The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 28 2024 22:47:30   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Zakazany owoc 2
2




Fian otulił się nakryciem jak dziecko. Promienie słońca drażniły go w oczy. Przewracał się niespokojnie, aż w końcu po prostu wstał. Ziewnął kładąc odruchowo dłoń na szafce przy swoim łóżku macając wisior, którego zawsze, co rano zakładał. Nie wymacał go jednak. Rozwarłszy szeroko oczy porwał się na równe nogi.
-Znikł?! -Nie mógł w to uwierzyć.
Odwrócił twarz w stronę swojego posłania. Czy przypadkiem nie zrzucił wieczorem kołdry z łóżka? Jakim cudem z powrotem był przykryty?
Zacisnął boleśnie zęby wylatując z pokoju jak oparzony.
-Mamo! Gdzie Ralgi?!
Kobieta uśmiechnęła się do niego nie pewnie.
-Wyszedł...
-Gdzie?! Wiesz coś o tym?! Zabrał mi wisior,ten który dostałem od matki!
Kobieta wytarła dłonie w fartuch:
-Tak. Wiem. Cała wczorajsza noc zleciała nam na rozmowie o tobie. Uznaliśmy, że powinieneś pozbyć się naszyjnika. Ralgi poszedł go sprzedać.
Chłopak rozwarł w oszołomieniu usta.
-Nie mieliście prawa! Nie zezwoliłem!
Wybiegł z domu jak oparzony gnając w stronę miasta.


***




Zeno wysiadł z powozu osłaniając dłonią czoło. Słońce świeciło tego dnia szczególnie mocno. Westchnął naciągając na oczy rondel cylindra.



***



Fian poszukiwał brata na rynku, lecz nigdzie go nie było. Ze wściekłością kopnął kamień bezsilnie zaciskając pięści.
-Pewnie już go sprzedał i poszedł się zabawić z moją forsą.
Zatrzymał się obracając 360 stopni. W końcu dostrzegł pewną niewielką knajpkę.
-Jesteś tam bracie...?- szepnął do siebie- Mam nadzieję, że nie...Jeszcze nie ochłonęłem.

Ralgi zaśmiał się figlarnie pozwalając dziewczynie usiąść na swoich kolanach. Ta pochyliła się całując go namiętnie w usta. Chłopak przyciągnął ją mocno ku sobie wędrując palcami po jej ciele. Obok siedziała jeszcze jedna przyglądając się temu z zazdrością. W końcu szarpnęła go przerywając pocałunek.
-Zapomniałeś o mnie? Jesteś nie dobry...
Ralgi pogładził ją po lokach wypuszczając dziewczynę z objęć.
-Ależ oczywiście, że nie Glori...
Kobieta, której zakłócono namiętny pocałunek wcale nie zamierzała chłopaka dopuścić do owej Glori. Przytuliła się do niego rozpinając mu koszulę.
-Dziś jesteś mój.
-Ach tak?!- parsknęła Glori wbijając paznokcie w jej ramię.
Fian właśnie tak ich zastał. Stał wryty nie mogąc ruszyć się z miejsca z oszołomienia. Knajpa była pusta. Nikogo nie było oprócz tej trójki. W powietrzu unosił się dławiący zapach perfum i dymu papierosowego. Pół elf z ledwością powstrzymywał kaszel.
W pewnym momencie napotkał wzrok jednej z dziewczyn. Podskoczyła gwałtownie przestraszywszy tym samego Fian'a.
-Co jest?
Wszystkie oczy, łącznie z oczami Ralgiego spoczęły na nieoczekiwanym gościu.
Fian cofnął się krok.
Starszy brat rozwarł szeroko oczy wyprostowując się napięcie.
-O! Jaki śliczny!!!- krzyknęła dziewczyna zeskakując z kolan chłopaka.
Ralgi zmrużył oczy nie przestając na niego patrzeć:
-Dzień dobry Fian.- zagaił ostrożnie.
Chłopak zdołał tylko przełknąć ślinę. Nie potrafił wydobyć z siebie głosu. Nie wiedział, co powinien powiedzieć. Czuł się strasznie źle.
-Znasz go Ralgi?- zainteresowała się Glori taksując Fiana wzrokiem.
-To mój młodszy brat- odpowiedział przykładając dłoń do ust.
-Witaj Fian...- Dziewczyna, która jeszcze niedawno siedziała mu na kolanach wysunęła ponętnie dłoń dotykając chłopięcego policzka, następnie poczęła ześlizgiwać dłoń po jego szyi w dół.
Ralgi nie odrywał oczu od posuwającej się dłoni. Patrzał w skupieniu z powagą na twarzy.
Fian zaczerwienił się cofając przed natrętną ręką. Dziewczyna pisnęła z rozkoszą.
-Jaki nieśmiały! Całkiem inny od brata!
Fian poczuł, że zderza się ze ścianą. Kobieta zachichotała kładąc mu dłonie na piersi.
-Nie bój się Fian...Lolit będzie dla ciebie delikatna.- Wsunęła dłoń pod jego bluzkę.
Tego było już jednak za wiele. Chłopak odepchnął ją z taką siłą, że ta aż upadła. Glori ryknęła śmiechem. Ralgi parsknął cicho wodząc po nim piwnymi oczyma:
-Nie ruszajcie go. Jest niedoświadczony. To jeszcze dzieciak.
Lolit poderwała się szybko z podłogi.
-Jeszcze nikt nie oparł się moim zalotom! Co jest z tym małym?!
-Łapy precz małpo!- warknął cały się trzęsąc.
Dziewczyna wyprostowała się oburzona:
-Jak mnie nazwałeś?!
Fian poprawił koszulę dumnie unosząc podbródek.
-Wychodzę. To nie jest odpowiednie miejsce dla mnie. -Posłał bratu przelotne spojrzenie.
Kiedy znikł Glori nachyliwszy się nad mężczyzną zapytała:
-Ile ma lat ten skarb?
-Szesnaście...
-Hym...Nieletni...Miałybyśmy kłopoty, gdyby ktoś się dowiedział...
Ralgi zaczął zapinać koszulę.
-Idziesz sobie?
-Tak szybko?! Nie...
Uśmiechnął się do nich wstając.
-Mam coś ważnego do załatwienia drogie panie. Zobaczymy się później.- Ucałował każdą w czoło wychodząc.

Fian ignorował wołanie brata, aby ten na niego zaczekał. Szedł szybko, oddychając ustami i płonąc przy tym ze wściekłości. W pewnej chwili poczuł silną dłoń na swoim ramieniu.
-Stój wreszcie!
Chłopiec strącił rękę łapiąc go za kołnierz:
-Przyszedłem po swój naszyjnik! Oddawaj go!
Ralgi ujął jego nadgarstki:
-Już sprzedałem. Tak będzie najlepiej. Naszyjnik należał do rodziny twojego ojca...
-Ty...- zawarczał- Jak śmiałeś?! Przecież mówiłem, że sam się tym zajmę!
-To niebezpieczne. Pomyśl. Młodzieniec o pięknych, elfich rysach twarzy sprzedaje naszyjnik należący do rodziny Gerlando...
-To była pamiątka po matce! -Skręcał ręce próbując się wyswobodzić.
-Nie bądź taki sentymentalny...Moja matka już ci nie wystarcza?- Coś dziwnego było w jego głosie.
Fian odwrócił wzrok marszcząc czoło.
-To nie o to chodzi, ale ty i tak nie zrozumiesz. Tępak!- Z całych sił się wyszarpnął.- Wracaj do swoich lolitek. Wybacz, że zakłóciłem sielankę.
Ralgi oparł się o drzewo.Jego twarz przybrała spokojnego wyglądu.
-Twoje przeprosiny nic tu nie pomogą. Już się tak nie rozpalę...-Łypnął na niego dyskretnie.
-Daruj sobie te teksty. Nie chcę tego słuchać... Acha...-Odwrócił się ponownie do niego:- Oddaj pieniądze.
-Nic z nich nie ubyło.- Wsunął rękę do kieszeni wyciągając okazały mieszek dzwoniących monet.
Fian wysunął dłoń nadal z obrażoną miną. Ralgi uśmiechnął się przechylając głowę.
-No, co z tymi pieniędzmi?- zirytował się -Mam może jeszcze o nie poprosić?
-Odprowadzić cię do domu?
-Nie idę tam. Zamierzam odkupić mój naszyjnik.- Odebrał pieniądze.
-Co?
Ale on odwrócił się gwałtownie zmierzając w stronę gwarnego jarmarku.
-Nie bądź głupi!- zawołała za nim- Wracaj tu gówniarzu! W tej chwili...
Fian pomachał mu bezczelnie nie odwracając się w ogóle.

Przetrząsał cały jarmark w poszukiwaniu naszyjnika. Gniew wciąż w nim buzował.
-Za, kogo on się uważa! Myśli, że może za mnie decydować. Starszy braciszek się znalazł! Niech go licho!- Przed oczami stanęły mu tamte kobiety. Poczerwieniał na twarzy wbijając boleśnie palce w woreczek pieniędzy.
W pewnym momencie zastygł w bezruchu dostrzegłszy znajomy, fioletowy blask kamienia. Przecisnął się przez gromadę ludzi z ulgą zatrzymując przed naszyjnikiem wdzięcznie spoczywającym na jedwabnym materiale. Już miał wyciągnąć po niego rękę, kiedy ktoś go ubiegł. Naszyjnik spoczął na dłoni okrytej czarną rękawicą.
Fian przełknął ślinę.
-Eee...Przepraszam pana bardzo...- zagaił utkwiwszy w nim wzrok.
Mężczyzna nawet na niego nie spojrzał.
Chłopiec chrząknął znacząco, lecz nie zadziałało.
Wyciągał szyję próbując dostrzec twarz, którą przesłaniały ciemne, długie pukle.
-Proszę pana? Zamierzałem kupić ten naszyjnik...-Brzdąknął monetami.- Czy już go pan obejrzał?
Dłoń zacisnęła się wokoło kamienia.
-Byłem pierwszy...- szepnął niepewnie wpatrując się w jego dłoń.
Mężczyzna wyciągnął z pod płaszcza dwa razy większy mieszek pieniędzy rzucając w kierunku handlarza.
-Nnie...-jęknął chłopak czując mrożący chłód.- To mój naszyjnik! Nie może pan go sobie tak po prostu kupić! Zaszła pomyłka...- Uderzył otwartą dłoń w blat stołu przybliżając twarz ku zaskoczonemu handlarzu- Ten naszyjnik został sprzedany bez mojej wiedzy! -Rzucił pieniędzmi w mężczyznę- To pańskie monety! Dał je pan za ten wisior facetowi o...-Zaczął nerwowo opisywać wygląd brata energicznie gestykulując- Zgadza się?!
Handlarz ściągnął brwi zwracając się do możnego człowieka, który odkupił naszyjnik:
-Niech pan wybaczy grubiańskie zachowanie tego szczeniaka. Nie wiem co to za jeden i zapewniam, że to o czym on mówi nie miało miejsca. Jestem uczciwym człowiekiem- Wypiął się obdarowując Fiana pełnym wyższości spojrzeniem, od którego ten dostał czkawki.
-Niech pan nie pieprzy!!!- wrzasnął nie mogąc się opanować.
Mężczyzna w cylindrze uniósł w zdumieniu brwi.
-Wynocha smarkaczu, bo inaczej się z tobą rozprawię!
Fian odwrócił twarz w stronę mężczyzny napotykając uważne spojrzenie fioletowych oczu.
-Panie elfie...- zaczął rzeczowo- Nie jestem żadnym naciągaczem...Ten handlarz to...-I wtedy ktoś przykrył jego usta dłonią przyciskając do swojej piersi.
-A tu go mam...Brat znikł mi z oczu i strasznie się zaniepokoiłem...-Mrugnął do nich- Ma trochę nie po kolei w głowie, więc w ciąż trzeba na niego uważać. Biedne dziecko...Choroba umysłowa naszego ojca spłynęła na to maleństwo. Mam nadzieję, że nie wygadywał jakiś bzdur? Często go wiążę, kiedy ma te ataki...-Pocałował go mocno w skroń.- O znów zaczyna się wierzgać. Lepiej zniknę zanim na dobre się rozkręci...
Ralgi koślawo się skłonił nadal silnie trzymając wyrywającego się brata.
-Spokojnie dzieciak! W domu dostaniesz te swoje ziółka.
Pospiesznie znikł im z pola widzenia ciągnąc za sobą wyrywającego się brata. Dopiero, gdy uszedł z nim spory kawałek, wypuścił.
Fian natychmiast się na niego rzucił z mordem w oczach. Ralgi jednak był szybszy. Zakleszczył jego szyję w żelaznym uścisku. Tylko tak udało mu się go powstrzymać.
-A teraz spokojnie wrócimy do domu- syknął mu do ucha- Dopiero tam się z tobą rozprawię ty mały, wstrętny bachorze!!
Fian wlepił w brata oczy pełne morderczych intencji.


***



Zeno wracał powozem na dwór zaciskając w dłoni wisior należący kiedyś do jego brata. Pamiętał jak Gerlando obiecywał mu, że kiedyś, gdy będzie wystarczająco duży to go dostanie. Tymczasem wisior otrzymała tamta kobieta. Świadomość tego faktu bolała. Utkwił wzrok w jakiś punkt przed sobą przywołując obraz chłopaka,zamierzającego za wszelką cenę dostać klejnot rodzinny. Zeno nie miał żadnych wątpliwości, chłopak był jego bratankiem.
-Wreszcie go odnalazłem. Stało się to szybciej niż przypuszczałem- Wykrzywił usta w mrocznym uśmiechu- Bez wątpienia jesteś tamtym bękartem...Natura obdarzyła cię szczególnym podobieństwem do Gerlando.


***


-Dosyć!!!- wrzasnęła matka uderzając pięścią o stół- Natychmiast się zamknijcie! Mam po dziurki w nosie waszych ciągłych, a ciągłych kłótni!
Fian zacisnął buńczucznie usta:
-Ale mamo...
-Nie ma mamo! Dorośnijcie wreszcie!
-Niech on dorośnie!- parsknął Ralgi- Czasami zachowuje się w taki sposób, że aż mnie ręka świerzbi!
-Jesteście tacy sami! Żadne bardziej rozsądne! W ogóle się nie zmieniliście, a ile to już lat minęło. Czasami odnoszę wrażenie jakbym miała do czynienia z gówniarzami, a nie dorosłymi ludźmi.
-Fian nie jest zupełnie człowiekiem. Może, dlatego jest taki...-posłała mu wyniosłe spojrzenie-, jaki jest.
-Cicho!- Pstryknęła syna w ucho- Już ja się wami porządnie zajmę...Miarka się przebrała. Fian?!
Chłopak podskoczył na dźwięk jej groźnego głosu.
-Ttak?
-Przenosisz się od dzisiaj do pokoju Ralgiego. Już ja was zmuszę do kompromisowego trybu życia.
Zapadło przenikliwe milczenie. Synowie wpatrywali się w nią z oszołomieniem nie potrafiąc wydusić z siebie najmniejszego dźwięku. Kobieta uśmiechnęła się z satysfakcją.
-Żartujesz, prawda?
-Nie Ralgi. To nie żarty. Musicie się w końcu dogadać. Jak byliście mali to mieliście wspólny pokój i nie było tyle sprzeczek. Potrafiliście się wspólnie bawić,dzieliliście się wszystkim. Będziecie się uczyć tego na nowo.
-Protestuję!! Jestem pełnoletni i mam prawo odmówić drogiej mamuni.
-Nie będę z nim w jednym pokoju! Już i tak za dużo obcuję z nim, na co dzień. Muszę mieć własną samotnię!!
Kobieta klasnęła uradowana w dłonie:
-No! Już się ze sobą zgadzacie! Pierwszy postęp.- Po czym zgromiła ich wzrokiem- A teraz odmaszerować!!

-Nie!!! To już przesada! Nie zgodzę się na to! Po moim trupie!- zaprotestował Fian.
Ralgi usiadł z wrażenia.
-Nie ma innej możliwości...Twoje łóżko nie mieści się w drzwiach, a Ralgi ma wystarczająco duże żebyście się oboje zmieścili.
-Prze sa da! Spójrz na nas i powiedz, kogo widzisz?!
Kobieta uważnie im się przyjrzała nie wiedząc, o co mu chodzi.Zapadło ni jakie milczenie.
-Nie rozumiem twojego gwałtownego wybuchu. To twój brat. Nie musisz się niczego wstydzić.
-Nie wstydzę się!!!- Odwrócił twarz w stronę Ralgiego- No powiedz coś Ralgi!!
-To zły...bardzo zły pomysł mamo...- wydusił z siebie kręcąc powoli głową.
-W takim razie niech któreś śpi na podłodze. Nie obchodzi mnie to. Nie będzie żadnych demolek w mieszkaniu. Dobranoc!- Zatrzasnęła drzwi zamykając ich w pokoju.
-Co to ma na demona znaczyć!!!
-Nie wiem, ale zauważyłem ostatnio, Fian, że strasznie przeklinasz.
-To przez ciebie!
-No, no,...jaki pojętny.
Fian oparł się o ścianę stając naprzeciw niego.
- Ona chyba w ogóle nie zauważyła, że dorośliśmy. Wciąż traktuje nas jak dzieci. Trzeba ją jakoś oświecić, bo dalej tak być nie może.
-Najgorsze jest to, że jej się nie da sprzeciwić. Chyba, że życie nam nie miłe...-Zaśmiał się, ale wyszło mu to jakoś żałośnie. Chrząknął milknąc.
-Dobra. Teraz kwestia łóżka. Które z nas na podłodze?
-To...chyba oczywiste, prawda?- Założył nogę na nogę- Łóżko jest moje, więc ja śpię na nim.
-Hym...Chyba zapomniałeś, że w dzieciństwie chorowałem na nerki i nie mogę narażać się śpiąc na podłodze.
-Hym...Chyba dawno już wyzdrowiałeś, nie? Ty podstępny spryciarzu?
-Hym...mieszkam teraz u ciebie, więc do tego czasu taki przedmiot jak łóżko jest wspólne.- zgrzytnął zębami.
-Hym...raczej za dużo sobie pozwalasz i chyba raczej mogę być nie przyjemny.
-Hym...chyba raczej ja powinienem to powiedzieć, że raczej mogę się wkurzyć.
Uniósł do góry brwi:
-A, co? Pobijesz mnie? Ty? Śmiechu warte.- Dotknął czułego punktu Fiana.
-Mogę cię zaskoczyć podczas twego snu. Na twoim miejscu nie zasypiałbym tak spokojnie...
Ralgi zaśmiał się oschle, wstając. Bez słowa podszedł do szafy wyciągając ręcznik.
-Ta noc będzie bezsenna nie tylko dla mnie. Miej to na uwadze.
Obserwował go jak wychodził zamaszystym krokiem w stronę łazienki.

Fian siedział na niewielkim stołku podpierając podbródek i z rozmarzeniem wpatrując się w gwiezdną noc ozdobioną wielkim, jasno świecącym księżycem. Chłodny nocny wiatr dmuchał mu w twarz.
Ralgi leżał w łóżku pochłaniając jakąś książkę.
-Zamknij wreszcie to okno- burknął niespodziewanie.
Fian łypnął na niego niechętnie:
-A to, dlaczego?
-Cholernie zimno się robi.
-Mnie jest dobrze...
Starszy brat zerknął na niego z pode łba:
-Ale mnie nie!
-Twój problem...
Zapadło milczenie. W końcu Ralgi się poderwał i podchodząc do okna zatrzasnął je wracając ze złością z powrotem do łóżka. Fian gapił się tępo w szybę, następnie okno ponownie zostało otwarte.
Palce chłopaka zacisnęły się na okładce książki.
-Fian. Zamknij to okno.- rzucił szybko.
Ten nie odpowiedział.
-Masz w tejże chwili zamknąć to pioruńskie okno! Nie dociera?
-Masz jakiś problem?!- Zasztyletował go wzrokiem.
-No mam!!! Mam do cholery! Jest mi zimno!!
-No cóż...-Uśmiechnął się- Jeśli o to tylko chodzi...
Ralgi zaczął szybko oddychać, a jego palce coraz mocniej poczęły się wbijać w książkę. W pokoju zrobiło się naprawdę zimno, jednak Fian na złość nie zamierzał usłuchać brata.
Ralgi nie podniósł się z powrotem. Bezczelnie zdmuchnął świecę i pogrążyli się w ciemności. Fian był zmuszony zamknąć okno w takiej sytuacji.
Niepewnym krokiem skierował się w stronę swojego posłania,rozłożonego na podłodze tuż przy łóżku Ralgiego. Potknął się o coś po drodze przekląwszy ku uciesze brata.
Mijała godzina, potem następna. Fian nie potrafił zasnąć. W pokoju było naprawdę zimno. Największy jednak chłód ciągnął właśnie z dołu. Chłopak skulił się przyciskając zimny nos do poduszki. Kichnął pociągając nim. Oczy mu zaszczypały, zmrużył je.
Ralgi obrócił się cicho na lewy bok wychylając lekko.
Wyciągnął niepewnie dłoń w stronę dygoczącego chłopca kładąc mu ją na ramieniu. Fian drgnął.
-Eee...chodź do łóżka, bo zamarzniesz.
-Czemu nie śpisz?
-Mi też jest zimno...Ale nie tak jak tobie.
-Mnie nie jest zimno...Co to za pomysł? Ja jestem przyzwyczajony do zimnego, rześkiego powietrza.
Ralgi uśmiechnął się cofając rękę.
-Rzeczywiście..., aż drżysz z uniesienia.
Elf zacisnął usta marszcząc nieszczęśliwy czoło. Tak pragnął znaleźć się pod ciepłą pierzyną. Duma jednak mu na to nie pozwalała, aż łza ze zgryzoty zakręciła się w oku.
Ralgi znał go na tyle dobrze, że mógł prawie czytać w jego myślach.
Podniósł się trochę odgarniając kołdrę.
-Choć Fian.
-Spadaj.
-Nie bądź głupi. Matka będzie wściekła, jak cię zastanie na podłodze, chyba nie chcesz dłużej ze mną dzielić pokoju, co?
Zamrugał oczami siadając prosto.
-Dobra. Niech będzie, ale się bardzo posuń.
-Dobrze...-odpowiedział z udawaną powagą.
Fian poczuł się jak w raju. Przyłożył do warg kołdrę wdychając wspaniały zapach.
Ralgi uśmiechnął się odwracając ku niemu głowę. Przypomniały mu się chwile, kiedy w dzieciństwie razem spali. Przypomniał sobie bitwę o kołdrę, którą ciągnęli każdy w swoją stronę. Ralgi zawsze wygrywał, po czym łaskawie nakrywał płaczącego brata nie mogąc mu jej odebrać na długo. Fian wzbierał w nim silną potrzebę opiekuńczości.
Przysunął się do niego następnie objął pod kołdrą przyciskając jego plecy do swojej piersi.
-Ralgi...- ostrzegawczo szepnął.
-Tak szybciej będzie nam ciepło.
Fian odbierał go wszystkimi zmysłami. Jakaś zniewolona siła nie pozwoliła mu powiedzieć stop. Usta brata były tuż przy jego szyi, czuł jego oddech na karku...Ciepły i nie z miernie głęboki.
Szybko zapomniał o złości na niego, było mu tak dobrze...
Przyłożył dłoń do obejmowanej go ręki przytrzymując. Odpowiedzią były usta Ralgiego na jego szyi. Fian otworzył szeroko oczy wstrzymawszy przez moment oddech.
-Coś się stało?- zapytał Ralgi.
Fian poczerwieniał:
-Nic. Przez moment wydawało mi się, że kichnę.
-Jeszcze ci zimno?
-Nie...już nie.
-Ale drżysz...
-No..., bo trochę mi jeszcze jest. -Przełknął ślinę zastanawiając się, co powie, lecz Ralgi milczał.Odetchnął z ulgą głęboko zażenowany swoim zachowaniem.
Fian nie miał pojęcia, jakim cudem udało mu się zasnąć.












 


Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 22:28:25
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

An-Nah (Brak e-maila) 13:08 02-11-2004
Weszłam tak rpzypadkiem i zaczęłam czytać... powiem ci, ze nie jest zle - masz pomysl na cala fabule i choc widac, ze jestes albo mloda (odezwala sie emerytka XD), albo dopiero zaczyasz pisac, zapowiada się, że kiedy się wyrobisz, bedziesz naprawde niezła. Narazie dominują u ciebie dialogi, i to czesto zbyt przeciągane, alb brak rażących błędów stylistycznych i \"kwiatków\" - to chyba oznaka talentu? Aaaa, i nie mów, ze rpzynudzasz - monopol na przynudzanie na TCD mam ja XD
sintesis (Brak e-maila) 22:34 02-11-2004
czekam na ciag dalszy bo coz innego mam rzec... zaciekawilas mnie i nie moge sie doczekac juz kolejnych czesci i informacji jak potocza sie losy bohaterow ktorych juz zdazylam polubic a to u mnie rzadkosc
Asou (Brak e-maila) 16:03 07-11-2004
Tio było cudowne ja chciem ciąg dalsi!!!!!!
Taur (Brak e-maila) 15:57 15-11-2004
Świetny pomysł na opowiadanie a do tego bardzo miłe stylistycznie, dopracowane. Nie mogę dodać nic więcej prócz tego że czekam na ciąg dalszy.
Kirika (kirika8@op.pl) 22:37 27-12-2004
Dzięki!!!!! To strasznie miłe! wiem, że mam trochę język poplątany i ubogie słownictwo, ale będę się starała pisać jak najlepiej, obiecuję! Dziękuję!!!smiley smiley)))))) ;*
Tanya Queen (tanya@megapolis.pl) 18:44 12-04-2005
oki, to kiedy następna część???
Aska Hime (aska_hime@wp.pl) 23:00 25-11-2005
Ranyyyyyy jeeeeeeeszzzzczzzzeeeeee!!! bo bede smedzic! błagam o jeszcze.. ludziu pisz tego opka predzej bo fajny jest, chce przeczytac wiecej zaciekawilo mnie to to.. pisz bo bede jeczec i cie zanudze nyo! heh, skonczylam! hmm..
Katarina (Brak e-maila) 22:24 14-03-2006
Autorka chyba już tu nie zagląda, a szkoda, bo opowiadanie mimo paru błędów było naprawdę ciekawe ^^. Chętnie przeczytałabym dalsze części.
Kirika (Brak e-maila) 22:20 27-05-2006
Napisałabym, ale nie stety coś nie tak z moją pocztą i nie mogę przysyłać smiley Mnie też chce się wyyyyyć
Neni (nittro@o2.pl) 11:22 13-01-2007
naprawde dobre musze powiedziec.I mam prozbe jak mozesz to pisz szybko bo ciekawi mnie reszta.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum