The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 26 2024 21:31:38   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Apokalipsa 2
(Noc)


Świat składa się z kolorów, barw, odcieni. Można rzec, że są one spoiwem naszego istnienia.

(Uśmiech- łagodny prawie nikły w tym świetle)

Moje dłonie, gdy wystawie je do światła robią się prawie białe, zanika granica między ich realnością. Są tylko rozmazanymi plamami.

(Siedzi w mroku- podziwia światło ulicznych latarni, które dostają się, tu, do pomieszczenia przez duże okno. Światło cienie osądzają się na przeciwległej ścianie, ale i tak go nie dosięgają. Siedzi skulony w rogu pokoju. Usta milczą.)

Tu jestem ukryty przed ich spojrzeniami, czuje się bezpieczny.

(Jego myśli są pewne, co do tego stwierdzenia.)


Szepczą.
Mówią, że jestem dziwny, bo za dużo widzę.
Patrzę inaczej niż Oni.
Dlaczego?
Czasami boli mnie serce, gdy tak mówią.
Chce mi się płakać.

(Pokój nie jest duży ani mały. Jest pusty, nie posiada nic.)

Śpię na "dnie serca".
Świadomie.
Opadam w dół.
Do dna jeszcze wprawdzie daleko, ale na powierzchnie tez już nie mogę wypłynąć.

( Przykłada policzek do szorstkiej białej ściany. Dotyka dłonią i zamyka oczy.)

Po prostu zamyka się oczy i opada.
Nie widzi się nic.
Przechodzi obojętnie.
Świat już nie ma większego znaczenia.
Nie myśli się o nim.

(Gładzi palcami chropowata fakturę- coraz mocniej, szybciej. Rani opuszki palców, a na białej ścianie pojawiają się ślady krwi.)

Na początku bolało.
Zabierało oddech, łzy...
Wspomnienia.
Dawało jednak ukojenie.

Śpię, świadomie.
Śpię, bo wtedy nie boli.
Śpię by zapomnieć.
O życiu.
O świecie.
O nim.
Śmierć...
Umarł.
Kiedyś.
Dawno.

( Drobna łza spływa po jego policzku. Wchłania ją mrok, nie pozwala by ktoś ją dostrzegł.)

Czasami śnię.
Śnię na "dnie serca".
O czym?

O realnym świecie.

Kiedyś nie potrafiłem o nim śnić.
Teraz robię to bez przerwy.
Wszyscy robimy.
Tylko to nam pozostaje.

Przeznaczenie.
Głupia sprawa.
Kiedyś w nie wierzyłem.

( Wraca myślami do dawnych czasów.)

Śnieg wirował.
Zadzierałem głowę patrząc w niebo.
Było cicho.
Biało...
A on opadał spokojnie.
Jasne iskierki dotykały twarzy.
Chłodziły.
Zmieniały się w wodę pod wpływem gorącej skóry.
Byłem głupi...

Wierząc.

(Mocniej wtula się w róg. Marzy o tym by być niewidzialnym.)

Kupowałeś zużyte marzenia.
Kupiłeś moje.
Szczęście.
Nadzieje.
Miłość.
Byłem Ci wierny jak pies, któremu uratowano życie.
Mogłem umrzeć dla Ciebie.
Teraz płacze.
To stracone.

Zimno mi.
Śnieg pada.
Zobacz!
To anioły gubią swe pióra.
Tysiące...
Miliony...



(Dzień)

Za dnia nie ma gdzie się ukryć.
Okno wpuszcza za dużo światła.
Obnażone ściany.
Pusto.
Biało.
Spokojnie.

( Stoi przy oknie. Opiera o szybę dłonie i czoło. Patrzy na to, co ukryte jest za nią.)

Mój pokój nie różni się wiele od innych pokoi.
Jest jednak pusty.
Nie posiadam nic.
Zbędnych dodatków.
Ozdób.
Detali.
Kolorów.

Jest jak biała kartka gotowy do zapisania.
Czysty.
Jednak mój.

Każdy posiada swój pokój.
Nawet, jeśli o tym nie wie.
Tak jak ja.
Nawet, jeśli śni.

(Zamyka oczy i zaciska usta by nie wydobył się z nich płacz.)

Nienawidzisz mnie.
Tam.
W ich świecie.
Ale tu, co noc jesteś mój.
Tu, gdy śnie nigdy się nie zmieniasz.
Nie ranisz.
Jesteś dobry.

Lubię śnić.
Mogę Cię wtedy spotykać.
Bez żalu.
Bez winy.
Bez łez.

Mogę Cię mieć.
Dotknąć.
Posiąść.
A ty nie będziesz mieć mi tego za złe.

Mogę spełnić swoje pragnienie.
Śniąc.
Mogę umrzeć dla Ciebie.
W twoich ramionach.
Słodka śmierć.

Moja.

I taka pesymistyczna.

Jednak do spełnienia.


( Za szybą widzi świat. Niebo, chmury, ziemię, drzewa inne domy i pokoje. Widzi ludzi. Szczęśliwych. Bezwiednych.)

Morze łez.
Każdy posiada swoje.
Płytkie.
Głębokie.

Jakie jest twoje morze?
Twoje łzy?
Wypłakane z mojego powodu.

Jedna twoja łza to dzień mniej mojego życia.
To jedna kropla więcej mojego morza.
Kiedyś tam się znajdziemy.
Obydwoje.

Jednak już nie razem...

Przeznaczenie?

Nie...

Raczej ślepy los na naszej drodze.

( W myślach nuci starą dziecinną piosenkę)

Dzisiaj znowu śniłem.
O tobie.
O nas.

Splataliśmy swe palce razem.
Łączyliśmy dłonie.
Na zawsze.
Było mi tak ciepło w twoich ramionach.
Po raz pierwszy raz w życiu.
I nawet śnieg stał się ukojeniem.

Widzę jak śnieg ciągle pada za moim oknem.
Kiedyś potrafiłem go dosięgnąć.
Teraz patrzę przez szybę.
Nie jest już mój...

( Odwraca się w kierunku pokoju. Nic się nie zmienia. Nic nie przybywa. Naprzeciw siebie ma zamknięte drzwi. Wkomponowane w biel ściany z prostą srebrną klamką i wejściem na kluczyk.)



(Destiny)

Mieszkanie na dnie serca można porównać do życia w pokoju.
Otaczają mnie mocne betonowe ściany.
Są zimne.
Stałe.
Mocne.
Tłumią wszelkie odgłosy.

( Ogarnia spojrzeniem miejsce, w którym się znajduje. Biel zwielokrotniona blaskiem słońca wpadającego przez okno razi w oczy. Srebrna klamka błyszczy jak cenny skarb. Przyciąga oko.)

Mój pokój posiada drzwi.
Mogę w każdej chwili z niego wyjść.
Ale, po co?
Tu jest bezpiecznie.
Tu nikt nie szepcze.
Nie kłamie.
Nikt nie stara wpasować się we mnie.
Nie muszę uśmiechać się sztucznie.
Nie musze mówić wiele...
Nie lubię mówić.

(Wyrzut, gdy o tym myśli.)

Są jednak drzwi, które nie posiadają klucza.
Właściciele się ich pozbyli.
Czasami świadomie.
Czasami nie.

Takich drzwi nie da się już otworzyć.

(Porównanie bez sensu( A może jednak nie...)- Wyobraźmy sobie każdego człowieka żyjącego w takim pokoju. Taki pokój to mieszkanie. Mieszkanie układa się w bloki, a bloki w miasta. Każdy patrzy na świat przez swoje okno. Jednak nikt nie ma odwagi by wyjść na zewnątrz. W takim razie, kto chodzi po świecie? Kto nie ma swojego domu?)

Śpię na dnie serca.
Świadomie.
W dzisiejszych czasach niewielu ludzi ma ten zaszczyt.
Ale może to i lepiej.
Dlatego zdarza się widzieć więcej ludzi przechodzących ulicą.

Sztuczne szczęście.
Jednak szczęście...

( Zamyka oczy. Czasami myśli o tym by powrócić na powierzchnie. Zaczął opadać na dno serca świadomie, ale z nadzieją, że ktoś go uratuje. Na próżno szukał dłoni we wzburzonej wodzie. Znalazł natomiast słowa, które pchały go w głąb ciemnej toni. Ciążyły jak kamienie.)

Wiele godzin spędzam przed oknem.
Choć w takim miejscu raczej nie powinno mówić się o czasie.
Podziwiam.
Pory roku.
Chmury.
Unoszące się ptaki.
Noc i dzień.
Nie marzę jednak o wolności.
Jest mi dobrze.
Tu gdzie jestem.
Na dnie serca...

Szkoda mi tylko, że przechodzę już obojętnie koło Ciebie.
Nie patrzę.
Zamykam oczy.
Milczę.
Idę dalej.
Zapominam.
Tak lepiej.
Dla nas...
Dla ciebie.

(Przypomina sobie chwile, gdy był jeszcze na powierzchni.)

Czasami mam do ciebie wyrzut.
Za to, że się poznaliśmy.
Ty zmieniłeś cały mój świat.
Zabiłeś dziecko...
Którym byłem.

Kiedyś wszystko było takie proste.
Nie rozmyślałem nad tym, dlaczego trawa jest zielona.
Dlaczego truskawki maja taki smak.
Dlaczego róże upajają swym zapachem.

Wszystko było piękne.
Kochałem ludzi.
Choć ranili.

Dziękuję Ci za to, że byłeś.
Dzięki tobie stałem się wolny.
Nauczyłem się płakać.
Zrozumiałem, co oznacza zapach deszczowego wiatru.

Pokochałem.
A przynajmniej poznałem miłość.
A może to nie była miłość tylko wierność.
Wdzięczność za uratowanie życia?

Teraz za późno by ci to powiedzieć.
Zresztą nigdy nie potrafiłem mówić.
Nie tak byś zrozumiał.
Gesty były prostsze...

Jeden uśmiech.
Szczęściem.

( Osuwa się na podłogę. Otacza dłońmi kolana.)

Czasami rozmyślam o tym czy twoja pomoc nie przybyła za późno.
Przez cały czas myślałem, że opadam na dno.
Tak naprawdę to już tam byłem.
Dno nie różni się wiele od powierzchni.
Teraz tak myślę.

Za późno.
Zniszczyłem nie tylko siebie.
Również Ciebie...


(Śmierć)


Dla mnie śmierć naprawdę będzie ukojeniem.
Uwolnię Cię z moich snów.

Nigdy nie zrozumiesz, dlaczego tak bardzo pragnę umrzeć.
Dlaczego to robię?
Ja sam jeszcze tego nie pojmuję.
Jednak to się stanie.
Wkrótce.
Niedługo.

Jednak jeszcze nie dzisiaj.

( Jego oczy robią się coraz bardziej obojętne. Już coraz mniej myśli o tym, kim jest. Zapomniał swoje imię.)

Jestem tchórzem.
Brakuje mi odwagi.
Zawsze zawracam.
Nawet wtedy, gdy chce umrzeć.

Może to z powodu poczucia winy za ich łzy.
Za ich smutek, którego nie chcę.

Gdybym oddał życie za kogoś było by prościej.
Miał bym usprawiedliwienie.
Tu na Ziemi.
Tam go nie szukam.
Tam nikt nie będzie mnie sądził za to, co uczyniłem.
Wiem gdzie trafie.
Gdzie pozostanę.
Na zawszę.

( Zaczyna tracić ciało. Rozmywa się w białości ścian. To, dlatego woli mrok.)

Czasami mnie odwiedzają.
Tu w moim pokoju.
Nikt tego nie rozumie.
Nie widzi.
Ale one są.

Gdy im to mówię.
Próbuję uświadomić.
Śmieją się.
Patrzą dziwnie.

Ty również.

To właśnie nas poróżniło.

Ja czasami czuję brzemię skrzydeł na swych barkach.
Nie zrozumiesz jednak tego bólu.

To naprawdę boli...

Chciałbym być jak inni.
Nie potrafię jednak być sobą.
Przyjmuje coraz to nowe maski.
Żadna jednak nie pasuje do mnie.
Żal pozbyć się jest mi się skrzydeł.
Lubię ich pióra.
Są niczym śnieg...

Śmierć nie jest niczym łatwym, ani spokojnym.
Śmierć to wyrzucanie sobie, co dzień tego, czego się nie powiedziało.
Czego się nie zrobiło.
Myślałem, że dam się ponieść losowi.
Myślałem, że jeśli nie będę się buntował wszystko będzie dobrze.
Czy nie właśnie tego chciałeś?
Pisząc do mnie?
Wtedy.

Ktoś kiedyś mi powiedział, że tylko Ja poznałem Cię do końca.
Zaakceptowałem.
Wady.
Zalety.
Może...

Sam się ukryłeś.
Sam zbudowałeś sobie mur.
Pragnąłeś ukryć się przed wszystkimi.
Przed sobą samym.
Ja tylko ciągłe będę zastanawiał się nad jednym.
Dlaczego wtedy?..
Dlaczego wtedy to zrobiłeś?
Chciałem Cię powstrzymać.
Nie potrafiłem jednak.

Dałeś mi jednak więcej niż oczekiwałem.
Poznałem Drugiego Ciebie.
Tego, którego nikomu nie pokazujesz.
Podobało mi się.

" Żałuję."
To właśnie te słowa mnie zabiły.
Nawet nie wiesz jak mi przykro, że żałujesz.
To właśnie, dlatego płaczę.
Może dla ciebie to były tylko słowa wypowiedziane w gniewie.
Ale ja właśnie przez to przestałem istnieć.

" Żałuję."
Ja również.
Tego, że tu jestem.
Straciłem, szanse...

Jedyną...

Na zawsze...

Żegnaj.


Dlaczego nie wolno popełniać samobójstwa?
Bo ktoś się zasmuci.
Po mnie już nikt nie będzie płakał.
Nikt.
Więc dlaczego nie mógłbym tego skończyć.
Od Tak...
Teraz.

Jednak chcę w to wierzyć.
Będę wierzyć!
Jeszcze...


Na wieki pozostanę już dzieckiem.
Dla siebie.
Nie dla innych.
Nie dla Ciebie.
Dla MNIE!

A smutek?
Płaczę się tylko przez chwilę.
Potem się zapomina.
Szybko.
A zdjęcia i listy, można spalić...

Żegnaj!

(Otwiera okno. Staje na krawędzi. Zamyka oczy i wdycha zapach wiatru. Zbliża się deszcz. Włosy tańczą dookoła jego twarzy. Rozpościera skrzydła. Zbiera w nie wiatr. Leci ostatni raz...)

A śnieg padał...

Mój śnieg...

Moje pióra...

Moje łzy...

Moja śmierć...




********************************




Siostra czytając to opowiadanie powiedziała, że jest ono o mnie.^_^
Może i ma rację. W końcu autor przekazuje cześć duszy swojemu bohaterowi.
Czasami bardzo chciałabym być silna.
Stawić czoła losowi.
Za wcześnie jednak.
Nie umiem powiedzieć czy kiedykolwiek nadejdzie ten czas.
Do niedawna myślałam sobie, że jeszcze mogę być dobra.
Jeszcze mogę coś naprawić.
A potem uświadomił sobie, że śnię...
Zawsze śniłam...



26 czerwiec 2004r.




Ps. Do czytania tego fajnie pasuje muzyczka z Wolf's Rain utworek: Yoko Kanno - "Strangers". Może tak naprawdę każdy szuka swojego raju.^_^
Pasuje również dobrze wersja fortepianowa "Destiny" - X-Tv.
To tak na marginesie oczywiście. Bardzo kocham te dwie utworki ^_^














 

Komentarze
mordeczka dnia padziernika 17 2011 23:01:39
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Urani (Brak e-maila) 16:54 25-01-2005
A to się chyba nikomu nie podobasmiley((
ed (Brak e-maila) 23:25 31-01-2005
mi się podoba
KotekxCHAOSx (dears@op.pl) 17:54 28-02-2009
Mi tez sie podobalo wiesz niewiem dlaczego ale jak przed chwila porownalam moje opowiadanie z twoim to mialy bardzo podobne emocje ^^
Dzikuska (Brak e-maila) 22:21 28-04-2009
piękne... ale chyba o motylach niewiele ludzi myśli, a może nikt?
(Brak e-maila) 21:47 18-11-2010
cudne... zapiera dech...
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum