko słodkawy, podrażniający zapach.. Zawsze skuteczny..
Dawid westchnął cichutko i ostrożnie spakował buteleczkę do plecaka.
Zerknął na swoją twarz w lustrze i przeraził się widząc cienie malujące się pod oczami i zaczerwienione oczy.
- Wyglądam przeokropnie - skwitował i kładąc dłoń na wklęsłym brzuchu.. - Skóra i kości. Można się o mnie skaleczyć..
Chłopak chwycił swoje przybory higieniczne i ręcznik, uniósł się z krzesła.. i upadł czując zawrót głowy.
- Jestem żałosny - stwierdził unosząc się powoli na rękach.
Dawid zszedł na dół po drabinie i skierował się do łazienki. Tam zaczął przygotowywać swoje ciało, golić niepożądane owłosienie, wsmarowywać pielęgnacyjne wonne olejki. Umył dokładnie włosy i zęby, przepłukał gardło.
Gdy był już usatysfakcjonowany wyszedł zostawiając po sobie słodkie zapachy wyszukanych wonności. Przesłonięty jedynie ręcznikiem, gorący i miejscami wilgotny jeszcze chłopak skierował się na powrót do swojego pokoju. Na schodach jednak siedział Kruk odcinając mu drogę na piętro. Chłopak zrobił zakłopotaną minę widząc oceniające go spojrzenie czerwonowłosego muzyka. Mężczyzna zaciągnął się i uśmiechnął ironicznie pod nosem.
- To dla niego, tak? - zapytał gorzko.
- Oczywiście - oświadczył chłopak spoglądając na niego surowo. Chciał minąć Krzyśka, ale rozparty na schodach mężczyzna skutecznie mu to utrudniał. - Jeśli mnie zechce. - Chłopak zauważył rosnącą na twarzy mężczyzny irytację.
- Tak.. - Kruk zatrzymał spojrzenie na przeoranym głęboką blizną biodrze Dawida. Złagodniał i uśmiechnął się smutno. Odsunął się tak by chłopak mógł bez przeszkód przejść po zajętych przez niego stopniach. Dawid ruszył z ociąganiem, lecz gdy już znalazł się blisko mężczyzny, ten chwycił go nagle za nadgarstek i pociągnął w dół. Chłopak straciwszy równowagę upadł wprost w jego oczekujące ramiona.
- Zwariowałeś? - syknął Dawid oburzony. Ręcznik zsunął mu się z bioder po czym na jego policzkach zakwitł różowy rumieniec. Kruk położył dłoń na jego pośladkach i szepnął mu wprost do ucha:
- Jeśli się nie sprawdzi zawsze możesz liczyć na mnie.. - zaoferował.
Dreszcz przebiegł chłopakowi wzdłuż kręgosłupa.
- Dziękuję, nie skorzystam - warknął chłopak sięgając dłonią po ręcznik.
W tym momencie usłyszeli odgłos otwieranych drzwi. Mały Inuki kilkoma susami przesadził przedpokój i biegał teraz po pokojach, najwyraźniej poszukując Daniela. Tomek szybko pozbył się obuwia i niedbale rzucając kurtkę przeszedł przez korytarz w stronę drabiny, gdzie przystanął zauważywszy nagiego przyjaciela z Krukiem w niedwuznacznej pozycji. Skrzywił się i zgrzytnął zębami, potem chwycił Dawida za rękę i z siłą przyciągnął go do siebie. Skarcił go wzrokiem i zaprowadził do pokoju muzycznego. Dopiero gdy zamknęły się drzwi do pokoju Kruk zauważył stojącego przed sobą Dziuplę. Blondyn miał zaczerwieniony policzek i potargane włosy. Oczy smutno spoglądały gdzieś w dal.
- Co się stało? - Kruk starał się zorientować w sytuacji. Z tego co mógł się domyśleć Arek i Tomek byli gdzieś razem. I doszło do bójki. - Dlaczego on jest taki wściekły?
- Wściekły? - powtórzył cicho Dziupla a Kruk wyczuł w jego lekko płaczliwym głosie nutę ironii. - On jest JUŻ spokojny..
Kruk zgrzytnął zębami.


Epizod 80


Daniel idąc w stronę domu zauważył z daleka samochód Dziupli. Nie zwrócił na to zbytniej uwagi, ale wchodząc na osłonięty od śniegu ganek usłyszał już ciche ujadanie Inukiego. Z bijącym sercem otworzył drzwi i przywitał się z czekającym w progu szczeniakiem. Rozejrzał się i z ulgą stwierdził obecność kurtki i butów Tomka. Chwilę później jednak napotkał zdenerwowane, smutne spojrzenie przyjaciela. Kruk stał oparty o ścianę, niedaleko wejścia do kuchni. Najwyraźniej czekał na niego. Daniel wysłał mu pytające, zaniepokojone spojrzenie. Usłyszeli głuchy hałas na piętrze.
- Dobrze, że już jesteś, bo byście się minęli.. - oznajmił sucho. Z kuchni wychyliła się postać wokalisty. Nie sposób było nie zauważyć śladu na policzku i ukrytego w spojrzeniu strachu i poczucia winy.
Daniel wyskoczył z butów i nie zdejmując płaszcza jak burza popędził po schodach wprost do pokoju rudowłosego chłopaka.
Pokój stał pusty. Zniknęły bibeloty, książki, i wszystkie rzeczy Tomka. Przy drzwiach stała duża walizka i torba podróżna. Rudowłosy zapinał zegarek na ręku. Był ubrany w suche rzeczy, gotowy do wyjścia..
- Co się stało? - Daniel zrobił kilka kroków w stronę odwróconego bokiem, poważnego chłopaka.
- Znowu zapomniałeś zapukać - westchnął chłopak bez przekonania. Uśmiechnął się uspakajająco. - Wyprowadzam się.
Minęła dobra chwila zanim do Daniela dotarł sens słów rudowłosego.
- Ale.. dlaczego? - odezwał się w końcu stłumionym głosem. - Przecież nie zdążyłeś jeszcze pomieszkać! Dokąd jedziesz? Kiedy wrócisz?
Tomek spojrzał na niego zmęczonym wzrokiem.
- Powiedziałem, że się wyprowadzam. Nie mam zamiaru tu wracać. Chcę spędzić resztę świąt z rodziną.
Daniel spoglądał na niego jakiś czas nie widzącym wzrokiem.
- Źle ci tutaj? - Mokre włosy przesłoniły jego twarz. Objął się ramionami chcąc uspokoić drżenie ciała. Powoli pogrążał się w sobie, ukrywając głęboko wrażliwą, spragnioną miłości istotę. Mroczny demon o pozbawionym uczuć obliczu uniósł głowę i przewiercał chłopaka zimnym wzrokiem. Tomek zdrętwiał. Kilka sekund nieuwagi i mężczyzna był już przy nim. Jego lodowata dłoń otoczyła szyję chłopaka i zacisnęła się odrobinę.
- Pytałem, co ci się tu nie podoba? - Jego głosem można było by naostrzyć kosę.
Tomek z przerażeniem zdał sobie sprawę, że długowłosy znajduje się w jakimś dziwnym transie. Jego ręka zaciskała się z każdą chwilą coraz mocniej i chłopakowi zaczynało brakować powietrza.
- Puszczaj - wycharczał próbując rękoma odgiąć zaciskające się jak imadło palce. - Da..niel.. - Nic nie skutkowało. Chłopak stracił zimną krew i z całej siły uderzył Daniela w brzuch. Mężczyzna puścił go i zgiął się w pół.
Tomek zaczerpnął powietrza i oddychał ciężko jakiś czas.
- Odbiło ci kretynie?! - krzyknął w końcu. - Chcesz mnie zabić?!
Daniel uniósł głowę i spojrzał na Tomka z podłogi. Miał na twarzy wypisaną rozpacz, w oczach pojawiły się łzy.
Rudowłosy rozmasowywał sobie szyję.
- Powiedz mi chociaż dlaczego.. - szepnął cicho Daniel unosząc się na kolanach i siadając na swoich stopach. Krople wody spływały po jego twarzy. - Co się stało?..
- Nic się nie stało. - Chłopak spojrzał na niego i westchnął cicho. - A co miałoby się stać?
Uśmiechnął się ironicznie.
- Facet, a czego ty się tak właściwie po mnie spodziewałeś, co? Na co liczyłeś?
Daniel wysłał mu gniewne spojrzenie.
- A jak ci się wydaje? - zapytał w końcu.
- Daniel.. - Tomek podszedł do czarnowłosego i uklęknął na jednym kolanie. Położył mu rękę na ramieniu. - A jaki to ma sens?
Daniel milczał.
- Do czego nas to doprowadzi? Dawid ma ciebie i świetnie dacie sobie radę beze mnie. Może dzięki temu będziecie mogli bliżej się poznać. A ze mną równie dobrze możecie się kolegować gdy będę mieszkał w akademiku.
- Nie wrócisz do mnie?
- Do ciebie? A po co?
- Jak to po co? Przecież jesteśmy razem! Kocham cię, zapomniałeś?
Tomek zaczerwienił się i uśmiechnął smutno.
- Ale ja.. - Powstrzymał się w ostatniej chwili. Odetchnął głęboko i opuścił wzrok. - Daniel.. Ja nie jestem gejem. Nie jestem nawet bi. Próbowałem, sam wiesz. Cieleśnie jest niby wszystko o-kej, ale.. To nie to..
Tomek powoli uniósł się i wyciągnął rękę by pomóc Danielowi wstać z podłogi. Mężczyzna zignorował ofertę.
- Ale wczoraj mówiłeś..
- Że nie jesteś mi obojętny? Tak, to prawda. Bardzo cię lubię. O wiele bardziej niż bym chciał i prawdopodobnie bardziej niż na to zasługujesz. Nie wiem na czym to polega, ale ty i Dawid działacie na mnie jak narkotyk. Kusicie i uzależniacie. Daniel, kocham twojego brata, ale nawet on nie byłby w stanie zrobić ze mnie pedała. Spróbowałem. Wiem czym to smakuje. I dziękuję za nowe doświadczenia. Ale od teraz chcę znowu być sobą.
Daniel opuścił głowę i zastygł bez ruchu. Z oczu bezustannie płynęły łzy.
- No nic. Czas się zbierać. - Tomek podszedł do wyjścia i otworzył drzwi. - Opiekuj się Malinką. Dzięki za Inukiego.. ale nie mogę go ze sobą zabrać do domu ani do akademika. Nim też się opiekuj.. - Stał chwilę bez ruchu po czym na powrót zamknął drzwi. Szybkim krokiem zbliżył się do skulonego mężczyzny i ponownie przy nim przyklęknął. Objął ramionami jego drżące ciało i czule pogładził po włosach.
- Daniel, zdejmij to mokre ubranie..
Czarnowłosy uniósł głowę i spojrzał na niego mokrymi oczyma.
Jakiż on był teraz podobny do Dawida!
- Tomku.. Koguciku.. Proszę nie zostawiaj mnie.. - Daniel łkał. Tomkowi serce się krajało. Pierwszy raz widział go w takim stanie. - Kocha..
Rudowłosy zamknął mu usta pocałunkiem.
Smakowali się zachłannie, jak gdyby chcieli zatrzymać się przy sobie jak najdłużej. Dłonie Tomka powoli objęły twarz czarnowłosego i czując że i jemu zrobiło się wilgotno w oczach, odsunął się powoli.
- Cieszcie się świętami z Dawidem.. - Tomek wstał z podłogi i szybkim krokiem podszedł do swoich tobołów. Zarzucił torbę na plecy i ujął w dłoń walizkę. - Trzymaj się. Zadzwonię.
Wyszedł.
Daniel opadł bez woli na podłogę i zapłakał głucho.


Epizod 81


Dawid czekał na niego na dole. Trzymał w ręku wypchany po brzegi plecak. Wyglądał ślicznie ale miał smutne oczy. Widząc schodzącego po drabinie Tomka, on i Kruk zaczęli się ubierać.
- Rozmawiałeś z Danielem? - zapytał nieśmiało Dawid nie patrząc na przyjaciela. Z kuchni wychylił się blondwłosy wokalista.
- Tak, pożegnaliśmy się już. Jaki mamy czas?
- Pociąg odchodzi za godzinę. Zdążymy.
Kruk stał już ubrany, oparty o ścianę ze skrzyżowanymi na piersiach rękoma. Westchnął cicho.
- Idę do garażu po samochód. Gdy będziecie gotowi dajcie znać, pomogę wam z torbami. - Spojrzał znacząco na przygotowaną naprędce przez Dawida torbę z zapakowanymi świątecznymi potrawami.
- Jakoś sobie poradzimy.
Kruk opieszale oderwał się od ściany i wysyłając ostatnie, zakłopotane spojrzenie Dziupli wyszedł na zewnątrz.
Arek podszedł niepewnie do zasuwającego zamek błyskawiczny w kurtce Tomka.
- Zostawiasz Daniela? - Zapytał, a jego głos zdawał się wyrażać żal. Blondyn nie mógł sobie wybaczyć tego, że nie był w stanie przewidzieć reakcji rudowłosego. Że jeszcze zaledwie kilka godzin temu uległ swoim nagłym emocjom i powiedział rzeczy, które całkowicie wyprowadziły rudowłosego z równowagi. A przecież chciał tylko dać mu możliwość przekonania się czy jest jednym z nich.. Dziupla przeklinał swoją naiwność.
Jak mogłem porównywać się z Danielem? Mieć nadzieję że ten dziki, nieokrzesany ognisty chłopak ulegnie moim namowom z tak błahego powodu. Teraz wszystko potoczyło się nie tak..
- Tak - odparł Tomek szorstko, ale po chwili spojrzał na zasmucone, niebieskie oczy i uśmiechnął się przyjaźnie. - Zostawiam go w dobrych rękach. - wyszczerzył zęby. - Opiekuj się nim.
- Ale ja nie chcę!
Dawid spojrzał na niego zaskoczony. Wymienili z Tomkiem porozumiewawcze spojrzenia.
- Nie jedź, Tomek, proszę! Zapomnij o tym co się stało..
Tomek położył mu rękę na ramieniu.
- Chciałem ci to powiedzieć już dawno.. - Zaczął poważnie, a Arek uniósł głowę i spojrzał z przestrachem w piękne, zielone tęczówki. - Dziupla, jesteś świetnym wokalistą. Nie daj sobą pomiatać. Zasługujesz na coś więcej.
Blondyn otworzył usta ze zdziwienia. Tomek uśmiechnął się i zabrał dłoń. Po chwili dał znak Dawidowi i obaj ze śmiechem wyszli na mróz.
Dziupla stał bez ruchu. Słyszał oddalające się kroki chłopaków i krzątaninę koło vana Kruka. Tomek śmiał się i sprawiał wrażenie podekscytowanego.
"No," - Do Dziupli dotarły jeszcze ostatnie słowa Tomka - " Komu w drogę.."
"..temu szkło w nogę!!! " dokończył roześmiany Dawid. Chwilę potem usłyszał odgłos zapalanego silnika.

Dziupla czuł się podle, ale równocześnie był szczęśliwy. Tomek zaakceptował go, nazwał go "Dziuplą", jak przyjaciel.. Prawdopodobnie nie wiedział nawet co to przezwisko oznacza. Mimo że chłopak wyjechał, porzucając Daniela - mężczyznę na którym zawsze bardzo mu zależało, który go fascynował a jednocześnie był nieosiągalny, Dziupla czuł, że ogarnia go żal. W Tomku było tyle piękna i mocy, był jak słońce; silny i niedostępny jak Daniel, jednocześnie był jego przeciwieństwem..
" Jeśli go nie kochasz, to dlaczego zawracasz mu głowę? Czyżbyś nie wiedział że z każdym dniem przywiązujesz go do siebie coraz mocniej? Co będzie jeśli któregoś dnia spotkasz kogoś kogo naprawdę pokochasz? Może Daniel sprawia wrażenie niewzruszonego jak skała, ale on też ma uczucia! Nie chcę byś go skrzywdził!"
Ach, gdyby wtedy ugryzł się w język!
Ale odmowa Tomka podziałał na niego jak płachta na byka. Dziupla nie lubił zabiegać o względy mężczyzn, wolał by to oni przejmowali inicjatywę. Policzek piekł go mocno, nie pomagał nawet śnieg którym chciał złagodzić ból.
"Nie jestem gejem!" - Syknął Tomek po tym jak oderwał od siebie całującego go blondyna i ze złością uderzył w twarz..
Dziupla tak naprawdę nie myślał o uczuciach Daniela, czego bardzo się wstydził. Zabolało go odrzucenie.. I złość, niemalże obrzydzenie jakie wywołał u rudowłosego jego szczery, namiętny pocałunek.
- Nigdy go nie dostanę - szepnął do siebie i łza popłynęła mu po policzku. Otarł ją zdziwiony swoją nagłą słabością. Powolnym krokiem udał się do salonu gdzie zanurzył się w głębokim fotelu i wzdychając głęboko starał się uporządkować chaotyczne myśli. - Nikt go nie dostanie..


Epizod 82


- Sory Tomek, ale jakiś czas nie będę Cię odwiedzał w akademiku.
Kruk kątem oka obserwował rozmawiających jak gdyby nigdy nic przyjaciół. Dawid sprawiał wrażenie spokojnego, ale Kruk wyczuł wyraźnie jego zakłopotanie. Tomek także nie wyglądał jakby tak naprawdę chciał wyjechać.
- Nie szkodzi Malinka, będziemy się widywać w szkole i po zajęciach na mieście.
- Będziesz przychodził do nas na obiady? Obiecuję, że będę gotował tylko twoje ulubione dania!
- Nie martw się tak! Między nami nic się nie zmieni, obiecuję! Będę tylko bardziej spokojny wiedząc że jesteś bezpieczny.
Chwilę później obaj zerknęli na Kruka, czego on, oczywiście nie mógł nie zauważyć.
- No co!? - Warknął sfrustrowany. - Ja mu nic nie zrobię!
Nastała kilkuminutowa cisza po której cała trójka zaśmiała się nerwowo.
- No a co z Danielem?
- A co ma być?
- No.. wiesz.. On się w tobie zakochał. No, a ty dałeś mu już do zrozumienia że może liczyć na twoje względy..
- Nic na to nie poradzę.. - odparł Tomek smutnym głosem. - Tak będzie lepiej.
Dawid obserwował go uważnie.
- Dla kogo?
- Dla niego, oczywiście! Wiesz dobrze, że nie jestem gejem. Prędzej czy później znajdzie się dziewczyna..
- Tomek.. A czego ty tak naprawdę chcesz?
Tomek milczał przez jakiś czas. W końcu spuścił głowę i szepnął tak jakby do samego siebie.
- Odpocząć.. - szepnął. - Przecież ci mówiłem że ta sytuacja mnie przerasta. Gubię się w tym dziwnym uzależnieniu. Nie jestem gejem.. Kocham kobiety.. Nie jestem gejem.. Nie chcę..
Dawid chwilę obserwował go w ciszy. Wyciągnął dłoń i dotknął policzka przyjaciela. Uniósł się odrobinę i zbliżył twarz do jego twarzy. Zmusił go by spojrzał głęboko w jego chabrowe oczy. Potem zwilżył malinowe wargi i powoli posmakował ust przyjaciela. Tomek przez chwilę nie zareagował, zupełnie zaskoczony, ale gdy tylko poczuł że słodka pieszczota przybiera na sile, objął przyjaciela i zachłannie odpowiedział na pocałunek.
- Hej, hej, panowie! Jak się już bawimy to razem! - Kruk poczuł się dziwnie na widok całującej się pary. Coś w nim zagrało. Żal? A może zazdrość?
Dawid oderwał się od ust Tomka i uśmiechnął do niego ciepło.
- Jesteś pewien? Wiesz, Marek też nie jest gejem, a mimo to dobrze się ze sobą czujemy.. - chłopak posmutniał na chwilę. - Nie trzeba zmieniać orientacji seksualnej aby tak po prostu kogoś kochać..
Tomek odwrócił twarz do okna. Już żałował, że podjął decyzję tak pochopnie. Wiedział, że Daniel się stara. I było im razem dobrze, pomimo ciągłych kłótni i zgrzytów. Ale one przecież dodawały tylko smaku do tej przygody..
Tak. Przygody. Daniel był tylko przygodą. Teraz trzeba wrócić na ziemię i zacząć żyć jak dawniej..
- Odwiedzisz mnie na sylwestra?
Chłopak uśmiechnął się pod nosem, słysząc nagłą zmianę tematu.
- Weźmiemy Ankę i pójdziemy na jakąś świetną imprezę..
- Zobaczę. Jeśli Daniel się zgodzi..
- Do diabła z Danielem! - warknął chłopak rozwścieczony. - Nie jest twoim ojcem! Możesz robić co ci się podoba!
Dawid roześmiał się słysząc te wzburzone słowa. Zajechali na parking przy dworcu. Kruk zaparkował samochód i cała trójka, pomagając Tomkowi z bagażami przeszła przez tunel w stronę peronów.
- Dobrze, ze dostałem jeszcze bilety. Miałem szczęście z tym pociągiem. Jakby co to mam komórkę, dam znać jak przyjadę.
- Dzięki.
Stali chwilę w kłopotliwym milczeniu, aż w końcu usłyszeli dobiegający przez megafon glos zapowiadający przyjazd pociągu. Tomek zerknął na czarnowłosego chłopaka. Wiedział jak w ostatnim czasie zmizerniał i schudł. Mimo to postarał się by odwiedzając Marka wyglądać schludnie i ślicznie. Tomek zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo Dawid denerwuje się tą wizytą i zrobiło mu się głupio, że tego dnia obciążył chłopaka dodatkowym zmartwieniem.
Zanim jeszcze pociąg wjechał na peron, położył przyjacielowi rękę na ramieniu i schyliwszy się odrobinę szepnął mu wprost do ucha.
- Udanego wieczoru. Nie martw się, wszystko będzie dobrze.
Dawid westchnął głośno i uśmiechnął się do niego wdzięcznie.
- Dzięki.
Pociąg wjechał na peron i powstało spore zamieszanie. Jakiś czas później pociąg ruszył wraz z Tomkiem machającym do nich z okna przedziału. Wydawało się, że chce coś im powiedzieć ale odgłos pociągu i harmider stacji kompletnie go zagłuszyły.
Kruk i Dawid ze smętnymi minami wrócili do samochodu. Zanim wsiedli telefon komórkowy w kieszeni chłopaka zabrzęczał krótko zawiadamiając o nadejściu SMSa. Kruk odpalał właśnie samochód gdy usłyszał ciche słowa Dawida.
- To od Tomka. Pisze, bym czuwał nad Danielem. Dla niego.
Kruk roześmiał się.
- Nie martw się kochanie - oznajmił a Dawid wysłał mu pytające spojrzenie. - On wróci. Jestem pewien, że pojechał by zbadać swoje uczucia do Daniela..
Dawid zamilkł na chwilę. Potem kiwnął wolno głową.
- Ja też tak uważam. Ale na razie nie róbmy Danielowi nadziei. Pozostaje nam tylko czekać i wierzyć w niego..
Wyjechali z parkingu i Dawid roześmiał się podniecony.
- Jooooooosh! A teraz do Marka! - machał entuzjastycznie rękoma i poinformował Kruka gdzie ma jechać.


Epizod 83


Marek przygotowywał się na przybycie Dawida. Odkurzył w domu i przewietrzył dokładnie jedyny pokój. Potem wykąpał się i ogolił. Wybrał z szafy swój najlepszy garnitur, ubrał się i starannie zawiązał krawat. Gdy wszystko łącznie z nim samym było już czyste i pachnące, zabrał się do nakrywania stołu. Przygotował świece, najlepszą zastawę i sztućce, kieliszki na wino i wodę. Z głębi szafy wyjął przechowywane na specjalną okazję wykwintne, drogie czerwone wino. Zapalił lampki na choince.
Potem usiadł na krześle i raz po raz spoglądał za okno. Było już ciemno, najwyższa pora by zacząć wieczerzę.. Zaburczało mu w brzuchu tak głośno że śpiący do tej pory na sąsiednim krześle Kocur uniósł głowę i spojrzał na niego zaspanym, znużonym wzrokiem.
Marek uśmiechnął się zakłopotany i położył dłoń na łbie pupila.
- Nic nie mów. Sam wiesz, że w lodówce jest niemalże tylko twoje żarcie. - Marek uśmiechnął się szeroko słysząc ciche, rozkoszne mruczenie. Kocur przeciągnął się i ziewnął pokazując wszystkie kły. - A wiesz kto dziś przyjdzie? - Widząc kompletny brak zainteresowania ze strony leniwego pieszczocha zignorowany Marek wstał i z rozmarzonym wzrokiem powędrował do kuchni, wstawić wodę na kawę. Potem wiercił się w tę i z powrotem nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Nastawił cicho płytę Jana Ptaszyna Wróblewskiego, zapalił świece i zgasił światło. Potem przeszedł w stronę okna i wyjrzał na zewnątrz.
Nie był pewien czego spodziewać się po wizycie Dawida. Nie wiedział, jak ma się zachowywać i czego może oczekiwać. Wiedział tylko że czuje prawdziwą radość na samą myśl, że znów go ujrzy, że będzie mógł na niego popatrzeć, usłyszeć jego głos. Gdy dziś spotkał w parku Daniela i dowiedział się o planowanych odwiedzinach chłopaka doświadczył bardzo intensywnego, niespodziewanego uczucia tęsknoty..
Właściwie nawet nie pamiętał jakim cudem znalazł się w parku, czuł tylko dziwną ulgę gdy znajdował się w tamtym rejonie. Bliżej Dawida.
Nie chciał się już zastanawiać nad skutkami jakie może wywołać jego przyjaźń z Dawidem. Owszem, martwił się o chłopaka, nie chciał by ten miał jakiekolwiek problemy na uczelni. Tym bardziej, że wiedział już doskonale co grozi im obu. Ale nie miał już siły się wzbraniać od tego uczucia. Miał wystarczająco dużo oszczędności by rzucić pracę na uczelni i na poważnie zająć się pisaniem. Wtedy mógłby kupić większe mieszkanie, może trzypokojowe i oddać Dawidowi jeden z nich..
Marek zarumienił się na samą myśl, że mógłby zamieszkać z chłopakiem. Oczami wyobraźni widział krzątającego się po kuchni Dawida, podśpiewującego, rozmawiającego z kocurem.. Wspólne wieczory spędzane na rozmowach i opowieściach. Noce..
Marek uśmiechnął się do swoich myśli.
Tak, najwyższy czas by się z kimś związać, Marku - powiedział do siebie. Podszedł do okna w nadziei że ujrzy za nim utęsknioną postać.
I rzeczywiście, rozpoznał na tle białego śniegu zarys jego chłopięcej sylwetki. Wysiadał właśnie z dużego kolorowego samochodu typu van. Od strony kierowcy wysiadł wysoki, odziany w skórę czerwonowłosy mężczyzna.
To ten ze sklepu..
Przyjaciel Daniela z zespołu.. To niewątpliwie tłumaczy jego dosyć ekstrawagancki wygląd.
Ale co on robi?!!
Marek z uwagą obserwował jak długowłosy zbliża się do Dawida i otacza go ramionami. Coś do niego mówił, a potem Dawid spuścił głowę i oparł się o bok dużego auta. Jego czarny przydługi płaszcz zanurzył się w rozjeżdżonym, brudnym śniegu. Czerwonowłosy przysunął się do niego niemalże unieruchamiając jego drobne ciało, tak jakby chciał odciąć mu drogę do Marka.
Profesor zgrzytnął zębami i ledwo opanowawszy chęć pobiegnięcia tam i wyrwania Dawida z sideł mężczyzny obserwował dalszy rozwój wydarzeń.
Zacisnął pięść widząc jak mężczyzna pochyla się nad Dawidem i całuje go w szyję. Chłopak zaczął się szamotać aż w końcu udało mu się uwolnić z objęć napastnika. Oddalił się kawałek od niego i rozmawiali o czymś przez chwilę. Dawid otrzepał płaszcz i poprawił ubranie. Mężczyzna wyjął z samochodu duży plecak i torbę. Zamknął auto i zabierając manatki ruszył za chłopakiem w stronę klatki schodowej bloku profesora.
Marek usłyszał dzwonek w domofonie. Nie zwlekając podbiegł do urządzenia i nacisnął przycisk.


Epizod 84


Dziupla chciał się chwilę zdrzemnąć, ale sen długo nie przychodził. Postanowił więc zaryzykować i sprawdzić, co dzieje się z Danielem. Czarnowłosy nie pokazał się na dole od momentu, kiedy pobiegł na górę do pokoju Tomka. Od tamtej pory minęło już ponad półtorej godziny, jeśli nie więcej. Dziupla musiał przyznać, że się niepokoił. Widział przecież jak bardzo Daniel przywiązał się do Tomka. A teraz gdy ten tak nagle postanowił wyjechać..
Dziupla znowu przeklął swoje gadulstwo.
Blondyn wstał z fotela i podszedł do drabiny prowadzącej na poddasze. Nasłuchiwał chwilę, ale nie usłyszał żadnych odgłosów bytności Daniela.
Może już zasnął? - Pomyślał, ale mimo wszystko postanowił sprawdzić czy koledze nic nie potrzeba. Bezgłośnie wspiął się na piętro i pchnął uchylone drzwi dawnego pokoju Tomka.
W lekkim półmroku dostrzegł na podłodze czarny kształt. Usłyszał ciche charczenie.
- Daniel? - Zapytał, a skulona sylwetka poruszyła się nieznacznie. Dziupla bez wahania zapalił światło i ujrzał drżącą postać Daniela. Klęczał opierając ciało na rękach, wciąż miał na sobie płaszcz w którym był wcześniej na dworze. Z długich włosów skapywała woda, oddech miał ciężki, niezdrowy.
Dziupla w mgnieniu oka znalazł się przy nim. Przyklęknął i dotknął jego ramienia. Poczuł pod palcami mokry, zimny materiał.
- Daniel, natychmiast to zdejmij! Przeziębisz się!
- Odwal się! - usłyszał w odpowiedzi szorstki głos.
Blondyn nie dał za wygraną. Złapał guziki jego płaszcza i zaczął je zwinnie odpinać. Daniel odepchnął go z całej siły i wokalista przewrócił się na plecy. Z przerażeniem ujrzał wyłaniającą się zza czarnych włosów fioletowo-białą twarz. Czarne, szklące się oczy patrzyły na niego bez wyrazu.
- Musisz zdjąć z siebie mokre ubranie!
- Spierdalaj stąd!!! - Wrzasnął Daniel zachrypniętym głosem.
Dziupla wstał ponownie i podszedł odrobinę bliżej Daniela.
- Dlaczego się na mnie wściekasz? - Zapytał blondyn z wyrzutem, krew z nerwów strzeliła mu do głowy.
- Masz mnie za kretyna? Myślisz, że się nie domyśliłem, gdzie byłeś tego ranka? To z twojej winy Tomkowi strzeliło do głowy, by się wyprowadzić!!
Daniel uniósł się z podłogi, wyglądał przerażająco. Brwi miał zmarszczone w gniewnym grymasie, zaciskał zęby na wardze tak mocno, że z kącików ust pociekła krew. Po białej twarzy spływały strumienie wody, czarne włosy kleiły się do policzków. Ze zmrużonych, chabrowych oczu biła wściekłość i żądza zemsty. Wyciągnął do blondyna szponiaste dłonie.
Dziupla zrobił unik i teraz znalazł się za mężczyzną, tym samym odcinając sobie drogę ucieczki.
- Nic mu takiego nie powiedziałem! Jakby chciał zostać to by został!
- Nie wkurwiaj mnie!! - Wrzasnął rozjuszony mężczyzna odwracając się w jego kierunku.
- Najwyraźniej na ciebie nie zasługuje! - Dziupla nie był do końca pewien kto tu na kogo powinien zasługiwać. Ale miał nadzieję, że wybierając tą opcję uratuje skórę. Mylił się. Daniel rzucił się na niego z rykiem. Chwilę później trzymał go już nad ziemią, przypartego do ściany. Jakiś gwóźdź niemiłosiernie wbijał mu się pod żebro.. Spoglądał na wilgotną twarz basisty. Charczący odgłos wypuszczanego powietrza coraz bardziej upewniał Dziuplę w przekonaniu, że mężczyzna trawiony jest gorączką. Dla pewności zaryzykował i przyłożył mu rękę do czoła.
- Daniel! Natychmiast przestań! Wykończysz się!
- Zamknij tą przeklętą jadaczkę! I wypierdalaj stąd! Żałuje, że wczoraj pozwoliłem ci zostać! To tak, jakby wpuścić lisa do kurnika!
Daniel zamachnął się i rzucił wokalistą przez pokój. Arek z impetem wpadł na stojący przy drzwiach regał. Jego twarz ściągnęła się w bólu i tylko cudem powstrzymał mebel od przewrócenia się na niego.
- Nie chcę cię już więcej oglądać! No już! Spieprzaj!!!!!
Widząc, że Daniel zamierza kontynuować atak rozjuszony jego opieszałością, Dziupla zerwał się z miejsca i wypadł z pokoju. Biegł tak szybko, że o mały włos nie wywrócił się na schodach. Usłyszał z góry wróżebny łoskot, więc przestraszony złapał tylko swój telefon komórkowy i wybiegł w ciemną, mroźną noc.


Epizod 85


Dawid zdziwił się, że Marek otworzył drzwi nie pytając przez domofon, kto idzie. To było raczej do niego niepodobne, chyba że..
Kruk szedł tuż za nim i Dawid czuł na plecach jego spojrzenie. Gdy byli już na półpiętrze między drugim a trzecim piętrem, na którym to mieszkał Marek, Dawid przystanął i odwrócił się do czerwonowłosego.
- Dzięki za pomoc. - Powiedział odbierając od niego plecak i torbę. - Pewnie Daniel czuje się teraz bardzo samotny. Powinieneś czym prędzej do niego pojechać!
Kruk uśmiechnął się ironicznie słysząc ponaglające słowa chłopaka. Ignorując uwagę wyminął go i ruszył w górę schodów. Dawid zdezorientowany ruszył za nim. Gdy znaleźli się na długim korytarzu a Dawid już otwierał usta, by nieco ostrzejszymi słowami "podziękować" Krukowi za odprowadzenie, usłyszeli odgłos przekręcanego zamka i po chwili ujrzeli Marka. Dawid przystanął oniemiały. Zaraz jednak opanował się i ruszył ku niemu niepewnym krokiem.
- To ja.. - szepnął cicho - mam nadzieję, że nie przeszkadzam.
Marek uśmiechnął się ciepło, na co Dawid od razu pokraśniał na twarzy. Ruszył ku niemu i stanął tuż obok profesora. Ten położył mu rękę na ramieniu. Spojrzeli na Krzysztofa z zakłopotaniem.
- Pan Krzysztof, o ile mnie pamięć nie myli. Zapraszam, właśnie zaparzyłem herbatę, jeśli miałby pan ochotę.
Krzysztof zawahał się przez ułamek sekundy, następnie ruszył przed siebie pewnym krokiem. Podali sobie dłonie. Profesor uśmiechnął się przyjaźnie wskazując wejście do mieszkania.
Dawid nieśmiało przekroczył jego próg. Czuł się co najmniej dziwnie. Obecność Kruka jakoś zupełnie tu nie pasowała, wręcz przeszkadzała. Mieszkanie Marka miało specyficzny charakter, było uporządkowane, w najdrobniejszym szczególe można było wyczytać osobowość i zainteresowania gospodarza. Regały z książkami, urokliwe, wyszukane bibeloty, z których każdy miał swoją duszę, swoją historię. Męski zapach wody po goleniu, który upodobał sobie Marek, a który silnie działał na podświadomość i zmysły Dawida. W pewnym sensie mieszkanie Marka było jego sanktuarium. Dawid wolał wierzyć, że nikt poza nimi dwojgiem nigdy nie przekroczył tego miejsca, że nikt nigdy swoją obecnością go nie zbezcześci. Lecz teraz czerwonowłosy mężczyzna wdzierał się do ich prywatnego królestwa. Dawid czuł złość i żal, na które nie mógł nic poradzić.
Chłopak zdjął płaszcz i buty i nieśmiało, jakby spodziewając się ujrzeć kogoś jeszcze, wszedł w głąb mieszkania. W pokoju panował półmrok, ciemność rozświetlały jedynie świece i oblicze raz po raz przesłanianego przez chmury księżyca, zaglądającego przez okno do wnętrza. Cicha, jazzowa muzyka w tle, stół nakryty dla dwojga.. Elegancki garnitur Marka..
Dawid nieśmiało usiadł na złożonej kanapie. Kocur natychmiast wyczuł jego obecność i teraz bardzo samolubnie próbował wkrochmalić mu się na kolana. Pomrukując cicho wkładał łepek pod dłoń Dawida domagając się swojej porcji pieszczot.
Po chwili Kruk zjawił się w pokoju. Stojąc na jego środku wpierw rozejrzał się uważnie, a potem utkwił wzrok w nieco zasmuconej twarzy czarnowłosego młodzieńca. Marek zamknął drzwi do mieszkania i podszedł do nich powoli.
- Przepraszam, że tak wtargnąłem bez uprzedzenia.. Zobaczyłem cię wtedy w sklepie i pomyślałem, że skoro nie wyjeżdżasz do rodziny.. - Chłopak nerwowo zwilżył wargi. Mężczyźni wyczuli w jego głosie nutę zdenerwowania. Marek zniknął na chwilę w kuchni, najwyraźniej by przygotować tę herbatę, którą im obiecał. Dawid utkwił wzrok gdzieś w podłodze. Z całej siły starał się powstrzymać drżenie ciała i łzy, które same napływały mu do oczu. W końcu słysząc zbliżające się z kuchni kroki i odgłos odstawianych na stół filiżanek, Dawid nie podnosząc głowy zapytał jednym tchem.
- Czekasz na kogoś.. - Właściwie to było stwierdzenie.
- Tak - usłyszał odpowiedź profesora i chwilkę po tym dotarł do niego cichy głos zgrzytania zębami.
- Czekałem na ciebie. - Oznajmił Marek z uśmiechem. Dawid uniósł głowę i patrzył przez chwilę jakby nie rozumiał po polsku. - Dziś w parku spotkałem Daniela i powiedział mi, że się do mnie wybierasz. - Wytłumaczył, podając Dawidowi zaparzoną w jego ulubionym kubku parującą herbatę. Chłopak poweselał w mgnieniu oka.
- Tak się wystraszyłem. - uśmiechnął się i odetchnął głęboko. Uspokoił się, spojrzał rozmarzonym wzrokiem na Marka. Ten podawał właśnie Krzysztofowi gorący napój. Nawiązali krótką, uprzejmą rozmowę o tym, jak minęła wigilia i jak się czuje Daniel i pozostali świąteczni goście. Podtrzymywana sztucznie uprzejma atmosfera szybko jednak upadła. Po kolejnych kilku minutach kłopotliwego milczenia Dawid zwrócił się do czerwonowłosego.
- Jeszcze raz dziękuję za podwiezienie. Mam nadzieję, że nie sprawiłem ci zbyt dużo kłopotu. - Kruk wiedział do czego zmierza chłopak. Szczerze mówiąc jemu samemu też nie sprawiało przyjemności siedzenie tu w roli przyzwoitki, niemniej jednak jakoś nie chciał zostawiać chłopaka. Ostatnio coraz silniej zdawał sobie sprawę z tego, jak mocno pała do niego pożądaniem. Nawet zeszłej nocy gdy był z Dziuplą, jego myśli szybowały do sąsiedniego pokoju, w którym spał nagusieńki Dawid..
Kruk uniósł się z krzesła na którym przycupnął wcześniej i odłożył filiżankę z niedopitą herbatą. Uśmiechnął się nieco sztucznie, chcąc ukryć sprzeczne uczucia i palącą go od środka zazdrość. Westchnął głęboko.
- Rzeczywiście już pójdę - oznajmił rzeczowo. - Dziękuję za herbatę. - Spojrzał na Dawida nieprzeniknionym, badawczym wzrokiem. - Przyjadę wieczorem.
- Już jest wieczór - zauważył chłopak spoglądając nań z nadzieją.
- Więc nie marnuj ani chwili - odrzekł czerwonowłosy miażdżąc jego błagalne spojrzenie.
W czasie gdy Dawid zabrał do kuchni swoje toboły ze świątecznymi przysmakami, Marek odprowadził Krzysztofa do drzwi.
Zanim wyszedł, rzucił w progu profesorowi ostrzegawczym, złowróżbnym tonem: "Nie próbuj go skrzywdzić!".


Epizod 86


Gdy zamknęły się za nim drzwi zarówno Marek jak i Dawid poczuli ulgę. Nareszcie zostali sami.
Chłopak krzątał się po kuchni wypakowując przywiezione z sobą manatki. Marek stanął w progu**** i przyglądał mu się w ciszy. Ten, czując na sobie jego wzrok, spłonął rumieńcem.
- Chciałem cię przeprosić.. - Szepnął Dawid wbijając wzrok w blat szafki. - Po tym co się wydarzyło.. Wiem, że miałeś rację, że powinienem zeznawać. Ale.. - Chłopak czuł się zagubiony. Nie chciał drążyć tematu, równocześnie układające się w jego ustach słowa skutecznie omijały sedno sprawy. Zdecydowanie TAMTA sprawa była ostatnią, którą miał ochotę poruszać. Pokręcił głową tak jakby chciał aby chaotyczne myśli wróciły na swoje pierwotne miejsca lub wybyły z jego głowy. Chwycił przywiezione z sobą naczynie i zajął ręce przygotowywaniem posiłku.
- Chodzi o to, że ja NIE MOGŁEM powiedzieć inaczej! - rzucił wreszcie. Marek spoglądał na jego prostujące i zaciskające się w nerwowym geście smukłe zadbane dłonie. - I.. Mam nadzieję, że nie uwierzyłeś w te głupoty które wygadywałem w szpitalu.
Chłopak westchnął i spięty kontynuował przygotowywanie wieczerzy. Kątem oka zarejestrował że Marek zbliża się w jego kierunku podwijając rękawy białej koszuli. Jego ciało napięło się i zadrżało tak, jakby czekało na cios. Gdy nie nastąpił chłopak zdał sobie sprawę z tego jak bardzo jest wrażliwy na niektóre gesty. Przecież Marek nie mógł go chcieć skrzywdzić! Nie on! Marek nie był Sylwkiem..
- Mogę ci w czymś pomóc? - zapytał profesor spokojnym tonem, choć widział jak chłopak blednie i ucieka spojrzeniem. Marek miał ochotę wziąć go w ramiona i uspokoić.
Właściwie, myślał, dlaczego ja pozwalam mu się tak męczyć? Przecież doskonale wiem, dlaczego tak się zachował, że zrobił to dla mnie, by mnie chronić.
Głuptas.
Szantaż to ostatnia rzecz na jaką bym przystał..
Z niechęcią wrócił do dnia kiedy to w jego gabinecie zjawili się trzej studenci. Rozsiedli się wygodnie w fotelach, a Jarek Matyszewski - "Charlie" z aroganckim wyrazem twarzy usiadł mu na biurku. Marek wiedział, z jak wielką nienawiścią na nich wtedy spoglądał.
Zaczęli pleść coś o pieniądzach i zaliczeniu jakichś egzaminów, że niby miał tam z kimś pogadać i wstawić się za nich tu i tam.. Spojrzał na nich jak na kretynów. Wyjęli "kompromitujące" zdjęcie. Widnieli na nim obaj z Dawidem. "Przyłapani" zostali w parku, tamtego feralnego dnia kiedy Tomek pobił Daniela tak mocno, że ten znalazł się w szpitalu. Zdjęcie uwieczniało moment w którym on, Marek, trzymał w objęciach smutnego Dawida. Ten szczery, namiętny i pełen emocji pocałunek nastąpił chwilę po tym jak Marek wyznał Dawidowi swoją miłość.
Marek schował twarz w dłoniach i zadrżał. Charlie i jego umięśnieni koledzy mylnie odebrali stan profesora. Zaczęli mówić coś o aferze na uniwersytecie, o gazetach, sensacji i wstydzie. Ale on ich nie słyszał.
To przeze mnie, pomyślał wtedy, przez moją miłość.. To dlatego dał siebie skrzywdzić i tak potwornie poniżyć? Na jak głębokie dno będzie jeszcze musiał upaść bym wreszcie zrozumiał jak bardzo jest mi bliski?! Jak mogę go chronić?! Ja?! Taki tchórz!!
Charlie chcąc go podrażnić zaczął przewracać rzeczy na jego biurku. W końcu chwycił jakąś książkę i lekko uderzył nią Marka w głowę. To wyrwało profesora z chaotycznego świata myśli. Wstał z impetem i nieoczekiwanie zrzucił Charliego ze swojego biurka.
- Gówniarzu, nie myśl sobie że się na mnie przejedziesz. Gdzieś mam wasze pogróżki! A teraz spływajcie bo wezwę ochronę.
Charlie podniósł się z podłogi zaskoczony. Nigdy by nie przypuszczał że profesor ma tyle siły i energii. I że jest taki twardy..
- I jeszcze jedno - Ech, gdyby wzrok mógł zabijać.. - Jeśli jeszcze raz zbliżycie się do Dawida.. To przysięgam na wszystkie świętości - nie ujdzie wam to na sucho!
Charlie niepocieszony odwrócił się do wyjścia. Po tym jak rzucił ostatni komentarz: " Obleśny pedał " poczuł zaciskającą mu się wokół karku silną dłoń.
- Nie bądź bardziej żałosny niż jesteś. I tak upadłeś już na samo dno.
Z zadumy wyrwał go cichy głos Dawida. Chłopak podawał mu pudełka z ciastem i polecił, by znalazł jakiś talerz. Marek uśmiechnął się zakłopotany.
Jestem frajer, pomyślał wykonując polecenie. On jest tuż obok, cały spięty, bijący się z myślami.. A ja..
- No więc, ja..
- Wystarczy Dawid.
Chłopak odwrócił się w jego stronę i utkwił w nim spojrzenie wilgotnych oczu. Marek wyciągnął do niego rękę.
- Dałem sobie spokój, tak jak prosiłeś.
Widząc konsternację na bladej twarzy chłopaka szybko dodał.
- Chcesz być ze mną?
Dawid wpatrywał się w niego przeżuwając te słowa. Gdy jego umysł już je strawił, szybko pokiwał głową. Marek widząc to zaśmiał się cicho.
- Wiem o tym, że cię szantażowali. Widziałem zdjęcie. I w dalszym ciągu uważam, że powinieneś był wtedy zeznawać. Ale pomyślałem, że może rzeczywiście powinienem odpuścić, nie wiemy przecież, jak potraktują to władze uczelni. O mnie nie powinieneś się martwić. Poradzę sobie. Ale jeśli to mogłoby przeszkodzić ci w studiach.. Tak czy inaczej, jeśli jeszcze raz spróbują się do ciebie zbliżyć to im nie daruję! Zrozumiałeś?
Dawid stał z otwartymi lekko ustami, blady jak ściana. Myśli przelatywały przez jego głowę z prędkością błyskawicy pozostawiając po sobie jedynie chaos i głuche echo..
- Byli u ciebie?
- Tak, ale nic nie wskórali, więc teraz pewnie skupią się na tobie. Mówię ci, że ta gra jest nie warta świeczki. Powinieneś, póki nie jest za późno, udać się na policję i złożyć zeznania.
Dawid zaniemówił. Powoli docierały do niego wszystkie słowa które wypowiedział Marek. Teraz i wcześniej..
"Chcesz być ze mną?"
Słowa powróciły echem a serce chłopaka zaczęło bić jak oszalałe. Wyciągnął dłonie i uniósł brwi spoglądając na Marka szeroko otwartymi, błyszczącymi oczami. Otworzył usta i poczuł suchość w gardle.
- To znaczy? - wybąkał cicho. Był bledszy od ścian aż Marek porządnie się wystraszył. W mgnieniu oka znalazł się przy nim i podtrzymał jego drobne ciało.
Leciutki jak piórko.
Dawid poczuł ściskanie w dole brzucha.
- A.. mogę?
- Powinieneś! Nie możemy pozwolić by uszło im to na sucho. Pójdziemy do sądu, zrobię wszystko, by..
Dawid kręcił głową. Zamknął oczy i wydusił z siebie ciche pytanie.
- Mogę?.. Być z tobą?
Marek od razu zaskoczył i uśmiechnął się.
- Pod warunkiem, że będziesz się nami opiekował. Jeśli będą jakieś problemy na uniwerku to zrezygnuję z wykładania i wreszcie zajmę się pisaniem. Jak tylko zrobi się ciepło poszukamy większego mieszkania. Co ty na to?
- Ty i ja?! Razem?!
- Którego słowa nie rozumiesz? - Marek zaśmiał się widząc zaskoczenie na twarzy chłopaka. Znał przecież zdanie Dawida.
Młodzieniec zarzucił mu ramiona na szyję i przytulił twarz do jego twarzy. Marek poczuł łzy spływające po policzkach chłopaka. Przykucnął i ujmując Dawida pod kolanami, uniósł go na rękach. Ostrożnie przeniósł go do pokoju i usiał na kanapie z chłopakiem na kolanach. Obejmował go mocno, uciszając ciche łkanie.
- Aż takiej krzywdy chyba ci nie robię? - zażartował Marek a Dawid odkleił się wreszcie od niego i uśmiechnął ciepło. Wytarł łzy z policzków.
- Mówisz poważnie? Naprawdę mogę z tobą zostać?
- Tak długo jak będziesz chciał. Wiem, że będzie nam ciężko, jestem z natury tchórzem. Nie łatwo jest mi mówić o uczuciach, być może należę jednak do tych chłodnych i zdystansowanych.. - Dawid zaprzeczył gorliwie, co rozśmieszyło profesora. - Zresztą, nie ważne. Żadne związki nie są łatwe, tym bardziej te zakazane. Ale nie będziemy wiedzieli, co straciliśmy, jeśli nie spróbujemy, prawda?
- Och Marku! - Dawid usiadł na nim okrakiem i wycisnął na ustach mocny, pełen pasji pocałunek. - Tak bardzo cię kocham! Tak mocno! Dziękuję! Dziękuję!
Siedzieli jakiś czas wtuleni w siebie, pogrążeni w totalnym bezruchu tak, jakby świat zatrzymał się na tej chwili robiąc im przysługę. Dawid chłonął zapach jego ciała, rozkoszował się ciepłem tulących go zachłannie ramion, pławił się w swoim szczęściu.
Markowi zaburczało w brzuchu.
- No, skoro mowa o dbaniu.. - uśmiechnął się przepraszająco.
Dawid pocałował go i wygramolił się leniwie z jego objęć. Za chwilę z kuchni doszedł radosny głos.
- Nie dziwię się, że jesteś taki głodny. W lodówce są same puszki dla kotów! Za chwilę będzie jedzenie!
Marek podszedł do stołu i zapalił świece. Zerknął z ukosa na wyciągniętego na kaloryferze Kocura i uśmiechnął się triumfalnie.
Nadszedł kres samotności.


Epizod 87


Tak to już ze mną jest, myślał Kruk schodząc powoli po schodach, że jak się zakocham to bez wzajemności. Niestety, na domiar złego, kompletnie nie interesują mnie osoby, którym to ja się podobam. Może to jakaś cecha zdobywcy odrzuca mnie od pojęcia bycia "ofiarą"? Nic na to nie poradzę, że lubię tę grę.. Równocześnie.. Za każdym razem odchodzić z niczym.. Dlaczego sam siebie skazuje na ten smutek?
Daniel miał swojego Michała. Widząc ich razem nie śmiałem nawet próbować jakoś się do niego zbliżyć. Mimo to serce nie było obojętne. Potem było kilku innych ważnych lub mniej ważnych chłopaków. Pojawiali się i znikali.. Kilka razy się wkopałem w nieprzyjemne incydenty z policją.
A teraz Dawid. Zawsze to samo..
I jak ja mam z tym walczyć? Przecież nie zdobędę go na siłę. Nie mógłbym znieść jego łez. Nie jego. Za bardzo przypomina Daniela.
A teraz doszło już do tego, że dostarczam MOJEGO chłopca wprost w ręce mojego rywala..
Usłyszał dzwonek telefonu. Podniósł komórkę do uszu ze smętnym wyrazem twarzy.
- Co chcesz?
Chwilę potem wyraz jego twarzy zmienił się. Spoważniał, rysy wyostrzyły się, oczy pociemniały.
- Już jadę. - rzucił ostrym głosem. - Zostań tam, gdzie jesteś!
Zakończył rozmowę i przeskoczył ostatnie stopnie. Przy wejściu zatrzymał się na moment. Pogrzebał chwilę w kieszeni i wyjął z niej pudełko zapałek. Ułamał jedną i włożył w zamek domofonu. Teraz drzwi się nie zamykały i nie było potrzeby meldowania się domownikom, kto i po co dzwoni w zimną, bożonarodzeniową noc..
- Już ja wiem, co kombinujesz, mały. Ale mieliśmy umowę. I choćby nie wiem co, dopilnuję byś dotrzymał jej warunków.


Epizod 88


Po kolacji Marek i Dawid pogrążyli się w rozmowie. Mówili o Danielu i o tym jak się u niego mieszka Dawidowi. Profesor wypytywał o Kruka a Dawid uspokajał go, że nic ich nigdy nie łączyło i łączyć nie będzie. Jednocześnie chłopak chichotał na myśl o uczuciu zazdrości jaka narodziła się w sercu Marka. Rozmawiali o książce którą pisze Marek, o jego pracy. O studiach Dawida i o czekającej go po świętach sesji egzaminacyjnej.
- Ostatnio zaniedbałem się w nauce - westchnął cicho Dawid. - Jakoś nie mogłem się na niczym skupić. Ta sprawa..
- Rozumiem. Szczerze mówiąc i mnie coś ostatnio pisanie szło opornie. Niemniej jednak teraz sytuacja się zmieniła. Pomyśl tylko. W kolejnym semestrze będziemy dodatkowo widywać się na wykładach.
- Już widzę jak będę mógł się skupić na ich treści - zaśmiał się cicho chłopak. Siedzieli jeszcze przy stole. Marek nalał im wina i teraz sączyli je delektując się jego smakiem i swoim towarzystwem.
- No, uważaj. Jestem bardzo wymagającym wykładowcą!
- Jasne.. Wiesz, jesteś dosyć sławny na uczelni. I na pewno nie ze względu na swoją surowość.
- Ooo.. Naprawdę? No proszę! Jak to dobrze mieć "wtykę" w środowisku uczniowskim..
- Perwert! - Zażartował Dawid, a Marek, po chwili zarumienił się zszokowany.
- A tak na poważnie to będę cię wypytywał po każdych zajęciach.
- Ja tam nie mam nic przeciwko - zaśmiał się chłopak ale widząc zwężone powieki i spoglądającą na niego parę lśniących pożądliwie szarozielonych oczu spoważniał.
- A ja myślałem, że ten czas wolałbyś spędzić ze mną w o wiele przyjemniejszy sposób.
Dawid otworzył usta i zarumienił się. Serce zaczęło bić mu szybciej jakby przeczuwając lub czekając na coś o czym chłopak marzył przez ostatnie tygodnie..
Marek dotknął jego twarzy a Dawid natychmiast wtulił policzek w dużą dłoń profesora. Mężczyzna przysunął się bliżej. Drugą dłoń położył na ramieniu Dawida. Chłopak drżał. Marek po kolei dotknął jego karku i dłoni. Potem uniósł jego twarz tak by spojrzeli sobie w oczy.
- Dlaczego nie mówiłeś że jest ci zimno? Jeszcze trochę a będziesz szczękał zębami..
- Daj spokój, nic mi nie będzie.. Ale nie miałbym nic przeciwko abyś mnie trochę rozgrzał.
Marek wstał od stołu i wysłał mu rozbawione, ciepłe spojrzenie. Podkręcił kaloryfery i opierając się o ścianę przy wejściu do przedpokoju zapytał.
- A co powiesz na gorącą kąpiel? Co jak co, ale moja wanna jest w stanie pomieścić nas obu.
Dawid już był przy nim i rozpinał guziki jego koszuli. Mężczyzna pociągnął go za sobą do łazienki. Odkręcił gorącą wodę i pozwolił chłopakowi zdjąć z siebie koszulę. Chwilę później i on pomógł Dawidowi pozbyć się wierzchniej odzieży. Młodzieniec siadł na brzegu wanny i sprawdził wodę. Marek podgrzał powietrze w łazience. Powoli lustro pokryło się parą a Dawid nie mogąc się oprzeć pokusie namalował palcem nieco koślawe serduszko.
- Wskakuję pierwszy - oświadczył po chwili profesor. Zaraz chłopak znalazł się w jego objęciach, pomiędzy jego nogami.
- Cudownie - przyznał całując dłonie ukochanego. - Wprost.. niebiańsko..


Epizod 89


Po kąpieli wrócili do pokoju. Dawid otworzył przyniesionego ze sobą szampana, i gdy Marek rozłożył już posłanie, obaj wskoczyli do łóżka, gdzie wtuleni w siebie smakowali musujący trunek.
Po jakimś czasie Marek zrobił minę jakby sobie o czymś przypomniał i wyskoczył z łóżka. Dawid tęsknie spoglądał za jego oddalającą się, męską sylwetką. Profesor grzebał w szafie w korytarzu, po czym wrócił do pokoju z ozdobnym pudełkiem owiniętym kolorową kokardą.
- Prezent dla ciebie. - Oświadczył, i ponownie wpakował się pod kołdrę.
- Byłbym zapomniał! - Dawid zarumienił się i odłożył paczkę. Pocałował Marka i wyskoczył z łóżka. Wyciągnął ze swojego plecaka prezent dla Marka. Wrócił do łóżka i podarował profesorowi zawiniątko.
- Ty pierwszy - poprosił Marek. - To nic szczególnego.. Nie jestem zbyt dobry w prezentach..
Dawid zaśmiał się cicho i otworzył paczuszkę. Słodycze - Dawid wpakował sobie od razu cukierka do buzi i uśmiechnął się jak dziecko. Kolejne, mniejsze pudełeczko i prawdopodobnie jakaś książka opakowana w kolorowy papier (z aniołkami). Dawid wziął do ręki podłużne opakowanie. Otworzył je powoli.
- Zauważyłem, że nie masz, więc..
Dawid wyjął z pudełka bardzo ładny i prawdopodobnie bardzo drogi zegarek. Bransoletkę miał srebrną, w wymyślny, elegancki wzór, tarczę zamkniętą w niewielkim miękkim prostokącie, białą. Cztery godziny: trzecią, szóstą, dziewiątą i dwunastą oznaczały niebieskie kamienie, pozostałe - cyrkonie.
Dawid aż otworzył szeroko oczy z zachwytu. Pierwszy raz widział takie cacko. Musiało kosztować co najmniej tysiąc złotych..
- Marku.. - wyciągnął do ukochanego prawą rękę i podał zegarek.
- Nie ta rączka - Marek pocałował przegub ręki chłopaka.
- Proszę, ja jakoś wolę na tej.
- Jak chcesz. Podoba ci się? - zapytał wsuwając bransoletkę na rękę młodzieńca.
- Jest przepiękny.. Naprawdę, nie musiałeś..
Marek przerwał mu pocałunkiem.
- Całe dotychczasowe życie oszczędzałem pieniądze właśnie po to, by teraz móc wydawać je na ciebie.
Dawid słysząc to zaśmiał się rozkosznie. Marek spoglądał na niego wyczekująco dając znać by chłopak odpakował ostatnią część prezentu. Chłopak nie zwlekał chwili dłużej.
- Marku! - Dawid spoglądał z podziwem na trzymaną w ręku książkę. "Celtowie. Życie, wierzenia, pasje.." Autorstwa dr Marka Jankowskiego.
- Łaaa!
- Wydali ją w zeszłym roku, a od tego semestru wchodzi w skład lektur dla studentów kilku specjalności. Dla was nie jest obowiązkowa, ale..
- Marku!!!!! - Dawid rzucił się na profesora i zaczął go całować po twarzy i szyi. - Jaki ty jesteś mądry!!!
Marek zaśmiał się próbując uspokoić chłopaka. Język młodzieńca w zagłębieniach obojczyków łaskotał i przywodził o utratę zmysłów.
Jakiś czas później Marek wreszcie uwolnił się z objęć chłopaka i rozpakował swój prezent.
- Co to jest?
Spoglądał na dosyć sporej wielkości, biały, lekko porowaty przedmiot o jajowatym kształcie.
Chłopak uśmiechnął się tajemniczo.
- Ha, jesteś taki mądry.. - Uśmiechnął się szczerząc zęby. Usiadł po turecku i sięgnął ze stołu talerz z ciastem. - Sam do tego dojdziesz.. Ja nic nie powiem! - Udowodnił to wkładając sobie w usta dosyć spory kawałek własnej roboty słodkiego wypieku.
Marek oglądał dziwny przedmiot ze wszystkich stron. Domyślił się, że w środku jest ukryty mechanizm, który może usunąć białą porowatą osłonkę. Po chwili odnalazł na dnie małe zapięcie i mógł dostać się do ukrytej skrytki. W niej odnalazł kluczyk i dziurkę. Nakręcił mechanizm i postawił go na półeczce przy łóżku, czekając co się wydarzy. Przez chwilę nic się nie działo. Zrezygnowany zastanawiał się co zrobił nie tak i gdy wyciągał już ręce, by ponownie unieść jajowaty przedmiot, poczuł ciepło ciała Dawida i oplatające go ramiona.
- Już czas - szepnął tajemniczo chłopak wprost do jego ucha.
Usłyszeli cichy zgrzyt mechanizmu i za chwilę porowata biała powierzchnia zaczęła się poruszać, odsłaniając trochę jak kurtyna a równocześnie odchylając się na boki i prostując odrobinę. Dopiero teraz Marek zauważył, czym naprawdę była.
Dotarły do nich pierwsze dźwięki cichej melodii. Przypominała przeplatające się ze sobą melodie dwóch fletów współgrających ze sobą w gamie i tworzących inną, specyficzną pieśń. Gdy biała "kurtyna" rozwinęła się całkowicie ukazując swą prawdziwą naturę, Marek westchnął cicho.
To były skrzydła. Skrzydła smukłego, wysokiego anioła o blond włosach opadających złotą falą na okryte białą togą ramiona. U stóp skrzydlatej istoty siedziało dwóch chłopców. Jeden był wyraźnie starszy, miał na sobie szkolny mundurek, w ręku otwartą książkę, drugi natomiast wydawał się być pastuszkiem. Rzeźba i kolory jego twarzy były raczej pulchne i rumiane. Włosy miał proste o barwie dojrzałej pszenicy. U jego stóp drzemał pasterski pies. Chłopiec grał na fujarce.
Anioł stojący za nimi był prawdopodobnie stróżem ich przyjaźni. Wzrok miał skierowany na swoich podopiecznych, dłonie otwarte, błogosławiące. Jego skrzydła opiekuńczo zamknęły się wokół ich trojga, zamykając ponownie w szczelnym jaju, gdy tylko melodia dobiegła końca.
Marek nie mógł wypowiedzieć słowa. Dawid przytulony do jego nagich pleców oplótł go mocniej ramionami i pociągnął w głąb łóżka. Chwilę później leżał już na nim.
- Heeeeej.. Marku?! - Zaśmiał się młodzieniec. Jego dłonie bawiły się włosami na piersi Marka, oczy badawczo obserwowały zamarłą w bezruchu twarz ukochanego. - Widzę, że ci się podobało..
Marek zamrugał powiekami i uśmiechnął się szeroko.
- Cudeńko..
Dawid roześmiał się zadowolony.
- Nie mogę się już doczekać, kiedy zamieszkamy razem. Wszystko będzie inaczej, zobaczysz! Nie będziesz już chodził głodny, może tylko odrobinkę niewyspany..
Marek nie krył rozbawienia. Podciągnął chłopaka na swoją wysokość i zatopił dłoń w czarnych lokach.
- Kocham cię - szepnął. Usta połączyły się w namiętnym, wilgotnym pocałunku. Dawid przymknął oczy i jęknął cichutko co spowodowało, że profesora przeszedł dreszcz podniecenia. Palce powoli przesunęły się wzdłuż szyi ku ramionom i poniżej, do piersi chłopaka. Ich powolny, drażniący ruch sprawił, że łaskotane i drażnione sutki wyprężyły się i stwardniały boleśnie. Dawid wysłał mu ogniste, rozpalone spojrzenie. Ich usta oderwały się od siebie, by po chwili Dawid mógł jęczeć cicho czując pieszczotę ust ukochanego na swojej szyi i obojczyku. Dawid już nie mógł wytrzymać. Zwilżył w ustach palce i skierował ku pośladkom.
- Zrób to Marku, proszę.. Tak długo czekałem..
Mężczyzna bez wahania wcisnął się w wąską szczelinę. Chłopak pisnął i umilkł zacisnąwszy zęby. Marek starał się poruszać spokojnie, by nie podrażnić delikatnego miejsca, ale chłopak czując, że mężczyzna go oszczędza, mocno przyciągnął go do siebie, chcąc sam nabić się głębiej na wyprężonego, pulsującego priapa..
- Chciałbym zostać w twoich ramionach już zawsze, nie wracać już do Daniela. - Wyznał Dawid gdy leżeli mocno w siebie wtuleni, tuż po. - Wiesz, mi wcale nie przeszkadzałoby mieszkanie w jednym pokoju..
- Nie ma tu za wiele twoich rzeczy, ale jeśli Daniel nie będzie miał nic przeciwko temu, że cię zatrzymuje, to przecież możesz zostać na kilka dni..
- Och, cudownie! Na pewno nie będą się nudzić beze mnie! Poczekaj, wyślę SMSa żeby Kruk się tu nie fatygował i znów jestem cały twój.
Marek roześmiał się cicho i oderwał się od chłopaka. W czasie, gdy był w łazience, Dawid wysłał krótką i treściwą wiadomość do Krzysztofa. "Zostaję na kilka dni. Wszystko super, nie przyjeżdżaj. Bawcie się dobrze. :-* ". Gdy skończył pisać odłożył telefon na szafeczkę i dołączył do Marka pod prysznicem. Tam ponownie oddali się miłosnym igraszkom. A gdy skończyli wrócili do pokoju by coś przekąsić i w łóżku znów móc cieszyć się sobą.


Epizod 90


Namiętne pocałunki przerwało natarczywe dzwonienie telefonu. Zignorowali je, ale za chwile intensywny sygnał zabrzmiał ponownie. Dawid westchnął i dla świętego spokoju odebrał rozmowę.
"Dawid, trochę się zasiedziałeś " - usłyszeli zirytowany głos Krzysztofa. Dawid jęknął cicho. Nie miał ochoty przerywać zabawy, by kłócić się z Krukiem. Ale przecież wiedział, że czeka go ciężka batalia. - " Szykuj się, będę za 15 minut"
- Hej, zaczekaj! Napisałem przecież, że zostaję. Dacie sobie beze mnie radę..
" Umowa to umowa. Myślałem, że jesteś słowny."
- Daj spokój z tą umową. Jest tak cudownie, że powrót to ostatnia rzecz o jakiej myślę!
Dawid poczuł błądzące po swoim torsie dłonie Marka. Mężczyzna pochylał się nad jego brzuchem i łaskotał językiem jego skórę. Zielonoszare oczy spoglądały na chłopaka pożądliwie. Dawid ugiął nogi w kolanach i wyprężył się, unosząc pośladki lekko ku górze. Marek zachichotał cicho i złapał go w talii. Język przez chwilę penetrował pępek, a potem zjechał niżej. Dawid jęknął przeciągle wprost do słuchawki telefonu. Przygryzł wargi czując jak usta profesora pochłaniają jego przyrodzenie. Fallus zareagował pomimo wcześniejszych orgazmów. Marek na próbę ścisnął jego jądra, a potem włożył kciuk w znajdujący się pod nimi otwór. Dawid wrzasnął i wygiął się w pałąk. Widok dogadzającego mu Marka przyprawiał go o szaleństwo. Miał ochotę jęczeć i krzyczeć. Miał ochotę być perwersyjny.
"Dawid, jesteś tam? Co tam się u licha dzieje? Wszystko w porządku?"
Chłopak przyłożył słuchawkę do ucha i robił wszystko by jego odpowiedź była sensowna.
- Zostanę tu tej nocy. Odezwę się jutro.. jak.. Tomek.. Aaaach!!! Nyyaaaa.. Uuhmm..
Marek jednym szybkim ruchem obrócił Dawida na brzuch i podciągnął go do pozycji " na czworakach". A potem nabił go sobie aż po sam trzon.
- AaaaAAAaaAAach!!! - Jęczał chłopak. Komórka wypadła mu z rąk i zawieruszyła się w pościeli. Dawid oparł głowę o poduszkę i próbował nią stłumić swoje jęki. Marek go nie pieścił, nie kochał.. On go rżnął. Dawid był wniebowzięty.
Chłopak poczuł silne dłonie ciągnące go delikatnie za ramiona, tak by uniósł się na rękach.
- Krzycz, jeśli chcesz! - Usłyszał przy swoim uchu.
Marek rżnął go jak opętany, mocno i szybko, całym sobą. A Dawid uwielbiał te silne i zdecydowane ruchy. Wiedział, że w profesorze tkwi ogromny potencjał, miał przecież tak duże wymagania, zdawał się być wiecznie niezaspokojony, ale czegoś takiego się nie spodziewał. Jeszcze nie..
- Uch.. Och.. - Krzyczał chłopak czując jak przez jego ciało raz po raz przebiegają dreszcze. Skórę miał zaróżowioną, wilgotną od potu, nerwy napięte i skupione całkowicie na odbieraniu wrażeń. Silny ból podbrzusza przyprawiał go o zawrót głowy, wyciskał łzy z oczu.
- Ma_a_a_a_a_r_ku_u_u!! - Profesor przyspieszył zbliżając się do finału. Dawid wtulił twarz w poduszkę i skierował wyciągnięte ramiona w dół swojego ciała. Pochwycił swojego członka w dłoń i ścisnął. Drugą ręką miażdżył i skręcał swoje jądra. Potoki łez mieszały się z wilgocią ust, która spływała z otwartej buzi chłopaka.
Marek stęknął cicho i opadł na plecy Dawida. Ten jęczał w potokach łez. Wycisnął z siebie ostatnią kroplę białego nektaru, który zmieszał się na pościeli z cieknącą po jego udach esencją Marka.


Epizod 91


Kruk westchnął głęboko. Starał się uspokoić oddech i skupić na czynności, którą miał zamiar wykonać. Zaklął pod nosem i uruchomił stacyjkę.
Ostatni raz rzucił okiem na dom przyjaciela i panujący w pokoju na poddaszu półmrok.
Nic nie mógł zrobić. Daniel był głuchy na jego prośby i uwagi. Dziupla nawet nie mógł pokazać mu się na oczy. Daniel rozbestwił się niszcząc wszystko, co znalazło się w zasięgu wzroku. Firany i zasłony leżały w strzępach, regały były powywracane, półki walały się po pokoju. Daniel był w nie lepszym stanie. Oddech miał płytki, charczący, twarz bladą i ociekającą potem. Gorączka trawiąca ciało wstrząsała nim, a on szczękał z zimna, mimo że był rozpalony. Kruk nie mógł się nawet do niego zbliżyć. Najpierw szuflada z biurka, potem lampka nocna i w końcu krzesło. Kruk nie chciał ryzykować więcej. I tak miał już rozciętą brew, którą na prędce jakoś opatrzył zlękniony wokalista. Uradzili, że jeśli Dawid nie pomoże, będą musieli wezwać policję i przymusem zawieść go do szpitala. Dziupla obawiał się, że Daniel oszalał, ale Kruk zaprzeczył. Znał takiego Daniela. I znał jeszcze gorszego..
Przemierzając zaśnieżone, opustoszałe ulice Krakowa zastanawiał się, kiedy Daniel tak bardzo uzależnił się od Tomka. I dlaczego znowu tak mocno przychodzi mu cierpieć..

Przed klatką schodową pięciopiętrowego bloku przystanął, aby raz jeszcze obmyślić strategię. W końcu prychnął wściekły i pociągnął gałkę drzwi. Miał tylko nadzieję, że nie trafi na zbyt intymną sytuację. Ostatnia rozmowa była i tak zbyt żenująca..

Po kilku chwilach pukania do drzwi wreszcie usłyszał odgłos przekręcanego zamka. W progu stanął Marek, ubrany tylko w spodnie, z ręcznikiem przewieszonym przez biodra. Wyglądał na wyczerpanego, czego Kruk nie omieszkał odpowiednio w swych myślach skomentować.
- Dawid śpi. - Oznajmił profesor szeptem.
Czerwonowłosy wślizgnął się do mieszkania i gdy był już w pokoju, przystanął obserwując uśpionego, wciąż zarumienionego chłopaka. Oddychał spokojnie, uśmiechał się lekko, beztrosko jak dziecko w bezpiecznych ramionach matki.
- Serce mi się kraje - przyznał Kruk cicho, gdy poczuł obok siebie obecność Marka. - Nie jestem aż taki bezduszny, nie zabierałbym go, gdyby to nie było konieczne.
Marek spojrzał na niego ściągając jego uwagę.
- Czy coś się stało? - Marek czekał na wyjaśnienia.
- Uchm! - Potaknął cicho Kruk i zbliżył się do łóżka. Położył chłodną dłoń na ciepłym policzku Dawida. - Dawid, kochanie.. Wstań.
Chłopak uśmiechnął się szerzej i szepnął imię profesora.
- Ja to zrobię - zaproponował Marek i Kruk ustąpił mu miejsca.
Chwilę później Kruk wyjaśnił im obu jak rysuje się sytuacja w domu. Dawid kiwnął głową i wygramolił się z łóżka. Marek oddał mu swój ręcznik i chłopak, zabierając swoje ubranie, powędrował do łazienki. Nie mogło ujść niczyjej uwagi, że jest cholernie zirytowany. Jeszcze długo słyszeli ciche narzekania z łazienki, które Marek kwitował śmiechem i rumieńcem - szczególnie słysząc argumentację chłopaka - natomiast w Kruku wzbudziły żal i złość.

Kruk gnał przez miasto jak szalony, w efekcie czego pod dom zajechali kwadrans później. Całą drogę nie odzywali się do siebie, nawet na siebie nie patrzyli, obaj naburmuszeni i źli na siebie. W jakiś przedziwny sposób w tej chwili Dawid w oczach Kruka zmienił się z rozkosznego, niewinnego, pociągającego chłopaka w samolubnego ignoranta. Nie miał ochoty ani się tłumaczyć, ani się z nim kłócić. Szczerze mówiąc nie miał ochoty na nic. Jak co roku o tej porze poczuł, jak bardzo tak naprawdę jest samotny. Nadzieja, że kiedykolwiek będzie z Danielem prysła w tym samym momencie, gdy poczuł tnącą krawędź rzuconego w niego krzesła. Wiedział, że Daniela nigdy nie ogarnie taka furia z jego powodu. Do tej pory byli przyjaciółmi.. Tej nocy zwątpił czy kiedykolwiek tak naprawdę znaczył dla Daniela więcej niż ten mebel..
Odruchowo otworzył przed Dawidem drzwi i z irytacją stwierdził, że chłopak przekroczył próg z obrażoną miną kompletnie go ignorując. Przeklął w duchu. Daniel nigdy taki nie był! Jednak wcale nie są do siebie podobni! Jego wzrok padł na zmartwioną, posiniaczoną twarz śpiącego na korytarzu Dziupli. Siedział oparty o ścianę, oplótłszy podwinięte kolana ramionami.
- Psiakrew! - Zaklął i wziął blondyna na ręce. Widział zastygłe w kącikach jego oczu łzy i zrobiło mu się wyjątkowo żal całej ich żałosnej czwórki. - Szybko, idź do góry. Jeśli ty nic nie poradzisz, to dzwonimy po karetkę.
Dawid zmarszczył brwi i czym prędzej wspiął się po drabinie na poddasze. Kruk westchnął głęboko chcąc ukoić nerwy. Zaniósł Arka do dużego pokoju i położył na kanapie. Blondyn ocknął się, gdy nakrywał go kocem.
- Co z nim?! - Zapytał nerwowo, ściskając w dłoni rąbek bluzy czerwonowłosego. Kruk westchnął i spojrzał znacząco na sufit, równocześnie usilnie starając się powstrzymać łzy bezsilności.


Epizod 92


Dawid wszedł powoli do pokoju i rozejrzał się wstrząśnięty po zdewastowanym wnętrzu. Spojrzał na opartego o biurko brata. Był w okropnym stanie i chłopak poczuł się głupio, że był taki surowy dla Kruka. Sytuacja rzeczywiście była wyjątkowa. Powoli podszedł do brata i przyłożył mu rękę do czoła. Daniel z wściekłością odepchnął jego rękę. Zwrócił na niego niewidzące, szkliste spojrzenie.
- Co ty wyprawiasz! - Dawid skarcił go wzrokiem, ale po chwili przeląkł się widząc rosnącą nad nim mroczną sylwetkę wściekłego demona. Odsunął się odrobinę i przełknął nerwowo ślinę.
- Nie wygłupiaj się! Jesteś chory. Tomek mnie zabije jak się dowie.
Imię przyjaciela podziałało jak wabik. Daniel uniósł brwi i przez chwilę Dawid mógł wyczytać rozpacz w pytającym spojrzeniu brata.
Dawid wyciągnął do niego ręce i przemawiał pewnym, miękkim głosem.
- Rozmawiałem z nim zanim wyjechał. Opowiem ci.. Ale najpierw musisz się uspokoić. Chyba nie chcesz mnie uderzyć, prawda?
Daniel opuścił głowę i ukrył twarz w dłoniach. Opadł bezsilnie na podłogę i zaszlochał cicho.
- Wszystko będzie w porządku. - Dawid podszedł do niego i objął go ramionami. - Nie wiem tylko, co powie, jak wróci i zobaczy swój pokój.. - Zaśmiał się cicho.
Daniel zaniósł się kaszlem. Charczał tak okropnie, że Dawid naprawdę się przestraszył.
- Na litość boską, Daniel! Chcesz dostać gruźlicy?! Chodź, natychmiast musisz położyć się do łóżka. - Daniel pozwolił sobie pomóc. Dawid szybko pozbawił go płaszcza. i wyprowadził z pokoju. Pomógł mu zejść po drabinie i zaprowadził do łazienki. Zawołał Kruka, który w mgnieniu oka znalazł się przy nich.
- W takich momentach zawsze brakuje wanny! - Westchnął Dawid. Daniel nie patrzył na nich, trząsł się, ledwo trzymając się na nogach. - Przytrzymaj go pod prysznicem. Trzeba go natychmiast rozgrzać. Staraj się, by nie zmoczył włosów, bo będziemy je suszyć do rana. Ja przygotuje sypialnię i przyniosę mu ciepłe ubranie.
Zanim wyszedł, wspiął się na palcach i cmoknął Kruka w policzek.
- Przepraszam - szepnął i wyszedł z łazienki.
Kruk przegonił smutne myśli i zajął się rozbieraniem Daniela z mokrego odzienia. Potem szybko sam pozbył się wierzchniego ubrania i odkręcił gorącą wodę. Pomógł przyjacielowi dostać się pod prysznic, a potem przytrzymywał go, by nie zemdlał. Daniel zanosił się okropnym kaszlem. Czerwonowłosy objął go mocno i masował jego plecy chcąc go szybciej rozgrzać.
W końcu Daniel przestał kaszleć, ale jego oddech wciąż był świszczący. Wyprostował się tak, by spojrzeć na twarz trzymającego go Krzyśka. Uśmiechnął się blado, przepraszająco i dotknął osłaniających rozciętą brew plastrów.
- Aż tak nisko upadłem? - zachrypiał cicho. Nie mógł już powstrzymać dławiącego go szlochu. - Michał!.. - Szepnął cicho i znów wtulił twarz w ramiona przyjaciela.
Płakał jak wtedy.. Zupełnie jakby to stało się dzisiaj..
- Nigdy nie pozwolisz mu odejść.. - Szepnął Kruk bardziej do siebie niż do ukrytego w swoich ramionach targanego płaczem przyjaciela. Sam też nie potrafił już powstrzymać łez.


Epizod 93

Daniel stracił przytomność. Ubrali go w ciepłe, flanelowe dresy i położyli do łóżka. Dziupla miał za zadanie osuszyć mu włosy i pilnować by miał na rozpalonym czole zimny okład. Daniel miał wysoką gorączkę. Majaczył i rzucał się przez sen, wołał na zmianę Michała i Tomka, tak jakby zawieszony był pomiędzy dwoma światami. Inuki, nie wiedząc co dzieje się z jego panem, leżał przy jego łóżku i skomlał cicho. Yuki także wyczuwał w domu wyjątkowo napiętą atmosferę i obserwował uważnie krzątających się po kuchni Dawida i Kruka, siedząc w czyimś bucie, w przedpokoju. Widząc zmartwioną twarz swojego pana nerwowo obgryzał sznurówki.
- Jutro z samego rana trzeba wezwać lekarza. Mam nadzieję, że nie będzie musiał iść do szpitala.
- Znam go tyle czasu.. A i tak nie mogłem nic zrobić.
- Gdyby nie ty, Daniel nie byłby tym, kim jest. Nie martw się tak. - Dawid wysłał mu ciepłe spojrzenie i Kruk znów zapragnął otoczyć go swoją opieką. Jednak on i Daniel byli do siebie podobni..
- Powiedz czy trzeba coś kupić. Jakieś tabletki? Syropy?
- No właśnie. Tylko że jest pierwszy dzień świąt i w dodatku noc. Nie wiem czy gdziekolwiek cokolwiek dostaniesz.
- Choćbym miał przetrząsnąć cały Kraków!
Dawid przekręcił kurek i zapalił ogień pod garnkiem z mlekiem.
- Jesteś dla Daniela tym, kim Tomek zawsze był dla mnie..
Kruk spojrzał na chłopaka zaskoczony. Potem przypomniał sobie sposób, w jaki chłopcy całowali się dziś w jego samochodzie. Smutne, zakłopotane spojrzenie Dawida.
Zawahał się chwilę.
- Kochasz.. Tomka i Marka?
Dawid spuścił oczy i uśmiechnął się smutno.
- Kocham Marka - odpowiedział po chwili.
Kruk westchnął cicho i utkwił wzrok tam gdzie i Dawid - w płomieniu pod garnkiem.
- Ja całe życie kochałem tylko Daniela. Ale Michał zawsze był dla niego najważniejszy. Nawet teraz.. gdy już nie żyje, ciągnie się za nim jak cień.. - zamilkł na chwilę. - Czasami nienawidzę go za to! Tak naprawdę to odebrał życie ich obu! - opadł ciężko na krzesło i ukrył twarz w dłoniach. - Niedościgniony, święty Michał.. Przeklęty wampirze!!
Dawid odwrócił się i spojrzał na niego ze zrozumieniem.
- Kiedy wreszcie wypuścisz go ze swoich szponów..? Kiedy oddasz go światu? - Dokończył szeptem. Dawid stanął przed nim i przytulił jego głowę do swojej piersi. Kruk objął go z wdzięcznością. - Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak bardzo jesteś do niego podobny.
- Wiem. - Szepnął cicho chłopak. - Proszę cię, Krzysiek, nie poddawaj się. Nie zostawiaj Daniela.
Kruk zaśmiał się smutno.
- Nie martw się, mały.. Nigdy, przenigdy go nie zostawię.
Siedzieli w ciszy jakiś czas a gdy mleko już wykipiało zalewając gaz i kompletnie psując atmosferę, Dawid wyprawił Kruka na zakupy. Czekała go ciężka misja, ale kto inny mógłby ją wypełnić jeśli nie on..


Epizod 94


Noc spędzili we trójkę w sypialni Daniela. Dawid i Kruk leżeli po bokach Daniela starając się oddać mu jak najwięcej swojego ciepła. Raz po raz słyszeli pełne bólu jęki trawionego gorączką chorego. Dbali o zimne kompresy, smarowali go wonnymi olejkami ułatwiającymi oddychanie, maściami rozgrzewającymi. Zwilżali mu usta, budzili aby połknął leki i syrop, lub by po prostu napił się gorącego mleka z czosnkiem. Dziupla miał zmienić ich rano. Dawid był ledwo przytomny, więc Kruk czuwał właściwie sam. Miał dużo czasu na myślenie.. Za dużo, bo z minuty na minutę myśli stawały się coraz bardziej nieznośne, kompletnie zatapiając go w smutku.
Nad rankiem obudziło ich dzwonienie telefonu. Dawid przetarł zaspane oczy i przez chwilę zastanawiał się, gdzie jest i co tak okrutnie piszczy. Gdy zorientował się w sytuacji, sięgnął po swój leżący na półce telefon komórkowy i odebrał rozmowę.
- Tak? - zapytał chłopak zaspanym głosem. Kruk także ocknął się z drzemki i teraz mierzył Danielowi temperaturę. Czarnowłosy poruszył się w niespokojnym śnie. Wypieki na twarzy znikły, wyglądało na to, że i gorączka trochę spadła. Ciężki, świszczący oddech przypomniał im o telefonie do lekarza..
"Malinka? Tu Wiśnia. Co u was?"
- Eee.. Spaliśmy..
"Acha, jesteś u Marka. Sorry, że przeszkadzam, ale miałem dać znać jak przyjadę.."
- Co? Tomek, nie mów mi, że dopiero przyjechałeś!
Daniel poruszył się i otworzył oczy. Chwilę skupiał się, by usłyszeć rozmowę brata.
"Jestem jeszcze na stacji. Pociąg wlókł się chyba czterdziestką. Ania po mnie wyszła. I właśnie przede mną skacze, że mam cię pozdrowić."
- Dzięki. Ucałuj ją ode mnie.
Daniel uniósł głowę na chwilę i wciągnął powietrze w płuca, chcąc najwyraźniej coś powiedzieć. Niestety nie zdołał - zaniósł się tak okropnym kaszlem, że zarówno Kruk jak i Dawid wystraszyli się, że się udusi.
- Wodę, szybko! Pomóż mu.. Dziuplaaa! - Dawid krzyknął na chwilę przerywając rozmowę z przyjacielem.
"Dawid, gdzie ty jesteś? Co tam się u was, do licha, dzieje?"
Dziupla z łoskotem otworzył drzwi.
- Dzwoniłem do kliniki. Lekarz będzie za pół godziny.
Kruk podawał już Danielowi kubek z napojem. Łzy ciekły po policzkach czarnowłosego. Zachłannie łykał, kojąc nieznośny ból w gardle, ale jego wzrok cały czas skoncentrowany był na komórce Dawida.
"Kto tak kaszle? Dawid, co się dzieje?"
- Jestem w domu. Nie mogę teraz rozmawiać. Daj znać jak się prześpisz, to zadzwonię..
Dawid przełknął ślinę widząc ożywione, tęskne spojrzenie brata..
"Dobra. Wszystko mi opowiesz. Trzymaj się."
Daniel opadł ciężko na poduszkę i zamknął oczy. Cała trójka spojrzała na siebie porozumiewawczo i pokręcili głowami.


Epizod 95


Lekarz stwierdził ciężkie zapalenie płuc, ale widząc jak dobrą Daniel miał opiekę, pozwolił mu zostać w domu. Zostawił recepty i zapisał Danielowi zastrzyki. Poinstruował jak mają obchodzić się z chorym, jak go pielęgnować i stawiać bańki.
Daniel czuł się coraz gorzej, nie mógł mówić, często tracił przytomność. Kruk odniósł wrażenie, że jego przyjaciel wcale nie chce wrócić do zdrowia. Gdy był przytomny stawał się apatyczny i odległy, tak jakby obecność jego i Dawida go irytowała.
- Nie możesz nic zrobić? - zapytał w końcu Kruk, zatrzymując Dawida na drabinie, gdy szedł do swojego pokoju.
Chłopak przewrócił oczami.
- Już mu mówiłem.
- Ale nie powiedziałeś, jak bardzo to jest poważne, prawda?
- Czego ode mnie oczekujesz? Mam mu powiedzieć "przyjeżdżaj, bo bez ciebie on nie czuje chęci życia?" Nie uważasz to za nazbyt egoistyczne?
Kruk zagryzł wargi i Dawidowi zrobiło się głupio.
- Boję się, że jeśli wróci nie ze swojej woli.. że Daniel zrozumie to na opak. Boję się, że może być jeszcze gorzej..
- Ale będzie zdrowy.
- Ciałem..
- Chociaż tyle może dla niego zrobić..
Dawid milczał chwilę.
To już trzeci dzień. I jest coraz gorzej.
Chłopak rozdrażniony wyswobodził się z uchwytu Kruka.
- Sam jest sobie winien - warknął i zaszył się na pół dnia w swoim pokoju.

- Tomek, proszę, przyjedź! Ja już nie mam siły..
"Co z nim?"
- Jest coraz gorzej, kompletnie się poddał. Obawiam się, że symuluje z przyjmowaniem leków. Codziennie ma temperaturę i majaczy przez sen. Naprawdę nie wiemy już co robić.
" Dobrze, Dawid, ale nie przyjadę sam. Muszę wyrwać stąd Anię, bo mi się kompletnie załamie."
- Co się stało?
" Sama ci opowie, jak będzie chciała. Ja nie mam prawa."
- Rozumiem. Dziękuję.
"Dziś jeszcze wyjedziemy. Przyszykuj jej pokój, co?"
Dawidowi przypomniało się, że pokój Tomka wygląda jak pobojowisko.. Zaśmiał się nerwowo.
- Rozkaz!
Odetchnął z ulgą.



_________________________________________


* Chodzi o rosyjskiego piosenkarza podpisującego się pseudonimem VITAS. Gorąco polecam! : * - warto poznać ;-)..
** ros. -> " Podoba mi się. Jakby to Anka usłyszała to pewnie by padła. " - thx Emi-chan. - Emi-chan krzyczy - NIE BIJCIE!
*** hmm.. pulsujące zakończenie Kruka.. Niech mi to ktoś zilustruje XD~~
**** Ledwo się opanował przed wymasowaniem swojego wejścia ^_~"













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 18 2011 11:38:18
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

xxx (Brak e-maila) 16:48 15-08-2004
Jejku! To jest suuuuper!!! Po prostu świetne!! Przeczytałam jednym ciągiem. Bardzo ładnie proszę o jakiś ciag dalszy, bo po prostu musze sie dowiedzieć, co będzie dalej.^^
Kruha (Brak e-maila) 18:46 15-08-2004
Boshe jak ja kocham tego opa!! Przeczytałam go chyba z milion razy i nadal jestem nienasycona ;_;! Świetne!
Tylko dlaczego tak długo trzeba czekać na nastepną częśc ;-;?
zyta-chan^^ (Brak e-maila) 20:20 15-08-2004
Mnie to sie tam podobać bardzo, ale mnie to opo do tzw. furii doprowadza bo siem doczekac nowej części nie mogę^^
Yoan (Brak e-maila) 08:18 16-08-2004
Zgadzam sie z wami w 1000%- opcio jest fenomenalne i można sie nim żywić w nieskończoność.Co do next części to kto wie...XP(hie, hie...)
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 15:30 16-08-2004
nyom!-^0^- kolejne swietne opko!!!!!
kethry (kethry@interia.pl) 01:43 17-08-2004
a widzisz, widzisz! tyle osob nie moze sie mylic :>
Yoan (Brak e-maila) 20:52 17-08-2004
Pewnie,że nie może! Zuzaa, produkuj się!!!
natiss (Brak e-maila) 21:21 17-08-2004
Uwielbiam to pocio!! Jest po prostu boskie!! Z ogromną niecierpliwością łaknę ciągu dalszego.^^
Ryoko Kotoyo (Ryoko.Kotoyo@interia.pl) 20:18 18-08-2004
Kiedy sie można spodziewać dalszego ciągu?*-* Ja ti uschnę z niepewności co się stanie dalej!!!
primea^^ (primea@poczta.onet.pl) 00:07 21-08-2004
nya, przyąłczam się do próśb, opo super, chcemy dalej, to twój autorski obowiązek, Zuzaa wywiązywac się z szybkiego pisania dalszych części^^ fani czekają^^
Stokrotka & Schensi (stokrotka_997@wp.pl schensio2.pl) 12:32 23-08-2004
MY CHCEMY WIĘCEJ...DUŻO WIĘCEJ I ŁADNIE PROSIMY, ŻEBY¦ PISAŁA CIĄG DALSZY
Theo (Brak e-maila) 17:39 24-08-2004
Bardzo ciekawe i wciągające. Ja również czekam na ciąg dalszy.
Alexa (alexamalina@op.pl) 15:07 27-08-2004
bardzo mi się podoba. Poprostu uwielbiam je no.. Czekam na dalsze części^^
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 01:54 01-09-2004
Rany.. nie wiedziałam, że tyle osób to czyta :>. Dzięki. Tak mnie natchniliście że jutro od rana zamiast grać w gry pójdę do sklepu po TYSKIE smiley ( potiion of inspiration) Jeszcze raz dzięki. Zapewniam, że kolejna część także będzie możliwa smiley
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 10:44 06-09-2004
Nic nowego nie powiem, wszystko już dawno powiedziałam, a poza tym wszystko już i tu powiedzianosmiley Idę poszukać opowiadania, które będę sobie mogła skrytykowaćsmiley
sintesis (Brak e-maila) 23:40 08-09-2004
jak bedzie trzeba to sama Cie zmotywuje tylko szybko pij i szybko pisz.... ja tu sie rozklejam bo wciaz widze pustke zamiast twojej pisaniny...
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 11:17 26-09-2004
Oczekujcie następnej aktualki. Piąta część jest już oddana a nad kolejną pracuję. Pozdrawiam, i czekam na komentarze po aktualce. Napiszcie, czy podobają wam się postacie. THX Zuzaa
Tand dei Glass (Brak e-maila) 21:52 27-09-2004
Zuzaa, opo było takie, że poszły 3 kawy, cała nocka ale nawet minutki z niej nie żaluję.POTRAFISZ pisać scenki, że nie wspomnę o całej reszcziesmiley
Schensi (Brak e-maila) 13:15 01-10-2004
ahhhhhhh ta zesc poprostu boska cala noc ja czytalam.. genialne sceny luzkowe muwie ci ^^
Nirja (Brak e-maila) 23:56 01-10-2004
Opo fenomenalne. Jedno z 4 które czytam nie poraz pierwszy! Sceny łużkowe są b. dobrze napisane, ale moją uwagę szczególnie przykówają postacie, które są fenomenalnie opisane.....cóż za emocje.
Wspaniale...oby jak najwięcej.
Yoanne (Yoanne128@op.pl) 14:10 03-10-2004
Zuzkaa, kochanie, moją opinie już znasz pewnie na pamięć.Jeśli chodzi o opcia, to jesteś no 1. Produkuj sie dalej. Jakby ci zabrakło herbatki z żeń-szenia, to wiesz do kogo pisać. ;D
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 00:40 27-10-2004
Dla moich czytelników: Niedłudo skończę robić swoją włąsną stronę, na której umieszczę między innymi poprawioną wersję \"ANIOŁA\". Epizody na stronie pojawiać się będą często, zaraz po napisaniu, a nie, jak dotychczas, po zakończeniu części. Oczekujcie więc :> Ps. Czy ktoś miałby ochotę zilustrować Z.A. albo chociaż spróbować naszkicować bohaterów??? Ciekawa jestem jak wyglądają w waszych oczach??!!!
Dziękuję raz jeszcze wszystkim za dobre słowo i niech was Bóg błogosławi :>..
zyta-hime (Brak e-maila) 17:03 01-11-2004
hehe^^ ciekawe, jakies zdolnosci paranormalne? wlasnie siem do tego zabieralam^^ tj - do szkicowania glownych bohateroow^^
lollop (Brak e-maila) 20:11 20-11-2004
powiem po prostu: to jest świetne!!!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 14:55 04-12-2004
Yo!
Jak ja mogłam sie tu jeszcze nie wpisać? Zuzik, kogucie Ty mój, Ty wiesz, co ja myślę o Danielu, Ptaszynie mojej i całej reszcie, więc sie nie będę rozpisywać za bardzo. Ale wiesz, Ty tak szczujesz ludzi tą obietnica strony, i mnie też, a tu nic... Ech.. Al episz dalej, akurat na fajnym momencie jestem, i jak moi dweaj ulubieńcy się ze sobą nie ten-teges to ja Ci chyba krzywdę zrobię, okrutna Siostro smiley. Ganbatte kudasai!
Neyllya (selene_lupin@interia.pl) 22:45 15-12-2004
Niom kiedy mozemy oczekiwać next części tego przecudownego opka? =^^=
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 02:04 17-12-2004
Najnowsze epizody będą pojawiać się na mojej stronie SINFUL FLOWER
Odwiedźcie, jeśli chcecie być na bierząco.
Znajdziecie tam także kilka moich rysunków do anioła..
Tymczasowy adres strony (jak się zmieni dam znać):

http://host30.nazwa.pl/sinful-flower.com.pl/

Zapraszam, pozdrawiam i dziękuję.. smiley
Kura (Emi_Yume@interia.pl) 12:30 23-12-2004
Kogut zapomniał dopisać: satły adres strony to www.sinful-flower.com.pl
Soma (Brak e-maila) 20:07 14-01-2005
no pewnie, że super, wszystko jest super, świetnia, wspaniale etc.! Tylko dlaczego, od tak dawna nie widać ciągu dalszego?! ja już nie mogę sie doczekać co bedzie dalej, bo to co jet, to przeczyałam chyba z hmm...no dobrych parę razy to już bylo....
Y. (yourico@o2.pl) 11:46 21-01-2005
tekścik jest bez dwóch zdań po prostu boski!!! czemu nie ma dalszych aktualek?? bo chyba jest jakiś ciąg dalszy??!! MUSI BYĆ!!!
Caramon (Brak e-maila) 22:05 31-01-2005
... Dwa slowa. Obrzydliwe. Przeczytalem tylko fragment. Autorze! Odwiedz psychologa. Bez obrazy, czytelnicy, ale Wy tez powinnisci. Albo przynajmniej seksuologa. Przeciez to jest oblesne. Ble. Co Wy tu wogole robicie?!
Caramon Majere (Brak e-maila) 22:09 31-01-2005
Mysle, ze moj komentarz nie zostanie usuniety, ze autorka potrafi przyjac rowniez krytyke.

Pozdrawiam
Caramon Majere
No Neyms (Brak e-maila) 18:23 05-02-2005
Caramon Majre przeczytaj całość i potem coś powiedz!!!
Fragment nie koniecznie oddaje utwór, jako znawca powinieneś(aś) to wiedzieć.
factory (Brak e-maila) 23:09 03-04-2005
generalnie to mnie nie zachwyciło. są momenty, kiedy aż odrzuca, jeśli chodzi o styl pisania.

nie wysyłam nikogo broń boże to seksuologa (bo i po co, on NAM i tak nie pomoże, buhahahaha), ale opowiadanie jest według mnie raczej takie sobie, chociaż czytać się da.

i tak nic mądrego tu nie napisze, wiec spadam.
Dizzy-Sun (Brak e-maila) 22:24 17-06-2005
Juz nie będę powtarzać jak wielu przede mną, że to opowiadanie jest po prostu genialne, ma swój klimat i cholernie wciąga, o tak. Przeczytałam to na Sinful Flower, ale czyż nie zaszkodzi pozostawic tu po sobie komentarza? =)
liz (liz5@o2.pl) 15:23 15-01-2006
opo jest napisane cudownie wspaniale i nie wiem co moge jeszcze dodac... no coz to chyba najlepsze co w zyciu czytalam a wierz mi bylo tego duzo wiec BARDZO LADNIE PROSZE O NASTEPNA CZESC!!!!
livien (Brak e-maila) 20:44 14-02-2006
Również chciałam pochwalić to opowiadanie. Naprawdę gratuluję wszystkiego: kreacji postaci, opisów, humoru, budowy napięcia. A z każdą częścią coraz lepiej smiley

I co z tą stroną, na której mają być aktualizacje? Podane adresy nie działają...

Oczywiście nie mogę doczekać się ciagu dalszego. I powiem, ze to bardzo pouczające opowiadanko. A czego uczy? Walki o swoje.
Pozdrawiam smiley
Lelwani (lelwani) 22:01 18-02-2006
Pozwole sobie wystapic w imieniu Zuzyy, ktora jest na emigracji i raczej nie w glowie jej teraz to opowiadanie. Podany adres strony nie dziala, bo przestala ona istniec. Byc moze niedlugo sie to zmieni i moze nawet Zuzaa zacznie znowu pisac. Wszystko jets mozliwe smiley. W jej imieniu dziekuje za komentarze.
Urani (Brak e-maila) 16:20 13-07-2006
Hej Zuzik, daje znac,że zyjesmiley
Urani (Brak e-maila) 16:22 13-07-2006
I nie zapomniałam o tobiesmiley mam nadzieje, że masz ten sam numer telefonusmiley
liz (Brak e-maila) 20:57 30-07-2006
cholera ja nie moge sie na te strone dostac!!!!CO MAM ZROBIC? ja czce "ANIOLA"
Hoś (Brak e-maila) 00:29 24-07-2007
ja chce jeszcze : O
(Brak e-maila) 23:43 27-08-2007
Do momentu, w którym Zuza urwała to opowiadanie mam je i czekam na resztę.Jak ktoś chce przeczytać to dajcie znać.
(Brak e-maila) 20:36 21-10-2007
Co?!Jakie obrzydliwe?A ty idz to psychiatry.Te opo jest CUDNE!Chce więcej!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum