The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 29 2024 10:24:04   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Pieśń dla Kruka 3
***




-Czy masz nóż?-mruknął Jano.
Kruk dosłyszał złość w jego stłumionym głosie. Obserwował go, rozciągając w uśmiechu osłonięte czarnym wąsem wargi. Jano klęczał nad potokiem i płukał namydlone włosy. Pełne gracji linie jego ciała uwydatniała jego własna flanelowa koszula. Spod niej wystawały gładkie jasne łydki o naprężonych mięśniach.
-Mam-odparł Kruk.
-To dobrze. Zetnij ten kołtun.
-Mam lepszy pomysł.
-Zgolić włosy?-zapytał Jano. -Zgoda!
Nie tylko usłyszał, ale i wyczuł śmiech Kruka, gdy uklęknął obok niego na porośniętym mchem gruncie. Otarł się piersią o plecy Jano i wsunął palce w namydloną masę włosów.
-Nie miałem zamiaru zmuszać cię do mycia mojej głowy.
-Ręka wciąż cię boli, prawda? Niech odpocznie. Chcę ci tylko pomóc.
-Odkąd wyłowiłeś mnie z zatoki, nic nie robiłem, tylko leżałem i odpoczywałem-zaprotestował.
-Trwało to całe trzydzieści godzin-zauważył ponuro Kruk. -Cóż za lenistwo. Będę musiał złożyć na ciebie skargę w biurze turystycznym.
-Ale...
-Sza-huknął Kruk. - Uwielbiam długie włosy. Pozwól, że się nimi pobawię.-Przytrzymał Jano głowę tak, by ten nie mógł jej obrócić, gdyż zobaczyłby gorejące czerwienią policzki Kruka.
Na to Jano nie mógł znaleźć odpowiedzi. Zbył pochłaniał go dotyk wielkich, lecz delikatnych dłoni, masujących skórę jego głowy. Poczuł dreszcze.
-Zimno ci?-zapytał Kruk z troską.
-Wszystko w porządku -odparł szybko zielonooki, tłumiąc kolejne drżenie.
To nie była prawda. Nie było mu zimno, choć miał na sobie tylko dwie warstwy odzieży-wszystko pożyczone od Kruka. Miękka bawełniana koszulka utrzymywała ciepło ciała, a gruba flanelowa koszula chroniła przed podmuchami wiatru, który chwilami docierał aż do granicy lasu. To dotyk Kruka wzbudzał w nim drżenie, a nie chłód.
-Pospieszę się-obiecał.
Jano powstrzymał się od wyjaśnień. Milczał. Bał się otworzyć usta, by nie westchnąć z rozkoszy.
Mój mózg chyba naprawdę leży na dnie zatoki, pomyślał niechętnie. Mózg tak, ale końcówki nerwów nie...
"Myśl o Kruku jak o jednym ze swoich braci." Jano próbował zastosować się do własnej, tak znakomitej rady. Nie podziałało. Bracia dotykali jego włosów tylko po to, by za nie pociągnąć. Nigdy nie masowali jego głowy takimi zmysłowymi ruchami.
"Więc myśl o Kruku jak o swoim fryzjerze. On ciągle dotyka twoich włosów." Jano spróbował tak myśleć. Bez rezultatu.
Kruk był... Krukiem. Najbardziej intrygującym ze wszystkich mężczyzn, jakich zielonooki spotkał. Pod szorstką powierzchownością krył się człowiek zdolny do czułości, śmiechu i tego milczenia, które sprawiało, że Jano czuł się spokojny.
Czuł, że Kruk jest mężczyzną zmysłowym, takim, który sprawiłby, że rozkosz rozpaliłaby jego ciało jak pochodnię. To powinno Jano przestraszyć. A tak starał się unikać rozczarowań, a na tym polu niewątpliwie poniesie klęskę. No i te jego blizny... Każdy na ich widok odwracał wzrok z obrzydzeniem, on sam nie mógł znieść ich widoku. Jak mógł więc liczyć na cokolwiek ze strony kogo innego? Poza tym nie mógł zapominać o swojej "inności"...
I nagle znalazł się głęboko pod wodą. Obudził się nagi w ramionach nagiego mężczyzny. Krótko mówiąc miał może minimalną, a jednak szansę, by zainteresować sobą Kruka. I co z tego wyszło?
On tylko okrył Jano kocem.
Przygryzł wargi i wbił w mech smukłe palce tak, że aż zbielały mu kostki. Musi pogodzić się z myślą kim jest i kim nie jest, i ułożyć sobie życie, najprawdopodobniej samotnie.
Strumienie chłodnej piany ściekały do potoku i znikały natychmiast. Na twarzy Jano pozostały resztki piany, które szczypały w oczy. Bezskutecznie ocierał policzki, rozgniewany, że stacza walkę o szacunek dla samego siebie. Przecież wiele mógł zaproponować mężczyźnie. Potrafił prowadzić inteligentną rozmowę, świetnie gotować, nieźle sprzątać, rozpoznawać stwory, które pełzały lub pływały u wybrzeży całego świata. Był zdrowy, miał ładne zęby, kochał dzieci i zwierzęta, i miał poczucie humoru. Więc dlaczego lista tych cnót wpędzała go w depresję?
Jano westchnął i poruszył się drżąc nerwowo, jakby próbował uciec przed własnymi myślami.
-Nie ruszaj się, bo mydło dostanie ci się do oczu.
-Przecież i tak ledwie widzę-mruknął, znów ocierając twarz.
-Przepraszam-wymruczał Kruk. -Wiedziałem, że nie powinienem się pchać z moimi niezgrabnymi łapami. Świetnie sobie radziłeś beze mnie.
Jano chwycił go za nadgarstki i przytrzymał.
-Nie przerywaj. Proszę. To cudowne uczucie - powiedział odwracając głowę, by móc spojrzeć na Kruka.
To był błąd. Opalona skóra, ostre czarne linie wąsów i brwi... wszystko to uderzyło w niego jak seria ciosów i odebrało oddech. Westchnął, próbując wytłumaczyć olbrzymowi to, czego sam nie rozumiał.
-Nie wiem, czemu jestem taki opryskliwy. Przypuszczam, że mój dobry nastrój utonął w zatoce razem z mózgiem. Przepraszam.
Kruk spojrzał na zalaną pianą twarz Jano. Wilgotne rozchylone wargi miały ten sam, może o ton jaśniejszy malinowy kolor, co sutek, który widział niedawno. Gdy sobie to uświadomił, poczuł, jak nieposłuszne ciało ogarnia fala podniecenia. Powoli zaczynał się przyzwyczajać do tej irytującej reakcji. Zastanawiał się, co by się stało, gdyby byli teraz nadzy. Pewnie nic, ale pomarzyć można. (=^.^=)
Natychmiast odsunął od siebie tę myśl. Zbyt wiele cierpiał z powodu kogoś, kto nie był mu przeznaczony. Nie miał zamiaru zaczynać wszystkiego od początku. Jano znalazł się tu przypadkiem, nie z wyboru. W normalnych okolicznościach nigdy by się nie zgodził na wspólne spędzanie czasu z takim człowiekiem, jak on. Jeśli zielonooki miałby jakiś wybór. Sztorm odebrał mu tę możliwość i zmusił do pobytu z Krukiem w Zatoce Totemu. Gdyby Indianin wykorzystał to i jego wdzięczność, która łagodziła spojrzenie wspaniałych oczu Jano, znienawidziłby samego siebie. Kiedy minie burza, odwiezie go do Masset. Staną na przystani, podadzą sobie dłonie i uśmiechną się na pożegnanie, niczym para ludzi, którzy normalnie nigdy by się nie spotkali.
-Kruku?
Uśmiechnął się smutno, wysunął dłoń z włosów Jano i sięgnął po ręcznik. Z niezwykłą delikatnością przytrzymał mu głowę i otarł z twarzy pianę.
-Zakryj oczy, a ja spłuczę ci włosy.
Jano chciał zaprotestować, lecz umilkł. Miał też ochotę spytać, czy to przez niego jest taki smutny; zrezygnował jednak. Przynajmniej taki miał zamiar, do chwili, gdy usłyszał własny głos:
-Coś się stało? - zapytał, powstrzymując na chwilę dłoń Kruka.
-Nic nowego-odparł z prostotą. -I nic naprawdę złego. Odwróć się. Jeśli mydło dostanie ci się do oczu, będziesz płakać.
-I bez tego mam ochotę płakać, ale nigdy tego nie robię-oznajmił młodzieniec, wpatrując się w ciemne oczy Kruka.
Czubkiem palca lekko musnął koniuszek jego nosa.
-Po wczorajszych przejściach masz w sobie jeszcze sporo adrenaliny.
Delikatnie, choć stanowczo odwrócił chłopaka. Szybko spłukał mydło z jego włosów, nie próbując dłużej zachwycać się ich zmysłowym ciężarem. Polał je najpierw zimną wodą z potoku, potem ciepłą z wiadra, podgrzanego na palniku.
Jano westchnął głośno.
-Cudowne uczucie.
Kruk uśmiechnął się, zmywając ostatnie ślady piany. Mokre włosy chłopca zdawały się być niemal czarne, a jednak lśniły iskrami złota i mahoniu. Zastanawiał się, jak wyglądałyby w słońcu. Czy te długie pasma były rudobrązowe czy cynamonowe? Czy były proste jak jego, czy owijałyby się kusząco wokół palców?
Klnąc w duchu, Kruk starał się przestać o tym myśleć. Wycisnął wodę z włosów Jano i zaczął osuszać je ręcznikiem. Wydawały się bardzo miękkie i śliskie, lśniące jak mokry jedwab.
-Sam to zrobię- powiedział zielonooki, czując się winny, że sprawia tyle kłopotu. - Przybyłeś tu szukając samotności, a nie żeby pracować jako fryzjer.
-Zaczekam na ciebie przy brzegu. Lubisz małże?
-Nie. Uwielbiam małże. To coś zupełnie innego.
Kruk wyszczerzył zęby.
-Na surowo?
Jano opuścił ręcznik i uniósł głowę. Twarz miał zarumienioną, a oczy połyskiwały niczym słońce przez mgłę.
-Surowe małże? - spytał ostrożnie, niepewny, czy dobrze zrozumiał wielkoluda. Lubił małże, ale nigdy nie zdołał się zmusić, by zjeść je na surowo.
-Uhmm - mruknął Kruk.
-Czy to było uhmm-tak czy uhmm-nie? - zapytał.
-Po prostu: uhmm. -Kruk roześmiał się. -A może potrawka z małży i surowe ostrygi na przystawkę?
-Dobry pomysł-Jano oświadczył pospiesznie i schował twarz w ręcznik. Po chwili zapytał: -A czy są dobre?
-Ostrygi?
-Małże.
-Na surowo?-spytał niewinnie Kruk.- Nie wiem. A są?
Jano znieruchomiał, słysząc w głosie Kruka nutkę rozbawienia. Podniósł głowę i spojrzał badawczo na swojego rozmówcę.
-Czy przypadkiem nie znasz moich braci? Przez całe lata prowadziłem z nimi takie rozmowy.
-Byli dobrzy?
-I surowi!
-Więc nie byli małżami. -Kruk błysnął zębami w uśmiechu.
-Och, ratunku-jęknął Jano, zasłaniając twarz ręcznikiem.
-Myślałem, że nie chcesz mojej pomocy-odparł, odbierając mu ręcznik.
Jano mruknął coś w odpowiedzi. Usłyszał za to śmiech Kruka. Zanim skończył go czesać, on również się śmiał. Stał cierpliwie, a Indianin z zadziwiającą łagodnością rozczesywał wilgotne sploty. Grzebień w jego dłoni wyglądał jak zabawka dla lalek. Niesamowite, by silny potężny mężczyzna potrafił czesać w tak delikatny sposób.
-Warkocz?-zapytał.
-Nie, bo nigdy nie wyschną. Nie pożyczysz mi noża?
-Nie. A może przynieść suszarkę?
-Jasne. I zrobić manicure, jeśli można-odparł Jano złośliwie, przekonany, że Kruk znów się z nim drażni.
-Nie znam się na lakierach do paznokci. Landrii ich nie używa.
Głos Kruka zmiękł naglę przy słowie "Landrii" i to powiedziało Jano więcej niż cokolwiek innego.
-Jan rozumiem, ten anioł należy do gatunku tych bezskrzydłych, dwunogich i chodzących po ziemi.
Uśmiechnął się.
-Wciąż mi to powtarzała. Ja jednak nigdy w to nie uwierzyłem. -Pogładził dłonią włosy Jano. -Powinienem pomyśleć o tym już wczoraj.
-Byłeś zbyt zajęty ratowaniem mnie, by myśleć o aniołach.
-Miałem na myśli skrzynkę.
-Nie rozumiem.
-To nie drocz się ze mną. -Delikatnie pociągnął za mokry kosmyk włosów chłopca. -Zeszłego lata Landrii zostawiła na łódce parę swoich rzeczy. Przypomniałem sobie o tym dopiero teraz.
Jano zastanawiał się nad dwoma rzeczami. Po pierwsze, jakim sposobem mogą mu się przydać kobiece rzeczy, po drugie, czy Landrii była tylko turystką, tak jak on - dziś przebywającą tutaj, a nie wiadomo gdzie we wrześniu. Czy raczej Kruk kochał Landrii i stracił ją pod koniec lata? Czy Landrii miała zamiar wrócić? Czy dlatego zostawiła na łódce swoje rzeczy?
I czy między innymi dlatego Jano nie pociągał Kruka?
Przygryzł wargę, by powstrzymać cisnące się do ust słowa. Gdyby Kruk chciał, by Jano dowiedział się o Landrii, obeszłoby się bez niedyskretnych pytań typu: Czy była twoją żoną? Czy wciąż jesteście małżeństwem? Kochacie się? Jesteście zaręczeni? Kim jesteś, Carlsonie Kruku? Dlaczego twój smuuek i twój śmiech sprawiają, że mnie samemu chce się śmiać i płakać?
Jano przyglądał się jak Kruk wkłada do wiadra szampon i resztę drobiazgów. Każdy jego ruch był pełen siły i dziwnego piękna. Przypominał falę przypływu, energię płynną i nieskończoną, delikatną i pełną mocy. Zwykle męska siła niesłychanie go denerwowała niż fascynowała. Ale Kruk był inny...
-Gotowy? - zapytał, podnosząc wiadro.
Jano odwrócił się i ruszył bez słowa przez poszarpany wiatrami, owiany mgłą cedrowy zagajnik. Szedł w stronę skalistego wybrzeża, gdzie morze spotykało się z lądem. Porośnięta trawą i ledwie widoczna ścieżka była starsza niż strzelające ku niebu drzewa. Zastanawiał się, czy rodzina Kruka pochodzi z zapomnianej wioski, której surowe cedrowe chaty i dzikie totemy z wolna ogarniał wskrzeszony ponownie las. Czy to jego przodkowie wurzeźbili te niesamowite wizerunki, które stały nad morzem niczym skamieniały ludzki krzyk?
-Ostrożnie-zawołał Kruk, podtrzymując Jano, który potknął się o wystający głaz. -Będziemy musieli podwiązać ci skarpety.
Jano spojrzał na swoje stopy. Tenisówki przetrwały kąpiel w zatoce, a potem suszenie w kuchence. Lecz Kruk zapomniał o skarpetkach. W rezultacie miał na nogał parę jego wełnianych skarpet. Podwijał je, lecz wciąż opadały. Podobnie jak koszula, oczywiście również należąca do Kruka. Mankiety zasłaniały Jano dłonie, a z tyłu materiał opadał poniżej kolan.
Westchnął. Pobyt na wyspach sprawił, że wyglądał niczym clown z podupadającego cyrku. Brakowało mu tylko ostrego makijażu i wymalowanego uśmiechu.
Obserwowanie Kruka nie poprawiało mu samopoczucia. On wyglądał podobnie jak ta kraina. Idealnie pasował do tego miejsca i czasu, jakby przebywał tu od zawsze, jakby był częścią dzikiej doskonałości wysp. Jano był przybłędą, a on mgłą, surowymi górami, wiatrem i dzikim morzem. Wszystko to tkwiło w jego oczach, sile i milczeniu.
Drżąc od tych myśli młodzieniec roztarł dłońmi ramiona. Świadomość, że Kruk nosił niedawno tę samą koszulę, którą on teraz miał na sobie, też nie uspokajała. W Kruku nie było nic uspokajającego. Chociaż to niezupełnie prawda. Nic w życiu Jano nie wydawało się tak spokojne jak te chwile, gdy usypiał w jego potężnych ramionach. Nigdy nie czuł się bezpieczniejszy, bardziej otoczony opieką.
Kruk obejrzał się przez ramię i zobaczył, że Jano drży i rozciera ręce. Zmarszczył brwi; obawiał się by młody topielec nie dostał gorączki. Odsunął ostatnią iglastą barierę między sobą a plażą i skinął na Jano. Gdy przechodził obok, przyjrzał mu się z uwagą. Poza tym ogromnym smutkiem, jaki czasem dostrzegał na jego twarzy, nic mu chyba nie dolegało.
-Zaczekaj-rzycił, odsuwając cedrową gałąź. Jano odwrócił głowę.
-Coś się stało?
Wstrzymał oddech, gdy mężczyzna jedną dłoń położył na jego ramieniu, a drugą na czole. Zapach cedrowych igieł drażnił nozdrza. Wiedział, że od dziś ten zapach zawsze będzie mu przypominał te chwile i bliskość Kruka.
-Drżałeś-powiedział łagodnie. -Ale myślę, że wszystko w porządku. Nie ma śladu gorączki.
...Z pewnością jej dostanę, jeśli będziesz mnie dotykał...
Jano odpędził tę myśl nim zdążyła się zamienić w słowa. Doświadczenie nauczyło go, że lepiej nie ryzykować i nie narażąć się co najmniej na kpiny a w najgorszym przypadku na bicie.
-Nic mi nie jest - zapewnił z determinacją i odsunął się od Kruka w obawie, że zadrży znowu, reagując na jego bliskość. -Szczerze mówiąc, jestem wręcz obrzydliwie zdrowy. Żadnych kaprysów, niedyspozycji, żadnej interesującej bladośći. Po prostu czerstwy amerykański chłopak. Potrzeba jeszcze tylko kapelusza w kratkę, lakierków i szczeniaka ogryzającego mi kostki.
Kruk usłyszał gorycz, która brzmiała w pozornie ironicznych słowach Jano. Spojrzał na niego i zastanowił si, co takiego przeżył, że nie docenia samego siebie. Trzeba być chyba ślepym, żeby nie ulec jego wdziękom. Gęstwina jedwabistych włosów otaczała twarz. Zieleń flanelowej koszuli sprawiała, że skóra lśniła perłowa macica na słonecznej plaży. Oczy odbijały zieleń materiału i lasu. Zmieniał je usrebrzając emocjami, tak jak wiatr zmienia powierzchnię morza. Nawet szeroka koszula nie mogła ukryć kształtu pięknie sklepionej klatki piersiowej, wąskich bioder, zgrabnych łydek i kostek, które wydawały się niezwykle szczupłe ponad jego zwiniętymi skarpetami.
Obserwując Jano na tle dziewiczego lasu, Kruk powoli godził się z myślą o swojej częściowej odmienności. Zaczynał akceptować swoje zafascynowanie tym młodym chłopcem i co dziwne, było my z tym dziwnie lekko i dobrze. Miał ochotę zdjąc z niego całą tę szorstką odzież, okryć satyną, natrzeć olejkiem, pieścić... Chciał mu dać rozkosz równą odwadze i determinacji, którą dostrzegł, gdy, posłuszny instynktowi przetrwania, pokonywał zmęczenie. A potem zrezygnował z walki i oddał się pod jego opiekę, ufając mu jak nikt inny, nawet bardziej niż Landrii.
Emocje przepłynęly przez Kruka niczym powiew wiatru przez cedrowy las, poruszając w nim wszystko i pozostawiając niepokój. Przez zmrużóne oczy obserwował, jak Jano idzie po śliskich kamieniach w stronę belki przywiązanej do starych, przegniłych pali wbitych w piasek. Prowizoryczna keja kołysała się na falach. Jano nie miał doświadczenia i nie wiedział, jak belka zareaguja na jego ruchy. Kilka razy niewiele brakowało, by spadł.
Młodzieniec stanął na brzegu i nieufnie spoglądał na podskakującą belkę. Przesunął dłonią po włosach, zawahał sie i wzruszył ramionami.
-Nie warto było- mruknął i odwrócił się.
-Czego nie warto?
-Suszyć włosów. Potknę się na tej belce i wpadnę do zatoki-stwierdził zrezygnowanym głosem. Znowu zadrżał, tym razem z powodu wiatru. -Chociaż z drugiej strony może warto było spróbować, choćby dla dżinsów. Wyschły już? -dodał, spoglądając na Kruka.
-Powinny.
-Obawiałem się, że tak powiesz.
-Zaczekaj -powiedział mężczyzna chwytając go za ramię. -Przyniosę ci dżinsy. I chustkę -dodał, gdy wiatr rozwiał włosy Jano, zamieniając je w wilgotną, jedwabistą chmurę.
Kilka pasemek dotknęło jego twarzy. Wydawały się chłodne i pachniały słodko w słonym powietrzu.
-Boisz się, że znów będziesz musiał mnie wyławiać? - spytał Jano z kpiną i spojrzał na belkę.
Coraz bardziej pogodzony z wszystkim Kruk poczuł, że krew w nim wrze na wspomnienie nagiego Jano, którego wycierał i otulał kocem. Mrucząc pod nosem, by uciszyć nieposłuszne myśli, przeszedł po belce do "Czarnej Gwiazdy". Po chwili wrócił z dżinsami, wciąż jeszcze ciepłymi po suszeniu nad kuchenką i jasną, zielono-niebieską hustką. Jano tylko raz spojrzał na delikatną tkaninę i wiedział, że chusta należała do Landrii.
-Nie-odsunął jego dłoń. -Mógłbym ją zniszczyć. -Przyglądał się pięknym, zielono-niebieskim pasmom i przysz ła mu do głowy ponura myśl. -Założę, się, że oczy Lanrdii są tego samego koloru.
Kruk uniósł brwi.
-Skąd wiesz?
Jano westchnął.
-I jest blądynką. Zgadza się? Mała, drobna, pełna gracji, wiotka, z figurą, która może złamać serce każdego mężczyzny, uśmiechem sugerującym namiętność i wrażliwość?
-Jesteś czarownikiem? -spytał, tylko częściowo żartując.
-Jeśli by tak było, Landrii stałaby się już ropuchą -mruknął pod nosem.
-Co?
-Nic -odparł pogodnie. Wziął dżinsy i rozejrzał się, na czym można ru usiąść i co nie byłoby mokre. Wymruczał jedno z ulubionych przekleństw braci. Życie nie było sprawiedliwe. Żeby włożyć dżinsy, nie mocząc ich przy okazji, musiałby podskakiwać najpierw na jednej, potem na drugiej nodze. Wyglądałby mniej więcej tak elegancko, jak prosię na wrotkach. A tymczasem Kruk patrzyłby i śmiał się z niego pogardliwie pod nosem.
Jano przeszukał w pamięci używany przez braci słownik epitetów. Znalazł kilka rzeczywiście zachwycających wyrażeń i wymówił je w duchu. Wreszcie, odpręzony, uśmiechnął się. Zawsze wiedział, że bracia do czegoś się przydają.
-Poczekaj -rzucił Kruk, uświadamiając sobie kłopoty Jano, gdy próbował utrzymać się na jednej nodze na śliskich kamykach plaży. -Oprzyj się o mnie.
Zawahał się, a potem wzruszył ramionami. Kruk miał go nagiego w łóżku i nawet palcem nie kiwnął. Nie zrobi na nim wrażenia, jeśli oprze swoją pupę o jego uda.
Niestety oparcie na Kruku nie wystarczyło do wykonania zadania. Dżinsy prawdopodobnie zbiegły się w praniu. A teraz nie sposób było ich włożyć. Najlepszą metodą było wbijanie się w nie. Tenisówki zaczepiały się o ciasne nogawki i Jano rzeczywiście musiał się nieźle namęczyć.
Jak długo potrafił, Kruk cierpliwie znosił ocieranie się zgrabnych pośladków Jano o swoje uda. W końcu objął chłopca ramieniem i przytrzymał mocniej w nadzieji, żę nie będzie musiał się tak miotać. Częściowo zamiar się powiódł, z drugiej strony Jano z konieczności oparł pierś o jego przedramię. Kruk nie był pewien, czy ma się cieszyć, czy żałować swojej propozycji pomocy.
Zmysłowe wspomnienia pojawiły się w jego umyśle, niczym ławica łososi w tajemniczym mroku morza. Z trudem tłumiąc jęk, Kruk odwrócił się tak, by Jano mógł oprzeć się raczej na jego biodrze biż udach. Szybkoś i intensuwność, z jaką nadeszło podniecenie, zaskoczyły go zupełnie. Powtarzał sobie, ż nie jest już nastolatkiem, by tracić zmysły z powodu czyjejś urody. Już dawno przestał miewać przypadkowe, niekontrolowane erekcje, znał swoje potrzeby, wiedział kiedy nad nimi zapanować, a kiedy ulec. A teraz chwila zdecydowanie nie była odpowiednia by ulegać, a poza tym chłopiec na pewno pomyślałby, żo oprócz tego, że trafił na barbarzyńcę, to jeszcze na zboczeńca!
Nawet pobieżna analiza sytuacji dowodziła, że Jano jest wobec niego bezbronny. Wiedzieli o tym oboje. Był od niego silniejszy, znał te ziemie, znał morze, wiedział, jak można tu przeżyć. Ocalił mu życie. On był zwykłym turystą szykającym przygód. I zdawał sobie sprawę, co zawdzięczał swemu wybawcy.
Właśnie z tego powodu Jano był bezbronny. Gdyby Kruk poprosił, najprawdopodobniej oddałby się mu, swój wstyd, żal i opory zachowując dla siebie. Carlson widział to w jego oczach, gdy spoglądał na niego ukradkiem, z podziwem bliskim nabożnej czci. A może tylko z lękiem? Czy dlatego czasem drżał? Czy instynktownie wyczuwał to, co on uświadomił sobie w tej chwili?
Kruk pragnął go tak mocno, że z trudem nad sobą panował. Ocalił Jano życie, a teraz jakaś dzika, nieopanowana część jego natury upierała się, że ten chłopiec należy do niego.
Próbował zwalczyć tę myśl. Nie chciał brać go w ten sposób. Nie chciał młodzieńca, którego w jego ramiona pcha wdzięczność i pierwotny instynkt przetrwania.
Chciał, by Jano przyszedł do niego z własnej nieprzymuszonej woli (co jest raczej mało prawdopodobne), gdy będzie mógł wybierać pomiędzy pozostaniem z nim a powrotem do cywilizowanego świata.
I jeśli tylko będzie to sobie powtarzał dostatecznie często, może nawet sam w to uwierzy...

**














Komentarze
Aquarius dnia sierpnia 30 2011 22:39:45
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina:

nat (Brak e-maila) 11:16 31-08-2004
cmok cmok .. ;* muaaa kocica Ciem pozdlafia i mowi ze bedzie czytała bo wie co dobre ;x nie przejmuj siem za niedługo tu bedzie wpisów ze cho cho cho chochoły pod oknami ;p
aLAINAn (Brak e-maila) 17:46 02-09-2004
Trzymam cie za słowo... ale siem wkopałaś , nat...
hehe też cie kofffciam

nat (Brak e-maila) 17:00 04-09-2004
ja sie wkopałam?? ;o oł maj gad!!! oł maj gad!!! NIE!! ej no nie badz taki ;x ja nie chce az tak duzo czytac ty podłny ty ;p ja chce czekoladesmiley nacik in loffee miaaa!!! Dusza mi spiewa *_________*
sintesis (Brak e-maila) 22:38 06-09-2004
mrah kolejne dzielo, na ktore teraz bede czekac z niecierpliwoscia... mam nadzieje ze nie bedzie to dlugo... swietnie opisujesz mysli bohaterow... to wszystko wychodzi Ci tak naturalnie, ze az musze sie jeszcze troszke pozachwycac..smiley
Asou (asou@o2.pl) 18:39 07-09-2004
To było cudowne poprostu piękne, mam nadzieję, że nie będziemy musieli długo czekać an następne części!!! ^_^
sintesis (Brak e-maila) 23:52 08-09-2004
czy ja juz nie pisalam ze chce, pragne, potrzebuje wiecej???? no prosze prosze prosze ... nie daj sie blagac.... no wez, nie bede blagac... no nie wypada noooo............. ehhh no blagam niech juz bedzie... byle szybko chlip chlip smark nooo i co bedzie? bedzie bedzie??
AlainaN (Brak e-maila) 11:16 10-09-2004
części dalsze już są w przygotowaniu, część trzecia już skończona alemmoja siostrzyczka to sprawdza, bo jaj jestem totalnym beztalenciem ortograficznym, więc kiedy tylko skończy sprawdzać to zostanie ono wysłane, częśćczwarta też już kończe pozdroffka dla wszystkich Pa pa

fibi (Brak e-maila) 13:38 12-09-2004
No i kolejne dzieło na którego dalesze częsci będę czekała z utesknieniem. Cudne ! Zdajesz sobie sprawę że miedzy innymi przez Ciebie pogłębia się moje uzależnienie od komputera ?! Pozdrawiam i życze natchnienia !
nat (Brak e-maila) 10:55 19-09-2004
I ja bede Twym Aniołem ... miaaaa ja wiem ze mnie zabijecie ja wiem bo u mnie już leżą te kolejne czesci tylko zeby to wziasc i wysłac ;x Gome ;x Bjat mie killim mnie no to tylko ja Twoja słit sis jak zwykle sklerotyczne dziecko ;x muuaaa ; * Praszam
AlainaN (Brak e-maila) 14:35 20-09-2004
siooostrooo!!! cholero mała maiłaś to wyśłać w zeszłym tygodniu!!!
A do fibi... wiesz... ja już się uzależniłem od kompa i nie powiem żeby to była bardzo szkodliwe... pozdrofffka i ciałusy... prosze o dalszą motywację...
Ashura (Brak e-maila) 23:29 30-09-2004
Cudne, cudne,cudne i jeszcze raz cudne,po prostu ekstra.Chce wiecejjjjjj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
rev (Brak e-maila) 08:51 11-10-2004
świetne ;] genialne smiley więcej ^^\"
AlainaN (Brak e-maila) 13:05 20-10-2004
Rev koffana następna vczęść już wysłana mam nadzieję że ukaże ię podczas kolejnej aktuakizacji papa pozdroffka i dziękuję za doping

revea (Brak e-maila) 20:49 23-10-2004
a ja przepraszam że tyle razy ^^; teraz tylko czekać na aktualkę :]
katka (Brak e-maila) 19:35 27-11-2004
ciekam na dalsze części!!! to mnie się bardzo podoba!!!!!!!!!!!!!jest suuuuuupeeeeeer!!!!!!!!!!
Letty (Brak e-maila) 19:46 17-12-2004
Śliczne *___*
AlainaN (Brak e-maila) 07:07 21-12-2004
dziękuje wszystkim za wyrazy uznania i przepraszam za tak długą zwłokę, mam nadzieję że wasze czekanie już niedługo si skończy
pozdrawia was

lollop (lollop@op.pl) 13:03 09-02-2005
suuper!!! wiem, że przed chwilką była aktuelka, ale ja już chce dalsze części!!!!!!! opcio jest naprawdę spoko i do tego te emocje, które bohaterami miotają.... mmmmmm.... CUDO!!!
Ashura (Brak e-maila) 23:08 10-02-2005
jeeeeeeeee odlot siupel wiecej wiecej wiecej


Ashura (Brak e-maila) 18:24 11-02-2005
Nienawidze wszystkich was drani!!!!!!!(o autorow opek mi chodzi)Tworzycie te cuda, uzalezniacie nas od nich,a potem milczycie tygodniam albo i miesiacami,skazujac nas na psychiczne meki zwiazane z czekaniem na nastepne czesci!!!!Ja bym was wszystkich...A z innej beczki, pytanko do autorki,skad czerpie wiedze podmiotowa (o lodziach, indianach,wyspach Charlotty itd)?
Ashura (Brak e-maila) 21:13 19-02-2005
Eeeee,strasznie za pomylke przepraszm, nie spojrzalam porzadnie i niechcacy autorowi plec zmienilam,sorry ,to nie bylo zlosliwie.Przy okazji wieelkie i szczere slowa uznania,masz facet talent!
AlainaN (alainan@wp.pl) 20:56 25-02-2005
Kochana Ashuro dzięki za słowa uznania i informuję że nie jestem zły o zmianę płci(nie pierwasz ty i nie ostatnia to zrobiłaś!). Wiadomości geograficzne i etnograficzne(o ludziach) czerpię z książek - autor informuje że jest uzależnionym od książek molem książkowym ;p i dodam że jest ich wyjątkowo dużo w bibliotecesmileya kolejna część piowinna się już niedługo ukazać narazie ją kończę, pa
Arvin (Brak e-maila) 17:51 28-02-2005
O! Widzę,że nie jestem jedynym fcetem na tej stronie.
Miło wiedzieć smiley
AlainaN (alainan@wp.pl) 12:35 02-03-2005
Arvin witaj w klubie!!!!!!!!!!!!!!!1

Arvin (Brak e-maila) 15:23 02-03-2005
Dziękuję bardzo...
Mogę się dowiedzieć, kiedy otrzymamy następną częśc?
smiley
AlainaN (alainan@wp.pl) 12:52 09-03-2005
Arvinie kochany jestem równo w połowie - zdradze ci w tajemnicy, że część 5 jest już napisana tylko nie chce mi się jej przepisać na kompa i wysłać - ale obiecuje - biorę sie ostro do pisania - już!!!!!
Arvin (Brak e-maila) 23:34 12-03-2005
Cieszę się niezmiernie AlainaN już myślałem,że przyjdzie mi czekać bardzo długo na kolejne świetne opowiedankosmiley
PSsmileyzięki!
Schensi (schensi@o2.pl) 21:55 17-03-2005
Schen chce wiecej Schen nie moze sie juz doczekac ^__________^
Arvin (Brak e-maila) 23:39 17-03-2005
O! Schensi znów się spotykamysmiley
Ashura (Brak e-maila) 19:36 04-04-2005
Przyznam racje autorowi,ze moje pytanko nalezalo do tych o niezbyt inteligentnej tresci(normalne w moim przypatkusmiley.Chcialabym jednak uzupelnic je o nastepujace zdanie:Z jakich dokladnie ksiazek, bo mnie to interesuje?
AlainaN (Brak e-maila) 14:26 11-04-2005
DZIAŁ GEOGRAFIA - konkretniej \"wyspy Królowej Charlotty - przewodnik\" L. Jansson i \"ludy wyspiarskie - etnografia\" k. Burnetski i \"Indianie - plemiona i wierzenia\" s. morlecki

Raven (darkraven@wp.pl) 10:52 18-04-2005
Prawdopodobnie nie dowiesz się niczego nowego ode mnie. Piszesz naprawdę dobrze, ale pamiętaj, że zawsze może być lepiej smiley Pisz dalej, a niewątpliwie twoje dzieła staną się jeszcze lepsze. Przeczytałem już kilka Twoich opowiadań, każde kolejne podobało mi się jeszcze bardziej. Na pewno nie zgadniesz dlaczego własnie to jest moim ulubionym XD Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg (Który pewnie pojawi się wraz z aktualką, której jakoś nie widać). Pozdrawiam i życze Ci, aby wena nigdzie nie uciekała (Przejawia się mój egoizm. Chcę kolejne części, więc nie każ długo na nie czekać smiley)
Aska Hime (aska_hime@wp.pl) 11:21 30-08-2005
W tym przypadku też chcę więcej! Dopiszesz? Ach nyo i niech już coś między nimi się wydarzy bo i oni i ja padną zanim się doczekają.. ^^\' Ekhmm. Prooooszęęę...
Pozdrawiam.
pola (pola79@o2.pl) 22:39 25-11-2005
*___* a ja poprosze wiecej takich genialnych dialogow!!! - swietnie ze soba rozmawiaja ^____^ A! calej reszty tez poprosze wiecej ^__~
bassiunia (Brak e-maila) 18:34 08-06-2006
Myślę, że po DWÓCH LATACH mogłoby się coś wreszcie wydarzyć... Cokolwiek, byle jakaś aktualka była bo wysycham bez tej słonej wody z Twojego opowiadania smiley
Yumiś (yumi_dark@autograf.pl) 13:12 07-09-2006
to jest normalnie genialne! ^o^! Ciekawe co dalej XD

(Brak e-maila) 00:25 19-10-2006
czemu nie ma dalej?czekam juz długo

CzO (Cz.O@poczta.onet.pl) 16:11 22-05-2007
Cudowne opowiadanie ale ja chce więcej Prosze!!!
Mosa (Brak e-maila) 09:31 16-08-2007
Czy opowiadanie to będzie kontynuowane? Mam nadzieje że tak!
Scatha (Brak e-maila) 16:26 20-08-2007
To ja tez dopisuje sie do błagań o kontynuowanie opowiadania. I teraz już wiem czemu nie zaglądam na "w trakcie" _^_ Bo póĽniej się człowiek musi smutać, bo nie ma dalszej części. Opowiadanie jest genialne, wspaniałe, cudowne. Dialogi i opisy są tak naturalne, że tylko wydanie książkowe by sie przydało ^^
proszę o dalszą część. smiley
Noren (Brak e-maila) 17:15 17-10-2007
No co jest? Niekoncz w takiim miejscu!
okashi (Brak e-maila) 21:09 30-12-2007
super!! będę wpadać i mam nadzieję, że jednak coś się nowego pojawi... proszę!! nie po to czytałam od początku, żeby był koniec w takim miejscu!! pozdrawiam...;*
wampirzyca (Brak e-maila) 22:40 05-05-2008
świetne,proszę o kontynułacjęsmiley
miko (miko200@op.pl) 11:21 23-08-2008
kiedy możemy spodziewać sie dalszej części?
wampirzyca (Brak e-maila) 20:20 24-07-2009
kiedy bedzie ciag dalszy smiley
bardzo prosze o kontynuacje smiley
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum