The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:55:27   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Umi 2
- Rozpoczęcie roku szkolnego uważam za zakończone - powiedział, kładąc chłopaka na zestawionych ze sobą krzesłach. Nikt nie ruszył się z miejsca - Won mi z klasy, ale już! - warknął. Dopiero teraz uczniowie zareagowali. W tempie natychmiastowym sala opustoszała. Angel poszedł na zaplecze, wracając z mokrym ręcznikiem. Przyłożył go do czoła chłopaka, przyglądając mu się przy okazji. Niezbyt różnił się od tamtego Umiego. Był trochę bardziej zadbany i jasne włosy wyglądały znacznie ładniej niż czerwone. Angel przytrzymał ręcznik na czole chłopaka. Jego oczy powoli otworzyły się. Zamarł widząc swojego nauczyciela z bardzo bliskiej odległości. Zbyt bliskiej.
- Wreszcie się ocknąłeś. Rozumiem, ja też nie jestem zachwycony, ale żeby od razu mdleć? - spytał, choć bardziej przypominało to stwierdzenie. Wargi Setsuno wykrzywiły się w czymś, co z braku laku można było nazwać uśmiechem. Marceli nie odpowiedział, podziwiając szkolny parkiet.
- Spójrz na mnie - poprosił nauczyciel, jednak zrobił to takim głosem, że zabrzmiało jak nakaz. Przytrzymał dłonią podbródek chłopaka i uniósł go do góry. Marceli był zmuszony patrzeć na Angel.
- Nie powie pan nikomu? - spytał się z przestrachem blondyn. Bał się, niesamowicie się bał, chyba tak samo jak tamtego dnia, gdy Angel zabrał go do siebie. Mężczyzna miał w sobie coś co budziło lęk. Ale i respekt.
- Nie mam ku temu podstaw. Czy myślisz że byłbym w stanie sam sobie podciąć nogi, żebyś i ty się wywrócił? - zapytał, zabierając dłoń z podbródka chłopaka, jednak szybko tam wróciła, gdy głowa Marcelego opadła w dół, by znów podziwiać parkiet. Blondyn uciekał wzrokiem.
- Nie…- wydusił w końcu z siebie odpowiedź. Ta bliskość nauczyciela… bliskość ust które -w końcu całkiem niedawno jeszcze - go całowały. To wszystko sprawiało, że czuł dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa.
- Przynajmniej tyle dobrego. Odwieźć cię do domu? - spytał Angel, wstając i powracając do biurka, by spakować swoje rzeczy. Marceli wstał powoli, choć kręciło mu się w głowie. Jeszcze raz rzucił okiem na nauczyciela
- Nie, dziękuje…- odpowiedział, jak najszybciej wychodząc z klasy - pojadę autobusem. - to powiedziawszy, zamknął za sobą drzwi. Szybko zaczął biec na przystanek. Jak on jutro pójdzie do szkoły, na lekcje? Nie wyobrażał sobie kolejnych dni takich jak ten. Nie czekając na autobus, pobiegł do domu na piechotę. Wpadł do ciepłego wnętrza, zmęczony szybkim biegiem. Chwilę uspokajał oddech. Z oczu wiatr mu wycisnął łzy. A przynajmniej miał nadzieję, że to był tylko wiatr.
- Chyba nie mam wyboru - powiedział cicho sam do siebie.

Angel obudził się z wrażeniem że jest niewyspany, a zdarzało mu się to rzadko. Ze snu wyrwał go dźwięk telefonu. O 5 rano? Odebrał.
- Słucham? Przyjedzie jutro? Dobrze, będę czekał na dworcu na nią. Jutro o 16? Nie ma sprawy, powinienem już skończyć lekcje. A, tak przy okazji, rozumiem że później zadzwonić się nie dało? I co z tego że i tak wiedziałaś że już nie śpię?- Angel rozłączył się i powlókł się do łazienki. Dziś czekał go kolejny męczący dzień. Wchodząc do sali lekcyjnej zauważył jedno puste miejsce.
- Pan Gren nie zaszczyci nas dzisiaj swoją obecnością? - zapytał głośno, mając nadzieję że dowie się czegoś od uczniów. Cisza. Tę ciszę przerwał dopiero dyrektor wchodząc do sali.
- Panie Setsuno, mogę na chwilę prosić? - spytał uprzejmie. Wyszli oboje na korytarz.
- Panie Setsuno, wczoraj jeden z pańskich uczniów nie wrócił do domu, nie ma go dziś na lekcjach? - spytał dyrektor. Angel szerzej otworzył oczy.
- Proszę dać mi zastępstwo - krzyknął, będąc już w połowie drogi do drzwi.
-Gdzie pan się wybiera! Ma pan teraz zajęcia.
- Proszę mi dać zastępstwo! - powtórzył Angel, zamykając za sobą drzwi. Szybko wsiadł do samochodu, wyciągając telefon.
- Yari? Cześć, dzwonię w nietypowej sprawię. Mogę prosić cię o wielką przysługę?

- Cześć mały - usłyszał nad sobą. Zerwał się gwałtownie. Noc spędził na dworcowych ławkach. Zamierzał tu pozostać jakiś czas. Spojrzał na zwracającą się do niego osobę. Był to wysoki, bardzo szczupły mężczyzna o rudych włosach, w które wplecione były pióra i drobne koraliki. Pod oczami zarysowane miał henną podłużne kreski.- Za ile idziesz? - spytał się, wyjmując papierosa. Chłopak popatrzył na niego ze zdziwieniem, po chwili dopiero rozumiejąc o to tak właściwie chodzi. Rozejrzał się w poszukiwaniu drogi ucieczki
- Daj mi pan spokój! - warknął, odsuwając się na drugi koniec ławki. Mężczyzna przyklęknął, teraz jego złote, nakrapiane oczy były na wysokości twarz Marcelego.
- Dwie? Trzy stówy? - zapytał raz jeszcze, widocznie nie zniechęcony zachowaniem chłopaka.
Ten oblizał nerwowo spierzchnięte wargi. Trzy stówki to sporo kasy, szczególnie, że teraz będzie bardzo potrzebował pieniędzy. Skinął głową.
- Chodź - ponaglił go mężczyzna, kierując się w stronę wyjścia. Marceli poszedł za nim, ostatni raz odwracając się za siebie.
- Jak ci na imię?- spytał mężczyzna, gdy jechali samochodem.
- Umi - odpowiedział, patrząc na swoje ręce, złożone na kolanach. Nie bał się. Czuł całkowite zrezygnowanie i pogardę dla samego siebie. I wbrew wszystkiemu - myślał o swoim nauczycielu. Zatrzymali się przed niedużym domkiem. Mężczyzna wysiadł i otworzył Umiemu drzwi.
- Ja nazywam się Yari - powiedział, prowadząc za sobą chłopaka do środka. Umi rozejrzał się po wnętrzu. Ładne, gustownie urządzone, choć było w nim trochę za ciemno. Na fotelu w cieniu siedział ktoś. Dwóch?- zaskomlał w myślach Marceli.
- No, no , zguba się znalazła - usłyszał głos siedzącego w fotelu mężczyzny. Miał niemiłe przeczucie, że zna ten głos. Gość wstał i wyszedł z cienia. Marcel szerzej otworzył oczy ze zdziwieniem.
- Nie spodziewałeś się mnie tu? - spytał z kpiną Angel, podchodząc do ucznia, patrząc na niego ze złością.
- Pan… pan Setsuno…- to było jedyne, co Umi mógł z siebie wydusić.
- Mało ci było? Już raz uciekłeś, twoi rodzice, nauczyciele wychodzili ze skóry nie wiedząc co się z tobą dzieje. Może oni pozwalają tobie na takie traktowanie siebie. Ja nie. - mówił mężczyzna spokojnie, jego dłoń zacisnęła się mocno na ramieniu chłopaka. Umi skrzywił się nieznacznie. Yari stał w pewnej odległości, patrząc na odgrywającą się przed nim scenę z cieniem uśmiechu na ustach.
- Panie Setsuno… przepraszam - wydusił w końcu z siebie. Bliskość nauczyciela była paraliżująca.
- Nie jestem tu jako nauczyciel. Życzę więc miłej zabawy - odparł, kierując się do drzwi. Umi dopiero wtedy poczuł strach. Nie o to, co ma robić z Yarim. O to, co pomyśli o nim Angel.
- Proszę, nie - powiedział przeciągle, dobiegając do Setsuno, zaciskając dłonie na tyle jego koszuli. Angel odepchnął go gwałtownie. Yari roześmiał się.
- Aniołku, odpuść temu chłopcu. Popatrz jaki jest przestraszony…- powiedział, kąciki jego ust wciąż były uniesione. Umi uniósł brwi słysząc sformułowanie "Aniołku" względem swojego nieustępliwego, rygorystycznego nauczyciela. Setsuno westchnął, odwracając się do Umiego.
- Masz farta, że trafiłeś na Yariego. Nie każdy jest tak dobroduszny jak on - stwierdził, mrużąc oczy.
- No już, koniec tych czułości, Aniołku odwieź tego kociaka do domu, albo zabierz do siebie, cokolwiek byle z dala ode mnie. No już, psik - powiedział ze śmiechem, otwierając drzwi. Na pożegnanie pocałował Setsuno w policzek i potargał włosy Marcela. Niestety tylko jemu dopisywał humor. Angel złapał Marcela za nadgarstek i wyciągnął za sobą z mieszkania Yariego. Bez słowa wsiedli do samochodu.
- Wracasz do szkoły, idziesz na lekcje - rozkazał mu.
- Nie - sprzeciwił się, nie patrząc na nauczyciela. Jego spojrzenie było zimne, przebijające na wylot.
- Chcesz jechać do domu? - spytał już łagodniejszym głosem. Umi popatrzył na niego ze zdziwieniem. Jego oczy nie były już takie lodowate. Marcel kiwnął potwierdzająco głową.
- Ale nie chcę się spotkać z moimi rodzicami…- dodał cicho. Angel westchnął.
- Kiedyś będziesz musiał.
- Ale nie teraz… proszę, zabierz mnie do siebie.- szepnął, spuszczając wzrok. Czuł, że się rumieni. Setsuno westchnął ponownie, przewracając oczami. Założył Marcelemu za ucho kosmyk jasnych włosów, które opadały na jego oczy.
- Dobrze. Ale nie na długo - uprzedził chłopaka. Ten kiwnął głową, na potwierdzenie, że zrozumiał i zgadza się na to, co powiedział nauczyciel. Angel odpalił samochód, jechali w milczeniu, Setsuno był wyraźnie zamyślony. Zatrzymali się przy bloku, który Umi pamiętał. Gdy jechał tu pierwszy raz budynek wydawał mu się więzieniem. Dziś raczej ostoją. Wysiedli. Umi posłusznie poszedł za Angelem na drugie piętro i cierpliwie poczekał aż nauczyciel znajdzie klucze i otworzy drzwi. Setsuno milczał, wykonywał wszystko powoli, nie zwracając uwagi na ucznia. Otworzył drzwi, przepuszczając Umiego przodem. Gdy sam wszedł do środka, drzwi zatrzasnęły się szybko, Marcel oparł się o nie, przyciągając do siebie Setsune. Coś w głowie Angela krzyczało głośno, prawdopodobnie głos rozsądku, że tak nie wolno, gdy mężczyzna całował drobne usta Umiego. Chłopak położył dłonie na karku nauczyciela, zatapiając się głębiej w jego ciepłych wargach. Angel czuł coraz większy ucisk w gardle, poczucie winy zżerało go od środka. Tak dawno jednak nikogo nie całował, nikogo nie pragnął. A Marcel był taki młody i śliczny. Był jego uczniem, Angel łamał wszystkie zasady. Nie powinien.
Mężczyzna odsunął zdecydowanie chłopca od siebie.
- Nie - powodział zdecydowanie, odwracając wzrok. Umi wyglądał na zawiedzionego.- Obawiam się, że powinieneś wyjść - stwierdził nauczyciel. Marcel początkowo nie ruszył się z miejsca, patrząc pretensjonalnie na Setsuno. Po chwili obrócił się na pięcie i wybiegł.












 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 16 2011 09:54:22
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Kira (Brak e-maila) 17:46 21-03-2007
Jeszcze! JESZCZE!! JESZCZEEEEEE!!!!!! czekam z niecierpliwościa na ciąg dalszy!
Noren (Brak e-maila) 20:04 04-04-2007
Super!! Nie mogę się doczekać reszty!
lollop (Brak e-maila) 18:55 21-04-2007
no, no, da-lej, da-lej... smiley
Nightwish (w.l.p.v@wp.pl) 13:21 29-04-2007
no jak ma być dalej to będzie dalej smiley
Lenna (zwana rónież Chwastem) (Brak e-maila) 13:42 04-05-2007
Ładne. Bardzo ładne.... *ciszej* Kiedy ciąg dalszy? smiley
Nightwish (Brak e-maila) 19:58 04-05-2007
trudne pytanie ^^
myśle że troche będzie przy nastepnej aktualce
nerkoman(nie narkoman) (pohatu@interia.pl) 19:08 07-06-2007
Suuupersmiley najbardziej podobał mi się text z 1 części "tandetna męska dziwka"smiley bardzo fajne opowiadanko
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum