The Cold Desire
   Strona Główna FORUM Ekipa Sklep Banner Zasady nadsyłania prac WYDAWNICTWO
Grudnia 21 2024 19:12:22   
Nawigacja
Szukaj
Nasi autorzy
Opowiadania
Fanfiki
Wiersze
Recenzje
Tapety
Puzzle
Skórki do Winampa
Fanarty
Galeria
Konwenty
Felietony
Konkursy
ŚCIANA SŁAWY
Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek









































POLECAMY
Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner





Witamy
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
Potęga miłości 6


Nie pozwolił, by odsunięto go od Daria, którego zabierano do Craiga. Akcja ratunkowa trwała niecałe pół godziny. Jacob zszedł do nich, aby ocenić sytuację. Potem Justin widział wszystko jak przez mgłę. Tylko obecność brata i Daria sprawiała, że nie panikował przy obcych mu wilkach. Każdy z nich należał do sfory, Alstona. Jechał z partnerem w tym samym samochodzie usiłując jakoś werbalnie zminimalizować ból odczuwany przez Daria. Nie wiedział czy mu się to udawało, ale Dario mu powtarzał, że zniósłby większy ból, najważniejsze, że on jest przy nim. To był cud. To, że byli teraz tak blisko siebie. Sam w to nie mógł uwierzyć, a tym bardziej chyba Jacob, który prowadził samochód. Co rusz zerkał na niego z pytającą miną. Będą jeszcze mieli czas na rozmowę, więc swą uwagę Justin skupiał tylko na rannym.
Dario pół leżał na samochodowej kanapie i ledwie znosił podróż. Zabezpieczono mu nogę, lecz to w żaden sposób nie pomagało. Nie odrywał wzroku od Justina. Mężczyzna trzymał go za rękę siedząc na siedzeniu z głową Daria opartą na piersi.
– Craig mnie zoperuje i niedługo będziemy się z tego śmiać.
– Przepraszam. – Nie odrywał od Daria wzroku.
– Za co?
– Za to, że taki jestem.
– Jesteś wspaniały, tylko chyba o tym zapomniałeś. Porozmawiamy sobie o wielu rzeczach, jak z tego wyjdę. Obiecuję ci to. I już nie pozwolę ci odejść. Nawet o tym nie myśl – zaakcentował ostatnie zdanie.
– Nie myślę – zapewnił go i to była prawda. Będąc z nim czuł, że żyje.
Dojechali na miejsce w ekspresowym tempie. Daria wyniesiono z samochodu i położono na podstawionych noszach. Craig, czym prędzej ocenił sytuację oglądając nogę leżącego mężczyzny. Justin chciał o tak wiele zapytać, ale trudno mu było się wysłowić. Mimo tego odpowiedzi przyszły same.
– Muszę zrobić rentgen. Ktoś zrobił doskonałą opaskę uciskową i powstrzymał krwawienie – rzekł lekarz. Justin skrzywił się, że nie pomyślał o tym. Dopiero jego brat wszystkim się zajął. Gdyby przyszło im tam długo czekać jego partner wykrwawiłby się.
– Nawet o tym nie myśl – skarcił go Dario jakby czytając w jego myślach. – Sam powinienem o tym pomyśleć.
– Słuchasz mnie, Monahan?
– Tak, doktorku. Chcesz mnie poskładać operacyjnie. Na co czekasz? – Zawiesił wzrok na twarzy Craiga. – Rób wszystko bym był w pełni sprawnym partnerem dla swego ukochanego. Sam wiesz, że nie uleczę takiej nogi.
– To do roboty. Sala już jest przygotowana.
Justin musiał puścić rękę partnera. Patrzył jak jest zabierany, a drzwi odgradzające obie części budynku stają się przeszkodą, by być blisko niego.
– Craig powiedział, że to potrwa około dwóch godzin. Może pójdziemy do baru, napijemy się czegoś i porozmawiamy? – zaproponował Jacob.
– Nie odejdę stąd. – Rzucił okiem na kanapę i usiadł na samym brzegu. Będzie czekał i nikt go stąd nie wygoni.
– Pójdę do moich ludzi – rzucił Daniel, który cały czas był obecny. Chciał dać im chwilę sam na sam. Nie ukrywał, że był bardzo zaskoczony tym, co ujrzał przybywszy na miejsce wypadku. Domyślał się, więc co czuje alfa Langston.
Jacob skinął mu głową z wdzięcznością. Podszedł do dystrybutora z wodą i nalał dwa kubki. Jeden podał bratu. Ten wziął go do ręki, ale nie pił. Patrzył tylko na wodę uwięzioną w małym, białym, plastikowym opakowaniu.
– Bardzo chciałbym wiedzieć, co się stało, że zastałem cię w jego ramionach. Jeszcze rano…
– Po prostu nie mogłem znieść, że on cierpi. Zszedłem do niego i… Dotknął mojej twarzy, a wtedy poczułem, że moje życie ma sens.
– Nie boisz się go? – Zajął miejsce po drugiej stronie mebla.
– Nie. On oznacza bezpieczeństwo. – Podniósł swoje oczy pełne obaw i odpowiedział szczerze. – To mój prawdziwy partner i teraz wiem, że on należy do mnie, tak jak i ja do niego.
– Chcę byś się dobrze czuł. Nie zmuszaj się do niczego. Zbliżyłeś się do niego, bo był w potrzebie…
– Nie zmuszam się – przerwał mu. Rozumiał troskę brata, ale teraz już nie musiał się nim opiekować jak dzieckiem. – W końcu mam nadzieję, że moje rany się zagoją. Już zaczęły to robić. Wystarczyła bliskość Daria. Chris mówi, że partner jest lekiem na sprawy duszy. Ma rację.
– To prawda. Bliskość partnera więzi, leczy lepiej niż najcudowniejszy lek. Tylko…
– Nie, nie chcę być z nim tylko, dlatego, aby znów wrócić do swej dawnej skóry. Należymy do siebie. Zrozumiałem to i nic, i nikt nas nie rozdzieli. – Sam był zaskoczony tym, jak bardzo rozwiązał mu się język. Ale to, dlatego, że był z bratem sam na sam. W innym wypadku byłoby mu trudno mówić. Spojrzał na czerwone światełko nad drzwiami. Dwie godziny czekania będą wiecznością. Chciał tam iść i być przy nim. – Powiedz mi czy jedna sekunda może sprawić, że nie chce się już być samemu?
– Gdy spotykasz przeznaczoną ci osobę to tak. – Był zadowolony, że Justin nie czuje się jakoś zobowiązany pomagać rannemu partnerowi. Robi to nie, bo musi, ale chce. Nie mógł powiedzieć, że nie cieszy się jak dziecko z tego powodu. Liczył tylko, że Dario będzie z jego bratem postępował delikatnie. Gdy wszystko się uspokoi, postara się o rozmowę z nim. O ile Justin odstąpi partnera na jeden krok. Z drugiej strony to, co widział, patrząc na nich z góry, jasno dało mu do zrozumienia, że Dario będzie postępował ostrożnie. Już samo to, jak nienachalnie dotykał Justina, jakby z obawą, podpowiadało, że nie ma się, czego bać. Pozostawało im tylko życzyć szczęścia i wyczekiwać dnia, jak przyjedzie ktoś ze starszyzny, by ich połączyć. Czyżby to wszystko było aż tak proste? Miał nadzieję, że obejdzie się bez komplikacji. Justin zasłużył na coś dobrego.

***


Operacyjne złożenie nogi i unieruchomienie jej w szynie, gips tylko przeszkadzałby w samouleczeniu, zajęło dłużej niż dwie godziny. Po czym Daria przewieziono do tego samego pokoju, w którym leżał Christian po porodzie.
Wybudzał się z narkozy odczuwając oszołomienie i zawroty głowy. Nawet jakby upijał się przez tydzień nie miałby tak obrzydliwego samopoczucia, jak w tej chwili. Spierzchnięte wargi i wysuszone gardło wołały o ulgę. Ciężko mu było otworzyć oczy, ale rozkazał powiekom unieść się, kiedy jego usta doznały zimna i wilgoci. Zamrugał kilkukrotnie odganiając niewyraźny obraz. Nad sobą ujrzał twarz Justina.
– To nie był sen – wypowiedział słabym szeptem.
– Co? – Rozumiejąc, że partnerowi chce się pić przesuwał kostką lodu po jego kształtnych ustach. Ignorował swoje czerwone z zażenowania i podniecenia policzki. Do głowy przychodziły mu niestosowne myśli. Takie jak ta, co Dario mógłby zrobić tymi ustami. Trudno było w obecności partnera zachować spokój.
– Że jesteś mój. Co robisz?
– Lekarz powiedział, że na razie nie wolno ci pić, więc… – Poczuł, że się peszy.
– Dziękuję. – Nie spodziewał się, że Justin zdobędzie się na taką śmiałość. Tak wiele miał w nim do odkrycia. – Co z moją…
– Z nogą wszystko dobrze. Do jutra nie wolno ci wstawać z łóżka – odpowiedział Justin, odkładając do kubka roztapiającą się kostkę lodu. Mokre palce otarł w spodnie. Nie wiedział, co miał robić. Przyszedł tu od razu jak tylko mu pozwolono. Bardzo się martwił i ucieszył się, że wszystko poszło dobrze.
– Usiądź, ale obok mnie. – Zadowolony, że Justin usiadł przy nim na łóżku, uśmiechnął się z aprobatą. Cały czas sobie powtarzał, że musi postępować ostrożnie. Niby więź pozwoliła Justinowi go przyjąć i nie bać się, lecz to wszystko było jeszcze tak słabe jak bańka mydlana. Głupi ruch i wszystko może się zawalić. Najgorsze, że wyczuwał podniecenie partnera i miał ochotę rzucić się na niego, i kochać z nim. Oznaczyć, jako swojego, by każdy wiedział, że Justin jest zajętym mężczyzną. To jednak musi poczekać na odpowiedni czas. Miał mu tak wiele do powiedzenia, ale zmęczenie i ogarniająca go senność nie pozwoliły na to. To też musi poczekać na swoją kolej. Pomyślał zanim odleciał do krainy Morfeusza.
Tego dnia i wieczoru budził się, i zasypiał kilka razy. Raz widział przy sobie Justina, raz jego i Jacoba lub doktora, który podał mu jakieś leki. Te działały na niego usypiająco. Craig coś mówił, że to po to, aby przespał całą noc i nie usiłował wstawać. Podobno w pewnym momencie chciał się podnosić i brać Justina na spacer. Nie pamiętał tego. Wciąż był otępiały. Zapewne Daniel im powiedział, że Dario bywa nieraz niesubordynowany i mógłby zechcieć chodzić, a we śnie będzie się leczył. Zanim zasnął, gdy za oknem było już ciemno powiedział Justinowi, by i on poszedł do domu odpocząć. Nie chciał, by spał na tym małym taboreciku z głową na łóżku, tuż przy nim. Miło mu byłoby, ale mężczyzna, by się umęczył. Nie ma to jak odpocząć we własnym łóżku.
– Zobaczymy się jutro, kochany. – Tyle zdążył powiedzieć zanim ponownie zasnął.
Nie chciał go zostawiać, ale lekarz powiedział, że nic tu dziś po nim. Dario nie obudzi się do rana. Do tego Jacob obiecał przywieźć go tutaj z samego rana. Lepiej, żeby Dario miał wypoczętego partnera. W duchu przyznał im rację. Był bardzo zmęczony. Kiedy Dario usnął, opuścił pokój. Robił to z ciężkim sercem. Jakby coś tracił, ale zapewnienie Jacoba, że zmienny wilk będzie tutaj rano, uspokoiło go.
Ten dzień zaczął się normalnie, jak inne. Nie przypuszczał, że w jego pustej egzystencji zajdą tak nagłe zmiany. W jednej chwili pisali do siebie smsy, wciąż bojąc się osobistego kontaktu, w drugiej… Życie czasami niesie wiele niespodzianek. Czy z tej był zadowolony? Bardzo.

***


Tej nocy Justin ponownie śnił. Nie był to koszmar i nie sen podobny do tego, jaki ostatnio go nawiedził. To było podniecające, rozpalające, pełne ekstazy. Ten dotyk, ten ruch… Obudził się rozgrzany. Ciało pokryte delikatną zasłoną potu płonęło z potrzeby. W pierwszej chwili nie potrafił pojąć, że już nie śni. Następnym, co rejestrował, to wsuwającą się dłoń pod pasek spodni od piżamy i dotykającą twardego jak kamień członka. Wydał z siebie przeciągły jęk, gdy tylko musnął palcami swego penisa. Tak dawno, lata tego nie czuł. Nie mógł się podniecić. Żył w celibacie. Czasami tęsknił za tym uczuciem. Płakał, że już nie jest mężczyzną, a teraz mógłby zaraz dojść. Nie pozwolił sobie na to. Chciał pobawić się sobą. Nasycić i przypomnieć, co to znaczy cielesna przyjemność. Do tego te obrazy ze snu.
– Dario – jęknął obejmując palcami członek. Drugą ręką zsunął z bioder spodnie. Nie przeszkadzało mu palące się światło w pokoju, środek nocy. Nic nie mogło mu przerwać tego, co zamierzał zrobić. Skierował dłoń ku nasadzie i przesunął ją na nowo ku główce. Uniósł biodra do góry rozpalony tym doznaniem. O tak, to było dobre. Jego myśli podążyły do ust Daria, jego dłoni. Same kierowały umysłem Justina, co by chciał, aby mężczyzna z nim robił. Ścisnął mocniej penisa wijąc się na łóżku i starając być cicho. Było mu tak dobrze, gdy się masturbował. Czuł się jakby robił to po raz pierwszy. Poznawał od nowa doznania, odczucia, swoje ciało. Rozpadał się na drobne cząsteczki. Oddychał szybko pompując coraz mocniej członek. Wbrew postanowieniu nie mógł czekać, nie potrafił. Wolną ręką objął jądra głaszcząc je powolnym ruchem. To przechyliło szalę na stronę niewyobrażalnej, rozsadzającej go ogromnej przyjemności. Zakwilił, gdy ogień zawładnął jego ciałem podążając w stronę jąder i wzdłuż trzonu tryskając spermą na jego brzuch, pierś i szyję. Podrzucał biodrami w górę, ściskał członek, by wydrzeć jak najwięcej rozkoszy, mimo że już nie potrafił tego wytrzymać i spod zaciśniętych powiek wypłynęły łzy. Ale chciał jeszcze, więcej, mocniej. Zwłaszcza, gdy widział obraz Daria i słyszał w głowie jego ciepły, kojący głos. Orgazm targał jego ciałem, powtarzał się, trwał. Jak dobrze być zmiennym. Jak dobrze czuć szczytowanie przez całe minuty, nie sekundy. Wreszcie, gdy ostatnia kropla, którą wycisnął spłynęła z niewielkiej szczelinki na czubku purpurowej główki, odetchnął głęboko odzyskując zmysły. Powinien iść teraz pod prysznic, ale nie potrafił się ruszyć. Zrobi to za chwilę, teraz miał czas na delektowanie się tym, co przeżył. Chciał to powtórzyć. Najlepiej z Dariem. Nie bał się seksu. Bał się, że nie będzie w stanie pozwolić się dotknąć i sprawić przyjemności partnerowi. Teraz wiedział, że wszystko było możliwe. Wszystko. Nawet tak zniewalający orgazm jak ten, który właśnie przeżył. A może być jeszcze lepiej.
Jedna chwila, jeden dotyk jego dłoni na policzku, tam w tej dziurze zmienił wszystko. Gdy po prysznicu zasypiał, był myślami przy Dariu już wstydząc się spojrzenia mu w oczy po tym, co zrobił.

***


– Czym się martwisz? – zapytała, Sheoni swego partnera widząc go takiego zamyślonego i skupionego. Miął w rękach sweterek ich syna.
– Niczym. To było niesamowite. Mój brat, który boi się nawet mojego dotyku wtulał się w człowieka, jaki do niedawna wzbudzał w nim chęć sypiania w piwnicy.
– Tak było tylko kilka razy po tym jak go spotkał. – Poprawiła sobie syna w ramionach. Chłopiec nie dał im długo spać. O szóstej rano stawiał ich na nogi. – Wiesz, że w piwnicy miał spokój, to dla niego ochrona.
– Sądzisz, że powie Dariowi, co się z nim działo? – zapytał.
– Mam nadzieję, że to zrobi. Podaj mi wreszcie ten sweterek, bo go maltretujesz. – Wyciągnęła rękę do męża. Przebywali w pokoju dziecka starając się ubrać niesfornego młodzieńca. – Najważniejsze, że zbliżyli się do siebie – wróciła do tematu Justina.
Jacob nie zdążył jej odpowiedzieć, bo zaraz do pokoju wszedł obiekt ich rozmowy.
– Nie przeszkadzam? – zapytał Justin stojąc w otwartych drzwiach.
– Nigdy nie przeszkadzasz – powiedziała kobieta.
– Jacob podwieziesz mnie do przychodni? Jestem za bardzo rozkojarzony, by prowadzić, a i tak wiesz, że robię to rzadko – tłumaczył się. Już nie mógł się doczekać, kiedy będzie przy Dariu. Nie chciał myśleć o tym, co robił w nocy inaczej spłonie ze wstydu.
– Jest po szóstej. Możemy tam pojechać koło ósmej. Zjedz śniadanie. Odetchnij. – Uspokajał podekscytowanego brata. Dawno go takim nie widział i cieszył się, że coś w nim ulega przemianie. Chciał go tam zawieźć, lecz nie mogą pojawić się przed drzwiami przychodni Craiga i tam stróżować. – Dopiero o ósmej nas wpuszczą.
– Aha. – Przygasł. Nie miał odwagi sam jechać. Obudził się i jedyną myślą było, że musi tam być, jak Dario się przebudzi. Bał się, że jak nie będzie blisko mężczyzny, to wszystko się zmieni. Czas się cofnie i ponownie skryje się w swej skorupie.
– Zjemy śniadanie, a za godzinę zadzwonię do Craiga i dowiem się czy możemy przyjechać – zaproponował Jacob. – Nie miałbyś nic przeciw bym zostawił cię tam samego? Mam dziś mnóstwo pracy.
– Poradzę sobie.
Sheoni z lekkim uśmiechem obserwowała swojego szwagra. Widok intensywnego błysku w jego oczach był cudowny. Sam pewnie nie zdawał sobie sprawy z tego jak wyglądał. Powracał dawny Justin. Magia partnerstwa działała jak zawsze. Zabrała syna i obu mężczyzn na parter, gdzie w kuchni zaczynało tętnić życie. Zmienni zbierali się na wspólnym posiłku, by rozpocząć nowy dzień.

***


Dario obudził się mając bardzo dobre samopoczucie. Nie odczuwał bólu, zawrotów głowy. Mógłby natychmiast stąd wyjść. Zrobiłby to, gdyby nie ten głupi cewnik podłączony do niego i świadomość, że przyjdzie Justin. Nie wypuści z rąk tego uroczego mężczyzny. Słysząc zbliżające się kroki zamknął oczy spodziewając się swego partnera. Nie znał jego chodu, ale nutka jego zapachu od razu oznajmiła, że ma oczekiwanego gościa. Nie otwierał oczu chcąc wiedzieć, co Justin zrobi. Cisza. Tak jakby mężczyzna nie wiedział, co robić. Już chciał unieść powieki, kiedy lekki dotyk na policzku spowodował, że jego myśli odpłynęły daleko. Jedno przesunięcie palcem po jego zaroście w stronę ust spowodował, że stał się twardy i poczuł lekki ból. Przeklęty cewnik! Justin chyba wyczuł, że coś jest nie tak, bo chciał zabrać rękę, więc natychmiast ją chwycił.
Serce podeszło mu do gardła, gdy dotarło do niego, że Dario nie śpi i go trzyma. Nie wiedział, czego się przestraszył, przecież Dario ma prawo go dotknąć. Nie stanie się nic złego.
– Nie śpisz – stwierdził, patrząc prosto w magnetyczne oczy.
– Obudziłem się chwilę przed tobą. – Nie puszczał jego dłoni. – Nie bój się.
– Nie boję. – Bardziej się teraz krępował. Co jak mężczyzna się domyśli, co on w nocy robił? I jeszcze myślał o nim.
– Nie wiem, o czym teraz myślisz, ale podobają mi się te rumieńce na policzkach. Usiądź przy mnie. – Domyślał się, że Justin odczuwa napięcie seksualne tak samo jak on. Przeklęta noga! Chociaż gdyby nie ona to nadal by tylko pisał smsy do partnera. – Co to za dziura, do jakiej wpadłem?
– Tam była stara jaskinia. Wiele lat temu została zasypana. Deszcz widocznie odsłonił wejście do niej.
– To znaczy, że w którejś ze ścian, było wejście głębiej?
– Tak. Byłem wtedy mały, ale pamiętam jak wuj nawiózł skał i ziemi do zniszczenia tego miejsca.
– Dlaczego?
– Jego syn tam umarł – odpowiedział smutno. – Wpadł do niej szukając wrażeń. To było z dziesięć lat temu.
– Teraz rozumiem. Przepraszam, że zmusiłem cię do tych wspomnień. – Gładził jego dłoń kciukiem.
– Mam wiele wspomnień. Dobrych i złych.
– Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł je poznać…
– Mam nadzieję, że będę gotów, aby ci to opowiedzieć – odparł domyślając się, co Dario miał na myśli. Te jedne wspomnienia, najboleśniejsze, te, co go zmieniły, musiały być poznane przez jego partnera. W ten sposób zacznie związek bez tajemnic. Nie miał wątpliwości, że chce to kontynuować.

Przez następną godzinę siedzieli i rozmawiali. Głównie to Dario mówił o sobie, a Justin słuchał. Zaskoczyło go to, że mężczyzna został zawieszony w obowiązkach bety. Dario wyznał, dlaczego z lekką obawą by go nie wystraszyć. Co dziwne, nie odczuł strachu, wręcz wnerwił się, że nikt mu o tym nie powiedział. Dario go uspokoił, że przyjaciel i rodzina chcieli go uchronić przed kolejnym zmartwieniem. Ich rozmowa się skończyła, gdy wszedł Craig i oznajmił, że koło południa Dario może wyjść do domu. Ma chodzić o kulach przez dwa dni i dużo odpoczywać, by się leczyć. Gdy ponownie zostali sami, chory zapytał:
– Pojedziesz ze mną do domu Daniela i Martina? Spędzisz ze mną ten czas?

***


Zgodził się. Jakby miał odmówić? Tym bardziej, że wśród obcych nie będzie sam, a wraz z Martinem po Daria przyjechał Christian. Przyjaciel wyskoczył z auta pokazując białe ząbki.
– Nie wierzyłem Danielowi, że wy… – Zaczął wymachiwać rękoma. Daniel dostał od niego burę, że dopiero rano powiedział mu o tej sensacji. W sumie rozumiał partnera, mógł zapomnieć, sen z powiek spędzał mu Tomas. Nadal nie wiedzieli, co zrobić, ale on wiedział i zamierzał w najbliższym czasie poinformować o tym partnerów. Jak Daniel wróci z wyjazdu do stolicy, gdzie chce spotkać się z przewodniczącym Starszyzny.
– Stało się to tak nagle, że sami musimy sprawdzić czy to nie sen – powiedział Dario stojąc o dwóch kulach i mając u boku milczącego Justina.
– Uszczypnijcie się, to poczujecie, że to jawa.
– Kochanie, pozwól im wsiąść do auta i będziecie rozmawiać w drodze. Dario nie może tak stać – zaproponował Martin.
Chris się uroczo zarumienił i otworzył tylne drzwi. Samochód Martina był duży, więc Dario wgramolił się bez większych problemów na tylne siedzenie i miał przed sobą wiele miejsca, gdzie mógł położyć nogę. Dzięki czemu Justin mógł usiąść obok niego, a Dario wziął jego dłoń w swoją. Ten gest stał się dla Justina czymś ważnym. Wiele mu mówił o wsparciu, jakie Dario mu daje i on nie zabierał ręki chcąc okazać mu to samo. Kątem oka widział, że Chris im się przygląda. Z trudem oderwał wzrok od partnera i spojrzał na zmiennego smoka.
– No, co?
– Wyglądacie razem fantastycznie. Zostaniesz u nas do czasu zanim Dario nie wyleczy się? – zapytał bez wahania. Dla niego to było jednoznaczne, że partnerzy muszą być razem. Zapomniał jak sam zamierzał uciec, byle tylko nie być z Danielem i Martinem. No, ale to była inna sytuacja, im zagrażało niebezpieczeństwo. Parze siedzącej na tylnym siedzeniu nie zagraża nic.
– Ja… – Justin nie wiedział, co powiedzieć. Co oznaczało zostanie? Miałby dzielić sypialnię z Dariem? Oszaleje. Nie, nie bał się. Po prostu cały czas był podniecony i wstydził się tego. Nie chciał by Dario myślał, że ma napalonego partnera, który nie potrafi się powstrzymać przy chorym. W pokoju, tak sam na sam…
– Dlaczego się rumienisz? – zapytał Christian.
– Ale ty dziś gadatliwy jesteś – zwrócił się do niego Dario. Mężczyzna doskonale wyczuwał zapach podnieconego partnera i wariował, że nie może go mieć. Chciał najpierw wyzdrowieć.
– Zawsze dużo mówię – odparował zmienny smok, ale nie zadawał już więcej pytań. Usiadł przodem do jazdy komentując, co rusz napotykane powalone drzewa.
Natomiast Justin postanowił, że zostanie do wieczora z ukochanym. Ha, ukochanym. Już tak o nim myślał. Na noc będzie wracał do swego domu. Powiedział o tym Dariowi do ucha, a ten nie miał nic przeciw o ile młody zmienny będzie wracał do niego rankiem.
– Obiecuję, że za trzy dni będę już biegał i zastaniesz mnie pod swoim domem o wschodzie słońca. – Bardzo chętnie skosztowałby ust Justina. Miały piękny kontur. Zastanawiał się jak smakują, ale nie podejmował prób, bo obawiał się reakcji partnera, a także swojej. Nie zamierzał rzucać się na niego jak wygłodniałe zwierzę na smaczny kąsek. Powoli, a do celu. A jego celem nie był seks, lecz związek oparty na zaufaniu, szczerości, szacunku i miłości. Seks to tylko błogi dodatek do tego. Będzie na niego czekał.
– Będę wtedy na ciebie czekał – odpowiedział Justin, układając głowę na ramieniu mężczyzny. Mógłby tak zasnąć i na zawsze tak zostać. Było mu dobrze. Po raz pierwszy od lat czuł spokój i widział przyszłość w jaśniejszych barwach.











Komentarze
Brak komentarzy.
Dodaj komentarz
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
Oceny
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.

Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.

Brak ocen.
Logowanie
Nazwa Uytkownika

Haso



Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem?
Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.

Zapomniane haso?
Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
Nasze projekty
Nasze stałe, cykliczne projekty



Tu jesteśmy
Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć



Ciekawe strony




Shoutbox
Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.

Myar
22/03/2018 12:55
An-Nah, z przyjemnością śledzę Twoje poczynania literackie smiley

Limu
28/01/2018 04:18
Brakuje mi starego krzykajpudła :c.

An-Nah
27/10/2017 00:03
Tymczasem, jeśli ktoś tu zagląda i chce wiedzieć, co porabiam, to może zajrzeć do trzeciego numeru Fantoma i do Nowej Fantastyki 11/2017 smiley

Aquarius
28/03/2017 21:03
Jednak ostatnio z różnych przyczyn staram się być optymistą, więc będę trzymał kciuki żeby udało Ci się odtworzyć to opowiadanie.

Aquarius
28/03/2017 21:02
Przykro słyszeć, Jash. Wprawdzie nie czytałem Twojego opowiadania, ale szkoda, że nie doczeka się ono zakońćzenia.

Archiwum