The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 29 2024 07:01:52   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
A to wszystko przez azjatę! 1
/Nim zabierzecie się do czytania tego "OPOWIADANIA" [jeśli tak to można nazwać] chciałabym najpierw uprzedzić o: Po pierwsze-opowiadanko napisała DZIEWCZYNA. Tak, tak, dziewczyna, nie chłopak. Po drugie-proszę was o wyrozumiałość jeśli chodzi o wszelkie błędy. A dlaczego? Ponieważ jestem Niemką a polskiego uczę się dopiero od niecałych dwóch lat więc.. Sami rozumiecie. Po trzecie-proszę, nie popędzajcie mnie. Tak zgadliście, opo będzie miało kilka części, ale na prawdę, ja muszę kiedyś spać, jeść i srać no i mieć jeszcze czas by studiować słownik. ;] Więc już nie przedłużając, zapraszam do czytania../




Rozdział 1. "Od nędzy.."


Wyobraźcie sobie taką sytuację. Wielka hala z rozstawioną po środku sceną oświetlaną czerwonymi światłami. Na owej scenie zespół metalowy ze świetnym wokalistą na czele. Wspaniała muzyka dobrze wpadająca w ucho, a wokół tłum ludzi. Ludzi ubranych głównie na czarno. Podskakujących w rytm tupocząc ciężkim obuwiem i wymachując przy tym rękami. Mimo ścisku wszyscy świetnie się bawią a ja spoglądam na nich z góry. To właśnie ja jestem tym, kto ich wszystkich zabawia, dla kogo oni tu przyszli. To właśnie ja jestem tym wspaniałym wokalistą ze świetnym głosem. To właśnie ja jestem bożkiem dla całej rzeszy tych ludzi. To właśnie mnie kochają i wielbią. To ja jestem panem tej sceny.

- Panie Waśkiewicz! U mnie na lekcjach się nie śpi! Jak nie jesteś zainteresowany to nie przychodź! - z rozmyślań wyrwał mnie nagle donośny głos nauczyciela. Tak, tak, zgadliście. Nie mi dane było zabawiać rzesz ludzi, ale pomarzyć dobra rzecz, mam rację?
Był dzień jak co dzień. Styczniowy i chłodny. Za oknem niebo w okropnym szarym odcieniu jakby nam na złość, a na ulicach śnieg. Gdzieniegdzie jakiś człowiek przechadza się z psem albo przejeżdża jakiś samochód. Godzina ósma rano, a ja już mam dość tego dnia. Na ogół nic niezwykłego. Facet od polskiego chodzi w te i z powrotem po sali omawiając jakąś kolejną bzdurną regułkę. Wszyscy siedzą znudzeni w oczekiwaniu na kojący dźwięk dzwonka.
-Jeszcze tylko 20 minut-spoglądam zaspany na zegarek. Wskazówki płyną, ale jakby wolniej. Jakby za chwilę miały stanąć w miejscu. Wymęczony wyczekiwaniem znów opieram głowę na ławce by móc pogrążyć się w rozmyślaniach.

Wszyscy zebrani wokół sceny podskakują rytmicznie. W całej hali roznosi się ciężki dźwięk perkusji. Gitara elektryczna idealnie współgra z basową. Pośród tego wszystkiego słychać mój nieziemski głos. Znów jestem panem. Podchodzę bliżej krawędzi parkietu, harmider narasta. Wszyscy jakby bardziej podekscytowani moją obecnością. Rzucam się na publikę. Wszyscy dobrze wiedzą co mają robić. Krótka rundka z rąk do rąk i powrót na scenę. Impreza dalej trwa.

-Więc to będzie na tyle w dniu dzisiejszym! Przeczytajcie na jutro rozdział 3 - znów rozdarł się nauczyciel, ale jakby z większą satysfakcją. Wreszcie pierwsza lekcja skończona. Szybko przetarłem oczy po czym wyszedłem z klasy. Przechadzając się ciasnym korytarzem oglądam ludzi wokół. Każdy jeden taki sam. Chłopaki poubierani w jakieś durnowate dresy natomiast dziewczyny w niby to sexy minióweczki. Czuję się jak czarny kot w świecie różowych kucyków Pony. Z każdym krokiem słychać stłumiony odgłos moich styranych glanów. W kilka chwil jestem już pod następną salą. Jako jedyny stoję podpierając ścianę. Zdecydowanie wyróżniam się w tłumie choćby moją nieprzeciętną urodą. Przyznam, urodziwym jestem chłopcem, ale wzrok setki par oczu zdaje się przyciągać mój strój. Starte jeansy, czarna koszulka, masa łańcuchów i kostka przewieszona przez ramię. Oto i mój image 17-letniego metalowca-ateisty. Wiem, wiem, nie łudźcie się! Na prawdę nie jestem wyznawcą Szatana, wbrew pozorom. Monotonia dzisiejszego dnia dalej trwa. Kolejna nudna i nieprzynosząca żadnej radości lekcja. Niby to lekcja matematyki a jednak niczym nie różni się od poprzedniej. Te same pomazane ławki, ci sami nudni ludzie. Wszyscy znudzeni jeszcze bardziej przez co cisza klasę opanowała niesłychana. Połowa lekcji mija. Monotonia nagle zostaje przerwana przez dziwnego przybysza. Ni z tego ni z owego do sali wchodzi dość wątłej postawy chłopak. Niby chłopak jak każdy jeden, ale jednak nie. Czarne włosy i równie ciemne oczy, zakrzywione. Ubrany raczej normalnie, ale rzeczą, która zdecydowanie go wyróżnia jest jego pochodzenie, bowiem chłopak jest Azjatą.
- To jest Akihito. Od dzisiaj będzie chodził razem z wami do klasy. Mam nadzieję, że zajmiecie się nim - rzekła nauczycielka z niby to szczerym uśmiechem na twarzy. Chłopak najwyraźniej też niezbyt był zadowolony z miejsca i czasu w jakim się znalazł. Na krótką chwilę cały spokój został zachwiany po czym znów nastała senna atmosfera. Nikt, zdawać się może, nie przejął się nowym uczniem. Nikt poza mną. Spytacie, dlaczego zawracam sobie głowę tym żółtkiem. Otóż to. Owy żółtek miał czelność wpakować mi się do mojej prywatnej twierdzy potocznie nazywanej ławką.
- Tee, nie tak szybko! - zagadnąłem. - Mało masz wolnych ławek? Musisz pakować się akurat do mojej?
Powitanie, jakie zgotowałem małemu, żółtemu przybyszowi bynajmniej nie wskazywało na to, bym miał ochotę na jakiekolwiek towarzystwo. Tak, niedługo na pewno dowiecie się dlaczego.
- Nie no.. Po prostu pomyślałem, że. - odezwał się cienkim głosikiem Azjata. Małe to to, chude i głosik jak dziecko. No i pomyśleć, że jesteśmy w tym samym wieku! Akihito zrobił minę jak srający kot na puszczy przez co odezwało się we mnie to coś. To coś, co niektórzy nazywają sumieniem a ja po prostu debilizmem. Debilizmem, który w dodatku nigdy nie wychodzi mi na dobre.
- Ooo raany... - westchnąłem ciężko. - Dobra już nie ważne. Jestem Sebastian, miło mi i. Wiesz jak to dalej idzie.
Eh to moje podejście do ludzi. I wiem już dlaczego jestem sam.
- Przepraszam, że usiadłem w twojej ławce bez pytania..
- Już nie ważne, siedź.
Ktoś obok to zawsze i jakieś urozmaicenie. Za chwil kilka dowiecie się jak wielki błąd popełniłem pozwalając siedzieć obok mnie temu żółtkowi. Karcić się będę za to chyba już do końca życia.
- Jesteś z Japonii? - rzuciłem od niechcenia. Bardziej moją uwagę raczej przykuło rozplątywanie słuchawek no, ale cóż..
- Moja mama była Japonką, ale ja urodziłem się w Polsce.
- Była?
- Nie żyje od trzech lat.
I po kiego się pchałem do rozmowy? Teraz będę miał tylko na sumieniu tego żółtka..
- Przykro mi - wykrztusiłem z siebie gdy wreszcie udało mi się uporać z metrem kabla. - Wiem jak to jest. Sam mieszkam tylko z bratem więc..
Krótka wymiana zdań i o, jak się Azjata przywiązał. To małe, upierdliwe nie dawało mi spokoju przez kolejne lekcje. No uczepił się jak rzep psiego ogona. Gdzie się nie ruszyłem, Akihito zaraz tam był. Po kilku godzinach tułaczki nie tyle może z lekcjami co z żółtkiem, wreszcie mogłem opuścić ten zwierzyniec i pognać do domu. Idąc chodnikiem wsłuchiwałem się w ohydny dźwięk błota przyklejającego się do moich glanów złorzecząc na mp3, które musiało, jak na złość, się rozładować. Muszę przyznać, jak dotąd ten dzień nie należy do moich ukochanych, a wierzcie mi, później będzie jeszcze gorzej. Aż czuję to w kościach, jakby to ujął dziadek Klemens.

- Kamilku! Pan ciemności wrócił do domu i oczekuje jedzonka od swojego kochanego braciszka!
- Też nie miałeś kiedy przyjść?! Sam se zrób żarcie a nie braciszka wyzyskujesz!
Nie ma to jak w domu. Zdziwieni tym jakże czułym powitaniem? I słusznie. Ale u nas to normalka. Nieważne kiedy wpadłbym do domu, Kamil zawsze jest bardzo nerwowy. Może to przez pracę?
- Jak witasz swojego pana ciemności? Ja tu po ciężkim dniu w szkole a ty nawet obiadku nie chcesz zrobić? - zacząłem się przymilać.
- Dajże mi spokój! I tak dobrze wiem, że się nie uczysz! I wypad mi z tymi buciorami z dywanu!
No, no. Braciszek Kamilek coś bardziej nerwowy niż zwykle. Wiem dlaczego tak jest! To na pewno kryzys wieku średniego! A nie, jednak nie. Ma przecież dopiero 23 lata. Odpada.
- Co jest? Coś taki nerwowy dzisiaj? Szefuńcio znowuż o coś cię gnębił? - zaśmiałem się pod nosem po czym usadziłem tyłek i zacząłem ściągać glany.
- Taa... Mamy problem.
- Norma! Tutaj zawsze są jakieś problemy.
- Przestań się wreszcie wydurniać! Na prawdę mamy nie lada problem. Szefuńcio wypieprzył mnie na zbity ryj więc jak dalej tak pójdzie to obaj polegniemy gdzieś pod mostem!

Koszmar z ulicy wiązów. Ja mam siedzieć w domu bez żarcia? To gorsze niż jakby mnie mieli faszerować szpinakiem, którego tak nienawidzę! A tak poważnie.. Zrobiło się na prawdę nie ciekawie. Kamilek miał na prawdę dobrą pracę, ale załatwiona była po znajomości więc cizarno ja widzę, żeby dostał następną.
- Coś ty tam zrobił, że szefuńcio się wkurzył? - spytałem.
- Nic do cholery! Szef stwierdził, że nie dopełniam swoich obowiązków więc mnie wypieprzył!
- To trza poszukać pracy! Ja też mogę się zatrudnić i będzie w porządku.
- Ty? Gdzie niby przyjmą 17-latka?
- Mogę roznosić ulotki.
Tak oto i zaczęła się moja prawdziwa tułaczka życiowa. Niedługo później po tym dniu dostałem pracę. W weekendy jak głupi roznoszę ulotki a w resztę dni chodzę do szkoły, w której w dodatku nęka mnie jeszcze Akihito. Kamilek oczywiście także dostał robotę no i jakoś życie się kręci. Obaj zarabiamy tyle co Kamilek sam w poprzedniej pracy, ale przynajmniej nie musimy oddawać wszystkiego po kolei do lombardu. 17 lat a już życie mnie nie szczędzi. A tak przy okazji tych słów, przypomniała mi się dość skomplikowana sprawa. Jakiś miesiąc po tym jak dostałem nową pracę, Akihito wyznał mi coś całkiem dziwnego i bynajmniej nie mam tu na myśli "nie zmieniałem gaci od tygodnia" czy czegoś w ten deseń, ale.. z resztą, dowiecie się następnym razem.

CDN..

/W razie czego, wszelkie pomoce odnośnie ortografii itd. proszę zamieszczać w komentarzach ;]/




Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum