The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 19:52:41   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Pocałunek śmierci 10
10





Lija zaplatała swój długi warkocz, nie spuszczając spojrzenia z oddalonego myślami Hananela. Czy tęsknił za zielonookim chłopcem? Czy był on dla niego aż taki ważny? Bo... przypominał mu swoją pierwszą córkę, Agrejię? A to wszystko tylko dlatego, iż interesował się tak jak ona medycyną! Bo przecież nie byli do siebie podobni pod żadnym innym względem. Słyszała, że Agrejia nie słynęła z u, poza tym z tego, co naopowiadał jej Hananel miała dość cięty charakterek...Jakim więc sposobem usidliła Hananela...? Czy kiedyś się dowie jak tego dokonała? Cóż w niej było takiego nadzwyczajnego, że wystarczyła mała podobizna do tej kobiety znaleziona w Hasmedzie i ojciec już tracił dla niego głowę! A może ten dzieciak przyciągał go w inny sposób? Przerzuciła do tyłu warkocz, splótłszy na podołku dłonie. Hasmed z pewnością nie był tym, za kogo się podawał. Kiedy zobaczyła go w objęciach demona Tutiela nie mogła wprost oczom uwierzyć! Taki dzieciak... Jak tego dokonał? Co sobie myślał, kiedy tak śmiało pchnął go na ścianę, przyduszając swoim bezczelnym pocałunkiem? Cóż za arogancja! I... Tutiel nic mu nie zrobił... Wyglądało tak, jakby się znali... Czy to możliwe? O co tu w ogóle chodziło?
-Ojcze?
Skierował ku niej roztargnione spojrzenie. W dłoni trzymał nietkniętą lampkę wina.
-Tutiel odszedł wczoraj wieczorem, ponieważ Hasmed wyjechał?- Nie będzie w tym domu żadnych tajemnic przed nią!
Hananel uniósł w zaskoczeniu brwi. A więc był w nieświadomości- pomyślała z pełną satysfakcją.
Westchnęła, okręcając wokół palca kosmyk złotych włosów.
-Nigdy nie zjawiał się tutaj z byle przyczyny. Teraz zasiedział się nieco dłużej, zauważyłeś?
-Mylisz się dziecinko... Mój przyjaciel ma pewne powody, aby tkwić w Abadon. Szuka kogoś... Myśli, że mogę mu pomóc...
-Naprawdę?- Przeniosła spojrzenie za okno. Zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Lubiła tą tajemniczą, cichą porę. Ludzie chowali się przed demonami w swoich norach, kiedy ona mogła tymczasem spokojnie spacerować po ogrodzie. Właśnie wtedy uświadamiała sobie, iż jest kimś wyjątkowym. Tak właśnie było, inaczej nie zauważyłby jej i nie przygarnął wspaniały Hananel. - Moja wnikliwość pozwoliła mi zauważyć pewną szczególną relację między nimi. Hasmed bardzo lubi Tutiela,... byłam świadkiem, jak go pocałował.- Przeniosła na niego szybkie, badawcze spojrzenie.- Możesz mi uwierzyć?
Rysy jego twarzy wyostrzyły się czujnie.
-...W usta. Uczyłeś nas, że demonów nie należy w żadnym razie całować w wargi. On tak zrobił. Widziałam na własne oczy, ojcze. - Podniosła się, wygładzając suknię, po czym pokonując dzielącą ich przestrzeń, rzuciła u jego stóp poduszkę, siadając na niej. - Przestraszyłam się i uciekłam. Tutiel, co prawda popatrzył na mnie z obojętnością, lecz Hasmed wyglądał na dość nieprzyjemnie zaskoczonego.
-Hasmed... pocałował Tutiela?- powtórzył, jakby ta relacja bardzo wolno do niego docierała.
-Tak. To był dosyć... mocny pocałunek. Nie wiem, co między nimi zaszło wcześniej, ale ten chłopiec był czymś jakby wzburzony.- Zacisnęła dłoń na jego kolanie.- Myślałam, że może będziesz mi umiał to wyjaśnić. Wahałam się czy ci powiedzieć. Wygląda na to, że jesteś równie zaskoczony jak ja.
Położył na jej głowie dłoń.
-Tak, jestem zaskoczony... - Zdało się, że odpowiadał sam sobie.
-Myślałam, że nie ma osoby, co by zdołała usidlić Tutiela.- Roześmiała się, lecz pod spojrzeniem anakim natychmiast spoważniała. Dlaczego patrzył tak ciężko? Tak ,,nie ludzko"? Trwało to krótką chwilkę, lecz wystarczyło, by po jej ramionach przebiegł zimny dreszcz. Zabrała dłoń z jego kolana.
-Nadal uważam, iż nie ma osoby, co by zdołała usidlić mego drogiego przyjaciela. To po prostu nie możliwe...- Wypił haustem wino, podnosząc się.- Ale... prawda jest też taka, że nigdy nie udało mi się go bardziej poznać. Wygląda na to, że Hasmeda również.
Przyglądała się z zaskoczeniem jego odwróconej, znikającej za drzwiami postaci.
-No no... Lepiej nie wracaj... braciszku.- uśmiechnęła się.- Będą tu na ciebie czekały niemiłe niespodzianki...



***



Rozpiął pod szyją dwa guziki, które zaczęły mu nagle uciskać, czyżby był spięty? Gdyby zażył swoich ziół czułby się lepiej, lecz chciał być tej nocy szczególnie czujnym. Do sali zaczęto wnosić dania. Było ich tyle, że starczyłoby dla całej wygłodniałej armii. Magana wierciła się onieśmielona, siedziała naprzeciwko. Dlaczego znów zaszczycono ją honorem przebywania w pobliżu Rosiera, zastanawiał się w imieniu dwóch służących, które spoglądały na nią dość niechętnie. Uśmiechnął się do kobiety, gdy ich spojrzenia się ze sobą spotkały.
-Ale on nas rozpieszcza... nigdy nie widziałam aż tylu dań. Nie wiem czy odważę się cokolwiek tknąć...
-W ogóle się tym nie przejmuj...
-Wiem, Rosier jest taki...- szukała przez chwilę odpowiedniego określenia- bezpośredni...
Wciągnął uśmiech, powstrzymując się od parsknięcia. Zaczęto nalewać do kieliszków i Hasmed skupił oczy na napoju demona. Wpatrywał się w niego z taką intensywnością, że nie usłyszał, gdy anakim nagle zjawił się w sali, kładąc na jego ramionach swoje delikatne, zimne palce. Drgną wstrzymując powietrze, jak gdyby ten go na czymś przyłapał. Demon pochylił się i człowiek poczuł jego oddech na policzku.
-Widzę, że szaty, które wybrałem doskonale na ciebie pasują. Szkoda, że nie założyłeś pierścienia...
-Nie noszę go... spada mi.
Odpowiedział mu uśmiechem. Kiedy się odsunął, z ulgą mógł wypuścić powietrze.
-Magana, moja biedulko... Ten malec wyciska z ciebie chyba wszystkie soki. Dobrze się czujesz? W tej sukni wyglądasz jak cesarzowa!- Pocałował ją w rękę robiąc głęboki, teatralny ukłon. Kobieta nie wiedziała, gdzie podziać oczy. Strach i zachwyt malował się na jej twarzy jednocześnie. Kiedy na skórze poczęły pojawiać się różowe plamy, zakryła dłonią dekolt.
-Jest... dobrze, panie Rosierze...
-Musi być dobrze- zapalił świeczkę.- Niech się tylko urodzi to mu pokażę. Żeby cię tak męczyć...
Usiadł tak, aby mieć ich po swoich obu stronach. I choć skorzystał z krzesła, natychmiast podciągnął nogę. Wyglądało na to, że po prostu nie mógł się przed tym powstrzymać. Hasmed ani przez chwilę nie spuszczał z niego oczu, co ten musiał w końcu zauważyć, bo skierował ku niemu swoją pozbawioną wyrazu twarz, przypominała artystyczną maskę. Czy znów miał ochotę zajrzeć w jego umysł? W każdym bądź razie nie uczynił tego...
-Niebo odsłoniło wszystkie gwiazdy. Jest jasno prawie jak za dnia! Chętnie przesiedziałbym tę noc na zewnątrz... Może wybierzesz się ze mną o północy?
-W porządku- odparł obojętnie.- Świeże powietrze dobrze mi zrobi, cały dzień przesiedziałem w chłodnym lochu...
Położył dłoń na dłoni chłopca, zakrywając ją całą.
-Obiecuję, że to się już nie powtórzy, miałem pilny sprawunek i...
-Zapewne...- przerwał mu z lekkim podirytowaniem, starając się odzyskać dłoń. Rosier zacisnął ją tak mocno, że ten rozszerzył oczy.
-Ale masz zimne łapki- powiedział z rozczuleniem.- Jutro pobędziemy trochę na słońcu.
-Moje są zimne? Zwróć lepiej uwagę na swoje, są tak lodowate, że przenikają mnie do kości...- odparł przez zęby. Czy Rosier miał świadomość, że jego uścisk miażdżył mu rękę? W końcu go puścił .
Magana przełknęła ślinę, nieco spięta ich dziwną wymianą słów.
-Magano...- odwrócił do niej twarz i ta drgnęła- ciebie również bym zabrał, ale martwię się o twoje zdrowie...
-Rozumiem... Nic nie szkodzi. Jestem przyzwyczajona, by nie wychodzić tą porą z domu.- Drgnęła uświadamiając sobie nagle jakie głupstwo palnęła. Zaczerwieniła się, nie bardzo wiedząc jak to naprawić.- To znaczy... Nie lubię nocy...
Ognistowłosy roześmiał się pochylając do przodu. Zamoczył końcówki włosów w winie.
-Masz na myśli to, że... w nocy polują demony?- pogłębił jej zakłopotanie. Spuściła oczy, czerwieniąc się jeszcze mocniej.
-Nie miałam zamiaru urazić... Chodziło mi o to...
Uciszył ją machnięciem ręki. Napił się podparłszy na podbródku dłoń.
-Masz rację... Gdybym był człowiekiem też nie wychodziłbym z domu o tak później porze, a ty Hasmed? Jak to było z tobą?- Zerknął na niego z ukosa.
-Wychodziłem o każdej porze.
-Żartujesz?
Spojrzał mu głęboko w oczy, wkładając do ust liść sałaty, której nie znosił.
-Tam skąd pochodzę z rzadka można spotkać demony. Bardzo prymitywna wioska- odparł wymijająco.
-Prymitywna? - Otaksował go bacznym spojrzeniem.- Mówisz poważnie?
-Czemu to cię tak dziwi?- Następnie zniżył nieco głos i Magana nastawiła uszu:- Jak chcesz to zajrzyj w mój umysł. Pokażę ci...
Rosier uniósł w zaskoczeniu brwi. To pierwszy raz, kiedy dostał na to pozwolenie. Wyprostował się i człowiek zauważył, iż nieco go zakłopotał. Uśmiechnął się na to zadowolony.
-A to... Dziękuję. Jak będziemy na osobności to sobie przypomnę...- Puścił do niego oko, szybko przejmując kontrolę.
-Umiesz panie czytać w myślach?- zawołała kobieta, niespokojnie skubiąc kromkę chleba. Czyżby próbował to kiedyś na niej? Czy właśnie teraz też czytał w jej myślach? Cóż za straszna wieść!
-Tak- odpowiedział za niego człowiek.- Dosyć irytujące na dłuższą metę. W dodatku bardzo niekulturalne... Cóż, nic nie poradzisz.
Magana rozwarła zaszokowana oczy. Nie była pewna czy zaskoczyło ją bardziej to, iż sprawa z wchodzeniem do umysłu okazała się prawdą, czy też sposób w jaki chłopiec zwracał się do Rosiera.
-Oj Pisklę...- Ściągnął brwi, układając usta w ciup.
-Chyba nie zamierzałeś coś przed nią ukrywać?- Niewinnie rozciągnął oczy.
Ognistowłosy niespodziewanie uderzył czołem o blat stołu tak, że kobieta aż podskoczyła, z niepokojem utkwiwszy w nim wzrok. Kiedy nie podnosił przez jakąś chwilę głowy, popatrzyła z lękiem na chłopca, który zdawał się nie zwracać uwagi na zachowanie Rosiera, choć jego twarz ukazywała pewien stopień zniecierpliwienia, a nawet niezrozumiałą złość.
-Aleś mnie rozgniewał Hasmedzie...- usłyszeli pełen pretensji głos. Podniósł powoli twarz, opierając podbródek na blacie stołu. Był tak roztkliwiający, że Maganie zachciało się go nagle przytulić.- Nie zdradzaj moich tajemnic. Psujesz mi zabawę. Bardzo tego nie lubię.
-Nie zachowuj się jak dziecko...- Wytarł serwetką usta, nie racząc go nawet spojrzeniem. W skroni czuł ucisk. Zmarszczył czoło, starając się wyprzeć tę dolegliwość.
Rosier tej nocy zachowywał się wyjątkowo głupkowato, a wypił przecież zaledwie dwa łyki alkoholu! Oczywiście Hasmed nie będzie zwracał uwagi na jego błazeństwa. Nie miał w sobie nic, co mogłoby go poruszyć. Był anakim jak każdy inny. Jednym z tych, którego należało czym prędzej usunąć. Dlaczego teraz o tym rozmyślał? To było przecież oczywiste...
-Jak.. ,,Jak dziecko"?!- Poderwał się podciągając do góry drugą nogę.
-Dobrze słyszałeś.- Dotknął czubka jego głowy, jakby chciał go pogłaskać, po czym wstał rozprostowując nogi.- Jak małe, rozkapryszone dziecko. Brak mi słów. A ponoć ich nie znosisz.
Skierował się w stronę kominka. Rosier wykręcił za nim szyję.
-Potraktuję to jako żart. Teraz to przesadziłeś... Nie dokończysz kolacji? A moje wyśmienite wino?
Ukucnął, grzebiąc w palenisku.
-Planujesz mnie upić?
-Ależ skąd! Musimy być dzisiaj przytomni, prawda?
Rzucił za siebie spojrzenie.
-Coś ci przecież obiecałem...- Wyszczerzył się do niego. Dobrze, że nie widziała go teraz Magana, wyglądał dość upiornie, obnażając zęby. Kobieta przysłuchiwała się im z niemądrze rozwartymi oczami.
-Obiecałeś... powiadasz...- Miał nadzieje, że chodziło mu o obietnicę związaną z anakim, a nie o... Zmrużył oczy, niezadowolony ze spojrzenia, jakim ten go uraczył.- Jak będziemy tak zwlekać, nie wiem czy dotrwam do końca.
-Dotrwasz...
Patrzyli na siebie przez moment, aż do chwili w której wtrąciła się Magana:
-Malec jest cichy jak makiem zasiał... Wykorzystam ten stan i położę się szybko do łóżka. Jeśli mogę...- Bardzo chciała już zniknąć. Jeśli zdarzy jej się kiedykolwiek coś głupiego pomyśleć, pan Rosier natychmiast będzie o tym wiedział! Czy wszystkie demony potrafiły czytać w myślach? Zastanawiała się nad tym.
Rosier popatrzył na brzuch, wyciągnąwszy w jego stronę dłoń. Niepewnie położył ją na nim w coś się jakby wsłuchując.
-To będzie milutki... chłopczyk...
-Chłopczyk?
-No- uśmiechnął się szelmowsko.
Hasmed przypatrywał mu się z podejrzliwością. Cóż ten diabeł kombinował? Wcale mu się to nie podobało...



***



-Powiedz... Czemu tu sprowadziłeś tę ciężarną kobietę?
Znajdowali się na najwyższym szczycie zamku. Hasmed nigdy nie wdrapałby się tak wysoko o własnych siłach. To Rosier go przeniósł, nie zważając na jego silne protesty. Choćby się nie wiadomo jak starał, ten i tak zawsze postawił na swoim. Musiał być teraz z siebie wyjątkowo zadowolony, ponieważ przez cały czas szczerzył tryumfalnie zęby, fajtając w powietrzu nogami. Mały, uroczy Rosier..., przed którym drżeli wszyscy anakim. Prawie tak, jak przed Krwawym Demonem...
Podniósł wysoko głowę, z lubością spoglądając na ugwieżdżone niebo. Młodzieniec nie czuł się pewnie, siedząc na wątpliwej konstrukcji dachu.
-Wziąłem ją dość spontanicznie. To był przypadek... Nudziło mi się, a ona pół żywa ze strachu, tułała się nocą po mieście. W dodatku to dziecko... -Opadł plecami na dachówki, które zaszczękały ostrzegawczo.- Magana gwarantuje mi, że nie będę się przez pewien czas nudzić.
-Wybacz, ale nadal nie rozumiem...
-Nie szkodzi.
Skrzywił usta, z całych sił powstrzymując się przed ochotą potrząśnięcia nim, aby się przestał wreszcie droczyć. Ta... niecierpliwość, którą za nic w świecie nie umiała wyplenić z niego wiedźma. Tylko spokojnie... Nie tego chciał się przecież dowiedzieć tej nocy.
-Wtedy,...- chrząknął, bojąc się jakkolwiek ruszyć, aby przypadkiem nie zapaść się w głąb wieży, na której siedzieli- kiedy znajdowałem się w komnacie Ity... jakim cudem wiedziałeś, że potrzebowałem pomocy?
Po jego ustach przemknął uśmiech.
-Podsłuchiwałem pod oknem.
-Nie wygłupiaj się...- zagroził.
Zerknął na niego z pod rzęs, nic przez pewien czas nie mówiąc, pozwalając by napięcie wzrosło. Hasmed nie dawał po sobie poznać, iż strasznie się w owej chwili irytował, kosztowało go to naprawdę sporym wysiłkiem. Rosier był niepocieszony.
-Może nie słyszałem twoich myśli, ale przecież my demony..., a raczej anakim, tak brzmi lepiej, potrafimy doskonale wyczuć ludzkie serce. A twoje biło tak szaleńczo, jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi. - westchnął, podkładając pod głowę ręce.- A potem tak powolutku się wyciszało, nienaturalnie spowolniło ... i oddech też... Nie mogłem dłużej czekać, choć odgłosy były wyjątkowo kuszące. Ita nie jest odpowiednią osobą, by cię tak doświadczać.
-Rozumiem, że ty się nadajesz?
Spojrzał na chłopca z malującą się na jego twarzy irytującą oczywistością.
-Dobra, tą kwestię mamy już załatwioną. Zadam ci jeszcze jedno, osobiste pytanie...
Zachmurzył się marszcząc czoło.
-Chcesz mi zadawać osobiste pytania? To nie wydaje się zbyt zabawne...
Zaśmiał się krótko, niekontrolowanie, kierując na siebie jego zdziwione, czerwone oczy.
-Wszystko co dotyczy ciebie jest w pewien sposób zabawne, sprawiasz naprawdę sympatyczne wrażenie. Podziwiam cię za umiejętność stworzenia tak doskonałej maski.
Demon wydawał się przez pewną chwilę głęboko skupionym. Hasmed nie chciał jednak ciągnąć tego tematu. Sam grał kogoś, kim nie był.
-Mniejsza o to...- Skrzyżował nogi, przyglądając się bez przyczyny swoim butom- Boisz się Krwawego Demona?
Zakaszlał. Wyglądało na to, że zakrztusił się własną śliną.
-Czy boję się Krwawego Demona? Szczerze mówiąc... jak diabli! Zwłaszcza teraz, kiedy opisały mnie gazety. Myślisz, że rzeczywiście będzie się na mnie mścił?
Hasmed przyglądał mu się z rozchylonymi ustami i anakim zamrugał w końcu pytająco oczami, pragnąc przywrócić go rzeczywistości. Człowiek odzyskał wreszcie mowę:
-Jesteś jedynym anakim, który przyznaje się, iż odczuwa względem niego strach! To...- Oderwał od niego spojrzenie, pocierając z namyśleniem podbródek.
-Nie staraj się tego zbyt analizować. No widzisz, jaki jestem milutki! Przyznaję się do swoich słabości, czy teraz kochasz mnie bardziej?
Dlaczego Rosier przyznał się, a raczej powiedział wprost, iż lęka się Krwawego Demona? Czyż nie zabrzmiało to aby zbyt sztucznie, zbyt obojętnie?
Ognistowłosy podniósł się do pozycji siedzącej, zacisnąwszy dłonie na jego ramionach. Oparł pierś o plecy chłopca i Hasmed zastanawiał się z niepokojem, czy nie skupiają w jednym punkcie zbyt dużego ciężaru. Nie miał zamiaru leżeć z roztrzaskanymi kościami w łóżku tego diabła!
-Ty... Nie boisz się Krwawego Demona- syknął z wyrzutem.- Kłamiesz jak nic!
-Wszyscy się go boją, Pisklaku...
-Nie ty! Tamci anakim mówili, że nie chcą o nim rozmawiać. Wypierali się, iż obawiają się go. Naturalnie kłamali... Skoro twierdzisz, że boisz się go to znaczy, że jest odwrotnie.
-Nie kładź wszystkich anakim pod ten sam mianownik.- Przejechał językiem po płatku jego ucha.- Każdy z nas jest troszku inny, wisz?- zamruczał.
-Nie ważne... Tak samo lubicie zabijać, tak samo zadawać ból... Poza tym wszyscy jesteście niewyobrażalnie piękni, że aż oczy bolą!- Skupił wzrok na niewidzialnym punkcie przed sobą.- I ta wasza powabność...Słabość do dzieci...- Tu się zatrzymał, następnie odwrócił do niego pół twarzą.- Ty ich nie znosisz...- zauważył z jeszcze większą podejrzliwością.
Rosier zaśmiał się sztucznie, obojętnie wzruszając ramionami.
-Powiem ci, dlaczego anakim kochają tak dzieci...
Odwrócił się do niego całym sobą, zamieniając się w słuch.
-Zdradzę to...- ciągnął z dziwnym uśmiechem-... jeśli będę mógł cię przelecieć.
Odrzucił do tyłu głowę, aby znaleźć się, jak najdalej od niego. Nagle bliskość Rosiera stała się nad wyraz dokuczliwa. -Negocjujesz się? Moje ciało nie ma dla mnie znaczenia..., chociaż dotyk demonów przyprawia mnie o mdłości.
-Pewnie, dlatego tak bardzo mi się podobasz...- Uśmiechnął się głaszcząc go po policzku.- I dodam coś prywatnie, mianowicie... - uciął, pokręciwszy zaraz głową z niejakim zakłopotaniem. Jego oczy zawędrowały gdzieś w dal, po czym znów powróciły do twarzy chłopca, ale wydawały się wyzbyte emocji.- Albo ci nie powiem...- Zabrał dłoń, chichocząc cicho.
-No proszę...- Zrobił ponurą minę.- Taki Rosier też ma swoje tajemnice...
-Oj ma. No , ale wracając do anakim...













Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 13 2011 18:39:42
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Iria (Brak e-maila) 19:03 16-05-2010
uwaga od autorki ^_^": Opowiadanie jeszcze nie zakończone!!! I jeszcze jedno, do tych, co juz się zapoznali z ,,Pocałunkiem Śmierci", ostatnie rozdziały zostały nieco zmienione... smiley
naru (Brak e-maila) 21:33 17-05-2010
bardzo mi sie podoba to opo wiec czekam na ostatnie rozdzialy smiley
Avaron (Brak e-maila) 11:47 20-05-2010
Opowiadanie bardzo mnie wciągnęło i czekam na ciąg dalszy choć trochę trąci podobieństwem do pewnych książek. Masz może gdzieś zamieszczone te op. na blogu? Chętnie przeczytam więcej Twoich opowiadań, bo podoba mi się Twój styl pisania
narumon (narumon@wp.pl) 11:11 22-05-2010
Przeczytałam całość, właściwie jednym ciągiem. Na ogół nie przepadam za takimi klimatami, chyba że fabuła jest naprawdę dobra. I była smiley
Lubię Twój sposób kreowania bohaterów, tak, że na raz się ich i lubi, i nienawidzi. Do tego wzbudzasz we mnie tak przeciwstawne emocje, że czasami musiałam odejść od komputera, bo aż się we mnie gotowało...
Żeby nie słodzić za bardzo, masz ogromny problem z odmianą przez przypadki. Czasami aż zgrzytałam zębami. Zabrania się czegoś, a nie coś, itp.
I nie ma czegoś takiego jak "w każdym bądź razie" jest "w każdym razie" lub "bądź co bądź".
Mam nadzieję, że niedługo doczekamy się aktualizacji smiley
Mika (Brak e-maila) 13:05 26-05-2010
Ja chce więcej. I mam kilka próśb 1. zabij Rosiela . 2. NIE zabijaj Zorgi i Tutiela. 3. Niech pewien ktoś powstrzyma Zorgę zanim ten sam zabije .
No dobra po tak cudownej liście życzeń teraz na poważnie. Opowiadanie jest super chociaż zdawało by się że motyw zemsty jest już dawno oklepany to jednak nadal można stworzyć coś fajnego . Mam nadzieje że wkrótce pojawi się ciąg dalszy !
Mika (Brak e-maila) 13:09 26-05-2010
W życzeniu numer trzy chciałam powiedzieć żeby powstrzymano Zorgę nim ten sam się zabije ale niechcący zjadłam słowo "się" smiley
Iria (Brak e-maila) 20:06 26-05-2010
Szczerze mówiąc już się spotkałam z podobnymi postawami na blodu xD Część chciała śmierci Rosiera, druga połowa śmierci Tutiela >_<" Jesteście bardziej krwiożercze od anakim. Brrrrr

Dziękuję za komentarze, aż chce się pisać!

Rozdziałów będzie (chyba) 21. Dodaję słowo ,,chyba", ponieważ na starym blogu było tych rozdziałów aż 33! Nic nie skróciłam, po prostu je łączę, aby nie były tak krótkie smiley
To tak ,,propo słonia".
Mika (Brak e-maila) 19:56 28-05-2010
Ja wcale nie jestem krwiożercza (jeszcze nikogo nie pogryzłam chociaż ........smiley nie chyba jednak nie) Co ciekawe nie przepadam za wężami, nie lubię też blondynów. Za to mam słabość do "duszków"smiley, i tajemniczości,dlatego polubiłam Tutiela a co do nagłej śmierci rosiela mogę zrozumieć wysysanie życia, i "polowanie" (chociaż to okrutne) na niczego nie podejrzewające ofiary . Ale zabijanie dla przyjemności, i delektowanie się przerażeniem ofiary no cóż Ja Rozumiem Że To DEMON ALE.............. są pewne granice nawet u demonów (tym bardziej że i one się go boją)
Tuli-Pan (Brak e-maila) 20:08 29-05-2010
To z tymi granicami u demonów zabrzmiało dziecinnie xP Demon to demon. Nigdy nie kojarzył się mi z niczym przyjemnym. Ale prawdą jest, że można się natknąć w necie (blogi z opowiadaniami) z demonami romantycznymi, niemalże anielskimi, ale to już dla mnie nie demon smiley Tylko coś, co przywdziało tę nazwę.
An-Nah (Brak e-maila) 17:59 05-06-2010
Fascynujące, bardzo ciekawe i sprawnie napisane (Choć nie obyło się bez błędów stylistycznych, paru językowych niestety też. Myślę, że jeśli następne rozdziały będziesz dodawać pojedynczo, a nie hurtem, pofatyguję się z powypisywaniem...) opowiadanie. Wciągnęło i będę czekała na ciąg dalszy.

Tekst jest ciężki, mroczny - już sam fakt tego, jak bardzo demony/anakim zafascynowane są dziećmi budzi mocny niepokój. Początkowo nawet bałam się, że idziesz w shotę, ale nie, na szczęście nie, zahamowanie wzrostu głównego bohatera ma swój sens jako droga do zemsty, wszystkie te ociekające erotyzmem sceny z jego udziałem niepokoją, bo, goddmanit, muszą niepokoić. Demon to demon, nawet, jeśli twoje demony są tak naprawdę tylko półludzkimi mieszankami niewiadomego pochodzenia (do tego wątku jeszcze wrócę...) - stosunek ich do dzieci jest pięknie wyjaśniony. No i z jednej strony ta fascynacja objawia się poprzez zapędy niemalże pedofilskie, a na pewno - dzieciobójcze, z drugiej - przez adopcje sierot i próby stworzenia, bezskuteczne zapewne, normalnej rodziny. Dwa bieguny tej samej fascynacji, dwa bieguny tej samej luki w życiu anakim.

Świat przedstawiony ciekawy, choć mam kilka wątpliwości, ale o nich za moment. Najpierw chcę powiedzieć, że początkowo nie bardzo wiedziałam, kto jest prawdziwym demonem, a kto - anakim. Dopiero później zorientowałam się (Mam nadzieję, że to właściwa interpretacja?), że nikt z nich nie jest prawdziwym demonem, nie ważne, co myślą ludzie, z których pewnie nieliczni wdają są w dywagacje nad niuansami, zbyt na to przerażeni. No i właśnie, cała ta paranoja, strach, oszpecanie dzieci - tworzy klimat, choć żałuję, że bardziej skupiasz się na samych anakim, mało pokazując nam tej perspektywy zwykłych ludzi. Choćby jakieś wejście w psychikę dzieci Hanaela byłoby wskazane - robią za tło, a przecież dziecko wychowywane przez demona normalne nie będzie - wiedźma z początku tekstu dowodem. W sumie nie obraziła bym się, gdybyś rozwinęła Liję, dziewczyna ma wielki potencjał, a fajna i wielowymiarowa postać kobieca potrafi ożywić tekst smiley No ale jeszcze sporo przed nami, więc może to planujesz? Nie porzucaj ciekawych wątków smiley

Wracając do świata przedstawionego, zastanawiam się, czy to nasz świat, tylko w innym czasie, świat równoległy czy "jakiś inny świat fantasy"? Bo piszesz o Bilbii i krzyżach, a jeśli to "wymyślony świat fantasy", to, jakby na to nie patrzeć, nie za bardzo mają ta Biblia i krzyże rację bytu - chyba, że jakaś inna księga została nazwana Biblią, chyba, że krzyż ma jakieś inne znaczenie, niż u nas, że wziął się z innego źródła (na przykład ma symbolikę taką, jaką miewa krzyż w religiach niechrześcijańskich - oznacza cztery strony świata lub jest symbolem solarnym). I jeszcze jedno mnie zastanawia - brak, poza tymi krzyżami "prowokującymi" demony i wzmianką o Biblii, jakichkolwiek innych odwołań do religii - czy ludzie odrzucili religię? Dziwi mnie to nieco. Jakkolwiek by religia w tym świecie nie wyglądała, logiczne jest dla mnie (jako osoby religią zajmującej się de facto zawodowo) choćby powstanie sekt wieszczących koniec świata czy kapłanów-łowców demonów - albo innych form doktryny, kultu czy organizacji, będących odpowiedzią na przybycie istot z piekła rodem.
Nie wiem, jeśli masz na to pomysł, to bardzo fajnie, bo te kilka wzmianek o krzyżach i biblii budzi we mnie z jednej strony zainteresowanie ("Czemu tak, a nie inaczej?"smiley, z drugiej zaś niepokój ("Czy autorka wszystko przemyślała?"smiley

Podoba mi się główny bohater - widzę, jak szukając zemsty stacza się coraz bardziej, upodabnia do tych, których chce zniszczyć. W sumie nie zdziwiłabym się, gdyby przyjął na siebie rolę Krwawego Demona - i to na dobre. Z drogi, którą chłopak obrał, nie widzę odwrotu. Zemsta niszczy i nie pozostawia szans na zbawianie, a puki co ładnie to pokazujesz smiley
Tutiel zaś mnie rozczarował. Te jego wątpliwości co do Hasmeda/Zorgi - za ludzkie. Myślałam, że to potwór, tak jak inni, może poza Hanaelem (choć on akurat jest potworem który udaje nie-potwora nawet i przed samym sobą), a tu nagle - sentymenty. Wietrzę pairing. Ble. Nie pasuje mi to, zastrzegam na starcie, nie podoba mi się możliwość, że z Zorgi i Tutiela zrobisz parę. Nie widzę miłości między łowcą i zwierzyną, najwyżej toksyczny związek, zakończony śmiercią ich obu, ale w żadnym wypadku nic romantycznego. Rosier jest lepszy - on jest zły do szpiku kości i nie ukrywa tego. Z drugiej strony, może to przez imię, ale mocno, mocno przypomina mi Rociera/Rosiera/Rociela (jakkolwiek jego imię zapiszemy, bo widziałam wiele wersji) z "Angel Sanctuary).

Podsumowując - fajnie, choć nie bez moich wątpliwości, co do których mam nadzieję się mylić.
Rayk (Brak e-maila) 15:07 16-06-2010
Naprawdę niesamowite opowiadanie. Widać ze się nad nim naprawdę napracowałaś i muszę powiedzieć,że strasznie mi się podoba. Jedno z lepszych jakie czytałem. Buźka tak trzymaj smiley A co do życzeń nie zabijaj Rosiera. Mój mistrz xD
Rika (Brak e-maila) 13:30 22-06-2010
Opowiadanie jest genialne, steskniłam sie za takim. Rosier jest BOSKI!!!!!! Błagam, błagam nie zabijaj go smiley I mam nadzieje że dokończysz to opo.
Pozdrawiam i życze weny smiley
Iria (Brak e-maila) 23:57 23-06-2010
Dziękuję za komentarze. Opowiadanie jest już skończone, żadnych zmian nie uwzględniam smiley Co do ,,hurtowego" wysyłania rozdziałów.... Gdybym wysyłała je pojedynczo to byśmy chyba osiwieli, zanim dotarlibyśmy do końca, ponieważ, jak widać, trzeba na aktualizacje diabelnie długo czekać (!!) smileyDlatego wrzuciłam opo na inną stronę. Jeśli ktoś byłby zainteresowany to pisać na maila ^^
wampirzyca (Brak e-maila) 13:32 26-06-2010
BARDZO ALE TO BARDZO MI SIĘ PODOBAŁO I CZEKAM NA NASTĘPNE ROZDZIAŁY,MAM eta (betagrak71@wp.pl)
14:56 06-07-2010
Opowiadanie napisane po mistrzowsku. Wiesz wydawali mi sie, ze demonami sie nie interesuje. A tu niespodzianka! Jak zaczelam czytac, wiedzialam, ze wszystko bedzie malo wazne, tylko to opowiadanie. Spedzilam z nim calom noc i kawalek dniasmiley Warto bylo! Chyle czola, piszesz ciekawie, zastanawiam sie jak moze "pocalunek" sie skonczyc, i nic mam pustke;( Prosze o podanie linka gdzie jest dalsza czesc. Bardzo
Beta
Vixen (Brak e-maila) 14:22 17-07-2010
Uwielbiam cię. Gdzie można dokończyć opowiadanie? Bardzo proszę daj namiar na tę stronę
Mika (miki04@vp.pl) 19:09 25-07-2010
Cześć Ja też chętnie Poznam dalsze rozdziały więc jeśli byś mogła prześlij mi gdzie to można jeszcze znaleźć. Co prawda napisałam ci już o tym w mailu ale nie wiem czy doszedł i chyba zapomniałam się podpisać smiley
Iria (maruta_chan@wp.pl) 18:30 28-07-2010
Wysłałam każdemu kto o to poprosił, jeśli nie doszło proszę mi napisać 0_o
Ame (lily1307@o2.pl) 20:31 08-08-2010
Hej^^
Kiedyś czytałam twoje opowiadanie na jakimś blogu..... Ale jakoś mi zginęło. Kocham je po prostu, ale myślałam, że nie piszesz kontynuacji... i mnie dzisiaj uderzyło , żeby je wygooglować. Patrze a tu .....kolejny rozdział (*^*) Proszę prześlij mi na maila adres twojego bloga czy coś ^^ Dzięki. Jestem suuuuuper szczęśliwa (@.@)
Iria (Szehina) (maruta_chan@wp.pl) 00:04 09-08-2010
A ja mam prośbę *_* Szukam żony/męża... znaczy się... (za dużo romansów) szukam kogoś, kto będzie wyszukiwał i pomagał mi poprawiać błędy w moim nowym opowiadaniu, które aktualnie tworzę T_T Najlepiej niech to będzie osoba cierpliwa, łagodnego usposobienia xD inaczej się w sobie zamknę... na amen o_0 Proszę, niech ktoś wykorzysta swoją umiejętność poprawnego pisania i zechce mi pomóc. Co do kolejnych rozdziałów, zobaczycie je na tej stronie smiley Pozdrawiam!!
Rika (ala_bodzon@o2.pl) 20:06 20-09-2010
Miałam długą przerwę od tego opowiadania, a w zasadzie to od internetu ale to za nim się chyba najbardziej stęskniłam. Wysłałam ci kiedyś meila z prośbą ale chyba nie doszło jakbyś mogła mi kiedyś podesłać nazwę tego bloga, będe bAArdzo wdzięczna smiley
An-Nah (Brak e-maila) 16:23 06-10-2010
Tak, wiem, pisałaś, że cię komentarze do tego tekstu przerażają. Ale szczerze? Zakładam, że jeśli ktoś nie chce komentarzy, to po prostu nie publikuje. O i tyle smiley

A historia jest fascynująca i wciąga. Stworzyłaś świat i bohaterów z gigantycznym potencjałem. Chcę wiedzieć co dalej i, co tu mówić, chcę dowiedzieć się więcej o świecie. Co, skąd, jak, kiedy, czemu pojawili się anakim, kiedy, jakie są reakcje, co robią ludzie, co ma do tego Bóg/bóg i czy to jest nasz świat i chrześcijaństwo, czy coś odmiennego, zupełnie inna rzeczywistość? Co się wydarzyło, że ten świat wygląda na do końca przeżarty złem i podążający ku upadkowi?
Co do postaci, to masz jednak dar do tworzenia sukinsynów, tu to widać. Zwracam honor, u ciebie wszyscy są źli... mniej lub bardziej.

Scena gwałtu mnie odrzuciła, ale była na miejscu, miała sens. Nie odebrałam jej jako coś, co miało być atrakcją dla niewyżytych czytelniczek. Zachowanie Hasmeda/Zorgi po? Chyba ma chłopak rys psychopatyczny, skoro odbiera gwałt jako krzywdę wyłącznie fizyczną i tak prędko stwierdza, że może warto by zostać kochankiem Rosiera... a potem scena z włażeniem do łózka Tutielowi... I szczerze mówiąc, nie wiem,co tu jest grane, myślałam, że Zorga chce Tutiela uwieść... Chyba, że uwodzi go udając niedostępnego, bo w miłość do najbardziej znienawidzonego z demonów nie uwierzę za cholerę. Nie u kogoś z taką przeszłością i z taką emocjonalnością.

Intryguje mnie Beliar i Kazbiel - mam wrażenie, że obaj jeszcze będą mieli swoje pięć minut. Zwłaszcza Kazbiel, którego urodę i kolor oczu podkreślasz co chwilę. Nie wiem, mam mały pomysł co do tego, co Kazbiel może zrobić, ale...

Z usterek? Ilekroć trafiałam na sformułowanie "ognistowłosy" czy "fiołkowooki", miałam ochotę strzelić wydrukiem w szybę autobusu. Jeśli kiedykolwiek będziesz ten tekst poprawiać, zacznij od wywalenia -okich i -włosych, bo to niestety sformułowania na poziomie grafomanii, a ty grafomanką za cholerę nie jesteś i ten tekst do koszmor się nie zalicza. Reszta... więcej błędów niż w "Robaczywym Owocu", postęp widać smiley

Aaa, co do komentarzy które mi dałaś, to nie, nie polecam uczyć się pisania ode mnie. Pisanie jak ja kończy się tym, że ma się dwóch czytelników na krzyż - i czasem jakiegoś gratis. Nie polecam. Frustrujące jak cholera.
A poważnie, najlepiej jest chyba pisać po prostu takie rzeczy, jakie samemu chciałoby się przeczytać.
Iria (maruta_chan@wp.pl) 13:47 10-10-2010
Dziękuję, An-Nah. Cieszę się, że zauważyłaś postęp smiley Masz rację, co do -włosych i -okich, wstrętne! Już nie popełniam podobnych błędów. Opowieść jest skończona i możesz się rozczarować, ponieważ nie wszystko zostało dopowiedziane i jeśli wezmę się za poważną poprawę tekstu, wtedy dopiero wezmę twoje spostrzeżenia pod uwagę i uzupełnię opowieść. Na razie pozostaje mi tylko czekać i mieć nadzieję, że pewnego razu być może pojawią się kolejne rozdziały Pocałunku ¦mierci na tej stronie. Nie wyobrażam sobie, że moje opo zostanie ,,tutaj" tak brutalnie przerwane :/ Nie wiem czemu tak się dzieje, mam nadzieję, że wszystko wróci kiedyś do normy ;] Pozdrawiam!
fanta (fantastka55@gmail.com) 19:57 07-12-2010
Iriaaaa T.T nie rozwalaj mnie T.T
powiedz, że jest jakaś kontynuacja. To się nie może tu skończyć. Ja muszę wiedzieć co z Tutielem i Zorgą. T.TTT
BaaaAaaaaAaaaAAaaaAAaaaagam! T.T
An-Nah (Brak e-maila) 18:30 07-01-2011
No i doczytane smiley
Skłamałabym, gdybym miała powiedzieć, że się nie podobało. Bo się podobało, wykreowałaś ciekawy świat i mimo, że wiele chciałabym się jeszcze o nim dowiedzieć, brak wyjaśnień nie psuje przyjemnej lektury. Cieszę się, że cały czas pojawiają się w sieci osoby, które nie ulegają modom na fan-fiki ani na miniatury, tylko konsekwentnie prowadzą autorskie projekty.

Końcówka - chaos w LaVion, ludzie w końcu buntujący się przeciw demonom (tego mi brakowało!), anakim korzysatjący z okazji, żeby się pozabijać i pokazujący, że więzi między nimi są tylko pozorem - to było piękne, wynikało z treści i było dobrze przedstawione.
Z drugiej strony, jeśli portretujesz wszystkich anakim jako potwory niezdolne do uczuć, jeśli ich uczucia to co najwyżej samooszukiwanie się - to odmawiam nazwać uczucie Tutiela do Zorgi miłością. Może Tutiel się oszukuje, wmawia sobie, że ma uczucia. Może to tylko żądza. Ale nie, nie wierzę w taką miłość, w nagłe zaprzeczenie wszystkiemu, co dotąd napisałaś. Tutiel nigdy nie miał wątpliwości co do swojej natury, nie próbował zaprzeczyć temu, że jest potworem. I nagle robi się z niego romantyk... Nie! Podobnie Zorga - cały czas napędzało go pragnienie zemsty, nienawiść, miłość do brata... i nagle kocha Tutiela. Wiem, że fandom się domaga romantycznych związków, ale tu nie ma miejsca na romantyczne związki. Lepiej by było Zorgę zostawić martwego. Albo pozwolić im się nawzajem pozabijać w epilogu...
Ale cóż, twoja historia, twoje postaci. Czytało się świetnie, więc nawet ten niepotrzebny romantyzm ogólnego dobrego wrażenia nie psuje.
Channel (Brak e-maila) 20:57 09-01-2011
No właśnie zauważyłam, że zmieniłaś końcówkę. Z tego co pamiętam, to Zorga zginął... Och, jak już mam wybierać, to wolę tę wersję. Chociaż jest (tak jakby) happy end, nie? smiley
Iria (maruta_chan@wp.pl) 14:49 13-01-2011
No przecież jak uśmierciłam Zorgę, a Tutiela wygnałam z Abadon to mnie rozerwałyście na strzępy. Kurrrrczak, nie dogodzę xD Rzeczywiście ,,kobieta zmienną jest".

A nieuważne, szybko przemykające przez treść oczy rzeczywiście mogły przeoczyć wątki, które zaprzeczają temu, że anakim nie mają uczuć. W tekście jest sporo takich wątków i zdań, ale nie napisanych wprost, bo nie lubię takich przejrzystych treści ;] Mam nadzieje, że większość jednak zauważyła.

Dziekuję, że byłyście ze mną do końca! Dziękuję za wszystkie komentarze!
An-Nah (Brak e-maila) 15:34 16-01-2011
Hej, hej, hej, przyznaję, ze mogło mi coś umknąć, mogłam coś odczytać niezgodnie z wolą autorki, ale raczej nie dlatego, że czytałam nieuważnie - należę jednak do osób, które zwracają uwagę na niuanse. Może po prostu ja CHCIAŁAM tak odczytać? Może po prostu chciałam opowiadania, w którym toksyczna fascynacja nie zmieniłaby się w miłość i podświadomie oczekiwałam takiego? Nie wiem.
Pojechałaś mi kobieto po ambicji, jak zdam egzaminy, przysiądę nad tym tekstem raz jeszcze.

Co do zakończenia: nie zadowolisz wszystkich! Nie próbuj nawet, nie dostosowuj się do życzeń części czytelników, bo reszta będzie miała swoją opinię. Zakończenie to coś, co wynika z całości tekstu, a nie to, co chciałabym widzieć ja (śmierć Zorgi) czy inny czytelnik (obecna wersja). Zastanów się, jakie tobie najbardziej odpowiada smiley Literatura to to, co pisarz ma do powiedzenia, a jeśli czytelnik narzeka - to jego problem smiley
Iria (Brak e-maila) 20:38 16-01-2011
Rozumiem, ale pisarz nie może pisać wyłącznie dla siebie. Musi wziąć pod uwagę oczekiwania innych. Poza tym uważam, że nieźle wybrnęłam(samochwała)z tym zakończeniem... Popatrz, Zorga otrzymuje szansę by zacząć wszystko od nowa, oby nigdy nie odzyskał pamięć ;] Nie rozumiem kogo mogłoby uszczęśliwić inne zakończenie. Z pewnością upłyną jeszcze lata, zanim uda mu się uporządkować w głowie niektóre sprawy i znaleźć własne miejsce. Tutiel także postara się odnaleźć w nowej sytuacji. Co do ,,kochania", nawet pies darzy uczuciem swojego właściciela, nie bądźmy okrutni ;/ To ostateczna wizja opka. AMEN
Szpilka (Brak e-maila) 14:11 24-01-2011
Gdzie kolejne rozdziały?? 0_0
Koparopa (Brak e-maila) 16:34 24-01-2011
Hm. Sama nie wiem jak na to patrzeć. Już dawno czytałam Pocałunek Śmierci na Twoim blogu i jego zakończenie wydało mi się... doskonałe. Przez cały czas byłam przekonana, że nie mogło być inne i po zapoznaniu się z nową wersja wciąż tak uważam. Dla mnie Zorga umarł wraz ze śmiercią swojego brata, Hasmed umarł zabity przez Hananela, wydostając się z klatki Rosjera. A Tutiel przepadł. Wybacz ale uważam, że nowa wersja nie jest nawet prawdopodobna z psychologicznego punktu widzenia. Trochę szkoda, że poddałaś się namowom i zmieniłaś idealne zakończenie, to jednak Twoja decyzja i szanuje ją, lecz jak pisałam, dla mnie jedynym i prawidłowym zakończeniem zawsze będzie to pierwsze. Uściski smiley
Atena (Brak e-maila) 18:20 24-01-2011
A ja uważam, że ,,to" zakończenie jest bez 2 zdań bardziej prawdopodobne!!! Byłoby inaczej, gdyby Zorga darzył brata silną więzią, a tak nie było. Chłopak miał pretensję o to, że anakim uczynili go przez pewien czas nieśmiertelnym (że tak to skrócę) a to spowodowało, że odtrącono go, skazując na życie z wiedźmą, która z kolei nawbijała mu do głowy wiele podręcznikowych mądrości. Więc właściwie dużo zyskał, stał się dla demonów trudniejszą zdobyczą. Może właśnie przez to czuł się w obowiązku wypowiedzieć demonom wojnę. Nie zaprzeczam, że swoje przeżył, ale nie był jeszcze aż tak skrzywiony, co sugerują niektóre osoby. Uważam, że nie chciał swojej śmierci, a nawet były momenty, kiedy wyobrażał sobie życie z Tutielem. Czuł, że nie może o nim myśleć, jeśli nie zakończy pewien rozdział. Hasmed na pewno nie był typem, który oddałby się anakim w ofierze, o nie nie... Dlatego drugie zakończenie zdecydowanie wydaje się bardziej logiczne. Uffff lubię rozważać takie treści *_*
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum