The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 22 2024 03:15:30   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Ostateczna brama 1
Obudziło mnie delikatne brzęczenie podprogowego alarmu. Co znowu, do jasnej czarnej dziury? Zwlokłam się z łóżka i opadłam bezwładnie na fotel przy konsolecie sterowniczej.
- Pobudka, mój złomiku! - natychmiast wszystkie ekrany rozjarzyły się, ukazując wnętrze mojej twierdzy. Z podajnika po lewej wysunęła się filiżanka świeżutkiej bawarki. O taaaaaaaaak. chwyciłam ją w szpony i duszkiem wypiłam. Senność znikła równie szybko jak stado zyrkonowych deekin ściganych przez czarnego Dhwaia. Mały rubin zamigotał i po chwili na ramieniu siedziała mi holograficzna projekcja mojego domowego komputera.
- Wreszcie wstałaś, śpiochu! - pociągnęła mnie za jeden ze trzydziestu warkoczyków. - Od piętnastu minut próbuję dać ci do zrozumienia, że nie powinnaś przesypiać pierwszej od trzystu roahs okazji na świetną zabawę!
- Dahjeerla, nie zalewaj - spojrzałam na nią z wyczekiwaniem. - Skąd tym razem?
- Ano stąd - ekran opatrzony etykietką "Battle.net" zamigotał i pokazał grupę śmiałków studiujących wieeeelką mapę mojego przytulnego kącika, wiszącą na ścianie. Gwizdnęłam cicho przez kły.
- Przyszli z Diablo czy z Warcrafta?
- Z nowej, dość niebezpiecznej mutacji tego ostatniego - Jeerla w krótkim błysku lasera przeskoczyła z mojego ramienia na pulpit dotykowy. - Nazywa się toto World of Warcraft i jest najpopularniejszą grą MMORPG na Ziemi.
- Której Ziemi? - przerwałam jej, bo miałam pewne przeczucie.
- OADVHC851164 val.sdl.522.cir.EUS 8878 Ghaia - wyrecytowała bez zająknięcia kod międzywymiarowy mojej rodzinnej planety. Uniosłam brwi.
- To już tam doszli do takiego poziomu technologii, że potrafią za pomocą maszyn przenosić ludzi z ciałem i duszą do programów?
- No właśnie nie doszli - Jeerla znowu przeskoczyła mi na ramię. Słodkie maleństwo, wiele razy udowadniała mi swoją użyteczność. - Najprawdopodobniej są to po prostu fragmenty kodu źródłowego tej gry, wyrwane z osnowy i rzucone na zasadzie wirusa w transsferę. A ponieważ twoja siedziba jest wyjątkowo charakterystyczna, skierowały kroki w tą stronę.
- Tylko w jaki sposób te strzępki zyskały wolną wolę? - potarłam łuski policzkowe. To zaczynało śmierdzieć aż za znajomo. wreszcie poszukiwana myśl wypłynęła na powierzchnię.
- Jeerla, otwórz śluzy w sektorach od AD51545 do GW62541 i wypuść tam chłopców z inkubatorów ?, ?, ? i ?. Zaraz po tym masz zapuścić węża do OADVHC851164 val.sdl.584.cir.EUN 9775 Nantvuh i zafundować im jedno wielkie, ogólnoukładowe spięcie. Ja idę powitać gości.
Znikła z cichym piśnięciem. Wstałam i poszłam do łazienki. Oparłam się o marmurowy blat i spojrzałam w lustro. No tak, trzydniowe ślęczenie przed ekranami nikomu nie wyszłoby na dobre. Musnęłam pazurami łuski na szyi. Tak zdecydowanie za mało elektrolitów ostatnio. Ich piękna ognista purpura zmatowiała. przydałby się z tydzień przerwy. Gdzie tym razem?. może by tak skoczyć przez OADVHC851164 val.sdl.652.cir.EUA 2887 Drhavv na słoneczne, metaliczne pustynie OADVHC851164 val.sdl.885.cir.ENV 3351 Sklvvha? Tak, dawno już nie odwiedzałam tamtych sektorów. z otchłani pamięci napłynęły wspomnienia z dziesiątek tysięcy podróży. Gdzie ja nie byłam. chyba tylko w niebie i w piekle.
W międzyczasie malutkie, pająkowate roboty rozplotły mi włosy, rozczesały je i na nowo splotły ciasno przy skórze, końcówki pozostawiając wolne. Hmmm. na sto procent nie mogę im się pokazać w takiej formie. Co by tu. a, tak. Mogę przecież wrócić do swojej pierwotnej postaci. Zachować. tak, tylko zęby i fryzurę. No, jeszcze pazury. Morfer ustawiony. do środka. Niezbyt lubię to uczucie rozpadania się i składania na nowo, ale wiele razy przekonałam się, że odpowiedni kamuflaż zapobiega wielu niepotrzebnym kłopotom. No cóż, raz kozie śmierć. komenda głosowa, aktywacja obwodów molekularnych, charakterystyczny "skurcz" nerwów. no, po wszystkim. Wychodzę na zewnątrz i zaraz muszę łapać równowagę. Nie macie zielonego pojęcia, jak przydatny bywa ogon. Bez udziału woli stabilizuje człowieka na każdym podłożu. Kiedy w procesie morfingu usuwam go ze schematu, przez jakieś dwie, może trzy minuty mam kłopoty z chodzeniem prosto. Zdążyłam się do tego przyzwyczaić. No, czas przywitać gości. Wychodzę z łazienki i po drodze przez sterówkę sprawdzam kilka łącz. Jeerla już wypuściła moich pupilków do wskazanych sektorów. Przez chwilę podziwiam też serię kolosalnych wyładowań jonowych w układzie Nantvuh. Oni żyją właściwie tylko dzięki maszynom i ogólnoplanetarnej sieci. Jak każda w miarę rozwinięta cywilizacja, dowiedzieli się o moim przytulnym kąciku i kilkakrotnie już próbowali włamać mi się na serwery. Najwyraźniej ostrzeżenia nie poskutkowały. ciekawe, jak sobie poradzą bez tej całej zaawansowanej technologii. Goście z Warcrafta najwyraźniej rozszyfrowali działanie mapy na parterze i teraz bawią się z D'kaanem. Biedaczek, ma problemy z cierpliwością. ale właśnie takie układy SI najlepiej się sprawdzają w roli strażników. Wystarczająco dużo samodyscypliny, by nie likwidować z miejsca nieszkodliwych gości, a jednocześnie silnie rozwinięta perfidia w wodzeniu nieproszonych przybyszów po nieprzeliczonych zaułkach labiryntu korytarzy.
Jeerla zmaterializowała mi się na ramieniu. Tym razem przybrała postać skrzydlatej jaszczurki. Ta to ma wyczucie sytuacji.
- Wszystko zrobione, idziesz? - w odpowiedzi podrapałam ją po łebku i wyszłam na główny hol, polecając podprogowo Tlannie monitorowanie tego miejsca oraz sektorów niebezpiecznych dla życia. Zbiegłam po schodach i wskoczyłam do teleportu. Chyba nie sądziliście, że będę drałować na piechotę z dwieście czterdziestego piętra na dół.




Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum