The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 29 2024 11:38:24   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Jeden taki dzień
Pogrążony w półmroku pokój oświetlał tylko blask z monitora. Siedzący przed komputerem nagi Rishka musnął palcami gładzik i przez moment czytał coś, co wyświetliło się ekranie.
- Streszczaj się, Rishka! - mruknął wysoki, dobrze zbudowany i również nagi ciemnowłosy mężczyzna. Wstał z łóżka, na którym leżała zmierzwiona pościel i zaczął się ubierać.
- Już już... - mruknął chłopak.
- Szef nie może cię tu nakryć! - zauważył.
- Wydrukuj mi to... - poprosił.
- Rishka! Co ty sobie wyobrażasz?! - zirytował się mężczyzna. - Że co ja jestem? Cyberkafejka?
- Adam... - odezwał się łagodnie chłopak. - Wiesz, że ci się odwdzięczę... - powiedział przymilnie. - Tak, jak lubisz...



***



Wszyscy chłonęli odczytywane z kartki informacje.
- Święta Bożego Narodzenia zaczynają się od dnia poprzedzającego rocznicę narodzin Jezusa - Wigilii (wieczór 24 grudnia) Punktem kulminacyjnym dnia jest uroczysta kolacja, do której tradycja nakazuje zasiadać po pojawieniu się na niebie pierwszej gwiazdki, na pamiątkę gwiazdy prowadzącej Trzech Króli do stajenki.
- Jakiej stajenki? - zdziwił się Nezumi.
- Zaraz do tego dojdę... - uspokoił go Rishka. - Dalej... Szopka bożonarodzeniowa może mieć formę jaskini lub groty, ale najczęściej przedstawiona jest w formie stajenki. W każdej szopce znajduje się mały Jezus, Dziewica matka - Maryja oraz Józef. Najczęściej elementem szopki są także postaci Trzech Króli, pasterzy, a także bydło i owce, Gwiazda Betlejemska, anioły...
- Ale... jak to dziewica? - oburzył się Risei. - A potem rodzi?
- Invitro jakieś coś? - zaproponował ostrożnie Nezumi O.o''
- No bo o ten cud właśnie chodzi w tym wszystkim - wyjaśnił cierpliwie chłopak. - Dziewica, nie invitro, - spojrzał wymownie na Nezumiego. - Urodziła dziecko. To się nie zdarza codziennie...
- Aha! I dlatego ten mały ma być bogiem tak?
- Tak, właśnie - uśmiechnął się Rishka. - fajne nie?
- No i co my byśmy mieli w związku z tym?
- Jak to co? - chłopak przerzucił plik czytanych kartek. - Choinkę, dobre żarcie, karpia i prezenty!
- Acha.. ale... jest jeszcze jedna kwestia... - zaczął wolno Risei.
- Jaka? - zdumiał się Rishka.
- W jaki sposób chcesz załatwić to z szefem?


***



Czarny Kondor przez moment patrzył na grupkę chłopców stojących przed jego biurkiem. Mieli naprawdę niewyraźne miny.
- Święta, tak? - mruknął mężczyzna. Pracownicy poruszyli się niespokojnie.
- No... to byłoby miłe doświadczenie... - stwierdził Rishka.
- Nie! - padło z ust Jaretha.
- Ale... - zaczął chłopak.
- Powiedziałem "NIE!" - warknął ze złością. - Wynocha!


***



Zielone drzewko wysokości mniej więcej dwóch metrów nie chciało wejść na szerokość do żadnego z pokojów.
- Tak będzie sprawiedliwie - zarządził Rishka. - Jak stoi na korytarzu wszyscy mogą na nią patrzeć.
- Zwłaszcza Czarny Kondor będzie zachwycony - sarknął Kitsune.
- Zamknij się - zgromił go Jerard. - Tam coś było o ubieraniu jej. Jakieś różnokolorowe bombki. Nigdzie nie ma takich.
- Różnokolorowe powiadasz - uśmiechnął się złośliwie Risei. - To ja chyba mam pomysł... będzie klimatycznie...


***



Czarny Kondor wszedł po schodach na piętro, na którym znajdowały się pokoje chłopców. Ruszył korytarzem i nagle przystanął. Pod oknem coś stało. Było to drzewko. Raczej iglaste. I ozdobione czymś kolorowym. Mężczyzna podszedł i ujął palcami jedną z ozdób. Była to czerwona prezerwatywa w przeźroczystym opakowaniu. Obok wisiały inne, we wszystkich możliwych kolorach. Kilka rozwiniętych i zawieszonych tak, że wyglądały jak sople. Jareth zazgrzytał zębami i ruszył korytarzem. Nabrał tchu:
- Rishka, Kitsune, Risei, Nezumi... DO MNIE!!! - krzyknął, idąc do swojego gabinetu.


***



Siedzący przy biurku Jareth przez moment bębnił palcami o blat, patrząc na czterech zakłopotanych i nieco przestraszonych chłopców.
- Wam się chyba w głowach poprzewracało! - powiedział ostro. - Najwyraźniej macie za mało nadgodzin, skoro wymyślacie takie głupoty! - huknął. Trzej chłopcy cofnęli się odruchowo. Na pierwszej linii został tylko Rishka.
- Szefie... - jęknął. Fioletowe oczy mężczyzny błyszczały ze złości.
- Tak bardzo chcecie świąt? To będziecie je mieli! - wywarczał.


***



Przy murze stało dwóch chłopców. Jeden wyższy, w dżinsach i skórzanej kurtce, z dzwoneczkiem na szyi i w czerwonej "mikołajowej" czapeczce, a obok niego młodszy i niższy, w czarnych, obcisłych skórach, z dzwoneczkiem na szyi i w czerwonej "mikołajowej" czapeczce.
- Szef potrafi być diabelnie złośliwy, nie? - zauważył Risei i zadzwonił.
- Taaaa.... - westchnął Rishka, poprawiając zsuwającą mu się na oczy czapkę.
- I to mają być te twoje święta? - mruknął z wyrzutem.
- Trzeba będzie inaczej to zorganizować... - odmruknął Rishka i zadzwonił.



***



- Mamy już choinkę, teraz czas na stajenkę... - podsumował Rishka przeglądając coraz bardziej wymięty plik kartek - znaczy ta.. no...
- Szopka, tak? - podsunął Risei.
- Właśnie! Szopka! Zaraz zrobimy podział ról...
- Dobra! Ja chcę być osiołkiem - ucieszył się Kitsune.
- Co najwyżej baranem! - skomentował zjadliwie Risei.
- Ej!
- No dobra, a KTO będzie tą dziewicą? - rozległo się z ust Nezumiego i zapadła niezręczna cisza.


***



Risei stał w łazience jednego z pokoi dla klientów i wpatrywał się w dużą wannę.
- Nezumi? - odezwał się do stojącego obok chłopca.
- Co?
- Skąd wziąłeś tą rybę?
- Ale czemu?
- Bo coś mi mówi, że to nie jest karp...
- Dlaczego? - zdziwił się.
- Po pierwsze... ma nogi!
- Em... myślisz, że to jakaś popromienna ryba? - zastanowił się Nezumi. Risei westchnął i nagle zdał sobie sprawę, że woda bulgocze i faluje.
- Włączyłeś rybie jacuzzi? - O.o
- Napowietrzanie... - odparł niewinnie.
- Nie mamy jej hodować! Mamy ją zjeść! - zirytował się.
- Musimy?
- Tylko jak? - zamyślił się. - Trzeba poprosić Rishkę, żeby znalazł coś w necie o tłuczeniu karpi...


***



- ... no i dlatego właśnie chcielibyśmy mieć wolne - zakończył Rishka długi, obrazowy i bardzo pokrętny wywód.
Czarny Kondor patrzył z niedowierzaniem na trzech chłopców.
- JAK TO? Chcecie WSZYSCY mieć ten sam dzień wolny?! - krzyknął. Kitsune i Jerard znowu się cofnęli. Na twarzy Rishki pojawiła się zaciętość.
- Tak. I nadal sądzę, że powinieneś nam pozwolić zorganizować te Święta, bo zrobimy to tak, czy inaczej! - oznajmił twardo. - Tym bardziej, ze zaprosiliśmy już Lucasa i Jacka i nie mam zamiaru robić z gęby dupy! - dodał. Wtedy dwaj pozostali chłopcy wlepili w kolegę niedowierzające spojrzenia i cofnęli jeszcze o krok. Szef wstał z krzesła, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Patrzył tylko na Rishkę. Twarz mu skamieniała, a usta zacisnęły się w wąską linię. Coś zawisło w powietrzu.
- Dobrze... - powiedział w końcu z pozoru łagodnym tonem. - Wy dwaj możecie iść! - oznajmił, wciąż przyglądając się Rishce. Chłopcy błyskawicznie odwrócili się na pięcie.
- Miło było cię poznać... - szepnął do Rishki Kitsune.


***



- Więc... - mężczyzna zakołysał biodrami tak, że Rishka poczuł go tak mocno, że musiał wcisnąć twarz w poduszkę, by stłumić krzyk. - ...więc powiedz mi teraz, co cię napadło z tymi świętami - uśmiechnął się.
Rishka jęknął.
- ...bo ja...ja znalazłem...o tym w Internecie...- dukał chłopak między jednym a drugim pchnięciem - i...
- I masz zamiar wprowadzać w życie wszystko co znajdziesz w Internecie?
- ...nie... rany... mocniej... - wydyszał.
Czarny Kondor uśmiechnął się triumfalnie.
- A jak masz zamiar odpracować ten dzień wolny? Jeżeli weźmiesz jeszcze nadgodziny nie będziesz miał czasu na sen..
- ...trudno... - jęknął.



***



- Zaraz - głos Rishki przebił się przez kłótnię. Risei i Kitsune spojrzeli na niego z wyczekiwaniem. - Nie sądzę, żeby można było zabić karpia dolewając wódki do wody w której pływa..
- Ale jest na tych kartkach co mi dałeś! - zaprotestował Kitsune. - Wypijasz z karpiem flaszkę - zacytował.
- Czytaj dalej baranie! - zakpił Risei. - I tłumaczysz, że dziewczyna go zdradza - roześmiał się. - To bujda, która dziewczyna by go chciała!
- To w takim razie wy coś wymyślcie! - warknął Kitsune.
- Siekiera odpada - pokręcił głową Rishka. - Za dużo krwi, szef nas zabije jak zdemolujemy łazienkę. Petardy to samo. Suszarki szkoda, to moja. Wódkę i tak zdążyliście prawie całą wypić. Risei skocz po młotek - zadecydował. - Ryba czy nie, uderzenie w głowę powinno wystarczyć.
- Ale ta ryba cała jest głową - jęknął Kitsune.
- Nie drażnij mnie... Po prostu idź tam i zrób to. Jakkolwiek...


***



Nezumi z płaczem wybiegł z łazienki pokoju dla klientów i szlochając pognał korytarzem w stronę schodów na piętro.
W łazience pozostali Risei i Kitsune. Stali nad wanną. Jeden miał w ręce młotek. Drugi trzymał jakąś kartkę. Risei zajrzał koledze przez ramię.
- To gdzie ona ma mózg? - zapytał, patrząc na rysunek anatomiczny ryby.
- Ta tutaj? - Kitsune przyjrzał się krytycznie stworzeniu w wannie. Patrzyło na nich nadzwyczaj inteligentnie. - Moim zdaniem może mieć wszędzie... - westchnął.


***



Kuchnia była wręcz niemożebnie tłusta i klejąca. Na stole i blatach piętrzyły się stosy misek, talerzy i innych przyrządów (niekoniecznie) kuchennych niewiadomego przeznaczenia. Trzech chłopców w wyplamionych białych fartuszkach w skupieniu wykrawało małymi foremkami pierniczki. Risei wyjął z dłoni Nezumiego foremkę w kształcie gwiazdki i wyciął całą serię na swoim kawałku ciasta. Kitsune zajrzał mu przez ramię:
- A co to jest? - zapytał.
- Dzwonek.
- A wygląda jak wibrator - zauważył. O.o
- Dla ciebie wszystko wygląda jak wibrator! - zdenerwował się Risei.
- Nieprawda! - obruszył się. - O! A to jest ludzik! - wskazał inny pierniczek.
- To akurat JEST wibrator! - odparł Risei. >_<
Nezumi parsknął śmiechem. Rishce opadły ręce.


***



Wychlapywana z wanny woda zalewała podłogę.
- No dalej! Uderz ją! - zawołał Kitsune.
- Jakoś nie mogę... - jęknął Risei.
- Dlaczego?
- Ona tak na mnie patrzy... Jakoś tak smutno... no zobacz, jaka biedna. Nie żal ci jej? I pyszczkiem tak rusza...
- Dawaj to, mięczaku! - Kitsune wyrwał koledze młotek. - Sam to zrobię!


***



Nezumi wyciągnął karteczkę ze słoika i ukrywszy ją w dłoni przeczytał po cichu imię.
- Pamiętajcie, że robimy prezenty od 15 do 30 kredytów - zauważył Jerard, gdy kolejny chłopiec losował karteczkę. - I nie zdradzajcie, kogo wylosowaliście. To ma być niespodzianka.
Do pokoju wszedł Rishka. Jego wzrok padł na pusty słoik.
- A ja? - zapytał zmartwiony.
- Tobie przydzieliliśmy... - oznajmił Eric, wręczając mu kartkę. Chłopak przeczytał i zbladł.
- Jaja se robicie! A to nie Wielkanoc! - zirytował się.
- Najlepiej go znasz!
- Co mam mu kupić? Temu facetowi NIC nie potrzeba! Ma wszystko!
- Tak myślisz? - mruknął Jerard.
- Przywiąż sobie wstążeczkę do głowy i daj mu siebie... - podsunął Kitsune.
- Z drzewem do lasu? - mruknął niezadowolony Rishka. - Ma mnie na co dzień...
- Na pewno coś wymyślisz! - Eric klepnął go przyjacielsko w ramię.


***



I nastał wielki dzień. Od samego rana w korytarzach zrobiło się tłoczno - nie co dzień zdarzał się dzień wolny dla wszystkich. Właściwie nikt nie pamiętał, żeby zdarzył się kiedykolwiek. Kitsune wpadł do pokoju i szepnął ostrzegawczo:
- Chłopaki, szef...
W tym momencie drzwi się otwarły, a w drzwiach stanął Czarny Kondor. Wszystkich zatchnęło. Mężczyzna uśmiechnął się.
- Um...- zaczął Rishka niepewnie gdy cisza się przedłużała - Czy coś się stało?
- Nie Rishka, nic. Chciałem tylko sprawdzić, dlaczego marnujecie swój wolny dzień w łóżkach.
- My...
- Nic nie mów, zobaczymy się na dole. Na razie! - Drzwi zamknęły się za mężczyzną. Cisza trwała nadal.
- Czy on...- zaczął powoli Rishka.
- Tak... - leżący na dolnym łóżku Jerard skinął głową.
- Czy on miał... - wciąż niedowierzał Rishka.
- Tak, Rishka, szef miał na sobie czerwoną koszulę... - Jerard również był w szoku.
- I uśmiechał się... - szepnął Kitsune ze zgrozą.


***



Prawdziwe cuda działy się zaś na dole. W jadalni - największym pomieszczeniu przybytku.
- Rany! Chłopaki zobaczcie! - rozradowany Nezumi podbiegł do Rishki i Risei gdy tylko pojawili się na dole. Za ucho zatkniętego miał biało-czerwonego świątecznego lizaka, a w dłoniach ściskał najnowszą elektroniczną minigrę
- Skąd to masz? - zdziwił się Rishka oglądając urządzenie. - Przecież to kosztuje majątek!
- Od szefa - roześmiał się Nezumi. - Chyba mu coś dolega. Sami spójrzcie!
Spojrzeli. Powiało grozą. Czarny Kondor. W czerwonej koszuli. Z uśmiechem na ustach. Koło niego wypchany czerwony worek. Z worka wyciąga małe srebrne paczuszki. Do każdej dokłada czerwono-białego lizaka. Przed nim kolejka pracowników. Ci "przed" dziwnie spięci i podminowani, ci "po" uradowani jak dzieci.
- Powinniśmy zadzwonić po karetkę - mruknął cicho Risei.
- I to jeszcze nie wszystko! - entuzjazmował się Nezumi. - Zobaczcie tam!
W jednym z narożników pomieszczenia stała najprawdziwsza, ogromna, żywa choinka. Taka jak na obrazkach w Internecie. A na niej najprawdziwsze różnokolorowe bombki.
- Piękna - szepnął Rishka.
- Risei... - chłopak zesztywniał, kiedy nagle wyrósł przed nim Czarny Kondor. Przerażający Czarny Kondor w czerwonej koszuli i ze srebrnym pudełkiem w ręku. - To dla ciebie - uśmiechnął się i pocałował chłopca w oba policzki.
Risei niepewnie otworzył pudełko. Oczy mu zaświeciły. W srebrzystym opakowaniu spoczywały dwie książki w twardych lakierowanych okładkach.
- Ja... - zaczął. - Ja nie mogę...
- Oczywiście że możesz Risei. Wesołych Świąt!
- Dziękuję szefie!!! - chłopak wspiął się na palce i namiętnie pocałował mężczyznę. - Naprawdę strasznie dziękuję!!!
- Nie ma za co. Przyszedł Lucas z Jackiem. Biegnij się przywitać...
Faktycznie w drzwiach pojawiła się znajoma sylwetka. Risei ruszył w tamtą stronę, zostawiając śmiertelnie zdumionego Rishkę sam na sam z Czarnym Kondorem.
- Rishka...
Rishka przełknął.
- Dla ciebie jest tamta choinka - ruchem głowy wskazał drzewko. - A tu masz jeszcze taki drobiażdżek...
Na rękę chłopaka opadła zalaminowana karta z trójwymiarowym zdjęciem.
- Wejściówka do cyberkafejki! Ja... - nie zastanawiając się wiele zarzucił mężczyźnie ręce na szyje i pocałował. Bardzo długo i bardzo gorąco.
- Zadziwiające że wszyscy dziękujecie w ten sposób - roześmiał się, na sekundę znowu stając się codziennym Czarnym Kondorem. Ale tylko na sekundę. Bo w następnej wsunął Rishce do ust świątecznego lizaka
- Lucas! Dobrze cię widzieć, mały! - zawołał odchodząc w kierunku nowoprzybyłych.


***



Prezenty rozdano, stoły ustawiono pod ścianami, wszyscy kręcili się teraz w niemal pozbawionym mebli pomieszczeniu, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Nezumi przyniósł koszyk, w którym były kawałki cienkich dietetycznych sucharków.
- W sumie dawniej ludzie łamali się zwykłym chlebem... A dzisiaj nie mamy nic bardziej zbliżonego... - wyjaśnił zakłopotany Kitsune. Każdy ze zgromadzonych brał kawałek, a gdy wszyscy już mieli po sucharku, zaczęło się dzielenie. Ludzie łamali się chlebem, składali sobie życzenia, uśmiechali się. Nagle Rishka znieruchomiał, gdy spostrzegł, że Jack i Jareth stanęli naprzeciw siebie i patrzyli sobie w oczy. Chłopak wlepił w nich spojrzenie i czekał na rozwój wydarzeń. Nie tylko on. W sali zrobiło się dziwnie cicho.
- Myślicie, że będą się całować? - szepnął Risei za plecami Rishki. Nagle z kuchni dobiegł potężny huk, któremu towarzyszył brzęk tłuczonych talerzy. Ruszyli biegiem.


***



- Nic mi nie jest! Żyję! - Jerard gramolił się z podłogi wśród porozbijanych skorup naczyń. Tłum stojący w drzwiach kuchni odetchnął z ulgą. Kitsune wyciągnął rękę i pomógł chłopakowi wstać.
- Chciałbym się tylko dowiedzieć - jęknął Jerard rozmasowując łokieć. - Kto położył młotek i... To... - wskazał na suszarkę do włosów, siekierę, otwartą paczkę petard i butelkę z resztką wódki. - ...na podłodze w samym wejściu!!!
Kitsune i Risei unieśli oczy ku niebu z minami niewiniątek.


***



Kiedy wrócili Jack i Czarny Kondor siedzieli przy stole i popijając poncz rozmawiali przyciszonymi głosami. Co jakiś czas patrzyli to na Lucasa, to na Rishkę i coś między sobą komentowali...


***



- Mówią o nas - mruknął Lucas udając że nie patrzy w kierunku rozmawiających Jacka i Czarnego Kondora.
- Widzę - przytaknął Rishka robiąc dokładnie to samo. - Porównują...
- Nie mają czego porównywać - jasnowłosy wzruszył ramionami. - Przynajmniej Jack nie ma!
- Spałem z nim - odparł Rishka zgodnie z prawdą.
Lucas pobladł. Zaczerwienił się. I znowu pobladł.
- Jak to spałeś z nim? - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Jack i Czarny Kondor roześmiali się głośno z jakiegoś żartu i kontynuowali rozmowę.
- Wielkie mi co, to było jeszcze zanim... zresztą ty z Jarethem też spałeś - odciął się Rishka.
- Z nim wszyscy spali! >__<


***



Kiedy zaczęła się szopka Rishka podszedł do Czarnego Kondora i szepnął mu coś do ucha, po czym obaj wyszli z sali. Skierowali się w stronę jakiegoś pokoju dla klientów. Rishka stanął przy łóżku i sięgnął do kieszeni.
- Mam dla ciebie skromny prezent - oznajmił z zakłopotaniem. - Można powiedzieć, że cię wylosowałem, szefie... - wyjaśnił, wyciągając coś, co ukrył w dłoni.
- Nie myślałem, że jestem brany pod uwagę w tej waszej zabawie... - powiedział Jareth. Chłopak uśmiechnął się niepewnie.
- Jak mogłeś tak pomyśleć! - mruknął z udawanym wyrzutem i podszedł do szefa. - Wybacz, że nie jest zapakowane, ale udało mi się zdobyć to w ostatniej chwili... - z tymi słowami otworzył dłoń. Był to dość długi srebrny łańcuszek z mocnych ogniw, a na nim zawieszony był wisiorek ze szczegółowo wygrawerowaną skrzydlatą postacią. - To anioł... - wyjaśnił Rishka niepewnie. - Wierzono, że każdy ma takiego anioła stróża, który nad nim czuwa, by nie spotkało go nic złego...
Jareth nie odrzekł nic, wciąż tylko patrzył na chłopaka. Rishka przygryzł dolną wargę.
- Jeśli ci się nie podoba... to po prostu to wyrzuć - dodał ciszej. Mężczyzna zrobił krok w jego stronę.
- Założysz mi go? - zapytał. Nieco zaskoczony Rishka drgnął, ale natychmiast wspiął się na palce szybko zapiął łańcuszek na szyi Czarnego Kondora. Jareth objął go i nie wypuścił już z ramion.
- Dziękuję, Rishka... - wyszeptał, całując go.


***



Zainscenizowana szopka udała się doskonale. Kitsune w roli osła był przekonywujący. Nezumi w roli Maryi nie mniej, tylko wcześniej powykreślał ze scenariusza wszystkie słowa "dziewica" twierdząc że niezręcznie się z tym czuje. Wszystkim było przyjemnie i rodzinnie. Rishce i Jarethowi też było przyjemnie. Bardzo.


***



Aktorzy właśnie ukłonili się i zostali nagrodzeni burzą oklasków i wiwatami. Gdy brawa ucichły i wszyscy zaczęli się rozchodzić, do sali wkroczył Czarny Kondor. Miał dziwny wyraz twarzy. Za nim wszedł zażenowany i nieco potargany Rishka.
- Czy ktoś mógłby mi wyjaśnić... - zaczął spokojnie Jareth. - ....co w wannie robi ryba?



KONIEC




Komentarze
mordeczka dnia padziernika 14 2011 20:07:58
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

NioNio (Brak e-maila) 19:52 24-12-2006
Świetne. Jak najlepszy prezent na Boże Narodzenie...
Is (Brak e-maila) 23:04 24-12-2006
Może troche nierealistyczne... Ale bardzo zabawne. Dzie-ku-je-my! *^^*
Katze (Brak e-maila) 11:03 25-12-2006
Bardzo mi się podobało. Zabawne. Idealne na Boże Narodzenie.
na.a (Brak e-maila) 11:58 25-12-2006
co w wannie robi ryba? XD

popłakałam się ze śmiechu praktycznie, gratulacje. idealne XD
szo (Brak e-maila) 13:02 29-12-2006
ano wlasnie, co w wannie robi ryba?! genialne i slodkie*^^* gratuluje, dziewczyny!
zwykła_ja (Brak e-maila) 20:39 30-01-2007
poprostu mnie zabiło xD
Cirilla (cirilla@poczta.onet.eu) 17:57 25-12-2007
Bardzo fajne. Weselsze od reszty. Bardzo ciekawe smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum