ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Czemu właśnie ty... 24 |
Rozdział XXIV
- Wiesz, że to co robisz, jest nielegalne? - rzuciłem mimochodem, z irytacją wyprzedzając osiemnastą już dziś śmieciarkę.
- Tak? - uśmiechnął się do mnie Tomek, delikatnie głaszcząc moje kolano. Moje ukochane diabelskie nasienie w okolicach Sadlinek uznało, że jest śpiące, a ponieważ nie chciało się przeprowadzać do tyłu, zwinęło się na przednim siedzeniu (co przy tych jego rozmiarach nie było aż takie trudne, niemniej pewnych zdolności akrobatycznych wymagało), a swoją czarnowłosą główkę umieściło na moich kolanach i upierało się, że mu bardzo wygodnie.
- Tak. - westchnąłem. Popatrzył na mnie i zachichotał cicho.
- Chyba.... mogłoby być jeszcze bardziej nielegalne..... - zamruczał z zalotnym uśmieszkiem.
- Nawet o tym nie myśl..... Nie zamierzam wylądować w rowie... - mruknąłem. - I tak mam podwójną dozę stresu przez te twoje szaleńcze akrobacje.
- Ech.... - westchnął, przymykając oczy i przesunął palcem po kierownicy. - O wiele gorszym szaleństwem z mojej strony jest powrót do ciebie.
- A dziękuję ci bardzo. - prychnąłem sarkastycznie.
- Nabieram się na najstarsze sztuczki świata... i jeszcze się z tego cieszę..... Boże, naprawdę mi odbija.... - wymruczał ocierając się o mnie lekko. - Wiem, że będziesz mi wygłaszał najstarsze wersy świata, że będziesz mnie tymi swoimi sofizmatami usidlał, że to twoje "Kocham cię" , "Będę inny" i "Wszystko będzie dobrze" nic nie może zmienić, a mimo to za każdym razem chcę tylko, żebyś tak mówił i mówił i mówił..... Nie chcę od ciebie odchodzić chyba nawet bardziej niż ty tego nie chcesz..... - wyszeptał. - Dlaczego ja już nie umiem po prostu być zakochanym i o nic się nie martwić? Kiedyś wszystko było takie proste....
- Zmienność jest zasadą wszechrzeczy.
- Mój filozof.... - uśmiechnął się. - Więc dlaczego mi z tym źle?
- Bo ludzie rzadko nadążają za zmianami....
- Żeby to było takie proste....
- To jest takie proste. Nigdy już nie będzie tak jak kiedyś. To po prostu minęło.... Ale czy to znaczy, że musi być zaraz gorzej? Tobie szybciej przestało wystarczać zauroczenie i fascynacja... Pewnie dlatego, że ty masz ode mnie mniej wad. - westchnąłem. - Ale wiesz.... Z tego co słyszałem to się wszystkim zdarza. Ludzi z masą wad też można kochać.... Zresztą..... ty też się trochę zmieniłeś od czasu, kiedy cię poznałem. Nie jesteś już taki... Ale ja mimo to cię kocham. I będę cię kochać, chociaż wiem, że za dziesięć lat zmienisz się jeszcze bardziej.... Tomek, ja..... Nigdy nie zaufałem nikomu..... tak jak tobie.... To ty mnie na nowo nauczyłeś kochać...... Nie możesz wymagać, żebym pogodził się z tym, że chcesz odejść...
- Przecież wróciłem.... - szepnął.
- Ale wciąż nie powiedziałeś mi..... czy już na stałe...
- Bo nie wiem...
- No właśnie.... Nie wiesz.... Tomek, ja rozumiem, że nie było ci lekko, ale..... czy ty się za łatwo nie poddajesz? Chyba trochę za szybko chcesz postawić na nas kreskę.
- Wcale nie stawiam żadnej kreski. - powiedział z pretensją. - Dałem ci się nawet wyciągnąć na ten wariacki wyjazd, jak to się zaleca w poradniach małżeńskich. Mało?
Zjechałem na pobocze i zahamowałem ostro, opierając głowę o fotel i zamykając oczy.
- Co jest? - Tomek podniósł się zdziwiony. Nie odpowiedziałem mu; siadł z powrotem na swoim siedzeniu, opierając głowę o szybę. - Dowiem się? - spytał ze złością.
- Wiem że.... - powiedziałem cicho. - Ostatnio koncentrowałem się na własnych problemach jeszcze bardziej niż zwykle... Że pewnie..... całkiem przestałem zwracać uwagę na te twoje sprawy.... Ale... ostatnio ty byłeś dla mnie.... po prostu.... ratunkiem..... Tylko tyle zdołałem chcieć, bo to... bo to wszystko było dla mnie za trudne.... Znów zacząłem się szarpać za swoimi marami... To ty sam chciałeś, żebym ci o tym wszystkim powiedział..... To ty mi chciałeś pomóc... A ja..... wiedziałem, że jeśli tobie nie powiem..... jeśli ty tego nie zrobisz..... to już zostanie tak na zawsze..... że nikt inny nie zdoła mi tego wydrzeć i.... i zmienić mnie, pozwolić mi być takim, jakim mógłbym od zawsze być, gdyby nie to całe moje piekiełko... Ale mimo to..... bałem się.... Bałem się, że mnie przez to zostawisz... że znowu zostanę sam.... A ty tego nie zrobiłeś.... Zostałeś ze mną.... Nie dziw się, że od tej pory zrobiłem się "cholernie pewny siebie". Ja bym to po prostu nazwał.... zaufaniem. Pierwszy raz w życiu uwierzyłem, że mam coś dobrego.... na stałe.... że to już się nie zmieni... że nie muszę się w końcu niczego bać, niczego ukrywać.... I właśnie w tym momencie kiedy wreszcie poczułem się naprawdę spokojny i szczęśliwy, kiedy wszystko zaczęło się układać ty.... ty mówisz mi, że to nie ma sensu.... że nie wierzysz, że uda nam się być ze sobą.... że ja nie jestem taki, jak ty tego chcesz..... Nie dziw się, że.... że nie mam ochoty ani w to wierzyć ani przyjmować tego do wiadomości... Bo jeśli to zrobię, to znowu wszystko mi się zawali.... A ja zwyczajnie nie mam siły, żeby jeszcze raz próbować pozbierać się z jakichś cholernych gruzów mojego własnego życia. Tomek, kochanie moje, ja..... przysięgam, że to nie będzie tak.... Potem będzie normalnie, tak jak ty chcesz.... wszystko będzie jak chcesz.... Tylko daj mi na to czas. Pozwól nauczyć się tego normalnego życia. Jeśli w końcu będzie normalnie to..... ja też będę umiał być taki jak chcesz, cieszyć się i załamywać choćby najgorszymi bzdurami... Tylko pozwól mi się z tego wszystkiego do końca wygrzebać. Nie zostawiaj mnie z tym. Nie rozumiesz, że ja..... ja się po prostu..... boję?
- Chyba rozumiem..... - szepnął. Poczułem jego ramiona delikatnie obejmujące moją szyję i muśnięcie warg na policzku. - Ja mogę poczekać.... zresztą muszę.... bo tak naprawdę to ja nie zdołałbym ci już uciec.... Tego wcale nie musisz się bać, bo ja nie dam rady sam odejść... niezależnie od tego co bym mówił i jak bardzo się starał.... Ja tylko..... chciałem móc wierzyć, że kiedyś będzie czas i na mnie.... Wiem, że tobie nie jest łatwo, ale.... ja po prostu nie wytrzymałem..... Przestraszyłem się, że zostanie tak już.... na zawsze.... Ale nie zostanie, prawda? - poprosił po dziecinnemu. Uśmiechnąłem się i otworzyłem oczy, dotykając jego policzka.
- Nie zostanie... Wszystko zrobię, żeby "nie zostało". Co ty sobie myślisz, zgago jedna, że ja nie chcę, żebyś był najszczęśliwszym okropnym łobuzem na świecie?
- Umiesz mnie sobie owijać wokół palca.... - wymamrotał w moje włosy. - To straszne, potworne i niegodziwe. Ale co tam....
Kamil zadzwonił do mnie w jakieś dziesięć minut potem, jak wróciłem od niego do domu. Nie żeby mnie to specjalnie zaskoczyło - do wszystkiego się można przyzwyczaić. Nieszczególnie mnie też zdziwiło, kiedy oświadczył, że mam do niego natychmiast wrócić, bo "on już nie ma siły" i "naprawdę nie wie co ma zrobić z TYM CZŁOWIEKIEM" i że kategorycznie domaga się mojego wystąpienia w charakterze sędziego pokoju. Podkreślam, naprawdę mnie to nie zdziwiło. Nie zniecierpliwiło także. Ja przecież dokładnie zdawałem sobie sprawę z tego, kogo mi się zachciało mieć za chłopaka, a mi się mianowicie zachciało mieć za chłopaka ni mniej ni więcej tylko współczesnego aktywistę. Do tej pory ta jego zaleta lub wada, zależy jak na to patrzeć, nie wchodziła zbytnio w moje życie, bo mieliśmy za dużo kłopotów z sobą nawzajem, żeby jeszcze dokładać sobie Kamila interwencyjny charakter. Odkąd jednak nasza własna sytuacja się unormowała, Kamil nie ma najmniejszych skrupułów, żeby wciągać mnie we własne brudne interesy. Pół biedy jeszcze, kiedy Kamil się bawi w tzw. dobrą wróżkę, prawdziwy problem pojawia się, kiedy zaczyna czuć w sobie powołanie na wymiar sprawiedliwości. Drżyjcie narody, przed jego niepokalanym życiorysem, żadne, choćby najdrobniejsze wykroczenie nie znajdzie usprawiedliwienia w jego oczach. Chwilowo jednakże narody mogły spać spokojnie, bo, z tego co wiem, od bardzo długiego już czasu głównym źródłem zmartwień, a zarazem ulubioną ofiarą Kamila był Majat Jarosław, jego kolega z ławki i osoba z całą pewnością nie uważająca drobiazgowego przestrzegania litery prawa za główny cel swojego życia. Z okazji półrocznego urlopu od kontroli jaśnie oświeconego księcia, który wszystkie swoje środki skierował w moją stronę, rzeczony młodociany przestępca rozwydrzył się do tego stopnia, że teraz Kamil miał wręcz pełne roboty. O czym miałem okazję się wielokrotnie przekonać, gdyż mój mądry chłopiec po pierwsze lubi piec dwie pieczenie na jednym ogniu ( w danym wypadku podciągając pod to pożyteczne zajęcie posiadanie mnie w odległości nie przekraczającej metra i mycie głowy swemu nieszczęśliwemu przyjacielowi), a po drugie przywykł uważać mnie za człowieka o rozumie wręcz salomonowym( a ja nie miałem ochoty zbyt szybko mu tego przekonania rozwiewać).
Tak więc z całym spokojem wracając do domu Kamila, byłem przygotowany psychicznie w zasadzie na wszystko. A jednak mój chłopak w pozie i z miną a la Robespierre oraz ojciec chrzestny wśród empsonowskiej młodzieży w pozie Henryka IV u bram Canossy i ze wzrokiem zbitego pekińczyka byli czynnikiem nieco zbyt napastliwym dla mojego systemu nerwowego.
- Czy ty WIESZ, co ON zrobił? - od razu po moim wejściu i odczekaniu chwili niezbędnej mi do umieszczenia brwi na właściwym miejscu Kamil spojrzał na mnie znacząco wyraźnie wymagając zaocznego potępienia.
- Nie. - przyznałem pokornie. - A co? - postarałem się okazać jak największe przejęcie sytuacją.
- On dał łapówkę Konopielce. - oświecił mnie, po czym wzrokiem pełnym tryumfalnego potępienia zmierzył nieszczęśliwego Jarka.
- Powiedziała, że da mi pałę. - Majat usprawiedliwił się niepewnie.
- To ŻADNA wymówka. - brutalnie uświadomił go Kamil. - Dałeś łapówkę i to jest jedyny fakt istotny.
- A ile? - spytałem, kątem oka dostrzegając u Kamila pewną dozę niezrozumienia dla mojego ilościowego podejścia. Z nastawieniem typowo humanistycznym dostrzegał wyłącznie problematykę jakościową.
- Pół miliona. - westchnął Majat.
- I...ile? - wykrztusiłem po chwili, którą odgórnie przeznaczyłem sobie na pozostawanie w szoku.
- Za mniej by na to nie poszła. Znam tę cholerę. - skrzywił się. - Marek, ja cię proszę..... Wytłumacz mu, że przesadza....
- Przesadzam? - z nie zwiastującą niczego dobrego słodyczą wycedził Kamil.
- No rany..... - mruknął. - Na jakim ty świecie żyjesz? Nie słyszałeś, że tylko ryby nie biorą.... Teraz wszystko się załatwia łapówkami..... Nie moja wina, że wy nie jesteście normalni...
- "My" kto?
- Twoja rodzina....Nie macie służby, macie tylko jeden dom, jednego szofera z autem, który tu nie mieszka i który tylko odwozi i przywozi twojego ojca, a jakby tego było mało to jeszcze łapówek nie dajecie....
- No i sam widzisz, że jakoś można sobie bez tego radzić. - stwierdził tryumfalnie. - A ty...... coś takiego..... - pokręcił z dezaprobatą głową.
- Kamil, na litość boską.... - jęknął Majat. - Z angielskiego mam sześć, z rosyjskiego mam sześć, z niemieckiego pięć, z hiszpańskiego pięć, z włoskiego cztery, z szwedzkiego cztery, a ojciec mnie jeszcze wrobił w fakultet z arabskiego. Jakoś przeżyję, kalecząc żabojadzki!
- To nie jest istotne. - surowo uprzytomnił mu Kamil.
- A co jest istotne? - westchnął.
- Jesteś od teraz przestępcą. - grobowym tonem obwieścił Kamil.
- Wielkie mi co.... - prychnął. - W takiej na przykład Georgii wy też jesteście. - malowniczo wskazał nas dłonią.
- W Georgii? - zdziwił się Kamil. - A... - zaczerwienił się po chwili. - Nie jesteśmy.... - mruknął.
- E.. - Majat zamrugał powiekami i uniósł brwi, patrząc to na mnie to na Kamila. Po chwili uśmiechnął się lekko. - Nie gadaj..... - powiedział wyraźnie rozbawiony z już jak na mój gust zbyt szerokim uśmiechem. - Poważnie?
- My tu ZDAJE SIĘ, rozmawiamy o twoim karygodnym postępku. - przypomniałem.
- A tak, właśnie. - na nowo połapał się w sytuacji Kamil.
- Nie no, dajcie spokój..... - jęknął. - Stało się, i tak już nie ma wyjścia.
- Owszem, jest. - z niebezpiecznym błyskiem w oku odezwał się Kamil. - Poprawisz się z francuskiego, tak żeby więcej mi do czegoś takiego nie doszło. I zrobisz to przez ferie. Już ci nawet znalazłem nauczyciela.
- Nie..... - szepnął z błagalnym niedowierzaniem.
- Tak. - uciął Kamil, bez cienia litości odbierając mu nadzieję.
No cóż, to właśnie jeszcze jedna z licznych twarzy mojego chłopaka. Ale teraz nie przeszkadza ani nie niepokoi mnie już żadna z nich. Nauczyłem się w każdej rozpoznawać miłość. Taką trudniejszą, przy tym prostszą i bardziej zwyczajną. Tylko w tym, że nawet do tego potrzebuje mnie.
Jeśli ktoś myśli, że wielka miłość polega na ciągłym szale uniesień przeplatanym wzdychaniem i monologami do księżyca to jest niestety w błędzie. Zakochałem się. Pierwszy raz w życiu naprawdę się zakochałem i mimo to wiem od razu, że to właśnie jest miłość. Nie wiem skąd, to nie ma znaczenia. Wiem, że Kamil jest zupełnie inny od moich dotychczasowych, szczeniackich "miłości", ale to nie jest tylko to. Ja po prostu wiem, że go kocham, bo czuję, że tak jest, nawet gdy na siebie nie patrzymy.
Tak się jakoś dziwnie złożyło, że niezależnie od tego jak bardzo on jest niezwykły i jak wiele dziwnych rzeczy się wokół niego dzieje, żyjemy w świecie jak najbardziej zwyczajnym. Połowę życia spędzamy w szkole, bo tak się składa, że Empson ma wyjątkowo "rozwlekły" podział godzin z uwagi na rozszerzony zakres przedmiotów. Popołudnia upływają nam zazwyczaj w pokoju Kamila, gdzie on dewastuje kolejne ołówki nad zadaniami, które mu daję na czas swojego ślęczenia nad powtórkami do matury. I może to dziwne, ale wtedy chyba najbardziej czuję, że go kocham. Kiedy leżę na tapczanie z nosem w zabazgranym zeszycie i wiem, że on tam z tyłu siedzi przy biurku, rzucając w duchu klątwy na moją matematyczną głowę.
Wszedłem całkowicie w rytm drugiego domu; wiem, kiedy z regularnością zegarka nadciągnie pani Magda, przeganiając nas z pokoju do pokoju przy użyciu miotły, kiedy nadciągnie Majat, wprowadzając w całym domu zamieszanie, wytrącające te stateczne mury z równowagi na dłuższą chwilę, kiedy mniej więcej można się spodziewać wizyty kota Małgorzaty, kiedy zjawia się ojciec Kamila, którego słychać jedynie kroki, jeśli jesteśmy w pokoju i który obdarza nas tylko przelotnym spojrzeniem, jeśli jesteśmy w salonie lub kuchni.
Po paru dniach zmodyfikowaliśmy bieg dnia, ponieważ nie mogłem się przyzwyczaić do restauracyjnych obiadów, które dowożono do domu Kamila, natomiast Kamil nie miał najmniejszych problemów z przystosowaniem do obiadów w moim domu, więc zazwyczaj ze szkoły szliśmy do mnie i albo już zostawaliśmy albo dopiero stąd szliśmy do Kamila. Kilka razy nocował u mnie, choć to nie było najlepsze dla naszej formy, bo wtedy nasz sen ograniczał się do kilku godzin, a reszta czasu upływała nam na nadrabianiu zaległości z dnia czyli całowaniu się bez opamiętania.
Cóż, moja wielka miłość płynęła swoim torem, spokojnie i bez jakiejkolwiek egzaltacji. Trudno się było tego spodziewać po tym gorączkowym szukaniu po omacku na jakim upłynęło nam całe docieranie do siebie. Jednak jakimś dziwnym trafem odkąd wiemy już co się dzieje i mamy pewność, że chcemy ze sobą być, nagle ustała cała szarpanina i pośpiech. Tak jakbyśmy teraz już byli pewni, że tak czy inaczej wszystko musi być dobrze i najlepiej spokojnie dalej żyć po swojemu. Zresztą teraz jeden szybki, ukradkowy pocałunek daje mi więcej niż cokolwiek kiedykolwiek. Nie potrzeba mi szaleństwa i płomieni, przynajmniej na razie. Teraz wystarczy, że po prostu go mam. I że więcej żaden z nas nie ucieknie.
- Proszę Olu. - potulnie podałem jej, szacując z grubsza, dwieście czterdziestą chusteczkę higieniczną, stwierdzając jednocześnie, że (z przerażeniem) to ostatnia jaką mam w domu i że ( z ulgą) Piotrek właśnie wchodzi z wykupionym zapasem, który wystarczyłby zapewne na Międzynarodowy Kongres Zawodowych Płaczek. Ledwo wróciłem z moim świeżo obłaskawionym kochaniem (które, muszę mu to przyznać, było przez te dwa dni najsłodszą, najpromienniejszą i najcudowniej zwariowaną rekompensatą za ciężkie chwile, jaką otrzymałem w życiu.), a tu już czekało na mnie najście moich ukochanych przyjaciół w wyraźnym kryzysie małżeńskim. Ledwie co swój załatałem, a już cudzy związek muszę zszywać.
Ola właśnie wykończyła melancholijnie następną chusteczkę i od nowa zalała się łzami. Piotrek nieśmiało podszedł do niej z kolejną.
- Nie zbliżaj się do mnie, potworze. - wyszlochała Ola, mimo wszystko biorąc chusteczkę. Totalnie zgnębiony Piotrek pokornie wrócił na swój fotel.
- Dziewczyno, weź się opamiętaj. Ostatecznie, z tego co pamiętam z lekcji biologii, ty też miałaś w tym swój udział. - zauważyłem. - W pojedynkę się tego nie załatwi....
- Pewnie, zrzućcie całą winę na mnie.... - rozpłakała się na dobre.
- Łukasz...... - Piotrek spojrzał na mnie z wyrzutem. Przewróciłem oczami i wcisnąłem się w krzesło. Poddaję się.
- A ja..... A ja jestem pewna, że..... to było wtedy.... jak wróciliśmy od cioci..... i..... i on się mnie nawet nie zapytał. Pięciu sekund mi nie dałeś, draniu! - cisnęła w Piotrka chusteczką.
- No to ja widzę, że wy w tych wyższych sferach wszyscy tacy niepohamowani. - mruknął Tomek, przymierzając ogryzkiem do kosza. - Jabłka się skończyły. - poskarżył mi się.
- To sobie weź marchewki. - westchnąłem.
- A gdzie są? - zaciekawił się.
- W żółtej szafce.
- Ok. - zeskoczył ze stołu i pobiegł do kuchni. - Otworzę! - krzyknął, kiedy rozległ się dzwonek do drzwi. Zaraz potem dobiegło mnie radosne szczekanie i, sądząc z huku i rozmiaru chichotów, Tomek wylądował na podłodze. Po tych dzikich odgłosach przywitań rozległ się głuchy tętent i w ciągu jakiejś nanosekundy zdążyłem tylko otworzyć usta i powiedzieć "N..." i już Ver wylądował na moich kolanach, krzesło niebezpiecznie przechyliło się do tyłu i zgodnie z wszelkimi prawami fizyki wylądowało na ziemi, zaś moment spadania w zupełności wystarczył Verdiemu do dokładnego wylizania całej mojej twarzy.
- Boże, co on w tobie widzi? - westchnął Tomek, z powrotem wskakując na stół.
- Psy upodobniają się do swoich panów. - w drzwiach ukazała się promiennie wyszczerzona twarz Ewki, która niemal natychmiast znikła z pola widzenia, uchylając się przed pantoflem Tomka. - Więcej szacunku dla starszej siostry. - stwierdziła z oburzeniem.
- Dwie minuty i to tylko dlatego, że jak każda baba rozpychałaś się łokciami. - pokazał jej język i wgryzł się w marchewkę.
- Kanalia. - prychnęła Ewa. - Przyprowadziłam go, bo bałam się, że tym razem wybierze się zwiedzać polskie zaśnieżone plaże.... - rozejrzała się, spod uniesionych brwi lustrując chlipiącą Olkę i zgnębionego Piotrka. - Co się dzieje? - spytała niepewnie.
- Piotrek okazał się nieokiełznanym samcem i bez niezbędnych działań wstępnych dokonał na Oli aktu lubieżnego, w wyniku czego za jakieś osiem miesięcy możemy się spodziewać przyrostu naturalnego w rodzinie Witkowskich. - promiennie oświadczył Tomek. Jego siostra zmierzyła nas wzrokiem, pokiwała głową i podeszła do Olki, stając obok niej i głaszcząc ją po głowie. Rzuciła na nas mordercze spojrzenie.
- Mężczyźni... - jadowicie wysyczała Ewka, czym momentalnie wgniotła mnie w podłogę, a Piotrka to chyba nawet do piwnicy. Natomiast Tomek nie wyglądał na szczególnie wgniecionego. Siedział na stole, machał nogami i najspokojniej jadł marchewkę.
- Matko, i jest o co robić problem. - mruknąłem niewyraźnie. - Ludzie między innymi po to się pobierają, żeby mieć dzieci i wychowywać je przy pełnej aprobacie rodziny, społeczeństwa i księdza proboszcza.
- Ja mam dwadzieścia dwa lata! Chcę skończyć studia, imbecylu! - wrzasnęła na mnie Ola, odbierając mi wszelką ochotę do dalszych wypowiedzi.
- Olunia, nie łam się. - pocieszył ją Tomek. - Tak to już jest z tymi niewyżytymi samcami z wyższych sfer. Ty myślisz, że to moje zwierzę jest lepsze? Nic tylko seks, seks i seks. W ten weekend zaliczył mnie z pięćdziesiąt razy, założę się, że Piotrek takich wariactw nie odstawia.
- Ty w każdym razie w ciążę nie zajdziesz! - wyrzuciła wśród szlochów.
- Ja tam nie wiem.... - westchnął Tomek. - Teoretycznie to niby nie, ale przy tym co on ze mną wyprawia wszystko jest możliwe. Boże, ja jestem dopiero w liceum..... Jestem za młody, żeby być ojcem..... to jest mamą..... to jest sam nie wiem.... I to ty masz problemy?! Kobieto!
Olka roześmiała się przez łzy, opierając czoło na dłoni, a Tomek mrugnął do mnie z promiennym uśmiechem.
Powinienem iść na spacer, bo Tomek beztrosko opowiadający o seksie, a potem z najnieświadomiej w świecie niewinną miną wsuwający w usta marchewkę to trochę za dużo jak na moją odporność psychiczną, a względy przyzwoitości nie pozwalały mi w tym momencie tak po prostu się na niego rzucić. Na spacer jednak też mi nie wypadało iść, więc miałem tylko jedno wyjście: jak najszybciej rozwiązać problem i już spokojnie rzucić się na Tomka.
- Oluś, przecież poród ci wypada na wakacjach. - powiedziałem prawie błagalnie. - Nawet nie będziesz musiała opuszczać zajęć. A później..... Przecież Piotrek ci we wszystkim pomoże. I my też... Poza tym masz taką furę kuzynek, cioć i babć, że od pomocy to się raczej będziesz musiała opędzać niż ci jej zabraknie. I nie jestem tego pewien, ale kobiety w ciąży chyba nie można wywalić ze studiów..... Ma zdaje się coś w rodzaju immunitetu. Więc życie będziesz miała nawet ułatwione. - orzekłem promiennie.
- Aleś ty inteligentny.... - zmierzyła mnie wzrokiem Ewa. - Ty chyba nigdy nie mieszkałeś z małym dzieckiem...... wiecznie płacze po nocy, wiecznie głodne, wiecznie ma mokro, wiecznie coś mu się dzieje, wiecznie je noś na rękach....
- W zeszłe wakacje pojechała do Niemczech jako opiekunka. - radośnie poinformował mnie Tomek.
- Przepraszam bardzo. - stwierdziłem z urazą. - Właśnie że mieszkałem z małym dzieckiem i jakoś sobie wcale nie przypominam, żeby tak na okrągło płakało. Dość dobrze pamiętam. Miałem siedem lat, gdy urodził się mój brat.
- A ja miałem pięć, gdy urodził się mój zięć. - zaśpiewał Tomek i rozchichotał się na dobre.
- Ja go nie znam.... - Ewa zasłoniła twarz dłonią.
- RODZINY się wypierasz?! - jęknął mój chłopak.
- Wszelka młodzież poniżej lat osiemnastu ma w tej chwili opuścić pokój. - zarządziłem.
- Ja nic nie robię. - obraziła się Ewa.
- A ja się nie zgadzam na dostosowywanie mojego wieku do twoich aktualnych potrzeb. - oburzył się Tomek. - Jak mnie zaciągałeś do łóżka to się o metrykę nie pytałeś.
- To TY mnie pierwszy zaciągnąłeś do łóżka i PYTAŁEM się o metrykę, co zostało przez ciebie KOMPLETNIE zignorowane.
- Jak się będziemy rozwodzić nad drobiazgami to nigdy nie dojdziemy do sedna problemu. - zdenerwował się. - Poza tym ja mówię o tym, co było, zanim oni przyszli, kiedy to zaciągnąłeś mnie do łóżka, mimo że byłem BARDZO zajęty.
- Jakie znowu bardzo?! Układałeś pasjansa!
- No właśnie i do tej pory jest nieułożony! A poza tym z tego wszystkiego nie mam pojęcia gdzie są moje spodnie i muszę siedzieć w twoich, które są kapkę za duże!
- A wiesz, faktycznie. - ucieszyła się Ewa. - A ja się zastanawiałam, dlaczego tak dziwnie wyglądasz....
- Postrzegasz jak facet..... - ponuro mruknął Tomek.
- No wiesz..... - spojrzała na niego wstrząśnięta. - Ja bym ci czegoś takiego w życiu nie powiedziała...
- Nie ma to jak przyjść z problemem do przyjaciół. - zmierzyła nas wzrokiem Olka. - Jesteście nienormalni, a ja powinnam unikać stresu. Idziemy Piotrek, bo nie zdążysz zrobić obiadu. Ja muszę wypoczywać.
- Już kochanie! - odćwierkał rozpromieniony i od niechcenia machnąwszy nam dłonią, wybiegł do przedpokoju, zdążając jeszcze otworzyć Oli drzwi.
- No. Chyba jesteśmy w domu. - po chwili milczenia podsumował Tomek.
- No to mogęę??? - jęknąłem po raz nie wiem już który.
- Zaraz. - niewzruszenie odpowiedziała mama. - To zanieś na czwarte piętro, to na szóste, to na dwunaste, to na parter, to na ósme.... a to zdaje się na dziesiąte.... a jakby tam powiedzieli, że nie, to do piwnicy.
- Ja już nie mogę..... - wymamrotałem z twarzą w dłoniach.
- No przecież nie będę robić tego ja, ani Gosia, ani Madzia. - zgorszyła się mama. - Wstydź się, masz dziewiętnaście lat, a zachowujesz się jakbyś przekroczył osiemdziesiątkę.
- Jakbyś cały dzień biegała po całym budynku z tymi waszymi pakami też byś poczuła brzemię wieku. - mruknąłem. - Żeby chociaż windy działały.... Ale nie, to by było za łatwo. Od czego mamy technikę, jak nie po to, żeby utrudniać życie. Nie macie tu jakichś fizycznych, czy co.....
- Oczywiście, że mamy, ale pan Stasio jest w szpitalu, pan Władek w Sopocie, a pan Marcin ma wolne.
- Ogłoszenie byście dali, bezrobocie jest.... - zasugerowałem boleściwie.
- Ja będę tracić czas na szukanie chętnych, jak mam pod bokiem syna. - wzruszyła ramionami. - No już, zanieś to.
- Tylko potem się nie dziw, że mam kiepskie oceny.... - z desperacji posunąłem się do szantażu.
- Jeden dzień cię nie zbawi. I tak się obijasz.
- No wielkie dzięki.... Ciekaw jestem jak ty byś sobie radziła samych języków mając cztery. Na mat- infie! Co to w ogóle za szkoła jest? Ja myślałem, że te bogate dzieciaki to będą jakieś ciemniaczki, a trafiłem do młodocianej Mensy.
- Ale ty dzisiaj gderasz... - roześmiała się. - No roznieś to i możesz już iść.
- Serio? - uniosłem głowę.
- Serio. - potaknęła. - Możesz. Tylko masz wrócić do domu przed dziesiątą, bo uduszę. Mam dość twoich nocnych włóczęg...
- Nie przesadzasz?
- Nie. No już, bierz to i leć na czwarte.
Z resztą mojego tragarzostwa na dziś poradziłem sobie nadspodziewanie szybko, ale NAPRAWDĘ już chciałem iść, co nie jest specjalnie dziwne, jeśli wziąć pod uwagę perspektywę całego popołudnia znowu u Kamila. A gdzieżby indziej.... Chyba nigdy mi się nie znudzi.
Niemniej jednak zarówno mój pobyt w Warszawie jak i zacieśniająca się więź z Kamilem mają na mnie wpływ niewątpliwie demoralizujący. Mniejsza o obijanie się, urywanie ze szkoły, coraz niegrzeczniejsze odzywki, manię szpiegowania i podsłuchiwania, terroryzowanie wchodzących mi w paradę...... To ostatecznie jeszcze jakoś mieściło się w moim światopoglądzie, choć wcześniej raczej nie dochodziło do głosu. Ale wczoraj tę granicę jednak przekroczyłem. Wczoraj najzwyczajniej w świecie pobiłem człowieka i niezależnie od tego co ten człowiek sobą reprezentuje czy jak bardzo mnie sprowokował niezbicie to świadczy o drastycznej zmianie w moim sposobie bycia. A wszystko to stało się oczywiście z powodu Kamila. Nic na świecie nie było dla mnie tak drażliwym tematem jak Kamil. Jego nikt nie miał prawa nawet tknąć. Wcześniej nie miałem takich odruchów wobec niczego, ale może to dopiero on stał się dla mnie dostatecznym powodem do wszystkiego. Nawet do takiej utraty kontroli nad sobą, żeby komuś solidnie wlać.
No cóż, nie będę bić się w piersi z okazji spuszczenia manta Krzysiowi Wireckiemu, nie mniej jednak kwalifikuje się to nawet jako czyn karalny. Trudno się mówi, nie wytrzymałem po prostu... Nic nie poradzę na to, że ten szczeniak mnie denerwuje. I w przeciwieństwie do Majata nie zamierzałem się przejmować polisami ubezpieczeniowymi Kamila na takie byle co. Nie musiałem zresztą. Wcale nie był zły, najmniejszych pretensji do mnie nie miał, choć doskonale zdawał sobie sprawę, co zaszło. Kamil łamał dla mnie wszystkie swoje niewzruszalne zasady po raz co najmniej setny. Więc ostatecznie ja też mogłem łamać swoje. Może taka jest właśnie miłość, to dziwaczne stworzenie, które mną teraz rządzi, a którego wciąż nie rozumiem. Nie szkodzi zresztą. Nie szkodzi....
- Hej, Marek! - usłyszałem wesoły głos. Obejrzałem się, za mną uchyliły się drzwi od nieziemskiego samochodu, w którym siedział nieznany mi facet.
- My się znamy? - spytałem niepewnie.
- Jasne, że tak! - roześmiał się. - Pracuję u ojca twojego kolegi. Woziłem was w Sylwestra. Idziesz tam, mogę cię podrzucić? No chyba że wolisz się wałęsać po mrozie.... - uśmiechnął się pod nosem.
- Dzie...dzięki.... - wsiadłem, przyglądając mu się z ukosa.
- Co, dziwisz się, że cię zapamiętałem? - zachichotał, ruszając. - Mam pamięć do twarzy...... A poza tym nigdy wcześniej nie widziałem kogoś do tego stopnia zalanego.... No nie pesz się, od tego jest młodość! - zaśmiał się na cały głos. - Odstawiam furę, bo szef wybrał się do Tajlandii. Co, nie wiedziałeś? Chata wolna, co nie? - zachichotał. - Ale Kamil to nawet spokojny jak na milionerską młodzież. Za panowania jego brata to dopiero ten dom przeżywał imprezy. Huk, alkohol i rozpusta. Ta tapicerka też niejedno przeszła.... - obejrzał się melancholijnie. - Dobrze, że teraz już jest spokojnie, nie jestem już taki młody.... - roześmiał się i zaparkował z klasycznym piskiem opon i zarzuceniem tyłem. - Ale takie numery jeszcze lubię..... - zachichotał. - Wyskakuj.
- Dzięki za podwiezienie. - mruknąłem. No proszę..... Chata wolna..... Uchyliłem drzwi, wchodząc do środka. Chata wolna? Tajlandia? Czyli....
- Raczyłeś się przywlec?
Podniosłem wzrok, napotykając niechętną minę Kamila.
- A teraz to ja nie mam czasu. - warknął i ruszył po schodach na górę.
- Kaamil? - spytałem ostrożnie, odprowadzając go wzrokiem. Wyglądało na to, że coś go ugryzło i to coś o charakterze raczej szerszenia niż komara. Nie był na mnie zły już od tak dawna, że całkiem się od tego odzwyczaiłem. - Możesz mi powiedzieć co się stało? - niemal oberwałem w twarz zamykanymi mi przed nosem drzwiami. - Kamil, do ciężkiej cholery! - pchnąłem drzwi, aż uderzyły o ścianę.
- Nic. - burknął. - Mówiłem ci, jestem zajęty.
- Tak? A czym?
- Nieważne. Po prostu nie mam ochoty z tobą gadać. - powiedział chłodno. Opanowałem złość i podszedłem do niego.
- Kamil..... - powiedziałem cicho, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Nie dotykaj mnie. - szarpnął się, odwracając gwałtownie i strącając moją rękę. Spojrzał na mnie rozzłoszczony. - I daj mi spokój. Słyszysz? Daj mi spokój!
- Proszę bardzo. - wycedziłem, zaciskając dłonie. - Będziesz go miał ile dusza zapragnie. Do końca życia, według woli cholerny arcyksiążę. - cofnąłem się wściekły i odwróciłem, ruszając w stronę drzwi.
- Marek..... - szepnął za mną. Zignorowałem to. Nie miałem ochoty potulnie wychodzić i wracać na jego skinienie. - Marek...... - szepnął znowu. Szarpnąłem za drzwi i chciałem wyjść, ale pobiegł za mną i chwycił mnie za ramię, odwracając do siebie. - Nie idź..... Przepraszam cię, zostań, słyszysz? Błagam.... - prawie wyszlochał, osuwając się na kolana.
- Ka.... Kamil.... - wyjąkałem. - C...co ty.... co ty do diabła wyprawiasz? - krzyknąłem, przyklękając obok i przytulając do siebie. - Ty mały.... głupi.... wariacie..... Co to niby miało znaczyć? - szepnąłem.
- Zostań.... - powtórzył cicho, podnosząc przygasły wzrok.
- Nigdzie się nie wybieram. - zagryzłem wargę i po chwili spojrzałem na niego. Całkiem głupio zebrało mi się na łzy. - A ty... Nigdy..... więcej..... takich.... numerów..... Zrozumiano?
- Hej.... - uniósł dłoń i przesunął palcem pod moim okiem. - Ty płaczesz..... co to ma być? Nie sądziłem, że umiesz....
- Ale śmieszne.
- To przecież ja tu miałem robić za beksę. - oparł głowę na moim ramieniu. - Ja cię kocham...
- No masz..... - westchnąłem. - Przecież wiem. - chwyciłem go na ręce i zaniosłem na łóżko, kładąc się obok i przytulając go do siebie. - I ja też się kocham. To nie ma nic do rzeczy. Po prostu więcej tego nie rób, dobrze? - szepnąłem mu do ucha.
- Co, kolejny macho z uczuleniem na sceny melodramatyczne? - uśmiechnął się smutno. - Przestraszyłeś mnie...... Ja..... za dużo razy już patrzyłem jak.... ktoś się tak odwraca i odchodzi.... za dużo razy to była moja wina... A tym razem... nie chciałem.... Po prostu nie chciałem.
- Czy do ciebie dociera, że ja cię kocham? Ja też nie chcę. - mruknąłem, bawiąc się jego włosami. - Nie chcę, żebyś.... tak mnie traktował, bo to jest tak jakbyś..... był całkiem ode mnie zależny....
- Może jestem....
- Ale ja tak nie chcę, rozumiesz? Nie zdołam ci pomóc, wpychając cię z jednych lęków i uzależnień w drugie. Chcę.... chcę tylko z tobą być. Tak normalnie..... I dlatego to było bez sensu.
- Zostałeś..... - szepnął z uśmiechem.
- I tak bym wrócił, głupi szczeniaku. - pogłaskałem go po policzku i pocałowałem w nos.
- Ale nie dziś. Znam cię, jesteś gorzej uparty niż ja..... - zaśmiał się trochę nieprzekonująco. - A jesteś mi potrzebny teraz. Teraz, rozumiesz? - przytulił się do mnie mocniej, wtulając twarz w moje ramię.
- Powiesz mi, co się stało? - spytałem cicho.
- Nie. Nie dziś. Teraz chcę sobie odpocząć..... Nie martw się, to nic aż tak ważnego..... Po prostu..... trochę mnie to tak.... trąciło.... I wyładowałem się na tobie. Głupi jestem, ale tak już mam. Zapamiętaj to sobie i nie odstawiaj więcej takich numerów z wściekaniem się i wychodzeniem, co? - pocałował mnie lekko. - To ja też żadnych numerów nie będę odstawiać. - uśmiechnął się.
- W to że "żadnych" to jakoś nie wierzę....
- Może kiedyś mi się uda. - roześmiał się już swobodniej.
- Jak długo nie będzie twojego ojca? - wypaliłem.
- Jakieś trzy dni....
- No niech to.... - westchnąłem.
- Co?
- A ja obiecałem mamie, że wrócę na dziesiątą....
- A co.... - urwał i zaczerwienił, opierając się o mój bark. - I tak dziś nie mam nastroju... - wymamrotał. Roześmiałem się i cmoknąłem go głośno w ucho. - Bolało. - poskarżył się.
- Moje śliczne biedactwo.... - wyszeptałem, całując delikatnie sam brzeg. - Wiesz, sam też się czuję koszmarnie..... Okropnie jest się z tobą kłócić.... A miał już być z tym koniec.
- No to od teraz koniec....
- Koniec.... - potwierdziłem.
- I tak się nie uda..... - roześmiał się, odsuwając i patrząc na mnie. - Ale.... zawsze pamiętaj, że nawet jak się kłócimy, to cię kocham. Dobrze? Tak będzie lżej....
- Lżej się kłócić? - zażartowałem.
- Aha. - uśmiechnął się. - Obiecaj mi coś....
- Co?
- Nawet jak.... - zmieszał się. - Nawet jak nie będziemy się widywać w szkole i tak będziesz często przychodzić.... dobrze?
- Oczywiście, ale dlaczego mielibyśmy się nie widywać? - zdziwiłem się.
- Przecież.... - z powrotem ukrył twarz w moim ramieniu. - Zdasz maturę i.... i w ogóle....
- No tak.... - westchnąłem. - Ale to jeszcze sporo czasu.
- Tak.... sporo..... - wyszeptał zmienionym głosem. - Ciekaw jestem, czy Aneczce też tak odpowiadasz. - mruknął po chwili.
- O nie kochanie. Ja tę maturę chcę zdać. - uśmiechnąłem się.
- Zdasz.... Ty zdasz..... - szepnął sennie i zamruczał coś jeszcze.
- Kamil? - spytałem cicho, ale odpowiedział mi tylko spokojny oddech. - Zaczynasz mnie załamywać tym ciągłym zasypianiem w mojej obecności. - wyszeptałem z czułością najciszej jak umiałem i uśmiechnąłem się lekko, naciągając na nas koc.
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 17 2011 12:52:11
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
primea^^ (primea@poczta.onet.pl) 18:03 14-08-2004
yey, Sach-chan, ty wiesz, że ty moje bożyszcze jesteś więc co ja mam tu pisać?XD yeyciu, cudo^^ twoje opka zawsze są cudne^^ pri już chyba conajmniej raz w tygodniu musi coś twojego poczytać bo by padłoXD pewnego pięknego dnia też naucze się tak wspaniale pisac, słowo!^^
Una (Brak e-maila) 21:57 14-08-2004
Jestem zdeklarowana fanką Twojej twórczości.
Nie jestem krytykiem literackim więc sie rozwodzić nie bedę, bo mi to nie przystoi Napisze tyle na ile starcza mi kompetencji czyli że twoje opowiadanie jest cudowne, bardzo mi się podoba i przeczytałam je juz kilkakrotnie (podobnie jak i pozostałe). Pozdrawiam i życze natchnienia(bo to juz kolejna aktualka i nie ma dalszych cześci na które czekam z niecierpliwością . Całuski
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 12:15 15-08-2004
no i gdzie dalsze czesci???!! T_T Dawac wiecej!!!!!!!!!!! >_< Chce wiecej!!!!!!!!! Chce dalszy ciag!!!!!!!!!!
Mika (Brak e-maila) 16:14 15-08-2004
Jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze jeszcze!!!!!!!!!!!!!!!!! Czy wspominałam ,że przydałby sie ciąg dalszy?
grzybek (Brak e-maila) 19:01 16-08-2004
Co tu dużo mówić. Gdzie kolejne rozdziały masz mów !!!!!!!!!!!!!!!!!
Tanpopo (tanpopo@o2.pl) 11:22 17-08-2004
Dlaczego jeszcze nie ma następnych części?! ja tu sobie chlipie bo nie mogę sobie poczytać tego świetnego opo nie ociągaj sięi napisz szybko pozdrawiam i więcj natchnienia
Yoan (Brak e-maila) 20:55 17-08-2004
Ciąg dalszy proszę ^ ^. Bardzo ciekawe =)
natiss (Brak e-maila) 21:30 17-08-2004
Opcio suuuuuuuuuuuuuuuuuper!!! Chcę więcej!! XD
Rahead (rahead@interia.pl) 22:06 17-08-2004
Kurcze nie chciałabym się powtarzać... Co by tu zrobić... Wcale *mruga jednym okiem* nie chcę *mrug mrug mrug* dalszej części *przerywa msuganie bo jej mięśnie przy powiece poszły*
XDDDD
Twoje najlepsze opo
grzybek (grzybekmen1@op.pl) 19:45 21-08-2004
Jesteś be bo do tej pory nie ma kolejnej częsci na tej stronce. Idę powiedzieć mamie a ona Cie za to skrzyczy.
stokrotka (Brak e-maila) 12:22 23-08-2004
BOSKIE!!!!!!!!!!
Joanna (128812@wp.pl) 10:00 25-08-2004
SSSSSSSSSSUUUUUUUUUUUUUUUUPPPPPPPPPPPPEEEEEEEEEERRRRRRRRRRRRRRRRRRR!Tylko ja chcę WWWWWWWWWIIIIIIIIIĘĘĘĘĘĘCCCCCCCCCCEEEEEEEEJJJJJJJJJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!11
grzybek (Brak e-maila) 21:44 25-08-2004
To jest piękne. Prawie mam łzy w oczach ( a to sie zdarza niezmiernie żadko). Spróbuj to za szybko skończyć to zobaczysz.
Leviathan (Brak e-maila) 23:17 25-08-2004
No nareszcie!!!!! Ale kiedy oni to zrobią? Szybko nastpne części, błagam!!!!!!!!!To jest boskie!!!
(Brak e-maila) 00:12 26-08-2004
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 00:17 26-08-2004
Och, nareszcie!!!!!!
Sachmet, Ty wiesz, że ja Cie kocham, już to mówiłam, ale teraz kocham Cię jeszcze bardziej! Wreszcie! Tyle odcinków telenoweli, tyle moich nerwów, i wreszcie się pocałowali! Jeszcze mam łzy w oczach! Buuuuuuuuuu!!!!!!!!!
A teraz z drugiej strony: czemu, do diabła, psujesz wszystko między Łukaszem i Tomkiem? (zaznaczam, że jestem na 22 odcinku) Czy nie może być dobrze tu i tu? Ja jestem idealistka, wiem, ale byłoby fajnie...
I tak Cię kocham, jesteś genialna! I Łukasza też kocham, i Kamila, i Tomka, i Marka też, oczywiście Tak trzymać!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 04:38 26-08-2004
Och, słodkie! Wreszcie skończyłam.
Rozkoszne. Więcej!
B-chan (krolowa.ciemnosci@op.pl) 09:49 26-08-2004
Wiesz, Sachmet, jeśli czyichś opowiadań czxekam z utęsknieniem przy każdej aktualce, to tylko twoich.
Wkurza mnie co prawda brak wyróżnionych akapitow w dialogach i przerw między scem\\nami, może to jest jakiś zabieg artystyczny, nie wiem, ale strasznie się czyta.
mira natural (mira_natural@autograf.pl) 11:31 26-08-2004
wreszcie się doczekałam kolejnych części cudo cudo cudo *-*
Neko (Brak e-maila) 13:12 26-08-2004
G_E_N_I_A_L_N_E_!_!_!_!
Chciem więęęęceeeej!!!!
Total sweet & cute!!!
(Brak e-maila) 10:59 27-08-2004
Brak rozdzielenia dialogów i narracji Łukasza od narracji Marka w 22 odcinku jest skandaliczna i czyta sie fatalnie. Szlag mnie trafiał średnio co drugie zdanie, niech ktoś to poprawi _^_\'
Alexa (Brak e-maila) 15:03 27-08-2004
Wspaniałe. Jesteś geniuszem.
Czekam na kolejne części^^
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 19:56 27-08-2004
Heh, wypadałoby się chyba ustosunkować do jakże licznych wypowiedzi Po pierwsze po raz kolejny uparcie twierdzę, że wy mnie rozpuszczacie - wasza postawa nie robi dobrze mojemu za wysokiemu mniemaniu o sobie
Ja nie mam pojęcia czemu w XXII części nie ma tu rozdzielonych epizodów i akapitów - w moim Wordzie są^^;;;
Emi jak zwykle na mnie krzyczy, zanim jeszcze ma pewność, że ma za co. Niedobra Emi, Emi be. Ale co tam, miłość ci wszystko wybaczy, nawet więcej niż partia
Uwaga, przełykam ślinę, zagradzając się przed gradem ciosów - robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;
Natiss (natiss@tlen.pl) 21:19 27-08-2004
Boooooosssskieeeeeeeeee!!! No po prostu boskie! Wielbię to powiadanie.
Miko (Brak e-maila) 09:14 28-08-2004
wiesz co, chciałam Cię pochwalić za dialogi!! za super napisane dialogi. które wychodzą Ci tak naturalnie i brząmią tak prawdziwie, nie pamiętam, czy czytałam kiedyś jakiś fanfik albo opo z tak fajnie napisanymi dialogami.
Asou (asou@o2.pl) 17:47 29-08-2004
Ja chcę nastęną część to było super!!! Poprostu nie mogę przyjąć do wiadomości, że zrobisz sobie przerwę!!!
Pomyśl co z twoimi biednymi fanami!!!
Emi (Emi_Yume@interia.pl) 02:41 30-08-2004
Kyaa, wspomniała o mnie publicznie! Zaraz urosnę z dumy! ;P Ale czy ja krzyczałam..? Ja się tylko cieszyłam.. Uuueeeeeeee, nie kooooooochaaaa mnieeeeeeee!! ;__;
sintesis (Brak e-maila) 03:05 31-08-2004
to jest boskie, cudowne, smieszne, wzruszajace i takie realistyczne... najelepsze opowiadanie jakie maialm okazje przeczytac... poprostu sie rozplywam... gleboki poklon dla Twej cudnej osobki
Miyako (Brak e-maila) 22:47 31-08-2004
Taaa *wyszczerz białych zębów* daj może dalsze części:];] nie obrażę się:]
świetnie piszesz i wiesz co polubiłam bardzo Kamila i Marka więc *czyści podłogę , kładzie chusteczkę i składa łapki jak do modlitwy* prószę cię naj naj naj...*Miya wali komplementami* o WIĘCEJ WIĘCEJ * głos niewyżytej* i widzisz do czego doprowadziłaś teraz się nie uspokoję i będę sprawdzać aktualizację codziennie * łzy bólu lecą na klawiatur* nieeee bo brat mnie zabije !!*wyciera* no więc rozpatruj moją prośbę i to już!!*niewinny uśmiech*
pozdro
Miyako
grzybek (Brak e-maila) 19:58 02-09-2004
Przybyłem! Nowych części tego super opowiadanka nie zobaczyłem! I się ciężko wkurzyłem!
Chilali (Brak e-maila) 21:51 04-09-2004
Koffam po prostu wszystkie twoje opka, ale to najbardziej. I wiesz co? Kamilek jest przecudowny, Marek - nic, tylko schrupać, ale najbardziej polubiłam... Majata ^_^ Za co? Za charakter. Za takiego kumpla dałabym się zabić. Powiedz mi, Sachmet-sama, jak on właściwie wygląda? Bo chyba nie pisałaś...
Sachmet Lakszmi (Brak e-maila) 10:37 06-09-2004
Majat jest... Majat jest... Majat jest..... wysoki^^.
Reszta kiedyś tam jeszcze zdąży wyjść w praniu
Rahead (Brak e-maila) 09:56 07-09-2004
Taaak!! Majat!!!! *rzuca sie na niego* On jest cudny!
Musi byś wysoki i mieć ładne brązowe włoski XDDD
Ava Ingray (ava_ingray@o2.pl) 18:04 07-09-2004
Zgadzam się absolutnie z Chi i Rahead!!! Majat jest kochanyyy!!! Rahead!!! puść go, ja też kcem!!! *bije Raheadkę po glowie poduszką* ^____^
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:38 08-09-2004
Przybywam odwiedzić wyższe sfery.. he he he.. Jak czytam Sachmed to czuję się jak margines.. Do jej Prac mogę się przyczepić tylko w jednym miejscu, I chwała jej za to bo jakby było idealnie to bym się chyba powiesiła z rozpaczy lub zakopała w jakimś podmiejskim grajdołku.. Grr.. Tak. Lubię ją czytać. Nawet bardziej niż lubię. Nie lubię tylko tego uczucia niedosytu kiedy opowiadanie się urywa.. I przemożnej chęci oderżnięcia sobie rąk że nie potrafią tak pisać.. No cóż. Wracam na swój margines. Sachmed - dla mnie zawsze będziesz Hrabiną TCD.. ( To mówiłam ja - zwykła pomywaczka )
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:40 08-09-2004
No włąśnie. Nawet nie potrafię porządnie napisać Twego Pseudo Artystycznego by ręce ni odmówiły mi posłuszeństwa..
Zuzaa (Zuzaa22@interia.pl) 14:42 08-09-2004
Hrabina Zimnego Pożądania..
( Jakaś S/M Domino?? )
grzybek (Brak e-maila) 14:23 09-09-2004
BUUUUUUUUUUUUUUUUUU (ryczy)...chlip...chlip...(uspokoił się) Sachmel jak najszybciej wracaj do pisania.Pamiętaj zawsze z chęcią Ci pomożemy, abyś mogła pisać więcej i więcej tego wspaniałego opowiadania.
Anathae (Brak e-maila) 02:00 10-09-2004
Co mogę powiedzieć. Jak zwykle piękne. I czeam z niecierpliwością na kontynuacje.
Jeden jedyny zgrzyt w 24 cz. (na wszysstkie Twoje opowiadania 8| to się wręcz nie godzi! Wykupiłaś abonament na perfekcję?) - rączki gdześ uciekły \"że teraz Kamil miał wręcz pełne roboty.\"
PS. Jak Ty to robisz - 24 część i wciąż chce się wiedziec co będzie dalej?
mryk (Brak e-maila) 17:53 13-09-2004
jak ja lubie Majata, taki sympatyczny
Pazuzu (Brak e-maila) 23:17 30-09-2004
Genialne. czuję się zdołowana, ale to jest genialne.
manat (Brak e-maila) 18:43 04-10-2004
hmmm...opowiadanko jest spoko, tylko troszkę \"naciąganie\". Jakby autorka postarała się, mogłaby to zmieścić w dwóch-trzech cześciach i byłoby jeszcze lepsze
no cóz, nie ukrywam, że czekam na dalsze dzieje chłopców.
Press (Brak e-maila) 19:23 04-11-2004
24 części i jeszcze nic fizycznego ;] się między nimi nie działo... no, ale to nam nadrabiają Łukasz z Tomkiem
wspaniale piszesz i proooooszę o więcej!!!!!!
Jasmine (Brak e-maila) 15:14 10-11-2004
Super opcio, tylko tyle powiem, chociaz to juz z pewnoscia wiesz, sadzac po ilosci komentarzy)
Hehe, ja bym w zyciu czegos takiego nie napisala, no ale mowi sie trudno- w koncu trzeba byc optymista, no nie?
lollop (Brak e-maila) 20:34 20-11-2004
ja chcę więcej części (liczba mnoga)!!! to jest moje najbardziej ulubione opcio (nie wiem dlaczego, ale tak jest
noriko (noriko16@interia.pl) 14:26 26-11-2004
po raz kolejny udowodniłaś ze jesteś genialna!!!! boże jak ja kofffam twoje fice^^
neiya (Brak e-maila) 11:07 03-12-2004
jedno pytanko: czy to jest skończone? bo mam wielka nadzieje, że nie...
Kagome (Brak e-maila) 17:46 09-12-2004
echh jak długo można czekać na następne części to jest tak cudowne że jeszcze raz będę wsio czytała
niewidzialna (myxoamtosis1@o2.pl) 20:34 15-12-2004
Każdy kolejny dzień bez nastepnej części będzie przybliżał mnie do śmierci. MUSZĘ to przeczytać dalej. Sachmed... proooooszę. Napisz coś
alana (alana@buziaczek.pl) 21:54 23-12-2004
dopiero przy 9 cześci zorientowałam się, że Łukasz to brat Kamila _-_\' rany, jak ja wolno myślę ;P a opo suuuper, po prostu cudo^^ tylko ciężko się zyje bez dalszego ciągu, to może by sie tak pojawił, nio!
Ashura (Brak e-maila) 16:41 21-01-2005
Hmmmmmm....od jak dawna nie czytalam zadnego porzadnego opka?Zdecydowanie od zbyt dlugiego czasu.Ale lepiej pozno niz wcale ,a to opko warte jest czekania.Absolutnie cudne i kofane i naj.Gratuluje talentu.
lollop (lollop@op.pl) 12:04 11-02-2005
teraz to ja się wkurzam!!!!!!! to sie nazywa katowanie czytelników! jak można tak długo nie dodawać dalszych części??? no jak się pytam??? T_T
dobra pomińmy....
to jest moje ulubione opcio, a przeczytałam wszystkie opka z tej stronki i prawie wszystkie z www.yaoi.pl!! to o czymś świadczy, ne?
nulinka (Brak e-maila) 22:15 22-02-2005
grrr...kolejna czesc, prosze *wielkie oczka* ladnie prosze... ja wiem ze Sachmet idzie w twoim podpisie pierwsze ale jest tam jeszcze Lakszmi... szczescie dla duzej czesci z nas to kolejna czesc XDDD
An-Nah (Brak e-maila) 12:29 27-03-2005
No coz, przeczytałam, będę szczera. Opowiadanie (raczje powiasc!) napisane jest bardzo dobrze, styl lekki, bez fajerwerków, ale za to latwy w odbiorze (mnie sie to chyba nigdy nie uda ==). Druzgoczaca dominacja dialogow to moze nie to, co najbardziej lubie (hmmm, czyzbym stala sie snobka?), ale za to jakie sa te dialogi! Niektore teksty to prawdziwe perelki, genialne wrecz!
Niestety, nie przypadla mi do gustu fabula. Znowu wyjdzie na to, ze jestem snobka, ale takie romansidla z zycia skoly, ze tak powiem (nie obraz sie!) \"Beverly Hills wersja yaoi\" to zupelnie nie moje klimaty. Wiem, moglam nie czytac - ale polecono mi wiec doczytalam do konca. Osobiscie uwazam, ze stac Cie na cos wiecej, ale z drugiej strony takie historie tez sa potrzebne i maja swoich fanow... Wracajac do pochwal - naleza Ci sie brawa za... Kota Malgorzaty. Jest genialny i moznaby za jego pomoca wprowadzic do historii odrobine realizmu magicznego (Aua, znowu snobizm An sie odzywa...). Co jeszcze? Ktos wpsomnial Majata. Faktycznie, naprawde swietna postach, chyba najlepsza w historii... Mam nadzieje, ze nie przyjdzie Ci do glowy znajdywanie mu chlopaka ani swatanie go z Ewa... Eh, nie powinnam udzielac Ci rad. To Twoje dzielo i ty wiesz najlepiej jak ma wygladac.
Dżejen (flu@tlen.pl) 21:35 28-03-2005
Mmm... Dobre ;D
Jest trochę błędów i niedociągnięć, ale nie psują właściwie efektu.
Pierwsze części były jakieś takie... no, takie sobie
Ale potem się rozkręciło (historia z mamą Kamila i Łukasza)
Tylko Kamil i Tomek tacy jacyś... za bardzo mangowi są ^^\'
Ale ogólnie - wielkie brawa ;D
Kira (Brak e-maila) 12:42 13-04-2005
Świetne opowiadanie. Masz niesamowity talent...
Kiedy będzie dalsza część? v,v
(Brak e-maila) 08:21 26-04-2005
o jejku! SwEeT OPEK!!! Troche masakrycznie dużo tych rozterek miłosnych ale i tak cudo!!!
Neko (Brak e-maila) 11:34 21-05-2005
Boshe! Kiedy będzie wiecej częsci?! Zaglądam, zaglądam i nic! Buu!!
asjana (Brak e-maila) 23:06 03-06-2005
super swietne super switne po prostu nie moge doczekac sie kolejnej czeci pisz szybko
sintesis (Brak e-maila) 18:25 07-06-2005
czekam czekam i nic... az mi sie lezka w oku kreci gdy czytam po raz 5 twoje opo i nie ma konca... ale poczekam... twarda jestem
Rahead (Brak e-maila) 23:26 13-06-2005
Zgadzam sie z An jesli chodzi o Majata... on jest hetero i oby nim zostal v_v
Jeden z najlepszych twoich bohaterow ^^ uwielbiam jego teksty. zwalają z nóg
Kira (Brak e-maila) 22:32 17-06-2005
Uchhhh! Rządam dalsze częściii T.T...
(Brak e-maila) 12:59 25-07-2005
Chcę dalsze części! Więcej!
(Brak e-maila) 00:23 26-07-2005
Daaaalej!
nefer (neferr@o2.pl) 18:09 17-11-2005
cztałam wszystkie części od początku bardzo mi się spodobały ale niestety od dłuższego czasu czekam cierpliwie na ciąg dalszy. A ponieważ nie zaliczam się do cierpliwych osób żywię wielką nadzieję, że wkrótce podzielisz sie z ludźmi, kyórzy oczekują z niecierpliwością dalszych koleji losów Kamila, Marka, Łukasza, Tomka i innych, kolejną częścią. Chcę jeszcze dodać ze bardzo zazdroszczę ci daru obłaskawiania słowa. Według mnie stanowi on prawdziwy dar boży. Będę czekała
Hastings (sharpunia@wp.pl) 17:05 21-11-2005
witamwypowiem sie bez polskich znakow bo tu straszne krzaki widze w komentarzach
Jestem absolutnie zauroczona tym opowiadaniemStalo sie wrecz moja obsesja, a do takiego stanu doprowadzila mnie do tej pory tylko tworczosc Telanu. Teraz czytam pozostaleWlasnie skonczylam "Takie sa zasady" i rowniez jestem pod wielkim wrazeniem!I czekam niecierpliwie na dalsze czesci bo chyba dobrze zrozumialam ze bedzie ciag dalszy?Do tego stopnia polubilam bohaterow (tych "pobocznych rowniez)ze az sie boje co bedzie dalej
(wolf-girl@wp.pl) 21:09 19-12-2005
jednym słowem zajebistejedno z nejlepszych opowiadan jakie tu czytałam
Nenya (Brak e-maila) 11:41 11-02-2006
Dawno nikt nie doprowadził mnie do takiego stanu... Wracam do tego opowiadania chyba trzeci albo czwarty raz i cały czas czytam je z takim samym zainteresowaniem. Gratulejszyn. Oj, Autorko... Wspaniale Autorka pisze!
Quelle (Brak e-maila) 00:52 04-03-2006
*______*
niemy zachwyt, więcej nie powiem.
ile ja bym dała, żeby tak pisać *-* aż łzy miałam w oczach czasami, choć i uśmiech się przewinął... cudo *__________*
Zjawa (Brak e-maila) 18:56 07-03-2006
Najpiękniejsze opowiadanie świata!!!!!!!!! Jakby tylko były dalsze części byłoby bosko!
Ashura (Brak e-maila) 14:45 12-04-2006
Jakos nie wierzylam, ze jeszcze beda dalsze czesci. Najmocniej przepraszam za moj brak wiary w autora. Dzieki nieskonczone za ta czesc i kolejne, ktore nadejda.
Alistair (malinka_owoce@wp.pl) 23:19 22-04-2006
Cieszę się, że nie zarzucono pisania tego opowiadania. Jest wpaniałe, choć bliżej mi do wątku ze szkoły niż z Torunia^_^
Zachęcam skromnie od pisania i bardzo proszę o dalsze częci tego jakże fascynującego opowiadania^_^
Natcian (Brak e-maila) 17:59 05-07-2006
Nyuuuuuuuuuuu.......... Będzie nowa część przy najbliższej aktualce, prawda?? PRAWDA??
Musca (Brak e-maila) 22:32 25-07-2006
Tak sobie czytam to po raz drugi i trzeci i nagle mnie olĹr50;niĹr18;o - Ewa i Majat!!! O_O Przeciez oni oboje szukajÄr30; pary! Aaa... to jest to...! Kto mysli tak jak ja, Ĺr18;apki w gĂłrÄt82;!^^
...eee... *czyta komentarze poniĹĽej* cholerraaa... An-nah tez wpadĹr18;a na pomysĹr18; ĹĽe Majat i Ewa bÄt82;dÄr30; razem... nie jestem pierwsza T_T
Pozdrawiam, Mucha ^^
luc1000 (Brak e-maila) 19:45 10-08-2006
opko rewelka nie wiem jak wytrzymam do końca 37?? rozdziału i kiedy wszystkie one się pojawią.jedneg jak do tej pory nie mogę zrozumieć(przeczytałam opko tylko 1 raz)cz kot Małgorzaty mówi czy ja mam tylko zwidy?Nie moę się doczekać c.d.!!!
(Brak e-maila) 01:27 05-09-2006
Ubustiam to opcio
sintesis (Brak e-maila) 23:25 23-10-2006
ja tu paznokcie obgryzlam z tesknoty za kolejnymi czesciami... wchodze codziennie z nadzieja, ze uszczesliwisz mnie chociaz jedna mala stronka a tu nic ... szkoda szkoda ale jutro tez sprawdze!
kei (Brak e-maila) 13:15 04-12-2006
podoba mi sie to opowiadanie, nie cierpliwie czekam na ciag dalszy
livien (Brak e-maila) 14:04 09-12-2006
Bardzo ciekawe opowiadanie, czekam na dalsze rozdziały
Pozdrawiam
Nie ważne (Brak e-maila) 09:07 10-12-2006
Już raczej dalszych nie będzie...
Eva (Brak e-maila) 22:30 02-01-2007
Dlaczego ma nie byc dalszych cześci?
Lisiak (Brak e-maila) 23:03 03-01-2007
po tym biuście w 25roz. to mi sie zrobiło tak smutno z tym moim A/B i tak sobie myślę, że boob-job to sobie na pewno zrobię na 21urodzinki...chlip, i na co komu duży biust, hm? Niewygodnie tylko gdy sie biegnie, czy coś..argh
mika (Brak e-maila) 17:07 10-01-2007
hmmm.... tak się zastanawiam... czy ktoś się może orientuje co ile to jest aktualizowane^^ świetne i już nie mogę się doczekać następnych części!!
Andrea (lubiezelkii@wp.pl) 15:44 02-02-2007
Jesteś genialna, Sachmet. Naprawdę nie wiem, w jaki sposób udaje Ci się tworzyć wspaniałe i oryginalne światy, i w dodatku realistyczne. Niesamowite. Dla mnie świat składa się z trzech Bogiń - jedną z nich jest oczywiście Autorka Luxów , Telanu, za tea (seria herbaciana,"hp" na yaoi.pl)oraz Maya, za Underwater Light(tłumaczenie - http://mirriel.ota.pl/forum/viewtopic.php?t=1748&postdays=0&postorder=asc&start=0&sid=ec6e045da60c783e91510eceb9103551 )
Kłaniam się. Jesteście moimi idolkami, całe życie będę dążyć do osiągnięcia Waszej doskonałości !
i proszę, dokończ Tenebrisa
Omega1 (barbara.omega99@wp.pl) 14:17 13-03-2007
Podoba mi się ta podwójna narracja (narracja jest jednym z najciekawszych dla mnie elementów w tekstach). A Ty bardzo dobrze nad nią panujesz.
Neko (Brak e-maila) 12:18 31-03-2007
Kiedy będą następne rozdziały??????
dea oriantin (eldusador@hotmail.com) 00:40 02-04-2007
(z okazji krzakow olewam polska czcionke. niech zyje internet!)
z lekkim niezrozumieniem przyjelam fakt, ze po wklepaniu numerka "26" w odpowiednim miejscu na pasku adresu pojawil sie napis "nie ma takiej strony"... a komentarze sugeruja, ze czesci dalszych nie bedzie, choc wytlumaczenia nie ma. aj, stresuje mnie to... a co z tym problemem merytorycznym? aj, aj...
na poczatku to to jest bardzo naiwne, i taki ma jezyk jakby nie do konca wyksztalcony... w trakcie się poprawia. ostatnie rozdziały obfituja w perelki. (ale nie wiem, skad ta zmiana, boc chyba pisalas to wszystko wlasciwie w tym samym czasie, wnioskujac z komentarzy.) na poczatku pomysl z odjechana w kosmos prywatna szkoła stoliczna troche mnie zrazil (sama nigdy nie chodzilam do szkoly panstwowej, a z taka atmosfera nie spotkalam sie nigdzie - to jest diabolizowanie biednych szkol prywatnych xD), ale potem sie przyzwyczailam. niezbyt to co prawda pasuje do realiow polskich, na ile je znam ( ... ), ale pasuje do realiow opowiadania.
ciekawa jest tez ta podstawowa konstrukcja... rozplatywanie sekretow rozkawalkowanej rodziny w scenerii yaoi. bo to przeciez o to chodzi, zrozumiec, o co tam poszlo... a przynajmniej ja mam takie silne wrazenie. znamy juz historie obu braci (wiemy, ze sa bracmi!), troche o matce... zostal tylko ojciec do rozgryzienia. chcialabym sie czegos o nim dowiedziec.
co do ulubionych postaci (jakie to teraz trywialne, po tym moim -ha-ha- wybuchu intelektualizmu xDDD khe, pozuje na snoba
a zeby zakonczyc komentarz klamra - bede teraz obgryzac paznokcie w oczekiwaniu na dalsze czesci, wiec napisz cos nowego, albo napisz na podany adres z informacja "opowiadanie umarlo, niech spoczywa w pokoju". obiecuje, ze nie bede krzyczec. ^_^
pozdrawiam, weny i czasu zycze (w bardzo duzych ilosciach. posypanych checia ).
PS: przepraszam za gadatliwosc. xDDD (przekleilam komentarz do notatnika i sie przerazilam. xDDD)
sintesis (Brak e-maila) 03:08 14-04-2007
jak to dalszych czesci nie bedzie??? przeciez to jest znecanie sie nad czytelnikiem... przeciez ja spac nie moge i tylko mysle jak to sie moze skonczyc.. czy wladca mrozu w koncu stopnieje i ten humor... te genialne dialogi przy ktorych pekam ze smiechu i uwielbienia...i tego juz nie bedzie??? no sie chyba pochlipam zaraz z rozpaczy
Wadera88 (Wadera88@tlen.pl) 01:10 01-05-2007
Zapewne dużo ludzi Ci słodzi, że piszesz fenomenalnie i niemiłosiernie popędza do pisania jeszcze większych nakładów Twych jakże wspaniałych "wypocin". Ja nie będę inna Najpierw czytałam "Takie są zasady" i przyznam cicho (jesteś autorką wiec mogę), że wydrukowany egzemplarz leży w specjalnej teczce zajmując chwalebne miejsce w mym sercu.. Krótko mówiąc opowiadanko to stało się moja ukochana lekturką... A teraz gdy przeczytałam "Czemu właśnie ty?" po prostu nie mogę pogodzić się z niezbitym faktem, że części dalszych jeszcze nie ma! Wiem, że to może być nużące takie ciągłe prośby, ale ja potrzebuję tego opowiadania! Nie wiem czy to stanowi dostateczny argument, ale jakbym była jeszcze mało wiarygodna to dodam, że bohaterowie śnią mi się po nocach!(heh...to lekka przesada...raptem raz czy dwa...)Moi rodzice się nawet dziwią co w tym takiego zajmującego bo siedzę całymi dniami z nosem przy monitorze To tyle jeśli chodzi o list motywacyjny Myśl przewodnia to: chcę więcej!!! Acha...i wybacz moją, że tak powiem, obszerną wypowiedĽ a raczej błaganie[;-)]ale, no cóż..hmm... ja chyba tak mam od urodzenia I nie śmiej się ze mnie tylko weĽ się do roboty!!;p pozdrawiam gorąco pa
Mey (Brak e-maila) 13:36 20-05-2007
ja tu czekam i czekam i czekam na dalszą część.... wszyscy tak ładnie proszą
marisa (marisa666@wp.pl) 20:21 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 20:22 23-06-2007
Skoro ma być 37 rozdzałów to bardzo się cieszę, ale kiedy bedzie następny? Ja tu usycham niewiedząc co dalej...zlituj się i daj następną część.
invidi (invidi@o2.pl) 15:56 27-06-2007
Oj. Koleżanka poleciła mi to opowiadanie i... Zaraz kogoś zabiję. Ma być 37 rozdialów, a na razie jest tylko 25 TT A ja chcę jeszcze. Bardzo chcę. I ślicznie proszę o następny rozdział. I tu się pytanie pojawia- skoro wiesz już dokładnie, ile ich będzie, to masz może napisane? Proszę, powiedz, że tak. I wiedz, że masz ogromnego plusa. Widziałam w całości dość sporo brakujących przecinków, czy, o wiele rzadziej, błędów, ale treść jest tak dobra, że o tym zapomniałam XD Tylko pytanie- dlaczego dajesz tak wiele kropek? Czy to nie miały być trzy? W każdym bądź razie z niecierpliwością (wielką) czekam na kolejną część.
marisa (marisa666@wp.pl) 15:31 07-07-2007
Z potwornym bolem serca musze pogodzic sie z faktem ze nastepnych czesci raczej nie bedzie. Choc wciaz mam nikla nadzieje to po 4 miesiacach czekania...
marta (Brak e-maila) 09:51 26-07-2007
To opowiadanie jest po prostu genialne. Nie przypominam sobie, abym czytała lepsze. Jest inteligentne, romantyczne i tak fantastycznie opowiada o życiu, o chwilach dobrych i tych złych. Nie mogę się już doczekać kolejnych rozdziałów. Życzę więcej niesamowitych pomysłów. Serdecznie pozdrawiam
Mosa (Brak e-maila) 22:27 26-07-2007
To jest jedno z takich naprawde wartościowych opowiadań które bardzo mi się podobaja szczególnie ze wzgledów które wymieniła moja poprzedniczka. Z niecierpliwością czekam na następne części. Pozdrowienia i weny twórczej życze.
Anathae (anathae@o2.pl) 14:27 01-08-2007
Tak tylko cichutko przypominam, ze tu jeszcze ktos teskni za Chlopcami i za Majatem
marisa (Brak e-maila) 01:55 09-08-2007
Ja chcę przypomnieć że tu się niektórzy głośno dopominają o dalsze części!! Obiecane było 37
Lotta (Brak e-maila) 03:06 25-08-2007
Ameryki nie odkryję pisząc - genialne.
Tylko dlaczego nie ma kontynuacji?!
Diana (Brak e-maila) 02:46 27-08-2007
Nie no... Ile jeszcze mam(y) czekać na następne rozdziały???
Ja chyba oszaleję z tęsknoty!!!
... (Brak e-maila) 04:48 29-08-2007
Albo olała, albo w ogóle nie ma na nic czasu... Jestem za pierwszym
endi (Brak e-maila) 18:13 03-09-2007
Oj Sachmet, Sachmet. Nieładnie...Nie wystarczyly Ci trzy lata?
Molestujesz nasz psychicznie! Co my, Avae ?!
invidi (invidi@o2.pl) 21:22 24-09-2007
'robię przerwę w pisaniu Cwt, z przyczyn ode mnie niezależnych, a mianowicie z powodu problemu merytorycznego, którego rozwiązanie trochę zajmie^^;;;;'
Rozumiem, ale czy tyle czasu nie wystarczy? TT Jesteś sadystką- zakochałam się na zabój w tym opowiadaniu, a części następnej, jak nie było, tak nie ma...
behemot (Brak e-maila) 18:33 08-10-2007
taa... napisałam komentarz i zjadło mi go. Super. Więc, jeszcze raz, w skrócie" tekst bardzo mi się podoba, mimo błędów, gdzieniegdzie kulejącej strony technicznej, pewnej naiwności i kobiecych, i romantycznych facetów. Chciałbym wierzyć, że opowiadanie zostanie ukończone^^ I byłabym bardzo wdzięcna, gdyby ktoś powiedział cos na temat kontynuacji, albo i nie, opowiadania, bo właściwie nie wiadomo, co będzie ciąg dalszy, czy autorka to rzuciła, czy autorka w ogóle zyje i ma się dobrze. Pozdrawiam, gratuluję, ściskam, przesyłam pozytywną energie, wena życzę i co tam chcesz, ale pisz, kobieto, pisz!
Magda (Brak e-maila) 00:44 23-12-2007
I po opowiadaniu. Ona już raczej o tym zapomniała i żyje sobie gdzieś nieświadoma, że wiele osób czeka na kontynuację, której nie będzie.
asjana (Brak e-maila) 02:38 02-06-2008
dokładnie chyba już nie pamięta ze coś takiego pisała ale może kiedyś sobie o tym przypomni
Yoru (Brak e-maila) 15:51 20-10-2008
Jeezuu *________* toż to boskie jest! xD Nei no, serio, najlepsze opowiadanie jakie czytałam... więęceej! xD
m (Brak e-maila) 21:07 08-04-2009
Witam serdecznie!
Chyba ze cztery (!) lata nie zaglądałam na tę stronę, ale dziś, właśnie przed chwilą, przypomniało mi się, ze było tam takie opowiadanie, które straszliwie mi się podobało... Odnalazłam "Czemu właśnie ty" i zamarłam... Miało być 37 rozdziałów, a jest 25, które przeczytałam wieki temu... Co prawda w fandomie yaoi itp. już od dawna nie siedzę, bo mi się to znudziło, zbrzydlo, wyrosłam i co tam jeszcze, ale te Twoje opowiadanie jest jedynym, które STRASZNIE chciałabym przeczytać do końca...! Napradę. Jestem ciekawa, czy definitywnie je porzuciłaś (na to wygląda...), czy moze je dokończyłaś, ale nie publikowałaś tutaj, tylko gdzie indziej? A może wcale? Jeśli tak, to... można Cię uprosić o mozliwość przeczytnia??? Cholerka, napadło mnie dzisiaj i odczuwam niemal rozpacz, że nie zostało dokończone...
Pozdrawiam gorąco
z wyrazami szacunku
Mała (Brak e-maila) 13:06 28-04-2009
Czy ona zyje? Bo ja już zwątpiła, że kiedykolwiek zobacze koniec tego opowiadania
Belwer (Brak e-maila) 22:17 25-07-2009
shit mialo byc 37 ! Ma ktos dostep do reszty ?
inari (smoczek_91@interia.pl) 22:31 09-09-2009
Sachmet-sama!! Proszę, proszę, proszę, proszę, daj następne rozdziały!! Usycham z tęsknoty!! Mój Kamilek...
sintesis (Brak e-maila) 13:30 25-11-2009
porzuciła nas... moi kochani zna ktos moze adres to wpadniemy zeby jej o nas przypomniec i przymusimy do pisania
Kasia (Kasiula14141@interia.pl) 00:56 08-12-2009
Ahhh... jak to rozkosznie jest poznawać i zagłębiać się w tak uroczą powieść o Kamilu i Marku.. ^ ^ Nie potrafię już nawet określić precyzyjnie (jak to przystało na mat-fiz)ile razy przerywałam czytanie aby dać upust moim emocjom Mam nadzieję, że nie tylko ja jestem na tyle emocjonalną osobą, by piszczeć i zakrywać twarz rękoma co 15 minut przy każdym z gorętszych momentów Pięknie, pięknie ! Życzę Ci z całego serduszka, abyś dalej pisała coraz to lepsze powieści, a gwarantuje Ci ze będę Twoją dozgonną fanką ^ ^ Pozdrawiam. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|