The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 26 2024 00:22:34   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Odmienny stan świadomości
Rzucam palenie. Nadszedł ten dzień, godzina zero, przyrównać to można tylko do małej apokalipsy. Prawie pełna paczka L&M'ów wylądowała w koszu. Patrzyłem na nią żałośnie niemal przez pół godziny, ale nie wyciągnąłem. Z opakowania straszył mnie napis, że umrę młodziej. Gdyby nie to, że wiedzę na ten temat wciskano mi do gardzieli siłą, od początku mojego życia, gotów byłbym nie uwierzyć i zgłośnić się do producentów papierosów, że to wszak wierutne kłamstwo, a papieros jest najlepszym przyjacielem człowieka. Coś jak pies tylko bez karmienia i sprzątania wymiocin. Tak oczywiście nie jest, a ja niestety zdawałem sobie z tego sprawę.

Unikając więc swoich myśli i tej paczki leżącej między sczerniałą, obślizgłą skórką od banana, a mokrą torebką herbaty, udałem się do kawiarni na rogu. Zamówiłem kawę i siadłem w kącie czytając książkę. Było jeszcze wcześnie, więc nikogo w środku nie było, oprócz barmana, mojego starego, dobrego znajomego. Tak, tak przyznaję, mieliśmy krótki romans, ale szybko minął, bo obojgu nam pasował bardziej układ przyjacielski niż partnerski.
Gdyby wszystkie związki mogły się kończyć tak pozytywnie. Bez krzyków, przykrości, ogromnego wzburzenia, pakowania naprędce swoich rzeczy i tych niedorzecznych nieporozumień, które powstają przy okazji.

Wracając do kawiarni i jej chłodnego wnętrza. Czytałem książkę, Adam pałętał się gdzieś u góry, zdrapując ze stolików zaschnięty wosk i klnąc przy tym nie gorzej od szewca. Powieść była wyjątkowo nudna, akcja wlekła się niemiłosiernie, przerywana co chwila kilkustronicowymi opisami. Właściwie to mogłem wyjść, ale za oknem padał deszcz ze śniegiem, a na ulicach i chodnikach leżała brudna breja, skutecznie zniechęcająca do opuszczenia tego miejsca.

Zamknąłem oczy żeby nuda, która urosła przez ostatnią godzinę nie przytłoczyła mnie, ciągnąc do ziemi mojej głowy, jakbym u szyi miał uwieszoną kulę. Czułem jak czas przetacza się przeze mnie leniwie i ciężko, wciskając mnie coraz głębiej pomiędzy stolik a krzesło.
Powieki zadrgały, czoło się zmarszczyło. W powietrzu zaczęły się pojawiać chaotycznie, kolejne części składowe przeciętnego ciała ludzkiego: ucho, oko, język, kciuk i na zakończenie całego procesu tworzenia, usta pękły jak dojrzały owoc, pokazując szereg równych, białych zębów. Od dzieciństwa posiadałem tę niezwykłą zdolność, stwarzania iluzorycznych postaci. Ostrożnie, nie ruszając zbyt gwałtownie głową, ani też nie rozwierając zanadto powiek, spojrzałem w stronę mężczyzny.
- Dawno się nie widzieliśmy Dawidzie - Można by go uznać za zniewalająco przystojnego. Kanciasta, symetryczna szczęka, lekki zarost, gęste brwi i kasztanowe oczy. Ideał mężczyzny, marzenie każdego geja.
- Cześć. - Przywitałem się, spoglądając na niego przez przymknięte powieki.
- Samotność ci urosła na karku jak druga głowa. Musisz sobie kogoś znaleźć.
Kiwnąłem głową na potwierdzenie.
- Miłość - zaczął mężczyzna z typowym dla siebie uniesieniem.- to uczucie, które napędza cały świat.
Można się było po nim spodziewać wypowiedzi w tym tonie. Był personifikacją bardziej romantycznej części mojej duszy.
- Wiem, ale jak już uda mi się coś chwycić, przytrzymać kogoś tylko dla siebie, to zawsze to co nas łączyło ucieka przez place i rozdrabnia się między wszystko inne.
- Bo się nie zakochałeś, tak naprawdę nigdy - Stwierdził filozoficznie.
Nie wiem czy to, co między nami się odbywało można nazwać dialogiem, bowiem mężczyzna siedzący naprzeciwko, był jedynie tworem mojego znudzonego umysłu. Monolog chyba będzie odpowiedniejszą nazwą. Monolog skończył się, zdawało mi się, dość prędko. Otworzyłem oczy, głowę opierałem na dłoni spoglądając tępo w przestrzeń przed sobą, a następnie nad sobą. Sklepienie krzyżowe, sufit kiedyś biały, teraz brudno szary.
- Nie powinieneś tyle pić. - upomniał mnie Adam znad zlewu. Spojrzałem na stół, na którym w równym rzędzie stały trzy kieliszki. Każdy z nich pusty. Przy zlewie Adam też jakieś czyścił, a klientów nie było przecież żadnych.
Chyba znowu mi się to zdarzyło, że jestem i mnie nie ma jednocześnie. Trzeci raz teraz, jeśli dobrze liczyłem.
Zebrałem rzeczy, otuliłem się szczelnie szalikiem, pożegnałem się z Adamem pocałunkiem w policzek. Jedyny mój były, z którym praktykuje ten zwyczaj, reszta albo się do mnie nie odzywa, albo mnie unika.

Wyszedłem, deszcz już nie padał, za to wiało mocno, mróz przeszywał aż do kości. Świat mijał mnie obojętnie, a może to ja go mijałem, beznamiętnie rejestrując jego fragmenty. Kałuża, chodnik, biegnąca para, latarnia, krzyż, zdezelowana ławka. Trochę się trzęsąc, trochę się zataczając dotarłem na dworzec. Wybrałem peron trzeci, siadłem na ławce z rękoma w kieszeni. W okolicy kręcił się tylko jeden, krępy mężczyzna, ale po bełkocie z głośników zbiegł schodami do tunelu podziemnego o wdzięcznej nazwie "Magda".
Naturalnym, wypracowanym przez lata ruchem, sięgnąłem do kieszeni płaszcza, spodziewając się natrafić na paczkę zielonych L&Mów. Oczywiście ich tam nie znalazłem, zostało mi tylko wyobrażać sobie jak odpalam papierosa, słysząc ten charakterystyczny dźwięk, gdy zaczyna się żarzyć, a nieskazitelna bibułka czernieje i znika, napełniając moje płuca dymem. Chciało mi się palić, tak bardzo, że aż wszystko mi się w środku skręcało, a ręce trzęsły tyle, że nie wiedziałem już czy to z zimna, czy głodu nikotynowego. Połykałem ślinę mając nadzieję, że uspokoi to ssanie w żołądku, ale nie uspokajało, wręcz przeciwnie. Wielki wir rozrastał się i dokuczał, niemal boleśnie, wwiercając się w kolejne narządy.

Wstałem, mówiąc sobie, że odchodzę dlatego, że za zimno na siedzenie na dworcu. Przecież nigdzie i tak nie odjadę. Zawsze przychodzę, myśląc: tak to teraz, pociąg się pojawi ja wsiądę. Wszystko zostanie za mną, to będzie jak swoisty, oczyszczający rytuał, zmyje z siebie lęki, koszmary i zabijające powoli przyzwyczajenia. Nowy, czysty zacznę żyć od nowa w innym miejscu.
Pociąg nigdy nie nadjeżdża, ja nie wsiadam.

Taplałem się ponownie w tej śniegowej breji, aż dotarłem do celu. Już na dole było słychać muzykę, niezawodny znak, że klub był już otwarty. Przy barze siedziało kilka osób, po za tym w czerwonej sali, jakieś dwie dziewczyny zajmowały się sobą, nie zauważając reszty otoczenia. Podszedłem do baru i zamówiłem wódkę. Zastanowiłem się przelotnie, która to już dzisiaj, ale tamtych poprzednich nie pamiętałem.
Albo wypije, albo zapalę. - pomyślałem.
Wypiłem od razu przy barze i wziąłem jeszcze piwo. Zgrabnie ominąłem stoliki i siadłem w kącie, ale tak, że przez wejście widziałem tańczącego blondyna. Chłopak był dość niski, podskakiwał i wirował z zamkniętymi oczami. Szansa, że się o kogoś obije była znikoma, bo nie było nikogo więcej na parkiecie. W końcu zauważył, że się na niego patrzę, widziałem jak uśmiechnął się lekko i od tamtej chwili tańczył już tylko dla mnie. Kręcił zgrabnie tyłkiem i zerkał by się upewnić, czy nie odwróciłem wzroku. Patrzyłem. Po dziesięciu minutach przysiadł się do stolika. Przedstawił się od razu, zagadał o jakieś głupoty. Widać było na pierwszy rzut oka, że zaćpał, ale mi to nie przeszkadzało. Wystarczyła mi świadomość, że dziś nie będę spał sam.

Było już po dwunastej, kiedy dotoczyliśmy się do mojego mieszkania. Na dość długo utknęliśmy przed wejściem, kiedy to próbowałem włożyć kluczyk do zamka. Słyszałem za plecami jak sąsiadka podczłapała do judasza i gapiła się na nas. Akurat w chwili, w której blondyn zniecierpliwiony (i nieświadomy wzroku sąsiadki) zaczął obłapiać mnie od tylu, zamek ustąpił i wtoczyliśmy się do środka. Na pożegnanie wystawiłem środkowy palec sąsiadce i zatrzasnąłem drzwi z hukiem. Blondynek (Jak on miał na imię? Zapomniałem) zaczął ściągać ze mnie ubranie już w przedpokoju, a i ja nie pozostałem bierny, więc gdy dotarliśmy w okolice łóżka, nic już na sobie nie mieliśmy. Po kilku podejściach udało nam się wgramolić na łóżko.
Pamiętam, że był nawet niezły.

Kiedy się obudziłem rano, już go nie było, jak również srebrnego świecznika, zawartości portfela i kilku płyt CD.
Kac minął stosunkowo szybko. Byłem w stanie nawet coś przełknąć. W kuchni omiotłem groźnym spojrzeniem paczkę papierosów, leżącą nadal w koszu. Nie mogąc znieść sam siebie, ubrałem się i wszedłem.

Dziś na dworcu kręciło się mnóstwo ludzi, wszyscy mnie potrącali jakbym był niewidzialny. Przycupnąłem na ławeczce i spojrzałem na ziemię, a kiedy podniosłem wzrok na peronie już nikogo nie było. Obok mojej stopy leżał zduszony trup papierosa, kciuk i palec wskazujący pachniał dymem.

Słyszałem z oddali gwizd i stukot pociągu, ale nie wiedziałem czy dopiero tu jedzie, czy już odjechał.



Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 14 2011 12:15:29
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

perko (Brak e-maila) 09:35 16-06-2007
fajny styl...miło i delikatnie wciąga. Osobiście nie preferuje tych /zawodowych blondynow/, no ale niech już siedzi _^_
Czekam na dalsze części.
Pozdrawiam
pariss (Brak e-maila) 22:53 06-07-2007
aż mi się chce zakląć brzydko. miałam cię kiedyś całą zaliczyć i zapomniałam _^_
od jutra jesteś moja, jadę wszystko po kolei, się bój! XD
a to.. to tam? to było boskie! uwielbiam twój styl. uwielbiam jak dajesz sobie luz z durną słodyczą i homantyzmem na siłę, że nie ma u ciebie, że wszystko i wszyscy są piękni i zajebiście doskonali. uwielbiam! odezwę się dłużej i składniej, jak już sobie mózg do kupy złożę smiley
ps. ja mam pytanie. złotko, bardzo będziesz zła, jeśli wykorzystam któreś z twoich opowiadań i napaćkam do tego grafikę? na konkurs albo i nie, nieważne. chce mi się, palce mnie świerzbią, a te twoje opowiadania to małe mistrzostwa świata i aż się proszą o uwagę smiley
mary madness (myxomatosis1@o2.pl)12:22 01-08-2007
Dziekuje ponownie pariss za wytrwale czytnie i komentowanie
Slodyczy faktycznie w moich opowiadaniach brak, bo za duzo sie napatrzylam na zwiazki gejowskie zeby jej tam wiele dostrzec (raczej ciagle zdradzanie sie, chlastanie po mordzie i robienie sobie dobrze w kiblu w knajpach xD) Ale taka juz cecha wiekszosci kobiet, ze dusze maja romantyczna, a yaoistki po prostu pisza romans, w któym role dzielnej tudziesz skrzywdzonej odgrywa uke smiley Nie mówie, że nie lubie takich czasem poczytac... ale jak zorientowalam sie wczoraj z moja przyjaciółką, to juz nie to co kiedys smiley
Bedzie mi niezwykle milo jesli cos narysujesz smiley Ale uprzejme ostrzege, ze jeśli chesz to potem wyslac na konkurs to Dunkelzelle już jest zaklepane i wykonane, a nawet wysłane.

Pozdrawiam Cie serdecznie smiley
Pati (Brak e-maila) 18:47 01-09-2009
Naprawdę miło się czytało ;D fajnie piszesz~
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum