The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 26 2024 15:07:55   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Black angels
Więzienie. Dlaczego tu trafiłem? Dlaczego dałem się złapać? I co mnie podkusiło, by włamywać się do komputera Pentagonu? Nie wiem. Nie posłuchałem sumienia i teraz czekają mnie cztery lata w więzieniu. O ile wcześniej nie popełnię samobójstwa...
***
Moja cela. Zimna i szara. Na szczęście pojedyncza. Niewiadomo na kogo mógłbym trafić. Na zboczeńca, mordercę, gwałciciela... Ale nawet w jedynce jestem zagrożony. Spacerniak, stołówka i... wspólne prysznice... Nie mogę się zaszyć w swojej celi... Niestety. Tylko z niej wyjdę, a się zacznie... Łakomy wzrok, zaczepki, szturchańce, niemoralne propozycje... A wszystko przez to, że jestem ładny. Tak, wiem, że jestem. Zbyt często i od zbyt wielu osób to słyszałem, by mówić i myśleć co innego. Długie do ramion falowane czarne włosy, duże zielono-szare oczy, delikatne rysy twarzy, pełne różane usta, smukła sylwetka, wysoki. To cały ja. Wyglądam jak model... Kurde, dlaczego nie mogę być brzydszy!?
***
Mijają tygodnie. Już miesiąc tu siedzę. Jeden miesiąc z czterech długich lat... No cóż, przynajmniej nikt na razie nie próbował się do mnie dobierać... Może to dlatego, że ciągle kręciłem się tam gdzie była straż. Ale i tak było spokojnie. Jednak wolałem nie ryzykować, a nuż widelec coś się wydarzy... W końcu jeszcze tyle czasu przede mną...
***
Wczesny ranek. Właściwie ledwo świta. A ja wymykam się do łazienki... Nie ryzykuję mycia się wieczorem ze wszystkimi... Minęły dopiero dwa miesiące. Dobra, nie myśleć o tym ile ci zostało tylko myć się! I myłem się. Póki ktoś mi nie przerwał łapiąc mnie w pasie jedną i zatykając usta drugą ręką. Przylgnąłem do obcego nagiego ciała.
- Nie wyrywaj się. Nie chcę ci zrobić krzywdy. Nie, komuś tak pięknemu. - ciepły oddech i głos owionął moje ucho. Poczułem jak muska wargami moją szyję, a moje ciało przeszywa przyjemny dreszcz - Puszczę cię, jeśli zrobisz to, o co cię poproszę.
Uwierzyłem mu. Ktoś z takim głosem nie może kłamać. Skinąłem głową na tyle na ile pozwalała mi ręka zaciśnięta na moich ustach. Puścił mnie. Odwróciłem się. To był błąd. Gdy go zobaczyłem, zachłysnąłem się powietrzem. On był piękny. Najpiękniejszy na świecie. Inaczej nie dało się go określić. Wyraziste rysy twarzy, czarne tak jak moje włosy, rubinowo-czerwone oczy, blada cera, sylwetka atlety i usta, które wypowiadały słowa głosem anioła. On sam wyglądał jak anioł. Brakowało mu tylko skrzydeł…
- Dość dużo czasu mi zajęło znalezienie ciebie. Myślałem o przyjemniejszym miejscu spotkania, a widzimy się w więzieniu. - jego głos hipnotyzował, a wzrok przeszywał na wskroś. Nie mogłem się ruszyć, ani nic powiedzieć. Patrzyłem tylko jak powoli się zbliża.
- Powiedz jak ci na imię, mój piękny? Chcę poznać imię kogoś, w kim się zakochałem. - te słowa i uśmiech sprawiły, że ugięły się pode mną kolana. Opadłem na posadzkę. W chwilę później poczułem silne i troskliwe ramiona oplatające mnie w pasie i nagie ciało przylegające do moich pleców. 'Jak to się stało, że teraz jest za mną?! Przed chwilą był przede mną...?' Kolejne pocałunki wypędziły mi te myśli z głowy.
- Nic ci nie jest? - szept anioła. Czarnego anioła.
- Nie... - usłyszałem swój własny głos wśród szumu wody z pryszniców.
- To dobrze. A teraz powiedz jak ci na imię? Mój aniele. - spytał zasypując moją szyję i kark setkami lekkich i delikatnych jak płatki róż pocałunków.
- Nie jestem aniołem… - powiedziałem odwracając się do niego. Napotkałem zdziwione spojrzenie.
- Dobrze, to obaj jesteśmy aniołami - już uśmiechając się do mnie i pocałował pociągając za sobą na podłogę. Zatraciłem się w pocałunku i dłoniach, które wodziły po moim ciele delikatnie je pieszcząc i powodując przyjemne dreszcze przechodzące przez moje ciało. Już po tym pierwszym pocałunku oddałem mu się całkowicie nie wiedząc nawet, kim on jest. Ale dla mnie nie było to ważne. Był moim aniołem.
Przetoczyliśmy się po podłodze. Teraz to on był na górze. Trzymał mnie za nadgarstki tuż nad moją głową.
- Piękny aniele, nie ruszaj się. - wyszeptał w moje usta i puścił.
Leżałem tak jak nakazał, kiedy przeniósł swoje usta i dłonie na moje sutki, brzuch, biodra, uda. Rozpalał moje ciało samym ciepłym oddechem, który poprzedzał usta. Wiłem się pod nim jęcząc, błagając o więcej, wręcz krzycząc. A on nic, tylko się uśmiechał, i dalej kontynuował, nic sobie nie robiąc z mojego cierpienia, z błagań o zaspokojenie. Miałem ochotę go uderzyć, ale nie mogłem się ruszyć, coś krępowało moje ręce, a przecież nic mnie za nie, nie trzymało. To chyba jego słowa mnie związały. Pozostało mi tylko błagać o więcej. I nagle wszystko się skończyło. Zniknęły cudowne usta i dłonie. Otępiały spojrzałem w dół. Patrzył na mnie z zachwytem. Wściekły zacząłem miotać się po kafelkach. Wymówił szybko dwa niezrozumiałe dla mnie słowa. Zmroziło mnie, potem zwiotczały mi mięśnie. Nie mogłem zmusić ich do żadnego wysiłku. Nic, tylko uczucie stygnącego podniecenia wypieranego przez wściekłość. Pochylił się nade mną uśmiechnięty. Nie wiem, z czego się śmiał. Znów pocałował mnie w usta i zaczął schodzić niżej, na nowo mnie rozbudzając. Zszedł bardzo nisko, lecz nie tam gdzie chciałem. Drażnił się ze mną. Lizał i przygryzał skórę podbrzusza. Gładził palcami uda. Miałem mroczki przed oczami. Poprosiłem o więcej, a on się odsunął. Jęknąłem niezadowolony. Czas mijał, a ja bardzo powoli dochodziłem do siebie. Hm... Doprowadził mnie na skraj obłędu, a teraz nie ma zamiaru skończyć tego, co zaczął... Pogrążony w złorzeczeniach pod jego adresem, nieomal udławiłem się własnym językiem, gdy wziął mnie w usta i wsunął jeden ze swych ciekawskich palców w moje wejście. Robiłem co mogłem, by już skończyć. Jednak on wciąż oddalał ode mnie moment spełnienia wprawnymi ruchami języka i palców, którymi mnie rozciągał. Wypychałem biodra w jego kierunku nabijając się na jego smukłe i zadziwiająco długie palce. Desperackimi ruchami zagłębiałem się coraz bardziej w usta, które dawały tyle rozkoszy. Jęcząc i krzycząc rozsuwałem coraz szerzej nogi. Byłem na krawędzi wybuchu. I nagle wszystko się skończyło, pozostało tylko uczucie pustki i braku zaspokojenia niosąc ze sobą coraz większą rządzę. Otworzyłem oczy, które, jak zdałem sobie sprawę, ciągle trzymałem zamknięte. Opierał się na rękach z twarzą tuż nad moją i uśmiechał się. Zalała mnie fala złości. On znowu się ze mną bawi. Perwersyjny i okrutny anioł. Wykląłem go od najgorszych. Uciszył mnie pocałunkiem.
- Anioły nie przeklinają, mój piękny. - powiedział i wszedł we mnie gwałtownie.
Przez chwilę trwaliśmy tak leżąc na zimnej podłodze w szumie wody jak zawieszeni w przestrzeni, gdzie czas nie ma znaczenia. Uczucie to jednak zniknęło tak szybko jak się pojawiło zalewając mój świat falą przyjemności. To on poruszał się we mnie dając mi te nieziemskie uczucia. Początkowo wolno i regularnie, potem coraz bardziej agresywnie i chaotycznie. To było cudowne. Skupiłem się na odczuwanej rozkoszy. Objąłem go nogami w pasie przyciskając mocniej do siebie. Czułem ja wchodzi we mnie cały. Zadrżałem. Zacząłem jęczeć i krzyczeć coraz głośniej. Wypychałem biodra, wiłem się, prawie dusiłem go w swoim uścisku. Traciłem nad sobą kontrolę. Błagałem by już zakończył , by mnie nie męczył już dłużej. Ale on nie ustępował. Wciąż i wciąż, w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób przedłużał to wszystko. Znęcał się nade mną. A ja tego chciałem. Chciałem by trwało to jak najdłużej, a lepiej by w ogóle się nie kończyło. Czułem na karku i szyi jego przyspieszony oddech, słyszałem jęki rozkoszy. Tego było już dla mnie za wiele, doszedłem z krzykiem wyginając plecy w bolesny łuk. Potężna fala orgazmu ugodziła we mnie z całą swą siłą. Zemdlałem opadając na kafelki zalane strugami zimnej wody.
***
Obudziłem się w swojej celi. Czysty i pachnący, z wilgotnymi włosami. Modliłem się żeby On nie okazał się snem. Podszedłem do lustra. Wszystko na swoim miejscu, tylko oczy pociemniałe ze zmęczenia i wszystko mnie bolało. Właśnie się rozciągałem, gdy zobaczyłem ślad zębów na barku. Nieomal zemdlałem z ulgi. To on wpił swoje oszałamiająco białe i równe zęby w moje ramię szczytując. Musiał wtedy bardzo mocno mnie ugryźć, bo zęby przecięły skórę, lecz rana wyglądała jakby była tam od dawna. Odwróciłem się. Byłem głodny. I zamarłem. Do ściany przyczepiona była kartka:
"Mój Aniele, byłeś cudowny. Spotkajmy się jutro o tej samej porze w tym samym miejscu. Tym razem porozmawiamy.
Twój, jak mnie nazywasz, Anioł"
Z radosnym uśmiechem udałem się na śniadanie. Nie mogąc doczekać się jutra. Nawet nie zauważyłem, że rana na ramieniu w kilka minut zrosła się całkowicie nie pozostawiając żadnego śladu
***
Kolejny dzień. Świta. Siedzę w łazience czekając na mojego Czarnego Anioła. Nawet nie znam jego imienia, a wiem, że go kocham. Byłem szczęśliwy. Myślałem o tym co będzie, gdy zjawił się bezszelestnie obejmując mnie od tyłu. Uśmiechnąłem się i odwróciłem do niego. Pocałowałem te czerwone wargi. Stęskniłem się za smakiem i dziwnym chłodem jego ust. Przygryzłem jego wargę rozcinając ją i utaczając z niej trochę krwi. Spiłem wszystko i przyssałem się do jego ust pragnąc więcej. Nie rozumiałem co się ze mną działo. Piłem jego krew, a on mi na to pozwalał delikatnie trzymając mnie w ramionach. Po paru minutach odepchnął mnie delikatnie.
- Już wystarczy - powiedział miękko, z powrotem sadzając tyłem do siebie. Przywarł do moich pleców, a ja wtuliłem się w jego troskliwe i silne ramiona.
- Poprosiłem byś tu przyszedł, bo mam ci coś do powiedzenia - mówił wprost do mojego ucha, trzymając mnie mocno jakbym miał za moment zniknąć i przyprawiając o rozkoszne dreszcze - Ale proszę, kiedy dowiesz się wszystkiego nie uciekaj, nie krzycz, a w trakcie opowiadania mi nie przerywaj - przerwał i nabrał oddechu - Dobrze. Nazywam się Silo van Louv i pochodzę ze starego i szlachetnego rodu Louvów. Jednego z wielu rodów wampirów… W moim rodzie, jak i w innych, każdy wampir-potomek może "stworzyć" lub począć tylko jednego wampira na sto lat. Jesteśmy o wiele potężniejsi od ludzi. Jest jeszcze więcej różnic, ale je poznasz w trakcie "życia". Spójrz - przymknął oczy, a rana na jego ustach zniknęła bez śladu. - Widzisz? Każdy z nas posiada dużo większe umiejętności od prostego uleczenia rany - Patrzyłem na niego oniemiały z lękiem w oczach.
- Pewnie mi nie wierzysz - powiedział lekko zmieszany - ale słuchaj dalej. Jestem wampirem i wczoraj uczyniłem nim ciebie. Obejrzyj swój bark, rana po ugryzieniu już się zrosła.
Spojrzałem, rany rzeczywiście nie było, a przecież rano... - Niesamowite - szepnąłem.
- Dobrze, zaczynasz mi wierzyć - uśmiechnął się - Poproszę cię teraz byś udał się ze mną do mojego, teraz naszego, zamku. To spuścizna naszego rodu. Dam ci dwa dni do namysłu, czy chcesz być ze mną, czy nie. Jeśli się zgodzisz bądź tu drugiego dnia nocą. I nie wściekaj się na mnie, życie wampira nie jest takie złe - pocałował mnie na odchodnym i dosłownie rozpłynął się w powietrzu, zostawiając samego z mętlikiem w głowie.
***
Dwa dni rozmyślań nie przyniosły mi niczego nowego. Wiedziałem co chcę zrobić, mogłem się najwyżej rozmyślić. A ja chciałem być z nim już na zawsze. Z moim Silo. Nawet jeśli uczynił mnie wampirem nie pytając mnie o zdanie. Początkowo mu nie wierzyłem…Dopiero moja reakcja na widok krwi mnie przekonała. Nie mogłem jeść. Chciałem tylko krwi… Słyszałem bicie serc wokół mnie…Nie jestem aniołem. Jestem wampirem. Dzieckiem ciemności. Być może jestem Czarnym Aniołem Nocy - jednym z tych strzegących przestępców, ale na pewno nie człowiekiem. Ale nie jestem sam. On jest taki sam jak ja. A raczej ja taki sam jak On, dzięki Niemu. On też nie jest Aniołem. Ale co z tego? Dla mnie był i będzie i tylko to się teraz liczyło. A teraz dzięki temu co zrobił możemy być razem już na zawsze...
***
Stawiłem się w umówionym miejscu o umówionej porze i czekałem. A czekałem długo. Myślałem, że już już nie przyjdzie, gdy poczułem silne ramiona zaciskające się na mojej talii i ciepły oddech na szyi.
- Przyszedłeś... - szepnęliśmy jednocześnie. Uśmiechnąłem się, a on odwrócił mnie do siebie i namiętnie pocałował. Boże, jak ja za tym tęskniłem, choć minęły tylko dwa dni. Brakowało mi jego dłoni, teraz wkradającymi się pod materiał mojej bluzy. Jego ust i języka delikatnie pieszczących skórę na moim karku. Jego głosu szepczącego mi do ucha. Zabrakło mi tchu, przerwał pocałunek.
- Gotowy? - szepnął liżąc mnie w ucho.
- Zawsze - odparłem zarzucając mu ręce na szyję i ponownie całując zachłannie. Nim się obejrzałem unosiliśmy się nad uśpionym więzieniem.
- Rozwiń swe skrzydła - powiedział całując mnie w obojczyk.
Chwila skupienia i z mych łopatek wystawały duże, czarne i lśniące skrzydła. Takie same jak u mojego Silo. Teraz jesteśmy Skrzydlatymi Dziećmi Nocy. Czarne Anioły.
Rozpłynęliśmy się w mroku nocy.

I tylko księżyc w pełni rozświetlał nam drogę do ciemności.


Może nie najlepsze jakie mieliście okazję czytać, ale jestem nawet zadowolona :D
Proszę o komentarze by wiedzieć czy w ogóle mam pisać…kaika@autograf.pl
Kaika




Komentarze
mordeczka dnia padziernika 13 2011 21:06:28
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Nox (Brak e-maila) 20:21 02-01-2007
No! opko mi się poodobało^^
Zaczeło się ostro... kończy się tak jak lubie ^^
Błędy.. nie komętuje bo nie potyrafie wyłapać... zbytnio mnie treść wciągneła ^^ Wydaje mi się tylko ze byo coś ze stylistyką w niektórych zdanich.Pozatym chyba wszystko Oki.
PS.Możesz się poszczyić tym iż to właąśnie twojwe opo komętuje jako pierwsze na tym serweże^^ asiedze tu od... Hmm... trzech miechów! A to znaczy że mi się naprawde podobało ^^
(Brak e-maila) 22:32 03-01-2007
nie jest moze super ale milo się czyta.Jest mało skomplikowane, a to duży plus.
kaika (Brak e-maila) 18:48 04-01-2007
bardzo dziękuje. a styl to wiem, że troszkę go trzeba dopracować, facet od polskiego ci±gle to powtarza...
Cirilla (Brak e-maila) 22:18 07-12-2007
Pisz dalej, pisz. Całkiem ładne opowiadanie Ci wyszło, podoba mi się, chociaż faktycznie należałoby je dopracować. Ale i tak dobre jest smiley
Auri (Brak e-maila) 19:58 22-02-2008
Ty się pytasz czy pisac dalej??!! No jasne że tak......to opowiadanie jest takie piękne.....ladnie napisane........naprawde czekam na następn± częsc!!!!!!!!!!!!!
okashi (Brak e-maila) 14:57 12-03-2008
super smiley

świetnie się czyta, no super, super, super smiley
wampirzyca (Brak e-maila) 22:51 26-06-2010
ŚWIETNE...CZY BĘDĄ NASTĘPNE CZĘŚCI A MOŻE NOWE OPKI smiley PISZ DALEJ ^^
Greed dnia lipca 24 2012 22:09:23
Łaaaaał... (sorki, że po polskiemu, ale po ang nie wyrażałoby nawet ułamka moich odczuć).
Trochę ciężkie do strawienia, mroczne (w skali mroczności od 1 do pięć, powiedziałabym, że na 3,5), ale dobre, czytelne, jasne i przejrzyste. Czytelnik wie o co chodzi, nie musi łamać sobie głowy...

Podobało mi się, bo lubię takie rzeczy smiley. No i tytuł, który zresztą mnie tu zwabił... super!
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum