The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 09:56:01   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Obietnica 2
pozdrowieniami dla kochanej paczki: Zuzyy (dla ciebie to dodatkowo całusy^^), Emi-chan (Daniel), Raiko Sumerami, Kallisto-San, Wiśni, Liwi, Rastiego oraz Kotori i Morte. Przepraszam, że to tak długo trwało.^^







Epizod 2




Powoli zapadał wieczór. Słońce chowało się za horyzont oddając świat mroku nocy. Błękitne niebo przybrało teraz kolor karmazynu i wyglądało zupełnie jakby ziemia topiła się we krwi. Chmury, drzewa, domy, a nawet zatoczka na którą miał teraz widok uległa temu odcieniowi.
Kirko siedział na parapecie w pokoju Ken'Ichi'ego. To było jego ulubione miejsce. Miał stąd widok na całą zachodnią część miasta. Dom chłopca znajdował się na niewielkim wzniesieniu i był oddzielony od innych budowli murem wysokich drzew.
Obserwował cienie na dachach domów. Jak intensywny czerwony kolor blednie i ustępuje odcieniom granatu i czerni, tak dobrze znanej mu nocy. Uśmiechnął się czując obecność chłopca za swoimi plecami:
- Czego chcesz?- jego głos pozostał jednak lodowaty. Ken milczał ściskając coś mocno w dłoni.
- No dalej, mów... bo chyba nie masz zamiaru tu tak sterczeć jak dupek! CO?- demon odwrócił głowie i wbił w niego zimne czerwone spojrzenie. Rudowłosy zmieszał się pod wpływem tego wzroku. Może powinien zrezygnować? K-chan nie był teraz w najlepszym humorze i może nie przyjąć prezentu który zamierzał mu podarować.
- No i ....- ponaglił go.
-Ja...-zaczął niepewnie.-...ja...chciałem... Ja chciałem dać ci prezent! -wykrztusił w końcu. Fioletowo-włosy otworzył szerzej oczy:
-Prezent.... mi?- powiedział z wymuszonym zdziwieniem.
- Tak...- odparł cicho chłopiec:- Znam cię już cały rok! Nie wiem czy to odpowiednie z mojej strony...,ale chciałem ci podziękować za to wszystko co dla mnie zrobiłeś K-chan!
Ken wyciągnął ręce w jego kierunku i otworzył je. Trzymał w nich złotą bransoletkę w którą wtopiony był duży owalny turkus.
Na twarzy Kirko pojawił się zarys niezadowolenia.
- Ta bransoletka należała w przeszłości do mojej mamy. Jest dla mnie niezwykle cenna, bo tylko ona mi po niej pozostała!- wyjaśnił rudowłosy. Demon wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- TO.... ten kawał blachy?- powiedział z pogardą:- Jeśli myślisz, że to przyjmę to chyba jesteś śmieszmy...Tak nisko oceniasz moją pomoc dla ciebie?- spojrzał z powrotem na widok za oknem. Całe miasto znajdowało się nad niewielką zatoczką, która łączyła się z morzem niewielką cieśniną. Małe żaglowce wpływały do portu kryjąc się przed zbliżającą nocą. Nad wodą wystawał już tylko niewielki jarzący się punkcik, który kiedyś był słońcem.
Ken'Ichi stał nieruchomo. Ta odpowiedź tak bardzo go zraniła. Nie spodziewał się w ogóle takiej reakcji, choć dobrze wiedział, że K-chan miewa różne humorki. W kącikach jego oczu zadrżały łzy, które po chwili spłynęły po policzkach. Nie wiedział co teraz czynić. Ręce mu zadrżały. Bransoletka upadła na ziemię z metalicznym brzdękiem. Nagle poczuł jak jakaś siła każe mu się wycofać. Obrócił się na pięcie w wybiegł z pokoju.


Chłopiec posmutniał na wspomnienie z przeszłości. To już tyle lat upłynęło jednak obrazy były tak realne, jakby to wszystko wydarzyło się zaledwie wczoraj. Patrzył teraz przez okno, które tak uwielbiał jego demon. Panowała noc. Niebo miało odcień atramentu i było usiane tysiącem gwiazd. Na ich widok zrobiło mu się cieplej na duszy. Dom znowu stał pusty. Ojciec jak zwykle gdzieś przepadł, tak samo Kirko. On jednak był do tego przyzwyczajony. Często tak się działo, że zostawał sam, a tak poza tym bardzo lubił samotność.
Było już po północy. Leżał w swoim łóżku. Na brzuchu było mu teraz najwygodniej lecz jakoś nie mógł zasnąć. Kirko zjawił się przed jakąś godziną. Był najwyraźniej w złym nastroju z tego co wywnioskował chłopiec. Demon skrył się w jego ciele i nie odezwał ani słowem nawet wtedy, gdy Ken próbował zagadać. Rudowłosy zamknął oczy. Myślał o obietnicy jaką złożył przed laty i o nagłym pojawieniu się demona. W chwili gdy pomyślał o Kirko ten zmaterializował się obok niego. Chłopiec podskoczył przestraszony, gdy smukłe ręce przyjaciela oplotły jego pas. Wziął głęboki wdech i odwrócił się w stronę demona:
- Keeeen....- usłyszał swoje imię, a jedna z dłoni wsunęła się pod koszulkę. Dotknęła jego skóry na brzuchu, a potem na piersi. Zadrżał mimowolnie i spojrzał w czerwone oczy. K-chan patrzył na niego z pożądaniem.
- Zjeżdżaj! - mruknął czując jak zaczynają go piec policzki. Odepchnął jego ręce i obrócił się na drugi bok. Był wściekły.
- Keeen... Jesteś gotowy spełnić obietnicę?- delikatna dłoń dotknęła jego uda, a chłopiec wciągnął głośno powietrze do ust.
- Czego się boisz?- usłyszał w jego głosie ton rozbawienia. K-chan znowu sobie z niego żartował. Demon przywarł całym ciałem do jego pleców. Palce dotykały skóry, kreśliły na niej przeróżne wzory i po chwili zaczęły przesuwać się wyżej ku pośladkom. Rudowłosy zacisnął dłonie na pościeli. Jego serce waliło jak oszalałe, niczym dziki ptak uwięziony w klatce. I nagle Ken zamarł. Ręka demona zaprzestała pieszczot. Odwrócił się gwałtownie na drugi bok. Kirko leżał na plecach, a ręce założone miał za głowę. Wpatrywał się z powagą w sufit. Zdawał się być nieobecny. Chłopiec wtulił się w poduszkę i spojrzał na niego.
-K-chan...
-....
- Jesteś jeszcze zły?- zapytał.
- Jestem....
Po tych słowach zapadła cisza. Głucha i przerażająca. Tak często towarzyszył Ken'Ichi'emu.
- K-chan?
-Co?
-Zjawiłeś się tu tylko ze względu na moją obietnicę?
-No!
Chłopiec zamilkł, ale po chwili znów się odezwał.
-K-chan ( od autorki - to tak, by Was zdenerwować ^^)
- Hmmm?
-I nie masz innych spraw do załatwienia tu na Ziemi? -chciał się upewnić.
-Nie!
- Wiec skoro jesteś tu ze względu na moją obietnicę to dlaczego teraz....- młodzieniec zawiesił głos i spojrzał na przyjaciela.
- Ken'Ichi....- mruknął K.
- Tak?
- Idź spać! Dobrze? - uciął krótko fioletowo-włosy i odwrócił się do niego plecami.


Poranek był słoneczny i bezchmurny. Zapowiadał się upalny dzień. Figlarne złote promyki przedostały się przez zasłony i zaczęły tańczyć na twarzy chłopca rozbudzając go ze snu. Ken'Ichi zamrugał powiekami i przeciągnął się na łóżku. Spojrzał na zegarek stojący na nocnej szafce. Za dwie minuty dziewiąta. Na tak dzisiaj sobota i zajęcia sportowe o jedenastej. Usiadł na łóżku i przeczesał ręką włosy. Zerknął na posłanie obok. Było puste. K-chan znowu zniknął, pomyślał i wstał z łóżka. Wychodząc z pokoju wyłączył alarm, który miał się włączyć z minutę.
Po wzięciu prysznica zszedł drewnianymi schodami z pierwszego pietra na parter gdzie mieściła się kuchnia.
- Kłamczuch z tego Kirko! Mówił, że nie ma nic do załatwienia na ziemi, a tym czasem znika już z samego rana!- wymruczał podchodząc do lodówki. Złapał za klamkę i otworzył drzwiczki.
- No tak znowu pusta! - znowu się odezwał. Zresztą.... kupię coś jak będę szedł na trening, dodał już w myślach. Pomieszczenie w którym się znajdował nie było duże, ale za to urządzone gustownie. Kuchnia łączyła się z pokojem gościnnym . Zamiast jednej ściany działowej wstawiony był blat który w najlepszym przypadku mógł robić za barek. Druga ściana - to wyjście na przedpokój.
Zerknął na zegarek wiszący na ścianie. Dwadzieścia po dziesiątej.
- Już wstałeś?- dobiegł go nagle głos. Kirko stał w drzwiach do kuchni i patrzył na chłopca. Ubrany był w czarną koszulkę i obcisłe spodnie tego samego koloru.
- Mam dzisiaj zajęcia sportowe, zaraz wychodzę! - wyjaśnił.
-A śniadanie jadłeś?- padło kolejne pytanie. Ken spojrzał ze zdziwieniem na przyjaciela, ale nie odpowiedział.
-Tak myślałem! Dlatego skoczyłem do sklepu coś ci kupić!- dodał po chwili fioletowowłosy wchodząc do kuchni. W rękach trzymał torbę z zakupami. Chłopak aż otworzył usta.
- B... będziesz gotować?- wykrztusił w końcu. Demon obdarował go jednym ze swoich szerokich uśmiechów, na co Ken zaczerwienił się jak róża i odwrócił głowę w bok. Kirko położył torbę na stole i odwrócił się do chłopca.
- Masz jakieś książki kucharskie?- zapytał, a rudowłosy zakrył dłońmi usta tłumiąc śmiech. Wyobraził sobie bowiem przyjaciela w fartuszku stojącego przy kuchence. Kirko zmarszczył brwi.
- No i z czego się śmiejesz....?
Chłopiec pomachał rękami.
-Nie, nie... z niczego... zaraz czegoś poszukam...- odparł i szybko uciekł z kuchni.


Śniadanie zjedli oboje w wesołych humorach. Zwłaszcza Ken'Ichi, który z trudem powstrzymywał się od śmiechu. K-chan nie miał za grosz talentu kulinarnego, bo w końcu natura demona jest stworzona do innych rzeczy. I w końcu po wielu nieudanych próbach postanowił, że zrobi kanapki, bo to jedyne co potrafi. Chłopiec nie omieszkał mu w tym pomóc.
Teraz siedzieli oboje przy stole i pałaszowali to co zrobili wcześniej popijając przy tym ciepłą herbatą. Ken już dawno nie jadł tak porządnego posiłku. Za zwyczaj nie jadał śniadań, a jeśli już, to było to jedzenie kupione w drodze do szkoły. Ojciec zostawił mu jedną ze swoich kart kredytowych, którą często uzupełniał tak że nie mógł nalegać na brak kasy.
- Keeen.... spóźnisz się!- z zamyślenia wyrwał go głos przyjaciela. Zerknął na zegarek. Za pięć jedenasta. Nawet nie myślał , że przyrządzenie śniadania zajmie mu tyle czasu.
- Cholera! Dzisiaj gramy bardzo ważny mecz!- Krzyknął i pobiegł do przedpokoju, po chwili jednak się cofnął i zajrzał do kuchni.
- Idziesz ze mną?- Zapytał.
- Nie, mam inne sprawy do załatwienia!- Wyjaśnił.
- Ach! Jasne.... To Pa!
K-chan uśmiechnął się i zniknął.


Tymczasem w innej części miasta. Jeden z dachów wysokiego biurowca. Wiatr rozwiewał mu jasne pasma długich kręconych włosów. Najpierw spojrzał w dół na przepaść poniżej, a potem przed siebie na miasto i budynki, które wielkością prawie dorównywały temu na którym stał. Poprawił przyciemniane okulary chroniące go przed natrętnym słońcem i uśmiechnął się czując obecność swojego partnera.
- Jak ci poszło?- zapytał, nagle odwracając się.
- Bez większych problemów! - odparł Kirko obejmując go w tali i czule całując. Przerwał jednak pieszczotę szybko:
- A tak właściwie to co ty tutaj robisz? Wyczułem twoją energie i bardzo się zdziwiłem! - powiedział z nutką niezadowolenia fioletowowłosy. Tamten uśmiechnął się przymilnie zadzierając wysoko głowę i patrząc w jego niezadowoloną twarz.
- Ja? - powiedział udając zdziwienie: -Ja też chciałem się troszeczkę rozerwać! Wiesz Lila sama nie chce dawać mi żadnego zadania, bo mówi, że jestem za młody.- odwrócił głowę w bok.
- To normalne! Wie, że spartolisz robotę ! - zażartował złośliwie.
- Hey! No wiesz!...- obruszył się tamten: -..Po za tym tęskniłem i postanowiłem tobie towarzyszyć! Prawda, że mogę!?- zerknął na niego ponownie i uśmiechnął się pokazując rząd równych białych ząbków. Wyglądał ślicznie. Jasne loki tańczyły wokół jego jeszcze dziecięcej buzi. Gdy się uśmiechał na policzkach pojawiały się małe urocze dołeczki.
- Mogę no nie? - pisnął ponownie.
Kirko ściągnął delikatnie z jego nosa okulary przeciwsłoneczne o podłużnych szkłach i spojrzał głęboko w jego oczy. W niebieskich tęczówkach wyczytał jedynie błaganie. Mały jest słodki, świetnie potrafi udawać, pomyślał demon. Przez chwilę wpatrywał się w niego z uwagą i w końcu wypuścił głośno powietrze.
- Dobrze! Sam dobrze wiesz, że ciężko jest mi ci odmówić! - powiedział ku wyraźnej radości młodzieńca.
- Jesteś wspaniały! - wykrzyknął chłopiec uradowany, zarzucając mu ręce na szyję i całując. Przez dłuższą chwilę stali tak rozkoszując się smakiem swoich ust.
- Ale pamiętaj. - przerwał starszy demon -Masz nie zdradzać nikomu kim tak naprawdę jesteś. Żadnego publicznego okazywania uczuć pod moim adresem i... Bez scenek zazdrości! Rozumiemy się?
- Taaaa. Bez scenek zazdrości? - zerknął na niego zdziwiony.
- Dobrze wiesz o co mi chodzi. - odparł Kirko, zakładając okulary.
- Przecież ja nie jestem zazdrosny! - zaprotestował.
- Tak! Jasne!
- .
- Myślisz, że znam cię od wczoraj?
- ...
- Najlepiej żebyś w ogóle nie zbliżał się do tego chłopca.
- Za późno, skarbie. - uśmiechnął się młodszy i w mgnieniu oka zniknął w obawie przed karą za bezczelne słowa.
Kirko uśmiechnął się złośliwie.
Spojrzał na miasto u swoich stóp.
- Taki piękny świat. Szkoda tylko, że już wkrótce nie zostanie tu nawet kamień na kamieniu (przyp. Zuzyy: wszystko przemija - pomysły Ur-chan też :P )* - powiedział do siebie a potem rozpłynął się w powietrzu.


/Przypis Zuzyy* - nic dodać nic ująć. Kolejna część opowiadania mojej Ur-chan i jak zwykle o demonach '-_-. Mam nadzieję, ze kiedyś zejdzie na ziemię. Tak czy owak zapowiada się nieźle. Pozdrowiona. ( trochę jej tu namieszałam w treści :P)

/ Powiem ci tylko jedno: Już zapóźni skarbie! Heheh!
A tak w ogóle to przykro mi, że to wszystko tak długo trwało i przypuszczam, że kolejna część też będzie napisana w takim odstępie V_V. No nic nie mam dostępu do komputera tak często, jak bym chciała . Heh! A mam takie fajne opowiadanka. TEEEEEEEEEEŻŻŻŻŻŻŻŻŻŻ o demonach i aniołach!
A teraz do Rastiego ^^ Superacie rysujesz, ja chcieć więcej! Dobra nie będę Was już męczyć powiem tylko tyle, że ta obietnica to nie to o czym myślicie/
Ur-chan ( a w tle leci sobie muzyczka z Gravi^^)

PS. Ach! Proszę o jakąś krytykę (nie musi być negatywna -_-)












 

Komentarze
mordeczka dnia padziernika 17 2011 22:59:41
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

kathy (Brak e-maila) 21:08 26-11-2004
proszę pisz dalej!!proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę, proszę ,proszę!!!!!!!!!11
Urani (Brak e-maila) 14:22 08-01-2005
Trzeba przerobić =_=\"\"
wampirzyca (Brak e-maila) 14:46 07-08-2010
ŚWIETNE I BARDZO CIEKAWE...CZEKAM NA KOLEJNE CZĘŚCI I MAM NADZIEJĘ,ŻE SIĘ DOCZEKAM ^^
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum