The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 20 2024 16:13:42   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
My little angel
ROZDZIAŁ 1


I znowu nowy dom. Przeprowadził się z rodzicami do tego niewielkiego miasteczka z powodu pracy jego matki. Często się tak przenosili. Jako artystka potrzebowała odpowiedniej atmosfery. Gabriel ją rozumiał. On również, gdy malował, zaszywał się w jakimś cichym kącie, szedł w odludne miejsce lub zwyczajnie zamykał się w swoim pokoju na cztery spusty. Teraz wypakowywał swoje przybory malarskie. Zawsze urządzał swój pokój tak samo. Dawało mu to nikłe poczucie niezmienności, stabilności. Ale te ciągłe podróże nie przeszkadzały mu. Lubił poznawać nowych ludzi, oglądać nowe miejsca. To rozstania były ciężkie. Nie umiał się do nich przyzwyczaić. Mimo to miał stały kontakt z większością przyjaciół. Pisali do siebie listy, maile, czasem smsy. Chwilami miał wrażenie, że wcale się nie rozstali. Poukładał farby i przyjrzał się rezultatowi swoich wysiłków. Pokuj prezentował się dobrze. Jeszcze tylko plakaty na ściany i koniec. Wszystko było na swoim miejscu. Przebrał się i postanowił rozejrzeć się po mieście. Mieszkało tu około 1000 mieszkańców. Było kino, teatr, kilka dyskotek, pubów, restauracje, trzy hotele. Miasteczko znajdowało się na swoistym odludziu. Do najbliższego, dużego miasta dojeżdżało się kolejką dwie godziny. Wokoło były pola, łąki, a dalej lasy. Zarzucił na ramie plecak i poszedł zapoznać się z terenem. Rodzice mieli dojechać dopiero za dwa dni, więc nie było pośpiechu. Upłynęło mu na tym całe popołudnie. Oglądał zabytkowe, stare kamienice, pomniki, kościół w stylu gotyckim. Nawet nie zauważył jak zaczęło się ściemniać. Gdy postanowił wracać uświadomił sobie coś bardzo nieprzyjemnego. Nie wiedział jak wrócić do domu!!!
- " Jak to możliwe? Zadzwonię na komórkę mamy i spytam jak dojść, powinna wiedzieć... O NIE!!! Nie wziąłem telefonu!!! O Boże... Muszę kogoś spytać o drogę tylko... Tylko, jaki jest nasz adres..." - Gabriel stanął jak wryty. Krążył od dobrych kilkunastu minut i właśnie dotarła do niego smutna prawda. NIEZNAŁ WŁASNEGO ADRESU. Zrezygnowany usiadł na chodniku opierając się plecami o ceglany mur.
- " Jestem debilem - myślał - Nie wziąłem telefonu, nie znam adresu, nie pamiętam jak wrócić. Nie mam się nawet jak spytać o drogę, bo tu jest pusto, zero ludzi..." - rozejrzał się po opustoszałej uliczce. Postanowił wrócić do parku i stamtąd spróbować jeszcze raz. Podniósł się i powlókł w stronę skwerku. Plac zabaw był pusty, latarnie paliły się i nadawały mu upiorny wygląd. Gabriel zastanawiał się, dlaczego jest tu tak pusto? Było jeszcze stosunkowo wcześnie, wieczór był ciepły. Przygnębiająca atmosfera dawała mu się we znaki. Po plecach przebiegły go ciarki, gdy z pobliskich krzaków wyskoczył nagle bezpański kot. Chłopak postanowił wziąć się w garść i nie panikować. Nie będzie przecież płakać z takiego powodu? Zaczął iść w stronę przeciwną do tej, którą właśnie przyszedł. Skręcił w jedną z alejek i prawie od razu wpadł na jakiegoś chłopaka. W pierwszej chwili ucieszył się, że w końcu kogoś spotkał, ale szybko zmienił zdanie, gdy przyjrzał się stojącym przed nim trzem chłopakom. Wszyscy mieli na sobie powycierane dżinsy, skórzane kurtki i podkoszulki z nadrukowanymi napisami typu, "Satan RULES!". Co prawda nie miał w zwyczaju oceniać ludzi po wyglądzie, ale tym razem był zdecydowanie pewien, że będą kłopoty.
- Przepraszam - pisnął i chciał ich wyminąć, ale ten, na którego wpadł złapał go za ramie. Gabriel myślał, że dostanie zawału.
- Nie tak szybko mały. - usłyszał chrapliwy, lekko pijany głos - My się chyba nie znamy. Nigdy cię tu nie widziałem. Nie wiesz, że za łażenie po naszym terytorium trzeba płacić? Wyskakuj z forsy!
- Ale... Ja nic nie mam... - chłopak uznał, że lepiej zachować spokój. Może uda mu się wyjść z tego w miarę bez szwanku.
- Nic nie masz? - odezwał się drugi chłopak o krwistoczerwonych włosach i kolczykach chyba we wszystkich możliwych miejscach na twarz, tj. w języku, pod dolną wargą, na brwiach, w nosie i po kilka w uszach - No to będziemy musieli jakoś inaczej to załatwić.
Kiedy to powiedział wszyscy popatrzyli na siebie porozumiewawczo, otoczyli go i zaczęli się przysuwać.
- Taki ładny chłopaczek jak ty nie powinien chodzić sam po nocy.
- Właśnie! Ktoś mógłby cię napaść.
- Albo zrobić coś jeszcze gorszego. - ten, który to powiedział chwycił go za ramię i próbował pocałować w usta, ale chłopak kopnął go z całej siły w kostkę. Zaskoczony napastnik krzyknął z bólu, a Gabriel wykorzystał moment nieuwagi i wyrwał mu się. Zaczął biec przed siebie na oślep. Serce biło mu jak szalone. Słyszał ich przekleństwa i odgłos kroków tuż za sobą. Chyba jeszcze nigdy w życiu tak się nie bał. Skręcił kilka razy by ich zgubić i na jednym z zakrętów znowu na kogoś wpadł. Siła uderzenia odrzuciła go do tyłu i upadłby, ale silne dłonie chwyciły go za ramiona. Spojrzał w górę i zobaczył parę niesamowicie ciemnych oczu. Chłopak wyglądał na starszego. Patrzył się zaskoczony i chyba chciał o coś spytać, ale wtedy Gabriel wyszeptał przerażony:
- Gonią mnie... Proszę puść mnie... - nie liczył na jego pomoc. Wyglądem przypominał tamtych trzech. Czarne dżinsy. Bawełniana, czarna bluza, skórzana kurtka. Srebrny kolczyk o kształcie małego kółka w lewym uchu. Ciemno granatowe, długie włosy związane w kucyk. Przez chwilę bał się, że to kumpel goniącej go bandy. Próbował się wyrwać, ale nieznajomy trzymał go mocno i jakby nie słysząc cichej prośby patrzył w stronę, z której zaczęły dochodzić odgłosy pogoni. Szybkim ruchem wepchnął zaskoczonego chłopaka za krzaki i syknął:
- Cokolwiek usłyszysz nie wyłaź i siedź cicho. Chyba, że chcesz dotrzymać im towarzystwa. - nie czekając na odpowiedź wrócił na alejkę. Gabriel siedział skulony i drżał na całym ciele. Usłyszał jak jego prześladowcy podchodzą i witają się z tajemniczym chłopakiem.
- Hej Seth! Co tu robisz? - zagadnął jeden z nich i, ku swemu zaskoczeniu, Gabriel usłyszał w jego głosie oprócz zdziwienia - strach.
- A tak sobie chodzę... Bardziej mnie ciekawi, za czym tak goniliście? - Gabriel odważył się wyjrzeć przez gałęzie. Trzech chuliganów było... zmieszanych! Patrzyli po sobie i wyglądali jakby chcieli być daleko stąd.
- Za niczym...
- Naprawdę, Fred? A mnie się zdawało, że goniliście małego, uroczego chłopaczka, czyż nie? A czy przypadkiem nie mówiłem wam, że jak jeszcze raz będziecie się tu kręcić to źle się to dla was skończy? Powiedz mi Fred. A może się mylę? Tom? Ty nie pamiętasz tego? Chyba pamiętasz. Kiedy to mówiłem trzymałem twoją obleśną gębę wbitą w glebę. - każde słowo wypowiedziane było spokojnie, ale w każdej sylabie słychać było niewypowiedzianą groźbę.
- Daj spokój Seth! Chcesz się bić z powodu jakiegoś gówniarza?! To były żarty. Chcieliśmy go tylko nastraszyć.
- Chyba się wam to udało. A teraz z łaski swojej, pierdolonej, precz mi z oczu. A jeśli jeszcze raz zobaczę was szwędających się po okolicy nie wywiniecie się tak łatwo.
Gabriel patrzył z niedowierzaniem, jak jego niedoszli gwałciciele szybko oddalają się. Odsunął się od krzaków i odetchnął. Poczuł jak kręci mu się w głowie... Oni naprawdę chcieli... Powstrzymywane łzy zaczęły same płynąć mu po policzkach. Objął kolana ramionami i cicho zapłakał.
Seth odgarnął włosy z czoła. Był w podłym nastroju. Ta banda za dużo sobie pozwalała. Tym razem nie miał ochoty na bijatykę, ale doprawdy! Żeby tak nie rozumieć, co się do nich mówi. Chyba ostatnim razem potraktował ich zbyt ulgowo. Teraz zresztą też. Przypomniał sobie o chłopaku i wszedł za krzaki, w których go zostawił. Dzieciak siedział na ziemi i płakał. Seth skrzywił się na ten widok. Nie cierpiał mazgai. Podszedł i ukucnął koło niego. Mały nawet nie zwrócił na niego uwagi. Zirytowany potrząsnął jego ramieniem. Chłopak spojrzał na niego zapłakanymi oczami i niemal od razu zarzucił mu ramiona na szyję, wtulając się w niego. Zaskoczony Seth odruchowo objął jago plecy. Poczuł na skórze ciepły oddech, a przez ubranie serce bijące w szalonym tempie.
- Dziękuję... - usłyszał przy uchu cichy szept - Dziękuję. Gdyby nie ty oni by... Oni chcieli... Dziękuję...
Gdy minęło zaskoczenie chciał odrzucić od siebie tego bezczelnego dzieciaka, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Patrzył na drobne ciało wczepiające się w niego ufnie. Zazwyczaj gardził słabością. Płacz innych działał mu na nerwy. Sam nigdy nie płakał. Odsunął go trochę od siebie i przyjrzał się uważnie. Musiał przyznać, że banda Freda miała dobre oko. Chłopaczek był naprawdę niezły. To mało powiedziane. On był śliczny. Tylko takie określenie przyszło mu do głowy. Był drobnej budowy. Miał jasne włosy opadające miękko na filigranową twarzyczkę. Ładny, mały, lekko zadarty nosek z kilkoma drobnymi piegami. I oczy. Niesamowicie niebieskie, z długimi, gęstymi rzęsami, za które nie jedna dziewczyna byłaby gotowa zabić. Idealnie wykrojone, pełne, zmysłowe usta zdawały się zapraszać do pocałunku. Ale chyba największe wrażenie robiła jego skóra. Mleczno biała, ciepła i miękka. Seth odgarnął jasne kosmyki z zapłakanej twarzy.
- No, mały... Teraz powiedz, co tu robisz o tej porze?
- Ja się zgubiłem... Nie miałem, kogo się spytać... Próbowałem sam trafić... Ale nie mogłem... - Gabriel jąkał się i poczuł, że zaraz spali się ze wstydu, bo wiedział, że musi paść bardzo kłopotliwe pytanie
- Nie jesteś za duży, żeby się gubić? Gdzie mieszkasz? - właśnie to pytanie.
- Ja... Nie wiem...
- Jak to nie wiesz?
- Przeprowadziłem się wczoraj i nie pamiętam adresu.
Przez chwilę panowała cisza, a potem starszy chłopak wybuchnął śmiechem.
- To wcale nie jest śmieszne!
- Owszem jest. - wyksztusił Seth dławiąc się powietrzem - Czegoś takiego jeszcze nie słyszałem. Mały nie mogłeś zadzwonić i spytać rodziców jak dojść?
- Nikogo nie ma w domu... Zresztą i tak zapomniałem telefonu i pieniądze też mi się skończyły.
- To masz problem. Spróbuj sobie przypomnieć jakieś charakterystyczne miejsce z sąsiedztwa. To małe miasto. Na pewno jest coś, co pomoże nam znaleźć twoją chałupę.
- Czyli pomożesz mi? - oczy Gabriela zrobiły się ogromne jak spodki i wpatrywały się w Setha intensywnie.
- Pewnie. Przecież cię tak nie zostawię. Ale będziesz musiał mi się odwdzięczyć. - "Czemu nie? Pewnie nigdy tego nie robił. Przynajmniej z facetem. Jak dobrze pójdzie nie będzie to zmarnowany wieczór."
- Odwdzięczyć się? Jak?
- Na pewno coś wymyślę - "Dowiesz się w domciu, mały, na kanapie, kiedy ściągnę z ciebie te ciuchy." - Pomyśl, co jest w twoim sąsiedztwie?
- Emmm.... Nie daleko jest piekarnia, chyba się nazywa "Złoty rogalik" i sklep z ciuchami. Co jeszcze? Tam w ogóle wszystkie domki wyglądają bardzo podobnie. Prawie bliźniaki. I nie ma żadnych parkingów.
- "Złoty rogalik"? Wiem gdzie to jest. Masz fart mały. A właśnie, jak się nazywasz?
- Gabriel Blake.
- Ja jestem Seth Mountrose. Wstawaj. Idziemy do domu.

by Pandora




To tyle na początek. Mam nadzieję, że jest w miarę znośne. Sama nie wiem jak to będzie dalej wyglądać, ale chyba jakoś wyjdzie. W ogóle mam teraz stresy, bo w maju matura, ale nie chce mi się uczyć i wolę poklikać w komputerku. Uwagi i komentarze kierujcie na Pandora_48@wp.pl.





Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 16 2011 11:58:12
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

revea (Brak e-maila) 14:53 01-09-2004
następną część proszę ;]
stokrotka (Brak e-maila) 11:44 07-09-2004
boskie, boskie, boskie... ja chce jeszce!!!
lollop (Brak e-maila) 21:59 20-11-2004
zapowiada się baaaaaaaaaaaaaaaaardzo ciekawie
pragnę więcej części!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
(Brak e-maila) 19:44 23-11-2004
Ja to o dalszy ćiąg tego opowiadanka proszę się od prawie roku zlituj się wreszcie.
Akiko Tamashii (Brak e-maila) 22:26 28-11-2004
wlacha! litosci!!!!!1 T_T
Angel (Brak e-maila) 09:02 30-11-2004
Podaruj nam drugą część!!!
(Brak e-maila) 22:02 02-12-2004
Zaglądasz czasem tutaj?
Mam nadzieję,że tak,bo jak od tak długiego czasu proszę i jest to bez odpowiedzi to zaczynam wątpić, a to troszkę denerwujące
(Brak e-maila) 20:20 03-12-2004
Protestuje!!!
Proszę już tak długo, a czekam jeszcze dłużej i nadal nic nie odpowiadasz nawet nie wiemy czy będziesz pisać dalej. Miej litość.Proszę...
Pandora (Brak e-maila) 19:39 12-12-2004
O Jezu... Ja tu zajrzałam pierwszy raz! Przepraszam, ale nie było nawet mowy o tym bym coś mogła napisać! Ale teraz już jest wszystko w porządku i siadam do roboty! Obiecuje!
Arvin (Brak e-maila) 11:29 17-12-2004
Wielkie dzięki,żeś tu wreszcie zajrzała.Próbowałem się z Tobą zkątaktować nawet na Northern Lights,ale nie wyszło.Mam nadzieję,że nadrobisz zaległości i w następnej aktualca coś już dostaniemy smiley
(Brak e-maila) 21:15 25-02-2005
Panagea!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Błagam daj nam jeszcze to już tyle czas, że niedługo zapomne że to nie był sen tylko miłe opowiadanko!!!
BŁAGAMY!!!!!!
CZYTELNICY
(Brak e-maila) 21:16 25-02-2005
PANDORA SORKI POMYLIŁY MI SIE PSEŁDONIMY.
(Brak e-maila) 23:03 16-03-2005
PPPPPPPPPPPPPPAAAAAAAAAAAAAANNNNNNNNNNNNNNNNNNDDDDDDDDDDDDDDOOOOOOOOOOOOOOOOORRRRRRRRRRRRRRRRR
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
LITOŚCI KOBIETO!!!!!!!
(Brak e-maila) 23:36 17-03-2005
Kobiety bywają okrótne...
(Brak e-maila) 13:13 19-03-2005
Bardzo okrótne
(Brak e-maila) 21:08 21-03-2005
No,nic taki życie...
Podnoszę apel do wszystkich czytelników tego opowiadanka buntujcie się,byśmy wspólnie osiągneli nasz cel!!!!
(Brak e-maila) 17:55 01-04-2005
Życie jest niesprawiedliwe!
MO.RE (Brak e-maila) 17:57 19-04-2005
Czy jest okrótne? Bo ja wiem...już raczej okrutne ;P
Ja też chcę kolejnej części, I WANT TO MORE ^^
(Brak e-maila) 19:25 27-04-2005
No, patrz ktoś wreszcie zauważył smiley\"okrótne\" - tzn. natężone okrutnesmiley
Kate (Lady_Kate@interia.pl) 14:28 15-08-2005
JAK NAPISZEŻ WIĘCEJ TO DAJ ZNAĆ!!! BARDZO MI SIĘ PODOBA!!!!
dragonfly (vanellus@tlen.pl) 19:20 29-11-2005
chyba ju sie nie doczekamy nastepnej czesci....smiley ja czekam i czekam i czekam ale moze nowa dawka jeczenia zmotywuje cie do dalszego tworzeniasmiley
Linda (Brak e-maila) 13:59 26-12-2005
Ja bym to nazwala wrecz obsesja - niewinni, sliczni, "porcelanowi"...podobne sa do siebie oby dwa opa - szlachetny i meski rycerzyk ratuje z opracji delikatna "ksiezniczke" - jak dla mnie zbyt oklepane, nudne i mlodkie az mdli(a ja mam mocny zoladek...)
Ale cóż, kazdego rodzaju opa musza byc pisane, i nie skomentuje juz tego, ze pedofilia nie jest homoseksualizmem i wypadaloby dac ostrzezenie (przy tym pierwszym, o szczesciu bycia jedynekiem czy cos w ten desen) czego mozna sie spodziewac, bo po co psuc najswiezsza krew?
liz (liz5@o2.pl) 17:47 26-12-2005
kiedy bedzie nowa czesc?
(Brak e-maila) 18:03 27-12-2005
Nie będę oryginalny... Ja też czekam na kolejną część!
Jaspis (Brak e-maila) 22:16 27-12-2005
Wiecie co chyba nigdy nie ędzie następnej części,bo autorka nie czyta tych komentarzy i nie raguję od samego początku w sprawie tego opcia.Proszę o dalszą część od początku,nawet ptam czy wogóle będzie i nic.Autorka,albo nas jawnie olewa,albo coś jej jest.Mam nadzieję że to pierwsze bo nie życzę jej Ľlesmiley
Alesio (Brak e-maila) 23:57 26-04-2006
proszem o dalszy ciomg koniecznie koniecznie ^^
Jaspis (Brak e-maila) 14:12 28-04-2006
Pobiłem rekord w czekaniu na kolejną część tego obcia, mianowicie czekam już prawie 2 latka, a dokładnie 1rok i 8miesięcy
Jaspis (Brak e-maila) 01:16 05-09-2006
No to dokładnie 2 lata i 3dni
(Brak e-maila) 20:40 28-10-2006
nastepne części prosze
okashi (Brak e-maila) 12:10 24-02-2008
chyba już nie liczę na ciąg dalszy... ale błagam!! napisz!!
Cate (Brak e-maila) 20:51 04-06-2008
yyy...2 lata? W 2006 roku,to może zamiast czekać na autorkę dopiszesz do tego ciąg dalszy, albo ktoś?
Jaspis (Brak e-maila) 22:34 23-10-2008
Myślałem nad tym, ale nie wiem czy otrzymam zgodę autorki. Nie wiem też jaki autorka miała pomysł i co zamierzała zrobić dalej z fobułą
Jaspis (Brak e-maila) 22:40 23-10-2008
Mimo starań nie udało mi jednak skontaktować z autorką i tak czekam sobie już 4 latka 1 miesiąc i 17 dni. szczerze powiedziawszy nie sądzę bym kiedykolwiek się doczekał. Byłoby to porównywalne z cudem.
azumi (dariajaponka@wp.pl) 20:22 03-03-2009
Proszę napisz jakieś kolejne części
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum