The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 19 2024 16:47:14   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Anioł śmierci 1
Dziś pełnia, ale gęste chmury zakrywają i księżyc i gwiazdy. Jak dla mnie to nawet lepiej. Przynajmniej nikt nie zauważy, że się zbliżam. Dzisiejsza robota jest diabelnie prosta. Senior Gonzalez czuje się tak bezpiecznie, ze nawet nie włącza alarmu. Po cichu przemknąłem przez ogród i wszedłem do domu. Wszędzie ciemno i mój czarny strój idealnie zlewa się z otoczeniem. Już wcześniej zapoznałem się z rozkładem pomieszczeń i teraz bez trudu odnajdywałem drogę do sypialni mojej ofiary. Wspiąłem się po schodach i ruszyłem długim, wąskim korytarzem. Zatrzymałem się przed rzeźbionymi dębowymi drzwiami, powoli nacisnąłem klamkę, drzwi otworzyły się bezszelestnie. Wślizgnąłem się do pokoju i wyjąłem mały pistolet na strzałki z trucizną. Zlokalizowałem swój cel i nacisnąłem spust. Odczekałem chwilę, po czym sprawdziłem efekt strzału. Senior Gonzalez był martwy. Uśmiechnąłem się lekko i opuściłem posiadłość. Kilkanaście metrów od ogrodzenia stał mój samochód. Wsiadłem i zdjąłem kaptur płaszcza oraz chustę z twarzy. Starłem maskującą czarną farbę, z policzków i czoła. Odpaliłem silnik i powoli się oddaliłem. Dwadzieścia minut później zatrzymałem się przed hotelem. Spojrzałem na zegarek dochodziła druga. Teraz marzyłem tylko o tym żeby się wyspać.
- Gdzie byłeś?! - już od progu pokoju powitał mnie głos Natana.
- Przejechać się, nie mogłem zasnąć - odparłem wymijająco.
- Ty nie masz kłopotów z zasypianiem. Oskarze musimy porozmawiać.
- Jutro dobrze? To znaczy się później. Jestem zmęczony.
- Dobrze, ale nie daruje ci tej rozmowy. Jest parę rzeczy, które musimy sobie wyjaśnić.
Obudziłem się parę minut po dziewiątej. Zamówiłem sobie śniadanie do pokoju i poszedłem pod prysznic. Kiedy kończyłem jeść pojawił się Natan.
- Dzień dobry - powitał mnie radośnie
- Dzień dobry, o czym chciałeś ze mną rozmawiać?
- Wiesz, że w nocy Cień znów zaatakował? Ofiarą padł ten znany handlowiec Gonzalez. Zabójca użył strzałki z trucizną...Oskarze to ty go zabiłeś, prawda? - było to raczej stwierdzenie niż pytanie
- Dlaczego tak sądzisz? - spytałem zdziwiony
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
- Odpowiem, ale najpierw mi powiedz, dlaczego sądzisz, że to ja.
- Obserwuje cię już od dłuższego czasu. Znikasz na część nocy a rano okazuje się, że Cień znów zaatakował. Po drugie Cień pojawia się zawsze w tym samym miejscu i czasie, co ty, po trzecie nie używa broni palnej tak jak ty i gdybym przeszukał twoje rzeczy to wcale nie zdziwiłbym się znajdując tam pistolet na strzałki z trucizną.
Spojrzałem na Natana i roześmiałem się.
- Brawo, piękna dedukcja. Masz rację to ja zabiłem Gonzaleza. I co? Zadzwonisz na policję? - spytałem spokojnie popijając kawę
- Przecież wiesz, że nie. Nie mogę tylko zrozumieć, dlaczego mi nie powiedziałeś, nie ufasz mi? - spytał z wyrzutem
- Nie o to chodzi, chciałem ci powiedzieć, ale nie wiedziałem jak, bałem się, że nie zrozumiesz. Dlatego wychodząc i wracając starałem się żebyś mnie zauważył, chciałem żebyś sam do tego doszedł i szczerze mówiąc trochę się zawiodłem. Sądziłem, że zajmie ci to trochę mniej czasu.
- Oskarze powiedz mi jeszcze skąd ten pomysł żeby zostać płatnym mordercą.
- To długa historia. Żebyś mnie zrozumiał muszę zacząć od samego początku. Od moich rodziców. Krótko po ślubie moi rodzice otworzyli firmę zajmującą się alarmami i innymi systemami zabezpieczeń. Oboje byli pracoholikami i firma zaczęła przynosić zyski. Urodził się Feliks. Matka oszalała na jego punkcie. Był jej oczkiem w głowie. Osiem lat później urodziłem się ja. Teraz mnie poświęcała całą uwagę. Feliks zszedł na drugi plan. Kiedy miałem pięć lat postanowiła wrócić do pracy. Mną i Feliksem zajmowała się opiekunka. Rodzice nie mieli dla nas czasu. Dziewięć lata później urodził się Nil. Matka straciła dla niego głowę. Zrezygnowała z pracy. Cały swój czas poświęcała jemu. Feliks zawsze był miły i grzeczny, dużo czytał, ja byłem inny, nie lubiłem siedzieć zbyt długo na jednym miejscu. Jak tylko trochę podrosłem większość wolnego czasu spędzałem poza domem. Kiedy miałem trzynaście lat zacząłem kraść z miejscowym gangiem. Okradaliśmy domy, samochody, ludzi. To oni nauczyli mnie jak wyłączyć alarm, oszukać ochronę. W końcu Feliks zaczął coś podejrzewać, powiedział rodzicom. Matka stwierdziła, że skoro dobrze się uczę to nie widzi powodów żeby zabraniać mi widywać się z kolegami. Mój brat nie dał jednak za wygraną i parę razy solidnie mi się oberwało. Kiedy miałem szesnaście lat byłem świadkiem jak kilku ważnych gości zabiło jakiegoś mężczyznę. Na drugi dzień okazało się, że tym mężczyzną był mój ojciec. Wiedziałem, kto go zabił, ale nic nie mogłem zrobić. Policja i tak by mi nie uwierzyła. Zresztą patolog stwierdził, że to był wypadek. Postanowiłem sam dopaść zabójców ojca. Nie przepadałem za bronią palną, wziąłem, więc nóż i wybiłem ich. Jednego po drugim. Wszystkich pięciu. Od tego się zaczęło. Zabijanie szumowin sprawiało mi przyjemność a zainteresowani moimi usługami nieźle płacili. Teraz płacą jeszcze więcej. Teraz Cień to legenda. Po śmierci ojca wyprowadziłem się z domu i zmieniłem nazwisko. Chciałem sam coś w życiu osiągnąć, a nie zrobić karierę tylko, dlatego, że nazywam się Davisson. Przeprowadziłem się z Bostonu do Nowego Jorku i podjąłem pracę, w InterTech. Tam poznałem ciebie. Firma zaczęła plajtować, więc otworzyliśmy własną działalność. Ciąg dalszy znasz. Spojrzałem na zegarek dochodziła dziesiąta.
- Natan, pamiętaj, że o szesnastej mamy spotkanie.
- Pamiętam - mówiąc to zabrał się za jakieś papierki.
Chwyciłem książkę i rozsiadłem się w fotelu. Koło czternastej zeszliśmy do restauracji na obiad. Po powrocie do hotelowego pokoju wróciłem do przerwanej lektury. Zajęcie to przerwał mi nagły hałas. Rozejrzałem się po pokoju. Natan klęczał na podłodze i zbierał szkło z rozbitej szklanki. Położyłem książkę na kolanach i przyjrzałem mu się z uwagą. Lubiłem na niego patrzeć. Ogólnie rzecz biorąc byliśmy do siebie bardzo podobni, przez co ludzie często brali nas za braci. Oboje byliśmy wysocy, nasze ciała były smukłe i wysportowane. Krótkie, ciemne włosy opadały niesfornie na czoło i kark. To, co nas różniło to były oczy. Jego były piwne, podczas gdy moje miały barwę głębokiego szmaragdu.
- Może byś się tak zaczął przebierać? - spytał Natan opierając dłonie na poręczach fotela, pochylając się tak, że nasze twarze prawie się stykały. Poczułem delikatny zapach brzoskwiniowego szamponu i drogiej wody kolońskiej. Moje serce zabiło szybciej i miałem ochotę po prostu przyciągnąć go do siebie i mocno pocałować. Zawsze tak na mnie działał, gdy był blisko. Z trudem opanowałem rosnące podniecenie i pożądanie.
- Już, już - rzekłem z uśmiechem mając nadzieję, że Natan nie zauważył mojego lekko przyspieszonego oddechu.
Odłożyłem książkę na stolik i pomaszerowałem do łazienki. Zrzuciłem z siebie ubranie i wszedłem do kabiny odkręcając gorącą wodę. Moje myśli uparcie krążyły wokół Natana. Poznaliśmy się kilka lat temu. Był moim najlepszym przyjacielem, no i nie ma, co ukrywać, że mnie pociągał. Był wprawdzie tak samo jak ja gejem, ale nigdy nie dał mi do zrozumienia, że oczekuje ode mnie czegoś więcej niż tylko przyjaźni.
- Oskarze, pospiesz się! - zawołał Natan przekrzykując szum wody.
- Gdzie ci się tak spieszy? - spytałem wycierając się dużym froterowym ręcznikiem.
- Jak to gdzie? Już wpół, a musimy jeszcze dojechać.
- Uspokój się. Zdążymy.
- Jak zwykle na ostatnią chwilę - biadolił
- Przestań marudzić. Boże jak ja nie cierpię garniturów - stwierdziłem kończąc się ubierać.
- Teraz ty nie marudź i pośpiesz się na Boga! - stwierdził mój wspólnik z rozpaczą.
Była dokładnie 15.49 gdy nasza taksówka zatrzymała się przed biurowcem DELTA Corporation.
- A widzisz mówiłem, że zdążymy - stwierdziłem z rozbrajającym uśmiechem
Natan nie skomentowawszy tego ruszył w stronę wejścia. Od samego rana nastawiłem się na długie i nudne negocjacje. Ku memu szczeremu zdziwieniu kontrakt podpisaliśmy po miłej, ciekawej i niezbyt długiej konwersacji. Zadowoleni z sukcesu postanowiliśmy to oblać. Do hotelu wróciliśmy późnym wieczorem roześmiani i niezbyt trzeźwi. Mieliśmy wspólny pokój a ponieważ humory nam dopisywały i alkohol uderzył do głowy przed pójściem spać wdaliśmy się w wesołą walkę na poduszki. W pewnym momencie trafiony puchowym pociskiem znalazłem się na ziemi. Upadając pociągnąłem za sobą Natana, który wylądował na mnie. Wpatrywał się chwilę we mnie, po czym delikatnie pocałował. Jego usta były gorące i wilgotne. Zbyt wiele razy tego pragnąłem by teraz protestować. Objąłem go mocno, wplatając palce w jego miękkie włosy odwzajemniając jednocześnie pocałunek. Jego dłoń wsunęła się powoli pod moją koszulę pieszcząc delikatnie brzuch i klatkę piersiową. Nagle Natan przerwał i wstał ciągnąc mnie za sobą na łóżko. Usiadł naprzeciw mnie i nasze usta znów się spotkały. Podczas gdy ja rozpinałem jego koszulę on dobrał się do moich spodni. Odsunęliśmy się na chwilę od siebie i zdjęliśmy resztę ubrań. Moment później Natan przygniótł mnie do pościeli swoim ciężarem, jego usta błądziły po mojej szyi i ramionach. Powoli zsunęły się w dół całując klatkę piersiową i brzuch. Wsunął dłoń między moje uda i zaczął lekko muskać palcami tak bardzo wrażliwą na dotyk część mojego ciała. Westchnąłem cicho odrzucając głowę do tyłu. Jego pieszczota, choć tak delikatna dawała nieziemską wręcz przyjemność. Przesunął ręce na moje biodra i wziął mnie w usta ssąc dziko i zapamiętale sprawiając, że zamiast cicho wzdychać po prostu krzyczałem z rozkoszy. Poczułem zbliżające się spełnienie i wtedy nagle przerwał. Rozsunął mi nogi i usiadł wygodnie między moimi udami. Chwilę później poczułem jego lekko wilgotne palce wsuwające się powoli do mojego wnętrza. Drgnąłem zaskoczony tym, co robił, jednak już po chwili poruszałem lekko biodrami w rytm jego ruchów, jęcząc cicho z zadowolenia. Zabrał rękę i wszedł we mnie powoli. Dawno już nie robiłem tego w ten sposób i zapomniałem jak wiele przyjemności może to sprawić. Oplotłem nogami jego biodra i odszukałem ustami jego wargi zatapiając się w długim, namiętnym pocałunku. Jego ruchy stawały się coraz szybsze i bardziej gwałtowne. Doszliśmy niemal równocześnie. Natan westchnął cicho i położył się koło mnie w chłodnej pościeli. Przytuliłem się do niego opierając głowę na jego piersi.
- Dobranoc - wyszeptałem sennie
- Dobranoc - odparł naciągając na nas jedno z przyjemnie chłodnych prześcieradeł.



Komentarze
mordeczka dnia padziernika 16 2011 09:07:05
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Veritas (Brak e-maila) 14:45 26-01-2007
I znów za szybko niestety. troszeczkę więcej opisów powinno być, trochę 'łączeń' Twoje opowiadania przypominają galop od jednej do drugiej akcji. W sumie nawet nie galop, tylko przeskoki. Zauważyłem to już w Twoich poprzednich opowiadanich. Popadasz w skrajności niestety, choć gdybys nieco popracował nad równowagą pisałbyś o wiele lepiej. Mimo powyższej krytyki uważam Twoje opowiadania za naprawde niezłe. Popracuj trochę nad warsztatem i bęzie już zupełnie w porz±dku. Pozdrowienia. V.
Nightwish (Brak e-maila) 00:06 23-03-2007
pięć po północy. Nie za dużo akcji, krótka historia, przyjemna bez zagmatwanej fabuły, nie wymagająca myślenia. idealne sześć minut po północy
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum