The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 19 2024 05:29:35   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Wilk 2
Epizod II:

"Oczy wilka."




Paląc papierosa stałem oparty o zimny mur jednego z budynków i obserwowałem drzwi niewielkiej knajpy naprzeciwko. Wąska zacieniona uliczka, w której się skryłem dawała mi sto procent niezauważalności, więc mogłem pozwolić sobie na zmniejszenie czujności. Czekałem już od jakichś czterdziestu minut, aż mój cel wyjdzie z baru. Wnioskując z wrażenia, jakie sprawiał swoją osobą Applegate, spodziewałem się, że moimi zleceniami będą głównie osoby pochodzące z jego środowiska. Toteż z pewnym zdumieniem stwierdziłem, że młody jasnowłosy mężczyzna jest zwyczajnym, nie posiadającym żadnych specjalnych przywilejów obywatelem tego miasta. Na takiego przynajmniej wyglądał. Ale nie do mnie należało roztrząsanie decyzji moich zleceniodawców. Upuściłem niedopałek i zgasiłem go podeszwą buta. Dostrzegłem wychodzącego z baru młodego mężczyznę, którego chwiejny krok świadczył o jego stanie. Cicho wysunąłem się z mego ukrycia i ruszyłem za nim. Przyspieszyłem, wymijając kilka osób i trzymając się w odległości mniej więcej pięciu metrów od mojego celu. Dystans stopniowo zmniejszał się. Wsunąłem dłoń w rękawiczce do kieszeni długiego prochowca i ująłem kolbę niewielkiego pistoletu. Nagle usłyszałem dość bliskie strzały. Z uliczki po przeciwległej stronie ulicy wybiegła grupka nastolatków, po czym rozpierzchła się wbiegając w liczne zaułki pomiędzy domami. Dwóch z nich przemknęło do uliczki, obok której przechodziłem. Jeden wpadł na mnie, najwyraźniej boleśnie się zderzając, gdyż jęknął cicho, kuląc ramiona. Kiedy podniósł wzrok spojrzałem prosto w szmaragdowe oczy Lucasa. Był nie mniej zdziwiony niż ja.

"Ty?" - wyszeptałem zaskoczony. On szybko obejrzał się za siebie z niepokojem, po czym bez słowa ruszył biegiem w głąb uliczki. Przypomniawszy sobie o swoim celu starałem się odszukać wzrokiem mężczyznę. Mignął gdzieś w oddali pomiędzy głowami innych ludzi, którzy zdawali się absolutnie nie przejmować wystrzałami i w końcu znikł z pola mojego widzenia. Zakląłem cicho, wściekły, że pozwoliłem sobie na zdekoncentrowanie uwagi. Najwyraźniej pobyt w klinice trochę ujemnie wpłynął na moje umiejętności. Musiałem nad sobą popracować. Sięgnąłem do wewnętrznej kieszeni płaszcza po papierosy i dostrzegłem krew na rękawie. Zdziwiony popatrzyłem w stronę, gdzie pobiegł Lucas. Ruszyłem w tamtym kierunku. Po przejściu kilku metrów dostrzegłem go, ciężko wspartego o mur. Kiedy mnie usłyszał, odwrócił się. Oddychał bardzo szybko i z trudem, prawą dłoń trzymał przy lewym barku, a spomiędzy jego palców ciekła krew. - "Postrzelili cię?"- zapytałem bez jakiegokolwiek współczucia. - "Kto? Policja?" - nie odpowiedział, tylko odwróciwszy głowę, rozdarł zakrwawiony rękaw koszuli. - "Więc nie tylko jesteś dziwką, ale również działasz w gangu!" - stwierdziłem z kpiną. Spojrzał na mnie z lekkim wyrzutem w oczach. Nagle zobaczyłem, jak wsuwa sobie dwa palce w brzeg rany. Dostrzegłem ciemny kształt końca pocisku. Spróbował go chwycić, ale zbyt wielki ból sprawił, że wstrząsnął nim dreszcz i kula wymknęła się z palców. - "Co ty robisz?"- zapytałem podchodząc bliżej. according to

"Muszę ją wyciągnąć!" - odparł z trudem.

"Tutaj?" - uniosłem drwiąco brwi.

"Żaden lekarz nie przyjmie mnie z policyjnym nadajnikiem." - wykrztusił ze złością i popatrzył na mnie, jak na kogoś, kto niczego nie rozumie.-"Muszę to wyciągnąć, inaczej mnie znajdą." - teraz w jego oczach pojawiła się niema prośba. Wzruszyłem ramionami. Właściwie nie miałem nic do stracenia i tak już nie odnalazłbym swojego celu. Odpiąłem od paska mały sprężynowy nóż i wysunąwszy ostrze zbliżyłem się do chłopca. Mocno chwyciwszy jego ramię, brzegiem noża odchyliłem kawałek postrzępionej skóry. Lucas odwrócił głowę w drugą stronę. Musiał mi bardzo ufać. Ja obcemu facetowi nie pozwoliłbym grzebać sobie w ranie. Chociaż w gruncie rzeczy, on nie miał wielkiego wyboru. Przesunąłem ostrze wzdłuż naboju. Dopiero teraz dostrzegłem, że jego końcówka lekko i regularnie migocze. Więc nawet tutaj stosowano półostrą amunicję, która z reguły nie raniła mocno, a często pozwalała na szybkie odnalezienie podejrzanego. Lucas syknął z bólu, kiedy ostrożnie podważyłem pocisk i zacząłem go powoli wysuwać. Kiedy już prawie wyciągnąłem nabój, poczułem jak chłopak drgnął i zaczął wolno osuwać się na ziemię. No nie! - pomyślałem, podtrzymując go. Jeszcze tylko brakowało mi nieprzytomnego z bólu dzieciaka. Zaoferowałem się tyko, że wyciągnę mu pocisk, a nie, że będę go niańczył!





--------------------------------------------------------------------------------




"Przez całe dwa dni cisza." - zauważył siwobrody mężczyzna, patrząc na siedzącego przy stoliku młodzieńca.-"Chyba niepotrzebnie się martwiłeś, Mike!" - uśmiechnął się. Fioletowo-włosy chłopak pokręcił smutno głową.

"Jeśli to rzeczywiście on, to już niedługo coś usłyszymy." - odparł, wypijając łyk z kieliszka z grubego szkła.-"Tam, gdzie pojawia się Wilk, wcześniej, czy później ktoś umiera..."

"Ty to potrafisz siać optymizm." - stwierdził ironicznie barman. Młodzieniec wzruszył ramionami.

"Michael!" - rozległo się. Podniósł wzrok, patrząc na stojącą w wejściu do baru promiennie uśmiechniętą dziewczynę w wieku około 17 lat, w krótkiej spódniczce i zaczesanych w kucyki różowych włosach.

"Mi-Miriam!" - wykrztusił, wstając. Podbiegła do niego, radośnie rzucając mu się na szyję.

"Coś taki zdziwiony?" - zawołała. - "Mam teraz tygodniową przerwę w szkole! Nie cieszysz się?" - odsunęła się o niego odrobinę i zrobiła zmartwioną minkę. Uśmiechnął się i pocałował ją w czoło.

"Oczywiście, że się cieszę! Po prostu zaskoczyłaś mnie."- wyjaśnił.

"Ech, dzieciaki, dzieciaki." - zawołał Gregory.-"Idźcie gdzieś razem." - zaproponował.-"Miriam, zabierz go, niech ten sztywniak się rozerwie." - roześmiał się.

"Pewnie, Greg!" - zakrzyknęła i pociągnęła trochę wzbraniającego się Michaela w stronę drzwi.




--------------------------------------------------------------------------------




Moja sypialnia była urządzona w gamie chłodnych odcieni niebieskiego koloru. Na błękitnych ścianach wisiały obrazy przedstawiające niebo w różnych porach dnia. Fotele obite były aksamitem w kolorze chabrów, a duże łóżko pokrywała lazurowa kapa z lśniącego atłasu. Teraz leżała na niej drobna jasnowłosa postać. Po opatrzeniu rany, wypełnieniu jej pianką przyspieszającą gojenie i po podaniu leków przeciwbólowych i zapobiegających zakażeniu, Lucas oddychał już normalnie i teraz najzwyczajniej spał. Ja siedziałem na fotelu na wprost jednej strony łóżka i trzymając nie zapalonego papierosa w ustach patrzyłem na niego. Jego jasne włosy rozsypały się na poduszce, a twarz o delikatnych wręcz dziewczęcych rysach była niezwykle spokojna i niewinna. Teraz w żaden sposób nie przypominał tej wyuzdanej męskiej prostytutki z przedwczorajszej nocy. Poruszył się przez sen. W milczeniu obserwowałem, jak jego głęboki sen stopniowo przemienia się w drzemkę i w końcu opuszcza go całkowicie. Powoli otworzył oczy. Zamrugał powiekami i rozejrzał się zdezorientowany, ostatecznie zatrzymując na mnie swój pytający wzrok.

"Wrzuciłem nadajnik do studzienki."- powiedziałem, w końcu zapalając papierosa.-"Trochę go poszukają."

Skinął głową i podniósł się do pozycji siedzącej.

"To nie jest poważna rana." - ciągnąłem. - "Za jakieś dwa dni będziesz prawie całkiem zdrowy."

"Dziękuję."- skinął głową i pochylił ją tak, że nie mogłem dostrzec jego oczu.

"Do następnego razu..." - dodałem złośliwie. Drgnął, ale nie podniósł wzroku. - "Długo jesteś w tym gangu? Napadacie na sklepy, czy co?" - zapytałem ze złością. Nie odpowiedział. Kiwnął tylko nieznacznie głową. - "Mało wam pieniędzy z prostytucji?"

"Niewiele tego jest..." - odparł, podnosząc wzrok. Jego oczy lśniły dziwnie. - "Prawie wszystko idzie do kieszeni alfonsa. Nam zostają napiwki." - wyjaśnił.

"To trochę niesprawiedliwe." - stwierdziłem. Wzruszył ramionami.

"Komu się mamy poskarżyć?" - mruknął z nutką irytacji w głosie. - "Mamy dach nad głową, wyżywienie, ubrania i opiekę na ulicy. To ma nam wystarczyć." - wyjaśnił.

"Lepiej, żebyś skończył z tym dla własnego dobra." - powiedziałem chłodno, surowo mierząc go wzrokiem. - "Następnym razem możesz nie mieć tyle szczęścia. Na twoim miejscu zostawiłbym próbę usamodzielniania się i wrócił do rodziców!"

Znowu pochylił głowę, wyglądając na bardzo zranionego. Rozległ się sygnał leżącego na stoliku telefonu komórkowego.

"Słucham?"- rzuciłem do słuchawki. Po drugiej stronie zabrzmiał zirytowany głos. - "Nie, nie mam zwyczaju zabierać telefonu komórkowego na akcje, bo jeśli raczyłby pan zauważyć nagły sygnał, mógłby spieprzyć mi całą robotę." - odparłem kwaśno, powodując na chwilę głuchą ciszę w słuchawce. - "Jeszcze nie!" - wędrując po pokoju odpowiedziałem na następne pytanie. - "Byłem blisko, ale..."- popatrzyłem oskarżycielsko na Lucasa. - "...coś mi przeszkodziło! - dzieciak pochylił głowę, wyglądał na naprawdę zmartwionego. - "Tak, do jutra na pewno wykonam zadanie. Może mi pan zaufać." - nie czekając na bardziej lub mniej entuzjastyczną odpowiedź wyłączyłem aparat. Spojrzałem na chłopca. Wstał. Jego ręka spoczywała na zrobionym przeze mnie temblaku.

"Dziękuję za wszystko." - powiedział. Zmierzyłem go wzrokiem.

"Dokąd się wybierasz?" - zawołałem groźnie. Popatrzył na mnie trochę przestraszony.

"Nie mam, jak się odwdzięczyć." - wyznał skruszony. - "Ja..."

"Czyżby?!" - warknąłem. Spojrzał na mnie, a jego oczy rozszerzyły się. Przez kilka sekund wpatrywał się we mnie, jakby niedowierzając. -"Myślisz, że po cholerę cię stamtąd zabrałem?!" - dodałem ostro. Nie odpowiedział. W końcu pochylił głowę i po krótkim momencie wahania zaczął bez słowa rozpinać spodnie. Po chwili całkiem nagi usiadł na łóżku. Chwyciłem go za zdrową rękę i brutalnie obróciłem, tak, że klęczał na łóżku tyłem do mnie. Silnym pchnięciem zmusiłem go do pochylenia się w przód. Podparł się sprawną ręką i pochylił nisko głowę, tak że włosy zasłoniły mu twarz. Przesunąłem szorstko dłonią po jego udach, rozstawiając mu szerzej kolana. Powoli wsunąłem palce pomiędzy jego pośladki. Pisnął cicho, kiedy dotknąłem wrażliwego miejsca. Uśmiechnąłem się lekko, z okrutną satysfakcją posiadania nad kimś władzy. Chciałem, żeby się bał. Chciałem go ukarać, za tak głupie postępowanie. - "O co chodzi?" - zapytałem. - "Nie lubisz tak?"

"Lu-Lubię..." - wyszeptał przez zduszone gardło.

Wsunąłem mu kolano między uda i poczułem, jak zadrżał słysząc, że rozpinam zamek od spodni. Nagle na jego nodze, poniżej pośladka dostrzegłem malutki, ledwie widoczny czarny tatuaż. Był to długi, sześciocyfrowy numer i trzy litery. Więc chłopak był invitro. Najprawdopodobniej zwiał ze szkoły przystosowawczej, a cała ta moja gadanina o jego powrocie do rodziców była dla niego pustymi i bolesnymi słowami. Cofnąłem się i chwyciłem go za rękę, odwracając w swoją stronę. Krzyknął cicho z zaskoczenia.

"Ubieraj się i wynoś!" - syknąłem odpychając go i wstając. Zaszokowany zamrugał powiekami. - "Winda jest na lewo na końcu korytarza!"- dorzuciłem, wyciągając z kieszeni paczkę papierosów. Ubrał się błyskawicznie i po kilku sekundach usłyszałem szmer zasuwających się drzwi windy. Usiadłem na brzegu łóżka i zapaliłem papierosa. Zaciągnąwszy się położyłem się wygodnie na chłodnej lazurowej kapie i założyłem ręce za głowę wpatrując się w sufit z szarobłękitnych matowych płytek o chropowatej fakturze. Moja złość już opadła i teraz tylko zastanawiałem się, co było jej powodem. Dzieciak nie sprowokował mnie przecież w żaden sposób. Sam nie wiedziałem, dlaczego tak zirytowała mnie wiadomość o tym, że był z probówki. Owszem, gardziłem invitro, tak jak większość normalnych ludzi. Oni byli sztuczni i produkowano ich tylko do brudnej roboty. Swoją drogą miałem z nimi wiele wspólnego, gdyż też zajmowałem się czymś, czego nie robiłby żaden normalny człowiek. W sumie to też i nie byłem zupełnie normalny. Będąc facetem bez przeszłości, pamiętającym tylko ostatnie dwa lata nieraz zastanawiałem się, czy też nie jestem z laboratorium. Jednak brak jakichkolwiek numerów fabrycznych na moim ciele i ciągłe zapewnienia Kathy utwierdzały mnie w przekonaniu, że jednak kiedyś miałem jakąś dalszą przeszłość. Chciałbym tylko wiedzieć jaką...




--------------------------------------------------------------------------------




Nastolatka w kucykach nabrała na łyżeczkę trochę bitej śmietany i z lubością włożyła do ust. Przez chwilę rozkoszowała się śmietankowo-waniliowym smakiem deseru, nie spuszczając jednak z oka siedzącego naprzeciw niej zamyślonego chłopaka. W końcu jej oblicze spoważniało.

"Michael, co się dzieje?" - zapytała. Spojrzał na nią nieprzytomnym wzrokiem.

"Co się stało, Miriam, nie smakuje ci?" - powiedział cicho i beznamiętnie. Popatrzyła na niego zaskoczona.

"Nie słuchasz mnie, Mike i nawet nie tknąłeś swojej kawy." - zawołała, patrząc na filiżankę z napojem, który już prawie całkiem wystygł. - "Cały czas jesteś jakiś nieobecny. Co się dzieje, Mike?!" - zapytała zaniepokojona, spoglądając na niego z troską. Uśmiechnął się lekko i ujął jej dłoń.

"Wszystko w porządku, Miriam." - wyszeptał uspokajającym tonem. - "Na razie nic się nie dzieje i ani ty, ani ja nie mamy powodów do zmartwień."

Zmierzyła go wzrokiem prowadzącego przesłuchanie.

"Kłamiesz!" - rzekła w końcu. Drgnął zaskoczony. - "Znam cię nie od dziś Michaelu i wiem, kiedy nie mówisz mi całej prawdy!" - oznajmiła ostro i mocniej ścisnęła jego dłoń. - "Jednak wiem też, że nawet jeśli z jakiegoś powodu nie możesz mi o czymś powiedzieć, to na pewno robisz to słusznie." - jej oblicze rozjaśniło się i łagodny uśmiech wykwitł na delikatnych ustach. - "Ufam ci Mike i kocham cię!"

"Ja też cię kocham!" - wyszeptał, pochylając się nad stołem i czule ją całując.




--------------------------------------------------------------------------------




Mrok nocy rozjaśniały nieliczne latarnie, kiedy szybkim krokiem podążałem za swoim celem. Mężczyzna szedł pewniej, niż dzisiejszego popołudnia i najwyraźniej bał całkowicie trzeźwy. Nagle skręcił i zszedł po schodach do podziemnego przejścia. Ruszyłem za nim i kiedy otoczył mnie mrok poczułem, jak automatycznie uruchamiają się implanty w moich oczach. Trzy miesiące temu wykonałem w odległej klinice kosztowny zabieg wszczepienia nietypowych soczewek. Działały na zasadzie połączenia infrawizji i noktowizji i dzięki nim mogłem widzieć zarówno doskonale w półmroku, jak i całkowitych ciemnościach. Włączały się automatycznie, natychmiast po zapadnięciu zmroku, a mogłem je wyłączyć koncentrując się na ich funkcjach. Wciąż testowany w zakładach wojskowych cud techniki miał jednak jedną drobną wadę. W ciemnościach moje oczy świeciły, odbijając nawet najmniejszy promyk światła i stawały się żółto-zielone niczym u kota. Jakoś musiałem się z tym pogodzić. Ostatecznie to była tylko jedyna z dwóch wad tych implantów... Poza tym sprawowały się znakomicie i w półmroku podziemnego przejścia mogłem iść pewnie i cicho. W końcu podszedłem tak blisko mojego celu, że mężczyzna mógł mnie usłyszeć. Chciałem, żeby tak się stało, toteż wyciągnąłem z kabury broń i głośno naciągnąłem kurek. Zatrzymał się i błyskawicznie odwrócił się zaskoczony. Spojrzał na mnie i najwyraźniej przeraziły go moje świecące oczy, gdyż krzyknął cicho i zrobił dwa chwiejne kroki w tył.

"Kim jesteś?" - zawołał, w końcu w półmroku dostrzegając również połyskującą stal wymierzonej w niego lufy.

"To, kim jestem nie ma już dla ciebie znaczenia."- odparłem. Zamrugał powiekami, jakby nie rozumiejąc moich słów. Po chwili jednak jakby coś do niego dotarło.

"Ktoś cię nasłał?" - krzyknął, odwracając się na pięcie i biegnąc przed siebie. Pociągnąłem za spust. Zgiął się wpół i podniósł wzrok patrząc na mnie z wyrazem szoku na twarzy. Stałem przed nim z dymiącym jeszcze pistoletem w dłoni. - "Jak to? Przecież..."- obejrzał się przez ramię. Za jego plecami mój hologramowy obraz powoli rozpłynął się. Znów popatrzył na mnie. Jeszcze raz pociągnąłem za spust. Jęknął, opadając na kolana i w końcu osuwając się na podłogę. Podszedłem do niego i dłonią w rękawiczce dotknąłem jego szyi. Puls stawał się coraz słabszy, prawie niewyczuwalny. Właśnie zarobiłem dwieście tysięcy. Wstałem, przechodząc kilka kroków i podnosząc z podłogi wyświetlacz ruchomych hologramów do przekazywania informacji. To był prosty trick, a ja nigdy nie przepadałem za strzelaniem ludziom w plecy, a ten wyglądał na takiego, który na pewno będzie uciekał. Lubiłem natomiast widzieć twarze tych, których pozbawiam życia. Czuć ich strach i tą ulotną, lecz absolutną siłę, jaką daje broń w momencie pociągania za spust... Pan życia i śmierci... To było lepsze niż narkotyk...













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 14 2011 19:03:29
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Fu (Fu_chan@interia.pl) 14:48 15-08-2004
Co by dużo nie pisać... DZIKO I GWAŁTOWNIE POŻĄDAM DALSZYCH CZĘŚCI najlepiej mnogosć ich wielką smiley*
Kethry (kethry@interia.pl) 14:53 15-08-2004
Moje pierwsze opowiadanie yaoi. Jak na razie nic go nie przebilo. Wiecej, wiecej, wiecej! smiley
Natiss (Brak e-maila) 16:17 15-08-2004
Opowiadanie świetne! Po prostu suuuper!! Z ogromną niecierpliwością czekam na ciąg dalszy! ^^
Deedo (Brak e-maila) 22:24 15-08-2004
Ja też! Nakarm mnie dalszymi częściami, póki są wakacje^.^ i jest dużo czasu, aby czytać i pisać.
An-Nah (an_nah@interia.pl) 22:18 16-08-2004
Booooooooozeeeee! Znalezc cos takiego wsrod opowiadan yaoi to cud. To am fabule i to nie ograniczajaca sie do tematu \"facet+facet+lozko+komplikacje uczuciowe\". To opowiadanie jest wielkie iswietnie napisane. Ciekawe postacie. ZWŁASZCZA KATHY! Przeciez ona zachowuje sie zupelnie jak jedna z moich postaci, ktora nomen omen ma na imie Kate - tak samo bezwzgledna, gotowa na wszystko, a rownoczesnie dbajaca o tych, ktorych kocha - zastanaiam sie, czy Wadera i Mała Furia pkochałyby sie, czy skoczylyby sobie do gardel... do zeczy jednak. ze sprawa Kathy wiaze sie kolejny plus tego opowiadania - nie wyeliminowalas z tego swiata kobiet - co wiecej, one tez odgrywaja wazne role, a to zadkosc. no i fabula, fabula, fabula, i to, z jaka precyzja wszystko opisujesz - zakochalam sie. WIECEJ PROSZE!
Nirja (Brak e-maila) 10:58 17-08-2004
Opowiadanie oceniam tak samo jak reszta, czyli na 6+. Również niecierpliwie czekam na dalsze części, których ani widu ani słychu smiley. Ja niewiem dlaczego tak się dzieje ale najbardziej wartościowe opowiadania są przerywane albo mają aktualizacje co pół roku.

Kondor jest frapującą postacią. Myślałaś może o napisaniu oddzielnego opo z jego udziałem i może z Rishką? hmmm? Co Ty na to?
Namida (namida@interia.pl) 14:59 17-08-2004
Dziękuję, dziękuję za ciepłe słowa! ^__^ Aż serce rośnie i chce się pisać, kiedy widać, że naprawdę komuś się to podoba. Epizod 10 jest w korekcie i jak dobrze pójdzie, to przy najbliższej aktuali się pojawi! ^__^\' (Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie, bo moja wena ostatnio się buntuje i nie chce współpracować >__<\'smiley Natomiast 11 i zarazem ostatni epizod się pisze i dużymi krokami zbliża ku zakończeniu. ^_^\' Co do Kondora...hm...planowałam Sequel. Już sporo fragmencików mam, ale to wymaga ciągle nawału pracy. Jeszcze raz dziękuję Wam za słowa uznania. *__* I przepraszam, że tak rzadko się pojawiają kolejne części - wynika to po części z tego, iż pochłania mnie praca nad stroną, zinem i nauką (naturalnie w roku akademickim T.T\'smiley, a po części z charakteru mojego opornego natchnienia... =_=\'
Rahead (rahead@interia.pl) 07:06 20-08-2004
Przeczytałam, a może raczej pochłonęłam w ciągu jednej nocki smiley
Aż żal że już się kończy...
Jest Cudowne smiley
Setsunaa (Brak e-maila) 12:47 22-08-2004
Eh ja nawet się nie będe tu rozwlekać bo bym pisała i pisała. Powiem krótko ^^ \"WILCZEK\"^0^ RULEZ
To opowiadanie jest odskocznią od sztywności form. Jest świetne chyba, emm napewno pod każdym względem. Oby tak dalej. A I NIE MAM MOWY, TO NIE MOZE SIE SKONCZYC. WSZYSCY TU POMRZEMY BEZ KOLEJNYCH CZESCI HEHE POZDRAWIAM ^^
An-Nah (Brak e-maila) 20:30 25-08-2004
Oczywiscie, ze moze sie skonczyc - i powinno, bo niekonczace sie telenowele sa meczace. Ale musi skonczyc sie z sensem i cos mi sie zdaje, ze autorka nas nie zawiedzie... czesc 10 przeczytana, czekam na 11...
Shuichi (Brak e-maila) 21:00 25-08-2004
Nami pisz! bo ja z głodu umre i z ciekawości. Opowiadanko boskie, Piękne a bishe cud!!! wielbie to opowiadanko i mam do niego full sentyment bo to było pierwsze opowiadanie yaoi jaki moje oczka wchłoneły (oczywiście nie obeszło się bez problemów żołądkowych^_-)
Setsunaa (Brak e-maila) 23:48 25-08-2004
wsaniałe...
Rahead (rahead@interia.pl) 10:40 26-08-2004
Jak w niego mierzył.... może to dziwne... ale niesamowite byłoby gdyby io jednak zastrzelił... A teraz poprostu nie mogę sie doczekać co będzie dalej...
Ashura (Brak e-maila) 20:52 26-08-2004
Nie musisz az tak zageszczac sadomasochizmu w tym opo bo jest naprawde dobre.Jak najszybciej dopisz ostatnia czesc!
Namida (namida@interia.pl) 00:08 27-08-2004
0.0\'\' Sadomasochizm? I to zagęszczony?? Gdzie?? T__T\' Nic takiego nie było w zamiarze...skondensowany sadomasochizm to będzie w innym opku... ;-PPP
Morgiana (Brak e-maila) 15:31 27-08-2004
Uprzejmie proszę o nie prowokowanie Namidy. Ona z tym sadomasochizmem to dopiero MOŻE pokazać co potrafi ^-^ (a to biedne dziecko już chyba dość wycierpiało, co?)
Ashura (Brak e-maila) 15:35 27-08-2004
Nie no, wcale tam S/M nie wystepuje, sorry.Tak czy inaczej NAMI DOPISZ JAK NAJSZYBCIEJ 11 CZESC ALBO BEDE PIERWSZA OSOBA KTORA ZAMORDOWALA KOGOS PRZEZ INTERNET!;-P A tak na powaznie to szczegoly techniczne, pomysly na kolejne zlecenia i inne pomysly sa apsolutnie rewelacyjne!Masz prawdziwy talent dziewczyno, takze do poezji, twoje wiersze znam niemal na pamiec.Mam nadzieje ze nie rozczarujesz swioch fanow i jeszcze niejedno dzielko nam zaprezentujesz.
Ashura (Brak e-maila) 15:50 27-08-2004
Do Morgiany:zgadzam sie w zupelnosci , to dziecko juz dosc wycierpialo!Do Namidy: uprzejmie prosze o oszczedzenie biednemu Lucasowi kolejnej traumy, jesli sie da ^-^
Namida (namida@interia.pl) 16:28 27-08-2004
Dziękuję za słowa uznania... ^__^ Ale co do wierszy to ciężko mi się zgodzić. Te są moim zdaniem dość..kiepskie.. Opublikowałam je, bo akurat wiążą się trochę z yaoi, ale nie jestem z nich przesadnie dumna. No a co do Lucasa i oszczędzenia mu traumy...to...eeeee...hm...nooo...chyba nie da się! (ucieka) ;-PPP Piszę piszę 11stkę...to będzie długi rozdział, ale posuwa się powoli do przodu. ^__~
Diana (Brak e-maila) 00:08 15-05-2006
Ja ciem wiecej!!! Kiedy bedzie 11stka??
kurara (kurara997@wp.pl) 21:53 30-05-2006
hej no jak tak można.toż ja tu usycham z żalu i tęsknoty...uzalażniłam się i chce tego więcej,w depresja popadam...napisz cooosik,co? proszeeee...
Kira (Brak e-maila) 21:09 19-06-2006
Kiedy będzie część 11? ja już dłużej nie wytrzymam... Błagam, napisz! @_@
liz (liz5@o2.pl) 11:58 27-06-2006
KIEDY DALSZE CZESCI????????????????????????????????????????????????????????????// B Ł A G A M ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! !
Namida (kazeno@tlen.pl) 14:00 28-06-2006
Następna część będzie tylko jedna i OSTATNIA! Na pewno tego chcecie? =_='
Nova (Brak e-maila) 21:11 30-06-2006
Dalej, dalej! Chcemy jeszcze! Plizzzz
Natcian (Brak e-maila) 14:22 08-07-2006
Ej no, niektórzy bardzo, ale to bardzo chcieliby poznać zakończenie >_< Proszę nas nie skazywać na takie cierpienie i zapsokoic naszą ciekawość ;_; A kto nie będzie chciał ten po prostu nie przeczyta smiley
KRUffKA (Brak e-maila) 12:57 14-07-2006
CZEKAMY! CZEKAMY! Doczekać się nie możemy...
kei (Brak e-maila) 12:05 26-08-2006
na pwno tego chcemy smiley
tomek (Brak e-maila) 16:11 12-10-2006
pewnie ze chcemysmiley
andesha (Brak e-maila) 08:52 21-10-2006
Dziękuję, że pozwoliłaś im żyć.
A swoją drogą, nie pomyślałabym nawet, że łzy mogą spłynąć po twarzy z powodu znienawidzonego Czarnego Kondora...
Jesteś Mistrzynią Emocji.
Tohma (Brak e-maila) 10:00 21-10-2006
Cudowne
Namida (Brak e-maila) 23:53 21-10-2006
=^_^= Dzienks!
Rahead (Brak e-maila) 23:00 22-10-2006
Powiem tak.

Warto było tak długo czekac smiley
zdecydowanie trzyma poziom całosci smiley <3
Rah (Brak e-maila) 23:02 22-10-2006
ps... Jak mozna nienawidzic czarnego kondora, andesha??? XDDDD
sintesis (Brak e-maila) 22:46 23-10-2006
boooskie... wzruszylam sie nad zakonczeniem bo kurde szczesliwe jest! zaskoczylas mnie tym chyba najbardziej ze wszyscy przezyli, ze oni sa razem ! jestes genialna, chyle czola twej cudownosci!smiley
kei (Brak e-maila) 16:41 30-10-2006
warto bylo czekac smiley, jedno z moich ulubionych opowiadan. Powodzenia w nastepnych opkach smiley
Neko (bloodred@wp.pl) 15:27 25-11-2006
Super, wspaniałe, zawchwycające, genialne, pociągające fascynujące, intrygujące, cudowne... mówiłam już że wspaniałe?? Najlepsze opo jakie czytałam. KOCHAM JE!!^_^
aga (Brak e-maila) 00:42 19-05-2007
dawno temu czytalam to opowiadanie jeszcze jak nie bylo skonczone musze chyba doczytac smiley reszte ale pamietam ze bardz mis ie podobalo i rozczarowana bylam ze jeszcze nie zakonczone smiley masz dobry styl pisania nie zanudzasz smiley
Vanitas (benio261@wp.pl) 11:38 25-08-2008
to opowiadanie całiem mnie zadziwiło. jest fascynujące!
Liczę, że dodasz 11 część... bo inaczej całe opowiadanie nei miałoby sensu, poza tym liczy na Ciebie wiele osób, Namido... smiley
Pozdrawiam i gratuluję talentu.
Vanitas (benio261@wp.pl) 11:39 25-08-2008
to opowiadanie całiem mnie zadziwiło. jest fascynujące!
Liczę, że dodasz 11 część... bo inaczej całe opowiadanie nie miałoby sensu, poza tym liczy na Ciebie wiele osób, Namido... smiley
Pozdrawiam i gratuluję talentu.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum