The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Marca 29 2024 09:44:37   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Elf różany
Notatka: Oto przeróbka Bajki. Czy wiecie czyja ona jest?
Życzę miłego czytania.





Pośrodku pewnego ogrodu rosło różane drzewko obsypane różami, a w jednej z nich, najpiękniejszej ze wszystkich, mieszkał elf; był taki maleńki, że ludzkie oko nie mogło go dostrzec; pod każdym płatkiem róży miał sypialnie. Był kształtny i śliczny jak dziecko, a skrzydła sięgały mu od ramion aż do stóp. Ach, jakże pachniało w jego pokoiku, jakie piękne i jasne były jego ściany! Przecież to były różowe, cienkie płatki kwiatu!
Przez cały dzień zabawiał się elf w ciepłym blasku słońca, przelatywał z kwiatka na kwiatek, tańczył na skrzydełkach fruwającego motyla i odmierzał, ile musiałby zrobić kroków; aby przebiec wszystkie drogi i ścieżki przecinające jeden jedyny lipowy listek. To, co nazywamy żyłkami liścia, on uważał za szosy i ścieżki. Były to dla niego nie kończące się drogi. Zanim obliczył, zaszło słońce; za późno zabrał się do tej roboty!
Zrobiło się bardzo zimno, padała rosa, dął wiatr; najlepiej było teraz wrócić do domu. Spieszył się, jak tylko mógł, ale róża zamknęła się już i nie mógł wejść do wnętrza; ani jedna róża nie stała otworem. Biedny, mały elf przestraszył się bardzo. Nigdy jeszcze nie spędził nocy na dworze, spał zawsze tak słodko pod ciepłym różanym płatkiem, ach, teraz z pewnością umrze!
Na drugim końcu ogrodu - wiedział na pewno - znajdowała się altanka obrośnięta pięknym kapryfolium. Kwiaty wyglądały jak wielkie, malowane rogi, elf chciał się wcisnąć do środka jednego z nich i przespać aż do rana.
Pofrunął do altany. Ts! Było tam dwoje ludzi: młody, piękny mężczyzna i prześliczny chłopak; siedzieli obok siebie i życzyli sobie wzajemnie, aby nigdy się nie rozłączyć; kochali się tak bardzo, o wiele bardziej, niż najlepsze dziecko może kochać swą matkę lub swego ojca.
- A jednak musimy się rozstać. - powiedział młodzieniec. - Twój brat nam nie sprzyja i dlatego posyła mnie w pewnej sprawie daleko za góry i morza. Żegnaj, mój miły narzeczony! Przecież nim jesteś.
A potem pocałowali się i młody chłopak płakał i podał mu różę, ale przedtem ucałował ją tak serdecznie i gorąco, że kwiat otworzył swe płatki, wtedy mały elf wpadł do róży i przytulił swą główkę do delikatnej, pachnącej ściany; ale słyszał wyraźnie, jak mówiono: "Bądź zdrów, bądź zdrów" i czul, że róża spoczęła na piersi młodzieńca; ach, jakżeż mu biło serce! Biło tak mocno, że mały elf nie mógł zasnąć.
Ale niedługo spoczywała spokojnie róża na piersi. Młodzieniec, wędrując samotnie przez ciemny las, wyjmował ją, całował tak często i tak gwałtownie, że o mały włos nie udusił elfa. Elf czul poprzez płatki, jak usta młodzieńca płonęły, a róża otworzyła się, jak gdyby ogrzewało ją najsilniejsze południowe słońce.
Wtem nadszedł inny mężczyzna, posępny i zły, był to zły brat ślicznego chłopaka; wyciągnął wielki, ostry nóż i podczas gdy młodzieniec całował różę, zły człowiek przebił go sztyletem, odciął mu głowę i zakopał ją wraz z ciałem w miękkiej ziemi pod lipą.
"Już zapomniany i pochowany - pomyślał zły brat. - Nigdy już nie wróci. Miał odbyć długą podróż za góry i morza, w takiej podróży można łatwo zginąć, toteż właśnie zginął. Nigdy już nie wróci, a mój brat nie odważy się mnie o niego pytać."
Zgarnął nogą zwiędłe liście na rozkopaną ziemię i ciemną nocą powędrował z powrotem do domu. Ale nie szedł sam, jak mu się wydawało; towarzyszył mu mały elf, siedział w zwiędłym, zwiniętym lipowym listku, który spadł we włosy mordercy, podczas gdy kopał grób. Zły brat włożył na głowę kapelusz; było pod nim tak ciemno, że elf drżał z lęku i grozy wobec popełnionej zbrodni.
Był już ranek, kiedy zły człowiek przyszedł do domu, zdjął kapelusz i wszedł do sypialni brata. Leżał tam piękny, młody chłopak i śnił o tym, którego tak bardzo kochał, myślał, że wędruje przez góry i lasy, zły brat nachylił się nad nim i śmiał się tak wstrętnie, jak tylko szatan śmiać się może; wtedy zwiędły listek spadł z jego włosów na kołdrę, ale on nie spostrzegł tego i wyszedł, aby przespać się jeszcze trochę tego ranka. Elf wyskoczył ze zwiędłego listka, wśliznął się do ucha śpiącego chłopaka i opowiedział mu, niby we śnie, o strasznej zbrodni; opisał miejsce, gdzie brat zabił ukochanego i zakopał trupa, opowiedział o kwitnącej lipie, która obok rośnie i powiedział:
- Na dowód, że to, co ci opowiedziałem nie jest snem, znajdziesz na twoim łóżku zwiędły listek. - I rzeczywiście, gdy się obudził znalazł listek.
Ach, ile gorzkich łez wylał, a nikomu nie mógł zwierzyć się ze swego cierpienia! Okno było przez cały dzień otwarte, mały elf mógł z łatwością wyjść do ogrodu, do róż i innych kwiatów, ale nie miał serca zostawiać nieszczęśliwego chłopaka samego. W oknie stała kwitnąca miesięczna róża, elf usadowił się w jednym z jej pączków i patrzył na biednego chłopaka. Brat wchodził często do jego pokoju i był taki wesoły i taki niedobry, a on nie miał odwagi powiedzieć mu ani słowa o swym wielkim, serdecznym zmartwieniu.
Gdy tylko zapadła noc, wymknął się z domu, poszedł do lasu, tam gdzie rosła lipa, zmiótł liście z ziemi i kopał tak długo, dopóki nie znalazł zabitego; jakże gorzko płakał, jakże błagał Boga, aby i jemu pozwolił rychło umrzeć!
Zabrałby chętnie ciało zmarłego do domu, ale nie mógł, wziął więc tylko jego bladą, martwą głowę z zamkniętymi oczami, pocałował zimne usta i strząsnął ziemię z jego pięknych włosów.
- Ta głowa należy do mnie - powiedział i okrył ziemią i liśćmi ciało zmarłego, głowę zaś zabrał do domu, urwał także małą gałązkę jaśminu, który kwitł w lesie, gdzie zabito jego ukochanego.
Jak tylko wrócił do swego pokoju, wsadził głowę umarłego do największej doniczki, jaką mógł znaleźć, przysypał ziemią i zasadził gałązkę jaśminu.
- Żegnaj, żegnaj - szepnął mały elf; nie mógł już dłużej patrzeć na tyle cierpienia i pofrunął do ogrodu, do swojej róży; ale róża już przekwitła, z gałązki zwieszało się tylko parę martwych płatków.
- Ach, jakże prędko mija wszystko, co piękne i dobre - Westchnął elf. Znalazł wreszcie inną różę, która stała się jego domem, mógł mieszkać i gospodarować pod jej delikatnymi, pachnącymi płatkami.
Co rano przylatywał pod okno biednego chłopaka, stał zawsze przed doniczką i płakał, słone łzy spływały na gałązkę jaśminu i podczas gdy chłopak stawał się z każdym dniem bledszy, gałązka była coraz świeższa i coraz bardziej zielona; wypuszczała jeden pęd za drugim, pokazały się małe, białe pączki; zakwitły, a chłopak całował je, zły brat zaś drwił z niego i pytał, czy nie oszalał; nie znosił tego widoku l nie mógł zrozumieć, dlaczego zawsze płacze nad doniczką. Nie wiedział przecież, jakie oczy tam były zamknięte i jakich ust czerwień zamieniona w proch. Chłopak oparł głowę o doniczkę i mały różany elf zastał go tak drzemiącego; wtedy wszedł do jego ucha i opowiedział mu o wieczorze w altanie, o zapachu róży i o miłości elfów, śnił tak słodko i podczas gdy śnił, uleciało z niego życie; cicha była jego śmierć; był teraz w niebie, przy tym, którego kochał...
A kwiaty jaśminu otworzyły wielkie, białe kielichy, pachniały tak przedziwnie słodko, nie umiały inaczej opłakiwać zmarłego.
Ale zły brat spojrzał na piękny, kwitnący krzew w doniczce i zabrał go w spadku po bracie do swej sypialni, postawił tuż obok swego łóżka, gdyż tak pięknie było na niego patrzeć i zapach był taki słodki i taki miły! Mały różany elf pofrunął razem z krzewem jaśminu, fruwał z kwiatka na kwiatek, w każdym z nich mieszkał mały duszek, i opowiadał im o zamordowanym młodzieńcu, którego głowa była teraz prochem w ziemi, opowiadał o złym bracie i o nieszczęśliwym chłopcu.
- Wiemy o tym - powiedziały wszystkie duszki kwiatów - wiemy o tym, czyż nie wyrosłyśmy z oczu i ust zamordowanego? Wiemy o tym, wiemy! - I przy tym tajemniczo pochylały głowy.
Różany elf nie mógł pojąć, jak mogą być takie spokojne; poleciał do pszczół, które zbierały miód i opowiedział im także historię o złym bracie, pszczoły powtórzyły ją swojej królowej, która rozkazała, aby następnego ranka pszczoły zabiły mordercę.
Ale poprzedniej nocy, a była to pierwsza noc po śmierci chłopca - kiedy brat spał w łóżku tuż obok kwitnącego jaśminu, otworzyły się kielichy wszystkich kwiatów i niewidzialne, ale z trującymi żądłami opadły go duszki kwiatów, usadowiły się koło ucha, opowiadały mu złe sny, a .potem poleciały do ust i gryzły go zatrutymi żądłami w język.
- Teraz pomściliśmy zabitego - powiedziały i powróciły do białych kielichów jaśminu.
Kiedy nadszedł poranek i okno sypialni otworzyło się gwałtownie, do pokoju wtargnął różany elf z królową pszczół i całym rojem, aby zabić mordercę.
Ale on był już martwy; naokoło jego łóżka stali ludzie i mówili:
- Zabił go zapach jaśminu!
Wtedy różany elf zrozumiał zemstę kwiatów i opowiedział o niej królowej pszczół, a ta otoczyła z całym swym rojem doniczkę z jaśminem; niesposób było pszczoły, rozpędzić. Jeden z ludzi wziął doniczkę i chciał ją wynieść, ale pszczoła ukąsiła go w rękę, upuścił doniczkę, .która spadła na ziemię i stłukła się w kawałki.
A wtedy ujrzeli trupią czaszkę i zrozumieli, że martwy człowiek lezący w łóżku był mordercą.
A królowa pszczół brzęczała w powietrzu i śpiewała o zemście kwiatów, różanego elfa i o tym, że pod najdrobniejszym listkiem mieszka ktoś, kto potrafi opowiedzieć o złym czynie i pomścić krzywdę.

By Heike Tiara




Komentarze
wielkamorda dnia padziernika 13 2011 12:30:45
Komentarze archiwalne przeniesione przez admina

Ashura (Brak e-maila) 13:04 29-08-2004
Hmmmmmmmmmm mysle, mysle i chyba w koncu wymyslilam o jaka bajeczke chodzi.Swoja droga ciekawe co autor by powiedzial, gdyby przeczytak taka jej wersje?^----^
An-Nah (Brak e-maila) 16:03 05-11-2004
Nie myslalam, ze tak sie da... Jestem pod wrazeniem.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum