The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 18 2024 23:11:40   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Ibara 9



Obudziło go szczekanie psów. Przeciągnął się. Raidona już w pokoju nie było. Zerknął na zegarek w swojej komórce. Szczęka mu opadła. Dochodziła dziesiąta nie możliwe, żeby tyle spał. Zerwał się na równe nogi i poszedł wziąć orzeźwiający prysznic. Po niezbędnych czynnościach założył krótkie szorty i koszulkę na ramiączkach. Zszedł na dół do kuchni. Nikogo nie zastał, ale otwarte drzwi prowadzące do ogrodu i odgłosy dobiegające stamtąd sprawiły, że wolno poczłapał na zewnątrz. Klapnął na jedno z wiklinowych krzeseł i patrzył jak Raidon bawi się z psami. Rzucał im piłki, każdemu po jednej. Bez sprzeciwów, co jest w ich wykonaniu trudne, przynosiły mu je i czekały szczekając na powtórkę.
- Kaz aport - rzucił żółtą piłeczkę jednemu z psów. Drugi w tym czasie przyniósł mu swoją zdobycz - Amai, dobry z ciebie pies. Tak super - poczochrał go po sierści - Aport.
- Uważaj one potrafią wykończyć człowieka - powiedział roześmiany Shirai.
- Mam dobrą kondycję. Dam sobie radę - zerknął na niego przelotnie.
- Rzucasz każdemu po jednej?
- Żeby nie musiały rywalizować ze sobą o to który pierwszy złapie piłkę. To nie jest dobre dla psów. Mogą czuć się zazdrosne.
- Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Gdzie są moi rodzice?
- Twój tata został wezwany do pracy, a mama poszła do sklepu. Tak, super z was psy. Fajnie jest bawić się z wujkiem co?
Teraz Shi nie wytrzymał i wybuchnął głośnym śmiechem.
- Ej no co się śmiejesz?
- Wujek?
- A co, nie pasuję na wujka?
- Przeciwnie. Dawno wstałeś? - zapytał, kiedy już się uspokoił.
- O ósmej, od dawna nie wstawałem o tej porze.
- Tak wcześnie?
- Późno mój drogi.
- To mam nadzieję, że się wyspałeś, bo czeka nas długi spacer. No, chyba, że nie masz ochoty.
- Mam skarbie - podszedł do niego i ucałował w policzek.
Shi już chciał coś powiedzieć, ale brunet pokazał oczami wejście do ogrodu. Kumiko zamykała furtkę i uśmiechnęła się widząc czuły gest skierowany w stronę jej syna.
- Widzę synku, że wstałeś. Zaraz zrobię ci śniadanie. Może ty Rai coś jeszcze przekąsisz?
Rai? Jak Kumiko mówi do kogoś skracając imię oznacza, że ta osoba przypadła jej do gustu i bardzo ją lubi, a tak się zachowuje w stosunku do członków swej rodziny.
- Bardzo pani dziękuję, ale jestem już pełen - poklepał się po płaskim jak deska brzuchu.
- Ale jakbyś czegoś potrzebował to nie krępuj się. Shi usmażę ci zaraz jajek.
- Dobrze mamuś - popatrzył na Raidona pytającym wzrokiem.
- No co? Wmusiła we mnie tak duże śniadanie, że mogłaby tym nakarmić kilka osób. Choć przyznam, że jajecznica na bekonie była bardzo smaczna.
- Ha, bo ze swoich jajek. Hodujemy kury, mówiłem ci. Są w osobnej części za garażem.
- to dlatego psy chcą się tam dostać.
- Najchętniej zrobiły by na nie polowanie. Nie wiedziałem, jeszcze, żeby one do obcego tak się zbliżyły - mówił patrząc na psiaki merdające ogonami i czekające na bruneta.
- Synku śniadanie! - dobiegło ich wołanie Kumiko.
- Już idę!

***

Po śniadaniu przypomniał mamie, że zabiera narzeczonego na spacer i postarają się wrócić do obiadu.
- Nie śpieszcie się jak coś to odgrzeję. Może przygotuję wam koszyk z prowiantem i...
- Nie. Dziękuję, ale nie zamierzam użerać się z koszami. Nie idziemy na piknik. Zabiorę tylko wodę i aparat - stanął w drzwiach - Raidon zaraz wychodzimy.
Facet nadal bawił się z psami.
- Spoko kochanie. Skoczę tylko na górę, umyję łapki i zmienię koszulkę, bo tą mi już zabrudziły - dał całusa chłopakowi prosto w usta i czmychnął z kuchni.
Kumiko chwyciła syna za ręce.
- Trzymaj się go. To dobry człowiek. Dobrze mu z oczu patrzy. Zawsze ci powtarzam, że oczy to zwierciadło duszy.
Dziwnie się poczuł. Znów uderzyło w niego, że okłamuje rodziców.
- Coś o tym wiem.
- Zauważyłam tylko jedną rzecz - Shi wstrzymał oddech - Mało o sobie wiecie, to znaczy mam na myśli takie proste sprawy. Dopiero wczoraj się dowiedziałeś, że lubi zwierzęta.
- Akurat o tym nie rozmawialiśmy.
- To błąd trzeba wiedzieć co lubi, a czego nie ta druga osoba.
- Mamuś...
- Nie mamusiuj mi tu teraz. Masz z nim spędzić życie. Wiesz chociaż jaki jest jego ulubiony kolor?
- Mamy jeszcze czas. Nie jesteśmy długo razem. Gdzie jest mój aparat fotograficzny? - chiał zmienić temat.
- Położyłeś go na szafce w gabinecie ojca.
- To idę po niego - wskazał palcem na drzwi.

*
Szli po polnej drodze otoczeni przez bezkres pól obsianych różnego rodzaju zbożem, które nabrało koloru złota i łąki na których wśród wysokich traw rosły barwne kobierce kolorowych kwiatów. Słońce mocno grzało, a zboże i trawy szumiały poruszane zefirkiem ze wschodu. Owady w tym najbardziej słyszane pszczoły latały po kwiatach korzystając w pełni z darów natury.
- Chodź tam - Shi zaprowadził bruneta pod samotne drzewo rosnące na skraju jednej z łąk. Usiedli na trawie i oparli o szeroki pień - Tutaj w tym miejscu odkryłem kim naprawdę jestem.
- To znaczy?
- Jak miałem trzynaście, czternaście lat w czasie sianokosów przychodziłem obserwować ludzi podczas pracy - zerwał źdźbło trawy i bawił się nim - Zazwyczaj to było podczas zbiórki bali siana. No i ja patrząc na młode kobiety skąpo ubrane...
- Blee ? skrzywił się Raidon.
- To, że jesteś gejem nie znaczy, że musisz obrażać kobiety w ten sposób.
- Ja ich nie obrażam. Czasami są fajne, ale ich ciała... za dużo mają u góry, a za mało na dole. Po prostu wolę patrzeć na roznegliżowanych mężczyzn. Mów dalej.
- No i ja patrząc na młode kobiety skąpo ubrane i na pracujących obok nich mężczyzn w samych spodniach, bez koszul ze śliskimi od potu ciałami uświadomiłem sobie, że bardziej podobają mi się te męskie sylwetki.
- Chcesz mi powiedzieć, że w tym miejscu odkryłeś swoją orientację? Jak to marzyłeś o męskich rozgrzanych ciałach? - zamruczał brunet natychmiast przerywając widząc rumieniec wpełzający na policzki Shi. Chłopak w tej chwili wyglądał nad wyraz pociągająco. Wychylił się i zerwał niebieski kwiatek. Wsunął go w jego włosy.
- Hej co robisz? - chciał wyjąc kwiatek.
- Zostaw go. Pasuje ci. Daj ten aparat. Nie wziąłeś go chyba, żeby tylko go nosić - wstał.
- Chcesz mi cyknąć fotkę? - podał mu sprzęt.
Walsh odszedł kawałek i przyklęknął na jedno kolano.
- Uśmiechnij się - Ustawił wszystko jak trzeba i zrobił zdjęcie - Dużą pojemność ma ta karta pamięci?
- Cztery giga. Bez obaw możesz robić zdjęcia.
- To wstań i oprzyj się o drzewo. Dobrze, połóż ręce na jego pniu.
- Nie możesz zrobić normalnego zdjęcia tylko mnie w pozach ustawiasz?
- Tak jest ciekawiej. Popatrz w bok. Ok. W oddali coś cię zainteresowało. Zapragnąłeś to mieć. Pokaż jak bardzo tego chcesz. Pięknie.
- Chcesz ze mnie zrobić modela?
- Chcę, żeby Akira miał radochę, kiedy będzie to oglądał.
- Dawaj to - wyciągnął rękę po aparat - teraz ja cię po fotografuję.
Podał mu aparat i położył się na trawie.
- Nie kazałem ci się kłaść.
- Zawsze chciałem sobie poleżeć w ten sposób - rozłożył ręce po bokach - Zawsze też chciałem kochać się w wysokiej trawie.
Shi przez dłuższa chwilę popatrzył na niego, po czym odchrząknął i ustawił się do zrobienia zdjęcia z góry.
- Dziś będziesz poza leżeniem miał tylko fotkę - nacisnął spust migawki.
- Inne rzeczy też dało by się zrobić - oparł się na łokciach.
- Nie masz z kim.
- Ty tu jesteś. Przecież jestem twoim narzeczonym.
- Tylko udajemy. Wstawaj, chcę ci pokazać jeszcze jedno miejsce.
Raidon podniósł się i stanął przed młodszym mężczyzną.
- Nie każesz mi chyba żyć w celibacie?
- Nie zmuszam cię do tego. To niedługo się skończy i obaj będziemy wolni - odkręcił butelkę wody i napił się. Kropla wody spłynęła mu po wardze i brodzie, co podziałało na bruneta dość stymulująco - Już w poniedziałek byśmy byli. To ty chcesz nadal to ciągnąć. Chyba nie chcesz kogoś sobie przygruchać i na drugi dzień czytać jak to mnie zdradziłeś i że to oznacza koniec naszej wielkiej miłości?
- Zachowujesz się jak baba. Chyba nie należysz do tych osób co chodzą z kimś do łóżka tylko wtedy, kiedy się zakochają. Seks to seks co za różnica? Jesteśmy, młodzi, zdrowi...
- Zamknij się już i pohamuj swoje popędy - wkurzył się. Skierował się w stronę polnej drogi. Brunet siłą rzeczy ruszył za nim. Nie zamierzał się tu zgubić.

Napięta atmosfera po kilku minutach milczenia rozluźniła się, kiedy Shi wypatrzył stado sarenek i uradowany porobił im zdjęcia.
- Są śliczne. W dzieciństwie ja i tata wstawaliśmy o świcie i obserwowaliśmy je. W ogóle się nas nie bały. To był oszałamiający widok mieć je na wyciągnięcie ręki. Czasami tęsknię za tym okresem. Tęsknisz czasami za dzieciństwem? - zapytał znienacka brązowooki.
- Raczej nie. Szczególnie za ojcem z którym byłem zmuszony przebywać dzień w dzień, chyba, że wyjechał w delegację. Wolę tak jak jest teraz mam spokój, poza tymi małymi odwiedzinami.
- A twoje rodzeństwo nie przyjeżdża do ciebie? - Zerknął na niego z ukosa.
- Mój brat, kiedy dorósł powiedział, że ma mnie dość, a siostra wyszła za mąż i raczej trzyma się od nas wszystkich z daleka.
- To teraz twoją rodziną jest Isei - stwierdził po chwili.
- Taa. Całe szczęście wychował się z daleka od ojczulka nie został zatruty jego jadem.
Rozmawiali o wszystkim, poza seksem, poznając swoje upodobania i zwyczaje. Dowiedzieli się nawet jakie lubią kolory i ile dodają cukru do kawy, czy też herbaty.
Raidon obserwował brązowookiego. Mężczyzna był wesoły, wygadany, zadowolony z przechadzki.
- Jest w swoim żywiole - pomyślał.
Przeszli przez drewniany mostek nad korytem rzeki. W kilka minut później dotarli nad duże jezioro o krystalicznie czystej wodzie.
- Taki okaz w środku pustkowia? Będzie można się wykąpać? - zapytał ucieszony jak dziecko Raidon. Kochał wodę, a nie miał czasu chodzić często na basen. Tym bardziej mając przed oczami tak piękny zbiornik wodny, nie chciał stracić okazji z zaczerpnięcia ochłody.
- Po to tu przyszliśmy. Nie prowadziłbym cię tak daleko, gdyby nie to urokliwe miejsce.
Brunet zdjął tylko koszulkę i nie przejmując się zdejmowaniem cienkich spodni wskoczył do wody. Shirai roześmiał się odpiąwszy od pasa niewielką torbę i zostawiwszy telefon oraz aparat na swojej koszulce poszedł w jego ślady.

***

Tymczasem tego samego dnia Akira cierpiąc z nudów poszedł do agencji. W sobotę była ona raczej spokojnym miejscem, bez tego całego biegania, pokrzykiwania i tłumu potrącających cię ludzi na korytarzach.
Zrobił sobie kawę i usiadł przy stoliku. Zastanawiał się jak idzie chłopakom. Wczoraj, kiedy Shi zadzwonił niewiele się dowiedział, bo byli tam dopiero od kilku minut. Miał nadzieję, że dobrze się bawią i spędzają czas razem. Czuł, że coś ich do siebie przyciąga. Ciekaw był, kiedy sami otworzą oczy i to zrozumieją. Obserwując ich razem przez ostatnie dni doszedł do wniosku, że naprawdę chciałby, żeby ich gra stałą się prawdą.
Do kuchennego pomieszczenia wszedł Naoki. Nie widział go od trzech dni.
- Cześć co u ciebie? - Nao otworzył lodówkę i wyjął dwie butelki lemoniady.
- Po staremu - umył kubek i położył na suszarce - Ty co, tak dużo pracujesz, że nie zaglądasz do agencji?
- Pokazuję się gdzie trzeba, a i Raidon załatwił mi nowy kontrakt. Natomiast wieczorami spotykam się z kimś.
- Znam go? - bolesne ukłucie w sercu wróciło.
- Nie wiem, ale jak chcesz go poznać to on tu jest.
- Eee, nie dzięki. Może innym razem. Muszę już iść. Wpadłem tylko na chwilę. Muszę jeszcze w domu posprzątać. No to ten, tego... to cześć - wymusił słaby uśmiech.
- Musimy umówić się kiedyś ze starą grupą i pozwiedzamy dawno nie odwiedzane puby.
- Fajnie by było - chciał wyjść, ale nijak nie mógł zmusić się do tego. Najchętniej to by tak stał i gapił się na swój obiekt uczuć. Wpadł po same uszy w sidła miłości. A gdyby tak mu powiedział, wyznał kocham cię najdroższy mój. Co Nao by zrobił? Wyśmiał by go?
- Dobrze się czujesz? - zapytał Naoki - Nagle zbladłeś. Usiądź, a ja ci podam coś chłodnego do picia.
- No co ty - zaśmiał się sztucznie - po prostu całą noc oglądałem horrory i jestem niewyspany.
- Maraton filmowy? - oparł się o szafkę swym okrągłym tyłeczkiem w bardzo opiętych jeansach - Co oglądałeś?
- Przede wszystkim klasykę horrorów, ale z tych nowych też coś skubnąłem. Fajne są Lustra szczególnie jeśli chodzi o zakończenie.
- Nie mów, akurat tego nie oglądałem. Skończyłeś już ten prywatny maraton, czy zostało ci coś jeszcze?
- Zostało, a co?
- Naoki, skarbie ile mam jeszcze czekać na picie? - głos obcego faceta doleciał od strony drzwi. Akira zlustrował całą sylwetkę przybysza. Chłopak był przystojny, cholernie przystojny. Brązowe włosy miał wystylizowane do góry poza grzywką, która opadała mu na oczy. Przez co nie mógł dojrzeć ich koloru. Szczęka ładnie zarysowana, usta wydatne koloru malinowego. Ciało było zdecydowanie umięśnione, biodra wąskie.
- Smakowity kąsek trafił się Naokiemu. Przy nim ja nie mam szans - pomyślał - Nao lubi prawdziwych mężczyzn, a nie takie coś jak ja.
- Och przepraszam Tetsu. Zagadałem się. Do zobaczenia Akira.
- Cześć, cześć.
Gdy został sam pozwolił sobie na melancholię.
- Mam nadzieję, że ten facet cię kocha tak jak tego pragniesz. Na jego miejscu mogłem to być ja, ale w wyznawaniu uczuć komuś kogo nie jestem pewien, jestem tchórzem. Głupi jesteś Akira. Dałbyś tak wiele, choćby za jeden czuły gest od niego.

Wrócił do mieszkania i położył na kanapie przewieszając nogi przez jej oparcie. Wyjął telefon z kieszeni i naciskając jeden klawisz zadzwonił do Shiraia.
= Czułem, że zadzwonisz.
- Telepata z ciebie. Co robicie?
= Kąpiemy się.
- .. - wyobraźnia mu podsunęła dużą wannę, pianę i dwa nagie ciała myjące się wzajemnie.
= Iskierko jesteś tam? Halo.
- Jestem, jestem. Jak to się kąpiecie?
= Normalnie w jeziorze.
- Aaaa w jeziorze - nie ukrył rozczarowania. Chociaż nago?
= Jasne, że nie o czym ty myślisz? - głos w słuchawce miał w sobie nutkę oburzenia zmieszanego ze zdenerwowaniem oraz doprawioną lekkim zawstydzeniem.
- Sam wiesz... ty i on razem, sami...
= Pohamuj swoją wyobraźnię Akira. Jesteśmy tu w innym celu. Miałbyś kiedyś ochotę tu przyjechać? Opowiadałem o tobie rodzicom i cię zapraszają.
- Z ochotą wyrwę się z tego cuchnącego wiecznym pośpiechem miasta. Jak szefuńcio zapatruje się na wiejski klimat?
= Nieźle. Właśnie wyszedł z wody...
- Nie mów, że jest teraz cały mokry, a po jego skórze w dół płynął krople wody?
= Mógłbyś przestać?
- Skarbie masz przy sobie takie ciacho, że nic tylko się za niego brać.
= Przestań, albo się rozłączę.
- Dobra. To opowiadaj jak twoi rodzice przyjęli narzeczonego?
= Opowiem jak wrócimy.
- Nudzę się. Gadaj inaczej będę się na ciebie gniewał.
= Ale krótko. Reszta po powrocie.
- Słucham.
Ułożył się wygodniej. Przez chwilę chciał zapomnieć o swoim... nie, nie jego Naokim.












Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum