The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Kwietnia 25 2024 13:59:36   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Walentynki 1
Dedykacja; dla Kami-chan




Part One

"Strażnik mego Serca...."





Wstawał ranek. Słońce leniwie płynęło w górę nieba, rozlewając się po nim czerwonawo-pomarańczowym kolorem.

W białawej willi, stojącej po środku ogromnego parku, który przy bliższych oględzinach okazał się prywatnym ogrodem, zaterkotał budzik.

Za jego sprawą Kordian, jeden z mieszkańców willi, wyrwał się z odmętów snu. Spojrzał jednym okiem na zegarek, po czym stwierdziwszy, że jest dopiero godzina piąta, pogrążył się z powrotem w stanie leniwej błogości.

Leżał do wpół do siódmej. O tej to godzinie wstał, by zażyć ożywczej kąpieli. Właśnie pluskał się radośnie w wannie, gdy zadzwonił telefon. Kordian wypadł spod prysznica, pospiesznie owijając się ręcznikiem w serduszka i popędził do telefonu.

- Halo? - zapytał standardowo

- halo?!!! halloooo?!!!!! - wrzasnął ktoś do słuchawki.

- Słucham - zniecierpliwił się chłopak, któremu zaczynały marznąć stopy.

- Halloo, hallo! Czy tu Kornikan? Hallo, hallo?

- Kordian - sprostował Kordian.

- Tak, Kordian, faktycznie... - mruknął ktoś do słuchawki, wyraźnie zażenowany. - Czy jest pan już zdecydowany? Hallo? Zdecydował się pan?

- Na co?

- Jak to? Nie wie pan?! Hallo? No tak, pewnie naczelny znów zapomniał o małym Rotorku, no tak. Pewnie znów nabawił się kataru... A mówiłem, żeby nie kąpał się w zimie w lodowatym jeziorze... Zapomniał pana powiadomić, tak mi przykro.. Hallo??!!! Tak, to komplikuje sprawę... Będę pana sam musiał powiadomić... Ach, biedny mały Rotorek, to już czwarty raz. Hallo??

- O czym??!! - zapytał Kordian, którego zaczynała denerwować ta bezsensowna rozmowa.

- Ach tak już mówię... Muszę najpierw zadać panu kilka pytań... Tak, gdzie ta kartka, gdzie te pytania... Hallo??!!!!!

- Jakie pytania!!!??????? - ryknął Kordian - Proszę sobie nie żartować! Jestem mokry i jest mi zimno. Mógłby się pan streścić? Albo zadzwonić później?????

- No tak... tak.. - odezwał się w słuchawce markotny głosik - Znów na Rotorka krzyczą. Rotorek wiedział, że tak będzie. A przypominał, żeby naczelny sam załatwiał Rotorkowi klientów...

- Czego pan chce!!?

- Hallo??!!!! Proszę nie wrzeszczeć! Rotorek wyjaśni. Rotorek zadzwoni za dwie chwilki. Hallo!!!??? Pan poczeka, dobrze? Miłego poranka.

- Kim pan jest?? - zapytał Kordian.



Dziwny osobnik odłożył słuchawkę. Kordian po chwili wahania zrobił to samo. Nie był przychylnie nastawiony do głupich żartów z samego rana. A zdarzało mu się to już trzeci raz. Przez jakiś czas codziennie rano dzwoniły do niego dzieciaki z sąsiedztwa, nieodmiennie wprowadzając go w nieprzyjemny nastrój. I pomyśleć, że sam robił to nie dalej jak kilka lat temu.

Nie rozmyślał jednak nad sprawą telefonu zbyt wiele i po chwili całkowicie wyleciała mu ona z głowy.

Poszedł do kuchni z zamiarem zaparzenia sobie kawy. W czasie gdy woda się gotowała, odrabiał na szybcika lekcje do szkoły. Z zeszytem w dłoni zalał kawę i chwytając w dłoń kawałek ciasta śliwkowego upieczonego własnoręcznie wczoraj, ruszył na taras.

Objął wzrokiem wielki ogród otaczający willę i uśmiechnął się do swoich wspomnień. Kiedy się tu wprowadzał była wiosna. Był małym głupim berbeciem. Jego rodzice tak się cieszyli, że będą tu mieszkać, w tym nowym cudnym domu.... I wszystko było takie wspaniałe. Ale zmarli dwa lata temu. Kordian zaniedbał ogródek i dom i tak miał szczęście, że ojciec zostawił kupę pieniędzy w banku. Inaczej nie miałby z czego żyć. Na początku nie wiedział co ze sobą zrobić, później prowadziła się tu zbuntowana pannica, która uciekła z domu po kolejnej kłótni ze starymi. Na początku się nie dogadywali, ale później, jak to zwykle bywa, stali się parą. Kordian chyba ją nawet kochał. Ale dziewczyna wyprowadziła się po dwóch miesiącach, pogodziła z rodzicami, wyjechała na drugi koniec kraju. Kontakt się urwał. Trudno się mówi. Teraz mieszkał tu sam.

Łyknął kawy. Do rozpoczęcia lekcji ma jeszcze trzy godzinki. Kiwał się na bujanym krześle, patrząc przed siebie zamglonymi oczami.

Z zamyślenia wyrwał go dzwonek telefonu.

- Halo?

- Halo? Tu Rotorek. Rotorek dzwonił kilka minut temu. Pan pamięta?! Hallo?!!!!!! - wrzasnął autor porannych żartów.

- Owszem. Słucham.

- Ach, Rotorek nie będzie rozmawiał przez telefon. Rotorek spotka się z panem. Odpowiada?

- W jakiej sprawie?

- Ach, mówił Rotorek przecież, naczelny nie powiadomił pana. Rotorek jest zmuszony zrobić to sam.

- Ale o co chodzi?

- Ach, Rotorek opowie w skrócie. Rotorek jest po tu, by panu pomóc. Razem z Rotorkiem, rozwiąże pan wszystkie problemy. Czy możemy się spotkać?

- Alee..

- No dobrze. Rotorek będzie za sekundkę. Rotorek wytłumaczy.

Kordian nie specjalnie rozumiał, o co chodzi dziwnemu 'Rotorkowi'. To co mówił, skojarzyło mu się jedynie z kolejną, promocyjną ofertą w stylu 'rozwiążemy wszystkie pana problemy, jeśli kupi pan sobie Ajax' Osobnik powiadomił go, że przyjdzie tu za sekundkę. Ciekawe, bardzo ciekawe... Skoro nie znał nawet adresu.

Kordian prychnął i ruszył z powrotem na taras do swojej gorącej jeszcze kawy.

Niestety, kawy już nie było, a na stoliku siedział... siedziało... coś. Miało dziwne szpiczaste i ogromne uszy, ozdobione nieprawdopodobną ilością kolczyków i małe, pomarszczone łapki koloru ziemi. Owinięte było jakąś pstrokatą tkaniną i kilkoma szalikami wokół szyi. Na nosie widniały okularopodobne szklane żółtawe kwadraty, wygięte do przodu i połączone kawałkiem czerwonego drutu. Mierzyło może z pół metra.

- Dzień dobry - powiedział radośnie 'coś', szczerząc zęby w uśmiechu - Na polu dzisiaj jest zimno, nie uważa pan? Pan wprowadzi Rotorka do domu.


------------------------------------



Rotorek wtargnął do mieszkania, usadowił się na blacie kuchennym i wskazał krzesło ziemistym palcem, prosząc Kordiana o zajęcie miejsca i nie pozwalając mu nawet ochłonąć.

- Twoje życie legło w gruzach. - oznajmił grobowo, najwyraźniej uznawszy, że zna już Kordiana na tyle, że może mówić do niego na 'ty'- Dlatego też, Rotorek pojawił się, aby pomóc ci je jakoś uporządkować. Zacznijmy od...

- Stop! - przerwał Kordian - Czym ty właściwie jesteś i czego ode mnie chcesz? Nie potrzebuję żadnej pomocy. Nie rób sobie żartów!

- Ach, no tak. - stropił się Rotorek - Rotorek zapomniał, że ty jeszcze nic nie wiesz... Pozwolisz, że Rotorek wytłumaczy. Jestem Rotor, głardianin. Podlegasz pod mój przydział. Rotorek jest twoim... jak to powiedzieć... stróżem.

- Aniołem stróżem?

- Aniołem? Nie... strażnikiem. Rotorek obserwuje cię całe życie i w odpowiednim momencie pojawia się (jeśli zachodzi taka potrzeba), aby pomóc ci rozwiązać nawał problemów.

- Obserwujesz?! Przecież nie znałeś nawet mojego imienia!

- No cóż... Rotorek ma też innych podopiecznych, nie sposób wszystkich spamiętać! Ale wiem o tobie wszystko! O, gdzieś tu mam twoją kartotekę - powiedział Głardianin, wilżąc palec śliną i nerwowo przerzucając kartki wielkiej księgi - No, gdzieś była. Rotorek nie będzie teraz szukał. Weźmy się do pracy. Straciliśmy mnóstwo czasu, gdyby naczelny...

- Zaraz - przerwał Kordian - Co za naczelny? Co to jest Głardianin i w ogóle.

- Głardiani to lud, który ma za zadanie opiekować się ludźmi. Każdy Głardianin ma określony przydział ludzi. Jeden z nich zostaje naczelnym i ma oko na wszystko.

- Ach, Bóg!

- Bóg? Skądże. Po prostu raz na jakiś czas Głardiani wybierają nowego naczelnego, który ma za zadanie powiadamiać ludzi o ich przyszłym spotkaniu ze stróżem. Jak widać czasem zawodzi.. eghm... eghm... Zajmuje się też księgowością. Spisem Głardianów i ich nowych podopiecznych. Oczywiście każdy Głardianin też prowadzi swoją prywatną księgowość.

- A diabły?

- Nie ma diabłów. - tłumaczył cierpliwie Rotorek - Nie ma aniołów. Są tylko Głardianie. I to oni sprawują pieczę nad ludźmi. Anioły i diabły wymyślił Pierwszy, Największy, Najszlachetniejszy i Najmądrzejszy Naczelny Głardianin; Stronk, aby ludzie myśleli, że po śmierci pójdą do nieba jeśli za życia będą grzeczni, a jak nie - do piekła. To znacznie ułatwiło obserwację ludzi i poprawiło ich zachowanie, bez naszego większego wpływu. Oczywiście nie wszyscy w to wierzą.

- Zaraz, - rzekł Kordian wstrząśnięty. - a co naprawdę dzieje się z ludźmi po śmierci?

- Stają się Głardianami - wyjaśnił strażnik.

- Głardianami??! - zawołał chłopak. Spróbował wyobrazić sobie Rotora jako człowieka. Albo siebie jako Głardianina - Ale, czekaj, czekaj - dodał podejrzliwie -dlaczego ty mi o tym mówisz? Czy nie powinienem pozostać w błogiej nieświadomości?

- Możliwe. - przyświadczył beztrosko Głardianin - Ale niech już naczelny się o to martwi. To nie Rotorek, a on miał cię o wszystkim powiadomić. Rotorek nie zna procedury. No, ale jak już wszystko wiesz, to powiesz wreszcie, czy zdecydowałeś się już?

- Na co?

- Na moją pomoc.

- Nie potrzebuje pomocy, ale dzięki za troskę...

- Chyba się nie zrozumieliśmy: wybór nie polega na tym, czy chcesz pomocy czy nie, tylko czy chcesz aby udzielił ci jej Rotorek, czy Bart, Głardianin w ciele gąsienicy.


------------------------



- No, ostatecznie mógłbyś mi pomóc z ogródkiem. - zaczął niepewnie Kordian.

Rotorek popatrzył na niego z pobłażliwym zdumieniem i zamrugał oczami.

- Rotorek nie zajmuje się ogrodami. Rotorek pomaga tylko w sferze sercowej. Rotorek pomoże znaleźć partnera na całe życie, który będzie do ciebie najbardziej pasował i z którym prawdopodobnie będziesz bardzo szczęśliwy. No, ale czy teraz mógłbyś wyznaczyć Rotorkowi miejsce pracy?

- Prawdopodobnie... - mruknął Kordian i udał się do swego pokoju. Rotorek podążał za nim w ślimaczym tempie.

-------------------------


W szkole było jak zwykle gorąco, duszno i nieprzyjemnie. Gdy tylko Kordian wydostał się sali lekcyjnej, z uczuciem wielkiej ulgi opadł na szeroki parapet, pod którym bezimienni działacze szkolni umieścili kaloryfery, które co prawda były pokaźne i drogie, ale działały niezupełnie prawidłowo. Prawdę mówiąc w ogóle nie działały.

Niemniej parapety były na tyle wygodne, że młodzież korzystała z nich chętniej niż z ławek. Nauczyciele tępili to zgodnie, (zapewne z powodu swej gogicznej złośliwości, nikt bowiem nie wierzył, żeby tym porządnym konstrukcjom mogło się coś stać) i z marnym sutkiem. Kordian należał właśnie do tej grupy wielbicieli owych parapetów i nigdy nie przejmował się zakazami profesorów. Teraz tym bardziej.

Postanowił sobie raz jeszcze dokładnie przemyśleć swą dzisiejszą, nazwijmy to, przygodę. Westchnął i pogrzebawszy w torbie, wyciągnął sobie wielkie jabłko. Wbił w nie zęby i zamyślił się.

Urząd skarbowy zamiast nieba. Głardianinie zamiast aniołów. Brak piekła. Rotorek - roztrzepany strażnik ludzkich uczuć, w tym jego, Kordiana. Aż wreszcie on sam. I co on, do cholery ma z tym wspólnego???

Kordian doszedł do wniosku, że cały tez związek Głardianinów i ich głupia instytucja wiążąca ludzi w pary, jest co najmniej pozbawiona sensu.

Westchnął zrezygnowany. Wyszedł z domu pełen obaw, w jakim stanie zastanie go, gdy wróci. Rotorek bowiem został tam całkiem sam, usadowił się przy biurku i poznosił pełno różnych papierzysk i maszyn, o których przeznaczeniu Kordian nie miał bladego pojęcia. Większość z nich wyglądała jak maszyny do pisania, kasy fiskalne i mini- gameboy'e oraz kalkulatory.

Koridan wrzucił celnym ruchem ogryzek od jabłka do kosza. Przeleciał on nieszczęśliwym trafem tuż obok łysej głowy dyrektora a jednocześnie nauczyciela WOS-u.

Podczas gdy mężczyzna zbliżał się do chłopaka z morderczą miną, Kordian zastanawiał się, czemu właściwie godzi się na pomoc tego stworzenia? Co 'toto' może mu zrobić?

Był trochę zły, że nie zareagował jakoś bardziej stanowczo. Przypisał to zmęczeniu i szokowi, jaki przeżył na widok strażnika. Ostatecznie nie codziennie widuje się tak specyficzne istoty.

Mimo wszystko nie czuł się specjalnie uspokojony, choć postanowił rozmówić się z Rotorkiem po powrocie do domu.

Zasiedliło się w nim dziwne przeczucie, że będzie miał z powodu Rotorka i jego tajemniczej działalności kłopoty.


CDN

Hyuga Kojiro

Wakacje 2002 i Kwiecień 2003




Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 13 2011 13:23:10
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

An-Nah (Brak e-maila) 14:07 10-11-2004
Cudne. Rozawlające. WIĘCEJ PROSZĘ!
An raz jeszcze (Brak e-maila) 14:09 10-11-2004
\"Nie ejst dobrze, Zathras mówił, ze nie jest dobrze\" XDDDDDD Przypomina mi sie Zathras z \"Babylonu 5\" XDDDDDDDDD Ten sam typ podejścia do życia XD
Jagular. (Brak e-maila) 20:44 22-02-2005
Moja droga Kojiro. Ty wiesz. Juz wiecej nie napiszesz czegos takiego. Nawet jesli- to juz nie to. Juz wiesz.
Sroka (Brak e-maila) 22:10 24-02-2006
Dno...
X (Brak e-maila) 12:49 22-03-2006
A mnie się podobało. Zabawnesmiley
Rotorek rządzi!
Mosa (Brak e-maila) 11:12 30-07-2007
Ej dlaczego nie ma dalszych części ??? Bardzo proszę o kontynuacjesmiley
Lonel (Brak e-maila) 19:58 01-12-2007
Fajne ;] Mnie się bardzo podobało i prosiłabym o dalszą kontynuację... a na razie życzę weny smiley
Natsumi (Brak e-maila) 21:25 20-12-2007
NIe no Rotorek jest genialny xD Kiedy napiszesz następną część?? Proszę dodaj ją jak najszybciej bo genialny ten rozdział był i chciałabym poczytać więcej smiley
Miko (Brak e-maila) 22:02 16-01-2008
Pierwszy rozdział ciekawy i zachęcajacy do czytania następnych, ale jest mały problem... nie ma dalszych rozdziałów smiley Kiedy je dodasz??
Alexander Rok ^^ (sakura2005@wp.pl) 15:23 16-02-2008
Ja chce więcej...
Czekam na kolejna część
Każdy ma inny gust ^^
Rotorek jest zły >.<
Widzę jednak problem i to duży... nie ma następnych części... ile na nie karzesz czekać?
Neo (Brak e-maila) 17:18 21-03-2008
Czy będzie kontynuacja??
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum