The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 23 2024 09:59:39   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Szachy 1
Hm, ta część powstała dwano, dawno temu, chyba ze trzy lata (gdzieś tak w październiku 2001XD) i ciągnę to opo do dnia dzisiejszegoXD Zatem nie dziwcie się, ze daję tu niby taki staroć z niewykształocnym i wciąż beznadziejnym stylem (praktycznie to był mój debiutXD), ale wypadałoby to skończyć a głupio dawać tylko soatnią część, wobec tego: gdybym chciała to poprawic musiałabym napisać całość od nowa, a mi się nie chce, moze kiedyś w przyszłości. Prosze tylko o wyrozumiałośc, trzy lata temu pisałąm naprawdę okropnieXDNo i w pierwszych częściach wlepiałam te okropne emotikonkiXD, gomen, gomen, gomen!

primea

##################

-Przegrałeś!!!
-Jak?! Dlaczego zawsze wygrywasz, co?!
-Bo jestem w tym lepszy?
-Raczej"bo jesteś okrutny"...
-Ej, no już, rozchmurz się...
Odłożył pionki do pudełka i podszedł do przyjaciela.
-No, Kiro, nauczysz się grać w szachy, zobaczysz!
-Tylko, że mam na to jedenie dwa tygodnie! A ty, Miro, nie masz dość czasu żeby mnie szkolić...
-Ej, jestem twoim przyjacielem, pomogę ci! spoko!
-Jak?
-Hm, mam pewien pomysł...^^
-Tak?
- ^^ hehehe...
##################
-KTO?!
-Twój nauczyciel.
-ŻE JAK?!
-No przecież ci mówię Kiro. Miro namówił mnie żeby zatrudnić kogoś, kto mógłby cię nauczyć grać w szachy do najbliższych zawodów. Nie wątpię, że weźmiesz w nich udział.
-Ale tato, wiesz, że ja nie umię...
-Kiro, taka jest tradycja naszego kraju. Co 10 lat odbywają się tu turnieje szachowe. Przegrany ród musi wyjechać z państwa, a zawodnicy nie mogą przekroczyć 15 lat, ty masz 14 więc się kwalifikujesz. Rozmawiałem już z agencją, jeśli zechcesz twój nauczyciel zamieszka tu i będzie z tobą codziennie ćwiczył i uczył cię, a potem będzie grał wraz z tobą pod warunkiem, że zgodzisz się aby wstąpił do naszego rodu.
-Przecież to by oznaczało, że zamieszka z nami choć będzie mógł być dla nas nadal jak obcy?
-Tak, w końcu jesteś jedynakiem.Dokładnie to mam na myśłi. A teraz zawołaj Dorię żeby posprzątała wszędzie. On zjawi się tu już za 3 godziny. Ty też się przygotuj.
-Dobrze tato...
Cimnowłosy chłopiec skierował swe kroki na schody. Wszedł na górę i dotarł da któregoś ze swoich pokoi. Po dość dużym łóżku i rozrzuconych na grubym dywanie ubraniach można było mniemać, że to była sypialnia. Podszzedł do szfy i wyjął z niej ciemne dżinsy oraz białą koszulę z krótkim rękawem. W sumie czekała go ważna uroczystość. Nie codziennie nauczyciele z najlepszej agencji w kraju zgadzają się uczyć zupełnego ciołka..."Ciekawe jaki będzie ten nauczyciel?Może to będzie nauczycielka? Pewnie jak większość będzi po 40-tce, marudny, gderający palant...Dlaczego ja zawsze trafiam na najgorszych,no dlaczego? Przecież jako jeden z najlepszych nauczycieli w kraju musi być nieźle doświadczony czyli stary czyli nudny...Ratunku..." Zapiął ostatni guzik koszuli i spojrzał na zegarek. Jeszcze dwie godziny. Jak założy rolki zdąży w pół godziny dostać się do sali, w której wraz z ojcem miał go przywitać. Więc jeszcze ma dużo czasu. "No to może by się czegoś o nim dowiedział?"Pomyślał i rzucił okiem na laptom leżący pod stertą ubrań. Skrzywił się na myśl, że znowu będzie musiał tu posprzątać. Wprawdzie mogła to robiś służba ale on nielubił kiedy ktoś grzebie w jego rzeczach więc sam musiał uporać się z bałaganem. Dobrze, że miał moc pionków to przynajmniej kurze same się ścierały ale potem był bardzo słaby więc "trochę" trudno mu było cokolwiek później robić. Jeszcze teraz jego najlepszy kumpel z rodu sąsiadów wyjeżdzał na całe dwa miesiące do innego kraju. Tragedia. Nie będzie mał kto go pocieszyć, po pierwszej nudziarskiej lekcji z jakimś zgredem...Chwycił laptop i sprawdził wszystkich zatrudnionych w tej agencji."Zara...tata mówił, że nazywa się..jak mu tam było...hmmm...a! Mam! Imieleh!" Wpisał imię na klawiaturze i po chwili znalazł szukane informacje.
-Hmm...nie wiele tu o nim, dziwne...widać ceni sobie prywatność...
wiek-nie ma, wygląd, wzrost,nic, o jest stopień zaawansowania mocy... CO?! Ustępuje jedynie królowi?! Taki mistrz ma mnie uczyć?! Takiego tłumoka?! O nie, teraz to już na 100% okaże się jakimś zgrewdem i nudziarzem...Nieeeeeee! Dlaczego nie uczy mnie ktoś normalny?!
##################
-
Dzwonek do drzwi. No tak, znowu się zasiedział grając w "LaraRaiderMMX"
Teraz to NAPRAWDĘ musi szybko dostać się do sali nr 36. Migiem włożył rolki i wybiegł z pokoju. Co za szczęście, że mają tak gładką balustradę. Skok na nią i w ciągu kilku dziesięciu sekund pokonuje odległość jakichś 50 stopni.
-Dobra, jestem na dole to za jakieś 20 minut powinienem być na miejscu!
Tak szybka jazda na rolkach może skończyć się tylko w jeden sposób. I dla Koriego nie byłoby to niczym nowym, gdyby nie fakt, że rozwalił sobie nos tuż przed drzwiami wejściowymi do sali 36-tej.
-O kurczę! No dlaczego ja zawsze mam takiego pecha?!
Właśnie wycierał chusteczką krew z twarzy i umilał sobie to zajęcie wymyślaniem nnowych niecenzuralnych słów kiedy podszedł do niego zdziwiony ojciec.
-Eee...Kori?
-Hm?
-Może tym razem byś jednak postarał się przypominać głowę rogu?
-Może. Ale co ja poradzę, że nie lubię nudnych zgredów?
-Kogo?
-Nudnych zgredów. Sprawdzałem tego...no, jak mu tam...Imieleha i wyszło, że jego moc przekracza jedynie moc króla i to niewiele. Ktoś tak dobry musi być conajmniej po 40-tce, nudziarnym i pozbawionym litości i zrozumienia dla potrzeb młodziży zgredem!!!
-No co ty, Kori. Nie będzie tak źle, już go widziałem,na przesłuchaniu. Możesz się mocno zdziwić.
-Tak?
-
-Aha. O właśnie przyszedł. Chodźmy otworzyć.
-No dobra... ale nie wiem czy ci wierzyć...
Podeszli do drzwi. Sala nr 36 była jakby salonem, do którego gość wchodził i był sprawdzany różnymi skanerami i innymi badziewiami co trwało około kwadransa. Po tym czasie dzwonił po raz drugi. To ten dzwonek przerwał rozmowę Koriego z ojcem. Otworzyli drzwi. Na sofie siedziała średniego wzrostu postać. Miała typowy strój nauczyciela. Biały płaszcz(przypominający bardziej duże prześcieradło^-^) i głowę zakrytą kapturem osłaniejącym oczy. Włąściwie to poza tym płaszczem i dolną połową twarzy oraz rzecz jasna dłońmi nic nie było w niej widać.
-Dzień dobry. Pan Imieleh? Jest pan nauczycielem mojego syna-Koriego, tak?
-Dzień dobry, zgadza się.
Cichy dźwięczny głos rozbrzmiał w pokoju. Kori nadal stał z rozdziawioną gębuśką i patrzył się rozczarowanym wzrokiem na postać. Miał nadzieję, że spotka jakiegoś starucha, któremu mógłby dokuczać a ten wydawał się niewiele starszy od niego.
-To ja może zostawię was samych, mam jeszcze dużo pracy. Kori, zaprowadz swojego nauczyciela do sali nr 69. Tam będą odbywać się wasze lekcje.
-Tak...
Nie spuszczając wzroku z Imieleha skierował się na górę. Ciągle był w rolkach. Nietrudno się domyślić, że jazda na czymś takim i obracanie się w tył nie ma wielu szczęśliwych zakończeń... Imieleh powoli szedł za Korim nie okazując żadnego uczucia. Był od niego trochę wyższy ale gdzie patrzył nie wiedział Kori ze względu na ów płaszczopodobny ubiór. No cóż, ojciec Korigo zawsze lubił kolumny. Zwłaszcza na korytarzach. A kori zawsze na nie wpadał. Zwłaszcza patrząc w tył. I teraz też wpadł.
-O ch...
Nie dokończył. Krew ze złamanego już prawie nosa nie pozwoliła otworzyć mu ust. Odruchowo sięgnął po chusteczkę i ponowił poprzednie zajęcie. Granatowe oczy nerwowo szukały jakiejś reakcji na twarzy ciut zdziwionego Imieleha. Bezskutecznie. Tylko chrząknął i podszedł do siedzącego na marmurowej posadzce chłopca.
-No co się gapisz?! Pomógł byś!
-Jak chcesz...
Kori uniósł się w powietrzu i po chwili stał już na nogach. Patrzył na Imieleha, który najwyraźniej użył swojej mocy żeby mu pomóc.
-Dzięki. Chodź.
Ruszył dalej. Zatrzymał się przed schodami i wcisnął jakiś guziczek. Chyba zielony. Schody się złożyły i teraz były gładką dróżką na górę. W sam raz na rolki. Wjechał i spojrał w dół. Nie było tam Imieleha. Dziwne. Powoli obejrzał się na prawo. Spojrał na balustradę. Jego nauczyciel właśnie nad nią przelatywał. Nieco się ale zaraz sobie przypomniał jak jest poteżny i ruszył dalej. Szli tak coś z 10 minut kiedy wreszcie stanęli przed drzwiami z ogromnym napisem "SALA 69". Otworzył drzwi i wszedł.
-Właź...
Biała postać powoli weszła i rozejrzała się po pomieszczeniu. Dwa dużeokna, trzy biurka, kilka krzeseł, ogromna sofa i regały pełne książek. No i oczywiście na środku duży stół z piękną szachownicą i figurami. Na ścianach mnóstwo obrazów i innych takich. normalne wyposażenie pokoju w bogatym domku...
-Często tu przebywasz?
Pytanie ze strony Imieleha mocno zdziwiło ciemnowłosego.
-Co?
-Czy częstu tu przebywasz?
-Nic ci do tego!
-Mam cię czegoś nauczyć, tak?
-Tak.
-Więc mnie słuchaj i odpowiadaj na pytania.
-No dobra, niech ci będzie. Jakieś dwa-trzy razy w miesiącu...kiedy ćwiczę z kumplem.
-Nic dziwnego, że nie potrafisz zbyt wiele...
-Co?
-Gdzie przebywasz najczęściej?
-W ogrodzie albo sypialni...zara! Co to ma być?! Przesłuchanie?!
-Nie zupełnie...
-Jak to nie zupełnie?!
-Nie potrafisz skoncentrować tu swojej mocy, bo nie znasz dobrze tego miejsca.
-Że jak?!
-Początkujący najlepiej koncentrują swoją moc w dobrze znanym sobie miejscu. To proste. Przy wyższych stopniach nie ma to już znaczenia. Ale u ciebie jest to najważniejsze. Od tego też zaczniemy.
-Nie rozumiem...
-Na dworze pada, tak?
-Tak.
-Więc idziemy do twojej sypialni.
-Co?! WYBIJ TO SOBIE Z GŁOWY!!!
-Jestem twoim nauczycielem i wiem co jest dla ciebie najlepsze.
-Ale mnie nie znasz!
-Mylisz się. Nie zamierzam cię uczyć bez powodu.
-Hę?
-Jesteś bardzo zdolny, czuję twoją moc, ale nie potrafisz tego opanować.
-Ja zdolny?! Chyba cię pogięło!
-Nie, po prostu mam odpowiednio dużą moc by wyczuć takie rzeczy.
-No jasne, to może mi jeszcze powiesz, że wiesz o mnie wszystko?
-Prawie.
-To znaczy?
-Znam twoją historię, ale nie znam twojego serca.
-Co?
-Posłuchaj, wyjąsnię ci to: Masz bardzo dużą moc, może nawet tak dużą jak ja, ale nie potrafisz jej użyć i nawet o niej nie wiesz. Tylko ludzie mająćy niezwykły dar mogą kontrolować swoje serce i ukrywać je przed innymi. Ty ciągle je ukrywasz niemal nie zdając sobie z tego sprawy. Dlatego nie potrafię powiedzieć co czujesz i o czym myślisz. Rozumiesz?
-Tak, ale czemu w takim razie chcesz mnie czegoś nauczyć? Co?
-Nie mogę ci powiedzieć, nie teraz. Po prostu jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc, ale jaeszcze nie teraz.
-A skąd wiesz, że się na to zgodzę?
-Bo nie masz wyjścia. Za dwa tygodnie turniej, a ty nadajesz się idealnie żeby przegrać. W końcu jesteś głową rodu.
-Hmmm... A może ja wcale nie chcę wygrać?
-Chcesz. Nie chcesz opuścić tego miejsca, za bardzo zależy ci na ojcu.
-Skąd wiesz na kim mi zależy?
-Kiedy ja straciłem matkę też wierzyłem jedynie w ojca. Ale i on umarł, a teraz tylko ty możesz mi pomóc.
-Niby w czym? I skąd wiesz, że moja matka nie zyje?!
-Bo widziałem ją przed śmiercią. Przyszła do mnie prosząc o opiekę nad tobą i twoją mocą. Nie wszystkie szachowe rody nie wiedzą o twoim darze. Jeden z nich chce cię zabić. A ja mogę ci pomóc jak obiecałem twojej matce albo wedle twojej woli sobie póść. Co wolisz?
No nie, teraz to go całkiem zatkało. Za dużo tych nowości jak na kilka minut. Zdecydowanie za dużo. "I co ja mam zrobić, no co? Dlaczego zawsze mnie spotykają takie pokręcone historie?!"
-I?
-Miałeś mnie zaprowadzić do twojej sypialni żeby zacząć lekcje.
-No to chodź.
Wyszli i ruszyli długim korytarzem prowadzącym do kompleksu pokoi Koriego. Dziwny ten jego nauczyciel. Dużo wie ale jakiś dziwny...
-Za jakieś pół godziny tam dojdziemy. Rolki zostawiłem w sli 69-tej więc zejdzie nam dłużej...
-Którędy tam dojść?
-Hm? Po co ci to?
-Powiedz.
-Okej, ciągle prosto, a przy czternastym lustrze na prawo do białych drzwi ze złotą kołatką w kształcie gońca.
-Aha, zaraz tam będziemy.
-Co?!
Imeleh podszedł do Niego i chwycił w pasie. PO kilku sekundach już lecieli. Bardzo szybko lecieli."Ciekawe czy mnie utrzyma. Nie wygląda na osiłka..."
-Lustro czternaste, tak?
-Tak.
Minęli je. "Zabawne... nigdy nie sądziłem, że polecę trzymany przez nauczyciela do swojej sypialni...chwila...przecież tam jest okropny bałagan! A coś nie szczególnie podoba mi się wizja, w której ten gostek zobaczyłby wszystkie moje ciuchy rozwalone na dywanie!"
-STÓJ!
-Po co?
-ZATRZYMAJ SIĘ!!! NATYCHMIAST!!
Ostre hamowania nie należą do najprzyjemniejszych. Oj nie. Co za szczęście, że Imieleh mocno trzymał Koriego bo pewnie by mu wypadł.
-Czemu chciałeś się zatrzymać?
"Niewiarygodne! Ja tak wrzeszczę a on dalej mówi tym swoim spokojnym głosem! Niezły gościu..."
-Bo...bo...w..mojej sypialni jest...ten..no bsałagan...wiesz o czym mówię...
-Mamy jeszcze kilka metrów do tego pomieszczenia, jeśli się nie mylę, tak?
-Tak, a co? Chyba nie powiesz, że potrafisz tam posprzątać na odległość?!
-A co w tym dziwnego?
-No tak, dla kogoś o TAKIEJ mocy nic, absolutnie nic...
-Możesz przez chwilęnic nie mówić? Chcę się skoncentrować. To dość trudne jeśli nie chcę przy tym oglądać twojej sypialni...
-Sie robi!
Imieleh usiadł na dywanie i złożył ręce. Po chwili otoczyła go ledwo widoczna złotawa aura. I nic. Nic poza tym.
-Skończone.
-Już?! Jak to zrobiłeś?
-Po prostu kazałem twoim rzeczom "odnieść się" na miejsce. Były bardzo grzeczne i posłuchały od razu.
-A miały jakiś wybór? Przecież to tylko ciuchy.
-Ale ubrania ludzi z darem mogą się sprzeciwstawić czyjejś mocy jeśli tak sobie zażyczy ich pan.
-Ahaaa...
-No to chodźmy.
Poszli dalej. Ledwo kilkanaście sekund i przed nimi były białe drzwi.
Kori otworzył je i oniemiał. Sypialnia lśniła czystością. Nigdzie ani pyłku lub sśładu po znoszonym podkoszulku. Wszystko idealnie czyściutkie.
-Brudne rzeczy są w koszu z praniem.
-Rany, niezły jesteś... Może jednak powinienem okazywać ci jakiś szacunek, co?
-Miłoby było...Ale możesz podać mi herbatę? Nieco męczące to było...
-Jasne!
Podszedł do okna. Obok niego stał sobie stoliczek z ekspresem do herbaty(Kori nie lubi kawy^^) i jakaś zastawa, chyba porcelana japońska czy coś takiego. Ale ważne, że w różyczki(^-^).
-Ile cukru?
-Jedną kostkę.
-Aha.
Imieleh podszedł do łóżka i usiadł na nim. Rozejrzał się wokół. Duża szafa z jasnego drewna, regał z jakimiś figurkami, komiksami i innymi drobiazgami, małe szafeczki po bokaczh łóżka, na nich lampki nocne, gruby,biały dywan, jasne ściany z jakimiś freskami i mnóstwo wolnej przestrzeni. Samo zaś łóżko było dość spore, conajmniej trzyosobowe i bardzo wygodnie się na nimmsiedziało czekając na herbatkę. Nakryte było jakimś białym puchatym kocem przez co pomieszczenie wydawało się jeszcze większe i jaśniejsze. Nawet tu przyjemnie było. Spojrzał w lewo. No tak, biurko z laptopem...to wiele tłumaczy...O! A obok duża paczka chusteczek jednorazowych, pewnie te wypadki na rolkach były dość częste...
-Gotowa, proszę.
-Dziękuję.
Wziął kilka łyków, zaraz pomogło bo otoczyła go złotawa aura.
-Eee...nie chce być niemiły, ale sam mogłeś sobie zrobić tą herbatę nie ruszając się z miejsca.
-Tak, ale to ty musiałeś włożyć w nią odrobinę swojej mocy.
-Hę? Znowu nie wiem o czym nawijasz.
-Nie mówiłem ci jeszcze?
-Nie...
-Aha, po prostu jesteś dla mnie czymś w rodzaju akumulatora mocy, rozumiesz?
-Nie...
- -_-' Ekem...Słuchaj. Po śmierci mojej matki tylko ty możesz wyrównywać moją moc po wysiłku.
-Czemu ja?
-Bo teu, kiedyś ci to wyjaśnię.
-Ale ja chcę teraz!
-Teraz byś nie zrozumiał.
-A może?
-Nie.
Znowu zaczął pić herbatę. A aura znowu go otoczyła, tylko teraz jaśniejsza. Odłożył filiżankę.
-Przez ostatnie dwa lata, od jej śmierci, nikt nie mógłprzywrócić mi energii, więc starałem się nie używać zbyt wiele mocy. Ty potrafisz zregenerować moje siły nawet odrobiną swojej mocy. Ale dlaczego zrozumiesz dopiero za jakiś czas.
-Dziwny z ciebie gość, wiesz?
-Czemu?
-Gadasz dziwne rzeczy i łazisz po domu wpłaszczu zasłaniającym twarz. Masz być moim nauczycielem i wszystko o mnie wiesz a ja o tobie tylko tyle, że masz na imię Imieleh i mocą przekracza ci ę jedynie król...
-Nieprawda. Król nie przekracza mnie mocą jeśłi jest w pełni zregenerowana, a ty możesz ją do takiego stanu doprowadzić, choć jeszcze nie teraz.
-No pięknie, ale się wplątałęm...no nie mogę... Ale czemu ciągle łazisz w tym nauczycielskim prześcieradle, co?
-Przeszkadza ci to?
-Chcę zobaczyć jak wyglądasz.
-Po co?
-Po prostu. Chcę coś o tobie wiedzieć, ile masz lat, skąd jesteś, jak mam się do ciebie zwracać, kiedy będą lekcje...
-Dobrze, zatem słuchaj. Mam 15 lat, jestem z sąsiedniego kraju zza Oceanu nr 42 a ty zdaje się od jakiegoś czasu mówisz do mnie jak do znajomego...
-Rzeczywiście ^^'.Mam ci mówić Imieleh, czy dodawać -san czy coś?
-Imi, krótsze i łatwiej zapamiętać.
-Imi, Imi... nawet fajnie to brzmi^^
-Sądzę, że przyjmniesz mnie do rodu, w końcu mam cię chronić, jak mówiła twoja matka...
-No dobrze, sąsiedni kompleks jest wolny więc tam zamieszkasz, może być?
-Tak, nie przeszkadza mi gdzie będę mieszkał.
-A mógłbym chociaż zobaczyć jak wyglądasz? Głupio mi trochę gadać do płaszcza i chciałbym wiedzieć kto będzie mieszkał za ścianą...
-Hmmm... w sumie i tak byś mnie wkrótce zobaczył ale wyglądam zupełnie zwyczjnie i nie do końca cię rozumiem...
Zsunął z głowy kaptur i zdjął płaszcz. Miał jasne włosy, coś między złotymi a cytrynowymi i piwne oczy. Do tego jasna cera. "Rany, chyba wolałbym go jednak nie zobaczyć. Toż to bardziej przypomina jakiegoś boga niż człowieka! Jest śliczny! Nawet nie przypuszczałem, że spotkam TAKIEGO nauczyciela!". Położył płaszcz na łóżku i spojrzał na Koriego, który z rozdziawioną gębuśką przyglądał się jego ubraniu. Nie za bardzo rozumiał co dziwnego jest w beżowych, półciennych spodniach i jasnej koszuli z krótkim rękawem podobnej krojem do tej Koriego.
-Mówiłem, że wyglądam zwyczajnie...
-...................
"Jak to jest zwyczajny wygląd to jestem królem! Przecież to najpiękniejsza buziuchna jaką kiedykolwiek widziałem!" Granatowe oczy wpatrywały się w Imieleha. Ten zaś badał wzrokiem swój ubiór poszkując tego, co tak przyciągło uwagę jego przyszłego ucznia. "Dziwny ten Kori, najpierw chciał mnie zobaczyć a teraz słowa nie może wykrztusić... W sumie to mam szczęście. Nie sądziłem, że ten kogo szukam okaże sę taki...hmmm...przystojny...Może nawet uda mi się z nim zjednoczyć myślami?" Myśli o urodzie drugiego lokatora wywołała rumieńce u obu, jednak to Imi postanowił pierwszy przerwać krępującą ciszę.
-Em, to kiedy zaczynamy lekcje?
Czysty głos niewątpliwie najmłodszego i najśliczniejszego nauczyciela w kraju wydał się Koriemu jeszcze piękniejszy niż poprzednio.
-Achhhhhh....
-Hej, Kori, obudź się!
-Co?A, tak...możemy dziś?
-Tak, przeniosę tutaj szachownicę z sali 69-tej...
Ponownie usiadł po turecku i złożył ręce. Aura wokół niego była ledwo widoczna i zniknęła pi kilku sekundach kiedy przed Korim pojawił się stolik z planszą i figurami do gry.
-Zaczniemy już teraz, chcę zobaczyć co potrafisz.
-Dobrze...
Zaczęłi grę. Kori ledwo poruszył jeden pionek, wpardzie miało mu łatwiej iść w miejscu, które zna, ale wyglądało na to, że jest odwrotnie..."Jejku, kiedy na niego patrzę nie mogę się wcale skupić! Co ze mną się dzieje, no co?! I jeszcze świadomość, że jesteśmy w sypialni zupełnie mnie dekoncentruje! Rany, dlaczego zawsze mnie spotykają takie pokikane rzeczy?! To nie fair!" Imiehel także dziwnie się czuł w obecności Koriego. Wcześniej mu to nie przeszkadzało, ale teraz kiedy ten chłopak tak się na niego patrzył stracił cały spokój ducha. "Chyba tylko cudem czegoś go nauczę jeśli ten mały nie zacznie się normalniej zachowywać...Litości...Co ze mną nie tak, że się na mnie wciąż gapi?! Przez to dekoncentruje nas obu!"
-Kori...
-Taaak...?
-Mógłbyś się skupić na grze? Nie mogę się skupić kiedy się na mnie gapisz...Jak coś ci się niepodoba to powiedz i graj normalnie...chyba potrafisz poruszyć coś poza pionkiem?
-Chyba nieee...
"Chyba jednak nie nauczę go niczego..." Imi wstał z krzesła i podszedł do łóżka. Chwycił płaszcz i po chwili znów było widać mu tylko dolną połowę twarzy.
-Dlaczego założyłeś płaszcz Imi?
-Żebyś się skoncentrował na grze. I nie zdejmę go póki tego nie zrobisz! Nie wiem co takiego zobaczyłeś ale najwyraźniej przeszkadza ci to grać.
-Imi, wiesz, że bez tego prześcieradła wyglądasz o niebo lepiej?
-A ty będziesz wyglądał o niebo gorzej jeśłi przeniesiesz się do rzędu pionków! Aluzju poniał?!
Teraz głos Imieleha był zdecydowanie zdenerwowany, i to nie na żarty. "Och... ale ja mam pecha! Nie wolno mi patrzeć na taki cud! To nie może być prawda! Ale o co mu chodziło z tym przejściem do pionków...O kurka! Przecież ja się niczego nie nauczę przez dwa tygodnie jeśli będę się tak na niego patrzył...! Muszę się skoncentrować na grze, jeszcze może zrezygnować z tego płaszcza jeśli się poprawię^^!"
-Imiiii...nie bądź taki okrutny!
-Bierz się do gry tępaku!!!
Nie, nie był zdenerwowany. Był wściekły."Tępaku? Przecież ja nie jestem...jestem. Uch, czy ja się w końcu zrozumiem?"
-Dobrze...Imi, możesz ju usiąść...
-Zaczynamy jeszcze raz. Ty pierwszy.
"MUSZĘ myśleć o grze. Nie obchodzą mnie piękne oczy Imiego, nic a nic, ani odrobinkę! Nie mogę o nim myśleć. Najważniejsza jest gra. Gra. Szachy. Imi...Och! No dlaczego to zawsze musi trafić na mnie?!"
Ledwo poruszył pionek. Tymczasem Imi najwyraźniej się skoncentrował gdyż odpowiedział zdecydowanym ruchem. Kori, Imi, Kori, Imi. Szach-mat.
-Już? Liczyłem, że dłużej pogramy Kori...
-Jak to zrobiłeś...?
Był w "lekkim" szoku po przegranej grze"Jak on tak łatwo mnie pokonał? W kilka...minut? Ach, no tak, w końcu jest mistrzem..."
-To proste wystarczy skupić się na grze...
Wyciągnął rękę spod "prześcieradła" by spowrotem ustawić figury na szachownicy.
-Ahaaaaa...
-...a nie na przeciwniku!
-Czemu?
-Dzieciak...Serio nic nie rozumiesz z tej gry... Skup się na tym co masz zrobić! Jako początkujący nie potrafisz koncentrować się na kilku rzeczach i jednocześnie przesuwać wysokich figur...słuchaj, Kri. Zaczniemy od nauczenia cię koncentracji!
-A jak?
-Zamknij oczy.
-Dobra ale po co?
Posłuchał polecenia ale nie rozumiał o co chodzi jego nauczycielowi.
-Zahipnotyzuję cię na kilka minut i...
zaczął coś szeptać pod nosem. Kori nie słyszałco ale chyba w innym języku bo brzmiało jak paplanina małego dziecka...
-I co?
-...i powiesz mi co cię tak dekoncentruje...
"Że jak?! Przecież nie może mu tego powiedzieć! Nie jemu!"
-Ni...
Za późno... Imieleh już opanował jego umysł. Teraz nie będzie wiedział co mówi...
-Zatem co nie pozwala ci się skoncentrować Kori?












 


Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 16 2011 18:48:18
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Hi-chan (hi-chan@wp.pl) 19:16 03-11-2004
boshe pri-chan me cie koffa normalnie. jush od dawna kciałam przeczytać \"szachy\" ale mi sie ToD włączać ne kciał nyu ;___; me była zrozpaczona. ale teraz jush jestem happy^^ i mam nadzieje że dalshe części shybciutko dojdą^^ [łał znowu jestem pierwsha w komentach XDD~~~]
Natiss (Brak e-maila) 21:03 05-11-2004
Świetne opowiadanko, czekam na ciąg dalszy. ^__^
Kasai (kasiaxxx0@onet.pl) 15:32 08-11-2004
To jest doskonałe !!!mistrzostwo... jak Ty mówisz, że następne części piszesz lepiej, to ja normalnie nie wiem... uzależniłąm sie od polowania na następną część, dopisuj, prooooszęęę !!!!!!
Yumi (Brak e-maila) 20:50 12-11-2004
PRIMEA A GDZIE \"MUSZELKI\" najlepsze opowiadanko (moim skromnym zdaniem) jakie napisałaś ?????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????????
lollop (Brak e-maila) 22:12 20-11-2004
wiesz, co?? normalnie powinnam się na ciebie pogniewać, ponieważ wpędzasz mnie w uzależnienie od twoich opowiadanek. jak śmimiesz?! ^____-
prim (Brak e-maila) 07:43 17-12-2004
ee...(cofa się przerażona pod ścianę) ludzie, spokojniej, plisuXD szachy już mają 14 części ale mi 2 wcięło i nie chce mi się od nowa jej pisaćXD w trzeciej dałąm spojler z dwójki we wstępniaku ale Nami-chan uparła się że ma być druga i jużXD zobaczę co da się zrobićXD co do muszli-ja już zakończyłam tą serię, planuję prequel ale nie wiem kiedy znajdę na to czas^^\' i te wszystkie uwielbiwania moich opek...powiedzcie to Setsu, ona was zimną wodę obleje i zobaczycie ze sa kiepskieXD no i modem mi sieda wiec nie wiem kiedy cos nowego dam(chociaż mam otowego słitboja i włamywacza, no i hloy grenade nowe) najwyżej po swiętach uda mi się z dyskieteczką na jakiś kompik wybrać^^
Zettai (Brak e-maila) 13:26 24-04-2006
Priiii... Hej, nyom, bo Zetka wyzywać zacznie >_< Czego, babo jedna, nie robisz aktualizacji, nyooom T.T
Ty tu w ogóle zaglądasz jeszcze?... #_#
asjana (Brak e-maila) 19:24 03-05-2006
no wlasnie czemu nie piszesz dalej posze o kolejna czesc
kurara (kurara666@vp.pl) 22:03 27-05-2006
no normalnie sie zakochałam w twoich opowiadaniachsmileytylko czemu w takich fajnych momentach przerywasz?okrutna jestes normalnie...pliz, cosik nowego,cokolwiek, wszystkie opa zajebiste,cudowne,swietne!tylko ze uzależniają, ja chceeee więceeej.....
naru89 (Brak e-maila) 20:15 19-12-2006
ja już gdzieś czytałam TO opowiadanie i było na dalszym etapiesmiley......a moze to tylko moja chora wyobraźnia??..niee no czytałam gdzieś już jesmiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum