The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 24 2024 00:44:49   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Kwiat elfów 4
by Ryoko Kotoyo
2003

Ludzi żyć nie dają tylko każą pisać dalej, a ja mam jeszcze zadanie z włoskiego do zrobienia... No nic... najwyżej zwali się od Midori... Bluzgi i pochwały tradycyjnie pod Ryoko.Kotoyo@interia.pl albo na moim blogu yaoi http://schwarz.blog.pl/


-Lilei...
Elf lekko uchylił powieki.
-Lilei...-szept powtórzył się.
Otworzył szerzej oczy. Usiadł gwałtownie. Znajdował się koło świątyni. Las był spowity mgłą. Nie przypominał sobie żeby z własnej woli chciał się tu znaleźć. Podniósł się ciężko na nogi i po stopniach wszedł do świątyni. Nikogo w niej nie było. Nie wiedział co ma o tym myśleć. Przecież nikt nie miał takiej mocy żeby ściągnąć go tutaj siłą.
-Lilei...-odwrócił się. Przed nim stał wysoki elf w koronie na skroniach. Lilei zaniemówił.
-Panie...-wyszeptał tylko.
Był to bowiem Ilirion. Król wszystkich elfów, który zginął w potyczce z Łowcami. Był wyższy od Lilei, miał jasne włosy do ramion i żywo niebieskie oczy. Odziany był w długą, białą szatę haftowaną złotą nicią.
-Panie...-powtórzył Lilei.- Przecież ty zginąłeś... Widziałem to...
Z oczu elfa płynęły łzy.
Król tylko skinął głową.
-Tak... Zginąłem... Ale moja dusza nie zaznała spokoju. Martwię się o was. Chciałem porozmawiać z tobą Lilei. Jesteś jednym z pięciu najwyższych kapłanów i mam do ciebie zaufanie...
-Czego ode mnie oczekujesz...?-spytał zielonooki.
-Abyś odszukał nasze kwiaty...
-Przecież już ich nie mamy... W ogóle nie wiemy nawet gdzie ich szukać...
Ilirion przerwał mu gestem.
-Nie mówiłem o tym nikomu, ale w podziemiach naszego pałacu jest ich kilka... Przynajmniej było... Znajdź je... To może być wasza szansa na ocalenie... I szansa dla twojego małego przyjaciela...-uśmiechnął się promiennie, a Lilei zarumienił gwałtownie. Podszedł do niego i ujął w dłonie jego twarz.
-Lilei... Jesteś przecież moim młodszym bratem... Znam cię jak nikt inny...
-Jakim cudem możesz mnie dotykać?- spytał Lilei.
-To sen... Inna rzeczywistość. Nie mogę ci się pokazywać inaczej dopóki przebywasz w tym świecie. O jedno cię tylko proszę...
-Mów...
-Jeśli znajdziesz kwiaty niech twoje życzenie brzmi: "Niech wszyscy Łowcy powrócą do swojego kraju i zapomną o nienawiści do elfów." Wiem, że pragniesz także czegoś innego, ale to drugie życzenie pozwól wypowiedzieć jemu...
Długowłosy skinął głową.
-Aha!- zaczął Ilirion. Lilei popatrzył na niego.-Jeszcze jedno... Przestań mówić do mnie... PAN! Jesteśmy przecież braćmi!
Młodszy uśmiechnął się tylko lekko. Nagle Ilirion pochylił się nad nim i złożył na ustach brata delikatny pocałunek...


***********************


Lilei obudził się gwałtownie. Usiadł na łóżku. Obok niego spokojnie spał Souji. Oddychał lekko we śnie przez rozchylone usteczka. Białowłosy podparł się łokciem i patrzył na niego. Pochylił się i pocałował w czoło.
-Nie pozwolę żeby coś nas rozłączyło... Znajdę dla ciebie kwiat...
Popatrzył na zegarek. Dochodziła szósta rano. Z niechęcią wstał z łóżka i przemienił się w białego kotka. Ułożył się w koszyczku i zasnął ponownie.


************************


Souji ze złością rzucił budzikiem o ścianę. Nie znosił jego dźwięku... Siódma rano to dla niego pogańska godzina... Niechętnie wstał i poszedł się umyć. Wrócił do pokoju i ubrał szybko mundurek po czym podszedł do koszyka gdzie spał jego ulubieniec.
Szczypnął jego uszko i powiedział do zwierzaka:
-Rei! Oświadczam ci, że zabieram cię do szkoły!
Lilei w postaci kota otrzeźwiał momentalnie i wbił spojrzenie w chłopca.-Dzisiaj jak do roku mamy do szkoły przyprowadzić nasze zwierzaki więc cię zabieram.
Souji uśmiechnął się do niego promiennie, a Lilei miał w głowie burzę myśli.
"Co będzie jak Łowcy mnie wyczują?!"- myślał.
Jednym zwinnym ruchem wyskoczył z koszyczka i wlazł pod łóżko dając tym do zrozumienia, że nie ma zamiaru nigdzie iść.
-Rei, no!!!- jęknął chłopiec i wsadził rękę pod łóżko chcąc wyciągnąć stamtąd kota. Wyczuł pod palcami futerko. Chwycił za skórę na grzbiecie kota i pociągnął. Lilei z całej siły wbił pazurki w dywan, ale to nic nie dało i po chwili siedział zamknięty w koszyczku. Souji wychodził już z domu, a on nadal mruczał pod nosem najbardziej siarczyste przekleństwa jakie znał.
-Souji!!!- chłopiec nagle odwrócił się słysząc swoje imię.
W jego stronę biegł chłopak o krótkich czarnych włosach i bardzo ciemnych brązowych oczach.
-Cześć Kei!!!- odpowiedział wesoło. Kei przystanął obok niego łapiąc oddech.
-Myślałem, że nie zdążę...-wydyszał czarnowłosy.
-Zaspałeś?- spytał Souji.
-Nie, nie!- Kei pokręcił głową.
-No to co się stało?
Kei wskazał palcem na klatkę w ręce i powiedział:
-Ringo nie chciał wyleźć spod łóżka... Powiedziałem mu rano, że zabieram go do szkoły, a on jak nie wbiegnie pod łóżko! Pół godziny go wyciągałem.
-No popatrz...-Souji zbliżył twarz do klatki, w której siedział mały szczeniaczek, o białej sierści.-Rei też rano wszedł pod łóżko jak się dowiedział, że zabieram go do szkoły...
Ruszyli w kierunku szkoły zastanawiając się nad zachowaniem swoich zwierzaczków. Nie wiedzieli jednak, że Lilei prowadził ze "szczeniakiem" ożywioną rozmowę...
"Jesteś niemożliwy!!!"- Lilei przesyłał swoje myśli. Jako kapłan miał wyćwiczoną zdolność telepatii i nie musiał używać głosu.
"Że niby co?"- spytał "szczeniak".
"Avallen do cholery!!!"- przeklinał Lilei.- "Jak tak dalej pójdzie będziemy mieli kłopoty!"
"Ale mi odkrycie..."-prychnął Avallen.
"Mam tylko nadzieję, że nikogo z naszych więcej nie będzie..."-Lilei westchnął cicho.
Avallen zamyślił się, a po chwili uśmiechnął nieco wrednie i powiedział:
"Czyli tak zabawiasz się w nocy...?"
Lilei spurpurowiał.
"A ty to niby żyjesz w celibacie?"- odgryzł się.
Zaczęli na siebie warczeć.
-Ringo chyba wyczuł twojego kota w koszyku, bo warczy.-powiedział Kei.
-Całkiem możliwe...
-E tam... Na pewno się polubią jak tylko się zobaczą.-stwierdził Kei.
Nie wiedział jednak, że w tej samej chwili Lilei i Avallen przeklinali się i wyzywali najgorszym słownictwem jakie im do głów przyszło...



************************



W szkole panował niesłychany harmider. Wszędzie latała sierść i pióra. Czasem nawet jakaś łuska przeleciała w powietrzu...
Souji i Kei weszli do swojej sali. Klasa była już prawie w całości, a zwierzątka o dziwo nie robiły zbytniego hałasu.
-No!- powiedział Souji wypuszczając kota z koszyczka.-Możesz wyjść.
Lilei wyskoczył i usiadł na ławce. Rozejrzał się ciekawie po sali i omal zawału nie dostał! Większość obecnych tu zwierząt była... elfami!!! Przesłał swoje myśli do Avallen'a, który dodał, że wszystkie elfy znajdują się na terenie budynku!. Lilei mocno wyczuwał obecność Evellei'a, Yarrin'a i Mirren'a. Wszyscy byli w końcu kapłanami i mieli więcej możliwości niż inne elfy. Przesyłali im więc telepatyczne ostrzeżenia o zaistniałej sytuacji. Lilei zrelacjonował im też spotkanie z Łowcami i swój ostatni "sen". Elfy były tym bardzo poruszone. Po chwili jednak zamarły kiedy z głośników dobiegł ich głos dyrektora szkoły:
-Wszyscy uczniowie proszeni są o wyjście na boisko gdzie dokonają prezentacji swoich pupili! Następnie zgodnie z tradycją odbędzie się głosowanie i wybierzemy maskotkę dzisiejszego dnia!
Souji bez słowa władował Lilei do koszyczka i razem z resztą klasy wyszedł na boisko. Podszedł razem z kilkoma kolegami do jednego ze stoliczków i zaczął szczotkować futerko kota.
-Nie wierć się Rei!- powiedział.-Musisz ładnie wyglądać...
Rozejrzał się po innych stolikach. Wszyscy zajmowali się zwierzakami. Souji ze zdziwieniem stwierdził, że całkiem sporo zwierzątek ma... białą barwę, bądź to futra czy piórek. Odwrócił wzrok i skupił się na swoim podopiecznym. Ze zdziwieniem stwierdził, że Rei siedzi spokojnie i spogląda na albinosów...
Zaczęła się prezentacja. Ludzie przechadzali się wokół ich stolików i podziwiali zwierzątka. Nagle jednak uroczystość została brutalnie przerwana. Widoczność wokół przesłoniła mgła, z której wolno zaczęły wyłaniać się jakieś przerażające postacie. Można było powiedzieć, że to były jakieś demony: wielkie, z postrzępionymi włosami, ubrane w skórzane stroje, w rękach o palcach zakończonych szponami trzymały broń. Ludzie na ten widok rozpierzchli się na wszystkie strony. Zostali tylko właściciele białych zwierzątek i oczywiście zwierzątka. Ostało się także kilku profesorów.
-Proszę, proszę...-wychrypiał jeden z demonów.-Całe to plugastwo w jednym miejscu... szybko pójdzie...
-Coście za jedni...?-spytał ze strachem w głosie jeden z chłopców.
-Och...-zakpił sarkastycznie demon.-Nie przedstawiliśmy się... Zwą nas Łowcami...
Souji poczuł jak po kręgosłupie przechodzą mu ciarki. To byli Łowcy! Ci Łowcy, którzy skrzywdzili Lilei.
-Czego chcecie...?-spytała jedna z dziewczyn.
-Nic takiego... Mamy tylko sprawę do obecnych tu elfów...
-Elfów...?-spytał Kei.-Tutaj nie ma żadnych elfów...
-Ależ są...-odparł demon.-Są tylko tak przebiegłe, że ich nie wyczuwacie, ale my czujemy je tutaj wyjątkowo intensywnie...
Rozejrzał się i powiedział:
-To my zaczniemy siać niszczenie... Co wy na to?!- wszyscy zrozumieli, że to pytanie było adresowane do elfów.
-Ani się ważcie...-cichy i melodyjny głos powiedział to bardzo dobitnie. Souji z przerażeniem stwierdził, że Rei zeskakuje ze stołu i robi kilka kroków w stronę demonów.
-Nawet nie próbujcie...-powiedział.
Souji wpatrywał się w niego oniemiały. Znał ten głos! Po chwili w miejscu kota stał już wysoki, białowłosy elf odziany w krótką, białą tunikę. Ręce miał skrzyżowane na piersi i był wściekły.
-A niech mnie!- ucieszył się demon.- Lilei! Co za spotkanie! Nie wiedziałem, że ty jeszcze żyjesz!!!
-Mało wam jeszcze?!- krzyknął Lilei.- Mało nas wymordowaliście?!!!
-Spokojnie elfie... Taka postawa hańbi kapłana, którym jesteś...
-A do diabła z tym teraz!!! Wynoście się stąd, ale już!!!
-Nie...
-Nie...?
-NIE!!!
-Rozumiem...-odparł Lilei, a w jego ręce zmaterializowała się ni to broń ni to berło. Po chwili wszystkie zwierzątka zamieniły się w elfy, które były uzbrojone i wściekłe. Koło Lilei stanęła czwórka pozostałych kapłanów.
-Chrońcie naszych małych przyjaciół...-polecił Evellei kilku elfom, którzy stanęli przed uczniami.
Demony bez słowa rzuciły się na elfy, ale te były szybsze. Zanim zdążyli się zorientować co się stało, kapłani zaczęli odmawiać zaklęcia i posyłać demony tam gdzie ich miejsce. Przywódca demonów jednak dość szybko zrozumiał, że elfy mają przewagę w postaci kapłanów dlatego zadbał, aby Lilei oddzielił się od reszty. Wtedy sam wypowiedział zaklęcie. W jego dłoni zmaterializowała się mała kula energii, którą posłał w Lilei. Elf nie zdołał uniknąć jej całkowicie i został posłany na pobliską ścianę budynku.
Souji widząc to wybiegł z tłumu i padł obok elfa.
-Lilei!- krzyknął.
-Uciekaj stąd!- krzyknął elf, ale za późno. Demon zauważył, że Souji jest kimś ważnym dla Lilei i posłał kule energii prosto w niego.
-Souji!!!- chłopiec usłyszał krzyk elfa.
Powoli otworzył oczy. Lilei... Lilei go obejmował! Kula trafiła w niego! Jego plecy były jedną wielką raną!!!
-Lilei...-wyszeptał Souji.- Wybacz mi...-chłopiec zapłakał. Elf wypluł trochę krwi.
-Więc ten człowiek jest aż tak dla ciebie ważny, Lilei?- spytał demon.-Więc zginiecie razem...
Wypowiedział zaklęcie ponownie kiedy nagle oślepiło go mocne, białe światło. Souji zamknął oczy. Światło oślepiało go. Po chwili je otworzył. Znajdował się w jakiejś dziwnej przestrzeni, a przed nim stał elf w koronie na głowie.
-Kim jesteś...?-spytał cicho Souji.
-Jestem Ilirion...-odpowiedział.-Król elfów i starszy brat Lilei...
-Brat...?
-Mój brat musi cię bardzo kochać skoro ryzykuje dla ciebie swoje życie... Ale teraz to ty musisz mu pomóc...-powiedział i wręczył chłopcu małe, białe nasionko.
-Co to...-spytał przez łzy, które kapały na nasienie.
-To nasienie Kwiatu Elfów... Nie mogę sprowadzić ich więcej z podziemi świątyni... Moja moc... Już jej prawie nie ma... Ale to jedno zdołałem przenieść... Zróbcie z niego dobry użytek...
Po tych słowach zniknął, a Souji zauważył, że znów znajduje się koło szkoły. Jednak w ręce trzymał najpiękniejszy kwiat jaki widział w życiu. Biały, o płatkach przesyconych różowymi nitkami.
Kwiat Elfów.
Jednak w kwiecie nie było jednego kamienia. Było ich pięć... Pięć życzeń...
Demon także zauważył kwiat i z rykiem rzucił się na chłopca, który bez namysłu wziął do ręki jeden z kamieni i wypowiedział życzenie:
-Niech Łowcy wrócą tam gdzie ich miejsce i nigdy nie wrócą tutaj i do kraju elfów!!!
Usłyszał ryk wściekłości i zawodzenie, które po chwili ucichło. Łowców już nie było, a do niego podchodziły elfy i dziękowały za wszystko. Uśmiechnął się, ale jego wzrok zaraz powrócił do Lilei, który blady, nieprzytomny i krwawiący nadal leżał na ziemi obok niego. Wziął drugi kamień i poprosił go cicho:
-Pomóż mu...
Rany elfa zaczęły zanikać, a on sam po chwili otworzył oczy.
-Co się stało...?-spytał, ale zamilkł, bo Souji wpił się w jego usta płacząc ze szczęścia.
-Lilei...-wyszeptał chłopiec. Elf ujrzał kwiat i uśmiechnął się. Wokół nich zebrały się wszystkie elfy. Część była ranna więc uczniowie zajęli się nimi troskliwie. Jak się okazało znali się tak dobrze jak Souji i Lilei.
Lilei bez słowa podał chłopcu trzeci z kamieni i spytał:
-Jesteś pewien...?
Skinął głową i powiedział cicho:
-Chcę być z tobą na zawsze...-po tych słowach poczuł jak otacza go biała poświata i wypełnia ciepło. Otworzył oczy. Lilei stał przy nim i płakał.
-Co..?- spytał.
-O ja cię kręcę!!!- krzyknął Kei.- Souji! Ale z ciebie kapitalny elf!!!
-Ma ktoś lusterko...?-spytał, a jedna z dziewczyn mu je podała. Zaskoczyła go aż taka zmiana. Postać stała się smuklejsza, uszy ostre, a włosy były dłuższe i takie lśniące. Nie zmieniły jednak barwy. Oczy także nie.
-Ja też tak chcę!!!- krzyknęła inna dziewczyna. Za nią posypały się następne osoby, które chciały iść z elfami.
Mieli jeszcze dwa życzenia więc z tym nie było problemu. Za ostatnie chcieli odbudować swoją krainę...


**********************


-Souji...?-do komnaty wsunął się jasnowłosy elf.
-Czego...?-spytał elf o pięknych, długich, kasztanowych włosach siadając na łóżku.
Lilei usiadł obok niego i pocałował. Pocałunki schodziły niżej. Smukła szyja, obojczyki... Usta zassały różowe sutki. Souji jęknął. Elf pocałował jego brzuch i włożył mu język do pępka. Zaśmiał się cicho z podniecenia. Lilei drażnił go ręką. Palcami pocierał jego wejście by po chwili wsunąć w niego palce. Pocałował go namiętnie...
-Erotoman z ciebie...-powiedział Souji kiedy wyczerpani i mokrzy leżeli obok siebie na łóżku.
-Ero... co?- spytał Lilei.
-Jesteś po prostu niewyżyty seksualnie!!!
-Przez ciebie...
-Zwal na mnie! Jasne! A wiesz, że w innym świecie większość kapłanów obowiązuje celibat?
-Souji!!! Nie zrobisz mi tego chyba?!!!
Ciemnowłosy zaśmiał się i powiedział:
-Jasne, że nie...-wtulił się w ciało jasnowłosego, który znowu zaczął go drażnić. Jednak nagle rozległ się krzyk. Lilei wstał z łoża i otworzył okno po czym krzyknął:
-Avallei!!! Kei!!! Ciszej trochę!!!
-Nie jesteście lepsi!!!- odkrzyknął Avallei.
Lilei pokręcił głową. Zamknął okno i wrócił do łóżka gdzie zajęli się swoimi sprawami...


part 4
the end


To już ostatnia część Kwiatu Elfów. Dziękuję wszystkim, którzy czytali to opowiadanie. Może kiedyś powstanie druga część. Pozdrowienia dla wszystkich.^^












 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 16 2011 20:31:20
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

grzybek (Brak e-maila) 19:40 21-08-2004
Bardzo miło i przyjemnie się to czyta.
stokrotka (stokrotka_997@wp.pl) 12:18 23-08-2004
MISTRZU!!!!!!!!!! GENIALNE...
Natiss (natiss@tlen.pl) 17:09 24-08-2004
Świetne, świetne... Co tu jeszcze napisać? Aha! Świeeeetneee!!!
louke (Brak e-maila) 16:12 13-11-2004
Kapitalne...ale dla mnie to troche za mało...może druga częsć??smiley
lollop (Brak e-maila) 22:16 20-11-2004
siuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuper opcio ^________^
(Brak e-maila) 18:19 17-02-2005
ciudo... nic dodać i nic ująć... ale żem siem rozmarzyła...
(Brak e-maila) 10:50 25-08-2005
cudeńko i takie piękne zakończenie, no no ktoś tu ma olbrzymi talent
(Brak e-maila) 10:51 25-08-2005
prosi się o kontynuacje w nieskonczoność
(Brak e-maila) 10:51 25-08-2005
prosi się o kontynuacje w nieskonczoność
Kathy (Brak e-maila) 13:03 22-03-2006
osz...ja dopiero teraz zauważyłam że tego nie komentowałam ^^'' a jest co komentować TO JEST PO PROSTU KAWAII!! *^__^*
ehh...gdyby nie brak drukarki to bym sobie drukła wszystkie Twoje opowiadanka ^_^
seszen (Brak e-maila) 16:07 26-08-2006
JA MAM NADZIEJE ŻE POWSTANIE CZĘŚĆ 2!!!!.
CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ smiley
K.R (Brak e-maila) 16:00 08-07-2007
Fajne opowiadanko. I podoba mi się zakończeniesmiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum