ŚCIANA SŁAWY | Tutaj będą umieszczane odnosniki do stron, na których znalazły się recenzje wydanych przez nas książek
|
POLECAMY | Pozycje polecane przez naszą stronę. W celu zobaczenia szczegółów należy kliknąć w dany banner
|
|
Witamy |
Strona ta poświęcona jest YAOI - gatunkowi mangi i anime ukazującemu relacje homoseksualne pomiędzy mężczyznami. Jeśli jesteś zagorzałym przeciwnikiem lub w jakiś sposób nie tolerujesz homoseksualizmu, to lepiej natychmiast opuść tę witrynę - resztę naszych Gości serdecznie zapraszamy
|
Na zakręcie 6 |
W końcu nadszedł dzień w którym Adam otrzymał pierwszą pensję. Już kilka dni wcześniej był lekko zdenerwowany, co nie uszło uwadze jego koleżanek. Na szczęście udało mu się wymyślić jakieś wiarygodne kłamstwo i kobiety dłużej nie męczyły go o jego nienaturalne zachowanie.
Tego dnia już od samego rana po kilka razy wchodził przez Internet na swoje konto by sprawdzić czy wypłata już jest. Była dopiero pod koniec pracy, kiedy już wszyscy zamykali programy księgowe i powoli zaczynali myśleć o powrocie do domu.
- A coś ty taki zadowolony? – zapytała Zofia.
- Ja? – zdziwił się – wydaje ci się.
- Nie wydaje – odezwała się Monika. – Też to zauważyłam. Cały dzień byłeś jakiś nieobecny, a tu nagle zaczynasz się szczerzyć jak głupi.
- Wydaje wam się – wybąkał zmieszany.
- Pewnie pensję dostał i już kombinuje na co ją wydać – mruknęła Monika poprawiając w podręcznym lusterku makijaż.
- Masz już kasę na koncie? – zainteresowała się Wioletta.
Nie wiedzieć czemu zarumienił się i pokiwał twierdząco głową.
- Więc my tez powinnyśmy już mieć – stwierdziła Monika.
- To dlatego tak się szczerzysz. Już zdecydowałeś na co wydasz pierwszą pensję? – zapytała Kaśka.
- Jeszcze o tym nie myślałem – wybąkał.
- No to my ją wydamy za ciebie! – Zofia wyszczerzyła się radośnie, a Adamowi w tym momencie podeszło serce do gardła. – Idziemy na wyżerkę, dziewczyny! Adam stawia!
Adam chciał zaprotestować, ale Zofia uciszyła go stanowczym spojrzeniem. Tylko się skulił i nie odezwał ani słowem.
Szybko się zebrały i zgarnąwszy Adama, który nie miał nawet siły protestować, wyszły z pokoju.
Szedł milczący za koleżankami, które paplały jak najęte. Nagle opuściły go wszystkie siły. Przez ten miesiąc wydawało mu się, że tamto już się skończyło, że w końcu będzie mógł normalnie żyć, a tu się okazało, że będzie tak samo, z tą tylko różnicą, ze pieniądze będą mu zabierać koleżanki z pracy, a nie młodszy brat…
Nawet nie zauważył, że dość szybko doszli na miejsce, do niewielkiej kawiarenki wciśniętej między sklep obuwniczy i księgarnię.
- Mają tutaj zabójcze ciasta – powiedziała Zofia kiedy już siedzieli przy stoliku i przeglądali kartę dań. – Gryzińska mi dała namiar na ten lokalik. Nie wierzyłam jej, bo ona wszystko wiecznie zachwala, ale któregoś razu przyszłam spróbować i wsiąkłam.
- Gryzińska? – zapytał niepewnie Adam.
- Jedna ze sprzątaczek – wyjaśniła Zofia. – Z działu sprzątającego – dodała wyjaśniająco. – Ona jest łasa na słodycze.
- A później jej to w dupę idzie. – mruknęła Monika i dodała do kelnerki, która zdążyła podejść do ich stolika: - poproszę Deser Bogów i kawę, czarną, bez cukru i bez śmietanki.
Pozostałe kobiety też złożyły zamówienie.
- A ty, czemu nic nie zamawiasz? – Zofia popatrzyła uważnie na Adama.
- Nie wiem co wybrać – wybąkał dopiero teraz biorąc menu do ręki.
- No to ja wybiorę za ciebie – stwierdziła Zofia. – Dla pana proszę gorącą czekoladę i Stragiatto di frutti – powiedziała do kelnerki, która zanotowała zamówienie i odeszła.
- Raz w miesiącu pozwalamy sobie na małą rozpustę – powiedziała Monika - i przychodzimy tutaj na kawę i ciacho. Tak bez okazji. Chociaż jak jest okazja, to też sobie nie odmawiamy. Um, niebo w gębie – dodała delektując się kawałkiem ciasta, które zostało szybko przyniesione.
Adam spróbował swojego i musiał przyznać, że faktycznie jest świetne. Śmiejąc się i rozmawiając przy kawie i ciastach spędzili w kawiarni około godziny.
- No dobra – Zofia westchnęła – trochę przyjemności, a teraz niestety czas wracać do domu. Adam, płać i spadamy, bo jeszcze trochę i nie będę się mogła powstrzymać przed zamówieniem następnego kawałka.
- I będziesz wyglądać jak Gryzińska – stwierdziła złośliwie Monika. Zofia tylko na nią spojrzała ale nic niepowiedziała.
Adam posłusznie zapłacił rachunek, który nie był aż tak wysoki jak się spodziewał.
- Wpadniesz tu jeszcze kiedyś z nami, nie? – zapytała Wioletta, kiedy stali przed wejściem do restauracji.
- Ale wtedy już każdy płaci sam za siebie – dodała szybko Monika, widząc niepewną monę Adama. – Dzisiaj to był taki chrzest bojowy. No wiesz, pierwsza pensja…
- No tak – Adam uśmiechnął się niepewnie.
- Czyli załatwione. – Zofia uśmiechnęła się. – Do zobaczenia jutro.
Pożegnali się i rozeszli każdy w swoją stronę. Adam podszedł do pierwszego napotkanego bankomatu i najpierw wpatrywał się dobre pięć minut w wyświetlający się na ekranie stan jego konta, a potem wypłacił trochę gotówki i kupił maszynkę do golenia i inne potrzebne rzeczy.
Kiedy wrócił do domu Darka jeszcze nie było. Szybko zrobił obiad, zostawiając porcję do Darka. Po skończonym posiłku wyłożył wszystkie zakupy na łóżko. Przez chwilę wpatrywał się w nie jakby to były nie wiadomo jakie skarby, a nie artykuły pierwszej potrzeby. W końcu porozkładał je na właściwe miejsca: maszynkę do golenia, szczoteczkę, pastę, piankę do golenia, kubek – do łazienki, dwie pary spodni, dwie koszulki i dwie bluzki do szafy, wielką żabę kupioną pod wpływem impulsu w sklepie „Wszystko po 5 złoty” wraz książką, którą też kupił bez zastanowienia – na półkę nad łóżkiem. A potem stał i gapił się na tą żabę. Była wręcz paskudna i zaczął się zastanawiać dlaczego właściwie ją kupił, czy dla tej jej brzydoty czy może dlatego, że po prostu mógł i nie musiał się nikomu z tego tłumaczyć? Nieważne. Najważniejsze, że była tylko jego. I nikt nie włazi mu do pokoju by ją zabrać czy też ochrzanić, że wydaje pieniądze na idiotyzmy. A może… Nagle zaniepokoił się. A co, jeśli Darek zacznie na niego warczeć, że zaśmieca mu pokój jakimiś durnymi śmieciami? W tym momencie cała radość z kupienia żaby gdzieś uleciała. Nawet wyciąg z bankomatu z kwotą jaka mu jeszcze została na koncie po tych wszystkich zakupach, nie cieszył go tak jak wcześniej. Schował wyciąg pod poduszkę i włączył telewizor.
Darek wrócił do domu dość późno. Trochę się zdziwił widząc światło w pokoju Adama. Zapukał. O dziwo, drzwi się otworzyły.
- Jeszcze nie śpisz? – zapytał, starając się ukryć zdziwienie.
- Czekałem na ciebie. Zaraz odgrzeję ci obiad – odparł Adam i nie czekając na reakcję Darka ruszył do kuchni. Kiedy stał przy garnkach poraziła go myśl, że zostawił otwarte drzwi do pokoju i za chwilę usłyszy wrzask Darka na tą szpetną żabę. Jednak minuty mijały, a on nic nie słyszał. Tak go skręcała ciekawość, że na chwilę porzucił garnki i poszedł do siebie do pokoju. Drzwi były otwarte, ale Darka w nim nie było. Niepewnie zajrzał do salonu, tez pustka. Wtedy doleciał go szum wody. Darek bez słowa poszedł się myć. Adam jeszcze raz wszedł do swego pokoju I rzucił okiem na półkę. Żaba wciąż tam stała.
- Nazwę cię Hope – Nadzieja – powiedział do niej uśmiechając się – bo jesteś nadzieją na lepsze jutro.
Wrócił szybko do kuchni. Akurat wykładał obiad na talerz, gdy Darek wyszedł z łazienki. Kiedy przychodził obok niego poczuł wyraźnie jego zapach wzmocniony mydłem i wodą i dziwne ciarki przebiegły mu po plecach. Bojąc się, że Darek coś zauważy, szybko odwrócił się pod pretekstem sięgania po sztućce.
- Dzięki – mruknął Darek i zabrał się za jedzenie.
Adam nie bardzo wiedział co z sobą zrobić, więc zaparzył sobie herbaty i usiadł przy stole. Siorbał ją wpatrując w Darka, który albo udawał, ze tego nie widzi, albo faktycznie nie widział jego wzroku.
- Dostałeś pierwszą wypłatę – stwierdził nagle Darek, a Adam omal nie podskoczył.
- No tak – wybąkał niepewnie. – Kupiłem sobie parę rzeczy. - Nie był pewien czy ma wspominać o żabie, więc na razie nic nie mówił.
- Mam nadzieję, że nie przepuściłeś od razu całej wypłaty – popatrzył na Adama takim wzrokiem, że temu aż ciarki przerażenia przebiegły po plecach.
- Nie, skąd – odparł szybko. – Kupiłem tylko to, co najpotrzebniejsze, no wiesz, ciuchy, maszynkę. Jeszcze sporo mi zostało.
- To dobrze – mruknął Darek. – Odkładaj kasę, żebyś w końcu mógł sobie wynająć własne mieszkanie.
- Oczywiście – odparł szybko, w duchu ciesząc się, że Darek nic nie wspomina o Hope.
Przez chwilę siedzieli w milczeniu, aż w końcu Adam wypił herbatę. Podniósł się więc i wyszedł z kuchni. Wrócił do pokoju i czule pogłaskał Hope. A potem zajrzał pod poduszkę. Wyciąg z konta wciąż tam był. Popatrzył na widniejącą na nim kwotę i uśmiechnął się. Na koniec schował wyciąg pod poduszkę i położył się spać.
Po skończonym posiłku Darek przeszedł do salonu. Włączył telewizor lecz nie znalazł nic interesującego. Przeszedł więc do sypialni i włączył laptopa. Najpierw przejrzał maile i inne dokumenty firmowe, potem włączył czat na którym pojawiał się od czasu do czasu by podyskutować z ludźmi. Niestety nie było tych, z którymi ostatnio prowadził rozmowy. Westchnął. Niestety, życie jakie prowadził, oprócz faktu posiadania kasy na zachcianki, miało też swoje wady, w postaci notorycznego braku czasu. Jeszcze przez chwilę posurfował po Internecie, aż w końcu położył się spać.
Kolejne dni mijały, Adam chodził do pracy, zdobywał nowych przyjaciół, chociaż trochę topornie mu to szło i zajmował się domem, a Darek… Darek miał swoje życie i swoje tajemnice. Bywały dni, kiedy w ogóle się nie widywali i tylko puste garnki albo brudne naczynia w zlewie świadczyły o tym, że jeszcze tu mieszkał. Na początku trochę to denerwowało Adama, bo nie wiedział co ma robić, jednak z czasem, kiedy grono jego znajomych powiększało się, te dylematy już go tak nie męczyły.
Zapas pieniędzy na koncie Adama nieubłaganie kurczył się, jednak za każdym razem były to niezbędne wydatki i drobne zachciewajki jak na przykład drożdżówka podczas pracy, na które, o dziwo, coraz częściej miał ochotę. Jednakże mimo tych zachciewajek, gdy przyszła następna pensja, konto nie świeciło kompletnymi pustkami, chociaż też nie napawało optymizmem. Jednak Adamowi to nie przeszkadzało. Dla niego najważniejsze było, że miał pieniądze i mógł sobie pozwolić na drobne przyjemności. Kiedy dostał drugą wypłatę poszedł do kina i kupił największy możliwy popcorn.
Jakiś tydzień po wypłacie, w sobotę podszedł niepewnie do Darka, który siedział w salonie i ze zmarszczonym czołem przeglądał jakieś dokumenty.
- Słuchaj… - zaczął niepewnie, na co Darek tylko mruknął coś i dalej przeglądał dokumenty. – Czy mógłbyś… mi pomóc kupić komputer? Znaczy laptopa. I skonfigurować go. Ja się na tym kompletnie nie znam, a ty jesteś informatyk, więc sam rozumiesz…
Nie otrzymał odpowiedzi. Już miał się odwrócić i wrócić do swojego pokoju, gdy Darek w końcu się odezwał.
- Do czego ci on?
- Bo co? – zapytał zaczepnie, dziwiąc się sam sobie, że się na to odważył. – Nie mogę sobie kupić za własne pieniądze?
- Chuj mnie obchodzi, co ty robisz z własnymi pieniędzmi – warknął Darek. – Pytam się co chcesz robić na tym laptopie. W zależności od tego, do czego ma ci służyć, bierze się lepszy lub gorszy. Szkoda wydawać kasę na sprzęt , którego nie będziesz w pełni wykorzystywał.
- Aaa – wybąkał dziwnie zmieszany Adam. Momentalnie opadły go wyrzuty sumienia, że tak naskoczył na Darka, a przecież ten tylko chciał mu pomóc. – No… - zawahał się – pogrzebać trochę w Internecie, obejrzeć jakiś film czy zagrać jakąś nieskomplikowaną gierkę… - Szczerze mówiąc sam dokładnie nie wiedział co chciał robić na tym komputerze. Na razie po prostu chciał go mieć.
- Dobra – odparł Darek wracając do przeglądania dokumentów – pomyślę na tygodniu, teraz nie mam czasu.
- Dzięki – wybąkał Adam i wycofał się do pokoju.
W czwartek Darek wrócił wyjątkowo wcześnie z pracy.
- Ile możesz przeznaczyć pieniędzy na tego laptopa? – zapytał kiedy już razem z Adamem skończyli obiad.
- No… - zawahał się. – Ze dwa tysiące? – zapytał niepewnie. Nie wiedział jak Darek zareaguje na fakt, ze chce wydać całą wypłatę na laptopa. Ku jego uldze Darek w żaden sposób nie skomentował tego.
- Dobra. To idziemy. – Darek wstał od stołu.
- Dokąd? – Zdziwił się.
- No kupić ci tego laptopa – odparł nieco zirytowany niedomyślnością rozmówcy i wyszedł z kuchni.
Adam uśmiechnął się. Pojechali do najbliższego dyskontu w którym mieścił się Media Markt. Darek szedł pewnie przed siebie, jakby był we własnym domu, a nie w sklepie, a Adam posłusznie dreptał za nim. Weszli między regały na których leżały laptopy. Adamowi aż się zaświeciły na ich widok oczy. Darek chodził od jednego do drugiego i albo rzucał na nie okiem, albo zatrzymywał się na dłużej by sprawdzić przyczepione do nich karteczki.
- Mogę w czymś pomóc? – Pewnym momencie podszedł do nich sprzedawca.
- Chciałbym kupić ten model. – Darek wskazał na jeden z laptopów.
- Proszę chwileczkę poczekać, zaraz przyniosę – odparł sprzedawca, po czym oddalił się. Wrócił chwilę później z pudłem pod pachą. – Mogę jeszcze w czymś pomóc?
- Nie, dziękuję – odparł Darek – Dalej poradzimy sobie sami.
Przeszli do regałów, gdzie stało oprogramowanie. Darek wziął parę programów, po czym ruszył do kasy, a Adam za nim, niczym wierny cień.
– Płać – mruknął Darek, kiedy już kasjerka wbiła towar na kasę i wpatrywał się w nich bez słowa.
Adam ocknął się z oszołomienia w jakie wpadł i szybko zapłacił za laptopa. Trochę go to przeraziło, bo wydał dokładnie calutką pensję, jednak perspektywa posiadania własnego laptopa skutecznie zagłuszała te niewielkie wyrzuty sumienia. Potem jeszcze poszli podbić gwarancję i wrócili do domu. Po powrocie Darek przez chwilę grzebał przy laptopie, wgrywając zakupione programy.
- Okej, masz. – W końcu oddał laptopa Adamowi, który przez cały czas siedział jak na szpilkach i wpatrywał się w laptopa jak zahipnotyzowany. – Wgrałem ci pakiet Office, archiwizatory, program do nagrywania DVD, do oglądania filmó1), do MP3. Możesz na nim grać w gry wymagające mocnego procesora i dużą pamięć, jak na przykład wiedźmin. Jest jeszcze kilka drobnych programików, ale teraz nie będę ci wszystkiego tłumaczył, bo nie mam czasu. Jak coś nie będziesz wiedział, to po prostu pytaj. I lepiej nie spierdol go, bo nie mam czasu się z nim babrać.
Adam posłusznie pokiwał głową, wybąkał podziękowanie i zabrał laptopa do pokoju. Wpatrywał się w niego, bojąc się go w ogóle dotknąć. Pachniał świeżością i czymś, czego nie potrafił nazwać. Uśmiechnął się i popatrzył na szkaradną żabę, która już nie stała sama, lecz w towarzystwie różnych innych bibelotów.
- Wiesz, może powinienem ci zmienić imię na Koniczyna? Bo przynosisz mi szczęście. – Uśmiechnął się jeszcze raz i w końcu położył rękę na myszce by zacząć używać swojego komputera. Tylko jego komputera…
Minął kolejny tydzień, w ciągu którego więcej się mijali niż widywali, aż w końcu nadeszła sobota. Adam właśnie siedział przy laptopie, gdy nagle usłyszał pukanie do drzwi. Podskoczył przestraszony. Po raz pierwszy ktoś pukał do niego do pokoju i dziwnie się z tym czuł. Szybko wstał od biurka i otworzył drzwi. Chociaż doskonale wiedział, że to mógł być tylko Darek, jednak zdziwił się widząc go w progu.
- Wychodzę do klubu. Miałem ciężki tydzień i musze się napić. Idziesz też?
Zdumienie Adama sięgnęło szczytu.
- Czemu nie – wybąkał niepewnie.
- No to zbieraj się, nie mam czasu.
Adam pośpiesznie założył buty, ignorując chodzącego wciąż laptopa i wyszli. Poszli do najbliższego klubu dla gejów o nazwie „Meduza”.
- Każdy płaci za siebie – mruknął Darek, kiedy wchodzili na salę, na co Adam tylko pokiwał głową, chociaż szedł za Darkiem i tamten na pewno nie mógł tego widzieć. Wzięli przy barze drinki, Adam nawet skusił się na talerz kebaba i usiedli przy jednym z nielicznych wolnych stolików.
Adam nieśpiesznie zabrał się za jedzenie, co chwila zerkając na Darka który siedział z zamkniętymi oczami oparty o oparcie kanapy na której siedzieli i co chwila leniwie podnosił do ust kieliszek z drinkiem.
- Witaj, przystojniaku, można się przysiąść? – usłyszeli nagle głos. Adam aż zakrztusił się jedzoną właśnie frytką.
Kiedy w końcu odzyskał oddech, spojrzał w stronę, z której dochodził głos. Przy ich stoliku stał anorektycznie wręcz szczupły blondyn i wgapiał się w Darka.
- Nie widzisz, że jesteśmy zajęci? – mruknął Darek. – Spadaj.
- Oj, nie bądź taki spięty – odezwał się blondyn infantylnym głosem. – Nie mam nic przeciwko trójkącikom.
- Spierdalaj, cioto – wysyczał Darek, wyraźnie wściekły, na co blondyn zrobił minę obrażonego i odszedł kołysząc biodrami po kobiecemu.
- Cholerna ciota – mruknął Darek biorąc łyka drinka. – Człowiek nie może spokojnie posiedzieć, by go jakaś nie zaczepiła.
- To może trzeba było zostać w domu? Taniej by cię to wyniosło i miałbyś spokój – wybąkał niepewnie Adam, bojąc się, że na niego Darek też warknie. On ewidentnie był dzisiaj nie w humorze.
- Nie – odparł nad wyraz spokojnie. – To co innego, inny klimat. Miałem ochotę wyjść, pobyć sam i się odstresować przy dobrym drinku.
- To dlaczego wziąłeś mnie ze sobą?
Darek westchnął i pomasował nasadę nosa.
- Za każdym razem, gdy idę do jakiegoś klubu, zawsze znajdzie się ktoś, kto ma ochotę na numerek ze mną. A ja nie zawsze mam na to ochotę.
- Ja im się nie dziwię, przystojny z ciebie facet – wyrwało się Adamowi, który szybko schylił się nad jedzeniem uciekając przed dziwnym spojrzeniem, które rzucił mu Darek.
- Pomyślałem, ze jak wezmę cię ze sobą, to może chociaż raz będę miał spokój. Ale, jak mówi powiedzenie, nadzieja matką głupich – westchnął.
Adamowi nagle zrobiło się dziwnie przykro. Chociaż nie miał prawa oczekiwać nie wiadomo czego, bo przecież prawie się nie znali, prawie ze sobą nie rozmawiali, mimo to jednak gdzieś na dnie serca poczuł ból.
- Poza tym – ciągnął dalej Darek, nie widząc rozterek targających Adamem – ty jesteś z nich wszystkich najnormalniejszy. Nie zachowujesz się jak jakaś pierdolona ciota, nie próbujesz mnie podrywać, nie pierdolisz głupot. Poza tym ostatnio zacząłeś zachowywać się całkiem normalnie i można z tobą sensownie pogadać.
To ostatnie Adam uznał za komplement i zmieszał się. Kiedy pochylał się nad talerzem próbując ukryć zmieszanie, poczuł jak Darek nagle wstaje. Podniósł głowę i powiódł za nim wzrokiem lekko zaniepokojony. Okazało się, ze poszedł do baru, kupić sobie kolejnego drinka. Wrócił dość szybko niosąc także szklankę coli dla Adama.
- Dzięki. Nie powinieneś – wybąkał. – Sam bym sobie kupił.
Na szczęście Darek nie skomentował tego w żaden sposób zajęty wsłuchiwaniem się w utwór lecący z głośników.
Adam skończył jeść i biorąc przykład z Darka rozłożył się na oparciu kanapy i zaczął obserwować innych gości. Nie było tu miejsca na dyskotekę, jednak był niewielki parkiet na którym kręciło się kilka par w tak muzyki, stoliki otoczone były kanapami z niewysokimi oparciami i wyjątkowo miękkimi pufami, na ścianach, między kinkietami wisiały jakieś nowoczesne grafiki, z głośników zawieszonych pod sufitem leciała muzyka.
- Chodź zatańczyć – odezwał się w pewnym momencie Darek i wstał od stolika.
- Co? – zdumiał się Adam.
- Mam ochotę zatańczyć. Chodź.
- Ale ja nie umiem – wybąkał zmieszany.
- A co tu do umienia? – zdumiał się Darek. – Po prostu kiwasz się w tak muzyki i już. – Akurat zaczął lecieć jakiś ckliwy kawałek. – Chodź – dodał bardziej stanowczo.
Adam nie miał siły mu się przeciwstawić, posłusznie wstał i złapany za rękę dął się poprowadzić na parkiet. Mimo iż nikt z tańczących nie zwracał na nich uwagi, to i tak dziwnie się czuł, jakby był obserwowany ze wszystkich stron. Poczuł się jeszcze dziwniej, gdy poczuł jak Darek go obejmuje i przyciąga do siebie. Spiął się, odruchowo próbując się opierać, lecz uścisk Darka był stanowczy i chwilę potem wtulony nosem w jego szyję dreptał w takt muzyki. Jeszcze przez chwilę był dziwnie spięty, ale dłonie Darka na plecach, jego ciepło i zapach, sprawiły, że odprężył się. Przymknął oczy i dał się ponieść muzyce, która właśnie leciała z głośników. Było mu tak dobrze, tak leniwie… Gdyby mógł, zatrzymałby tą chwilę na zawsze, by czuć ten zapach przez cały czas. Zapach Darka. Nie wiedział co to za perfumy, musiały być jakieś nowe, te które Darek używał do tej pory były Adamowi doskonale znane. Jak Darek nie widział dokładnie obwąchał wszystkie flakoniki stojące na półce w łazience i dobrze wiedział, że ten zapach jest nowy. Przez chwile pomyślał, że miło by było jakby zmienił zapach specjalnie dla niego. Miło by było gdyby nie skończyło się na tym tańcu… W Adamie odezwały się tak długo samotnie zaspokajane żądze. Nie był pewien czy to ten nowy zapach Darka czy może coś innego, faktem jednak było, że czuł kumulujące się w nim podniecenie. Nie zastanawiając się nad tym, co robi, podniósł głowę, by pocałować Darka w policzek i napotkał jego błękitne oczy. Wpatrywał się w nie niczym zahipnotyzowany, nie zdając sobie nawet sprawy z tego, że już od jakiegoś czasu stoją nieruchomo wciąż się obejmując. Nie mógł oderwać wzroku od jego oczu. Po raz pierwszy widział w nich tyle łagodności i ciepła. Miał wrażenie jakby cały świat wokół nich zniknął, zostawiając tylko ten hipnotyzujący błękit i towarzyszący mu, dziwnie zniewalający zapach.
Oczy hipnotyzowały, a zapach przyspieszał bicie serca i nawet nie zauważył kiedy ich usta zetknęły się w pocałunku.
|
|
Komentarze |
dnia sierpnia 23 2015 17:48:43
Straszne. W takim momencie? |
|
Dodaj komentarz |
Zaloguj si, eby mc dodawa komentarze.
|
Oceny |
Dodawanie ocen dostpne tylko dla zalogowanych Uytkownikw.
Prosz si zalogowa lub zarejestrowa, eby mc dodawa oceny.
Brak ocen.
|
|
Logowanie |
Nie jeste jeszcze naszym Uytkownikiem? Kilknij TUTAJ eby si zarejestrowa.
Zapomniane haso? Wylemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
Nasze projekty | Nasze stałe, cykliczne projekty
|
Tu jesteśmy | Bannery do miejsc, w których można nas też znaleźć
|
Shoutbox | Tylko zalogowani mog dodawa posty w shoutboksie.
Archiwum
|
|