ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Narkotyk życiodajny 1 |
Dedykacja; dla Shini-chan
Dotykasz mnie.
Wężowa skóra.
Spadam pod ziemię.
A może to tylko pragnienie,
Które parzy i spala,
Nawiedza mnie we śnie
I tylko patrzy.
Oczami sowy,
Nie męczy się.
A ty mnie dotykasz,
I wciąż wiem,
Że jesteś.
Odebrałbym ci mleko,
Gdybym tylko mógł.
Odstawił od piersi matki,
Ale tego nie robię.
Coś mnie wiąże-
Może to te łzy,
Które wylałem.
Umarłbym,
Gdybym tylko potrafił,
Ale ty mnie wciąż dotykasz.
A ja... czuję, że żyję.
Aziel, Aziel, Aniele mój, podejdź, podaj mi rękę, a nie straszne Ci będą przepaście i bać wrogów się nie będziesz. Odsuwasz się? Słucham...? Nie, nie chcę nic w zamian, Aniele. Tylko odrobinę białej czułości, okruch chociażby, maleńkie piórko, delikatne jak dłonie anielskie. Cóż to, błysk bojaźni w twych oczach? Czyż Anioły nie mają jedynie pozytywnych uczuć? Nie bój się, jestem. Nie drżyj w mych ramionach. Aziel, Aziel, Aniołku, Pioseneczko. Zatańcz dla mnie! Zaśpiewaj! Bądź mój, miłość mą dzierż w swej dłoni. Aaaaachh... mój zimy, śnieżny! Nie, mówisz? Więc jaki? Rozpalony do białości? Ochhh, Aniele, weź mnie do Nieba. Nie kwil, nie szemraj jak zbolałe zwierzątko. Aniele, jesteś święty, a ja, czyż to nie ja właśnie jestem wart skosztowania Twojej świętości? Szafiry, szafiry, klnę na Pierścień, błyszczą w twych oczach. Azzziell! Mój mały, spójrz na to od drugiej strony, żywa krew na alabastrowej skórze wygląda pięknie. Jesteś piękny, moje rozpalone zwierzątko, słyszysz? Słyszysz, wiem, że słuchasz. Idź już spać, ciiiii.... Zaśpiewaj. Zaśpiewaj piękną pieśń do snu i do czci Gwiazd i mojej. Tak, szmaragdowy strumyku, tylko mój, szeptaj, szeptaj znaną sobie melodię, zrodzoną z moich natchnień.
"Czy to wspomnienia...?" - natrętna myśl wdarła się do umysłu Enty, a zaraz potem przeraźliwy ból otrzeźwił go i przywrócił do rzeczywistości. Kontakt został zerwany. Wszystko to, co Poczuł w umyśle nieznajomego, wciąż jeszcze pulsowało, wrażenie niesamowitego cierpienia nie zostało zatarte.
Enta siedział jeszcze przez kilka minut na podłodze, całkiem ogłuszony i nieświadomie nadal ściskał siną od zimna rękę wędrowcy.
- Coś nie tak? - zapytał Koniuszy niespokojnie i dotknął przelotnie tętnicy szyjnej Enty, jakby chcąc sprawdzić czy chłopak żyje, chodź przecież bardzo przyspieszony oddech sam to zdradzał.
Gearl spojrzał obojętnie na wystraszonego mężczyznę, nie przerywając intensywnego czyszczenia miecza, na którym wciąż widniały nie starte plamy zaschłej krwi i sierści- ślady niedawno stoczonej walki. Później przeniósł wzrok na Entę- jego zmierzwione włosy, jasne kosmyki, pozlepianie potem i kurzem, przyczepione do czoła. Na na wpół rozwarte wargi, wydęte z wysiłku, na zaciskające się niemalże do białości palce. Na powieki, za którymi kryły się przeźroczyste oczy. Nie wyrażające nic. Ślepe. To jego ciało wyrażało emocje, a teraz paliło się z bólu.
Ten sam ból czuł kiedyś Gearl. Teraz, patrząc na niegdysiejszego przyjaciela, który z przymusu musiał stać się dla niego jedynie czymś, co musi wykorzystać, aby przeżyć, nie czuł nic. Już chyba nie potrafił czuć, a jego serce i duszę wypełniała zawsze tylko pustka, której nawet nie umiałby nazwać. Nie wiedziałby, jak przekazać czym jest, bo aby coś nazwać potrzebne są uczucia. Nie, wiedziałby, gdyby się na tym zastanowił. Ale nie zastanawiał się. Jego jedynym celem było przetrwanie.
- Nie powinieneś się przejmować - warknął i zmrużył groźnie wilcze oczy. Źrenice łypnęły na Koniuszego ostrzegawczo.
Ten zaś skulił się w sobie i wymamrotał coś niewyraźnie.
Gearl nie zwracał na niego więcej uwagi.
Enta nadal nie przychodził do siebie, a jego oddech urywał się chwilami i gasł.
Koniuszy trząsł się ze strachu jak osika.
Mały czarny kociak lizał bez pośpiechu jedwabiste łapki. I jedynie dla niego wszystko było proste i nieskomplikowane.
___
- Kto to jest? - zapytał Śnieżny Lis, patrząc z niesmakiem na nagie i poharatane ciało Nieznajomego.
Gearl wzruszył ramionami i popatrzył dla odmiany na Lisa. Po raz kolejny zdziwił się, jak idealnie pseudonim jakim się posługiwał oddawał jego naturę. Srebrne, sięgające za ramiona włosy Lisa, lodowate niczym sople lodu oczy, smukłe ciało, długie paznokcie, podmalowane na końcówkach białym czymś, wszystko to przywodziło na myśl kraje dalekiej mroźniej Północy. Co zaś się tyczy jego charakteru, był równie oziębły, a także sprytny jak rzeczywisty lis.
Przy tym wszystkim był bardzo ładny i Gearl lubił patrzeć na niego.
- Czy naprawdę nie możemy go obudzić?! -Lis wyraźnie się niecierpliwił - Długo już śpi.
- Nie! - szepnął kategorycznie i z wyrzutem Enta - Jest bardzo wycieńczony i musi dojść do siebie. MUSI.
- Blablabla
- Dobrze, już dobrze, niech odpoczywa - przerwała Eeaner ze śmiechem gdy Enta już już miał się obrazić - Nie masz nic przeciwko, prawda, słoneczko? - przykleiła się do Lisa.
Sztywnego i obojętnego jak zwykle.
'Słoneczko', to ostatnie określenie, jakie do niego pasuje - pomyślał Gearl, przypominając sobie od niechcenia, jak wielką niechęć żywi do Eean i z jaką czterokrotną siłą jest ona odwzajemniona.
- No, to co o nim wiesz? - zapytało 'słoneczko' dmuchając sobie w paznokcie i sprawiając wrażenie bardzo tym zaabsorbowanego.
- Nic szczególnego - odparł wymijająco Enta, rumieniąc się - Ale to co Czuję, wygląda mi na wielkie cierpienie.
- Tak, konkretność, to twoja największa zaleta....
- Dajcie mu spokój - wtrącił nagle ze swego kąta Milczący, zwany po prostu Milczkiem, którego prawdziwego imienia nikt nie znał.
- Odezwał się, mała piskliwa pluskwa.
Gearl obserwując, jak Milczek kurczy się w sobie, zastanawiał się, dlaczego tworzą tak niezgraną, kłótliwą grupę i czemu zawsze ktoś stara się dogryźć komuś innemu.
Oczywiście, żaden z nich nie chciał się angażować w żadne uczucia, które tylko skomplikowały by jego niewyjaśnioną, bo nie rozmawiali o tym, sytuację. Ale pomimo to, nie musieli przecież ciągle się żreć. Mogli milczeć, tak jak on i Milczek. Choć to i tak pewnie nie rozwiązałoby ich sytuacji.
Zresztą, było mu wszystko jedno. Niech sobie robią co chcą, przecież są dla niego tylko częścią wielkiej grupy znajomych, którzy przychodzą i odchodzą.
I zapominają.
CDN
|
|
Komentarze |
dnia padziernika 13 2011 13:24:15
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina
Ignis (Brak e-maila) 20:06 23-10-2004
Strasznie to mi się podoba *-* piszpiszpisz ^^
Jagular. (Brak e-maila) 20:46 22-02-2005
Moja droga Kojiro. Jak gdzies nizej. Cos czeka na ciebie. Nie tu.
To dobrze, ze bylo. |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|