The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:45:03   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Dharon
Dlaczego... Dlaczego ten głupi dzieciak dał się omotać tym kreaturom... Gdyby nie to, to ja może nie musiałbym...
Klęczałem na cmentarzu. Nic innego mi nie pozostało. Dla świata ludzi, dla normalnych śmiertelników, on umarł. Jeśli spojrzeć na to z tej strony, dla mnie również powinien...
Oparty o omszały nagrobek wpatrywałem się w przestrzeń nocy. Niezmierzona... Niebezpieczna.
Jego wspomnienie spoczywało pod poświęconą ziemią, trumna pokropiona była święconą wodą, pobłogosławiona...
Pogrzeb odbył się w ciszy. Nikt nie płakał. Była tylko jego matka, ojciec oraz siostra. Mała dziewczynka o płomiennie rudych włosach. Śliczne dziewczątko w szarej sukience. I byłem ja. Ksiądz mówił niemal szeptem, ale i tak słychać było go wyraźnie wśród wszędobylskiej grobowej ciszy, mówił, jak bardzo będzie nam go brakowało, jak wspaniałym był człowiekiem. Zwyczajowa mowa. Wikary nie wiedział, że odprawia pogrzeb pustej trumnie.
***
Wiedział, kim byłem. Łowca wampirów... Parszywy zawód. Nie, zawód to niezbyt trafne określenie, to przeznaczenie, ustalone odgórnie już przy moim urodzeniu. Wypalony znak na wierzchu dłoni...
Śmieszne, Łowcy mieli nawet własny zarząd, zwany Ministerstwem Krwi i Inkwizycję, zajmującą się nieposłusznymi Łowcami... Mój świętej pamięci ojciec pracował w Ministerstwie. Ja nie miałem tyle szczęścia. Zostałem zwykłym, podrzędnym Łowcą bez przyszłości. Dali mi Dharon, coś w rodzaju dalekosiężnego Colta Magnum, z tym, że na wampiry... I kazali zabijać.
***
- Nicolas, mamy dla ciebie robotę. - Pijawki odezwały się do mnie pewnego wieczoru. Ryan, ten dzieciak, za którym szalałem, nie odzywał się już... będzie z drugi tydzień. - Nie wiem czy wiesz, Nick, twoja matka padła ofiarą wampira. - Tutaj nastąpiła pełna dramatyzmu pauza. Wypuściłem papierosowy dym z płuc. Matka była mało ostrożną osobą. Lubiła babrać się w czarno magicznych sprawach. Była moją jedyną rodziną... Jednak byłem odporny na śmierć. Od zawsze mi mówiła, że umrze. Prędzej czy później. - Namierzyliśmy tego młodzika. To dzieciak, przemieniony chyba przed tygodniem, może dwoma. Jako człowiek nazywał się Ryan Hutch.
Jak we śnie, papieros wypadł mi z dłoni, a źrenice rozszerzyły się w niemym strachu. Serce przyspieszyło i nie czułem już nic. Mój Ryan... wampirem?
- Mam go zabić... - wydukałem. Nie wyobrażałem sobie tego...
- Tak, oczywiście. Nie widzę innego wyjścia. Jest wybitnie niebezpieczny, chyba liznął krwi Starożytnych. Przyjdź do Ministerstwa jak najszybciej, dostaniesz wytyczne. Przykro mi, stary. - Dustin rozłączył się. Szycha Pijawek, bliski przyjaciel mojego ojca. Dyspozytor.
Czemu niczego nie zauważyłem... To moja wina... Krew Starożytnych... Jeśli tak, to koniec. Musi zginąć...
Poznałem go kilka lat wcześniej, jako przeszło dwudziestolatek pałętałem się po mieście, szukając jakiejś dorywczej roboty, żeby nie zejść z głodu, wtedy wampiry nie były tak aktywne, Starożytni spoczywali spokojnie w swoich świątyniach, a nie dawali spijać swoją krew, komu tylko popadło. Ministerstwo Krwi nie płaciło pensji, można to nazwać, że moja egzystencja Łowcy to umowa-zlecenie. Nic nie mogłem poradzić, jeśli akurat nie było żadnego wampira w okolicy.
Wtedy to spotkałem jego. Dzieciak, siedemnastolatek podszedł do mnie i zapytał, czy mam ognia.
Sam ledwo odrosłem od ziemi, więc nie miałem nic przeciwko, jeśli młodzież bawiła się z używkami, tak stworzony jest ten świat. Sam wpadłem w nałóg przez takie myślenie...
- Jasne mały, masz. - Podałem mu wtedy moją wysłużoną zapalniczkę z feniksem. Taki gadżet, jednak bardzo ją lubiłem. Prezent od poprzedniego partnera. Cóż, byłem gejem. Nie ma, co się nad tym rozwodzić, po prostu nim byłem i tyle.
- Nie jestem mały, kmiocie. - Spojrzał na mnie wzrokiem pełnym pogardy, ale i dziwnej elektryczności. Stalowo szare oczy i rude włosy zdawały się być jak naładowane prądem, albo ogniem.
Uśmiechnąłem się kącikiem ust. Znałem dzieciaka. Jego ojciec był premierem, czy jakoś tak, w każdym razie polityka.
Gdy nasze spojrzenia się spotkały powietrze zgęstniało i przeskoczyła iskra. Dziwne uczucie przebiegło po moim kręgosłupie.
- Możesz już ją oddać. - Ruchem głowy wskazałem na ściskaną w jego dość drobnej i kremowo białej dłoni zapalniczkę. Zapalony papieros w jego dłoni tlił się już, ale on ani myślał zwracać mi mojej własności. Krnąbrny dzieciak. Wpatrywał się we mnie spojrzeniem swoich niezwykłych oczu z niechęcią wymalowaną na twarzy. Ja tylko uśmiechałem się kpiąco.
- Łowca, co? - Gdy wyciągałem rękę po zapalniczkę, rudy chłopak zwinnym gestem podwinął mi rękaw skórzanego płaszcza. Na wierzchu mojej prawej dłoni widniał znak przynależności. Symbol Ministerstwa Krwi i ponadto Dharon. Wypalony żywym ogniem. Tak Pijawki poznawali podwładnych.
Skinąłem głową, zakładając skórzaną rękawiczkę na naznaczoną rękę.
Nie powiedział nic więcej. Oddał mi zapalniczkę, ale nie odszedł. Gapił się, paląc papierosa.
W jego spojrzeniu było coś.. Coś nieprzyzwoitego. Dziwne. On tylko patrzył, a we mnie rosło pożądanie.
- Ryan Hutch. Zawsze podziwiałem Łowców - powiedział, wyciągając do mnie dłoń.
No tak, stąd wiedział. Zwykły śmiertelnik, nigdy nie poznałby symbolu Łowcy. Pijawki dbali o swój wizerunek, tak samo jak o tajność całego przedsięwzięcia.
Uścisnąłem kremowo białą rękę i znów poczułem, jak przeskakuje iskra. Ten dzieciak miał coś w sobie...
***
W końcu udało mi się go do siebie przekonać. Cierpliwie i długo musiałem się z nim bawić, żeby udało mi się chociaż go pocałować. Ale efekty były dla mnie spełnieniem marzeń.
***
Kiedyś powiedział, że mnie kocha... Kilka lat razem... Nigdy nie pozwoliłem mu iść ze sobą 'do pracy', mimo iż prosił usilnie. Nigdy nie widział jak ginie wampir... Nie musiał patrzeć na cierpienie i agonalny ból wyginający ciało krwiopijcy w tej ostatniej chwili. Nie słyszał nadnaturalnego krzyku, który nie śnił mu się później po nocach... Dbałem o dobro tego głupiego dzieciaka.
***
A teraz. Musiałem go zabić. Sprzymierzył się siłom ciemności, z cudownego człowieka stał się niemyślącym zwierzęciem, łaknącym tylko krwi.
- Nick, dzięki za szybką reakcję. Ten cały wampirek trzyma się z dala od miasta, ostatnio jednak widziano go niedaleko stąd. Musisz go szybko zlikwidować, bo zabił już kilka osób, po prostu wywlekł ich z łóżka. Bezceremonialny szczyl. Niebezpieczny dla otoczenia. Masz dwa szybkostrzelne i parę sztyletów. Swojego Dharon'a możesz oszczędzić, chociaż ja bym nie ryzykował. - Dustin wyjął dwa mniejsze Dharon'y i kilka ostrzy nasączonych trucizną, która w mgnieniu oka rozrywała wampirowi serce i uszkadzała mózg. Nie miał prawa przeżyć...
- Wydaje mi się, że szybko go znajdziesz, nie kryje się specjalnie, wygląda...
- Wiem, jak wygląda. - Przerwałem mu zdecydowanym i chłodnym głosem. - Znam go.
- Cóż, Ministerstwie zależy na szybkości i dyskrecji. Słono płacą za głowę tego wampirka. Postaraj się, a cię ozłocą.
Miałem zabić najdroższą memu sercu osobę i jeszcze dostanę za to pieniądze. Żyć nie umierać...
***
Nie musiałem zbyt dużo za nim ganiać. Był jeszcze bardziej głupi, niż jako człowiek. Mimo iż chował się w cieniu, widać było jego nienaturalną bladość, a czerwień oczu i włosów błyszczała na odległość. Nie był już po prostu płomiennie rudy. Jego włosy miały kolor krwi...
- Ryan. - Mój głos rozległ się po pustej uliczce oświetlonej jedną słabą latarnią.
Natychmiast odwrócił głowę w moją stronę i niczym pies zaczął węszyć w powietrzu. Wyglądał przekomicznie z podartymi i pokrwawionymi ubraniami, rękoma zwisającymi u boków i dziwnym wyrazem twarzy.
Nie był już tym słodkim i przekornym dzieciakiem, który mówił mi, że mnie kocha, który tulił się jak małe zwierzątko, gdy zasypiał w moich objęciach...
Rzucił się na mnie z dzikim krzykiem.
Tak bardzo nie chciałem do niego strzelać...
Wyjąłem broń. Przez moment ważyłem ją w dłoniach. A on biegł. Pędził w moją stronę z obłędem w oczach. Wycelowałem.
Kocham cię, mały...
Strzał rozerwał nie tylko ciszę nocy, ale również tak drogie mi ciało...
Zawył. Jak pies. Z bólem zwinął się na brudnym chodniku.
Strzeliłem jeszcze raz. Bezbłędnie. Dharońska kula prosto między oczy. Już nie cierpiał.
Zawsze chciał być świadkiem śmierci wampira. Teraz mógł spełnić swoje marzenie...
Zamknąłem oczy i zapaliłem papierosa. Noc pożegnała moją miłość, oddała mistycyzm i zapłakała.
Z nieba spadło kilka zimnych kropel...




<
Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 14 2011 18:54:05
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

An-Nah (Brak e-maila) 10:50 21-03-2010
No cóż, pomysł fajny, lubię takie mroczne światy, lubię historie o wampirach, łowców, dramatyczne wybory... szkoda tylko, ze tak naprawdę dramatyzmu tego wyboru nie byłam w stanie poczuć - piszesz w pierwszej osobie, a ja nie czuję targających narratorem emocji. Ani miłości, ani rozpaczy, gdy zmuszony jest zabić swojego kochanka. Wszelkie informacje o świecie są zdawkowe - widzę, że gdzieś tam w tle coś ciekawego się dzieje, ale... nie czuję tego. Czytaj±c opowiadanie miałam wrażenie, że interesowało cię głównie pierwsze spotkanie Ryana z jego ukochanym - to był najdłuższy fragment, resztę potraktowałaś zdawkowo... nie wiem, czy nie miałaś pomysłu, czy spieszyłaś się, byle skończyć, czy może po prostu pisałaś, byleby z siebie kawałek historii wyrzucić... Tak czy inaczej, wyszło blado i nijako, a szkoda, bo pomysł był.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum