The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 25 2024 06:19:47   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Nie wierzę ci
Siedział na plaży, wpatrując się w gwiazdy. Jaki on jest głupi! Zamknął oczy, przywołując w wyobraźni okoloną blond włosami twarz, ze świecącymi w niej niesamowicie niebieskimi oczami. Niesamowicie niebieskimi, pustymi oczami.
Czemu on jest taki głupi?!
Po raz kolejny zaczął rozpamiętywać dzisiejsze wydarzenia.

-Reuben! Poczekaj!-usłyszał za sobą głos. Jego głos. Odwrócił się.
-Słucham. O co chodzi?-czemu jego głos jest tak zimny. Brice drgnął jak uderzony.-Przepraszam.
Uśmiech byłego Złoma był smutny i jednocześnie taki... czuły. Odwrócił się, nie chcąc uwierzyć w to, co widzi. To tylko jego wymysł. Ten wspaniały chłopak nie mógł zwrócić na niego uwagi. Nie na takiego słabeusza, jak on.
-Czy... Reuben, moglibyśmy porozmawiać?-jego głos. Taki niepewny teraz.
-Przecież rozmawiamy.-co on robi?! Czemu jest dla niego taki... taki...
-No dobrze.-westchnął-Reuben, ja już nie mogę tego ukrywać. A prawda jest taka, że się zakochałem. W tobie.
Zesztywniał.
-Nie wierzę ci.-warknął-Kpisz sobie ze mnie. Jak zawsze. Nie wierzę ci!-ruszył biegiem, potrącając go. Chciał być jak najdalej. Jak najdalej od tego, którego kochał. Słyszał jego wołanie. Anioły wokoło patrzyły z ciekawością na nich.

Po jego twarzy spływały łzy. Nie chciał go zranić. A jednak to zrobił.
Nagle poczuł, że dzieje się coś złego. Czuł wołanie o pomoc. Zaczął wsłuchiwać się w Łącze i poczuł, że to chodzi o Brica. Skupił się i po chwili mógł usłyszeć jego głos.
"Pomocy. Pozwólcie mi umrzeć. Ja nie mogę bez niego żyć. A on... mnie chyba nienawidzi. Proszę... Rozumiem go, w końcu go skrzywdziłem, ale.. kocham go." Zanim usłyszał ostatnie słowa zerwał się z piasku i pędził w stronę pokoju blondyna. Nie mógł pozwolić, by tak cierpiał. Nie ten, którego tak kochał. Nikt, u cholery! "Proszę.. pomocy... chcę umrzeć..." Nie!
Zapukał do drzwi jego pokoju. Cisza. Zapukał znowu. Tym razem usłyszał odpowiedź.
-Spieprzaj.
Nie przejął się. Zwyczajnie otworzył drzwi. Koniec ceregieli. Blondyn leżał skulony na łóżku, a po jego twarzy spływały łzy.
-Powiedziałem: spiep...-Brice urwał, gdy zrozumiał, kto właśnie wszedł do jego pokoju. Zarumienił się straszliwie.
Reuben podszedł do jego łóżka i usiadł na brzegu. Spojrzał w niebieskie oczy i zrozumiał, że nie ma już odwrotu, nawet jeśliby chciał.
-Reuben, ja...-odezwał się cicho Brice
-Zamknij się.-uśmiechnął się do niego ciepło. -Na początek chciałem przeprosić za swoje zachowanie. Bałem się.-spojrzał na niego znacząco .-Ale już się nie boję, Brice. Nie boję się. Bo wiesz, ja też cię kocham. I mogę ci to powtórzyć i tysiąc razy, jeśli nie wierzysz. Kocham cię. Kocham i nie przestanę.
-Reuben... ty... mówisz poważnie?-wyszeptał Brice
-Przypominam ci, pokręcony chłopcze, że urodzone anioły nie umieją kłamać.
W tym momencie Brice rozpłakał się jeszcze bardziej. Łzy płynęły mu strumieniami z oczu. Szlochał tak, że serce się krajało. Reuben nie bardzo wiedział, co robić. Przytulił go mocno i zaczął kołysać. Niewiele to dało. Po chwili pochylił się i pocałował go w usta. Chłopak był tak zdziwiony, że przestał płakać. Niepewnie oddał pocałunek. Po chwili oderwali się od siebie, ciężko łapiąc oddechy.
-Nie płacz juz.-poprosił Reuben-Nie mogę patrzeć, jak cierpisz.
-Zostaniesz?-zapytał cicho.
-Oczywiście.
-"Nie wierzę ci."
-To uwierz.
-Czemu?
Pocałował go. Długo i namiętnie.
-Bo cię kocham.
Delikatny uśmiech.
-Ja też. Kocham cię, Reuben. Teraz już mi wierzysz?
-Tak. Wierzę ci.



Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum